czwartek, 29 września 2011

Klęska Pitbulla

„Gdy ktoś mówi że podniesie rękę na Jarosława Kaczyńskiego to ja tą rękę odrąbię”. Wypowiedź europosła z ramienia PiS Jacka Kurskiego w pełnej krasie ukazała prawdziwą twarz co i rusz podpierającego się wartościami chrześcijańskimi. O czymś takim jak nadstawienie drugiego policzka Jacek Kurski na pewno nie przyjmie do wiadomości, chyba że jest to policzek politycznego przeciwnika. Prawo i Sprawiedliwość chętnie atakuje rywali gdy chodzi o ich niejasne powiązania na styku biznesu i polityki lecz skrzętnie ukrywa swoje sprawki dbając by gawiedź się o nich nie dowiedziała.

W 2009 roku prezydent Sopotu Jacek Karnowski po przyjrzeniu się transakcji kupna w 2004 roku przez ówczesnego wicemarszałka województwa Jacka Kurskiego zdumiał się. 20 tysięcy złotych wydało mu się sumę podejrzanie niską, wręcz śmieszną . Kurski tłumaczył iż okazyjnie nabył leśniczówkę-zaniedbaną, zrujnowaną i chylącą się ku upadkowi. Po prostu zgliszcza. Dociekliwi dziennikarze szybko jednak dotarli do niej i… urzekło ich piękno okolicy z jeziorem nad którym znajdują się jak nowe włości Kurskiego. Wedle rzeczoznawcy cena winna być wyższa nawet o jedno zero. „Sam widok na jezioro wyceniłbym na 100 tysięcy” . Wścibscy dziennikarze nieopodal kurskiej hacjendy natrafili na niezamożną rodzinę która miała prawo do wykupu owej leśniczówki lecz wójt nie podejmował z nimi tematu zbywając ich i dopatrując się błędów formalnych, proceduralnych i Bóg wie jakich jeszcze. „Nagle” okazało się ze znalazła już nabywcę i to nie po cenie rynkowej lecz jakże atrakcyjnej… Skoro do budżetu i tak wpadłoby mniej grosza z uwagi na upust to niech kupi to ktoś od nas.Spotkałem się kilka lat temu z sugestiami że nieruchomość rzeczywiście była ruiną którą na koszt gminy wyremontowano. To już byłaby prywata i folwark.

Załatwianie interesów na szczeblu politycznym to żadna nowość, zastanawia jednak pominięcie rodziny mającej prawo do nabycia działki i nieruchomości przy jednoczesnym forowaniu miejscowego polityka. Kto wie, może uda się udowodnić że to sam wójt zwrócił się do Kurskiego z propozycją zakupu leśniczówki? Nie śmiem nawet sugerować że na polecenie Jacka Kurskiego szukano dla niego takiego uroczego zakątka. Pan każe, sługa musi. Kurski nie raz i nie dwa zasłaniał się immunitetem poselskim gdy łamał prawo. Uciekając od odpowiedzialności pokazał że prawa to może przestrzegać zwykły szaraczek.
Dziś sąd uznał że Kurski nie może domagać się przeprosin od dziennikarzy którzy sprawę ujawnili i opisali w kilku artykułach. Kurski pokazał swoim bezczelnym zachowaniem gdzie ma prawo: otóż wg niego można mu wypominać sprawę tuskowego dziadka z Wehrmachtu a leśniczówki już nie… Oczywiście miotał się jak najęty tłumacząc że naruszono jego dobra osobiste ale w jaki sposób dowieść nie zdołał. Rzucił jedynie swoją koleją „złotą myśl” ze w Polsce bezkarnie można kłamać o politykach PiS. Jacuś dobrze odrobił lekcję, nie tak dawno szef PiS Jarosław Kaczyński oznajmił co myśli o polskich sądach, a myśli prezesa są święte i obowiązujące każdego członka jego partii.

Europoseł Jacek Kurski nazywany pitbullem (znam takich którzy mówią o nim ratlerek) dementował i zaprzeczał. Nie było żadnej prywaty, układów i interesów. Wszystko odbywało się legalnie. Nie dziwi mnie zachłanność osób ze świecznika; Prawo i Sprawiedliwość gdzie tylko mogło stosowało bonifikaty sięgające nawet 99% wartości nieruchomości gdy nabywcą jest Kościół katolicki, czy to na szczeblu powiatu, gminy czy miasta. Czy stoi coś na przeszkodzie by wierni synowie Kościoła również korzystali z takich upustów? Dzięki dziennikarzom i sądowi dowiedzieliśmy się kto w sporze miał rację. Okazało się że nie ma jej Jacek Kurski, łgarz, bufon i kanciarz.



środa, 28 września 2011

Paweł Poncyliusz okiem satyra

   Paweł przyglądał się swemu odbiciu w lustrze ze zdumieniem stwierdzając że przybyło mu siwych włosów. Minione miesiące odbiły się na jego kondycji psychofizycznej, odcisnęły zmęczenie na twarzy. Coraz mniej przypominał energicznego, pełnego werwy faceta z czasów kiedy należał do grona zaufanych prezesa Jarosława. Jeśli on komuś poza Alikiem i mamą ufał… Pomyśleć że kilka miesięcy temu zwyciężył w ankiecie przeprowadzonej wśród kobiet które wprawdzie na randkę umówiłyby się z Grzegorzem Napieralskim ale do łóżka poszłyby właśnie z nim, Pawłem Poncyliuszem! Szkoda że ankiety nie przeprowadzono wśród kleru katolickiego…

   Zafrasowany przeglądał prasę, wiadomości nie napawały optymizmem: PJN w granicach błędu statystycznego, Joaśka, wredna żmija która go zdradziła politycznie śmieje się w nos naiwniakom którzy opuścili PiS! Siedzi u dawnego wroga, Tuska, ma miejsce na dobre miejsce na liście i się cieszy. A on? Musi ciągnąć ten wózek, dźwigać krzyż a tu znikąd pomocy! W dodatku szatan krąży nad Warszawą! Coraz mniej osób słucha biskupów, w sondażach wzrost poparcia notuje heretycki Ruch Palikota,satanista Nergal kpi sobie w telewizji, Wojewódzki nie będzie skazany za obrazę uczuć religijnych. Takie stanowisko zajął sąd wbrew woli biskupów! A przecież biskupów słuchać trzeba, pomyślał. Szkoda że nie wprowadzono stosownej ustawy w Sejmie która jasno by to stwierdzała. Prawo boskie, zaraz potem naturalne a za nimi stanowione przez człowieka, dokładnie tak jak objaśnił to prof.Żaryn. To źli i wrogo nastawieni wobec Kościoła ludzie nie chcą się mu podporządkować. Nie wiedzą że Kościół nigdy nikomu krzywdy nie zrobił? Chociaż… zaczyna robić wielką krzywdę jemu, Pawłowi.Zamiast poprzeć go, dziecioroba katolickiego, w kampanii, biskupi poparli prezesa Kaczyńskiego, bezdzietnego kawalera, którego ten szatan Palikot zadał pytanie czy aby nie jest gejem…  Uczepili się ostatnio orientacji seksualnej! Pomyślał że dobrze zrobił stwierdzając w wywiadzie że nigdy nie był gejem, poza tym ta choroba nie jest wrodzona tylko efektem wyboru. Chyba gafy nie popełnił? Zresztą są to tak nieistotne dla Polski sprawy, tak jak i Karta Praw Podstawowych. Na co to komu w katolickiej Polsce? Zresztą co tydzień jest na mszy i zna stanowisko biskupów. Szkoda tylko że słyszy od wiernych którzy go do niedawna uwielbiali niepochlebne słowa, nazywają go zdrajcą... Za grosz szacunku dla kogoś kto harował jak wół ko szedł spać po północy a wstawał o szóstej rano jak jakiś chłop pańszczyźniany!

  
   Mamy w Polsce państwo-draństwo, pomyślał. Tyko patrzeć jak palikotowcy dostaną się do Sejmu i zaczną głośno domagać się przestrzegania prawa, Konstytucji, oraz- nie daj Boże! -ustawy o ochronie płodu ludzkiego! Tego bał się bardzo, najbardziej lękał się że nie dostanie się do Sejmu ze swoim ugrupowaniem. Co wtedy? Dookoła szerzy się nekrofilia polityczna, ot co! A przecież program Kościoła jest słuszny tylko ludzie do niego nie dorośli! A może i lud nie jest taki ciemny jak przed laty sugerował bulterier Jacek?

   Przejrzał skrzynkę mailową. O, ktoś z PiS-u! Nooo, czyżby propozycja powrotu lub współpracy? Przebiegł oczami tekst, spotkał go zawód, Nie, to nie to… Szkoda. Ale jego męska duma nie ucierpiała, mile połechtano jego ego. Informowano go że zwyciężył w cichej ankiecie, by nie dowiedział się pan prezes, przeprowadzonej wśród pań. I to wśród aniołków PiS! Nooo! Nie ma co, nie każdego mężczyznę taki zaszczyt może spotkać! Proszono go by spotkał się jedną z pań biorących udział w ankiecie informując uprzejmie iż zdjęcia aniołków dołączono w załączniku. Ucieszył się, miał fotkę dziewczyn od czasu kiedy pojawiły się w mediach. Ładne, zgrabne i powabne. Podobała mu się jedna z nich, stojąca na zdjęciu z prawej. Ha, napisali mu że właśnie pierwsza z prawej chce z nim się spotkać na polityczną rozmowę!


Co prawda żona bywa czasem oniego zazdrosna ale spotkanie w celach czysto politycznych nie jest wykluczone.Może pan prezes umożliwi powrót do partii? 

Z uśmiechem otworzył załączony plik graficzny z dziewczynami i zamarł… Chyba w PiS pomylili zdjęcia!!!






  







poniedziałek, 26 września 2011

Jestem niepoprawnym optymistą wyborczym

Przed miesiącami pisałem o rodzącej się nowej lewicy .
Prawicowi oponenci złorzeczyli mi wtedy życząc wszystkiego co najgorsze i pisali listy pełne miłości chrześcijańskiej. Przyznam że myślałem i innym liderze, już spalonym dla mnie, ale wykreował się inny.



Janusz Palikot nie podoba się zarówno partiom rządzącym jak i opozycji toteż wiadomo było że przeciwko niemu wytoczona zostanie ciężka artyleria. Pomówień, kłamstw i półprawd. Niech się Palikot sądzi, szarpie, po wyborach sąd sprawą się zajmie, my zapłacimy, przeprosimy, damy na tacę i będzie wszystko po staremu. Bez Ruchu Poparcia Palikota w Sejmie bo sejmowym dinozaurom chodzi tylko o to. Gorącym orędownikiem obecnego status quo: czytaj uległości wobec Kościoła i poddaństwa wobec Watykanu jest premier który przed klerem podobno nie klęka, prezydent otoczony biskupami przy okazji świat państwowych oraz kościelna hierarchia.



Oskarżenia kierowane pod adresem Janusza Palikota jakoby nie zapłacił on za wystawioną fakturę prędzej czy później musiało zaistnieć w mediach. Pojawią się i inne historie mające na celu zdyskredytowanie go i pozbawienie wiarygodności w oczach opinii publicznej. Żartowałem ze znajomymi że szukane będą haki. Nie CZY są szukane lecz KIEDY się je znajdzie. A że ich po prostu nie ma trzeba je wymyśleć. O polskiej scenie politycznej, klasie- a raczej jej braku- pośród polityków napisano wiele i napisze się jeszcze sporo. Sejmowe dinozaury zadowolone z siebie co jakiś czas płaczą że tak mizernie zarabiają. Żarty to czy kpina z ich strony? Tak jak lewica, prawica i centrum potrafi jednoczyć się kiedy sprawa idzie o podwyżki dla nich, przyklepanie korzystnych ustaw dla Kościoła katolickiego (zazwyczaj ze szkodą dla Polski), solidarne nieróbstwo taj zjednoczyła się i teraz, przeciwko Januszowi Palikotowi. Dlaczego tak boją się tego człowieka? Porozumienie ludzi którzy nie lękają się kleru stanowi zagrożenie dla ich interesów partyjnych, politycznych i czysto ekonomicznych. Zjednoczenie środowisk antyklerykalnych pod przywództwem wyrazistych postaci jakimi są Janusz Palikot i Roman Kotliński wzbudziło nerwowość i poważny niepokój, lęk klerykałów. Po co cokolwiek zmieniać skoro w Polsce jest tak dobrze? Przecież Polska stoi wysoko w rankingu wolności gospodarczej, zawodów w różny sposób reglamentowanych jest u nas jedynie 380...
Przecież byliśmy ostoją katolicyzmu, mieliśmy nieść dobra nowinę Europie suto sypiąc przy tym grosiwem Kościołowi a tu para diabłów! Przez lata udawano że tygodnik „FiM” nie istnieje, przez rok udawano że RPP to niegodna uwagi grupka szaleńców a tu szok! RPP bez problemu zarejestrował się we wszystkich okręgach wyborczych! To nie przypadek i zbieg okoliczności lecz wyraźny znak że Polacy chcą i potrzebują zmian. Na pewno nie chcą ich klerykałowie, Kościół który nie postraszy ekskomuniką apostatów, Rycho, Miro i Zbycho i przeróżni cwaniaczki robiący interesy na styku polityki i biznesu. Oni wolnej Polski sobie nie życzą, nie chcą jej. Nie chce jej minister Rostowski który na każdym kroku broni kleru dowodząc że księżą nie posiadają żadnych ekonomicznych przywilejów. To może tak wszyscy Polacy niech zostaną objęci takim jak kler ubezpieczeniem społecznym? Ilu kapelanów zatrudnionych jest na podstawie umów śmieciowych? Tacy jak minister Rostowski powtarzający że stan finansów publicznych jest dobry rządzą krajem którego premier obraża wyborców twierdząc że na jego Platformę Obywatelską głosują ludzie rozumni! Ci co nie głosują rozumu wg Donalda Tuska już nie mają? Media milczą… Powtarza się Polakom kim to byliśmy, czego w przeszłości dokonaliśmy i Inne takie starannie unikając dyskusji kim i przede wszystkim gdzie będziemy, w jakiej kondycji ekonomicznej za lat 10-20? Jakie będą emerytury wyborców a jakie polityków i kleru? Ile wybudowaliśmy w ciągu tych lat rzekomej wolności a ile zbudowano za Gierka co się jeszcze sprzedaj usiłując łstać dziurę budżetową? Czas płynie… Kościołów, sanktuariów, instytutów JP2 czy jego pomników nikt nie kupi. Może rozmodleni politycy na odchodne? Których miłość do rozdawnictwa i pielgrzymek nagle wygasa kiedy kończy się państwowe koryto.



Czytam i słyszę że zbrodni straszliwej dokonał jeden z kandydatów do Sejmu startujący z list RPP. Bo siedział w więzieniu. Niejaki Poncyliusz, który również zmian w Polsce nie chce, straszy RPP porównując go do „Samoobrony” w której aż roiło się od skazanych, ściganych przez komornika itp. Nie przeszkadzała temu ministrantowi obecność w PiS niejakiego Sikorskiego Radosława który przed laty spędził sporo czasu w Afganistanie. Bynajmniej nie na czytaniu psalmów, uprawianiu roli czy sadzenia kwiatków. Strach przed ludźmi z RPP jest łatwy do wytłumaczenia: rozmodleńcom w głowie się nie mieści jak tacy ludzie mogliby zająć poselskie ławy w Sejmie w którym przemawiał ICH papież! Klerykałowie nie są w ogóle przygotowani na obecność antyklerykałów w Sejmie i gotowi nie będą nigdy. Nie uda im się pomijanie niewygodnych tematów, okłamywaniu ludu o potrzebie budowy kolejnych molochów jako wotum wdzięczności za pewien pontyfikat i unikaniu debat o marnotrawstwie pieniędzy czy ochronie postanowień Komisji Majątkowej jak i jej członków. Jak to jest: rzekomo nie da się nic zrobić, odkręcić decyzji tworu zlikwidowanego kilka miesięcy temu a mówi się i pisze o skargach na PRL, o zaskarżeniu ej postanowień i decyzji przed Trybunałem w Strasburgu? Bo Kościół katolicki jest autonomiczny kłamią klerykałowie zszokowani że RPP twierdzi inaczej. Autonomię posiada ten kto jest przede wszystkim finansowo NIEZALEŻNY, tymczasem Kościół jest sowicie przez kolejne rządy dotowany, przez prawicowe jak i lewicowe. Straszy Palikotem Tusk nazywając go diabłem wcielonym, Kaczyński plecie bzdury jakoby zachowanie antyklerykałów i ateistów niszczyło kulturę chrześcijańską, Napieralski nieudolnie próbuje przywłaszczyć wyliczenia oszczędności budżetowych poczynione przez Janusza Palikota. Strach przeradzający się w panikę! Wobec braku argumentów próbują politycy drwić z ludzi Palikota. Cóż to panowie, zapomnieliście już jak darliście gęby przy okazji debat o In vitro? Że człowiek jest najważniejszy? Mówienie zaś o braku doświadczenia mnie śmieszy, czego dokonali rzekomi polityczni spece w Polsce w minionym dwudziestoleciu? Pozwolili wybudować supermarkety i postawić pomniki wyobrażające papieża? Wybitne osiągnięcia... Ludzi gotowych do wzięcia odpowiedzialności za Polskę znajdzie się wielu, nie muszą być partyjni o czym zapomnieli politycy.








Media zrozumiały że dłużej nie da się udawać że RPP nie istnieje więc od pewnego czasu bierze się go pod uwagę w przeróżnych sondażach które są tak wiarygodne jak to że papież jest prawiczkiem. Czyni się jednak chytry zabieg wskazując na znikome poparcie usiłując zniechęcić wyborcę na oddanie głosu na Palikota. Dziwnym trafem premier tego samego dnia powtarza banały by nie marnować głosu, to samo Napieralski, inni również… Aż się roi od manipulacji! Nie wpadam w euforię śledząc internetowe sondaże i ankiety bo tam nie głosują moherowe babcie, one tłumnie udadzą się do urn. Zróbmy to i my, antyklerykałowie, ateiści, a nawet wierzący i katolicy tworzący Ruch Poparcia Palikota, czytelnicy „Faktów i Mitów, słuchacze radia „FiM”: do wyborów niedługo, nie dajcie się zwieść mediom, manipulantom i klerykałom! Myszka przy laptopie to nie urna wyborcza, toteż przenieśmy sondaże internetowe na wynik wyborczy! Kto nie dopisał się do list wyborczych jeśli przebywa poza swoim macierzystym okręgiem niech zrobi to jak najszybciej! RPP sam do Sejmu się nie wybierze, musimy to zrobić my. Głos stracony to głos pozostawiony w domu, czysta kartka wyborcza bądź oddany na tzw. „mniejsze zło”. Zła wybierać nie chcę, dlatego 9 października, dzień po urodzinach, zagłosuję na Janusza Palikota!



sobota, 24 września 2011

Serca bicie

Taki wieczór zdarza się raz, raz na dwadzieścia lat. W wypełnionej po brzegi Sali Kongresowej artyści złożyli hołd dla twórczości Andrzeja Zauchy. Dawni, występujący obecnie i młodzi, dopiero startujący do kariery marząc że kiedyś ktoś z myślą o nich zaśpiewa w podobnym koncercie.

Prowadząca koncert Maria Szabłowska przypomniała publiczności postać Zauchy. Minęło niemal dwadzieścia lat od śmierci Andrzeja, mówiła, a jego nikt nie zastąpił choć próbowało wielu. Bo jest niezastąpiony chciało się pouczyć prowadzącą, lecz było to zbędne, sama to dopowiedziała. Przypomniała też okoliczności w jakich dowiedziała się o śmierci artysty; prowadziła program „Muzyka nocą” w którym gościem miał być Stanisław Soyka. On właśnie poinformował ją że w Krakowie stało się coś złego, że zabito Zauchę. Przeprosił wyjaśniając że udziału w programu niestety nie weźmie. W wiadomościach o północy po raz pierwszy pani Maria usłyszała potwierdzoną informację: Andrzej Zaucha nie żyje, został zastrzelony.

Na telebimie w Kongresowej wyświetlono clipy z Jego udziałem i śpiewem, m.in. „Byłaś serca biciem” , „Bądź moim natchnieniem” , „Rozmowę z Jędrkiem” czy „Wymyśliłem ciebie”. W Kongresowej stawił się komplet publiczności i rzecz ciekawa: byli to ludzie w różnym wieku, nie brakowało młodych i takich którzy narodzili się już po Jego śmierci. To pokazuje jak bardzo znana i lubiana jest muzyka Andrzeja Zauchy. Przetrwa w pamięci i nie zatrze jej upływający czas.

Występ rozpoczął, jakże by inaczej, wielki przyjaciel zmarłego Andrzej Sikorowski. Wspominał Zauchę, jego dowcip, nieco ironiczne spojrzenie na życie. 10 października Sikorowski obchodzi urodziny na które wybierał się Zaucha. Nie dojechał… „Gdyby żył to wybuchnąłby śmiechem jakby dowiedział się że zrobiliśmy dziś coś takiego dla niego” ujawnił Sikorowski. „Lecz póki co żyjemy” rozpoczęło koncert. Pamiętne słowa „Brakuje nam paru kolesiów którzy na tamtą stronę już przeszli” wprawiły publikę w zadumę; póki co żyjemy… Drugi utwór Sikorowski wykonał bez jednej struny w gitarze która pękła. Nie wpłynęło to na jakość „Rozmowy z Jędrkiem”, występ był znakomity. Zażartowałbym sobie że były dociągnięcia na co z pewnością zareagowałby ktoś kto oglądał koncert pytając a gdzie tu były niedociągnięcia?

Po spokojnym Andrzeju Sikorowskim na scenę wpada wulkan energii. „Już taki jestem zimny drań” śpiewa Paweł Wolsztyński, jeden z laureatów bydgoskiego Festiwalu Pamięci Andrzeja Zauchy. Chyba jednej sekundy ten młodzian nie ustał na scenie! Dał czadu że tak powiem. Bardzo pozytywne wrażenie pozostawiły po sobie młode, zdolne i piękne laureatki wspomnianego Festiwalu Paulina Łaba, Adrianna Kalska, Dominika Kasprzycka (śpiewając „W zasadzie” wręcz mnie olśniła!) oraz Wiktoria Węgrzyn. Pierwsze skojarzenie kiedy się widzi i słyszy Łebę: Christina Aguilera! Głos niemal ten sam, uroda o wiele większa. „Pozwól mi” w jej wykonaniu wypada usłyszeć po prostu, tego nie da się opisać, to trzeba właśnie usłyszeć. Podobnie i Michała Kaczmarka ( zaśpiewał „Myśmy byli sobie pisani”), innego młodego wilka z którym Paulina wykonała kawałek „Georgia”. Mi się podobało. Michał „Kaczmarucha” ze swoim głosem to wypisz- wymaluj Mieczysław Szcześniak z lat młodości. Podobała się też Wiktoria Węgrzyn z piosenką „Wszystkie stworzenia duże i małe”. Nie tylko ze jej śpiew przypadł do gustu… Dziewczyny dały czadu śpiewając „Wszystkie stworzenia duże i małe” . Utwór wykonywany przed laty przez Zauchę i Ewę Bem wykonały niezwykle interesująco. Nic dziwnego, jedna z dziewczyn głos ma bardzo podobny do głosu pani Ewy.

Wspomniałem wcześniej Mietka Szcześniaka no i… nie zabrakło go na koncercie. Przypomniał zdarzenie z przeszłości: jechał przed laty tramwajem kiedy podszedł do niego Andrzej Zaucha, przywitał się, uśmiechnął po swojemu dodając : ”Fajnie śpiewasz”. Występ Mietka był znakomity! „Zagłębić prawdę” wręcz hipnotyzowało, prawie nie słyszałem drugiego utworu „Jak na lotni” który wykonywał będąc ciągle pod wrażeniem pierwszego.

Kuba Badach, ten sam który przed laty śpiewał „Małe szczęścia” czy „Jedno słowo wystarczy” w niczym nie przypomina tamtego chłopca. Dziś to piosenkarz pełną gębą co udowodnił w Kongresowej. Żywiołowy występ przy „Masz przewrócone w głowie”, pełen kroczków, tańca, gestykulacji zapadł w pamięć. Jak zauważyła Maria Szabłowska Andrzej Zaucha polubiłby śpiew Kuby. „Zakochani staruszkowie” który wykonał wzruszyło wielu widzów… Nie zabrakło starej gwardii: Ewa Bem imponowała formą, głosem jak za dawnych lat. Zaśpiewała w duecie z Kubą „Nie pieprz Pietrze” w którym to utworze przed laty partnerował jej Andrzej Zaucha. Wypadli rewelacyjnie! Pani Ewa solo zanuciła „Siódmy rok” w taki sposób że już po pierwszy słowach sala zatrzęsła się od braw. „Dzień dobry Mr. Blues” w wykonaniu Ewy Bem bardzo się publice spodobało. Po jej występie na telebimie zaprezentowano widowni uznane gwiazdy biorące udział w bydgoskim festiwalu „Serca bicie”, m.in. Ryszarda Rynkowskiego, Grażynę Łobaszewską, Mieczysława Szcześniaka, Krystynę Prońko.

Małgorzata Janek o miłym, spokojnym głosie zaserwowała publiczności „Zielono mi”, tuz po niej zaprezentował się Janusz Szrom. Ekspresja jaka towarzyszyła jego występowi była ogromna, energią jaką ten człowiek wydziela można by obdzielić niemrawą grupkę młodzieży! „Bądź moim natchnieniem” było znakomite, a „Byłaś serca biciem” w jego interpretacji wręcz doskonałe! Jak przyznał bardzo się stresował przed występem…
Co ciekawe głos Janusza momentami brzmi podobnie jak głos Andrzeja Zauchy. Zapowiedział nim Krystynę Prońko, lecz zanim opuścił scenę zaśpiewał z nią „Wymyśliłem Ciebie”. Pani Krysia solo wykonała „Małe tęsknoty” tak jak niegdyś, imponując ciągle potężnym głosem.

Kayah sprawiła niespodziankę zapraszając do wspólnego występu Macieja Muszyńskiego, dwudziestolatka który występuje w programie telewizyjnym w którym Kayah jest jurorką. Ciekawy głos ma ten młodzian, jeśli ktoś nim odpowiednio pokieruje to będą z niego ludzie, przez duże L. „Bezsenność we dwoje” które razem wykonali mnie w tym upewniła. Kayah zaśpiewała jeszcze „C’est la vie” w trakcie którego na scenę wyszli wszyscy wykonawcy biorący udział w koncercie śpiewając razem. Nic dziwnego że otrzymali owację na stojąco bo ta im się po prostu należała. Wszystko grało, wszystko pasowało, optymalnie dobrany repertuar do znakomicie dobranych wykonawców. Wykonano kawał dobrej roboty. Pozostał we mnie pewien niedosyt: szkoda że wszystko trwało niewiele ponad dwie godziny. Dla takiego koncertu warto byłoby poświecić całą noc… Andrzej Zaucha byłby z was dumny.








Andrzej Zaucha. Człowiek orkiestra który potrafił zaśpiewać wszystko. Ci którzy go dobrze znali twierdzili że niepotrzebnie poszedł na kompromis pokazując ze świetnie czuje się wykonując różne gatunki muzyczne. Nie potrafił i nie chciał odmówić. Biesiadne pieśni, piosenki dla najmłodszych wykorzystane w dobranockach, jazz, blues, pop... Wystarczyło dać mu do ręki mikrofon i tekst przedtem zapoznając go z melodią. On bez specjalnego przygotowania potrafił zaśpiewać jakby ćwiczył tygodniami. Śpiewu nigdy się nie uczył, to potrafił od zawsze. Jako ośmiolatek zastąpił swego ojca( perkusistę) który grał w krakowskiej kapeli a którego wykluczyła z występu niedyspozycja. Kompani muzycy nie mieli nikogo w zastępstwie, występ stanął pod znakiem zapytania więc… mały Andrzejek został posadzony za perkusją. Skoro bębnisz w domu spróbuj i tutaj. Spróbował i wypadł nadspodziewanie dobrze. Wtedy jednak muzyka nie była mu pisana. Sport, konkretnie kajakarstwo, okazało się jego przyszłą wielką pasją z której ostatecznie po latach zrezygnował na rzecz muzyki. Na szczęście! Jako trzykrotny mistrz kraju miał pojechać na olimpiadę do Tokio ale zwyciężyła muzyka. Został perkusistą w zespole „Czarty” gdzie po pewnym czasie niemal siłą zrobiono go wokalistą. Dlaczego? Andrzej posiadał słuch absolutny, rzecz nieocenioną dla muzyka. Błyskawicznie przyswajał sobie nowy tekst. Krótko śpiewał w zespole „Telstar”.

Ludzkie nieszczęścia, rozstania rodziców zazwyczaj wpływają niekorzystnie na dzieci, ale nie na Zauchę! Kiedy po rozwodzie jego matka wyjechała za nowym życiowym partnerem do Francji Zaucha zauroczył się niewidomym śpiewakiem Rayem Charlesem . Ciemnoskóry wokalista i jego śpiew odcisnęły piętno na życiu i późniejszej twórczości Zauchy. Po powrocie do Polski podczas występu w Krakowie wprawił w zachwyt publiczność która po prostu zauroczyła się wykonywanym przez niego kawałkiem Charlesa „Georgia On My Mind”. Zaucha święcił triumfy. Zaimponował doświadczonym, zawodowym muzykom którzy próbowali reaktywować zespół jazzowy „Dżamble”. Pomyśleć że muzyczni wyjadacze nie potrafili się dogadać, pomógł im dopiero ich nowy wokalista, muzyk- amator, Andrzej Zaucha który w 1969 roku został uhonorowany nagrodą najlepszego wokalisty na Festiwalu Jazz nad Odrą. Rzecz niebywała! W nagraniu albumu grupy w 1971 roku udział wzięli m.in. Michał Urbaniak i Tomasz Stańko których postaci przedstawiać nie trzeba. Jak to bywa w polskiej rzeczywistości tłumy nie zwróciły uwagi na perełkę którą zachwycili się nieliczni, w tym muzyczni eksperci. A przecież po dziś dzień utwór „Wymyśliłem ciebie” znany jest nie tylko dla koneserów. Przed kilkoma laty przypomniał go duet Grzegorz Markowski- Mika Urbaniak.

Nie bardzo udało się z „Dżamblami”, może uda się gdzie indziej? Zaucha otrzymał propozycję występów w zespole „Anawa”. Wprawił w osłupienie muzyków kiedy niemal dwugodzinny materiał muzyczny grupy przyswoił sobie w nieco ponad 10 dni. Okazało się że przerasta zawodowych muzyków jakby był z innej epoki. To oni wydawali się amatorami bo uczyli się od niego 10 razy dłużej! Zaucha pobębnił jeszcze w „Old Metropolitan Band”, zwiedził nieco Zachodu przy okazji ucząc się gry na saksofonie w… trzy tygodnie! Nieźle radził sobie z harmonijką ustną i próbował swych sił na fortepianie. Wzloty, upadki, znowu wzloty...Towarzyszyła mu w nich jego żona Ela z którą poznali się mając po kilkanaście lat. To była wielka miłość, bliscy znajomi twierdzili że ze świecę szukać takiej pary. „Pasowali do siebie jak dwie połówki jabłka” z sentymentem wspominał muzyk Jarosław Śmietana w którego „Extra Ball” przez pewien czas występował Zaucha. Zespoły „Kwadrat” czy „Kasa chorych” przez które przemknął się pod koniec lat siedemdziesiątych nie były spełnieniem marzeń i nie zaspokajały ambicji muzyka, za to lata osiemdziesiąte to prawdziwa sielanka, szczęśliwe życie uczuciowe i artystyczne u Andrzeja Zauchy. Występował w krakowskim klubie „Pod Jaszczurami” znajdując czas na występy w Teatrze „STU” w którym radził sobie znakomicie. Po przedstawieniu „Kur zapiał” recenzenci wprost rozpływali się nad nim w zachwytach. Potrafił na scenie przyćmić Edwarda Lubaszenkę. Krzysztof Jasiński, założyciel i dyrektor Teatru „STU” przyznał że usiłował wcisnąć Zauchę w schematy w których ten się nie mieścił. I dobrze się stało bo bez swobodnego artysty, takiego jakim był naprawdę, spektakle byłyby zupełnie inne i mniej udane.

To Zaucha był pierwszym mężczyzną w Polsce który śpiewał scatem, wśród pań pierwsza była Urszula Dudziak. Ciekaw jestem czy popularny niegdyś, nieżyjący już piosenkarz Scatman John widział na żywo Andrzeja podczas występu bo że słyszał nie pozostawia żadnych wątpliwości. Nawet podobni do siebie: niewysocy łysawi wąsacze. Mam mocne podejrzenie że Zaucha dziś jako jeden z niewielu odnalazłby się w nowych, niezbyt przyjaznych dla muzyki przez duże „M” czasach. Gdyby tylko żył…
10 października mija 20 rocznica tragicznej śmierci Andrzeja Zauchy. Piosenkarza, perkusisty, saksofonisty, aktora. Kim on nie był! Nie posiadał formalnie muzycznego wykształcenia( genialny samouk) ale nie przeszkodziło mu to w karierze. Jego pierwszym utworem który chyba jako jego pierwszy w ogóle usłyszałem był „Baw się lalkami” , szybki i skoczny z doskonałą oprawą muzyczną i mocnym wokalem Andrzeja. „Diabli wzięli raj został tylko napuszony łysy paw” śpiewał siedząc za stołem po czym wychylił szklankę mleka wydając z siebie gromkie „Łuuu!” robiąc po tym minę niewiniątka. Swobodny jakby śpiewał przy porannym goleniu mając świadomość że teledysk obejrzą miliony ludzi. Komentarze internautów pod clipem zamieszczonym w sieci WWW mówią same za siebie, niejednemu z nich zakręciła się łezka w oku przy wspominku z czasów dzieciństwa. Tak jak przed laty, w 1991 roku na wieść o Jego śmierci… Za nieboszczki komuny TVP potrafiła zaspokoić oczekiwania widza, do dziś wspominam mnóstwo muzycznych programów i prowadzących je dziennikarzy robiących to z pasją. „Premie i premiery” był jednym z moich ulubionych programów. W nim to właśnie miałem okazję słuchać i oglądać m.in. Beatę Bartelik, Jolantę Jaszkowską, Jolę Literską, Grażynę Łobaszewską, Barbarę Sikorską, Lorę Szafran, Mietka Szcześniaka czy Zauchę właśnie. Nieważne było podwórko czy odrabianie lekcji, liczyła się tamta muzyka.

Rok 1987, Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Na scenę wpada Andrzej Zaucha w nakryciu głowy godnym szejka przy rytmach bębna i nieco egzotycznie brzmiącej fujarki. Pierwsze skojarzenie- pustynia. „Czarny Alibaba”, już pierwsze jego takty spodobały się publiczności i to tak bardzo że Zaucha bisował trzykrotnie!. To Antoni Kopf, dyrektor festiwalu, wpadł na pomysł by odkurzyć dawny przebój Heleny Majdaniec. Pomysł był strzałem w dziesiątkę! Ale bez żywiołowego, szalejącego po scenie opolskiej sceny Zauchy w ciemnych okularach niewielu zwróciłoby uwagę na utwór.

Miałem raptem 12 lat kiedy usłyszałem „Byłaś serca biciem” w wykonaniu Zauchy do muzyki znakomitego Jerzego Jarosława Dobrzyńskiego i słów Zbigniewa Książka. Już wtedy zaintrygował mnie ten kawałek na który dziś, z perspektywy 23 lat patrzę nie przez pryzmat dzieciństwa lecz sfery uczuć. „Już nawet księżyc drań o tobie nie chce gadać ze mną”. Chciał z nim gadać Andrzej Sikorowski z którym to zarwali niejedną noc przy butelce wody niekoniecznie mineralnej. Kto nie słyszał „C’est la vie” , „Bądź moim natchnieniem”, czy „Siódmego roku” którego słuchać można bez końca? „Goniąc kormorany” w jego wykonaniu zupełnie przyćmiło oryginał Piotra Szczepanika. Zaś piosenka „Ach te baby!” którą wykonał z Ryszardem Rynkowskim do dziś wowołuje uśmiech na twarzy.

1 grudnia 1992 roku Sąd Wojewódzki w Krakowie skazał Yvesa Goulais’a na 15 lat pozbawienia wolności za zabójstwo piosenkarza Andrzeja Zauchy i nieumyślne spowodowanie śmierci swojej żony Zuzanny Leśniak. „Dwoje ludzi nie żyje, popełniłem rzecz straszną. Niestety wygrało we mnie najgorsze: nienawiść do Andrzeja Zauchy i chęć zabicia go była we mnie jak otchłań bez dna. Zuzannę zabiłem niechcący, współczuję rodzinom skrzywdzonym i swojej rodzinie. Żadna kara nie będzie wystarczająca dla mnie bo życie ludzkie nie ma ceny. Powierzam swój los wysokiemu sądowi z pokorą i szacunkiem”. To były ostatnie słowa Francuza przed ogłoszeniem wyroku. Prokurator podkreślił że o oskarżonego nie ma nawet śladu skruchy żądając 25 lat kary pozbawienia wolności.


Goulais zrealizował swoje groźby pod adresem Zauchy, jednak jego plan nie przewidywał pozbawienia życia żony. Wersja oficjalna mówiła o przypadkowym postrzale, fakty natomiast były takie że Zuzanna Leśniak zasłoniła ciałem Zauchę do którego mierzył z pistoletu Goulais. Ręka Francuzowi nie drgnęła, nie opadła, nie zawahał się. Chciał to zrobić, chciał zabić. Pociągnął za spust pistoletu przemyconego z Francji trafiając Zuzannę Leśniak, za chwilę trafił Andrzeja Zauchę. Strzelał do leżącego już piosenkarza z którego uchodziło życie. Oddał w sumie 9 strzałów. Jak przyznał po oddaniu się w ręce organów ścigania zamierzał wystrzelić 20 razy. Ostatnie przedstawienie w krakowskim Teatrze „STU” zakończyło się dla Zuzanny i Andrzeja tragicznie, takiego scenariusza z pewnością prócz Goulais’a nikt nie brał pod uwagę. Parkingowy słyszał strzały, widział sylwetkę zabójcy ( było ciemno), usiłował zatrzymać Francuza kiedy jednak zobaczył skierowaną w swoją stronę broń zmartwiał; Goulais zagroził parkingowemu że jak nie zejdzie z drogi to zginie. Ciemno, wietrznie, deszczowo, zabójca z pistoletem… To nie był film lecz rzeczywistość. Jan Szajowski, parkingowy, kiedy już ochłonął powiadomił policję i pogotowie.

Co skłoniło Francuza do pozbawienia życia człowieka wokół którego gromadzili się życzliwi, przyjaźnie nastawienie ludzie? Andrzej Zaucha, przyjaciel pary Leśniak- Goulais szukał pocieszenia po śmierci ukochanej zony która odeszła 31 sierpnia 1989. Przyczyną był udar mózgu… Zaucha nie pozbierał się po śmierci żony, samotnie wychowywał córkę, przyjaciele z niepokojem obserwowali jak z pełnego życia człowieka robi się milczek. Andrzej Sikorowski spędzał wówczas z piosenkarzem mnóstwo czasu dbając by nie strzeliło do głowy coś złego. Wtedy właśnie Zaucha zainteresował się koleżanką z teatru występującą z nim w spektaklu Zuzanną Leśniak. Żoną Ivesa Goulais’a, wówczas dwudziestosześciolatkę wpatrzoną jak obrazek w czterdziestodwuletniego Zauchę. Wkrótce poza teatrem zaczęli się spotykać prywatnie i nie tylko na pogawędki. Goulais zaskoczył parę w swoim domu w dwuznacznej sytuacji, pobił wtedy Zauchę grożąc że go zabije. Francuz zazdrościł mu sławy, był chorobliwie zazdrosny o żonę z którą od pewnego czasu stosunki nie układały się mu najlepiej. Od incydentu w domu Goulais’a Andrzej Zaucha starał się unikać Francuza. 8 października odbył się koncert „Kolędy w Teatrze STU” w którym śpiewał, był to ostatni koncert z udziałem Andrzeja Zauchy. Dwa dni później los po raz ostatni skrzyżował drogi Andrzeja Zauchy i Ivesa Goulais’a…

„Bardzo rzadko się zdarza, żeby w jednej osobie koncentrowało się tyle sympatii, miłości, przyjaźni do świata, do ludzi, do życia. Był niezwykle radosny i jego radość udzielała się nam wszystkim, którzy mieli przyjemność zetknąć się z nim w pracy czy towarzysko. Miał przeuroczy uśmiech, który zwłaszcza w ciężkich momentach pracy zawsze dodawał otuchy”- to wspomnienie Haliny Jarczyk która przez 25 lat współpracowała z Teatrem „STU”.




Yves Goulais jest już na wolności, opuścił mury więzienia w 2006 roku. Sądy kilkakrotnie odrzucały jego wnioski o warunkowe zwolnienie. Dwa razy na ręce prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego prośby o wypuszczenie z więzienia słała matka Francuza. Ten zaś twierdził że więzienie to jego pokuta milczeniem pomijając fakt że kończył studia filologiczne na koszt państwa jednocześnie bawiąc się w nauczyciela języka francuskiego ( udzielał lekcji więźniom). Szkoda było mu zostawić założone za kratami studio filmowe "Zza Krat” jak sugerowano…


Obiecanki cacanki a Polakom figa z makiem

Człowiek jest najważniejszy", więc "Razem zrobimy więcej", bo przecież "Polacy zasługują na więcej". W końcu "Wszystko jest możliwe" i dlatego możemy wierzyć w "Jutro bez obaw”. Coraz mniej czasu do wyborów, coraz większe gafy popełniają politycy i coraz większe składają obietnice. Przyglądając się twarzom posłów kłamiących jak z nut a roztaczających przed Polakami wizje kraju mlekiem i miodem płynącego zastanawiam się ileż to kadencji potrzeba by na zrealizowanie ich obietnice? O pieniądzach nie wspomnę. Politycy wychodzą widać z założenia że gentelmani o forsie nie rozmawiają, ale mnie, wyborcę, temat ten interesuje przede wszystkim plus naprawa finansów publicznych oraz dług publiczny, budżet, zadłużenie kraju- tego w kampanii wyborczej się nie porusza. Widać kierują się panowie nauką społeczną Kościoła który nakazuje gardzić dobrem doczesnym pozbywając się w ten sposób konkurencji do fruktów mamiąc wizją bliżej nieokreślonego „życia wiecznego”. Widocznie uznają że pieniądze szczęścia Polsce i wyborcom nie dają co nie przeszkadza im pobierać wysokich uposażeń poselskich, swoim partiom przyznać budżetowych dotacji i skarżyć się w mediach jak mizernie zarabiają robiąc łaskę Polakom pozwalając na siebie głosować. Wielkim orędownikiem podwyżki poselskich apanaży jest Ryszard Kalisz, poseł tzw. lewicy która nie widzi nic złego we współrządzeniu Toruniem z katoprawicowym PiS. Takich dramatyzujących posłów o śmiesznie niskich zarobkach jest bez liku. „Banda czworga” jak nazywa partie zasiadające w Sejmie Janusz Korwin- Mikke (PO, PiS, SLD, PSL, nie wiem jak nazywa PJN) na odchodne z pewnością spróbują coś sobie przyznać. Jak to w demokracji… JKM nie ma racji; mianem bandy czworga przed laty określono polskich, znakomitych piłkarzy ( słynna afera na Okęciu) pod adresem których raczej nie dało się powiedzieć złego słowa. W przeciwieństwie do ekip zasiadających w Sejmie.

Na każdym kroku wyborcę atakują spoty reklamowe ( współczuję telewidzom, dawno już wziąłem rozbrat ze szklanym ekranem ale wyobrażam sobie co się tam dzieje), uśmiechnięte buzie i hasła godne nastolatka a nie doświadczonego bądź też i przyszłego posła. Spece od PR i kampanii wiedzą doskonale czego oczekuje wyborca dlatego sprzedają mu to co chce on usłyszeć. Premier Donald Tusk marzy by zapisać się w annałach historii jako pierwszy szef rządu po 1989 roku który będzie pełnił urząd przez drugą kadencję. W zwycięstwie w 2007 roku pomógł mu „Front rozciągający się od „Faktów i Mitów”, „NIE” oraz „Gazety Wyborczej”” jak nazwał swoich oponentów odsyłających do lamusa jego IV RP Jarosław Kaczyński. Wtedy Tuskowi bardzo pomogła debata z Jarosławem Kaczyńskim. Dziś nie zanosi się na podobny scenariusz głównie dlatego że Kaczyński debat unika, nie chce ich i nie podejmie ryzyka utraty poparcia kilku punktów procentowych i, co za tym idzie, posłów w Sejmie. Donald Tusk próbuje więc inaczej, obiecuje że PO zbuduje więcej i szybciej. Wolniej już chyba się nie da, ale taniej dałoby się - i przydałoby!- z pewnością. PO prostu POlska… Premier ujawnił swe zdolności komediowe głosząc na lewo i prawo że kto ma rozum w głowie głosuje na PO. Wyborcy którzy nie zamierzają oddać swego głosu na partię rządzącą w oczach premiera oleju w głowie nie mają… Ma go więc Rycho, Miro i Zbycho bo tacy szemrańcy chętnie widzieliby Tuska w fotelu premiera następną kadencję? Ten obiecuje że dokona zapisów „Paktu dla kultury” w którym zobowiązuje się do podwyższenia finansowania kultury z budżetu państwa do co najmniej 1 proc. wszystkich wydatków budżetowych od przyszłego roku, jego PO chce zapewnić powszechny dostęp do Internetu do 2015 roku i wdrożyć w Polsce naziemną telewizję cyfrową. Dlaczego nie zrobiono tego przez minione 4 lata ani słowa. A wprowadzenie do szkół podstawowych programu edukacji obywatelskiej nie wiem jak nazwać. Ile lekcji będą mieć dzieci po takich innowacjach, kolejny nieudany, zbędny i kosztowny eksperyment? Chyba że lekcja taka miałaby zając miejsce religii katolickiej. Słowa o likwidacji rozbuchanej biurokracji, powrotu do czasów prawdziwej wolności gospodarczej, postawienia na e-administrację, zerwania więzów politycznych z Kościołem i przepędzenia tworu Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Kłopot mają kandydaci którzy nie dość gorliwie wypełniali polecenia kleru. Wiadomo o kilku, jeden z nich ( Jacek Krupa) skarży się że dokonano na nim politycznej ekskomuniki bo pan prałat napisał do niego połajanki w ostrych słowach, ale… będzie się za posła modlił! Premier życzliwie milczy…



PiS otrzymał prztyczka w nos od europosła PO Sławomira Nitrasa który przypomniał sobie że jego hasłem wyborczym z 2005 roku było „Zasługujecie na więcej” . Wypomina PR-owcom Kaczyńskiego brak pomysłu którzy podkradli jego hasło. Kiedy oskarży ich o plagiat który sam popełnił? Podobne hasło w 2004 roku miała Liga Polskich Rodzin. Kiedy ruszą procesy sądowe mości panowie bo jakoś nudnawo w cyrku POPiSowskim? Kilka lat temu Kaczyński wespół z posłankami PiS zachwalał osiągnięcia swoje i partii. „Czyny, nie cuda”. Dziś usiłuje sprzedać wyborcom cuda a nie czyny. Cudem nazywane są młode, zgrabne i powabne kandydatki na posłanki z ramienia PiS, cudem zapewne jest że tak zachwalane startują z nieco odległych miejsc. Skoro jedna z nich na poważnie twierdzi że szkoła Tadeusza Rydzyka jest znakomita dowodem czego jest członkostwo tej egerii w PiS po zakończeniu edukacji w WSKSiM to nie jest dziwne że wykorzystywany jest jedynie potencjał fizyczny młodych kandydatek. Wygląd to nie wszystko, mnie interesowałoby zachowanie z taką panią w sytuacji sam na sam, ale zapewne i ona kieruje się nauką Kościoła katolickiego, więc… Wolałbym by PiS przestał kłamać i zamieścił inny, właściwy plakat .



Kaczyński nie potrafi przyciągnąć nowego elektoratu umacnia więc wiarę w swą partię wśród żelaznego. Za pomocą wiary katolickiej. Oto w dwóch kościołach w Chicago w najbliższą niedzielę odbędzie się specjalna wideokonferencja z udziałem Jarosława Kaczyńskiego. Sztab wyborczy PiS nie zaprzecza, potwierdza że jest taki pomysł. W Polsce miejscowi nie pozwolili na polityczną propagandę z ambony którą miał odprawić Jan Żaryn, ale od czego jest Ameryka i tamtejsza polonia? A propos wiary: miechowski samorząd popierany przez PO w trybie pilnym przekazał na remont zabytkowego kościoła 200 tys. zł. Dlaczego? Bo premier i PO przed księżmi nie klęka no i… tak uczynił poprzedni samorząd, PiS-owski. Europoseł PiS Jacek Kurski ( ten sam który w czerwcu wespół z Ryszardem Czarneckim głosował przeciwko zwiększeniu unijnego budżetu) wyznał że wie o posłach w PO którzy są zwolennikami koalicji z PiS i ujawnią się o godzinie 21.00, 9 października. Aż wstrzymałem oddech! Czy informację zdobył uchlany były as służb, niejaki Tomek? Czy może przeprowadza eksperymenty wespół z Antonim Macierewiczem kosząc skrzydłami Tupolewa brzozy? Jarosław Kaczyński z naburmuszoną miną wymlaskał że jak wygra wybory i zostanie premierem to będzie współpracował z prezydentem Bronisławem Komorowski. Epokowa decyzja po prostu, klękajcie narody! Ale skoro w PiS najwyżej cenią prawo boskie, nieco niżej naturalne a gdzieś dalej stanowione przez człowieka to taka deklaracja to rzeczywiście novum!

PSL miałkie, bezbarwne i nijakie. Pan prezes Pawlak nie walczy o nic, dobrze mu tak jak jest i nie chce zmian. Nie chce likwidacji KRUS. Wystarczy mi kilka rządowych posad, kilka ministerstw czyli kolejnej kadencji przy korycie bo człowiek jest najważniejszy! Filmowy spot reklamowy partii do szału doprowadził rzecznika PiS Adama Hofmana ( kiedy zaproponują mu sędziowanie w programie TVP w miejsce Nergala?) który zarzuca ludowcom że ci zdziczeli i zbaranieli. Bo w Sejmie miejsce jest tylko dla takich Hofmanów… Nie spytał zaś Waldemara Pawlaka jak ten wyobraża sobie pomysł z by absolwenci wyższych uczelni, którzy mają problemy ze znalezieniem pracy, byli zatrudniani przez instytucje publicznie. Czy mogą ci studenci, a może muszą, być partyjni? Subsydiarność, solidarność, spokój - to oznacza normalność dla PSL. Patrząc na twarz prezesa Pawlaka który wygląda jakby miał się lada chwila rozpłakać dziwnie brzmi ten spokój i normalność.


SLD może okazać się największym przegranym wyborów. Szef Sojuszu już sam nie wie co ma robić, czego nie. Pomyśleć że w wyborach prezydenckich osiągnął wynik więcej niż przyzwoity który jako jeden z nielicznych mu przepowiadałem. Niestety nie wyciągnął Grześ lekcji z tamtej kampanii. Rozdawanie jabłek to za mało, coraz więcej kpiących głosów pod jego adresem które widzą w nim nie przywódcę lewicy lecz pajaca, pionka, narzędzie w rękach Kwaśniewskiego i Czarzastego. Wystawienie na listach wyborczych Leszka Millera, najbardziej klerykalnego lewicowego premiera po 1989 roku, pożegnanie bez żalu Wandy Nowickiej, zamieszanie ze startem Roberta Biedronia to niektóre tylko grzeszki SLD. „Jutro bez obaw” po 9 października może zmienić się na jutro z obawami. Dla Grzegorza Napieralskiego. A on teraz nagle przypomniał sobie o antyklerykalnym wyborcy plotąc banały o ograniczeniu władzy Kościoła i najzwyczajniej w świecie kradnąc wyliczone przez Janusza Palikota oszczędności dla budżetu. Może zapyta Leszka Millera dlaczego nie zrobił tego Lesio gdy sam był premierem, kanclerzem zwanym? Zastanawia mnie bierna postawa działaczy i większości posłów SLD którzy po cichu życzą jak najgorzej dla swego szefa. Czyżby nie wiedzieli że słaby wynik Sojuszu w wyborach oznacza mniej posłów w Sejmie? Skoro jedynie wielka przegrana w wyborach ma doprowadzić do zmiany szefa… Dziwny sposób rozwiązywania problemów wewnątrzpartyjnych. A wyborca ma alternatywę którą jest Ruch Poparcia Palikota i… wielu z niej skorzysta. Polski Zapatero jak zaczął każdy widział, a jak skończy?



Polska Jest Najwazniejsza… dla Kościoła katolickiego. Coraz bardziej utwierdza mnie w tym przekonaniu klerykalny Paweł Poncyliusz który nie chce żadnych zmian w kwestiach światopoglądowych. Dla niego znakomita jest Polska ze szkołą z religią katolicką, z zakazem aborcji, z klerem który panoszy się wszędzie . Oczywiście dla niego najważniejszy jest Dekalog a nie jakieś tam prawo polskie. Za żadne skarby PJN nie życzy sobie by związki partnerskie miały prawa takie jak małżonkowie. Są to są i niech sobie będą ale bez żadnych przywilejów! Bo te może mieć jedynie Kościół katolicki który dla PJN jest drogowskazem i autorytetem. Słowem o tym jak czują się wyborcy słyszące klerykalne wręcz wazeliniarstwo . Podatek kościelny, podatek dla kleru? A broń cię panie za takie herezje! O Karcie Praw Podstawowych też zapomnicie Polacy! Czy kogoś dziwi poparcie udzielone PJN przez Wiesława Chrzanowskiego? PJN panicznie boi się Ruchu Poparcia Paliokota dowodząc że startujący z list ugrupowania do Sejmu to istne diabły w porównaniu z dawną „Samoobroną”. Dziwnym trafem Palikotem straszą wszyscy: Tusk nazwał go diabłem wcielonym, Kalisz zarzuca mu kłamstwo grożąc że nigdy już nie siądzie z nim do wina, Kaczyński chce by Palikot został tam gdzie jest czyli poza Sejmem, Napieralski widząc poważne zagrożenie dla SLD usiłował przeciągnąć go na swoją stronę. Taki niby nic nie znaczący wg ważniaków a tak się lękają. Jesteście przygotowani na dyskusje z ludźmi RPP jeśli ten wejdzie do Sejmu? Mam co do tego poważne wątpliwości więc… byłoby dobrze gdyby wasze sztandary z Sejmu wyprowadzono. Płakać po was nie będę.

poniedziałek, 19 września 2011

Hacker

Prezes rozwalony siedział w fotelu z trudem ukrywając ziewanie. Zawsze ogarniała go senność kiedy patrzył na drżących ze strachu podwładnych którzy pilnowali by nie wypaść z łask ukochanego prezesa. Wystarczyło się rozejrzeć jak kończyli ci którzy przestali być prezesowi potrzebni. Elżbieta, Paweł, Michał i inni. Pomidorowa Jest Najważniejsza czy jakoś tak… Ci którzy przed nim stali prześcigali się w pomysłach jak dogodzić inteligentowi z Żoliborza. W końcu sojusznik amerykański w ujawnionych depeszach przez Wikileaks określił Jarosława jako polityka o wybitnym intelekcie. Prezes cieszył się jak dziecko, jego ulubiony bohater z polskiej komedii, Siara, miał iloraz inteligencji 220. To mało?


- Co ma cie dla mnie, słucham. Jakie wieści i dlaczego tak dobre?
Rozpoczął Mariusz:
-Jak ujęli to doradcy premiera Tuska, to miała być przyjemna i lekka wizyta. Przez tego paprykarza wszystko się posypało. To pisano przed miesiącami. Niestety panie prezesie, dzisiejsze komentarze pokazują że błędem było zaproszenie paprykarza na nasz zjazd. Uśmiechał się pan po wystąpieniu a dziś kpią sobie ze nie widział pan co powiedzieć, że paprykarz przyćmił pana swoim wystąpieniem… - Urwał widząc malujący się na twarzy prezesa grymas wielkiej złości. Niedobrze, będą zjawiska nadprzyrodzone, latające talerze na Nowogrodzkiej?
Prezes mlaskał coś pod nosem, możliwe że żuł gumę. Stukając palcami po poręczy fotela zagadnął:
-Kto następny?
Wystąpiła Beata:
-Pomysł z młodymi działaczkami naszej partii na plakatach spotkał się z mieszanymi uczuciami. Joaśka, ta żmija która pyskuje na nas kiedy wstąpiła do PO, napisała list w tej sprawie! Judzi młodzież przeciwko nam, ośmiesza nas i przestrzega ich przed gniewem pana prezesa!
Prezes walnął z całej siły w poręcz fotela! Rozległ się trzask, poręcz została mocno wgnieciona.
-Cooo? Nie podoba jej się mój pomysł? Przestrzega nasze dziewczyny przede mną? Poskarżę się mamusi! Co ona sobie myśli? Zazdrości dziewczynom urody i uśmiechu? Zadzwonię do Marcina który jest przeciwko emitowaniu w TVP programu z satanistami by zaprosił Aśkę na sesję zdjęciową do swej rozbieranej gazety i niech się mądrzy wtedy!

Prezes miotał się po pokoju jak Żyd po pustym sklepie. Nie miał na czym wyładować złości.
Zatrzymał się wgapiając w zgromadzone towarzystwo.
-Co dalej, słucham!
Marek wertował kartki, wyciągnął jedną z nich:
-Niewesołe wieści, Rostowski znowu pyskuje. Wg niego absolutnie i kompletnie nic nie rozumiesz. Nie rozumiesz kryzysu, zagrożeń które czyhają nad Polską no i… twierdzi że niebezpieczny jest nasz powrót do władzy!
- Nie rozumiem??? Gdzie on to mówił?
-W komercyjnym radio.
-Radio zamkniemy jak dojdziemy do władzy, gogusia Rostowskiego przepędzę do Anglii! Antidotum na kryzys są dotacje na Kościół katolicki, niebezpieczeństwem wielkim jest Ruch Palikota w Sejmie!
Oczy prezesa ciskały gromy, jego ciało miało z 40 stopni temperatury. Wybuch był blisko…

Wzrok prezesa spoczął na Janie. Może on przyniósł dobrą nowinę?
-A tu Jan? Ty może wprawisz mnie w dobry humor?- Z nadzieją zapytał prezes.
Jan poprawił okulary, czuł się trochę niezręcznie, co prawda mniej niż wczoraj kiedy upokorzono go bardzo.
-Otóż… ludzie nie chcieli bym wystąpił z odczytem w kościele, postawili stanowcze weto, sprzeciwili się temu prezesie!
Prezes poderwał się, zacisnął pięści! Oczy jego, wąskie jak szparki, miotały niebezpieczne błyski.
-Kto śmiał? Jakiś komuch pewnie! Zlustrować go i zdekomunizować, szatan krąży nie tylko nad Warszawą! –Prezes pieklił się strasznie!
-Nieee, prezesie! To jeden z dawnych działaczy antykomunistycznej opozycji, kiedyś wstrzymał wystąpienie Tadeusza Mazowieckiego. Ma duży posłuch ten człowiek.
-Co na to proboszcz, zgodził się na to?- Z niedowierzaniem spytał prezes.
-Proboszcz parafii oznajmił że do wykładu w kościele nie dojdzie bo ambona jest do głoszenia Słowa Bożego. Polityka wywołuje zbyt wiele emocji…
-Co on pieprzy?!- Prezes był siny.
-Znajdziesz mi teczkę na tego proboszcza Janie, już go urządzę!

Kiedy trochę ochłonął skinął palcem na swego ulubieńca. Mariusz zawsze miał dla niego dobre wieści.
Mariusz wytarł zaparowane okulary. W pokoju było gorąco jak w suanie.
-Tomek znalazł laptopa prezesie. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie przytarty na nim napis Wiki. Podejrzewamy że sprzęt mógł należeć do ludzi z portalu Wikileaks który tak oczernia Annę i Antoniego! Oddamy komputer Zbyszkowi, już on wyciągnie z niego informacje!
-Ani mi się waż! Chcesz by znowu wylądował w wannie? Sam się tym zajmę! –Prezes wyciągnął rękę po laptopa
-Proszę uważać prezesie, to może być zawieruszone, tak jak próbowali to zrobić Ruscy z komputerami „Naszego Dziennika!”

***

Prezes był wściekły. Żałował że postanowił osobiście zając się komputerem którego nie zdołał jeszcze uruchomić bo zabezpieczony był hasłem. Obejrzał „Vabank” , przypomniał sobie jak z sejfem GROM-u poradził sobie swetrowa ty Janusz, szafę Lesiaka... Westchnął ciężko sięgając po łom i młotek, musiał się włamać do tego komputera!





niedziela, 18 września 2011

Starosta spoza polityki

Był czas że niemal nie schodził z anteny radia i TV gdzie odpierał ataki przeróżnych oszołomów. Sławek Starosta , bo o nim mowa, widywany w Berlinie, jutro w Hurghadzie, pojutrze w Bangkoku bywa od czasu do czasu w Polsce. Zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań.






-Jak Międzyzdroje? Pobliskie Świnoujście może stracić status kurortu bo urzędasy stwierdzili że jest w mieście za głośno. Szum Bałtyku im przeszkadza, zbyt głośna muzyka, zbyt duże natężenie ruchu samochodowego, ostatnio nawet Indianie z Peru od lat grający na promenadzie. Za dużo tych absurdów w Polsce, bzdurnych przepisów i tępych urzędników. Czym najbardziej zostałeś wyprowadzony z równowagi przez działalność biurokratyczną?

-To zależy kiedy. Mniej więcej raz na miesiąc się wkurzam kiedy się okazuje że znów aby coś uzyskać (co jest niezbędne do prowadzenia działalności) trzeba iść do jednej czy drugiej pani która musi coś wydrukować, podpisać i trzeba to zanieść do innej pani. Jedna i druga pani mają komputery i mogły by sobie to same wydrukować a nawet nie drukować tylko sprawdzić w bazie danych. Ale trzeba mieć papier. Mam wrażenie, że przepisy wciąż jeszcze nie zakładają istnienia komputera, lub że wszystkie czynności są robione 2 razy. "Komputerowo" i "papierowo". Może dlatego trzeba te setki tysięcy urzędników?


-Jako biznesmen masz do czynienia na co dzień z przepisami, prawem tworzonym przez Sejm. Tęsknisz za ustawą Wilczka, czy doczekamy się takich ułatwień, powrotu wolności gospodarczej?

-Jeśli chodzi o biznes to wolność już była. Jeśli miałbym zakładać działalność gospodarczą to nie w Polsce. Poza tym tu już chyba nie ma na czym robić interesów. Z wyjątkiem tych które dają kasę i są kontrolowane.

-Sprzedałeś mieszkanie w Wawie?

-Sprzedaję. To nie takie proste.

-Boisz się powrotu IV RP?

-Pierdolę IV RP. Raz już wyjechałem - mogę po raz kolejny.

-Robert Biedroń startuje do Sejmu z list RPP po tym jak nie wystawił go SLD. Biedroń napyskował na swoich niedawnych partyjnych kolegów. Były premier Leszek Miller, najbardziej klerykalny lewicowy premier w III RP uważa że głos oddany na Biedronia to głos stracony. Startuje też Krystian Legierski. A gdyby Tobie zaproponowała jakaś partia start?

-Nie jestem politykiem. Poza tym polityką można niewiele zmieniać a w Polsce jest dużo do zmiany.


-Dlaczego WRG na czele którego stałeś ze Zboralskim i Garwatowskim nie startował do Sejmu kontraktowego? Ty skupiłeś się na biznesie kiedy skończyłeś z muzyką. Inna byłą wtedy ordynacja na początku lat 90-ych. Tęczowi byliby w zupełnie innym miejscu niż dziś. Nie  wykorzystano akcji "Hiacynt" , gnębienia przez komunistyczny reżim.


-Wtedy było nie do pomyślenia, że otwarty pedał może być w Sejmie. Dla nas, dla polityków i dla społeczeństwa. Ja się zająłem biznesem kiedy zostałem "posunięty" z ruchu na którego czele nigdy nie stałem. Więc skoro mnie tam nie chciano to zająłem się poszerzaniem wolności w ramach biznesu gdzie nie ma demokracji.

-Politycy mają gęby pełne idiotyzmów i pomysłów szkodzących Polsce i jej mieszkańcom. Od najmłodszych lat trwa indoktrynacja katolicka, w urzędach wiszą krzyże katolickie, kler panoszy się wszędzie. Usłużni politycy spełniają jego zachcianki jednocześnie rękami i nogami bronią szkół przed wychowaniem seksualnym, wg nich o sexie można mówić w domu, szkoła to nie
jest odpowiednie do tego miejsce.


-Każdy kraj ma swoje święte krowy i swoje fetysze. W Tajlandii w środkach transportu są specjalne miejsca dla buddyjskich mnichów. A z indoktrynacją jest tak że zwykle przynosi ona odwrotne skutki do
zamierzonych bo społeczeństwo laicyzuje się w przyspieszonym tempie pomimo starań kk.

-Ci sami mają gęby pełne frazesów o polityce prorodzinnej na którą nie ma rzekomo pieniędzy. Nie brakuje ich na fanaberie kleru katolickiego. Dlaczego są tak ulegli wobec księży zaniedbując kraj?


-Nie mam fanatycznego stosunku do księży. Być może politycy uznali, że księża lepiej "wychowają" naród niż oni sami. Zobaczymy co z tego wyniknie.

-Zabłysnęli w ostatnim czasie biskupi którym przeszkadza Adam Darski w TV. Oskarżają go o promocję satanizmu, babcie zbierają podpisy pod kościołami by Nergala usunięto z programu w którym jest jurorem., Cenzuro wróć?


-Biskupi, parafrazując słowa z "Fausta", są częścią tej siły, która wiecznie dobra pragnąc, zło czyni. - powiedział Darski. Cieszę się, że biskupi angażują się w promocję niszowego artysty. Wcześniej zajmowali
się takimi kwestiami jak homoseksualizm, aborcja czy in vitro - do których nie ma nawet najmniejszych odniesień w doktrynie Mistrza z Nazaretu. Natomiast zakazał on dołączania nowych praw przez swoich
wyznawców. Widocznie jednak biskupi nie traktują poważnie tego co mówił Jezus.

-Kiedyś w TVP można było obejrzeć "Emmanuelle" o całkiem rozsądnej porze, clip który nazwałeś megapedalskim "Dwa słońca" Twego Balkan Electrique. Dziś coraz mniej osób płaci abonament RTV. Wyobrażasz sobie co by się działo gdyby dziś w TV puszczono Twój clip lub przypomniano kawałek "Kochaj, nie zabijaj"?


-Myślę, że byłaby afera. Od wielu lat niestety obserwuję powrót dulszczyzny jako oficjalnej ideologii Rzeczpospolitej. A przekaziory nad którymi państwo ma kontrolę są uważane za tuby tej ideologii. Jak
kiedyś. Tyle, że od tego czasu powstał internet, telewizje komercyjne są bardziej popularne od państwowych ale stereotyp kontroli mocno się trzyma. U rządzących.

-Co sądzisz o takich programach w których sędziują muzycy, którzy oceniają muzyków amatorów? Coś wnoszą, odkrywają talenty czy służą jedynie prowadzącym?


-Zwykle nie oglądam, bo mnie wyścigi nie bawią. Poza tym widziałem już wiele programów, które służą do promowania osądzających a nie osądzanych. Obecne czasy są bardzo osądzające. Ludzie oceniają fotki
innych, artykuły, profile, czemu nie mieliby oceniać jak ktoś śpiewa czy tańczy.


-Ty, Fiolka i Niedzwiecki stanowicie skład sędziowski. Co by było?


-Staram się nie oceniać bo nie wychodzi mi to na zdrowie.Nie sądźcie, byście nie byli sądzeni.

-Do Polski zaproszono pseudopsychologa. Facet nazywa się Joseph Nicolosi, w Poznaniu wykładał "naukowe" dowody leczenia homoseksualistów z ich "choroby". Wykład wspierał poseł rządzącej PO, niejaki Tomczak. Nie podał przy tym na jaką chorobę on sam cierpi, ale najpewniej głowy. Kpiłem sobie że strach ogarnął wszystkich tych Paetzów, ich "asystentów", sekretarzy i kler katolicki w którym aż roi się od gejów. Będą "leczyć" księży?


-Akurat też uważam, że dymensja hetero-homo jest bardziej płynna niż się to powszechnie sądzi. Może dlatego że sam tego doświadczyłem. Jak się ktoś chce leczyć to będzie się leczył i z przeziębienia nie tylko
z homoseksualizmu. Z głosowania na PiS też niektórzy by leczyli. Kler się nie wyleczy, bo oni zwykle wolą leczyć innych - przywołałeś tu sprawę Paetza, która to dobitnie pokazuje że "nasz pedał" jest lepszy od "obcego pedała".

-Posłanka PiS, niejaka Iwona Arent oznajmiła że lubi gejów, ale tylko tych ze swojej partii. Gej dobry i gej zły? Nasz gej jest lepszy?


-Może się okazało, że elektorat PiS nie jest już tak homofobiczny jak myślało szefostwo?

-Mężczyźni odbywający karę pozbawienia wolności w ZK ni widzą nic złego w uprawianych przez siebie stosunkach homoseksualnych. Gdyby do ZK do celi z kobietami trafił gej kobietki z pewnością nie dałyby mu chwili wytchnienia...

a potem dostałyby dodatkowe wyroki za molestowanie...

-Przez lata działałeś w branży porno, dziś nie ma śladu po dawnej świetności Pink Press. Nie żal ci że w kraju w którym po ulicach spacerują laski pierwsza klasa czy faceci za którymi się oglądasz w zasadzie nie kręci się filmów porno? Katolicyzm, dewotyzm szkodzi nagości, seksowi i intymności.
Seks jest nazywany brudnym...


-To niestety Polska robi sama sobie. Porno jest na tony ale w Polsce już nikt nie kręci. Jak za komuny Tylko łatwiej importować. Mnie nie szkoda, bo przez ostatnie lata spotykałem się z niskim popytem i wygórowanymi oczekiwaniami modeli, którzy za jedno bzykanie przed  kamerą oczekiwali równowartości średniej miesięcznej. Poza tym to jest trudna i nudna praca. W Polsce polega głownie na czekaniu jak aktorowi drygnie. A jak kręcisz gejowskie porno to jak co najmniej dwu drygnie. Mission impossible No i rzadko spotykałem się z prawdziwą radością z seksu. Dużo częściej wyglądało to jak odrabianie pańszczyzny. Bez seksu nie ma nie tylko dobrej zabawy ale też dzieci. A wymieranie staje się powoli faktem.

-Polacy po upadku komuny kupowali niemal każda goliznę jaką zdobyli na czarnym rynku. Dziś obserwuje się pewien zastój, w kioskach zalegają różowe wydawnictwa, rozmawiałem ostatnio ze sprzedawcami w sex shopach. Polacy nie to że się wstydzą i nie kupują. Odczuwają pewien przesyt i szukają ciągle nowości czy też są jeszcze bardziej pruderyjni i zakłamani?


-Pewnie są i tacy i tacy. Mając dostęp do sieci można chyba znaleźć każde porno w dowolnej ilości. No może z wyjątkiem nowych polskich filmów porno. Bo takich nie ma wcale. 

-Doczekamy się filmu porno który zostanie nakręcony w Polsce, przez Polaków i podbije tłumy?


-A jakiś już podbił? Podobno w sieci najwyżej był oceniany jeden z moich pierwszych filmów - Śląski Karnawał. Ale dowiedziałem się w wiele lat po wszystkim Więc może już taki jest tylko my o nim nie
wiemy...

-Wiara i Bóg są ważne w Twoim życiu ale nie afiszujesz się chyba z tym? Nie zachowujesz się i nie wyglądasz jak dewota. Jak łączysz wiarę z seksem?


-Afiszuję. Każda liszka swój ogon chwali. Ja akurat wierzę, że seks jest częścią drogi nazywanej przez niektórych wiarą. I mam na to dowody. Zarówno w chrześcijaństwie, islamie czy innych religiach. Bo
to te same drogi tylko pozmieniane przez ludzi. Zwykle takich, którzy mieli problemy z seksem.

-Meczet budowany w Warszawie przy rondzie Zesłańców Syberyjskich "prawdziwi Polacy" upstrzyli obraźliwymi napisami takimi jak "Islamy na Islandię!". Dlaczego dewoci boją się islamu. Czy tylko dlatego że go nie rozumieją, nie znają? Boją się zamachów które są dziełem fundamentalistów religijnych?


-Nad zrobieniem z Muzułmanów "Czarnego Luda" pracowały przez ostatnich 10 lat sztaby PRowców i wydano miliardy. Dobrze, że nikogo nie zamykają jeszcze w pierdlu za islam.

-Twoja dobra znajoma chce zajść w ciążę ale jedynie In vitro może jej pomóc. Przychodzi do Ciebie chcąc byś został dawcą. Co byś zrobił?

-Jeśli z przystojnym misiem który pomoże jej tę spermę uzyskać to nie widzę przeciwwskazań.


-Ruch Poparcia Palikota?

-Jedyna partia która jest nieco dalej od Rzeczypospolitej Dulskiej.Jedyna która nie klęka przed kk. Jedyna która deklaruje poparcie dla dekryminalizacji narkotyków i skończenia wojny z obywatelami używającymi używek innych niż alkohol czy papierosy. Dzięki Palikotowi można coś oświadczyć zamiast przynosić zaświadczenie. W oczach Rzeczypospolitej z podejrzanego o kłamstwo stałem się wiarygodnym. To
duże osiągnięcie, panie Palikot. Jedyna partia, która wystawiła platformę na Paradzie Równości. No i jedyny, który nie boi się zapytać Kaczyńskiego, czy ten jest pedałem.





-Dzięki za głos dla ludu Sławek.








sobota, 17 września 2011

Polaków rozmowy nocą

Portale społecznościowe są całkiem przyjemnym miejscem do wymiany opinii, można poznać tam ciekawych ludzi, z niektórymi z nich utrzymuję znajomość nie tylko przez internet. Spotkania na żywo są o wiele ciekawsze, wzbogacone wszystkim tym czego nie da sieć, nic nie zastąpi kontaktu na żywo, w cztery oczy. Przed paroma laty kiedy okres świetności przechodził jeden z polskich portali społecznościowych bawiły mnie spory i wymiana zdań z przeciwnikami politycznymi jak i uważającymi że ich i tylko ich światopogląd jest wzorem do na śladowania. Zaprzestałem takich zabaw bo to strata czasu który spożytkować mogę w bardziej owocny i pożyteczny. Jednak coś, a raczej ktoś, podkusił mnie by wdać się w małą wymianę zdań na popularnym portalu. Rozpoczął znajomy zniecierpliwiony krytyką wymierzoną w szefa SLD Grzegorza Napieralskiego sugerując że jak się nie podoba to niech oponenci głosują na PIS. Jaki to problem dowodził, będziecie mieć standardy na wysokim poziomie i emocje zawsze gwarantowane, najłatwiej wam narzekać. Wtedy wtrącił się zwolennik PiS ujawniając na kogo zamierza głosować:
-Pewnie, że na PiS!
I się zaczęło. Potoczyła się wartka wymiana zdań między mną a, nazwę go, PiS-iołkiem.

P.K. : Narzekanie ludzka rzecz,a głos na PiS? Ręce niech uschną tym którzy pójdą za Kaczorem! Ja idę za Palikotem i wstydzić się nie zamierzam.

PiS-iołek: Oglądałem wczoraj Palikota w dyskusji z pewnym panem. Pan Janusz ewidentnie zieje nienawiścią do Kaczorów.

- A Kaczor Janusza i RPP wręcz uwielbia?

- Ja też bym uwielbiał pana, który na moją zmarłą matkę publicznie by mówił, że ma krew na rękach u zginęła przeze mnie.

- Jeśli Kaczor bredzi o morderstwie w Smoleńsku to o czym my mówimy?

-Chyba jesteś kolejną ofiarą zmanipulowaną przez media. Słuchaj dokładnie, co ludzie mówią, a nie wyrywek i komentarzy dziennikarzy, którzy narzucają, co myśleć.

-Szanowny pan po psychologii z pewnej wyższej szkoły kultury społecznej? Wybacz chłopcze, pomyliłeś adresy co do ofiar, raczej sam nią jesteś.

- Nie, ja nie biję ślepo pokłonów Kaczyńskiemu, nie jest to mój idol. Ale słucham całych wypowiedzi, nie wyrywek.

- Ja wypowiedzi medialnych nie słucham w przeciwieństwie do ciebie. Chcę usłyszeć co ma do powiedzenia ten czy tamten to bywam na jego konferencjach. Też są wyrwane z kontekstu? Byłeś choć raz na Krakowskim Przedmieściu bądź pod domem Jaruzela? Jakiż inny, zakłamany obraz przedstawiają z tych imprez prawicowe media. Kaczorów zawsze będę ośmieszał.

- Na KRK przedmieściu byłem. Pod domem Jaruzela nie.

- I co tam widziałeś? Miłość?

- Widziałem ludzi, którzy chcieli dowiedzieć się, co tam się stało.

- Dowiedzieli się. I...?

- I się dowiedzieli. I nie wiem co - co mam Panu odpowiedzieć?

- I dlatego tam kwitną? Przynajmniej pośmiać się można. Proponuję być wkręcił się na dyżur do namiotu. Ubaw po pachy!

- Jeśli Pan tam był, i widział to z bliska, to OK, fajnie. Ale według Pana w wolnym kraju nie można organizować takich zgromadzeń? Geje paradować mogą, a oni już nie?

- Niech robią co im się podoba czego prawo nie zakazuje. Mogą pikietować i kontrmanifestanci nad którymi do dziś kaczory pomstują. A cóż to, gej to jakiś podgatunek że się ich uchwyciłeś?

- Nie, żaden podgatunek. Nie ma nic do homo, mam wielu znajomych, bardzo ich lubię. Uchwyciłem się ich, ponieważ tak mi się skojarzyło: lewica, Palikot, no i geje.

- Prawica, kler, Kaczyński, geje. Pedofile. Co pan na to?

- A nic. Hehe…

- Wolisz prawdę czy kłamstwo, prawdę czy fałsz?

- Prawda i tylko prawda.

- I see, oczywista oczywistość zatem.

- Masz jakieś prawdziwe dane na ten temat, to proszę. Czyli Ty niesiesz prawdę, ja fałsz, tak? No OK.

- Głosowałeś na Lecha Kaczyńskiego kiedy startował w wyborach prezydenckich?

- Powiem, że tak teraz udowodnij mi, że było to fałszem, że Ty głosowałeś na prawdę - udowodni racjonalnie, czekam.

- Co za bredziochy piszesz? Głosowałeś na Kaczyńskiego Lecha czy nie, najwybitniejszego ponoć prezydenta wg PiS czy też nie?

- Nie, niestety nie głosowałem na niego, ale myślę, że zrobiłbym to teraz - lub na Korwin-Mikkego, Marka Jurka. Kiedyś też byłem bardzo po lewej stronie - czytałem racjonalistę i inne lewicowe (nie powiem lewackie) portale. Byłem za prawem do aborcji, eutanazji, nie lubiłem Kaczyńskiego itp.

- Zagłosowałbyś teraz? Wspominałeś o sympatii do gejów; w 2004 i 2005 roku ówczesny prezydent Warszawy zakazał parady równości., jednocześnie nie sprzeciwiając się faszystowskim manifestacjom w mieście. Konstytucja RP- proponuję przeczytać- zabrania propagowania treści faszystowskich a nie zabrania demonstrowania swej orientacji seksualnej. A kto jest bardzo po lewej stronie, jak to rozpoznajesz?

- Byłem za prawem adopcji gejów itp.

- Jak sądzisz, kto był tym prezydentem?

- A po co organizować takie parady? Po to, żeby się poprzebierać na kolorowo? Ludzie normalnie nie wychodzą na ulice i nie mówią o tym, co robią w łóżku, bo to ich sprawa. Może dzieci chcą? Żeby je też poprzebierać na kolorowo? Jeśli ktoś jest homo, to jego sprawa. Nikt normalny nie będzie im zaglądał do sypialni.

- Zaiste, iście prawa i sprawiedliwa logika !Procesje katolickie na ulicach czemu mają służyć skoro wyznanie i sprawy wiary to również indywidualna sprawa? Nikt normalny- czyli jaki? Uważasz jednak gejów za nie ten tego? Kupowałeś czasem lub chociaż przeglądałeś dajmy na to... Wampa, Nowego Wampa?

- A zanim nazwie się kogoś faszystą, radzę przyjrzeć się samemu sobie najpierw, czy aby nie objawiają się u siebie takie cechy!

- Poczytaj sobie definicję faszyzmu, najlepiej nie na stronach frondowskich czy innych sympatyzujących z tymi śmieciami.

- Słuchaj, jeśli ktoś obnosi się ze swoją seksualnością i każe żeby dzieci na to patrzyły, to chyba do końca zdrowy nie jest. Jak mówię: szanuję homo, bo to ludzie tacy jak my. Ale gejów, którzy latają po ulicach poprzebierani, już nie kumam. Czyli ludzie się dzielą na Was i na śmieci, tak? Jeśli ktoś, kto myśli inaczej niż Ty, jest śmieciem - to Ty jesteś faszystą chyba? Tak wnioskuję, wybacz.

- A jeśli się nie obnosi to jest ok? Jeśli ukrywa swoją orientację to już jest dobrze? Nie latają poprzebierani, wyglądają normalnie na paradach. Chyba że noszą czarne sukienki jak niejaki Juliusz Paetz, Znasz? Dla mnie śmieciem jest ideologia nazistowska kolego. Ty ją i jej wyznawców zapewne uwielbiasz? To jak z tymi pisemkami gołymi?

- Ja nikogo nie uwielbiam. Chyba że samego siebie, Boga i moich bliskich. Resztę szanuję. Nie, nie czytałem Wampa. Ale jak z tymi śmieciami, powiedz, bo to ciekawe. Czy Katolicy to śmiecie?

- Szanujesz wspomnianego Juliusza Paetza który złamał celibat, okazał się gejem? Potrafisz czytać? To poczytaj o czym pisałem, o ideologii nazistowskiej. O resztę zapytaj swego proboszcza.

- No i co z tego?

- Spytaj Boga, rozmawiasz z nim co wieczór, czyż nie?

- Trudna jest rozmowa z kimś takim. Jeśli ja mam spytać proboszcza, to Ty spytaj Petera Singera, może podpowie Ci nowe pozycje z Twoim pupilem. Przepraszam, że musiałem zniżyć się do tego poziomu. Pewnie, że rozmawiam, a Ty w tym czasie czytasz Wampa, tak? Dobrze, pozdrawiam. Ta dyskusja nie ma sensu. To Pan jest za tym, by zabijać nienarodzonych i pewnie eutanazje też Pan popiera - czyli to zabójstwa na najsłabszych. I pewnie nie jest Pan za karą śmierci dla zbrodniarzy, czyli tych najgorszych i zwyrodniałych. Mamy inne poglądy, nie przekona mnie Pan do swoich, pozdrawiam .

- Ho ho ho! Wysoko urodzony jesteś. Jesteś katolikiem, posiadasz małżonkę? Nie, nie czytam Wampa, śmieję się teraz z kumpelką do rozpuku!

- Śmiejcie się, śmiech to zdrowie.Nie jestem wysoko urodzony. Gdybyś przeszedł w życiu przez to, co ja, pewnie wykonałbyś na sobie eutanazje. Powodzenia.

- Ty do niej nie masz odwagi, nie masz jaj chłopcze!

- I nie myl odwagi z brawurą i głupotą! Chętnie bym się z tobą spróbował cwaniaczku!

- Nie zapomnij zawołać kolegów bądź mamusi!

- Zajmij się lepiej koleżanką, a nie głupotami!

- Samokrytyka dobra rzecz, czy nie za surowo się oceniasz?



I na tym wymiana się zakończyła. Jak napisał zajmowałem się głupotą. Czyli nim.
Jak za dawnych lat. Obyło się bez ofiar ale śmiechu nie zabrakło. Człowiek nie przeglądał pisemek z gołymi panienkami, sugeruje pozycje z jakimś moim pupilem, a jeśli wymienione tytuły niegdyś jednak zakupił to żyje w nieświadomości że wspomógł tym samym wydawnictwo na którego czele stało trzech gejów ( Starosta, Garwatowski, Ender). Tematu małżonki nie podjął, może wstydził się przyznać że jest kawalerem, więc żyjąc w zgodzie z nauką Kościoła katolickiego również i prawiczkiem? Bo wg Kościoła sex jest brudny i zarezerwowany jedynie dla małżonków do celów prokreacji.

Pomyśleć że ktoś usiłował mi wmawiać że powinienem głosować na Kaczyńskiego ponieważ pomiędzy wyborcami lewicy i PiS nie ma większych różnic...


czwartek, 15 września 2011

Szok biskupów!

Telewizja publiczna ma coraz mniejsze wpływy z abonamentu, jej rzekoma „misja” poza indoktrynacją katolicką nie ma nic wspólnego z zaspokojeniem potrzeb widza zasiadającego przed ekranem. Nie oglądam TV, kiedy potrzebuję informacji udaję się tam gdzie mogę ją zdobyć. Jeśli jest awantura pod domem gen. Jaruzelskiego to nie może mnie tam zabraknąć, są przepychanki na Krakowskim Przedmieściu to tam jestem i obserwuję, faszyści 11 listopada usiłują maszerować ulicami Warszawy… itp., itd. Przekaz wielu wydarzeń zdecydowanie różni się od faktów. Kto ma TV ten ma władzę? Niekoniecznie. Kto jest gorliwym zwolennikiem tzw. wartości chrześcijańskich ma posadkę w TVP i dyktuje co winno znaleźć się na antenie publicznej.

Kilka dni temu jeden z biskupów katolickich usiłował wykorzystać malejące wpływy z abonamentu do swych własnych, politycznych celów. W myśl głoszonej ostatnio „nauki” że w trakcie wyborów Kościół milczał nie będzie. Pan biskup doskonale wie że zdychająca TVP jest coraz mniej chętnie oglądana zatem i coraz mniejsze ma wpływy. Zatem wezwał do niepłacenia abonamentu ,co ludzie i tak czynią, by chełpić się jaki to ona ma posłuch. Wielu mówi o złej ściągalności abonamentu, pojawiały się pomysły by abonament RTV był wliczony do rachunku za prąd. Chwileczkę, a gdzież ten wolny rynek, demokracja i wybór? Bo płaci się za odbiornik? Dlaczego nie mówi się by to widz sam decydował na jaką stację chce łożyć pieniądze, dlaczego ma to być automatycznie TVP? Może chce finansować inną stację? Na ten temat politycy milczą. Nie dziwi mnie to bo to dość trudna i istotna kwestia, a elyty z Wiejskiej zwykły zajmować się pierdołami które dla szarego Kowalskiego są nieistotne.

Nie oglądam TV bo nie ma w niej treści dla mnie. Wychowany na telewizji i muzyce z lat 80-ych zastanawia mnie jak to się dzieje że niegdyś że roiło się od programów dla dzieci i młodzieży, programów muzycznych jak „Muzyczna jedynka”, „Premie i Premiery”, „Lista lista 30 ton!”, w poniedziałkowy wieczór widz mógł delektować się teatrem telewizyjnym, w czwartki serwowano mu serial kryminalny ( „Dempsey i Makepeace na tropie- posiadam wszystkie odcinki z polskim lektorem:). Sobotnie wieczory i kino nocne a w nim „Wielki skok” z porucznikiem Kodyjackiem, nie brakowało też erotyki. Dziś, mimo rozwoju techniki i nowych technologii w TVP poza siedzibą, apanażami dla wybranych nie ma pomysłu na widza, podbicie rynku i w ogóle na nic. Widz się nie liczy. Widz ma płacić i nie kwękać, zaciskać żeby i oglądać to co mu szefostwo TVP serwuje. Czy jednak aby na pewno szefowie z Woronicza mają decydujące słowo w podejmowaniu decyzji?

Kiedy do jednego z programów zaproszono Adama Darskiego, Nergala, z metalowej grupy Behemoth biskupi i ich klerykalni poplecznicy zawyli z rozpaczy. Ktoś w TVP wiedział że umierający moloch potrzebuje wstrząsu, pobudzenia i rozgłosu który odłoży agonię a może i reanimuje pacjenta. Podejmując kontrowersyjną- w polskim zaściankowym katolicyzmie- decyzję o zaproszeniu Nergala zdecydowano się na wszystko. Nergal; jego zespół i muzykę znają nawet w Chinach, Behemoth jako pierwszy zespół polski znalazł się na liście amerykańskiego Bilboardu . Nergal to człowiek wielbiony przez fanów których posiada nie tylko w Polsce ale i na świecie, potrafiący się wysłowić i nie są to słowa bla bla lecz sensowne, bez kłopotu zapędzi oponenta w kozi róg. Człowiek który wygrał z chorobą i przepędził kostuchę. Dzielący się swoimi przekonaniami i opiniami które uchodzą za szokujące. Bo ktoś szczerze mówi to co myśli! Jakaż to postawa różniąca się od tej obowiązującej na co dzień: co innego mówić, co innego robić a co innego myśleć… Biskupom nie w smak że Darski podczas jednego z występów podarł Biblię, że mimo nasłania na niego „specjalisty” od sekt, chorego od urojeń niejakiego Ryszarda Nowaka i oskarżania o obrazę „uczuć religijnych” próby kneblowania się nie powiodły. A prawdziwym ciosem dla kleru jest decyzja Rady Programowej TVP. Nie zadaję pytań po co taki twór w ogóle istnieje, po co w publicznej az roi się od ludzi których funkcje są bliżej nieokreślone i zbędne? Cóż, nie mój cyrk i nie moje małpy, nie ja na nich płacę. Otóż Rada głosowała nad dalszym udziałem Darskiego w programie w którym jest jednym z jurorów i stwierdziła że… powinien on zostać w TVP. Dziś ci którzy głosowali za odwołaniem Nergala będą z pewnością łkali w toruńskich mediach plotąc bzdury o promowaniu satanizmu przez niego czy tym podobne idiotyzmy w które wierzą chyba wyborcy PiS i „dzieci nienarodzone”. Mimo pouczających listów kościelnych hierarchów, speców od wszystkiego ( przynajmniej w swoim mniemaniu) Rada nie ugięła się pod presją kościelną. Jedynie 4 jej członków głosowało za odwołaniem z programu Darskiego, same asy: Barbara Bubula (kandyduje z list PiS), Bożena Walewska (należy do SDP, w latach 1991-2002 była odpowiedzialna redakcyjnie za transmisje pielgrzymek Jana Pawła II do Polski), Anna Sobecka (PiS, była spikerka Radia Maryja) i Marcin Przeciszewski (prezes KAI). Prócz katolickich fundamentalistów w Radzie zasiadają Piotr Gadzinowski, Jacek Fedorowicz, Aleksander Łuczak, Krzysztof Magowski, Robert Matejuk, Elżbieta Misiak- Bremer, Iwona Śledzińska- Katarasińska, Jan Wołek, Marek Wójcik oraz Jan Jakub Wygnański. Radzie przewodniczy Marek Krawczyk.

Cieszę się że zwyciężył rozsądek, porażkę ponieśli kościelni hierarchowie. Ci sami którzy dołożyli wszelkich starań by z Publicznej zrobić katolicką rozgłośnię z mszami, transmisjami z Watykanu itp. Telewizję w której mają być utrwalana i przestrzegane „wartości chrześcijańskie” których definicji- podobnie jak definicji „uczuć religijnych”- jak dotąd nie zdefiniowano! A Rada Programowa reprezentuje społeczne interesy i oczekiwania związane z działalnością programową spółki. Nie kościelne ani tym bardziej biskupie!
Przeglądam histeryczne komentarze i publikacje katolickich fundamentalistów którzy wyją z rozpaczy. Tylko patrzeć jak ruszą na gmach na Woronicza przewrót robić. Jak to, czarne msze w TV? Ich dziatwa ma to oglądać? Swego czasu sugerował mi jeden gorliwy wyznawca radiomaryjny bym wyłączył odbiornik jeśli nie podobają mi się katolickie treści. Vice versa, wam radzę zrobić to samo, wyłączcie telewizor bądź przełączcie na inny kanał. Chyba nie przerasta to waszych możliwości, prawdziwi katolicy?

Ustawa o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji stanowi ze do zadań publicznej radiofonii i telewizji należy w szczególności m.in. respektowanie chrześcijańskiego systemu wartości, za podstawę przyjmując uniwersalne zasady etyki. Zapis dyskryminuje innowierców i ateistów ale stanowi jednocześnie że podstawą jest etyka a nie wola biskupa! Ta sama ustawa stanowi iż rolą mediów publicznych jest też popieranie twórczości artystycznej, literackiej, naukowej oraz działalności oświatowej, rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą, sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej, umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej.

Panowie biskupi! Polska to najpierw Polacy, w dalszej części też i katolicy. Ale i innowiercy i ateiści. Przeczytajcie ustawę pisaną w wielkiej części pod wasze dyktando, swoje „wartości” wdrażajcie w Radio Maryja i TV Trwam. Zapis Konstytucji RP wyraźnie stanowi iż Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. A wy prawem nie jesteście, podobnie jak wasze prawo kanoniczne i jakieś „prawo naturalne”. Więc ręce precz!







poniedziałek, 12 września 2011

Katolickie getto w Polsce

W sierpniu 2008 roku Paweł S. policjant drogówki w Ustrzykach Dolnych, zatrzymał samochód.
Kierował nim watykański ksiądz Stival Cianciarello. Jadąc na wycieczkę po Bieszczadach, nie zapalił świateł i przekroczył prędkość o przeszło 30 km/h. Sierżant postanowił wlepić mu 200 zł mandatu i pouczył, że na bieszczadzkich serpentynach trzeba jechać ostrożnie.
Do rozmowy włączył się pasażer. Krzyczał na policjanta i machał rękoma. Wysiadł też z samochodu, zachowywał się agresywnie. Ty nie wiesz kim ja jestem ? powtarzał wielokrotnie. Ponieważ sierżant nie raz już słyszał takie teksty, nie zareagował, tylko polecił siwemu krzykaczowi wsiąść do auta.
Wypisał mandat, życzył szerokiej drogi i pożegnał panów uprzejmie. Zapomniał o tym zdarzeniu, jak o tysiącu innych kontrolach drogowych.
Po miesiącu został wezwany na dywanik do szefa.
Ty naprawdę nie wiesz z kim zadarłeś?

Z hierarchą który wypowiedział poniższe „złote myśli”:



„Kościół nie może mieć interesu publicznego ale musi oceniać polityków;
Kościół nie popiera żadnej partii (zwłaszcza tej która nie jest zainteresowana przywilejami i grantami finansowymi dla kleru – przyp. autora);
Nie będziemy milczeć o wyborach;
Naród został podzielony na partie;
Nie tędy droga do popularności, to jest droga do hańby, do zhańbienia siebie i innych;
Żyd głosuje na Żyda, katolik na katolika, ateista na ateistę ( nie przeszkadza to by Kościół z nich wszystkich czerpał korzyści finansowe- przyp. autora)”.

Spodziewałem się dziś głosu premiera i decyzji które obieca podjąć by w Polsce żyło się lepiej wszystkim, w szczególności zaś Kościołowi katolickiemu i jego hierarchom. Pomiatanym, lekceważonym, mającym pod górkę. Dyskryminowanym, krytykowanym w katolicyzmie zamkniętym w getcie. Ubawiłem się po pachy kłamliwą wypowiedzią abp. Józefa Michalika, prostego z pochodzenia człowieka z wsi która nie wiem nawet czy jeszcze istnieje. Nie mam nic do pochodzenia, sam nie jestem z herbowej rodziny, ale wzorce wyniesione ze zdewociałego miejsca odcisnęły piętno na panu Michaliku. Dziś usiłuje on swe fobie i nakazy przerzucić na grunt coraz mniej świeckiego państwa. Tak, zamkniętego w getcie. Które stanowią biskupi w swoich pałacach, kierujący się na pokaz „prawem naturalnym” usiłujących stawiać je ponad prawem świeckim. Na to zgody nie będzie. Polska to przede wszystkim POLACY, nie katolicy.

W 1989 roku 17 maja roku naród zmartwiał, z przerażeniem obserwował zachodzące zmiany w Polsce. Grupka rządzących wrednej, znienawidzonej komuny zniewoliła katolicki kler zostawiając szkodliwą niespodziankę w postaci ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Przebiegłe komuchy pozbawiły Kościół suwerenności określając zasady nadawania przywilejów instytucji charakteryzującej się tym że jego funkcjonariusze zazwyczaj paradują w sukienkach. Komuchy zabroniły klerowi podległości pod polskie prawo i do dziś Kościół rządzi się w swych sprawach własnym prawem, swobodnie wykonuje władzę duchowną i jurysdykcyjną oraz zarządza swoimi sprawami. Komuchy posunęli się dalej zostawiając inną przykrą niespodziankę: kościelna osoba prawna nie odpowiada za zobowiązania innej kościelnej osoby prawnej… Kolejne władze po 1989 roku, włącznie z pseudolewicą SLD i obecnym rządem łamały i łąmią prawo Kościoła w kwestii katechezy w szkołach. Państwo miało uznawać prawo Kościoła do nauczania religii oraz religijnego wychowania dzieci i młodzieży, zgodnie z wyborem dokonanym przez rodziców lub prawnych opiekunów, tymczasem to państwo organizuje lekcje katechezy, opłaca katechetów zostawiając powiew wolności w postaci wyboru katechety przez biskupa. Dobre i to, nieco swobody… Prymas Józef Glemp przed laty został wręcz wyśmiany kiedy obiecał powołując się na wszelkie świętości ze kler i katecheci za nauczanie religii nie wezmą ani grosza. Włodarze państwa nie chcieli o tym słyszeć szybciutko podpisując umowy o pracę z katechetami. Taka ingerencja w kompetencje kleru!

Wszystkim osobom pełniącym służbę wojskową, a także ich rodzinom, zapewnia się swobodę spełniania lub niespełniania, zależnie od ich woli, praktyk religijnych. Państwo nie mogło przejść obojętnie wobec swobody wyboru, wolności sumienia więc wydaje się rozkaz. Ateiści? A do kościoła, na pielgrzymkę! Jakby to wyglądało gdyby przyszły kapelan tracił czas na studia i szkoły wojskowe? Państwo dyskryminuje ich na każdym kroku narzucając im przyśpieszone kursy wojskowe trwające ok. 3 miesięcy . Przyszły kapelan pomarzyć może o skierowaniu go rozkazem do wojska lądowego, powietrznego czy na wodę. Państwo zmusza kapelana by to on sam określił w jakim rodzaju wojska chce harować jak wół. Jakby tego było mało wielu z nich po kursie otrzymuje nie najniższy stopień oficerski ale trzeci. I jak tu żyć zwłaszcza gdy państwo uznało że kapelani stanowią wyodrębniony korpus żołnierzy zawodowych? Wielu z nich posiada ordynansa, zaszyło się w parafiach wojskowych w których od lat śladu już nie ma po garnizonach i wosjku. Czarne owce… których szef jest również dyskryminowany bo na szefa Ordynariatu Polowego powołuje go nie zwierzchnik sił zbrojnych, nie szef MON, nawet nie dowódca wojsk lądowych, powietrznych czy innych. Powołuje go najzwyklejszy papież…


Skandalem jest to że duchowni po otrzymaniu święceń i członkowie zakonów po złożeniu przysięgi zostają przeniesieni do rezerwy! Nie są oni powoływani do odbywania ćwiczeń wojskowych w czasie pokoju, z wyjątkiem przypadku przeszkolenia, za zgodą biskupa diecezjalnego lub wyższego przełożonego zakonnego, do pełnienia funkcji kapelana. To niezrozumiałe tak dyskryminować kler! Polakom przebywającym w zakładach wychowawczych i opiekuńczych, jak również w sanatoriach, prewentoriach i szpitalach, zapewnia się prawo wykonywania praktyk religijnych, korzystania z posług religijnych i katechizacji, z zachowaniem wzajemnej tolerancji. W szczególności zapewnia się im możliwość udziału we mszy św. w niedziele i święta oraz w rekolekcjach. Jak zwykle państwo postawiło ostre veto stwierdzając że w każdym publicznym szpitalu, przedszkolu i szkole nie może ale musi odbywać się ta praktyka religijna. W każdej sali krzyż na ścianie. Bo państwo może łamać neutralność światopoglądową tak na złośliwca. To samo w zakładach karnych, zamkniętych zakładach opieki zdrowotnej… Rozpoczęcie roku szkolnego to obowiązkowa msza święta w kościele, państwo wręcz zmusza dyrektorów szkół by dbali o taką formę otwarcia roku ku rozpaczy kleru.

Nieudolne państwo spłatało figla klerowi przyglądając się jedynie kiedy ten z trudem i mozołem powoływał do istnienia organizacje, których celem jest krzewienie trzeźwości, oddziaływanie na osoby nadużywające alkoholu lub używające narkotyków oraz udzielanie pomocy ich rodzinom, mogą być tworzone także w formie organizacji kościelnych. Państwo zrzuciło na barki Kościoła prowadzenie klubów AA wydając na ten cele wielkie, demoralizujące kler pieniądze. Jak można tak kusić skromnych funkcjonariuszy Kościoła?
Osoby prawne Kościoła mają prawo prowadzenia właściwej dla każdej z nich działalności charytatywno-opiekuńczej. Państwo ma ubaw po pachy słuchając co i rusz złośliwych komentarzy oponentów zarzucających Kościołowi i jego placówkom niepłacenie podatków. Jakiż to chytry był podstęp! Jeszcze większym był pomysł powołania do życia Komisji Majątkowej o której napisano już tomy. Jaką podłością kierowali się politycy powierzając niekonstytucyjnemu tworowi rozstrzyganie spraw na korzyść Kościoła. Jak państwo zmusiło Kościół via Komisja do bycia sędzią we własnej sprawie! Wyrafinowana, chytra gra!

Parafie mają prawo posiadania, zarządzania oraz zakładania i poszerzania cmentarzy grzebalnych. Państwo znowu uczyniło psikusa narzucając na parafie obowiązek, w zasadzie niemal likwidując cmentarze komunalne oddając je pod jurysdykcję Kościoła. Tyle obowiązków i pracy!
Dla zapewnienia warunków rozwoju kultury chrześcijańskiej kościelne osoby prawne mają prawo wydawania prasy, książek i innych druków oraz zakładania i posiadania wydawnictw, katolickiej agencji informacyjnej, zakładów poligraficznych, z zachowaniem obowiązujących w tym zakresie przepisów prawa.. W celu realizacji tych postanowień kościelne osoby prawne mogą otrzymywać jako darowizny z zagranicy na własne potrzeby maszyny, urządzenia i materiały poligraficzne oraz papier. A państwo rzuca kłody pod nogi nie życząc sobie nawet grosza podatku od tych darowizn! Państwo zmusiło Kościół do emitowania w środkach masowego przekazywania mszy św. w niedziele i święta oraz swoich programów, w szczególności religijno-moralnych, społecznych i kulturalnych. Mało tego, zażądało powołania w TVP redakcji katolickiej, wpisu o respektowaniu wartości chrześcijańskich w ustawie o KRRiTV, do dyskusji o seksualności człowieka zmuszani są wstydliwi księża i zakonnicy, to powinno być karalne! Jakby tego było mało państwo pozwala na razy kierowane w media toruńskiego zakonnika nie stosując prawa obowiązującego wszystkich pozwalając na łamanie statusu nadawcy społecznego czym wystawia go na ataki z różnych stron. Jak tak można?

Instytucje państwowe i kościelne współdziałają w ochronie, konserwacji, udostępnianiu i upowszechnianiu zabytków architektury kościelnej i sztuki sakralnej oraz ich dokumentacji, muzeów, archiwów i bibliotek będących własnością kościelną, a także dzieł kultury i sztuki o motywach religijnych, stanowiących ważną część dziedzictwa kultury polskiej. Państwo nawet słyszeć nie chce o żadnej współpracy, wykrętnie przeznacza więc na zabytki kościelne takie sumy jakich kler sobie zażyczy. A jeśli Kościół ma na oku potencjalny „zabytek” który chce mieć w swoich włościach państwo daje powód do przeróżnych plotek i niedomówień, tudzież zawiści, sprzedając mu nieruchomość zazwyczaj za 1% wartości. Inna niesłychana prowokacja państw wobec Kościoła: kościelne osoby prawne są zwolnione od opodatkowania z tytułu przychodów ze swojej działalności niegospodarczej. W tym zakresie osoby te nie mają obowiązku prowadzenia dokumentacji wymaganej przez przepisy o zobowiązaniach podatkowych. Ba, dochody z działalności gospodarczej kościelnych osób prawnych oraz spółek, których udziałowcami są wyłącznie te osoby, są zwolnione od opodatkowania w części, w jakiej zostały przeznaczone w roku podatkowym lub w roku po nim następującym na cele kultowe, oświatowo-wychowawcze, naukowe, kulturalne, działalność charytatywno-opiekuńczą, punkty katechetyczne, konserwację zabytków oraz na inwestycje sakralne, których przedmiotem są punkty katechetyczne i zakłady charytatywno-opiekuńcze, jak również remonty tych obiektów. To nie wszystko, to prawdziwe getto! Kościelne osoby prawne są zwolnione od opodatkowania i od świadczeń na fundusz gminny i fundusz miejski, od nieruchomości lub ich części, stanowiących własność tych osób lub używanych przez nie na podstawie innego tytułu prawnego na cele niemieszkalne, z wyjątkiem części zajmowanej na wykonywanie działalności gospodarczej. Prawie jak trędowaci... Na skraj załamania nerwowego doprowadza Kościół nabywanie i zbywanie rzeczy i praw majątkowych przez kościelne osoby prawne w drodze czynności prawnych oraz spadkobrania, zapisu i zasiedzenia jest zwolnione od podatku od spadków i darowizn oraz opłaty skarbowej, jeżeli ich przedmiotem są rzeczy i prawa nie przeznaczone do działalności gospodarczej oraz sprowadzane z zagranicy maszyny, urządzenia i materiały poligraficzne oraz papier. Bezsenne noce kościelnych hierarchów powoduje świadomość że darowizny na kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą są wyłączone z podstawy opodatkowania darczyńców podatkiem dochodowym i podatkiem wyrównawczym, jeżeli kościelna osoba prawna przedstawi darczyńcy pokwitowanie odbioru oraz - w okresie dwóch lat od dnia przekazania darowizny - sprawozdanie o przeznaczeniu jej na tę działalność. I macosza polityka celna! Dlaczego państwo nie chce opłat od Kościoła? Rzeczywiście, prawdziwe getto! Ubogacone konkordatem który podpisał lewicowy prezydent z korzeniami z PZPR! To już potwarz prawdziwa!




Rozumiem bezsilność abp. Michalika który łże jak najęty. Nie wie że Ewangelie zostały spisane przez LUDZI? Powoływanie sie wiec na to, ze zawiera prawo boże jest nie na miejscu. W Polsce jest więcej kościołów Krk niż instytutów naukowych. Nie ma miasta w którym nie znajdzie sie albo ulicy Karola Wojtyły, albo Jana Pawła II . W Parlamencie RP jednym z najliczniejszych jest parlamentarny zespół na rzecz katolickiej nauki społecznej , którego 98% składu to członkowie PiS-u. Bo Kościół nie utożsamia się z żadną partią. Żadną inną. Czy jakoś tak…










sobota, 10 września 2011

Polityka prorodzinna przegrała z prokościelną cz.2

Kampanie wyborcze charakteryzują się wybieganiem przed szereg polityków i składaniem przez nich obietnic bez pokrycia. Im kto naobiecuje więcej, im bardziej znana jego twarz z prasy, TV bądź bilboardu tym większe szanse na dostanie się do Sejmu. Takie mechanizmy wypracowali politycy a dali sobie narzucić Polacy w minionych dwudziestu latach demokracji. Donald Tusk obiecuje czego to on nie dokona pomijając milczeniem dlaczego nie zrobił tego przez minione 4 lata, Jarosław Kaczyński mówi że w przypadku wygranej nauczy Adama Michnika, „Wyborczą” i jego dziennikarzy demokracji, jednocześnie Joachim Brudziński grozi redakcji „Faktów i Mitów” że gazeta zniknie z rynku. Bo naruszyła kościelne tabu, ujawniła pedofilów w sutannach i ukazała schemat grabieży Polski przez kler. Nie ma sprawy jeśli się o niej nie mówi i nie pisze… Wybory za pasem więc obietnicom wyborczym nie ma końca, aż dziw bierze człowieka czego to herosi sejmowi nie dokonają by umilić życie nam, Polakom! Na realizację ich obietnic potrzeba chyba z 4 kadencje! Wystarczy prześledzić minione lata począwszy od 1989 roku, niespełnione obietnice i to co zostało z Polski. Coście s…syny uczynili z tą krainą? Śpiewał tak przed laty Kazik Staszewski. Piosenka zawsze na czasie…

Donald Tusk, zmęczony administrowaniem krajem przez 4 lata, ma siły by uczestniczyć w debatach typu fiu- bździu z których niewiele wynika lub nie wynika zgoła nic. Mowa trawa dla potrzeb wyborców którzy naiwnie wierzą że coś się zmieni w ich życiu. To samo obiecuje Jarosław Kaczyński. Żaden z tych panów nie jest politykiem na którego postawiłbym złamanego grosza, niech więc sobie mówią, mówią, mówią… Kiedy na horyzoncie pojawiają się rzeczywiste problemy wymagające szybkiej reakcji wtedy panowie dziwnie milkną. Problemu nie ma kiedy się o nim nie mówi…

W Biskupcu zastrajkowali dorośli. W imieniu swoich pociech, protestując przeciwko próbom komercjalizacji ostatniego przedszkola publicznego w mieście. 20 pracowników, 130 maluchów i obojętni wobec nich samorządowcy którzy, jak się okazuje, podjęli zakulisową decyzję o likwidacji placówki. Bo komu ona jest potrzebna? Podobno przynosi straty, nie opłaca się jej prowadzenie. Co innego gdyby tak podnająć pomieszczenia prywatnemu podmiotowi, rozmarzyli się tamtejsi samorządowcy. Od kiedy to stali się tacy oszczędni ze kierują się ekonomią w odniesieniu do najmłodszych?
http://biskupiec.com.pl/informacje/35/wladze-miasta-i-gminy-biskupiec

Wypadałoby zapytać samorządowców czy kierują się taką oszczędnością i oczekują zysku kiedy zwraca się do nich kler katolicki? Czy wtedy spełniają zachcianki „czarnej władzy” czy też zasłaniają się ekonomią? Z innych stron kraju nadchodzą niepokojące wieści: samorządowcy po cichu usiłują podnosić opłaty za przedszkola. Oto polityka prorodzinna! Za tu ile ulg i przywilejów dla Kościoła katolickiego oferują samorządy!

Premier Tusk wykrętnie tłumaczy że nie można robić ze sprawy przedszkoli wyborczej młócki. Tylko patrzeć jak pojawią się w jego otoczeniu sugestie by przedszkola przyjmowały pociechy od grudnia dajmy na to by nie psuć dobrego samopoczucia rządzącym, by nie psuć kampanii wyborczych. Dziś Donald Tusk obiecuje że przyjrzy się które samorządy kombinują z przedszkolami, które chcą wprowadzić wyższe opłaty itp. Jak to, zapomniał pan premier kiedy przed laty marszałek Senatu Alicja Grześkowiak dumnie oświadczyła że Polska samorządem stoi? Słowa premiera pozwalają poddawać w wątpliwość czy samorządy są rzeczywiście niezależne skoro prezes Rady Ministrów będzie przyglądał się ich działalności, pouczał i dawał wskazówki. Zatem- po co nam władze samorządowe skoro władza centralna chce rościć sobie prawo do decydowania za nie? Tłumaczenie że samorządy chciały podreperować sobie budżet dobre jest panie premierze dla wyborców PO, mnie ono nie zadowala lecz rozśmiesza. Obnaża bezsiłę samorządów, brak pomysłu na gospodarowanie majątkiem, brak pomysłu na pomnażanie go i osiąganie zysku bądź wyjście na zero. Tak samo jak i rządu. Mnie śmieszy, rodziców posiadających potomstwo niekoniecznie. Zajmując stanowisko w sprawie przedszkoli Donald Tusk jest za, a nawet przeciw. Chciałby by wilk był syty i owca cała a tak się niestety nie da. Nie macie na przedszkola, na najmłodszych? Co i rusz PO i PiS krzyczy o polityce prorodzinnej i ochronie życia. Tyle ze poczętego, bo żywot już tu na ziemi niewiele ich interesuje, chyba że jest potencjalnym wyborcą bądź też członkiem partii. Przeglądam sieć www i czytam teksty: Chojnice-kuria ma chrapkę na przedszkole, Legnica- jest miejsce na katolickie przedszkole, kuria chce katechezy już w przedszkolach…
Donald Tusk przeprasza rodziców za próby podwyższania opłat za przedszkola. Sugerowałbym by pan premier przyjrzał się budżetom tych przedsiębiorczych samorządów szukających pieniędzy w kieszeniach rodziców ile przeznaczyli na kościelne zachcianki? Ile samorządów w swoich wydatkach uwzględniło potrzeby kleru katolickiego i jakie są to sumy? To samo dotyczy budżetu państwa. Premier twierdzi że Polski nie stać na jednorazowy wydatek 2 mld złotych by rozwiązać problem z opłatami za przedszkola. Zatem co ważniejsze- bycie chłopcem na posyłki USA, łożenie na Fundusz Kościelny, Kościół katolicki, fanaberie kleru, pomniki JP2, instytuty jego imienia i wszystkie inne które nie przynoszą Polsce pożytku? Dziatwa, najmłodsi nie wymagają finansowania, oni są zbędni, niepotrzebni, nie mają potrzeb? ! czerwca Donald Tusk rozbawił mnie do łez. Co mnie tak rozśmieszyło? Jego słowa: ”Jeśli chodzi o politykę prorodzinną, to Polska nie ma powodów do wstydu, ani do kompleksów; w kilku sprawach jesteśmy awangardą i wzorem do naśladowania dla wielu innych”. Bez komentarza.


Część pierwsza polityki prokościelnej