czwartek, 27 października 2016

Sejmowa komisja PO to musztarda po obiedzie

Mam mieszane uczucia po powołaniu przez opozycyjną Platformę Obywatelską. parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej. Komisja Jerzego Millera wyjaśniła wszystko, co było do wyjaśnienia i nie ma już mowy na sejmowe twory, komisje i podkomisje. Tymczasem PO podjęła narrację PiS i wpadła w pułapkę Macierewicza. Tą pułapką jest tłumaczenie się z prawdy i przyjęcie kłamstw i bredni podkomisji obecnego szefa MON za argumenty z którymi się polemizuje.To niewybaczalny błąd!

PO przespała swoje 8 lat będąc u władzy, nikt z PiS nie poniósł konsekwencji swoich rządów i jestem pewien, że po utracie władzy przez Kaczyńskiego kara nie spotka ani Antoniego Macierewicza, ani jego "specjalistów" od badania skutków katastrofy, przepraszam: zamachu smoleńskiego. Nikt nie postawi zarzutów za karmienie opinii publicznej stekiem bzdur i bredni, za wmawianie idiotycznych coraz to nowych teorii zamachowych i przedstawiania "niesłychanych" dowodów i winy Donalda Tuska. Macierewicz doskonale zdaje sobie z tego sprawę i robi to, na co ma ochotę bo nie boi się odpowiedzialności politycznej ani tym bardziej karnej. Bo niby kto mu je postawi? Zespół PO w składzie Marcin Kierwiński,  Czesław Mroczek, Krzysztof Brejza, Cezary Grabarczyk, Cezary Tomczyk, Paweł Suski, Bożena Kamińska i Elżbieta Radziszewska? Nie wydaje mi się.

Poważni politycy powinni kierować się mottem: kłamstw i bredni nie komentuję. Ale czy w Polsce mamy poważnych polityków? Z Macierewiczem nie powinno się dyskutować lecz postawić go przed oblicze sądu z zarzutami. Dlaczego PO do tej pory tego nie zrobiła? Bo biskupi zabronili, episkopat nie wyraził zgody, bo kumpel Tadeusza Rydzyka Stanisław Dziwisz wezwał na dywanik krakowskich polityków PO i pouczył, kto rządzi w Polsce? PO i jej wyborcy powinni byli torpedować miesięcznice Kaczyńskiego, na wzór przeciwników sekty smoleńskiej zbierać się na Krakowskim Przedmieściu i wyśmiewać brednie Macierewicza i jego "ekspertów" robiących doświadczenia na parówkach. Zaniedbano to i mamy to, co mamy. Teraz jest na to za późno.

Komisja "specjalistów" Macierewicza kosztowała nas już ponad 4 miliony złotych i jest coraz droższa. Jej jedynym efektem działalności jest odnalezienie w internecie filmu znanego wszystkim- poza tymi "specjalistami"- od dobrych kilku lat. PiS ustami Ryszarda Terleckiego poucza PO, że na komisję jest za późno, że to zasłona dymna dla kłamstw, które Polacy słyszeli przez lata. Ciekawi mnie, dlaczego za rzekome kłamstwa nikt z komisji Jerzego Millera nie usłyszał zarzutów?

Macierewicz i Kaczyński powtarzali bzdury o "zamachu" i trafili na podatny grunt u wyborców PiS: sekta smoleńska, smoleńska religia ma się doskonale. Bo w religii nie trzeba nic wiedzieć, wystarczy wierzyć. Wiara nie wymaga wiedzy.

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 26 października 2016

Wolę życie wieczne w urnie a nie w grobie

Giovanni Battista Enrico Antonio Maria Montini (Paweł VI) niemal natychmiast po owocnym dla siebie konklawe w 1963 roku dopuścił kremację zwłok zmarłych. Jeszcze w XIX w. ubiegłego wieku Watykan określał kremację zwłok obrzydliwym nadużyciem.

Przed laty głośno było o podjętych pracach nad katolicką formą kremacji, ale czy prace nad nim dobiegły do pomyślnego końca- nie wiem, w każdym razie kilka dni temu Watykan opublikował dokument „Ad resurgendum cum Christo" dotyczący pochówku ciał zmarłych i przechowywania ich prochów po kremacji. Wielbiony przez PiS szef Kongregacji Nauki Wiary oznajmił, że urny z prochami powinny znajdować się na cmentarzach lub w innych świętych miejscach. Nie dopuszcza się rozrzucania prochów zmarłych w powietrzu, na lądzie, na morzu lub w jakiś inny sposób, ani też przerabianie kremowanych prochów na pamiątki, biżuterię czy inne przedmioty. 
Zwolennicy oczekujący rewolucji mogą obejść się smakiem, o trzymaniu w domach urn z prochami zmarłych przodków mogą pomarzyć. Mam na myśli katolików oczywiście, bo zasady narzucane przez Watykan i kler obowiązują tylko ich.

4 lata temu SLD przygotował projekt noweli ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Projekt dawał prawo prawo do podjęcia decyzji dotyczącej kwestii przetrzymywania urny z prochami spoczywałoby na rękach rodziny lub osób będących w "faktycznym trwałym wspólnym pożyciu" ze zmarłym. Ustawa zezwalałaby na przechowywanie skremowanego ciała w domu, jak i na rozsypanie prochów na specjalnie do tego wyznaczonych "polach pamięci”. Ostro zaprotestowała klerykalna prawica, biskupi i pomniejszy kler. O co chodziło? Jak zwykle w przypadku protestów tych środowisk- o pieniądze dla Kościoła katolickiego. Kremacja zwłok i umieszczenie prochów w urnie i… na tym się wydatki związane ze zmarłym kończą. Nie trzeba inwestować w trumnę, zbędne jest miejsce na cmentarzu, nie ma konieczności wnoszenia opłat na takie cuda, jak przedłużanie ważności grobu. Bo jak się nie wniesie stosowanej opłaty dla pana księdza rządzącego cmentarzem- to można przy kolejnej wizycie na grobie bliskich doznać szoku. Grób jest, ale został w nim już pochowany ktoś inny. Kaskę przytulił pan ksiądz i kto mu co zrobi w tym kraju? A pieniądz nie śmierdzi!

Księżom w Polsce nie jest wszystko jedno bo koło nosa przechodzi im nie lada zarobek związany z biznesem cmentarnym, dlatego też za pomocą swoich lobbystów w Sejmie robią wszystko, by zwolennikom kremowania rzucać kłody pod nogi. Od siebie dodam- niech cmokną się w… (wpiszcie sobie tu dowolną część ciała).

Mój ojciec od zawsze powtarza, by po śmierci poddać jego ciało kremacji i rozsypać w pewnym miejscu. To samo stanie się kiedyś ze mną. I niech tylko ktoś spróbuje nie spełnić mojego życzenia- będę straszył po nocach:):

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 24 października 2016

Religijność na pokaz

Co jest naszym sportem narodowym? Wielu z was mylnie sądzi, że jest to piłka nożna, a przecież nie odnosimy na tym polu sukcesów, posiadamy ledwie dwa medale z międzynarodowych imprez (dwa razy trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata), polski klub jeden raz wystąpił w finale europejskich rozgrywek klubowych. Naszym sportem narodowym są pielgrzymki. Ostatnia miała miejsce w miniony weekend: do Watykanu udała się delegacja parlamentarzystów.

Nie bardzo rozumiem powód pielgrzymki posłów i senatorów, służących rzekomo Polsce i Polakom. Słuchanie połajanek i fantazji Stanisława Gądeckiego, Stanisława Dziwisza czy Marka Jędraszewskiego byłoby tańsze, gdyby odbywało się na miejscu. Katoprawica każde słowo purpuratów traktuje niczym świętość, ale żeby jechać po wytyczne aż do Watykanu, w dodatku nie do papieża? O papieżu polscy hierarchowie mówili, a jakże: długo i nie na temat, bo ich mówki dotyczyły dawno temu zmarłego Jana Pawła II. Jak zachwalał filary jego pontyfikatu pan Gądecki! Szkoda, że nie wspomniał o niegodnych głowy Kościoła katolickiego relacjach papieża z dyktatorami pokroju Pinocheta, politycznym sojuszu z prezydentem USA Ronaldem Reaganem wymierzonym w Polskę, przyjaźni z biznesmenem- pedofilem Macielem i tym podobnych. Hierarchowie kolejny raz dali świadectwo o swoich zmarłych mówią w samych superlatywach przemilczając ich grzeszki i dopisując im coraz to kolejne zasługi.

Do Watykanu zjechało 7 tysięcy Polaków. Ledwie 7 tysięcy… Gdzie przepadło to mityczne pokolenie Jana Pawła II? Z braku laku wyjazd na pielgrzymkę zorganizowano grupce 30 bezdomnym. Tak. To nie pomyłka! Wśród nich znaleźli się i ci, którzy brali udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Jak się okazuje w Polsce panuje dosyć specyficzny, dziwny i wręcz śmieszny klimat udzielania pomocy bezdomnym. Przynajmniej nie będą ubodzy duchem!

Całą wyprawę do Watykanu zorganizował Episkopat, więc organizacja była identyczna jak przy okazji SDM: Kościół organizował na koszt państwa. Chętnych wśród parlamentarzystów nie brakowało. Jednak jeden z posłów od Kukiza zaczął dopytywać o celowość finansowania wyjazdu przez Kancelarię Sejmu. Słusznie dopytywał i żądał odpowiedzi: skoro wyjazd organizuje Episkopat, niech płaci za nią Episkopat! Proste to i logiczne. Ale czy aby na pewno narodowe? Marszałek Sejmu w osobie Marka Kuchcińskiego ogłosił więc, że za dzień pobytu zmuszeni będą bulić posłowie z własnych kieszeni. I to po 1200 złotych! I co się stało? Liczba chętnych do wyjazdu na pielgrzymkę narodową drastycznie zmalała! Nie zabrał się nawet pierwszy szwej Rzeczypospolitej Antoni Macierewicz, wolał występy w pseudoszkole Tadeusza Rydzyka podczas inauguracji roku akademickiego(pupilek obu panów, niejaki Misiewicz został słuchaczem placówki) odbierał też tytuł „Patrioty roku” z rąk jakichś śmiesznych ludzi  Nie odbiegnę od tematu twierdząc, że jacy organizatorzy, taki patriota.

Tak wygląda polski katolicyzm: płytki i na pokaz. Wiara idzie w parze z pieniędzmi, politycy bardzo chętnie bawią się w religię, jednak tylko wtedy, gdy ich fanaberie opłaca budżet państwa, czyli wszyscy podatnicy. Kiedy muszą zrobić to sami- ich religijność gwałtowanie słabnie.

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 21 października 2016

Czołem panie aptekarzu!

Takie zawołanie powinni wznosić na widok Bartłomieja Misiewicza żołnierze Wojska Polskiego. Czołem panie aptekarzu, czołem Misiek!

Wróć zanim odejdziesz, come back before leave. Stary kawałek niezapomnianego zespołu Roxette pasuje jak ulał do oceny relacji Antoni Macierewicz- Bartłomiej Misiewicz. Przed laty Mariusz Kamiński pałał jakimś dziwnym i niezrozumiałym dla mnie uczuciem do Tomasza Kaczmarka, a ze historia lubi się powtarzać to na naszych oczach rozwija się romans panów M. Romans polityczny, ma się rozumieć, proszę nie wyciągać niewłaściwych wniosków.

 Misiewicz wraca. Ławka „fachowców” PiS jest skromna, ławka rezerwowych tej partii żałośnie pusta. Już nawet radiomaryjny przydupas z reżimowej pseudotelewizji „narodowej” Ziemiec zaczyna trzeźwieć i zdążył już wygłosić bardzo krytyczne zdanie o poczynaniach PiS których kwintesencją jest polityka szefa MON. Aptekarz Misiewicz okazał się dla Macierewicza takim skarbem, że szybciutko został przywrócony do łask. Niby nie jest rzecznikiem MON, niby nie jest szefem gabinetu politycznego ministra, ale zajmuje się- proszę nie ryczeć głośno ze śmiechu!- analizą dezinformacji medialnych wymierzonych w bezpieczeństwo państwa. Rzeczniczka klubu PiS musiała się zdrowo puknąć w głowę skoro skomentowała, że to nie ona odpowiada za kadry w MON i nie wie, czy ktoś byłby w stanie odpowiadać za szkolenie oficerów w zakresie obrony terytorialnej kraju. Bo na jaw wyszło, że takie szkolenia miał prowadzić aptekarz.

PiS za czasów bycia w opozycji plotło o bezpieczeństwie państwa, w zasadzie o jego braku i obarczało za to poprzedni rząd. Jak nazwać obecną sytuację w której chłopcami z piaskownicy otacza się Macierewicz?

Misiewicz jest trochę podobny do Tadeusza Rydzyka, może to wnuk pana redemptorysty, mentora Macierewicza?

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

czwartek, 20 października 2016

Mistrz mowy wolskiej

Przed laty śmiano się z wypowiedzi prezydenta Lecha Wałęsy. Prosty elektryk nie był złotoustym mówcą, jego pochodzenie robotnicze aż nadto było widoczne w sposobie bycia i przede wszystkim w mowie. Prezydencki rzecznik Andrzej Drzycimski próbował wypowiedzi Wałęsy przekładać na język bardziej wyszukany, zrozumiały dla ludzi nie tylko z gminu ale i dla wyższych sfer.

Historia lubi się powtarzać i dożyłem czasów, w której wypowiedzi posła usiłują tłumaczyć z wolskiego na polski nie tylko rzecznik PiS, ministrowie, ważniak z kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, posłowie PiS, „dziennikarze” pokorni i tchórzliwi ale i takie gwiazdy jak b. kandydatka na urząd prezydenta RP Magdalena Ogórek. Dla przypomnienia- to taka pani, polityczne dziecko Leszka Millera PiSująca w katoprawicowym periodyku zachwalającego rząd, PiS, Kaczyńskiego, biskupów i Tadeusza Rydzyka. Całą ta plejada gwiazd ma swoje pięć minut i dostała nakaz tłumaczenia, przeinaczania czy odkłamywania słów Jarosława Kaczyńskiego. Bo w ocenie pana Jarka został on źle zrozumiany, ludzie nie są w stanie zrozumieć jego słów, zdań, całości przekazu, jedynie wyrywają wygodne dla nich zdania z kontekstu. Może już pora zatrudnić specjalistę pokroju profesora Jana Miodka?

Kiedyś, kiedy słuchałem radiowej „Trójki”- nie mylić z tym dzisiejszym badziewiem nieudolnie kierowanym przez dziennikarzy z nadania PiS- podobał mi się plebiscyt „Srebrne usta- złote pióra”. Na potrzeby pana Kaczyńskiego i jego przydupasów trzeba powołać do życia konkurs „Złote dzioby” i nominować do nagrody wszystkich tych, którzy usiłują tłumaczyć jego zdania, myśli i słowa. Nie spodziewałem się, że proste w sumie wypowiedzi polityka będą tłumaczone i to w taki sposób, jakby Polacy byli stadem baranów nie potrafiącym czytać i słuchać ze zrozumieniem. Może pani Beata Mazurek zacznie tłumaczyć słowa Kaczyńskiego i Dudy z czasów kampanii wyborczych? Ale kto zechce słuchać takich bredni? Bzdur Macierewicza nikt nie tłumaczy, facet od plecie podsuwając elektoratowi PiS coraz to nowe, mocne „dowody” w sprawie „zamachu” smoleńskiego.

Prezes PiS marzy, by polskie kobiety donosiły do końca ciąże zagrożone, by rodziły się dzieci ciężko chore, upośledzone i niezdolne do samodzielnego życia. Nie dziwi mnie to słysząc wypowiedzi Kaczyńskiego i jego „dworu”: oni nie potrafią rządzić normalnym, inteligentnym społeczeństwem.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

wtorek, 18 października 2016

Dość tej reprywatyzacji

PiS jakiś czas temu rozpoczął kampanię samorządową, od kilku miesięcy prowadzi ją w najlepsze w Warszawie. Poseł Jacek Sasin nawiedza sesje Rady Miasta (widać na Sejm się nie nadaje) i zachowuje się tak, jakby Kaczyński namaścił go na następcę Hanny Gronkiewicz- Waltz. Sasin nowym prezydentem miasta stołecznego? Warszawa nie taki kataklizmy przechodziła.

PiS bazuje na warszawskiej, dzikiej reprywatyzacji w zasadzie słusznie podnosząc argumenty, że wiele przejęć ziem i nieruchomości odbyło się z nadużyciem prawa.  Tyle że za szumem medialnym polityków Kaczyńskiego nie idą odpowiednie zawiadomienia do prokuratury opanowanej przez ludzi Zbigniewa Ziobry. PiS na potrzeby kampanii udaje, że przejmuje się losem ludzi wyrzuconych na bruk przez czyścicieli kamieni i nie robi nic, by zapewnić pokrzywdzonym dach nad głową. To wymaga planu i działania, PiS nie zamierza nikomu ulżyć w ich niedoli. Co ze zasiedzeniem nieruchomości w dobrej wierze? Sasin i jemu podobni pokrzyczą,  że HGW patrzyła przez palce na działania mafii wyłudzającej stołeczne nieruchomości.

Od zawsze byłem przeciwnikiem reprywatyzacji z wielu powodów, przede wszystkim takiego, że pewni ludzie wykorzystają precedens. Dziś, przy okazji dysput o warszawskiej (dlaczego mówi się tylko o reprywatyzacji w Warszawie pomijając inne miasta?) reprywatyzacji nikt nie powiedział słowa o poczynaniach niesławnej, złodziejskiej Komisji Majątkowej. Komisji powołanej do życia przez polityków rządu Mieczysława Rakowskiego o mentalności posła Piotrowicza z PiS, przez biskupów współpracujących za komuny z SB. Wszystko to pod opieką szarych eminencji z SB właśnie, nad wszystkim czuwał Marek Piotrowski z przeszłością w resorcie. Bez podjęcia tematu działalności i konsekwencji poczynań Komisji Majątkowej dyskusja o reprywatyzacji pozbawiona jest większego sensu i jest bawieniem się w półśrodki.

Prezydent Andrzej Duda wręczył odznaczenie Henrykowi Grocholskiemu, nie wiedzieć czemu tytułowanego hrabią skoro czasy feudalne odeszły (?) do przeszłości, prezesowi Związku Szlachty Polskiej przejmującej obecnie stołeczne gruntu i nieruchomości. Nikt poczynaniom ZSP się nie przygląda, nie kontroluje i nie komentuje, za to odznacza się jej prezesa Brązowym Krzyżem Zasługi za… działalność społeczną! Szczęśliwi muszą być mieszkańcy podwarszawskich Michałowic.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 17 października 2016

Czeka nas korporacyjny kołchoz

Wspominałem w poprzedniej notce o dalekim, cichym miejscu w którym wraz z partnerką spędzałem urlop, o miejscu w jakby innym świecie. Znakomite swojskie przysmaki, doskonałe piwo bez dodatku chemicznych świństw nie było tam przywilejem lecz normą. W wielkich miastach, w tym w Warszawie, coraz mniej jest miejsc w których można dobrze, zdrowo i smacznie zjeść. Zadaję sobie pytanie: jak długo będą istniały takie polskie miejsca, czy ostaną się jakiekolwiek rezerwaty zdrowia kiedy ponad naszymi głowami po cichu zostanie narzucona Unii Europejskiej i Polakom „umowa” CETA lub TTIP lub obie „umowy” naraz?

W Warszawie pod Ministerstwem Rolnictwa protestowali przeciwnicy CETA i TTIP. Żelazny wicepremier, pupil Jarosława Kaczyńskiego ma nie lada orzech do zgryzienia: Mateusz Morawiecki jest zwolennikiem wspomnianych traktatów, dających de facto pełnię władzy międzynarodowych korporacji nad Unią Europejską i krajami członkowskimi. Zaczynam rozumieć, jakiż to plan Morawieckiego szykuje nam PiS... Wolny handel? To są wolne żarty, ale w tym przypadku nie ma się z czego śmiać, no chyba że z głupoty „negocjatorów” europejskich.

Nie zastanawia was, że protest nie wzbudził tak dużego zainteresowania jak choćby Czarny Poniedziałek czy pikieta przed domem Jarosława Kaczyńskiego, że politycy nie mówią, że to był protest nie przeciwko korporacjom lecz przeciwko Ameryce i Kanadzie? Mnie zastanawia. Najwidoczniej marionetki Kaczyńskiego czekają, aż sprawa przycichnie, a w tym tygodniu po cichu dadzą wolną rękę Brukseli w sprzedawaniu nas za… No właśnie, za co? Za możliwość spożywania eksportowanego na potęgę do UE- w tym do Polski- genetycznie zmodyfikowanego gówna nazywanego żywnością, za możliwość stawiania niepodległych krajów przed jakimiś prywatnymi sądami bez możliwości odwołania? Ile będzie musiała płacić Polska za ewentualną odmowę zalania naszego rynku genetycznie zmodyfikowaną żywnością i zastąpienia tym gównem naszych regionalnych przysmaków? Korporacje mogą wyliczyć, że ponoszą wielomilionowe straty za to, że nie zechcemy spożywać ich „pyszności’, więc należą się im sute odszkodowania za utratę potencjalnych zysków. Czy pan Kaczyński stanie na taborecie pod siedzibą takich firm i powie, że to niezgodne z polską racją stanu, że to zamach na polskość, demokrację i wolność?

W 2014 roku majstrowano przy regulacjach dotyczących wędzarni i wędzenia mięsa, narzucono pewne normy. Zawartość rzekomo tak strasznie groźnego dla zdrowia benzoapirenu wydzielającego się podczas wędzenia nad ogniem nie może przekroczyć dwóch mikrogramów na kilogram. Przed długie lata wynosiła ona pięć mikrogramów na kilogram i było dobrze. Czy te normy obejmą amerykańską i kanadyjką żywność? Nie sądzę. Dla przypomnienia: wokół niezdrowego jedzenia ( w tym drożdżówek!) w polskich szkołach zrobiono niebywały szum, dziś wszyscy ci obrońcy zdrowia i życia milczą.

Francuski koncern energetyczny Veolia pozwał w 2012 roku Egipt za podniesienie płacy minimalnej. Szwedzki Vattenfall wystąpił przeciwko Niemcom za decyzję niemieckiego parlamentu (popierało ją 80 proc. mieszkańców) o przyspieszeniu wygaszania elektrowni jądrowych. Już sam koszt procesów jest znaczny - wynosi on średnio ok. 8 milionów dolarów - a odszkodowania potrafią być astronomiczne. Przekonał się o tym Ekwador, który musi zapłacić ponad 1,5 miliarda dolarów - czyli tyle, ile wynoszą roczne wydatki tego kraju na edukację - za anulowanie umowy z naftowym koncernem Occidental Petroleum, który sam wcześniej kilkukrotnie łamał ekwadorskie prawo. Z podobnymi konsekwencjami jak Ekwador muszą liczyć się inne państwa regionu, jak Kostaryka i Salwador, które odmówiły zagranicznym firmom (głównie ze względów ekologicznych) udzielenia koncesji na wydobycie surowców i które również zostały pozwane.

Po raz pierwszy cieszę się, że Polską rządzi- nieudolnie- partia Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli to za kadencji PiS wjedzie w życie CETA lub TTIP- będą to ostatnie lata tej partii u władzy.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

czwartek, 13 października 2016

Aborcyjni Misiewicze

Urlop z dala od wielkiego miasta znakomicie wpływa na samopoczucie, na kondycję fizyczną jak i psychiczną. Daleko poza Warszawą gdzie spędzam urlop jest inny świat, inni ludzie i inna polityka, tej ostatniej w zasadzie tu nie ma. Jest za to znakomite góralskie piwo (również i słowackie), regionalne przysmaki dające wiedzę co to jest niebo w gębie, są obcy ludzie witający się z tobą jak z dawno nie widzianym znajomym i wymarzony dla mnie klimat: przyjemny chłód, delikatny wiatr raz na tydzień, śnieg towarzyszący podczas wyprawy na Trzy Korony. Wszystko to dodawało energii lepszej niczym kawa zmieszana z bombillą. Temu miejscu i ludziom poświęcę kolejny tekst.

Polityka polska jest wymarzonym miejscem dla oszustów, kłamców, krętaczy, egoistów i świeckich ministrantów. Posłanka Krystyna Pawłowiczówna udawała idiotkę (jeśli to w ogóle jeszcze możliwe…) kiedy organizacje gardzące życiem, zdrowiem i godnością kobiety złożyły projekt ustawy de facto zakazujący legalnej aborcji. Kręciła, że to nie jest projekt PiS, że partia złoży własny projekt. No i mamy już pełną jasność, jak ten projekt będzie wyglądał.

Dziś natknąłem się na brednie sygnowane imieniem prezesa PiS i nie jestem zdziwiony bredniami Jarosława Kaczyńskiego. Starszy pan zamarzył sobie, by kobiety polskie donosiły każdą ciążę i rodziły dzieci mocno zdeformowane. Kogo to obchodzi, że mnóstwo z nich nie dożyje roku, miesiąca, tygodnia? Ma być poród, uwaga ateiści i innowiercy-CHRZEST! –pochówek i związane z tym koszty i traumy w spotkaniu z pazernym księdzem. Wybór kobiety? W Polsce ma nie być wyborów! Kto wie, może nawet i parlamentarnych… Polska może zaroić się wkrótce dziećmi Chazana. Paradoksem jest, że o kobietach i ich prawach od lat decydują jak nie starsi panowie w sutannach (biskupi) to stary kawaler pozostający w związku z kotem. Nie zastanawialiście się nigdy, drodzy Czytelnicy, kto jest winien za paradoks sytuacji, w której o rzekomej traumie kobiet decydujących się na zabieg aborcji opowiadają wyłącznie panowie? Dlaczego dopuszczono do mediów stada baranów kłamiących na temat aborcji bez zmrużenia okiem, dlaczego poprzedni rząd tolerował wciskanie w szkołach do głów młodzieży brednie o antykoncepcji, ciąży, płodzie i aborcji?

W mediach roi się od znawców problemów kobiet którym odmawia się nie tylko przeprowadzenia zabiegu legalnej aborcji ale i badań prenatalnych. Wszyscy oni krzyczą o morderczyniach chcących zabić dziecko i dowodzą, że zawsze znajdzie się chętna rodzina chcąca adoptować nawet niepełnosprawne dziecko. Wtedy ciśnie mi się na usta pytanie i dziwię się, że żaden z dziennikarzy nie zadał go radiomaryjnym posłom, politykom i publicystom: dlaczego w takim razie pn/pani nie zaadoptowała do tej pory takiego dziecka? Ile niepełnosprawnych fizycznie lub umysłów dzieci adoptowali państwo Terlikowscy, ile para Cejrowski- Najfeld, którzy posłowie i politycy PiS, majętni przecież, zdecydowali się na adopcję? I nie mam tu na myśli idiotyzmów pod tytułem adopcja duchowa!

Póki co o zdrowiu, życiu i brzuchu kobiety decydują aborcyjni Misiewicze pokroju Kaczyńskiego, Gowina czy Terlikowskiego, wszystkim im scenariusze pisze biskupia sitwa. Od kobiet i od nas, ich mężów, narzeczonych i partnerów zależy, czy wygra w Polsce katotaliban czy nastanie szansa na zmiany, na zmiany na lepsze. W takiej zmianie rola PiS i biskupów będzie marginalna, w zasadzie żadna.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)