czwartek, 26 czerwca 2014

Niepamięć taktyką obrońców pedofilów w sutannach

Przy okazji wyjaśniania spraw związanych z pedofilią w amerykańskim kościele katolickim na światło dzienne zaczynają wychodzić starannie ukrywane przez lata fakty. Arcybiskup Robert Carlson (na zdj.), przyparty do muru dociekliwymi pytaniami adwokata Jeffa Andersona, pogubił się w zeznaniach. Oznajmił, że nie wiedział, nie miał świadomości, że wykorzystanie seksualne dziecka przez katolickiego księdza jest przestępstwem. Księdza, którego zwierzchnikiem w latach 80-ych ub. wieku był Carlson właśnie. Adwokat dociekał, czy wielebny rozumie, jak potworną zbrodnią jest pedofilia, ten jednak kluczył i wił się jak piskorz. Orzekł, że dziś, po ponad dwudziestu latach inaczej patrzy na pewne sprawy.

Okazuje się jednak, że co innego mówią zachowane dokumenty świadczące przeciwko Carlsonowi: przed laty skierował list do arcybiskupa Johna R. Roacha, w którym pisał o przypadku molestowania dziecka i konsekwencjach, jakich żądają jego rodzice. Mieli grozić donosem na policję, a Carlson bezczelnie odwodził ich od tej decyzji, aby przestępstwo gwałtu na dziecku zdążyło się przedawnić. Biskup zwala dziś winę na doradców diecezji, zasłaniał się niepamięcią. W sumie aż 193 razy odpowiedział :”Nie pamiętam, nie wiem” na wnikliwe pytania Andersona. Wygodna taktyka. Podobna to tej z przeszłości: Carlson przez 15 lat miał do czynienia z kościelnymi przestępstwami pedofilskimi w Minnesocie, wiedział o nich, ale nie poinformował policji o żadnym przypadku wykorzystywania dzieci przez księży.

Przed krzyżem nie ma obrony- to dewiza biskupa Carlsona. Zatem dźwigaj swój krzyż, ofiaro zboczeńca w sutannie, do końca swego życia i nie waż się powiadomić wymiaru sprawiedliwości, że zostałeś seksualnie wykorzystany. Masz milczeć w pokorze!- zda się śmiać biskup w twarz wykorzystanym przez kler katolicki. Carlson jest zatwardziałym konserwatystą. Swoim podwładnym wydał polecenie, by nie udzielali komunii politykom popierającym prawo kobiet do aborcji. W 1997 roku prowadził agresywną kampanię oszczerstw wymierzoną w senatora Partii Demokratycznej Toma Daschle’a, który proponował wprowadzenie zmian do restrykcyjnej ustawy aborcyjnej. W 2003 roku klecha usiłował zmusić senatora, by ten publicznie oznajmił, że nie jest katolikiem, bo nie akceptuje w pełni nauczania kościoła katolickiego. W 2004 roku Carlson publicznie nazwał grzesznikami głosujących za Partią Demokratyczną. Nigdy, przenigdy nie powiedział złego słowa pod adresem pedofilów w sutannach.

Nie chcę liczyć, ile razu w USA gościł JPII. Co tam przekazywał, jakież to nauki pozostawił na amerykańskiej ziemi? Brońcie krzyża? Czy tylko śpiewali „Barkę” zajadając się kremówkami?

W 1990 roku Jan Paweł II odznaczył wysokim papieskim orderem dziennikarza Jimmy'ego Savile'a. Po latach okazało się, że brytyjski gwiazdor był pedofilem mającym na sumieniu setki ofiar. Brytyjczycy zażądali odebrania orderu nieżyjącemu już pedofilowi, ale… . Watykan stwierdził, że nie ma do tego prawa, poza tym nie prowadził ewidencji odznaczanych przez siebie świeckich. Dziwi kogoś taka postawa Watykanu?

Ludzie kościoła katolickiego co i rusz wycierają sobie gęby nauczaniem JPII nie interesując się nawet, co ich idol miał do powiedzenia w kwestiach kontaktów homoseksualnych i pedofilskich. Panowie w czarnych sukienkach gromią z ambon związki partnerskie- również heteroseksualne- bo dla nich to grzech, jednocześnie twierdzą, że nie mieli świadomości, że seks z nieletnim to przestępstwo! Ilu katolickich księży uważa, że molestowanie seksualne dziecka to nic złego?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

środa, 25 czerwca 2014

Argentyńczyk nieźle kombinuje...

Papież Franciszek raczył oznajmić, że kto osądza swego brata, sam będzie sądzony w podobny sposób. Tylko Bóg jest jedynym sędzią. Z włoskiego na nasze: wara wam, świeccy, od osądzania ludzi kościoła i przede wszystkim kleru katolickiego. Argentyńczyk nie omieszkał pouczyć maluczkich, że ten, kto osądza, błądzi, bo po prostu zajmuje nie swoje miejsce. I nie tylko błądzi, ale i sam się gubi. Bo kto osądza, rozwodził się Argentyńczyk, przegrywa, źle kończy, bo taką samą miarą i jego osądzą. To sędzia nie na swoim miejscu, bo stawia się w miejscu Boga i w pysze i samowystarczalności obstawia przegraną. A jaka to przegrana? Ta, że będzie sądzony tak, jak sam osądza.

Mam mocne podejrzenie, że nie tylko lobby gejowskie ma się świetnie w Watykanie, ale pedofilskie również ma się dobrze. Wniosek mój nie wziął się znikąd, mam wrażenie, że tekst przemówienia dla Franciszka napisał jegomość o nazwisku Wesołowski. To przestępca, zboczeniec, pedofil, który popełniał przestępstwa z wykorzystaniem seksualnie nieletnich na Dominikanie, ukrywany za Spiżową Bramą przez papieża. Nie umilkły jeszcze w Polsce echa rzekomo pokutnej mszy w intencji ofiar księży pedofilów, będącej w rzeczywistości mydleniem oczu gawiedzi, a tu sam papież Franciszek wyrwał się z żądaniami, by nie sądzić winnych. Zapomnijcie więc, naiwni, że Wesołowskiego spotka jakakolwiek, najmniejsza nawet kara. Nie spotka, papież dał świadectwo jak rozumie sprawiedliwość, co ona dla niego znaczy. Sądzić to może jego Bóg. Zapyta jeden z drugim ateista: Boga nie ma, więc dlaczego winnego ohydnych przestępstw ma nie sądzić świecki sąd? Papież nie odpowie, z nim się nie dyskutuje, on prowadzi monologi, dlatego tak bardzo wzorują się na nim (jak i na hierarchach polskiego kościoła) niektórzy polscy politycy.

Ugrupowanie BishopAccountability, katalogujące, klasyfikujące i analizujące przestępstwa seksualne księży, opublikowało oficjalne dane dotyczące molestowania seksualnego nieletnich przez kler katolicki Argentyny w okresie 15 lat, gdy kard. Bergoglio, dziś papież, był arcybiskupem Buenos Aires. Tamtejsi biskupi ukrywają setki przypadków molestowania. Raport Bishop przytacza 42 przypadki oskarżenia duchownych z tego kraju o przestępstwa seksualne i szczegółowo analizuje 4 przypadki, w których ofiary zwracały się do władz kościelnych o pomoc i jej nie uzyskały. Widocznie kardynał Bergoglio rozumuje jak arcybiskup Robert Carlson z St. Louis w stanie Missouri. Człowiek ten wyznał, że w latach 80- ych ub. wieku, gdy był biskupem pomocniczym w Minnesocie, nie miał świadomości, że molestowanie seksualne dzieci to przestępstwo. Tacy ludzie piastują najwyższe stanowiska w kościele katolickim.

Ksiądz Julio Cesar Grassi, którego przypadek opisywano i w polskiej prasie, został w roku 2009 skazany za molestowanie chłopca mieszkającego w przytułku, który Grassi założył. Po skazaniu duchownego interweniował wówczas…. kard. Bergoglio. Zamówił tajne opracowanie, które miało przekonać sędziów sądu najwyższego. Presja hierarchy była jedną z głównych przyczyn, że Grassi przez ponad 4 lata po skazaniu przebywał na wolności. W końcu trafił do więzienia we wrześniu 2013 roku, kiedy w Argentynie zabrakło wpływowego kardynała.

Ciekaw jestem, czy papież wpoi swe nauki katolikom, w tym sędziom. Ma ktoś jeszcze wątpliwości, jak wygląda zero tolerancji dla pedofilów w kościele, tak szumnie zapowiadane i w Polsce? Ciekawi mnie opinia Argentyńczyka na temat działalności Komisji Majątkowej, której orzeczenia znacznie zubożyły Skarb Państwa? Czy byłym już członkom tego robiącemu machlojki gremium papa poradziłby, by nie osądzali? Druga sprawa: czy zwróci się do władz polskiego kościoła, by katolicy nie biegali po świeckich sądach z doniesieniami o obrazie „uczuć religijnych”, by świeccy sędziowie nie wydawali wyroków w takich sprawach?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Nabożeństwo za grzech pedofilii- czy aby na pewno pokutne?

Hierarchowie polskiego kościoła katolickiego bagatelizowali problem pedofilii wśród kleru. Jednocześnie usiłowali wmawiać, że zwyrodnialcy w sutannach to nieliczne przypadki i że normą są seksualni przestępcy w innych zawodach. Nigdy nie wskazali o jakie branże im chodzi, co i skąd wiedzą na temat nadużyć seksualnych pośród nauczycieli, lekarzy czy dziennikarzy na przykład. Kiedy dłużej nie dało się udawać, że nie ma sprawy, kler obrał inną taktykę.

W piątek odbyło się pierwsze tzw. nabożeństwo pokutne za grzech pedofilii. Uwikłany w niejasne sprawy z Komisją Majątkową w tle biskup Piotr Libera oznajmił, że zawstydzony i skruszony kler prosi o przebaczenie. Prosi Boga i pokrzywdzonych przez zboczeńców w sutannach. Oczywiście pierwsi wybaczyli politycy katoprawicy. Dla nich temat nadużyć seksualnych kleru jest zamknięty. Kościół przeprosił więc… nie ma sprawy. Libera nazwał pedofilię zbrodnię i ja się z nim zgadzam, tyle że winni zbrodni ponoszą karę. Co zamierza zrobić kościół z ofiarami pedofilów w sutannach? Jak zwykle- modlić się za nich. Modlić się o to, by dzieci bardziej były chronione przed przestępcami w sutannach. Niestety, mogą zapomnieć o takiej ochronie, jaką klechy i katoprawicowi politycy otaczają zarodki i płody, co to, to nie! Mówiono coś o pomocy psychologicznej, ale jak ona miałaby wyglądać? Wykorzystany seksualnie przez księdza, funkcjonariusza kościoła, miałby w tej instytucji szukać pomocy? To tak, jakby powierzyć etat nauczyciela w gimnazjum Mariuszowi Trynkiewiczowi!

Ksiądz pedofil jest wynikiem dotknięcia szatana, z poważną miną ogłosił mecenas Michał Kelm. Słowa o tym, że jest to efekt obowiązującego (sprzecznego z tzw. prawem bożym, na które bez przerwy powołują się klerykalne środowiska) wśród duchownych celibatu. Celibatu notorycznie łamanego. Co spotyka księży współżyjących seksualnie? Abp. Juliusz Paetz cieszy się uznaniem i szacunkiem nie tylko wśród kleru, ale i polityków, jest zapraszany na uroczystości kościelne, serdecznie witał się z nim prymas Wojciech Polak. Molestującego kleryków duchownego nic złego nie spotkało.

Uczmy się na błędach krajów, które zmierzyły się ze skandalem pedofilii, orzekli biskupi. Efekty nauki już widać: nie ma nawet mowy o odszkodowaniach dla ofiar księży pedofilów. Odszkodowań kościół polski nie płaci, o odszkodowania to on się zawsze ubiega. Modlitwa i pomoc psychologiczna, to oferuje polski kościół molestowanym przez księży pedofilów. Nikt z rządzących nie odważy się publicznie powiedzieć, by od ofiar sutannowych pedofilów kościół trzymał się z daleka. Wilki opiekujące się stadem owieczek nic dobrego nie przyniosą. Zastawiam się, dlaczego biskupi nie zaprosili na nabożeństwo księdza pedofila, który już odsiedział wyrok? Zaproszono ofiarę molestowania, ale nie sprawcę. Czy niejaki Wincenty Pawłowicz, ksiądz, któremu udowodniono pedofilskie czyny (opuścił już więzienie i ma się dobrze w parafii na Ukrainie) został poddany jakiejkolwiek terapii? Co ma do powiedzenia w jego sprawie kościół? Czy kościół w ogóle dochodzi, dlaczego duchowny zaczyna interesować się dziećmi, traktuje je jak obiekt seksualny, w końcu uwodzi i wykorzystuje? Co biskupi zamierzają zrobić, by poznać mechanizmy powodujące, ze ślubujący celibat gwałci dzieci?

Wszystko zostanie po staremu: biskupi podtrzymują swe twierdzenie, że kler nie ma obowiązku powiadamiać prokuraturę o przypadkach pedofilii w swoich szeregach, bzdur i idiotyzmów o dzieciach uwodzących księży nie odwołał Józef Michalik, Watykan nie wydał Polsce Józefa Wesołowskiego. Co jakiś czas pojawi się na horyzoncie kolejny pedofil w sutannie, przybędzie ofiar księży, wtedy kościół znowu poprosi o wybaczenie i modlitwę.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 20 czerwca 2014

Sodoma i Gomora w grodzie Kraka!

Zastanawiałem się, czy dziś nie poświęcić chwili na skomentowanie wczorajszych występów katolickich hierarchów, którzy wystrojeni w kolorowe sukienki, w śmiesznych czapeczkach na głowach pouczali polityków, ciemny lud i owieczki wygrażając przy okazji innowiercom i ateistom. Niestety, przebrnąłem tylko przez wynurzenia dwóch panów: Michalika i Głódzia. Obrońca sukienkowego pedofila z Tylawy rozbawił mnie jak zwykle swoimi bredniami o eksperymentach z in vitro (czyżby na Przemyślu medycy z klauzulą sumienia eksperymentowali?). Z kolei Głódż z przypudrowanym nochalem łkał nad losem atakowanego przez antyklerykałów, ateistów, przebierańców politycznych, nihilistów polskiego kościoła katolickiego. Królował jeden wielki bełkot wymieszany z półprawdami i nieprawdą. Jeśli były prymas wmawia, że w Polsce prześladowany jest katolicyzm, to już nawet nie jest to manipulacja, lecz ordynarne kłamstwo.

Stanisław Dziwisz nie może wybaczyć mieszkańcom grodu Kraka nikczemnej postawy w referendum, gdy odrzucili oni idiotyczny pomysł zorganizowania kosztownych igrzysk w swoim mieście. Prezydent miasta, kojarzony z lewicą (buuuhahaha!) Jacek Majchrowski podobno po dziś dzień wypłakuje się w dziwiszowy rękaw sutanny. A wdowa po papieżu robi wszystko, a nawet jeszcze więcej, by los krakowian i Polaków pogorszyć.

Dziwisz żąda od młodzieży by ta realizowała swe marzenia w Polsce, by broń boże nie emigrowała. Śmiesznie brzmią słowa człowieka, który spędził tyle czasu poza granicami Polski, budując pozycję i wpływy w swej prawdziwej ojczyźnie, w Watykanie. Młodzi mają umiłować ojczyznę? To nie miłują jej jeszcze po ćwierć wieku religijnej, szkolnej indoktrynacji, po siedmiu latach rządów klerykalnej prawicy? Czyżby panu Stanisławowi udostępnione niepokojące statystyki z ZUS o przyszłych emeryturach klechów, zakonnic i mnichów oraz o liczbie młodych Polaków zdecydowanych na pozostanie poza granicami kraju? Stanisław Dziwisz żąda, by na czas wizyty papieża Franciszka Kraków okazał się miastem otwartym, przyjaznym, wiernym wartościom, na których budował przez wieki swoją duchową tożsamość. Niestety, sprzeczności nie da się wcielić w życie, przede wszystkim z tego powodu, że katolicyzm made in Poland nie jest otwarty i przyjazny, a jedyne wartości, jakie ceni, to szeleszczący pieniądz, obłuda i zakłamanie plus rozpasanie seksualne kleru. Uśmiałem się, gdy Dziwisz wyznał, że chce zaimponować młodzieży świata duchowością, kulturą i tradycją, dlatego muszą zniknąć z miasta miejsca grzechu i zgorszenia. A po wizycie papieża i młodzieży znowu mogą się pojawić? Ależ oczywiście! Pomaluje się trawę na zielono, jak za Gierka?

Stanisław Dziwisz sam dał świadectwo, jakim miastem rządzi, co zrobił z niego ten rzekomo otwarty katolicyzm, duchowość i tradycja: burdel na burdelu, agencje towarzyskie, salony masażu, czy jak tam dziś nazywają się lokale w którym pracują córy Koryntu. Przed laty pisowski prezydent tysiąclecia, Lech Kaczyński, ogłosił w Warszawie wojnę z nierządem. Nie sposób zliczyć ile powstało za jego rządów agencji towarzyskich, przede wszystkim wokół Pl. Bankowego. Nie trzeba dodawać, że w miastach rządzonych przez klerykalna prawicę nierząd ma się świetnie, prostytucja kwitnie a alfonsi żyją jak pączki w maśle.

Ciśnie mi się na usta pytanie: święte miasto Kraków, święta ulica Franciszkańska ze świętym oknem w którym pokazywał się przyszły- obecny święty, karty w grodzie Kraka rozdaje sekretarz świętego i istnieją w mieście siedliska grzechu i zgorszenia?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

środa, 18 czerwca 2014

Idzie nowe!

Wyskok na Mazury, Ełk i okolice witają mnie egipskimi ciemnościami i dosyć mocnym, rześkim wiaterkiem. O północy w Forcie Lyck próżno szukać komunikacji, w zamian ełccy, chodzący na pasku kleru włodarze oferują podświetlone kościoły. Szybka podróż ełcką taksówka zaspokaja mój głód informacji, nie wiedzieć czemu miejscowi kierowcy chętnie wdają się w rozmowy na temat tutejszych samorządowców, inwestycji i obyczajów.

Idzie nowe, oznajmił pan kierowca wskazując na ełcką inwestycję- obwodnicę i wiadukt. Uśmiechnął się tylko na moje słowa, że gdyby Gierek dysponował unijnymi dotacjami to… - To po dziś dzień trwałby PRL a my wyprzedzilibyśmy Chiny, wszedł mi w słowo taksówkarza. Może. Dziś nikt już tego nie zweryfikuje, nie udowodni i nie wyśmieje.

Idzie nowe! Ełk doczekał się nowego patrona! Z inicjatywy miejscowego biskupa 4 tysiące miejscowych (miasto liczy ok. 60 tys. mieszkańców) poparło pomysł, by patronem Ełku został święty Jan Paweł II. Patronem i orędownikiem u Boga dla miasta Ełku. Radni pomysł klepnęli, wbrew woli innowierców, ateistów i miejscowych działaczy TR dowodzonych przez posła Tomasza Makowskiego. Prezydent miasta, Tomasz Andrukiewicz, podobno liczy na to, że inwestorzy zaczną walić do Ełku drzwiami i oknami. Na obecną chwilę widziano jedynie psa z kulawą nogą.

Idzie nowe! Małgorzata Omilanowska została powołana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na stanowisko ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Zastąpiła Bogdana Zdrojewskiego, wiernego sługę katolickiego kościoła, sponsora św. Opatrzności Bożej, przyjaciela biskupów i biznesmenów w sutannach. Pani minister będzie realizowała politykę swego poprzednika. Skąd moja pewność? Omilanowska jest historykiem sztuki, specjalizuje się w problemach architektury XIX i XX wieku, teorii sztuki i opieki nad zabytkami. A kto jest posiadaczem ogromnej ilości kościołów, pardon, zabytków? Publikacje nowej pani minister nie pozostawiają niedomówień jaka Polska jest Polską jej marzeń: „Polska. Pałace i dwory", „Polska. Świątynie, klasztory i domy modlitw" mówią same za siebie.

Idzie nowe! Ks. dr Piotr Burgoński został mianowany przez Kazimierza Nycza nowym kapelanem w kaplicy gmachu Sejmu oraz duszpasterzem parlamentarzystów w Archidiecezji Warszawskiej. Pan doktor udziela się w jednej z katolickich uczelni, szczyci się m.in. tym, że w 2010 roku przeprowadził wywiad z matką ks. Jerzego Popiełuszki. W tym samym roku, w listopadzie, w podziemiach kościoła seminaryjnego na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie odbyła się debata pod hasłem: "Polak - to brzmi dumnie, czyli co znaczy być patriotą dziś". W debacie udział wzięli: Marek Jurek, Tomasz Terlikowski, których przedstawiać nie trzeba oraz Lidia i Andrzej Pilich - liderzy stowarzyszenia Komorowianie plus Piotr Burgoński właśnie, lansujący wówczas swoją książkę o patriotyzmie w UE. Mam mocne podejrzenie, że pan doktor będzie powtarzał bzdury swego poprzednika, Pawła Powierzy, jakoby nie byłoby dzisiaj demokracji w Polsce, gdyby nie postawa ks. Popiełuszki i wielu innych kapłanów, którzy z krzyżem w ręku uczyli zło dobrem zwyciężać. Co czynił ks. Popiełuszko w pewnym mieszkaniu na ul. Chłodnej w Warszawie, zło czy dobro, panowie kapelani nie stanowiska nie zajęli. W każdym razie nowy strażnik krzyża w Sejmie będzie dbał o morale katolickich posłów, którzy nie potrafią minuty obejść się bez krzyża.

Idzie nowe! Leszek Balcerowicz oznajmił w „Sygnałach dnia”, że Belka musi odejść! Balcerowicz musi odejść, grzmiał przed laty Andrzej Lepper.

Idzie nowe! Małgorzata Marenin odeszła z Twojego Ruchu. Chciałoby się rzec- w końcu! Janusz Palikot odchodzi od ideałów, które miały, szczególnie w naszym regionie, wielu zwolenników i robi to koniunkturalnie, tylko po to, by zdobyć nowych wyborców. Nie mogę funkcjonować w partii, która krytykuje moje działania antyklerykalne i antyszowinistyczne, mimo iż Janusz Palikot deklarował, że będzie poruszał się w tym nurcie. Niestety Janusz Palikot nie posiada programu, któremu byłby w stanie być wierny – powiedziała. Niedługo z trzeciej siły w parlamencie zostanie Palikot, rzecznik i paru innych. Przynajmniej będzie miał kto sztandar wyprowadzić.

Idzie nowe! Za rok wybory parlamentarne…

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Proces przeciwko pedofilowi w sutannie

Zero tolerancji dla księży pedofilów!- grzmiał papież Franciszek podczas powrotu z Ziemi Świętej do Watykanu. Po powrocie za Spiżową Bramę komunikatów już nie wydaje,bo trzyma tam pod kloszem pedofila Wesołowskiego.

Zero tolerancji dla pedofilii, musimy się z tym zmierzyć!- wprawił w ekstazę klęczących przed nim dziennikarzy biskup Wojciech Polak, kiedy został mianowany prymasem Polski. Polak określił pedofilię mianem potwornego przestępstwa, ciężkim grzechem. Kiedy w Koszalinie ruszył proces wytoczony diecezji koszalińsko- kołobrzeskiej przez ofiarę, molestowaną przez księdza pedofila, słowa prymasa nie poszły za czynami. Odpowiedzialność za przestępstwa ma charakter indywidualny, nie zbiorowy, wzruszył ramionami prymas dodając, że polski kościół będzie bronić zasady odpowiedzialności indywidualnej. Kontynuowana będzie więc polityka poprzedników: Józef Kowalczyk kiedy był jeszcze prymasem oznajmił, że w polskim kościele nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Ksiądz, który kogoś skrzywdził, musi sam to naprawić. Winnych nie ma, a jeśli już, to na pewno nie wyposzczeni seksualnie, zboczeni księża. Jeśli już, to uwodzący ich nieletni, czego dowodził Józef Michalik.

Zbigniewa R., były już proboszcza parafii św. Wojciecha w Kołobrzegu, były już ksiądz, w latach 1999–2001 miał dopuścić się przestępstw o charakterze seksualnym wobec 12-letniego wówczas Marcina K. Ofiara pedofilii domaga się m.in. zadośćuczynienia w wys. 200 tys. zł. Oprócz diecezji i samego R. została pozwana także parafia. Pełnomocnik Zbigniewa R. , Wiesław Breliński, złożył wniosek o przynajmniej częściowe wyłączenie jawności posiedzenia tłumacząc, że… pozywający chce rozgłosu! Pan Breliński stwierdził, że pozwany może zapłacić poszkodowanemu 2 tys. złotych. Ostatniej nony przewertowałem ogłoszenia i cenniki call girl, escort boy itp. Dwa tysiące, panie Breliński, to kasują ekskluzywne prostytutki obu płci. Rzucam z ciekawości okiem na wyroki w podobnych sprawach w USA: tam diecezje bankrutują, wypłacają wielomilionowe odszkodowania, a w katolickiej Polsce były klecha chce zapłacić sumę kasowaną przez ekskluzywną prostytutkę za jedną noc! . Diecezja broni się naiwnym tłumaczeniem, że rzekomo nie wiedziała o skłonnościach i czynach księdza. Świadkowie twierdzą co innego, ale komu da wiarę sędzia: świeckim, czy obwieszonymi złotymi krzyżami klechom? Wojciech Polak brzydzi się pedofilią, w ogóle łamaniem celibatu, ale na swoim ingresie ściskał się z Juliuszem Paetzem, który molestował w przeszłości kleryków. Swoim gejom kościół szybko wybacza, udaje również, że pedofilów w swoich szeregach albo nie ma, albo nie dostrzega. Wygodna taktyka w Polsce rządzonej przez uległych wobec kościoła polityków.

Sąd zdecydował, że kard. Nycz i bp Gołębiewski, kierujący pozwaną diecezją, gdy podlegał im Zbigniew R., zostaną przesłuchani w drodze wideokonferencji. Polska, demokratyczne państwo prawa… Widać panowie mają ważne sprawy na mieście, skoro nie mają czasu stawić się na   rozprawę przeciwko byłemu księdzu oskarżonemu o pedofilię! Zero tolerancji dla pedofilów w sutannach? Sugerowałbym, że pełna tolerancja dla dalszego tuszowania pedofilów, ich seksualnych zbrodni i haniebnych postaw. Kiedy świeccy pokrzywdzeni dochodzą odszkodowań z kościoła, ten odsyła ich na drzewo i przeciąga sprawę aż do przedawnienia. Kiedy kościół żąda zadośćuczynień, rekompensat i zwrotów okazuje się, że te roszczenia nie przedawniają się nigdy a koszta ponosi państwo polskie.

Obawiam się, że wykorzystywany przez księdza pedofila nic przed sądem nie ugra: zawsze może trafić się sędzia powołujący się na klauzulę sumienia, który odmówi wyroku skazującego dla klechy i nigdy nie zasądzi odszkodowania, które na rzecz poszkodowanego miałaby wypłacić kuria.

Poza tym...






Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

czwartek, 12 czerwca 2014

Kolejny katoprawicowy sadysta zasłania się deklaracją wiary

Nie umilkły jeszcze echa sprawy katolickiego profesora Chazana, który odmówił wykonana legalnego zabiegu aborcji (czym złamał prawo polskie) a już na horyzoncie widać następnego cudaka. Do trzech tysięcy medyków chełpiących się publicznie tzw. klauzulą sumienia dołączył kolejny pseudolekarz: Czesław Hoc. Któż to taki, chciałoby się rzec? Polityk i poseł PiS, lekarz endokrynolog który bez powodzenia startował w ostatnich wyborach do PE. Nie wiem, co gorsze: obecność radiomaryjnego dewoty w polskim, czy europejskim parlamencie?

Podjęta przez polityka decyzja nie jest bynajmniej decyzją ad hoc. Poseł poszedł w ślady Bolesława Piechy, który za nieboszczki komuny przez lata dokonywał aborcji a dziś robi karierę na zakazywaniu kobietom dostępu już nie tylko usuwania ciąży z gwałtów, ale i środków antykoncepcyjnych. Miłosierdzie ludzkie, zwłaszcza katoprawicowe, jest szczególne... Poseł Hoc kilka dni temu głosił, że ani myśli podpisywać deklarację wiary, ale… szybko zmienił zdanie. Oczywiście nikt go to tego nie zmusił, nie otrzymał żadnych wytycznych z warszawskiej centrali, nie nalegał biskup, ksiądz proboszcz również nie. Czyżby radiomaryjne babcie urządziły pikietę pod oknami pana doktora? A ten wyjaśnił, że w zawodzie od dawna kieruje się… nauczaniem Jana Pawła II! Nie od dziś wiadomo, że Karol Wojtyła wybitnym był lekarzem, od którego mogli pobierać nauki wybitni lekarze, specjaliści z najwyższej półki! Niestety, jeśli owocem nauk JPII są postaci takiej, jak Wanda Półtawska…

Pan Hoc chce być prześladowany, bo, jak mówi, wszyscy ci, którzy deklarację wiary podpisali , narazili się na bezprecedensowy, medialny atak, który trwa podobno w najlepsze. Pomyślałem, że jeżeli oni doświadczają takich niesprawiedliwości tylko za to, że chcą być wierni własnemu sumieniu, to ja chcę być razem z nimi- zakończył, stawiając veto atakowaniu wolności sumienia. Swojej i radiomaryjnych kolegów po fachu. O sumieniu zgwałconej kobiety czy nieletniego dziecka zmuszanego do urodzenia pan doktor milczy, choć dołącza do grona szykującego gwałt zbiorowy na sumieniach kobiet, którym nie po drodze z katolickimi pseudonaukami.

Czesław Hoc zasiada w sejmowych komisjach: Odpowiedzialności Konstytucyjnej, oraz Komisji Zdrowia. W tej ostatniej zajmuje się m.in. zmianami w ustawach o działalności leczniczej, izbach lekarskich oraz o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Oczywiście wszystko to z klauzulą, że prawo boskie jest nadrzędne, ponad prawem ludzkim. Pan poseł zasiada również w zespołach parlamentarnych, takich jak Parlamentarny Zespół Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, Parlamentarny Zespół ds. Obrony Wolności Słowa, Parlamentarny Zespół ds. Podstawowej Opieki Zdrowotnej i Profilaktyki, Parlamentarny Zespół ds. Stwardnienia Rozsianego, Parlamentarny Zespół na rzecz Ochrony Życia i Rodziny, Parlamentarny Zespół Tradycji i Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Parlamentarny Zespół ds. Onkologii. Ciekawi mnie, czy pan doktor zaleca lekarzom onkologom, by- wzorem matki Teresy z Kalkuty- odmawiali pacjentom z nowotworami podawania środków przeciwbólowych, czy pan doktor podziela jej zdanie, że cierpienie jest piękne?

 Na swej oficjalnej stronie prawie sześćdziesięcioletni polityk chwali się zoną i dwójką dzieci. To żałośnie mało! Dwójka potomstwa u prawicowego polityka? Chyba dlatego wchodzi z pisowskimi buciorami w życie zgwałconej jedenastolatki dołączając do chóru sadystów, którym marzy się, by urodziła ona dziecko. Inaczej tego nie potrafię nazwać, jak sadyzmem właśnie! Pana doktora to nie obchodzi, on swoje prywatne stanowisko chce narzucić innym, w tym zgwałconym kobietom. Widocznie usłyszał od Terlikowskiego, że będzie to kolejny gwałt.

Jeśli ktoś uważa, że wskazanie innego lekarza kłóci się z jego sumieniem, to nie powinien pracować jako lekarz, zwłaszcza ginekolog. Lekarz musi znać prawo i je respektować - podkreśla ks. prof. Andrzej Szostek, etyk z KUL. Dlatego nie zrobił kariery w polskim kościele ks. Andrzej, a robią ją wrogowie kobiet.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

wtorek, 10 czerwca 2014

Katotalibowie wprowadzają bezprawny szariat do publicznych szpitali

Dyrektor warszawskiego szpitala odmówił pacjentce wykonania zabiegu aborcji, zasłaniając się klauzulą sumienia. Prof. Bogdan Chazana, bo o nim mowa, nie wskazał żadnego lekarza w podległej sobie placówce, który podjąłby się legalnego zabiegu usunięcia płodu pozbawionego mózgu, czaszki i podniebienia. Zabiegu, które prawo polskie rzekomo gwarantuje pacjentce. Pan doktor oznajmił, że nie zna nawet jednego lekarza ginekologa przeprowadzającego zabiegi aborcji. A ilu zna biskupów, księży i polityków katoprawicy uważających, że aborcja jest morderstwem dziecka? W Polsce prawo stanowione jest przez człowieka, a tacy jak Chazana od jakiegoś czasu podkreślają, że dla nich nadrzędne jest jakieś prawo boże. Prawo, którego nie ma, jest tylko garść pouczeń katolickiego kościoła potarzanych przez nawiedzonych biskupów i pomniejszy kler katolicki.

Dura lex, sed lex, mówiła stara, rzymska zasada. Twarde prawo, ale prawo. W Polsce wydaje się już obowiązywać prawo katolickich talibów, którzy już narzucają swoje bezprawie. Nic dziwnego, nie spotykają ich żadne konsekwencje. Tacy jak pan Chazana czują się kompletnie bezkarni, włos im z głowy nie spadnie mimo łamania prawa polskiego. SLD skierował wniosek do prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz o odwołanie profesora z funkcji dyrektora szpitala. Sojusz apeluje o kontrolę w szpitalu, zamierza zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Chazana. Tyle że nic to nie da, HGW prowadzona przez ducha świętego nie pozwoli, by biskupiemu słudze stała się krzywda. Mi ciśnie się na usta pytanie: dlaczego politycy SLD nie kiwnęli palcem, kiedy mogli wpływać na polskie prawo, co stanęło na przeszkodzie premierom Oleksemu i Milerowi w złagodzeniu restrykcyjne ustawy aborcyjnej, bądź jej anulowaniu? Prawda: pan Józef oleksował w Częstochowie, a pan Leszek dbał o przyjaźń z prałatem Jankowskim i biskupami, na inne sprawy brakowało czasu. Dziś, kiedy SLD jest nic nie znaczącą partią jej politycy żądają zmian. Dlaczego sami ich nie przeprowadzili? To z powodu ich zaniechań dochodzi dziś do takich sytuacji, jak w szpitalu św. Rodziny.

Politycy SLD, TR i inni mają szansę udowodnić, że ich troska o kobiety, którym nawiedzeni lekarze odmawiają zabiegów aborcji, jest szczera. Zrzućcie się, panowie i panie politycy, na legalny zabieg usunięcia uszkodzonego płodu poza granicami kraju. W końcu Polska jest członkiem UE, Polki mogą korzystać z usług lekarzy zagranicznych, ale trzeba za to zapłacić. Polscy posłowie do biednych nie należą, zatem bez problemu politycy SLD i TR poradzą sobie z takim finansowym wyzwaniem. Tu nie potrzeba czczego, jałowego gadania, tu są potrzebne czyny. Kolejna sprawa: posłowie PO określają siebie mianem liberałów, a partię mianem nowoczesnej. SLD i TR powinni zaproponować więc przepis, na mocy którego każdy dyrektor publicznego szpitala, odmawiający legalnego zabiegu przerwania ciąży, poniesie w przyszłości finansowe konsekwencje swego czynu, ze sfinansowanie zabiegu w prywatnym gabinecie lekarskim, nawet poza granicami kraju.

W 2008 roku czternastolatce odmówiono wykonania zabiegu aborcji, prześladował ją i jej amtkę ksiądz i radiomaryjny elektorat. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł jednogłośnie, że Polska naruszyła trzy przepisy europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Chodzi o zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a także prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego. Na mocy wyroku Polska miała zapłacić poszkodowanej zadośćuczynienie w wysokości 30 tys. euro, a jej matce - 15 tys. euro. Oprócz tego polscy podatnicy mieli też oddać dziewczynie 16 tys. euro na pokrycie poniesionych kosztów i wydatków. Tym rachunkiem powinni zostać obarczeni lekarze ze szpitali, którzy odmówili wykonania zabiegu. Niech wezmą kredyt, ale nie będzie to konieczne. Stać ich na wydatek z własnych kieszeni.

Przed paroma laty Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka słusznie zauważył, że procedura odwoławcza od decyzji lekarza uniemożliwiającej przerwanie ciąży jest w Polsce nieefektywna, a prawa kobiet do przerywania ciąży nie są przestrzegane. Bodnar ocenił, że w Polsce nie jest przestrzegana ustawa o planowaniu rodziny, która dopuszcza przerywanie ciąży w trzech przypadkach: gdy jest ona wynikiem gwałtu, stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub z uwagi na ciężkie i nieodwracalne upośledzenie płodu.

Bogdan Chazana odmówił dokonania zabiegu mimo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu i... śmieje się po złamaniu prawa. Prawa, które jest jakoby kompromisem. Tylko między kim a kim zawartym, między posłami prawicy i biskupami?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Jedenaste: zgwałcone kobiety i dzieci zmuszał będziesz do urodzenia potomstwa

Jedenastoletnia dziewczynka z Senegalu urodziła bliźniaki, po tym, jak została zgwałcona przez sąsiada. Nie mogła dokonać aborcji, ponieważ w tym kraju jest to zabronione. Dziewczynka nie posiada odpowiedniej ilości pokarmu, by wykarmić jedno dziecko, a co dopiero bliźniaki. Rodzice jedenastolatki, młodzi stosunkowo ludzie, do zamożnych nie należą, nie stać ich na utrzymywanie wnuków. Ale kogo to obchodzi? Brutalnie przerwano dzieciństwo nieletniej nie martwiąc się o konsekwencje.

Polska, kraj w Europie, od 10 lat członek UE, która wg kłamliwej propagandy przeróżnych oszołomów rzekomo dyktuje nam, co mamy robić. Dlaczego więc nie narzucono nam aborcji, eutanazji i małżeństw jednopłciowych, odpowiecie na to pytanie, katotalibowie? Jedenastolatka spod Wągrowca była gwałcona przez swoich dwóch kuzynów w wieku 14 i 15 lat. Zaszła w ciążę i… zaczęło się. W weekend podesłano mi linka na tzw. portal poświęcony, gdzie swoje fobie, manipulacje i półprawdy poprzetykane pobożnymi życzeniami publikuje św. Tomasz z Terlik, dotowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Kłamczuszek w swoim felietonie drze katooszołomską japę, że aborcjoniści chcą zabić dziecko i ponownie zgwałcić 11-latkę. Przede wszystkim nie ma żadnych aborcjonistów, są tylko rodzice i ich zgwałcone dziecko. Nie kobieta, zdolna samodzielnie urodzić i wykarmić, lecz dziecko! Pyta katolicki talib retorycznie, dlaczego ofiarami mają być niewinne dzieci? Otóż niewinna jest tylko jedenastolatka, ale nie jej kuzyni. I tu doznałem olśnienia! Przejrzałem trochę tekstów postaci takich, jak Terlik i innych obrońców tzw. życia poczętego i co się okazało? Nikt z nich, nigdy, przenigdy nie napisał i nie powiedział złego słowa pod adresem gwałcicieli! Atakowani są rzekomi „mordercy”, czyli lekarzy usuwający ciążę, prześladowana jest nieletnia chcącą dokonać aborcji, gwałciciel ma się natomiast dobrze. Śmiem sądzić, że cieszy się szacunkiem u takich św. Tomaszów z Terlik, bo przecież począł życie! Tymczasem żadna kobieta nie marzy o tym, by stać się ofiarą gwałtu! Ile z nich zechce urodzić dziecko poczęte w ten sposób? Wedle Terlika zapewne wszystkie. Nikt ze zwolenników aborcji nie zmusza kobiety, by ta usunęła ciąże, chce jedynie, by kobieta miała wybór: urodzić, lub usunąć, ale to dla tępogłowych jest zbyt trudne do rozumienia.

Nie zamierzam tracić czasu na udowadnianie, że zygota nie jest człowiekiem, a płód człowiekiem jeszcze nie jest, bo do Terlików nie trafia żadna argumentacja, szkoda więc mojego cennego czasu. Jednak kłamstwa rozsiewane przez nich, że zabicie dziecka (które dzieckiem nie jest, lecz zygotą w pierwszym stadium ciąży, następnie płodem niezdolnym do samodzielnego funkcjonowania) nic nie da, że dokona się jedynie… ponowny gwałt na jedenastolatce. Bo będzie to rzekomo wstrząs, który przechodzi… każda kobieta dokonująca aborcji! A ten wpędza nieboraczkę w depresję i niszczy jej psychikę! Ba, dokonuje się śmierć psychiczna i duchowa jedenastolatki! Próżno szukać większego kłamstwa. I głosi je ten, który ośmiela się pouczać samego papieża, pieprzy coś bez przerwy o moralności, aż mu oczy z orbit wychodzą! Proponuję umówić się na rozmowę, panie Terlik, z panią Marią Czubaszek, która ujawniła, że w swoim życiu poddała się kilku zabiegom aborcji. Pogodna, wesoła i pełna życia z niej kobieta. Proponuję, by Terlik zamieścił na „portalu poświęconym” film , którego bohaterką jest Emily Letts. Emily poddała się aborcji i szczerze wyznaje, co po tym poczuła: ulgę i radość. Nie oznacza to, że jestem za aborcją na życzenie, jestem za respektowaniem prawa, a ono dopuszcza usunięcie ciąży będącej wynikiem gwałtu. Prawda, zapomniałem: dla jegomości pokroju Terlika prawo stanowione przez człowieka jest niczym.
Jak śmie doradzać ten człowiek, że są inne rozwiązania, że można oddać po porodzie dziecko do adopcji? Z pewnością ośrodek prowadzony do niedawna przez Bernadettę w Zabrzu chętnie przyjmie pod swój dach niemowlę, może pewien ksiądz z Tylawy, może rodzinie tworzonej przez byłego księdza i byłą zakonnicę z Ostrowa Wielkopolskiego, znęcających się nad czwórką dzieci, dla których byli rodziną zastępczą? A może eksport do Irlandii, gdzie odkryto w zbiorniku na nieczystości na terenie nieistniejącego już domu dla niezamężnych matek z dziećmi w mieście Tuam, prowadzonego przez zgromadzenie Sióstr Dobrej Pomocy Matki Boskiej Wspomożycielki? Nie sądzę, by chętnymi do adopcji byli katoprawicowi posłowie lub sam św. Tomasz, bo- dziwnym trafem- nikt z tego towarzystwa nie dokonał adopcji dziecka poczętego z gwałtu.

Nie tak dawno hołubiony przez katooszołomów niejaki Knotz, spec w habicie od pożycia katolików plótł, że nie ma niczego złego w seksie, pod warunkiem, że współżycie ma miejsce w małżeństwie, towarzyszy mu miłość i szacunek dla ciała mężczyzny i kobiet. In vitro katooszłomom również nie pasuje, bo taki sposób zapłodnienia jest, w ich ocenie, niegodziwy. Ale gwałt się godzi, jak się okazuje!
Bezradni „obrońcy życia poczętego” są bezsilni wobec par, które świadomie stosują antykoncepcję i współżyją nie dla celów prokreacji. Ludziom tym nie jest potrzebne prawo do aborcji, bo świadomie decydują się na nieposiadanie potomstwa i wiedzą, jak się skutecznie zabezpieczyć przed niechcianą ciąża. Tacy jak Terlik wpadli więc na inny pomysł: prześladują lekarzy, którzy wykonują legalne zabiegi usuwania ciąży, oraz chcą zmuszać zgwałcone dziewczynki do rodzenia. Nieważne, czy zgwałcona dziewczynka będzie miała 10,11, czy 14 lat. Nie ma w słowniku brzydkich wyrazów odpowiednich słów , by podsumować to skurwysyństwo, będące niczym innym, jak usankcjonowaniem gwałtu.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 6 czerwca 2014

Łódź nie chce Kaczyńskiego

Włodarze Łodzi poszli po rozum do głowy i posłuchali głosu ludu. A lud nie życzy sobie pomnika prezydenta tysiąclecia PiS, Lecha Kaczyńskiego. Lud wybiera władzę, władza posłuchała wyborców i zrealizowała ich żądanie, by pomnika nie stawiać. Jasne i proste dla normalnego człowieka, ale nie dla polityków PiS. Ci wiedzą tyle, ile powie im toruński biznesmen, Tadeusz Rydzyk, oraz co w swoim monologu wygłosi szef partii, Jarosław Kaczyński.

Samorządowcy z PiS udowodnili, że obce im są zasady demokracji, demokratycznych decyzji i poszanowania woli mieszkańców. Jeden z pisiołów, niejaki Balcerek zawył z rozpaczy, że brak zgody na pomnik Lecha Kaczyńskiego może oznaczać aprobatę na postawienie pomnika generała Jaruzelskiego. Trudno o większą bzdurę! Nie zauważył facet, że nikt z mieszkańców takiego pomysłu nie złożył, nie rwie się również do tego nikt z PO, która rządzi Lodzią? Inny tuz z PiS, Adamczyk łgał bez mrugnięcia okiem, że głosowanie w sprawie skweru i pomnika jest odpowiedzią, po której stronie opowiadają się łódzcy politycy, czy po stronie PRL i ZOMO, czy po stronie postsolidarnościowej. Czy po głosowaniu panów Balcerka i Adamczyka spałowało ZOMO, czy te tuzy prawicowej polityki w ogóle wiedzą, że komuna się skończyła i w tym tygodniu Polska obchodziła dwudziestopięciolecie częściowo wolnych wyborów?

Pomnik Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego miał stanąć na skwerze imienia… Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Radni PiS odgrażają się, że do pomysłu budowy pomnika wrócą jesienią. Dlaczego wtedy? Bo marzą im się rządy w Łodzi, tak chcą ubogacić mieszkańców! A że większość mieszkańców miasta pomnika sobie nie życzy? W PiS nikogo to nie obchodzi! Pomnik ma być i już, bo- jak za komuny, którą rzekomo tak brzydzą się pisioły- ma decydować nie lud, lecz lokalna sitwa. Bogate miasto sfinansuje inwestycję, która przyciągnie takie tłumy, że ho ho! Dolina Krzemowa będzie zazdrościć tempa rozwoju Łodzi, może nawet Bill Gates przeniesie siedzibę swego Microsoftu?

Pomnik Lecha, Czecha czy Rusa nic nie dla Łodzi, tak jak i nie dał nic dla Radomia. Tam pisioły wymarzyli sobie pozłacany pomnik zmarłej, prezydenckiej pary za skromne 230 tys. złotych. Jarosław Kaczyński wygłosił podczas odsłonięcia pomnika monolog, że nie jest prawdą, jakoby pomnik należał się jego bratu tylko za to, że zginął. Za co więc? Ano, za to, że Lech Kaczyński swoim życiem udowadniał bardzo ważną ponoć prawdę, której wielu nie chce znać: tą prawdą jest fakt, że człowiek uczciwy może zajmować wysokie stanowiska w państwie. To za takie banały stawia się pomniki? Coś wtedy mlaskał Kaczyński o ostatecznym zwycięstwie Radomia, o boju ostatnim. Chyba o przetrwanie pod nieudolnymi rządami pana Kosztowniaka.

Na witrynie łódzkiego urzędu miasta  można znaleźć taką oto informację:

"Łodzianie w internecie gwałtownie protestują przeciwko upamiętnianiu na terenie naszego miasta prezydenta Lecha Kaczyńskiego, za każdy razem gdy tylko pojawia się taki pomysł. Mieszkańcy naszego miasta zwracają uwagę, ze Prezydent Kaczyński nie był związany z Łodzią ani niczym szczególnym się dla niej nie zasłużył"

Proponuję, by posłowie PiS wybudowali, oczywiście za swoje pieniądze, pomniczek poświęcony Lechowi Kaczyńskiemu, który prezydentem był… takim sobie. Zastanawiam się, dlaczego do tej pory parlamentarzyści Kaczyńskiego tego nie zrobili? Pomnika przed domem prezesa PiS również nie ma. Widać Lech sobie na to nie zasłużył.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

środa, 4 czerwca 2014

Pazerność posła nie zna żadnych granic

Poseł spędza w Sejmie 4 lata, jeśli nie następują przedterminowe wybory. Przez ten czas kasuje duże pieniądze z tytułu uposażenia poselskiego i diety. Dochodzą również pieniądze na prowadzenie biura poselskiego. Co bardziej bezczelni przynoszą do Kancelarii Sejmu rachunki za pokoje hotelowe wynajmowane do przygodnego seksu, taksówki zamawiane dla żony, nocleg zapewniony koledze w swoim domu itp. Ci najbardziej bezczelni politycy żądają, by podatnik łożył na ich utrzymanie nawet wtedy, kiedy już otrzymają czerwoną kartkę w wyborach i zostają odsunięci od koryta.

Niedoszły europoseł, Mieczysław Łuczak z PSL(na zdj. z prawej podczas wykonywania mandatu poselskiego) miał oznajmić by posłowie, którzy nie zostaną wybrani na kolejną kadencję otrzymywali po 4 tysiące złotych zasiłku. Powód? Wypadałoby zapytać pana posła. Pisałem do niego, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Na swoim blogu strażak (czy aby nie dlatego odszedł z PSL Janusz Wojciechowski, bo nie dość sprawnie posługiwał się sikawką?) mętnie tłumaczy, że źle go zrozumiano, że gazeta może zabić, że jego zdanie zostało wyrwane z kontekstu. On miał na myśli sytuację, w której poseł podczas pełnienia mandatu utracił zdrowie i nie może samodzielnie funkcjonować. Zabawne by to było, gdyby nie szło o publiczne, niemałe przecież pieniądze. Poseł stracił zdrowie, nie może samodzielnie funkcjonować, ale dieta i uposażenie nie przepadają, więc o co kaman? Szkoda własnych pieniędzy na opłacenie pomocy i rehabilitacji?

Od lat słyszymy kolejne pomysły polityków, którzy kombinują, w jaki sposób wyrwać dla siebie i swoich kolesiów pieniądze z budżetu państwa. Jak nie koledzy styropianowcy, to kolesie odwaleni po wyborach. Były już idiotyczne pomysły od dożywotnich rentach dla byłych posłów, będą jeszcze głupsze. Tymczasem mało kto wie, że tylko w ubiegłym roku Kancelaria Sejmu przekazała 176 bezzwrotnych zapomóg byłym posłom. Wydano w sumie 411 tys. złotych. W 2012 roku zapomóg było 175 i kosztowały 333,9 tys. zł. Rok wcześniej przyznano 148 zapomóg za 266,6 tys. zł. Ile wydamy na byłych już posłów w tym roku? I dlaczego, za co, bo nie chce im się pracować, bo nie ma w tym kraju pracy dla ex parlamentarzystów? Tacy fachowcy, specjaliści i nie dają zarobić im kumple z partii, nie przygarnie biskup, nie wspomaga Caritas?

Poseł Łuczak od lat żyje na koszt podatnika, coraz wyższy koszt. Radny, poseł, niedoszły europoseł. Nie dostał się do europarlamentu, koło nosa przeszło wysokie uposażenie, a chce się mu żyć, niczym europejskie, a nie ludowo- chłopskie, panisko!

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Klauzula sumienia po liftingu

„Plemnik też człowiek”- z napisu tej treści, nabazgranego na ścianie bloku nieopodal szkoły  śmialiśmy się z kolegami w jakimś 1991 roku. Minęło niecałe ćwierć wieku i okazuje się, że w Sejmie większość posłów uważa już zygotę za człowieka, niektóry chcą zmuszać zgwałcone kobiety do zakazu aborcji, a ilu z nich w plemniku widzi człowieka- strach pomyśleć. Ilu z nich jest za tzw. klauzulą sumienia, pod którą podpisało się ok. 3 tys. polskich lekarzy? Klauzulą, która jest de facto złamaniem i pogwałceniem praw pacjenta?

Mam to szczęście, że pracodawca wykupił dla mnie abonament w prestiżowym, prywatnym centrum medycznym, świetnie rozwijającym się m.in. za pomocą… funduszy europejskich. Tak, państwowa służba zdrowia ledwo zipie, a prywatna jest beneficjentem funduszy unijnych. Płacą symboliczną składkę, ale w każdej chwili, w każdym miejscu w kraju mogę umówić się na wizytę w oddziałach należnych do centrum medycznego i… jakoś nie spotkałem do tej pory ani jednego lekarza, który zasłaniałby się jakąś klauzulą, czy czymś w tym rodzaju. Ba! W gabinecie nie natknąłem się na krzyż katolicki, gwiazdę Dawida, obrazek JPII, posąg buddy czy jakikolwiek symbol jakiejkolwiek religii. Lekarze z placówek dawno już odkryli prawdę, że liczy się pacjent, a nie religia i jej bzdurne zakazy.

Od jakiegoś czasu trwają dyskusje nad tzw. deklaracją wiary podpisaną przez garstkę nawiedzonych lekarzy. Proponuję pójść za ciosem i rozwinąć myśli zawarte w tym pseudodokumencie, nie mającym mocy prawne. Sugeruję, by każdy lekarz wywiesił na drzwiach gabinetu- przede wszystkim prywatnego- pismo takiej oto treści:

„Wierzę w jedynego Boga, który jest połączeniem niewiasty i mężczyzny, bo tylko w ten sposób mógł stworzyć ich oboje na swoje podobieństwo. Uznaję, że ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne, dlatego odmawiam przeprowadzania operacji rozdzielenia bliźniąt syjamskich, usunięcia guzów nowotworowych, odmawiam przeprowadzania transfuzji krwi, przeszczepów, dokonywania jakichkolwiek operacji na ciele pacjenta. Człowiek gwałci podstawowe przykazania Dekalogu, popełniając czyny takie jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie i eutanazja, dlatego nigdy nie dokonam aborcji ciąży kobiety pochodzącej z gwałtu, nie wypiszę recepty na środki antykoncepcyjne, nie wezmę udziału w zabiegu in vitro i nigdy już nie spowoduję śmierci pacjenta (jakby w Polsce w ogóle dokonywano zabiegów eutanazji- przyp. P.K.). Przyjmuję prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej, dlatego nigdy nie udzielę pomocy jawnej lesbijce, gejowi, czy osobie transseksualnej. Jedynie zakonnice less i księża homo mogą liczyć na moje usługi. Uznaję pierwszeństwo prawa bożego nad prawem ludzkim, dlatego nagminnie, notorycznie, z premedytacją łamię Prawa pacjenta, powstałe w wyniku podszeptu ducha, bynajmniej nie świętego. Niczym jest dla mnie przysięga ojca medycyny, Hipokratesa i jego podstawowa zasada- przede wszystkim nie szkodzić, ponieważ człowiek ten nie był katolikiem. Zaręczam, że gdy w Polsce wejdzie w życie Karta praw podstawowych, zobowiązują się do jej nieprzestrzegania. Uważam , że larze katoliccy mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w wykonywaniu czynności zawodowych zgodnie ze swoim sumieniem, dlatego na moją pomoc nie mają co liczyć ateiści, innowiercy, osoby areligijne. Jestem przeciwko ratyfikowaniu Konwencji ws. zwalczania przemocy wobec kobiet, nie ma czego u mnie szukać zmaltretowana, pobita, zgwałcona kobieta, jak również molestowane przez pedofilów, nie tylko świeckich, dziewczynki”.

 I tyle, drodzy Czytelnicy. Chociaż nie, jest coś jeszcze: pacjent ma prawo do opieki duszpasterskiej, ale dziwnym trafem nie spotkałem w prywatnych gabinetach rozmodlonych lekarzy kapelana na etacie. Rozumiem, szkoda prywatnych pieniędzy, na to stać jedynie bogate, państwowe szpitale.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)