Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kazimierz Nycz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kazimierz Nycz. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 grudnia 2016

Faryzeusze w sutannach chcą mediować

Parlamentarny kryzys był przejawem fałszywej troski biskupów katolickich podczas zakończonych świąt. Wypowiadali się ci faryzeusze czynni i emerytowani, i jedni i drudzy- nie zawaham się użyć tego określenia- pletli bzdury wzorem swoich sojuszników z rządu.

Zabawne, ale do mediacji pomiędzy rządem a opozycją prezes PSL Władysław Kosiniak- Kamysz chciałby zaprosić biskupów katolickich właśnie. Biskupów uwikłanych w politykę, stojących zawsze po stronie silniejszego, stojących po stronie tych, którzy mają dostęp do fruktów czyli do budżetowych pieniędzy. Biskupi grają w jednej drużynie z PiS, nie mają nic wspólnego z demokracją podobnie jak instytucja dla której pracują, więc zdawanie się na nich przez polityków wybranych przez wyborców jest mijaniem się z celem, jest nie na miejscu. Dlaczego pan Kosiniak- Kamysz nie zdał się na mediacje kleru podczas swego rozwodu? To, że człowiek o jego mentalności musi mieć nad sobą pana i plebana nie znaczy, że wszyscy Polacy mają mentalność pańszczyźnianego chłopa!

Biskupi nie zasypiali gruszek w popiele ciskając gromy w opozycję. Ulubieniec stołecznej PO Kazimierz Nycz pouczył polityków opozycji, by ci na czas świąt zawiesili protest w Sejmie. Doprawdy brak słów by określić nikczemną postawę hierarchy: gdyby doszło do konfliktu zbrojnego, do napaści na Polskę- to również mielibyśmy bawić się w święta i brać się do roboty po ich zakończeniu?

"Jeżeli nie ma nadzwyczajnych powodów, żeby nie można było przerwać bycia w Sejmie na czas świąt, to powinno się je przynajmniej zawiesić, bo taki protest jest w jakimś sensie przeciwko tym świętom"- oznajmił Nycz. Przerwanie bycia w Sejmie byłoby przeciw demokracji, ale co o niej wie książę niedemokratycznego Kościoła katolickiego?

Stanisław Gądecki stwierdził, że prawdziwy pokój jest możliwy dzięki pojednaniu i przebaczeniu. Marek Jędraszewski wypalił z kolei, że jeśli chodzi o dobro ojczyzny, to koniczne jest pojednanie, bo chodzi tu o dobro wspólne. Doprawdy? A kto komu ma wybaczać i kto ma się jednać i gdzie?  U Rydzyka w Toruniu czy u biznesmenów w habitach na Jasnej Górze? I jak pogodzić dobro ojczyzny z przywilejami dla Kościoła katolickiego i jego funkcjonariuszy. Ach, prawda! Przecież dla książąt Kościoła dobro wspólne to dobro ich, Rydzyka i Kkorporacji!

Alkoholik Głódź wymamrotał, że nie można obroną demokracji nazywać okupacji sali sejmowej. No jasne! Obrona demokracji polega na "ugodach" z Rydzykiem i tuczeniu Kościoła katolickiego z publicznych pieniędzy.

"W zdrowym systemie demokratycznym nie ma miejsca na opozycję totalną, bo stanowi jego zaprzeczenie, godną pożałowania karykaturę"- pouczył Głódź.. W zdrowym systemie nie ma miejsca na klechów bawiących się za publiczne pieniądze w politykę i trzymających z tymi, którzy hojnie finansują ich z wspólnej kasy, nie ma miejsca na generałów w sutannie chlejących na umór. To jest to dobro wspólne?

Jeden z największych beneficjentów stołecznej reprywatyzacji orzekł, że Kościół mógłby mediować kryzys parlamentarny. Henryk Hoser, bo o nim mowa, ma na myśli nie Kościół jako mityczną wspólnotę, lecz Kościół hierarchiczny, jako garstkę biskupów. Hoser, podobnie jak Nycz, Jędraszewski, Gądecki i plejada sojuszników PiS skrytykował protest opozycji jak i samych posłów przy okazji zarzucając im antyklerykalizm, oraz... działanie na szkodę świąt! Czy święta poczuły się obrażone, ktoś coś wie na ten temat?

"Nawet w czasach stalinowskich były one szanowane, nie podejmowano prób ich zakłócenia politycznymi akcjami" .Nooo! Na to czekaliśmy, na porównania ze stalinowcami! Gdzie był Hoser, kiedy na listy wyborcze PiS trafiały dawne, skompromitowane komuchy pokroju Piotrowicza? Wspominał z nostalgią dawne, dobre czasy z Rwandy? Kościół nigdy niczego nie robił za darmo, jak wysoki rachunek wystawiłby za mediacje, byłby liczony w milionach czy miliardach?

"Istnieją strony w konflikcie, które odrzucają rolę Kościoła w przestrzeni publicznej i życiu społecznym. Wszyscy, którzy odwołują się do Rewolucji Francuskiej, sterylnego oddzielenia kościoła od państwa, co nie jest zgodne z polskim etosem"- bredził Hoser.
Zabawne, a co to jest ten polski etos, coś takiego znajdzie się w nowej Konstytucji, bo o potrzebie zmiany starej bredził coś ostatnio pan Henryczek?

W ubiegłym roku rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej Przemysław Śliwiński publicznie skłamał, że na mszy nie ma miejsca na politykę. Plótł, że... Kościół jest i musi pozostać apolityczny!

Przydałaby się dziś antyklerykalna, nie bojąca się głupkowatych hierarchów siła, potrafiąca stawić czoło obłudnym politykom, wyśmiać ich obłudę i zakłamanie. Dopóki nie powstanie coś nowego, wyrazistego programowo, bardziej luźnego obyczajowo, silnie racjonalnego, zdecydowanie ateistycznego, nacelowanego na państwo dobrobytu, ale rządzonego przez świetnie wykształconych, niepokornych i nieuznających żadnej ideologii ani świętości ekspertów- nie ma co liczyć na zmiany w tym kraju.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 4 listopada 2016

Opatrzność boża na Wilanowie ruszy 11 listopada

Kardynał Kazimierz Nycz radośnie obwieścił odmienionemu po dobrej zmianie ludowi, że 11 listopada zainauguruje działalność Świątynia Opatrzności Bożej. 11 listopada zostanie odprawiona pierwsza msza, a od 13 listopada nabożeństwa będą odprawiane co tydzień. Mieszkańcy miasteczka Wilanów z pewnością nie posiadają się z radości! Nycz wpuści do świątyni "patriotów" spod znaku falangi wałęsających się tego dnia po stołecznych ulicach?

Geneza budowy świątynia jest chyba znana każdemu zainteresowanemu, jest tylko jedno ale: Sejm RP uchwałą z dnia 23 października 1998 r. także wyraził uznanie dla inicjatywy prymasa Polski kardynała Józefa Glempa. W uchwale Sejmu zapisano: 

 „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyraża uznanie dla inicjatywy prymasa Polski kardynała Józefa Glempa wzniesienia w Warszawie Świątyni Opatrzności Bożej. Budowę Świątyni uchwalił Sejm Czteroletni jako Wotum Narodu za Konstytucję 3 Maja 1791 r. 17 marca 1921 r. Sejm Ustawodawczy odnowił to zobowiązanie. Niestety przyjętej wówczas ustawy nie zdołano wykonać. Sejm III Rzeczypospolitej uważa, że śluby złożone przed dwustu laty Naród powinien pilnie wypełnić. Świątynia Opatrzności Bożej będzie symbolem wdzięczności Narodu za odzyskanie wolności w 1989 r., 20 lat pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II, Jubileusz 2000 lat Chrześcijaństwa”.

Typowe dla Polski pomieszanie z poplątaniem: Powołano się na Sejm Czteroletni, tymczasem wilanowski moloch nie ma nic wspólnego z tamtymi czasami, niczego nie upamiętnił i nic z tamtego czasu nie pielęgnuje. W cwany, chytry i bezczelny sposób wykorzystano imię papieża Polaka, odwołano się do 1989 roku. To, w połączeniu z posłusznymi wobec kleru politykami sprawiło, że wartkim strumieniem popłynęły publiczne pieniądze na kościelną prywatę. Nie trzeba chyba przypominać ile na budowę środków przeznaczył z budżetu marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, ile z budżetu państwa poszło środków za koalicji PO-PSL?

Politycy są bardzo hojni gdy wydają nie swoje pieniądze i bardzo skąpi, gdy muszą wyłożyć je z własnej kieszeni. Tak było i w przypadku świątyni na Wilanowie. Nie słyszałem, by jakiś polityk wyłożył na budowę pieniądze ze swoich oszczędności. Im kardynał Nycz nie podziękował, może i słusznie…

Ciekawi mnie, czy przed świątynią znajdzie się miejsce na pomnik Lecha Kaczyńskiego?

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Króli trzech

Za pasem katolickie święto. Trzech Króli to taka nowa, katolicka tradycja: we wrześniu 2010 roku rozpoczęto prace nad ponownym przywróceniem dnia wolnego. Ustawę pod dyktando episkopatu uchwalił Sejm na życzenie rządu co to przed klerem podobno nie klękał. Podpisał ją radośnie prezydent Bronisław Komorowski.

Do 6 stycznia pozostało 2 dni, ale w Polsce przemówili już królowie kościoła katolickiego. Królowie, nie książęta, albowiem hierarchowie kościoła katolickiego są ponad wszystkim: papieżem, Chrystusem, Bogiem, choć nad nimi wszystkimi góruje pan Tadeusz Rydzyk.

Stanisław Gądecki, pierwszy król ogłosił naiwnym, że 1050 rocznica chrztu Polski świadczy o naszych korzeniach. Zaiste, epokowe to odkrycie na miarę podróży w czasie i przestrzeni! O czym niby świadczy ta rocznica, szanowni państwo, jeśli nie o tym, że do roku 966 roku istniało państwo polskie? Istniało bez kościoła, hierarchów, haraczy na rzecz instytucji i cieszyło się wolnością. Państwo polskie istniało od długich setek lat! Dopiero Mieszko I przyjął przyjął tzw. chrzest polski, który był faktycznie hołdem lennym. To nic innego, jak włączenie Polski do nowego cesarstwa rzymskiego, które nie upadło w 476 roku lecz przeszło restrukturyzację i rozpoczęło marsz ku ziemiom Słowian, którzy nie znali jeszcze „dobrobytu” płynącego z podległości religijnej.

Drugi król, Kazimierz Nycz jak najbardziej poważnie stwierdził, że najpierw jesteśmy chrześcijanami a potem jesteśmy Polakami. Próba zmiany tej kolejności jest zawsze niebezpieczna i dla państwa, i dla kościoła. Trzeba być doprawdy nie lada bezczelnym człowiekiem by zdobyć się na tak perfidne kłamstwo i bzdurę! W moim dokumencie tożsamości widnieje jak byk obywatelstwo polskie, nie ma śladu po jakimkolwiek wyznaniu! Jestem Polakiem, bezwyznaniowcem panie Kazimierzu, a najbezpieczniejsze i najlepsze dla Polski będzie, gdy w końcu znikną z życia publicznego postaci takie jak pan i jemu podobni a po kościele zostaną jedynie lekcje historii. Oczywiście prawdziwej historii, niezakłamanej przez klerykalną prawicę. Poza tym wszyscy, czy to się królom kościoła chce czy nie, rodzimy się bezwyznaniowcami, czystymi jak łza ateistami!

Trzeci król nieco już zapomniany, postanowił ogłosić urbi et orbi, że istnieje i ma się dobrze. Józef Michalik, bo o nim mowa, obrońca księdza pedofila z Tylawy oznajmił, że wiele dobra się dokonało, bo z woli wyborców szansę otrzymali nowi ludzie, nowy prezydent, nowy Sejm, Senat i rząd, zrodziły się nowe nadzieje. Jednocześnie biadoli, że nie wszystkie partie polityczne nie pomagają w zrealizowaniu dobra (a la PiS- przyp. Komentator Krytyczny) lecz robią wszystko aby pokazać, jak trudno im odejść na drugi plan, z którego także można służyć ludziom i krajowi. I kościołowi, chciałoby się rzec! Bo tak się składa, że ci obecni teraz  na drugim planie przez 8 lat lizali biskupie tyłki i to jakoś królowi Michalikowi nie przeszkadzało.

Blado na tle wypowiedzi polskich królów wypada wypowiedź głowy kościoła katolickiego, papieża Franciszka, nazwana swego czasu przez Rafała Ziemkiewicza idiotą. Papież retorycznie pyta jak długo jeszcze ludzka niegodziwość siać będzie na ziemi przemoc i nienawiść, powodując niewinne ofiary? Ano dopóty, dopóki finansowane będą religie z budżetów państw, wszelkiej maści "kapłani" będą żerowali na naiwnych wyznawcach idąc ręką w rękę z politykami, panie Franciszku!

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 



środa, 14 października 2015

Sztandar wyprowadzić, ampułkę z krwią wprowadzić!

W piątek prima aprilis! Tak mi się przynajmniej wydaje kiedy zapoznałem się z informacją, że Sejm RP zostanie ubogacony papieską relikwią, oczywiście ampułką krwi dostarczonej przez niezawodnego Stanisława Dziwisza. Ampułkę wprowadzi do sejmowej kaplicy Kazimierz Nycz, obecność posłów katoprawicy obowiązkowa!

Nie jest pewne, czy to krew  dawno już nieżyjącego papieża czy raczej krakowskiego kardynała, ale kto tam by się przejmował takimi sprawami! Zresztą kto ośmieliłby się sprawdzić czy „święta” krew pochodzi aby na pewno od świętego? Na takie myśli nie odważy się żaden z posłów rządzącej krajem katoprawicy, żaden z nich nie ośmieliłby się podzielić jakimikolwiek wątpliwościami czy podejrzeniami. Groźba ekskomuniki zawisłaby nad takim nieszczęśnikiem, wykluczenie z partii i wykreślenie z list wyborczych. Same klęski!

Dociekliwi zastanawiają się, czy JPII nie umarł przypadkiem z powodu wstrząsu pokrwotocznego. No co z nich za złośliwcy! Obrażają uczucia religijne katoprawicy, a na to są paragrafy, konkretnie art. 196 KK! Kodeksu karnego, a nie kanonicznego, by było wszystko jasne. Ile w sumie tych fiolek z krwią rozdał już Stanisław Dziwisz, tej krwi przemycił z Watykanu? Doprawdy cieszę się, że papieżem nie może być kobieta- ileż „relikwii” co miesiąc zostałoby po niej! Niestety, krew w niczym nie pomaga, wręcz szkodzi- wystarczy zapoznać się z karierą Roberta Kubicy po przyjęciu przez niego od Stanisława Dziwisza podarunku. Wypadek za wypadkiem…

Poseł Jaworski z przystawki PiS, jakiejś tam Zjednoczonej Prawicy usilnie zabiegał o ampułkę z krwią. Namówił nawet posłów na zrzutę na relikwiarz, skąpiec, zamiast samodzielnie sfinansować jakże szczytny dla siebie cel. Poseł bredził coś, że parlament jest miejscem, gdzie są podejmowane ważne (nieistotnych jest od cholery więcej!)decyzje i osoby wierzące chcą mieć w tym miejscu możliwość nie tylko pracy, ale także skupienia się, zastanowienia się. Chcą mieć także większą możliwość pomocy ze strony Opatrzności Bożej- pouczył ministrant. To oni już obradują w kaplicy? Patrząc jak posłanka Pawłowiczówna spożywała dary boże na sali posiedzeń, a właściwie to obżerała się nie bacząc na wiszący na ścianie krzyż, to jej nie jest potrzebna relikwia, lecz specjalista. Bynajmniej nie do prawa kanonicznego! Zresztą patrząc na poczynania posłów katoprawicy podczas obrad, ich gości specjalnej troski, zachowanie będące odzwierciedleniem wyznawanych przez nich „wartości chrześcijańskich” nie sądzę, by pomogła im jakaś tam ampułka z krwią. Nawet papieski szkielet wystawiony w sali sejmowej im by nie pomógł!

W piątek w Sejmie odbędzie się- uwaga, uwaga!- sesja naukowa dotycząca pontyfikatu św. Jana Pawła II. Sesja naukowa! Pytań nie mam. Chociaż nie, jedno mnie nurtuje: dlaczego posłowie obradują w gmachu na Wiejskiej, dlaczego się tak męczą, nie lepiej przenieść się do budowanej świątyni na Wilanowie?

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 



czwartek, 13 sierpnia 2015

Czarne kłamstwa

Obowiązkiem chrześcijanina jest głoszenie prawdy, mawiał przed laty pewien ksiądz, kapelan warszawskiej Legii. Podobno skorzystał z tej namowy ówczesny bramkach stołecznych Maciej Szczęsny po czym… w klubie wprowadzony czasowy zakaz udzielania wywiadów.

Co jest obowiązkiem biskupa katolickiego? Pleceniem politycznych połajanek, głupot, wszystkiego, co ślina na język przyniesie, włącznie z kłamstwami. Kilka dni temu Kazimierz Nycz wezwał na dywanik księdza, który publicznie ośmielił się przeprosić Bronisława Komorowskiego za złe słowa ze strony kleru i ludzi kościoła. Wielbicielom kardynała , głównie zwolennikom PO, zrzedła mina, bo do tej pory uważali Kazimierza Nycza za polityka…., przepraszam, duchownego postępowego, liberalnego. Naiwni ci ludzie i chyba za długo dawali sobie wmawiać istnienie w Polsce dwóch kościołów, konserwatywnego i liberalnego.

Rzecznik archidiecezji warszawskiej, Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej publicznie skłamał, że na mszy nie ma miejsca na politykę. To jak to jest: sutannowi sojusznicy PiS mogą pleść polityczne bzdury w kościołach, miotać kłamstwa o in vitro, związkach partnerskich, „czerwonej zarazie” i jest wtedy wspaniale? Ksiądz Śliwiński rozbawił mnie do łez kiedy stwierdził, że… kościół jest i musi pozostać apolityczny!To co teraz będzie odwiedzał prezydent Andrzej Duda, skąd będzie prowadził kampanię PiS? Kardynał Nycz z kolei pokazał, że jajcarz z niego pierwszej wody: obowiązkiem kapłana jest strzeżenie przestrzeni sakralnej przed wszelkimi podejrzeniami o zaangażowanie polityczne. Co za piękne kłamstwo! To czym miałby zajmować się kler?

Od dłuższego już czasu trwa nachalna propaganda kościelnego kłamstwa pod tytułem: „Kościół nie pragnie uczestniczyć w rządzeniu”. Podpunkty starannie ukryto przed maluczkimi, bo są one niewygodne i świadczą o obłudzie biskupów rwących się do kierowania politykami. Kościół rządzić nie chce, ale chce mieć decydujący wpływ na rządzenie. Oczywiście wydając wytyczne na spotkaniach Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, a także poprzez… oświecenie wyborców! Wszystko to za oczywiście niemałe sumy przekazywane rok w rok hierarchom, nazywanych kościołem katolickim.

Henryk Gulbinowicz, emerytowany katolicki hierarcha pouczył czytelników pewnego katoprwicowego periodyka, że 95% społeczeństwa stanowią katolicy, co jest niezgodne z prawdą. Gulbinowicz nie zawahał się pouczyć prezydenta Andrzeja Dudę, że Polska jest katolicka (sic!). Gdzie to dziadzio emeryt wyczytał, chyba nie bywał na pisowskich zlotach i spędach, na których politycy i wyborcy Kaczyńskiego pieprzą o czerwonej Polsce i szalejącym ateizmie?

Biskupi chcą rządzić z tylnego siedzenia, politycy katoprawicy robią w kościołach za ministrantów. Może potrzebna im odmiana, może niech jedni zastąpią drugich? Katoprawica do kościołów, kler do polityki! Partia Episkopat do wyborów startująca pod szyldem :”Prawda was wyzwoli, więc my mówimy kłamstwa”. Oczami wyobraźni widzę te tłumy przy urnach wyborczych.

„Jeśli biskupi i księża chcą zajmować się polityką, mają do tego prawo. Ale słuchając ich pouczeń na temat demokracji, trzeba przypomnieć, że Kościół jest jedną z najmniej demokratycznych społeczności. Nie spełnia minimalnych nawet wymogów stawianych każdej formacji politycznej uczestniczącej w wolnych wyborach. Rzuca się w oczy panujące w strukturach Kościoła katolickiego, bez wątpienia radykalne machismo – absolutny brak równości kobiet i mężczyzn w jego szeregach”.

Autor: Juan Luis Cebrián, Honor Boga.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Kardynał niczym dziad proszalny

Kazimierz Nycz zawziął się i postanowił sobie za punkt honoru dokończyć budowę świątyni opatrzności bożej na warszawskim Wilanowie. Budowa wymaga pieniędzy, a tych pan Kazimierz i hierarchowie kościoła katolickiego ani myślą wydawać z własnych kieszeni, wolą grzebać w cudzych.

Kardynał Nycz wystosował list do wiernych w którym objaśnia, że świątynia powstaje dzięki datkom tysięcy ofiarodawców. Słowem nie wspomniał o dotacjach z budżetu państwa, bo i po co upubliczniać niemałe przecież sumy? 20 milionów wysupłane przez Adama Struzika można było spożytkować na Mazowszu w lepszy sposób, podobnie jak 16 milionów przesuniętych z budżetu kultury. Były minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bogdan Zdrojewski, zachowywał hojnie sypał groszem, jakby nie miał innych wydatków. Oczywiści zwolennicy klerykalizacji i szastania publicznym pieniądzem na cele sakralne krzyczą, że pieniądze trafiły nie na budowę świątyni, lecz znajdującego się w nim muzeum. Cholernie drogie będzie to muzeum!

Ile dotacji budżetowych przekazano po cichu, o jakich sumach dowiemy się w przyszłości? Czyżby politycy liczyli na miejsce na tablicy w Alei Darczyńców? Nycz używa oklepanego już i niezbyt mocnego argumentu: powołuje się na imiona kard. Wyszyńskiego i papieża JPII wskazując ich jako tych, bez których nie żylibyśmy w wolnej Polsce. Takie historie mógłby kardynał opowiadać politykom i wyborcom PiS, zwracających się na politycznych wiecach po prośbie do Stwórcy, by ten raczył zwrócić im wolną ojczyznę. Wmawianie, że papież i kardynał antysemita odpowiadają za niepodległą Polskę jest, delikatnie mówiąc, rozmijaniem się z prawdą: miliony Polaków uważają, że odzyskaliśmy niepodległość w 1945 roku. Tak, miliony twierdzą, że dopiero w 1989 roku, ale i wielu twierdzi, że nadal jesteśmy zniewoleni.

By uniknąć nieporozumień i niedomówień, kardynał Nycz powinien kwestować nie u polityków za pieniędzmi z budżetu, lecz namawiać ich, by sięgnęli po swoje oszczędności. Przy okazji 16 milionów przesuniętych na budowę świątyni z puli ministra kultury napisałem, że Sejmie zasiada 460 posłów i że niemal wszyscy oni, poza paroma wyjątkami, 2015 rok uchwalili rokiem papieża Jana Pawła II. 4 posłów było temu przeciwnych, 5 wstrzymało się od głosu. Zostaje 451 posłów. 16 milionów podzielić przez 451 daje wynik 35 tys. 476 złotych. Taką sumę powinien wyłożyć z kieszeni rozmodlony, polski poseł lub zapłacić za niego partia, do której należy. Suma byłaby niższa, gdyby dorzucili się europosłowie i senatorowie. Wszelkiej maści "niepokorni" Karnowscy, Terlikowski, Pospieszalski i im podobni również powinni dołożyć się do budowy molocha, skoro tak go zachwalają! Wierni- katolicy, którzy stanowią w opinii klechów 95% mieszkańców- nie kwapią się z wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Bo i za co niby mieliby dziękować, za jaką opatrzność? Za rozbiory, dwie wojny światowe i inne atrakcje?

Kler uwielbia wyciągać łapy po cudze, dorabiając do swego skąpstwa przeróżne ideologie. Sami ani myślą finansować swoich pomysłów, z których nikt poza nimi i politykami nie będzie miał pożytku. Budowa świątyni opatrzności pochłonęła już oficjalnie prawie 150 mln. złotych. Aż dziw bierze, że politycy nie mówią wtedy o deficycie, zadłużeniu i o konieczności zaciskaniu pasa.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 5 czerwca 2015

Hierarchowie robią karykaturę z Bożego Ciała

Czwartek za nami, jest już historią. O katolickim święcie obchodzonym w dniu wczorajszym mało kto już pamięta: było, minęło. Wielka w tym zasługa rozpolitykowanych hierarchów katolickich spośród których lwią część prezydent elekt najchętniej widziałby w Sejmie. Każdy ma prawo do głoszenia swoich poglądów politycznych, w tym publicznie, kler również, ale co to ma wspólnego ze świętami i religią?

Stanisław Dziwisz, przez lata nie czyniący dementi przy okazji wmawiania Polakom o istnieniu w Polsce dwóch kościołów (toruńskiego i łagiewnickiego), jeden z najlepszych kumpli Tadeusza Rydzyka zaczyna śmiać się w nos politykom Platformy Obywatelskiej. Zrobili dla niego wszystko, przymykali oko na coraz bardziej bezczelne poczynania hierarchy w Krakowie, a dziś z coraz większym zdumieniem, niejaką paniką zaczynają rozumieć, że Murzyn zrobił swoje, więc…

Dziwisz zakomunikował wczoraj, że Polska woła o ludzi sumienia w polityce i sprawach społecznych. Zabawne: Dziwisz kuma się od pewnego czasu z politykami PiS, a oni z ludźmi sumienia mają tyle wspólnego, co ból zęba z pieszczotą. Kardynał z honorami przyjął prezydenta elekta i ogłosił że liczy, że od sierpnia w Polsce będzie lepiej. Jakby Dziwiszowi źle się żyło! Totalna hipokryzja pomieszana na poły z bezczelnością.

W Warszawie Kazimierz Nycz ubolewał, że referendum w sprawie wprowadzenia związków partnerskich tej samej płci w Irlandii, a zwłaszcza jego wynik, są poważnym ostrzeżeniem dla całej Europy i Polski. Podkreślił przy tym, że rodzina jest dla społeczności i wychowania następnych pokoleń wspólnotą niezastąpioną. O tak, panie Kaziu, zatem trzymaj ze swoją czarną organizacją łapy z dala od polskich rodzin i nie pieprz przy byle okazji, że klechy są jakimiś namiestnikami i bożkami ponad prawem, skoro rodzina jest na piedestale. Na temat referendum pan Kazio zabrał głos, ale nigdy, przenigdy nie skomentował potwornych bestialstw dokonywanych w katolickich, irlandzkich placówkach kościelno- wychowawczych dokonywanych w przeszłości przez księży, zakonnice i ich świeckich pomagierów. Sprawy nie ma, kiedy o niej się nie mówi? Jak mam rozumieć słowa kardynała: ostrzeżeniem jest to, że zbrodnie kościoła katolickiego w Irlandii w końcu wyszły na jaw, więc w Polsce trzeba strzec niewygodnych dla kościoła tajemnic?

Zerkam na newsy: jakiś napuszony fan kleru pieje z zachwyty w ekstazie, że na procesji w Rzeszowie zgromadziły się tłumy. Jak wielkie? Kilka tysięcy wiernych… Biorąc pod uwagę, że miasto zamieszkiwane jest przez ponad 186 tys. mieszkańców- na ulice wyszła garstka.

Nie zapoznałem się w wczorajszymi wynaturzeniami innych hierarchów katolickich, nie tylko z tego powodu, że wolałem spędzić czas z kobietą na terenie zielonym: trochę fizycznego wysiłku nie zaszkodzi.. W parku roiło się od okolicznych mieszkańców, dostrzegłem sporo młodych matek z dziećmi, było trochę skośnookich par, przybyszów z Azji, jeden Mulat. Żadnych awantur, wrzasków, krzyków, za to mnóstwo tolerancji! Cieszy fakt, że mnóstwo osób woli spędzać wolny czas z dala od kościoła, nie bacząc na to, że w kalendarzu są jakieś święta.

Tylko ksiądz ze znajdującego się nieopodal parku kościoła wiedział, że stado niepokornych, znajdujących się poza jego zasięgiem owieczek beztrosko spędza czas, toteż w swej bezsile co nieco próbował: zamontował zestaw głośnomówiący, by jego słowa słychać było w okolicy. Niestety, wywołał tym tylko mój uśmiech: Robert Biedroń czy Conchita Wurst przy panu księdzu brzmią niczym baryton przy sopranie.



Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

P.S. Hierarchowie kościoła katolickiego i ich popychadła nazywane politykami prawicy gardłują co jakiś czas o konieczności zakazu handlu w niedzielę. Żaden, ale to żaden z nich nie proponuje zamknięcia sklepów czynnych 24 godziny na dobę, otwartych non stop przez cały rok, sprzedających napoje alkoholowe. Wczoraj w mojej okolicy otwarte były WSZYSTKIE. Owieczki lepiej świętują, gdy mogą napić się nie tylko wody, ale i wódy?

 

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Solidarni z życiem, czy podziemiem aborcyjnym?

Warszawa to fajne miasto, zawsze coś się tu dzieje, bez przerwy są demonstracje, protesty, pikiety, marsze. Wczoraj maszerowali wyborcy PiS, zachęceni tym razem przez Kazimierza Nycza, rzekomo liberalnego kardynała sympatyzującego z PO. Marsz świętości zgromadził niewiele osób: ledwie tysiąc uczestników dreptało po ulicach wzbudzając wesołość spacerowiczów. Organizatorzy marszu na swoim profilu na popularnym portalu społecznościowym kusili dobrą pogodą, ale… Wojtyła ich nie wysłuchał. Bo na Wojtyłę powoływali się wczoraj demonstracji, na jego słowa: „Solidarni z życiem”.

Nabuzowani po mszy, dzierżąc w dłoniach tablice z hasłami, ruszyli. Mieli być solidarni z życiem, a znaleźli się Solidarni 2010, prowadzeni przez zakon rycerzy JPII. Tak, tak, to nie pomyłka! Błądzący we mgle wałęsają się po ulicach o każdej porze roku, wszędzie wietrząc zamach. Dla nich zamachem na życie jest i tak restrykcyjna ustawa aborcyjna, kłamliwie nazywana kompromisem. JPII nikt o zdanie nie pytał, czy życzy sobie jakiś zakon rycerzy, czy nie, z prostej przyczyny: „rycerze” zostali powołani do życia w 2011 roku, a regułę zakonu zatwierdził nieoceniony Henryk Hoser.

„Prawo do życia- prawem człowieka”- głosił napis na jednym z transparentów. „Zycie jest cudem”, powtarzał wczoraj zaproszony na demonstrację Bogdan Chazan. Znany w przeszłości lekarz dokonujący aborcji nie zastanawiał się nad cudami, tylko robił swoje w publicznych ośrodkach, za publiczne pieniądze. Dziś, kombinując, jak zaistnieć w polityce i żyć na koszt społeczeństwa,  stroi się w piórka „obrońcy życia”, zmuszając kobietę do urodzenia dziecka, który zmarło po 9 dniach. Jak mało potrzeba, by stać się bohaterem katoprawicy: dokonywać za komuny aborcji jak Chazan czy Piecha, robić finansowe złodziejstwa i finansować z tego kościół (Marcin Plichta w Amber Gold), wytransferować pieniądze na prywatne konta i sponsorować Tadeusza Rydzyka i PiS-emka (Grzegorz Bierecki i SKOK). Zaiste, krótka i licha jest pamięć ludzka!

Organizatorzy puszą się, że papież Franciszek łączył się z uczestnikami marszu pozdrawiając z Watykanu uczestników. No cóż, skoro nie chce się łączyć z ofiarami księży pedofilów, trzyma się pod bokiem Józefa Wesołowskiego… Niestety, nie wyjaśnili "rycerze", dlaczego zabrakło wśród uczestników klubu parlamentarnego PiS z prezesem na czele, dlaczego nie maszerował Andrzej Duda?

Zastanawiam się tylko, co miałaby zmienić demonstracja garstki wyborców PiS? W Polsce w ubiegłym roku dokonano 1812 zabiegów aborcji. Słownie: tysiąc osiemset dwanaście! Ile kobiet zmusili nawiedzeni katooszołomscy lekarze do urodzenia zdeformowanych płodów, ile noworodków niezdolnych do życia zmarło nie dożywszy nawet miesiąca, ile kobiet zmuszono do urodzenia martwych płodów? To „obrońców życia” nie obchodzi. Tak jak i nie obchodzą ich aborcje dokonywane nielegalnie. Aż dziw bierze, że nigdy jeszcze nie demonstrowali oni przeciwko podziemiu aborcyjnemu. Taki mały zbieg okoliczności.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 15 września 2014

Kościół nie dostrzega zła w swoich szeregach

Wszyscy mają chyba w pamięci spektakl p.t. „Matka małej Madzi”. Nie było dnia bez wieści o procesie Katarzyny W. Były i takie dni, w których co godzinę raczono widzów i słuchaczy newsami z sali sądowej. Te same media milczą przy okazji procesu byłego już księdza Zbigniewa Ryckiewicza, znanego jako Zbigniew R. Wielebny urozmaicał sobie nudne życie łamaniem celibatu w najohydniejszy z możliwych sposobów: molestując nieletnich. Jeden z nich, już jako dorosły, świadomy krzywd, jakie wyrządził mu zboczeniec w sutannie, pozwał go oraz kurię, dla której sukienkowy pracował. I co się dzieje? Tzw. „niezależni” dziennikarze (opłacani pieniędzmi senatora Biereckiego lub pracujący dla dużego, niemieckiego koncernu medialnego) zachowują się niczym te trzy sławetne małpy: nic nie widzą, nic nie słyszą, nic nie mówią. Nie zadają pytań, nie drążą tematu, nie starają się wyjaśnić, dlaczego ksiądz zamiast celibatu wolał homoseksualne stosunki płciowe z nieletnimi. Prawda ich nie interesuje,oni żyją mitami, upajają się w tworzeniu manipulacji, kłamstw i kłamstewek, a fakty wywołują w nich obrzydzenie i niesmak.

Pierwszy taki proces w Polsce, hierarchowie kościoła katolickiego przesłuchani w sądzie- czytam. Wielkie mecyje! Panowie Nycz i Gołębiewski pokazali, co znaczy dla nich szumnie zapowiadane „Zero tolerancji dla pedofilii w kościele”. Nie znaleźli czasu, by pofatygować się osobiście przed oblicze sądu, ten zaś łaskawie zezwolił na przesłuchanie w formie wideokonferencji. To jawne kpiny! Pan Nycz czas ma zawsze na odwiedziny Sejmu i machanie kropidłem, karmienie posłów opłatkiem czy spotkania z Januszem Piechocińskim. Na przyjemności zawsze ma czas, na niemiłe dla siebie sprawy, niemiłe dla kościoła- już nie. Śmieszy mnie żenujące tłumaczenie Nycza, że on o niczym nie wiedział, nie miał pojęcia o seksualnych skłonnościach podwładnego. Trudno byłoby wymagać od hierarchy, by zaglądał do łóżka księdza, tyle tylko, że klechy uwielbiają nakazywać/zakazywać świeckim, z kim i w jaki sposób mają uprawiać seks! Swoim instrukcji już nie wydają. A jeśli już to brzmi ona: rób co chcesz, bylebyś nie wpadł i by kuria nie miała przez ciebie kłopotów….

Obawiam się, że pan Marcin, molestowany w przeszłości przez Zbigniewa R. nie osiągnie wiele. Sąd już teraz ulega wpływom klechów, ciekawi mnie, czy sędzia nie zasłoni się w pewnym momencie tzw. klauzulą sumienia. W Klechistanie wszystko jest możliwe! Skąd moje obawy? Prawą ręką papieża Franciszka jest niejaki George Pell, kardynał, z pochodzenia Australijczyk. Pan ten przy okazji podobnych procesów w kraju kangurów publicznie oznajmił, że przestępstwa seksualne kościoła katolickiego nie są jego winą i nie on będzie za nie odpowiadał. Mówiąc mniej dyplomatycznie- spadajcie na drzewo, ofiary księży pedofilów!

Znajomy, z którym zerwałem kontakty przed laty, przed wyjazdem z rodzinnych stron, spędził sporo lat w zakładzie karnym. Minęło trochę czasu i z przykładnego hetero zaczął się tam stawać homo. Napięcie seksualne było tak wielkie, że nie miało dla niego większego znaczenia, czy współżyje z mężczyzną czy z kobietą. Wszyscy tam tak robili. W wielkim zborze mężczyzn nie ma to znaczenia, ważne, by rozładować chuć.

 Kto wierzy, że wstępujący do seminariów duchownych prawiczki opuszczają je jako dziewice?

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 12 maja 2014

Kazimierz Nycz panicznie boi się świeckiej Polski

Wystarczyło kilka lat obecności w sejmie garstki posłów z Twojego Ruchu, odważnie mówiących prawdę o polskim kościele katolickim, by wywołać histerię u jego hierarchów. Rozpolitykowanych księży dopadła bezsilna furia, kiedy do publicznej debaty trafiły takie tematy, jak pedofilia wśród kleru, niesłuszne przywileje kościoła katolickiego, nielegalny konkordat, krytyka pontyfikatu JPII, czy wreszcie rozdział kościoła od państwa. Klechy czują zagrożenie, toteż zrzucają maski, pokazują prawdziwe oblicze. Już nie łagiewnickie, lecz toruńskie.

Wczoraj wygłosił monolog Kazimierz Nycz:

„Dziś kult papieża rodziny – św. Jana Pawła II może zjednoczyć Polaków i doprowadzić do odnowy religijnej narodu(...). Jan Paweł II był nieraz zmuszany do milczenia. Był niewygodny i niepoprawny według standardów tego świata(...). Kościół przypomina o niezmiennym prawie moralnym i stoi na straży wartości nienegocjowalnych. Kościół będzie to czynił i nikt nie ma prawa go uciszać ani zachęcać do przemilczania(...). Trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi. Kościół będzie to mówił także wtedy, gdy pojawiają się w pewnych kręgach próby mówienia o takiej świeckości państwa, w której nie ma miejsca na religię, nie ma miejsca dla Kościoła, a obecność władz państwowych na uroczystościach religijnych jest traktowana przez nie jako niedopuszczalna. Nie chcemy takiej świeckości państwa polskiego(...). Chcemy i będziemy obchodzić uroczystości dotyczące w jednakowym stopniu państwa i Kościoła razem. Taką okazją najbliższą będzie 25. rocznica odzyskania wolności, w której będzie uczestniczył sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej”.

Pan Kazimierz co jakiś czas serwuje swoimi przemówieniami duże dawki humoru i aż szkoda, że poświęcił swoja osobę kościołowi, a nie polityce. Byłby dziś idealnym rzecznikiem partii Jarosława Gowina, Marka Jurka, czy narodowców.

Niech się odnawia naród, ale za własne pieniądze, niech kościół trzyma ręce z dala od publicznych pieniędzy na instytuty, centra i muzea. Ufam, że papież Franciszek via Bank Watykański udzieli niskooprocentowanej pożyczki episkopatowi na te cele? Próba zatykania ust krytykom kościoła imieniem JPII jest śmieszna i żałosna. Pan Nycz zapomniał, że nikt papieża nie zmuszał do milczenia w kwestiach szerzącej się pedofilii wśród kleru, machlojek w Banku Watykańskim, poczynań zboczeńca Marciala Maciela i pazernej matki Teresy z Kalkuty. Papież milczał, bo niewygodnych dla kościoła spraw nie poruszał nigdy.

Wartości nienegocjowane? O czym pan Kazimierz mówi? Nie wymienił ich, więc z pewnością miał na myśli tzw. „wartości chrześcijańskie”. Zapomniał tylko, że porządnym człowiekiem jest każdy, kto nie krzywdzi innych, nie wszedł w kolizję z prawem i… nie musi być katolikiem! Zabawne, ja nie widzę prób uciszania kościoła, nic takiego nie następuje. Widzę co innego: czasem chaotyczną, ale zazwyczaj mądrą, potrzebną i racjonalną krytykę skompromitowanych hierarchów kościoła jak i samej instytucji. Hierarchowie sami przemilczają pewne rzeczy, choćby ostatnie wyczyny posiadającego dziecięcą pornografię księdza Grzegorza G. Po zatrzymaniu klechy jego zwierzchnik błyskawicznie został awansowany na stanowisko biskupa diecezji elbląskiej. Chciałbym usłyszeć zdanie pana Nycza o tych zdarzeniach, ale ten milczy! Milczy również w sprawie katolickiego przytułku prowadzonego w Zabrzu przez chore z nienawiści zakonnice.

Odrzucenie przez Nycza modelu świeckiego państwa nie dziwi. Nie ma w Polsce partii, polityków,  którzy odmawiała by komukolwiek wiary w Boga, bożka czy złotego cielca! Religia- tak, publiczny pieniądz na kult- nie! Tymczasem bogate państwo polskie nie skąpi grosza na fanaberie kleru, mając gdzieś potrzeby świeckich! Dla kościoła pieniądz zawsze się znajdzie, a w roku wyborczym jest go zawsze więcej. Nie chce pan kardynał państwa, w którym biskup będzie zajmował się teologią i religią, a nie polityką, pouczaniem władz i Polaków? To może niech zagrozi zerwaniem konkordatu, może pogrozi obłożeniem klątwą, pomacha przed nosem ekskomuniką? Z pewnością blady strach padnie na Polaków! Przydałyby się tez słowa wyjaśnienia z usta pana Kazimierza, o jakiej on wolności mówi, skoro jego podwładni, zaangażowani w politykę zwolennicy PiS łkają „ojczyznę wolną racz nam zwrócić, panie!”.

Niedziele jest dniem wolnym od pracy. Pan Kazimier pracował, prowadząc monolog do ludu szczęśliwy, że nie musiał z nim polemizować.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Ks. Lemański oberwał w drugi policzek

Watykan odmawia współpracy z ONZ w sprawie pedofilów w sutannach w szeregach kościoła katolickiego, bo to wewnętrzna sprawa kościoła. Częściowo suspendowany ksiądz chce wziąć udział we mszy gdzieś na polskiej prowincji i co się okazuje? To nie jest wewnętrzna sprawa kościoła, proboszcz wzywa policję. Nie biskupa, nie jego kościelnych siepaczy, lecz świecki organ porządkowy. Jakiej zbrodni dokonał ksiądz, że patrol policji przybywa na wezwanie byle klechy? Suspendowanym księdzem, któremu następca na parafii dał kopa, jest ks. Wojciech Lemański. Światły ksiądz nie pasujący do zatęchłego, skostniałego polskiego kościoła kolejny raz przełknął gorzką pigułkę, wepchnięto mu przez współbraci do gardła.

Przymykać oko na największe zbrodnie i draństwa kleru, strzelać do muchy z armaty to coraz częstsza taktyka polskiego kościoła. Lemański od dawna stoi kością w gardle Hoserom, Nyczom i im podobnym, bo mówi prawdę. I to nie tylko swoim parafianom, ale i zwierzchnikom. Nie głosi pochlebstw pod adresem purpuratów, ale ocenia ich takimi, jakimi są. Ci nie pozostali dłużni,rzucają księdzu kłody pod nogi, bo nie mieści im się w nakrytych biretami głowach, że zwykły, wiejski proboszcz cieszy się szacunkiem ludu, jest lubiany i ceniony. Lemański nie nadymał się, nie puszył i nie plótł niczym jego zwierzchnik, który nie rozumie, że być biskupem to nic nie znaczy. Może zdewociali politycy dostają orgazmu na widok biskupiego stroju, ale rozsądni wierni nigdy nie będą czapkować przed hierarchami.

Wojciech Lemański zapowiada odwołanie nie tylko do kurii, ale i do Watykanu. Naiwny trochę ten człowiek: nadstawił drugi policzek nie bacząc, że następnym razem dostanie w szczękę. Papież Franciszek już raz przyklepał decyzję zwierzchników księdza z Jasienicy, tak też będzie i tym razem. Szkoda mi go, szkoda jako człowieka, który wierzy w jakieś ideały, ułożył sobie w głowie obraz kościoła swoich marzeń, ale rzeczywistość brutalnie pokazała, że marzenia giną w starciu z polskimi hierarchami. Ile jeszcze upokorzeń zniesie Wojciech Lemański, jak długo będzie mieszany z błotem, nim zrozumie, że służba i oddanie Bogu nie ma nic wspólnego ze służbą polskiemu kościołowi katolickiemu?

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Prymitywani hierarchowie kościelni cenzorami sztuki!

Czego uczą się klerycy w seminariach duchownych? Słysząc bzdury głoszone przez katolickich księży dochodzę do wniosku, że temat Boga i religii w ogóle nie jest za murami kościelnych uczelni poruszany. Panowie w sukienkach zajmują stanowisko w sprawach, na których albo się nie znają, albo mają mgliste pojęcie, choć udają, że znają się na wszystkim: na polityce, medycynie, prawie, sztuce. Zazwyczaj w tych sferach Kościół szuka wrogów. Ostatnio znalazł go w sztuce, na cel wzięto artystę Jacka Markiewicza.

Markiewicz doprowadził do furii radiomaryjnych dewotów i hierarchów swoim filmem „Adoracja Chrystusa” , prezentowanym w Centrum Sztuki Współczesnej. Usłużni, klerykalni posłowie popędzili do prokuratury z doniesieniem o możliwości popełnieniu przestępstwa, moherowe babcie pikietowały przed CSW, klechy żądają od ministra Bogdana Zdrojewskiego interwencji. Kilka pytań ciśnie mi się na usta: dlaczego posłowie w tej sprawie zawiadamiają świecki, a nie kościelny sąd, skoro przy kwestii pedofilów w sutannach w zasadzie ci sami politycy zgodnie orzekają, że pierwszeństwo ma prawo kanoniczne? Kwestia druga: która z babć obejrzała cały film artysty? Zamiast gapić się w ekran telewizora i oglądać brednie emitowane przez TV Trwam proponuję też, by babcie wzięły do serca to, w co wierzy Jacek Markiewicz. Artysta oznajmił, że kiedyś trafił do katolickiego kościoła:

„Gdy wszedłem do kościoła w Warszawie i zobaczyłem ludzi modlących się do wyrzeźbionego niby-boga, przeżyłem szok. Do pracy, w której pieszczę Chrystusa, motywowała mnie chęć obrazy tego, co nie jest Bogiem. Liżąc krucyfiks, dotykając go nagim ciałem, obrażając go, gdy leży pode mną, modlę się do prawdziwego Boga”.

Nikt nie ma prawa narzucić Markiewiczowi woli, wiary oraz sposobu jej wyznawania, tudzież okazywania uczuć. Artysta studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi, nie w seminarium! W PWSSP nie wykładano teologii, dogmatyki, fałszerstw religii katolickiej, żywotów papieży morderców, czy papieży dziwkarzy. Toteż absolwent takiej uczelni ma prawo nie wiedzieć, że kogoś uraził swoją twórczością. Przede wszystkim nie musi wiedzieć, że istnieje idiotyczny przepis o obrazie „uczuć religijnych”, nie musi narzucać sobie autocenzury, by nie urazić wyznawców i kapłanów pewnej sekty, panoszącej się w Polsce. Jeśli o mnie chodzi, to Markiewicz mógłby zamieścić film, na którym Chrystus współżyje z Magdą Magdaleną. Wzruszyłbym ramionami i poszedł dalej. Wielkie mi mecyje! Inne wyciągnąłbym wnioski, różniące się od tych, jakie powtarzają za klechami radiomaryjne babcie.

Klechy kolejny raz nie przegapiły okazji, by się ośmieszyć. Józef Michalik aż parska śliną, bo w jego opinii został zbeszczeszczony krzyż. Panie Michalik! Ten kawałek drewna nie jest symbolem Polski, więc nawet za jego porąbanie i wrzucenie do ogniska nie ma kar. Oburzenie, niesmak pana ogarnia? Śmieszne to i żałosne! Kiedy bronił pan pedofila w sutannie z Tylawy (zresztą po dziś dzień wypowiada się o nim pan w superlatywach), nie miał pan negatywnych odczuć Inny specjalista od sztuki, Kazimierz Nycz, poucza, że zostały przekroczone granice artystycznego smaku i norm etycznych. Bo artysta musi szanować przekonania religijne innych. Co za bzdura! Artysta ma tworzyć, a nie bawić się w studenta teologii, śledzić katolickie, bądź jakiekolwiek inne, religijne bajki! Rozumiem, że hierarchowie chcieliby oglądać w CSW pasjonującą sztukę, jaką jest zakładanie sukienki na  kopię pewnego katolickiego,„cudownego” obrazu,  wyobrażającego żydówkę Maryję?

Nie znam Jacka Markiewicza, więc nie podsunę mu, niestety, swego pomysłu na następną pracę. Wystawę rzeźb, przedstawiającą księży katolickich gwałcących dzieci, za plecami obściskujących się postaci wyobrażających Karola Wojtyłę i Irenę Kinaszewską.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 23 września 2013

Nową Ewangelizację Kościół niech zacznie od polskich biskupów

Podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Nowej Ewangelizacji ( to nie żart!) katoliccy biskupi pletli, co im ślina na język przyniosła! Z coraz większym zdumieniem przysłuchuję się im słowom i, przyznam, pojęcia nie mam, co takiego spowodowało w nich taką nerwowość, która powoduje wysyp idiotycznych wypowiedzi? Czyżby usiłowali odwrócić uwagę mediów od papieża Franciszka, z którym coraz bardziej im nie po drodze? W tym szaleństwie jest metoda: przedstawiaj pobożne życzenia jako „prawdy objawione”, a rozgłos zapewniony!

W warszawskiej koncelebrze wzięło udział 135 księży, w tym kardynał Kazimierz Nycz i biskup Edward Dajczak. Ten ostatni przedstawił swój punkt widzenia: w jego ocenie, kiedy jest tak wiele chorych (?) rodzin, parafia ma być rodziną zastępczą. Zaiste, autorytarnie brzmią te słowa! Bez możliwości wyboru, bez jakiejkolwiek alternatywy… Ma być i już! Koniec, kropka! Biskup wykazał się niewiedzą. Ale skąd ma wiedzieć, że jeśli ktoś cierpi po stracie bliskiego, lub bliskich, nie znajdzie ukojenia w parafii, na zakrystii, u księdza? Cztery ściany, media Rydzyka, kościół nie uzdrowią ani chorej rodziny, ani katolickiej duszy. Ale nie o ukojenie tu chodzi, co to, to nie! Cierpiąca owieczka to łatwy łup, podpisze wszystko, czego zapragnie jej pasterz, również wszystko na niego przepisze.

„Jezus idzie przez miasta i wsie i trzeba spróbować iść za nim i głosić Ewangelię, ale zawsze będzie tak, że coś nas będzie ściągało na ziemię. Będą to troski o różne sprawy, zniewolenia mamoną, różne obciążenia. Potrzeba to wiedzieć” – oznajmił Dajczak. Święte słowa! Oto znamy odpowiedź na pytanie, dlaczego polski kler nie idzie śladem mistrza z Nazaretu! Zamiast Ewangelii woli głosić polityczne połajanki, poprzetykane tu i ówdzie belferskimi, pseudonaukowymi pouczeniami. To jest domeną księży! Dajczak tego nie wie, może nie dostrzega, albo wiedzieć tego nie chce? Hierarcha brnął dalej, mącił, gmatwał, aż wypalił: „Jest bardzo dużo chorych rodzin, dlatego właśnie parafia ma być rodziną zastępczą, w której dzieci nauczą się kochać Jezusa, nauczą się klimatu miłości. To wykracza poza ramy. Dom, którym jest parafia, pilnie potrzebuje ciepła. To będzie od nas zależeć, jaki jest. Ktoś musi tym ludziom przekazać to ciepło, nie opowiedzieć, bo to jest za mało, trzeba stworzyć wspólnotę, inaczej się nie da. Kościół ma tętnić życiem Jezusa, nie innym. Trzeba się dać prowadzić duchowi, żeby wiedzieć, gdzie Jezusa szukać”.

Zabawne! Pamiętam z czasów lekcji religii (za nieboszczki komuny prowadził zajęcia w salce katechetycznej ksiądz z prawdziwego zdarzenia, szanowany przez ludzi, dlatego kariery w Kościele nie zrobił), że Bóg jest wszędzie! A Bóg to Trójca Święta, czyli Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Więc i Chrystus jest wszędzie, więc po cóż, u licha, go szukać, skoro jest na wyciągnięcie ręki, przy mnie? Chyba, że Dajczak miał na myśli inne poszukiwania, inne ciepło, które opisano w tygodniku należącym do posła Romana Kotlińskiego:, więcej o sprawie tutaj:

Kolejny raz błysnął kardynał Nycz. Jeden z najbardziej aktywnych polityków kościelnej partii, episkopatu, pouczył, że celem Kościoła jest uwielbienie Boga i zbawienie człowieka. Nycz oznajmił, że zawsze o to chodzi, by człowiek spotkał Boga, tutaj i w życiu wiecznym. Podkreślił, że mamy tendencję do wypowiadania się tak, jakby Chrystus umarł tylko za niektórych. A on umarł za każdego. Mamy w tym względzie dużo do zrobienia- nakreślił kierunek nowej ewangelizacji pan Kazimierz. Niestety, o prawdziwych, ekonomicznych, ziemskich celach Kościoła hierarcha słowem się nie zająknął, ale nawet „nienarodzone” dziecko wie, że kler, by chwalić Pana, musi być bogaty, syty, bez zmartwień i troski o byt, o jutro! Co znaczą słowa Nycza, czyżby Chrystus miał być własnością polskich hierarchów, polskiego Kościoła? Czy hierarcha wie, co mówi?

Chrystus umarł za każdego, mamy w tym względzie dużo do zrobienia… Groźba to, kolejna zapowiedź roszczeń finansowych Kościoła, skierowana w kierunku państwa polskiego? By temu zapobiec, wystarczy przypomnieć panom z episkopatu, co w chwili szczerości wyznał papież Leon X: „Patrzcie, co bajka o Jezusie Chrystusie dla nas zrobiła!”

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 


P.S.

O Dniach Świeckości, które obyły się w dniach 20-22 września w Krakowie milczały "rzetelne" media i portale, oraz "prześladowani" przez ateistyczną mniejszość "niepokorni" dziennikarze.
 
 

piątek, 3 maja 2013

Kościół zawłaszczył rocznicę Konstytucji 3 maja

222 lat temu uchwalono majową Konstytucję, którą dziś, po latach, określa się na wskroś nowoczesną, której zazdrościć nam miały narody. Zagubiono gdzieś po drodze fakt, że już w dwa lata po uchwaleniu Konstytucji dokonano rozbioru Polski! Jak będą wyglądały obchody 666 rocznicy, nawet nie zamierzam gdybać, bo byłaby to zbyt duża strata czasu. Mam jednak nadzieję, że obejdzie się bez zbędnej obecności przedstawicieli katolickiego Kościoła. Tego samego, któremu silna, wolna i świecka Polska była i będzie największym wrogiem.

Dziś, na mszy poprzedzającej uroczystości państwowe, Kazimierz Nycz, katolicki kardynał, podzielił się odkrywczą opinią, że "Konstytucja 3 maja należy do tych aktów prawnych, ważnych i wielkich, które stanowią fundament i punkt odniesienia do wszystkich innych ustaw". Podejrzewam, że hierarcha miał na myśli dwa zapisy Konstytucji, które na wieki wieków powinny być wzorem dla pokoleń "prawdziwych Polaków". Pierwszy, mówiący o tym, z czyjej łaski (Boga i Trójcy świętej) pochodzi królewska, świecka władza. Drugi, stanowiący, iż religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami, a przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji.

By być do końca szczerym, dać prawdziwe świadectwo narodowi, Polakom, wiernym, innowiercom i ateistom, kardynał Nycz powinien przypomnieć odrobinę historii, której kart Kościół, mimo usilnych starań, nie zdążył zafałszować. W 1791 r., zaskoczony uchwaleniem dnia 3 maja Konstytucji, nuncjusz papieski, Saluzzo, natychmiast donosił do Rzymu, że ustawa majowa była zamachem stanu dokonanym przy udziale aprobującego tłumu, a więc miała pozór rewolucji. Zwracając się do papieża, nuncjusz zalecał wstrzymanie się od sformułowań, które mogłyby pochwalić lub aprobować Konstytucję 3-go maja. Nazywał też Hugona Kołłątaja, Stanisława Staszica i Scypiona Piattolego (osobisty sekretarz króla) "jakobinami i złymi duchami króla".

Kuria rzymska i polski kler obawiali się, że Polacy nie poprzestaną na Konstytucji, lecz pójdą dalej - wzorem rewolucji francuskiej - pozbawią wszelkich funkcji państwowych, zlikwidują przywileje kleru, położą rękę na jego majątku, a księży przeniosą na państwowe pensje. Co już częściowo miało miejsce po uchwaleniu w roku 1789 przez Sejm Wielki ustawy przeznaczającej dochody z diecezji krakowskiej na wojsko polskie. Zaborcy zaś gwarantowali Kościołowi nienaruszalność praw i dóbr. 

Dziś, na rocznicowe uroczystości konstytucyjne zaprasza się przedstawicieli katolickiego Kościoła, cóż za chichot historii!

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!