niedziela, 8 maja 2011

Soldarność, patriotyzm, nowoczesność?

„Wśród kwestii gospodarczych z jakimi przyszło zmierzyć się już na początku należało ustalenie i utrzymanie zrównoważonego budżetu, co stanowiło nie lada problem. Młody organizm państwowy siłą rzeczy ponosił kilkukrotnie większe wydatki, niż mógł sobie na to pozwolić zgodnie z wpływami do budżetu. Sytuacja ta przyczyniła się do powstania zwiększającego się każdego roku deficytu budżetowego, z którym walczono przy pomocy dodrukowywania pieniądza (marka polska), co jednak pociągało za sobą zjawisko inflacji (spadku wartości pieniądza). Rok 1922 przyniósł więc deficyt rzędu 470 miliardów(…) Początkowy okres wzrostu gospodarczego nie trwał zbyt długo. Do załamania gospodarki doszło już w 1923 r., kiedy stan finansów państwa był na tyle zły, że nie był w stanie poradzić sobie ze zjawiskiem tzw. hiperinflacji, które stwarzało zagrożenie wybuchu niepokojów społecznych na szeroką skalę. Na przestrzeni sześciu miesięcy doszło do sytuacji, kiedy za 1 dolara należało zapłacić 6 375 tys. zamiast początkowych 104 tys.! Automatyczny wzrost cen, uderzał we wszystkich, może z wyjątkiem spekulantów. Płace ludności pozostawały daleko w tyle za gwałtownym wzrostem cen, a stad nie było daleko do protestów społecznych(…)Początkowe lata, tuż po odzyskaniu niepodległości, naznaczone były z jednej strony kłopotami natury gospodarczej o podłożu walutowym (inflacja), z drugiej zaś strony miały wymiar międzynarodowy w postaci wojny celnej z Niemcami. Sytuację wewnętrzną pogarszała paląca potrzeba przeprowadzenia gruntownej reformy rolnej. Eksport węgla przynoszący do tej pory duże korzyści, obłożony niemieckim cłem, stawał się coraz mniej opłacalny, co zagrażało planom sprawnego przeprowadzenia przez Grabskiego reformy walutowej. Wśród skutków stanu "wojny gospodarczej" wymienia się: znaczny spadek produkcji, zmniejszenie wydobycia węgla, ograniczenie eksportu oraz wzrost bezrobocia (który osiągnął w grudniu 1925 r. poziom ponad 210 000 osób(…)Świadomość nadmiernego obciążenia (poprzez parcelację ziemi) czy wręcz likwidacji majątków ziemskich, których dochody w znacznym stopniu zasilały budżet państwa, odsuwała ten kosztowny zabieg w czasie. Jednak wraz z uchwaleniem przez sejm odpowiedniej ustawy (w grudniu 1925 r.), podjęto stosowne kroki w celu jej realizacji. Majątki ziemskie o powierzchni przekraczającej odpowiednio obszar: 180 ha (rejony podmiejskie), 60 ha (okręgi przemysłowe), 300 ha (ziemie wschodnie) i 700 ha (majątki uprzemysłowione) przeznaczono do parcelacji na zasadzie wypłacanego wysokości odszkodowania, przyjmując ceny obowiązujące na rynku.(…) Po 1929 r., kiedy światową gospodarkę kapitalistyczną trawiła głęboka recesja, państwo dawało przyzwolenie na pewne zjawiska o charakterze ochronnym występujące z udziałem kapitału prywatnego. Dochodziło zatem do tworzenia się karteli monopolizujących produkcję w niektórych branżach, utrzymujących bardzo wysokie ceny niektórych towarów, przeznaczanych głównie na rynek krajowy. W celu utrzymania dotychczasowej pozycji eksportowej, posługiwano się dumpingiem, czyli sprzedażą po zaniżonej cenie. Prawo zajęło się tym procederem dopiero w 1933 r. wprowadzając tzw. ustawę kartelową mającą na celu prowadzenie kontroli nad cenami(…)Polska w dwudziestoleciu międzywojennym należała do najbardziej katolickich krajów Europy. Kościół katolicki w znacznej mierze oddziaływał na kulturę i światopogląd polskiego społeczeństwa.. Podkreślanie wyjątkowego znaczenia religii katolickiej stało się jednym z zasadniczych elementów wielu partii i stronnictw politycznych. Co więcej, wielu duchownych działało w organizacjach politycznych, należąc nawet do grona przywódców. Niemniej jednak kościół nie identyfikował się oficjalnie z żadną partią polityczną. Katolicyzm w obrządku rzymskim był najbardziej polskim wyznaniem. Wyjątkową pozycję Kościoła rzymskokatolickiego podkreślała konstytucja marcowa, przyznając mu naczelne stanowisko wśród innych równoprawnych wyznań. Konkordat zawarty w 1925 r. ze Stolicą Apostolską przyznawał polskiemu Kościołowi katolickiemu liczne przywileje.


Powyższe fragmenty dotyczą stanu II Rzeczpospolitej w którą to wpatrzony jest Jarosław Kaczyński. Doskonale wiemy że panowało wtedy Eldorado, sielanka, byliśmy potęgą w każdej niemal dziedzinie życia i gospodarki, a jakże. Kraj odzyskał niepodległość po długich latach niebytu. Jarosław Kaczyński nie potrafi planować, patrzeć w przyszłość z jakąkolwiek koncepcją. On ogląda się za siebie usiłując narzucać rządowi i Polakom wzorce z lamusa z sentymentem odwołując się do czasów za którymi prócz niego, jego partii, potomków właścicieli ziemskich, kleru i wyborców PiS nikt uznaje za najlepsze w historii Polski. Kaczyński odwołując się do II RP usiłuje wmówić Polakom jakoby Polska znajdowała się dziś w niewoli z której jedynie on może wywieść.

PiS na swej stronie internetowej mami wyborców m.in. hasłami „Solidarność, patriotyzm, nowoczesność”. Nazwa partii, Prawo i Sprawiedliwość, wzbudza zaufanie u maluczkich bezkrytycznie chłonących słowa pana i plebana ( Kaczyńskiego i Rydzyka)nie zastanawiając się nad sensem ich słów, co się za nimi kryje i jakie konsekwencje może ponieść Polska gdy to towarzystwo prawicowo- kościelne dorwałoby się do koryta. Próbkę możliwości PiS i jej prezesa mieliśmy okazję widzieć i słyszeć na kongresie „Polska- wielki projekt”. Nie spodziewałem się że w PiS są tacy jajcarze z poczuciem humoru zdolni powołać szopkę po której ja i wielu innych mają ubaw po pachy. Propagandowa impreza pełna ochów i achów na cześć Kaczyńskiego nie wniosła nic nowego do polityki w wykonaniu coraz bardziej skrajnego PiS. „Zdarta płyta gra” jak śpiewał niegdyś zespół „Bolter” w kawałku „Daj mi tę noc”. Jarosław Kaczyński nie wypowiada publicznie słów które tkwią w jego głowie. „Dajcie mi tą Polskę” . Oznaczałoby to powrót do zaściankowości rodem z II RP którą Kaczyński z zachwytem wspomina i której wzorce usiłuje narzucić nie jako premier ale jako poseł opozycji. Co on sobie wyobraża?- zapytała mnie znajoma. Ano nic, jedynie osoby w jego otoczeniu mówią coraz częściej o przewrocie. Najprawdopodobniej mają na myśli jakiś przewrót w głowie prezesa PiS… Mało mnie interesują koncepcje Kaczyńskiego, zawsze powtórzę ze wolę posłuchać miksera miast jego monologów z którymi nikt nie ma prawa polemizować. Demokracja pełną gębą, a jakże. „Polska musi stać się państwem politycznym. Polacy muszą chcieć być Polakami" - mówił na propagandowym kongresie Zdzisław Krasnodębski, zrzucając winę za obecny zły - według niego - stan rzeczy w kraju na ekipę rządzących. Wtórująca mu profesor Jadwiga Staniszkis również nie zostawiła na obecnych władzach suchej nitki. W referacie "O sposobach nieistnienia władzy w Polsce" udowadniała, że rząd Donalda Tuska opiera się na "dyktacie mocy". Nie wiem jakich filmów fantastyczno- naukowych naoglądali się wielbiciele PiS ale najwyraźniej one im szkodzą. Jak to się dzieje że w wodzowskiej partii, zhierarchizowanej, na cele której stoi wódz otoczony gromadką pochlebców i wazeliniarzy padają słowa pod adresem praworządnie wybranej władzy że nie nadaje się ona do demokracji bo jest to władza prawa nieprzestrzegająca, prawa nierozumiejąca, do demokracji się nienadająca. Ciekaw jestem ile zanotowano omdleń z ekstazy po słowach Kaczyńskiego krytykujących rząd Polski? Wiadomo że prawa przestrzega jedynie PiS, Rydzyk, kościelni hierarchowie i stadionowi chuligani gorąco wspierani w ostatnim czasie przez Kaczyńskiego. Kaczyński rozbawił mnie oświadczeniem , że nowoczesną Polskę można zbudować tylko dzięki powrotowi do etosu inteligencji II RP. Tą nowoczesność przez lata budowali m.in. Kaczyński i jemu podobni otoczeni przez kler, nieraz wykonujący jego polecenia i tworzący prawo zgodnie z jego wytycznymi. Ciekawi mnie dlaczego pod adresem Kościoła nie padają słowa krytyki i nie powie nikt w PiS głośno że mieszanie się kleru do polityki i realizowanie przez lata polityki Kościoła nie wychodzi Polsce na dobre? Może ktoś zaproponuje tam odrzucenie tzw. nauki społecznej Kościoła które Polskę kosztuje krocie? To że Kaczyński i kojarzeni z prawicą publicyści których nie zabrakło na propagandowym kongresie mają za nic obecne władze Polski i a okres PRL w którym się wychowali i kształcili za darmo mnie nie dziwi. Ja za nic mam ich IV RP i tą która im się marzy. A marzy im się Polska nie solidarna, prawa, sprawiedliwa i nowoczesna, im się marzy Polska z „yntelygentami” na jej czele. Nie trzeba dodawać że „elyty” stanowiliby oni sami- Błaszczaki, Brudzińskie, Hofmany, Górskie i cała ta plejada asów wskazując miejsce w szeregu wszystkim tym którzy nie urodzili się w wielkich rodach, nie mają herbu, szlacheckiego pochodzenia a do pozycji społecznej doszli dzięki swej pracy czy możliwości darmowego kształcenia się w czasach PRL. Kształcili się wtedy i profesorowie którzy dziś trąbią na chwałę PiS i Kaczyńskiego. Mizerny był ten reżim skoro nie potrafił wtłoczyć do głów profesorskich miłości do socjalizmu i ZSRR. Chyba że zdobywali oni swe wykształcenie na tajnych kompletach? „Polacy muszą chcieć był Polakami”; jaki jest wzór Polaka wedle polityków PiS wiadomo nie od dziś, ja się z takim wzorem nie zgadzam i nie jestem w swej opinii samotny. Niezłomni profesorowie bohatersko nawołują że aby odzyskać(!) suwerenność Polacy muszą chcieć być Polakami bo Polska w końcu może przestać istnieć. Zgadza się, moherowe berety opuszczają ten świat, wiek robi swoje… Jak to jest: nie przeszkadza im żyć w kraju rzekomo podległym, tu zarabiać, pobierać diety poselskie i subwencje budżetowe?


Jarosław Kaczyński podczas wygłaszania swoich monologów co i rusz podkreśla że zależy mu na nowoczesnej Polsce. W jaki sposób chce tego dokonać skoro dla niego nowoczesność oznacza powrót do dawnych czasów które były dla Polski fatalne. O jakiej więc tu nowoczesności mowa? Nowoczesności Kaczyński się boi, kryje się przed nią, ucieka przed nią na Żoliborz. Tam czuje się znakomicie ze swoimi fobiami i lękiem przed światem. Co powoduje takie a nie inne zachowanie? Brak obecności kobiety, seksu z nią, wstrzemięźliwość płciowa? Oderwany od rzeczywistości nie rozumie potrzeb kraju i jego mieszkańców. Nie Polaków katolików, moherowych beretów i elektoratu dla którego słowa proboszcza jest święte lecz wszystkich. Jak wygląda solidarność w pojęciu Kaczyńskiego który krytykuje paradę Schumana twierdząc że jest ona bezrefleksyjna w przeciwieństwie do kongresu jego partii? Ano rzeczywiście nie ma się po niej takich refleksji jak po PiS-owskim teatrzyku: to szopka w wykonaniu Kaczyńskich zmusza do refleksji. Czy przypadkiem lekarz ich nie oszukuje… Manuela Gretkowska wspomniała kiedyś o Polce w której egzotyką cieszyłaby się pewna część społeczeństwa ze swoimi fobiami, przywiązaniem do kadzidła i zapatrzeni w przeszłość. Jak nic byliby to fani Kaczyńskiego, jego partia i on sam. Z Alikiem na kolanach.

0 komentarze:

Prześlij komentarz