Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SLD. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SLD. Pokaż wszystkie posty

piątek, 25 września 2015

Wybory parlamentarne: skamielina czy swieża krew?

Do wyborów parlamentarnych zostało niewiele czasu, niektórym politykom przesuniętym na drugi plan na czas kampanii zaczęły puszczać nerwy. Kaczyński pieprzył androny z sejmowej trybuny, Macierewicz nie potrafił zrozumieć pytań dziennikarza i żądał przeprosin bo poczuł się obrażony przez innego dziennikarza, prezydent udający prezydenta wszystkich Polaków nawet nie ukrywa z jaką partią trzyma. O klakierach z Prawicy Razem nawet nie wspominam: mdli mnie na ich widok, to ich łaszenie się do Kaczyńskiego i biskupów wzbudza uśmiech politowania. Ci ludzie mają jeszcze jakieś resztki godności i honoru?

Sondaże przedwyborcze robią to, co mają robić: przede wszystkim wodę z mózgu. 4 lata temu nikt nie dawał szans partii Janusza Palikota, „poważne” ośrodki badania opinii publicznej skompromitowały się co do cna i straciły w moich oczach wiarygodność. Ina sprawa jak potoczyły się dalsze losy RPP jak i jej lidera, ale to temat na inną historię. Dziś obserwuję nieco inne sceny: sondaże wmawiają wyborcom, że kończy się Paweł Kukiz i nie zwracają uwagi na lewicową partię Razem. Poza tym wszystko bez zmian: dziadki z PiS, dziadki z PO, dziadki z PSL, dziadki z SLD. Przyznam szczerze, że niedobrze mi się robi od nachalnej propagandy wmawiającej wyborcom, że PO i PiS muszą być w Sejmie, że musi w nim być PSL i że musi w nim być miejsce dla lewicy utworzonej z resztek partii Palikota i dinozaurów z SLD. Szanowni państwo! Musi- to umrzeć każdy z nas za ileś tam lat, a wszystko inne na tym świecie to może się odbyć, ale wcale nie musi!

W dyskusjach o wszystkim i o niczym- czyli o polityce- zwróciłem uwagę na pewien istotny szczegół: wielu rozmówców ma dosyć tych samych partii, polityków i programów, chętnie zagłosowaliby na kogoś innego, ale zawsze tak się jakoś dzieje, że w dniu wyborów ulegają naciskom i zamiast zagłosować zgodnie ze swoimi przekonaniami- oddają głos na „mniejsze zło”. Potem żałuję przez 4 lata swego wyboru. Czy wyciągną z tego wnioski?

Głosuj na PO bo tylko my jesteśmy w stanie zablokować dojście PiS do władzy. PiS bazuje na strachu, głupocie wielu wyborców i mami ich populizmem. Czy nie lepiej zająć się innymi partiami, innymi politykami i innymi programami? Zaskoczę wielu czytelników mego bloga, ale moim marzeniem jest by po wyborach znaleźli się w Sejmie politycy Razem, Kukiz15, KORWiN i Nowoczesnej. A niby dlaczego nie? Wejście do Sejmu polityków z tych partii skazałoby na zieloną trawkę wielu polityków, których Polacy nie chcą już widzieć w poselskich ławach. Przyglądam się z uwagą zwłaszcza Nowoczesnej, która jest już ostro atakowana przez premier Ewę Kopacz, przez pana Wiplera i fanatycznych wyborców PiS. Kopacz usiłuje wmawiać, że Ryszard Petru doradzał Donaldowi Tuskowi, Przemysław Wipler zarzuca przestępstwo Nowoczesnej podczas pozyskiwania funduszy na kampanię, a wyborcy PiS krzyczą, że partia ekonomisty to nic innego jak tratwa ratunkowa dla polityków PO. Tyle że to samo twierdzili 4 lata temu o RPP: wejdą do Sejmu, to Palikot trafi do rządu, krzyczeli mi do ucha. Mylili się wtedy, mylą się i teraz.


Na kogo zagłosować? Ja już swoje typy mam, wiem jaki kandydat otrzyma mój głos w wyborach do Sejmu, a kto może liczyć na krzyżyk przy nazwisku z listy kandydatów do Senatu. Powiem tylko tyle, że są to kandydaci z różnych partii.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 


środa, 23 kwietnia 2014

Sejm Rzeczypospolitej Parafialnej i jego uchwała

Projekt uchwały autorstwa PSL (Papieskie Stronnictwo Ludowe) w sprawie kanonizacji Białego Ojca jest niczym innym, jak wyrazem poddaństwa wobec kościoła katolickiego. Poddaństwa posłów Sejmu RP (Rzeczpospolitej Parafialnej, by było wszystko jasne. Uchwała zyskała uznanie PO (Partia Opusdeistów), oraz PiS (Piuska i Sutanna). Czołgający się przed klerem posłowie prawicy usiłują wymusić przyjęcie zbędnej uchwały przez aklamację oraz narzucić wszystkim Polakom swoje zdanie, z którym nie zgadzają się politycy SLD a stanowczy sprzeciw wyrażają Palikotowcy. Tych ostatnich oskarżono już kłamliwie ustami dewoty Niesiołowskiego jako nienawidzących kościół katolicki. Taka prawda w tej nienawiści jak to, że wszyscy Polacy będą radośnie świętowali z powodu kanonizacji Karola Wojtyły, z rozdziawionymi otworami gębowymi śledząc religijny show marnej jakości.

Komu jest potrzebna do szczęścia religijna szopka, prócz garstki prawicowych posłów, polityków- klerykałów i tych, którzy na Białym Ojcu zbili kapitał polityczny? Nikomu! Wojtyła zostanie świętym i... co z tego, jakie korzyści będzie miała z tego Polska, biedne społeczeństwo i niedożywione dzieci? Wojtyła wielkim moralnym autorytetem? Koń by się uśmiał! Przymykał oko na pedofilię w szeregach firmy, którą władał, zamykał usta światłym teologom, niszczył liberalną myśl pośród rozsądnych księży, dał zielone światło na machloje w Banku Watykańskim, bratał się z prawicowymi, krwawymi dyktatorami, miał chorobliwą wręcz obsesję na punkcie antykoncepcji, wyrządził mnóstwo szkód Polsce, "ubogacił" ją kosztownym konkordatem. Jakież to zasługi ma Wojtyła w odzyskaniu przez Polski niepodległości? Poprzez sprzedaż jej Reaganowi i Republikanom, za co wdzięczni są prawicowcy, będący dziś podnóżkami Stanów? Nie wiem, jakim prawem garstka zdewociałych, skompromitowanych aferzystów z PSL ośmiela się wyrażać "w imieniu" wszystkich Polaków, również ateistów i innowierców. Niech mówią sami za siebie, niech czczą do woli, na zdrowie, byleby nie podczepiali pod ten klerykalny, śmieszny cyrk Polaków, którzy mają w nosie religię, katolicyzm i radosną twórczość Wojtyły. Niech nie wypowiadają się w imieniu rodaków, którzy wzruszeniem ramion lub machnięciem ręki reaguję na słowa "papież Polak". Mimo wysiłków, propagandy i ogromnych kosztów z budżetu gwiazda JPII znacznie zbladła, a to budzi przerażenie pośród posłów, którzy nie potrafią inaczej robić polityki (czytaj: robić w konia ciemną, radiomaryjną masę, by ta na nich głosowała).

Nie słyszałem, by episkopat wyrywał się z uchwałami upamiętniającymi ateistów czy innowierców, nie widzę więc powodu, by Sejm Rzeczypospolitej- która krajem katolickim nie jest- z inicjatywy garstki klerykałów bawił się w uchwały upamiętniające głowę kościoła katolickiego, czy jakiegokolwiek innego. Polska jest krajem neutralnym światopoglądowo, ale ten zapis z Konstytucji jest, jak widać, niezrozumiały dla posłów prawicy. Potrzebują swego bożka- proszę bardzo, ale niech nie narzucają go innym. Żaden Polak nie zasłużył się dla Watykanu tak, jak Karol Wojtyła. Niestety, kosztem Polski.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Kogo czaruje Leszek Miller?

Projekt SLD o zakazie agitacji wyborczej w kościołach wywołał oburzenie klerykałów. Nawet wśród biskupów niepokój wzbudziło głosowanie, w którym Sejm nie poparł wniosku o odrzucenie projektu SLD. Za odrzuceniem projektu głosowało 203 posłów (z PiS, PSL, Solidarnej Polski, posłowie niezrzeszeni, oraz Twojego Ruchu (jedynie poseł Roman Kotliński z TR był przeciw), 236 było przeciw odrzuceniu (głównie z PO i SLD), a 4 (z PO, PSL i SLD) wstrzymało się od głosu. W związku z odrzuceniem wniosku, projekt został skierowany do komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach.

Biskupi poczuli się zaniepokojeni, toteż pouczyli, że Kościół ma prawo wypowiadać się na tematy społeczne. Kościół, jego funkcjonariusze, może i powinni mieć prawo, ale co znaczą politycy katoprawicy czytający z kartki w katolickich kościołach podczas mszy, robią tam za ministrantów? Mleko się wylało, gdy okazało się, że podczas ostatniego spotkania Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, niekonstytucyjnego tworu, strona kościelna otrzymała do zaopiniowania projekt posłów SLD. Strona rządowa była na tyle miła, że uprzejmie zagadnęła, co z tym fantem zrobić? Odrzucić!- zdanie biskupów było jednoznaczne, których aż skręcało ze złości, że posłowie lewicy ośmielili się napisać, że Kościół katolicki zbyt dominuje w Polsce. Szef KEP, biskup Polak, nagle przypomniał sobie, że istnieje coś takiego, jak Konstytucja RP! Duchowny stwierdził, że skoro w Konstytucji jest mowa o bezstronności państwa w stosunku do Kościoła, to powinno się szanować autonomię Kościoła. O autonomii państwa polskiego już biskup nie mówi... Autonomia oznacza przede wszystkim niezależność finansową i własne prawo. Kościół jest od państwa polskiego finansowo zależny i podlega polskiemu prawu! Skoro o tym mowa ,o autonomii i niezależności, wypadałoby, by biskupi zapoznali się z treścią Konstytucji od a do zet i wyciągnęli wnioski, jak otaczająca nas rzeczywistość ma się do martwych zapisów Ustawy Zasadniczej? O łamaniu Konstytucji przez instytucję Kościoła, hierarchów już nie będę wspominał, bo to temat rzeka. Druga sprawa: skoro państwo jest neutralne światopoglądowo, to należy zlikwidować ustawę z czasów PRL o stosunku państwa do Kościoła, bo na pewno nie sprzyja ona neutralności światopoglądowej państwa polskiego.

Zakazać agitacji w kościołach? Lepiej późno, niż później. Ciśnie mi się jednak na suta pytanie, dlaczego projekt SLD ujrzał światło dzienne dopiero teraz, kiedy partia jest mało znaczącą siłą w Sejmie, dlaczego nie postulował zmian Leszek Miller, kiedy był premierem? Projekt SLD jest zwykłym populizmem, puszczeniem oka do elektoratu Twojego Ruchu, antyklerykalnych wyborców. Populizmem światopoglądowym, o który jest oskarżany Janusz Palikot. To nie Palikot, to Leszek Miller stwierdził, że Unia Europejska warta jest mszy. Zdania nie zmienił do dzisiaj.
 

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 


czwartek, 29 sierpnia 2013

Polskę rozkłada klerykalna ekonomia

Minister finansów, podobnie jak premier Donald Tusk, szuka wymówki na dalsze zadłużanie państwa. Środowy, sejmowy występ Jacka Rostowskiego nie przeszedł bez echa, znamy już temat weekendowych programów politycznych. Rostowski usprawiedliwiał się, że wzrost gospodarczy Polski w roku 2013 przewidywał na prognozie Europejskiego Banku Centralnego z września 2012 roku. To Bank Centralny pomylił się, a za jego wyliczani poszli wszyscy, więc wszyscy się pomylili, zwalił z siebie winę minister. 0,9% wzrostu PKB, zamiast zapowiadanych 2,2%. Gdzieś zapodziało się 1,3%! Zadowolony z siebie Rostowski dowodził, że wzrost w całej Unii wyniósł -0,9 PKB, więc… cieszcie się, Polacy! Słowa o tym, że ekonomia klerykałów rozłożyła kraj na łopatki.

Deficyt budżetowy wzrośnie, o ok. 20 mld. złotych. Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, więc jest nadzieja, że większych zobowiązań na barki Polaków rząd już nie wrzuci. Słuszne pytanie, zadane przez posła SLD, Ryszarda Zbrzyznego: co to za kataklizm się stał, że w budżecie zabrakło tyle pieniędzy? Odpowiedź znalazł krytyk rządu, Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota: Polski po prostu nie stać na kosztowny duet Tusk- Rostowski. Nie zamierzam streszczać zarzutów, celnych i mocnych, pod adresem premiera i ministra finansów,  spodziewam się, że zainteresowani oglądali debatę, bądź migawki z niej. Wyprowadzony z równowagi Rostowski, przygwożdżony celnymi uwagami, zareagował histerycznie. Pan minister bardzo żałuje, że jego krytycy z opozycji, żądający jego głowy, nie mogą podać się do dymisji! Powinni odejść, oznajmił pan Jacek Vincent.

Minister finansów nie po raz pierwszy okazał butę, arogancję i pogardę. Szczęśliwy posiadacz polskiego obywatelstwa, przyznanego przez premiera Jarosława Kaczyńskiego, zarzuca opozycji, że nie słyszy żadnych propozycji nowej polityki gospodarczej, które rząd mógłby od ręki przyjąć. Cóż, posiadacz 3 wielkich domów, 5 mieszkań, bogaty emeryt z majątkiem szacowanym na ok. 60 milionów złotych, który nigdy nie pozna losu polskich emerytów, może patrzeć na krytyków z góry. Jak to, pan minister nie słyszał żadnych propozycji na ciężkie czasy? A proszę bardzo, kilka pierwszych z brzegu, po kolei: PiS żąda od premiera, by zajął się sprawami zdjętego krzyża w komendzie radomskiej policji, PSL opowiada się za mniejszym prześladowaniem (sic!) chrześcijan w Platformie Obywatelskiej, Solidarna Polska łasi się do biskupów i Tadeusza Rydzyka… Nie chce mi się grzebać w „programach” partyjek typu PJN czy tuzów pokroju Korwina- Bzikke, bo to strata czasu! Jedyny program gospodarczy, zdolny cokolwiek w kraju zmienić, to propozycje Ruchu Palikota, w symbiozie z programem SLD. Szaleństwo? Nie, fazę nieudolnych eksperymentów już mieliśmy, nie stać nas na dalsze marnowanie publicznych miliardów, obecny, lansowany, przegrany model gospodarczy, który wygenerował miliony bezrobotnych, nędzarzy, oraz masę bezdomnych,  nie stać nas na utrzymywanie partyjnych korporacji, ssących pieniądze z budżetu nie gorzej, jak Kościół katolicki!

Nie tak dawno zapoznałem się z tekstem blogera nocri, który bardzo boi się Ruchu Palikota i jego lidera dowodząc, że partia jest przystawką do głosowań dla PO i wesołą kampanią w damskich rajtuzach. Nie zaglądałem posłom i posłankom pod spodnie/ spódnicę,więc nie pozostaje mi nic innego, jak spróbować uwierzyć na słowo dociekliwego blogera. Od siebie polecam jednak zapoznanie się z programem Ruchu Palikota, bo ten przeczytali chyba tylko wyborcy, członkowie RP, a trudu tego nie zadali sobie zawistnicy Janusza, dziennikarze i zwolennicy PiS, katoprawicy i klerykalnego, polskiego bajzlu. Nie tak dawno Janusz Palikot w tygodniku Romana Kotlińskiego chwalił model norweskiej gospodarki, wielki państwowy fundusz emerytalny, wart 740 mld. $! Wartość funduszu wzrosła od 2005 roku czterokrotnie, a rząd norweski przewiduje, że do 2020 roku wzrośnie o kolejne 50 %! W Polsce pieniądz ten dawno by już wyparował, przekazano by go na ubogi Kościół katolicki! Tak, Norwegowie mają ropę naftową, dzięki której stać ich na zaspokojenie potrzeb emerytów, zapewnienie godziwym emerytur. Tyle że Polska podobno ma gaz łupkowy. Ba! Trwa już podobno eksploatacja złóż! Gdzie trafią zyski i dlaczego do kieszeni amerykańskich koncernów?

Śmieszy mnie radość radiomaryjnych z PiS, którzy aż przebierają kaczymi nóżkami, by wskoczyć rządowe ławy i ministerialne fotele. Cóż to za alternatywa: niegospodarni klerykałowie, trwoniący publiczne pieniądze, wydający miliardy na zachcianki watykańskiego Kościoła mają być zastąpieni za podobnych sobie? Nie jestem zwolennikiem PO, ale w tej chwili to najlepsza partia z prawicy, która nadaje się do sprawowania władzy, mimo nieudolności, błędów, zaniechań i strachu przed Kościołem. PiS jest jeszcze gorszy! Zbieranina klerykałów, ministrantów Rydzyka, z których większość ma jakieś odchyły od normy, skoro jak fetysz działa na nich sutanna! Nie tacy politycy są potrzebni Polsce, psujowie są zbędni! W dodatku rządy katoprawicy spod znaku PiS to dalsze obdarowywanie Kościoła polskim majątkiem, przerzucanie na barki państwa finansowania całkowitej kościelnej działalności i biznesów, panoszenie się kleru, inwestowanie w radiomaryjne biznesy itp. Ile będą kosztowali budżet PiS-macy, wypisujący w periodykach bzdury na pograniczu fantazji, gdzieś trzeba będzie upchnąć w mediach publicznych wszystkich tych redaktorów Gzymsów?

 Na październik zapowiadany jest kongres Ruchu Palikota, na którym ma się odbyć nowe otwarcie, nowy rozdział w polityce. Czy będzie to marsz po władzę Palikota, czy po współrządzenie, czy po przetrwanie- okaże się w 2015 roku. Do niego szmat czasu, który działa na korzyść partii z lewej strony sceny politycznej, takich jak SLD, oraz na Ruch Palikota. Czy ta partia jest lewicą, czy centrum, czy centrolewicą, znaczenia nie ma, jej wrogowie mają lepsze pomysły i recepty, ale, dziwnym trafem, nikt nigdy ich nie wybrał i nie słuchał, do Sejmu się nie dostali. Ich pomysłem na życie jest ciągłe narzekanie, żądanie zmian, ale kiedy już ktoś nowy pojawi się na scenie... w dalszym ciągu narzekają, na nowego również! Gdy otrzymam zaproszenie na październikowy kongres, na pewno go odwiedzę, zrelacjonuję i podzielę się swoimi przemyśleniami. Nie, nie jestem zafascynowany Januszem Palikotem, jego Ruchem i jego posłami. Mnie nikt nigdy nie namówi na wybór między dżumą (PO) a cholerą (PiS). Wolę wybierać między większym (SLD), a mniejszym złem (RP). Zresztą kto, prócz klerykalnej prawicy i klechów twierdzi, że SLD i RP to zło?

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 31 lipca 2013

Złote życie, pośle emerycie?

Niemal rok temu „Wprost” pisało, że w polskim Sejmie zasiada 40 posłów mających uprawnienia emerytalne, z których 39 z nich oprócz niemałej przecież pensji poselskiej pobierało emeryturę. W 2011 roku świadczenia emerytalne tychże posłów kosztowały budżet 1,6mln. złotych. Średnio 3,5 tys. złotych miesięcznie. To sporo, ale okazuje się, że dla wielu posłów i tak za mało.

Z pewnym zdziwieniem zapoznałem się ze stanowiskiem posła, rzekomo lewicowego, Romualda Ajchlera z SLD, który jest za wprowadzeniem specjalnych emerytur dla posłów. Nikt nie zmuszał pana Ajchlera, by poszedł w politykę, w posły, mógł zostać kimkolwiek i nie kwękać. Ale pan poseł ma misję! Chce być pierwszym, który podejmuje temat socjalu byłych i obecnych posłów. Nie umilkły jeszcze echa pomysłu marszałka Senatu, Bogdana Borusewicza, który marzy o emeryturach dla dawnych działaczy podziemnej opozycji (pomysł poparty przez Zbigniewa Bujaka, w przeszłości nieudolnego szefa GUC i innych asów, z których większość żąda świadczeń za wylegiwanie się na styropianie) a tu wyrywa się z większą bzdurą, poseł lewicy. Tajemnicą poliszynela jest, że pan Ajchler za rok osiągnie wiek emerytalny, a to oznacza, że gdyby pomysł chwycił i przeszedł w Sejmie, biedny socjaldemokrata otrzymywałby dwie emerytury. Taki mały zbieg okoliczności! Posłowie to krezusi, każdy z nich ma zapewnioną niemałą emeryturę, ale paniska do końca życia muszą żyć ponad stan! A dlaczego pan Ajchler nie odkładał pieniążków w OFE, które miały być zbawieniem dla wszystkich Polaków?

Nie jest ważne czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy w Polsce będzie dobrobyt, najważniejsze, żeby Polska była katolicka- wyznał przed laty z rozbrajającą szczerością wicepremier Henryk Goryszewski. Nic to, że jego kancelaria, za nic nie robienie i pozostawanie w stanie gotowości dla jednej z rządowych agend kasowała co miesiąc zieloną gotówkę made in USA. Nic to, że kolejne rządy robiły wszystko, by słowa Goryszewskiego ciałem się stały. Nic to, że jesteśmy dziś republiką watykańską, w której byle klecha w zakonnym habicie może bezkarnie mówić o prezydentowej per czarownica, która powinna poddać się eutanazji. Nic to, że kolejne dwa rządy lewicy (hi hi hi!) stawiały się na każde wezwanie kościelnej partii, episkopatu, by w zaciszu gabinetów spełniać wszelkie zachcianki biskupów katolickich. Nic to, że miliony polskich emerytów, przez polskich polityków, wyłącznie przez ich decyzje, żyje w biedzie i nędzy. Nic to, że ponad milion młodych ludzi wyemigrowało z Polski za chlebem. Nic to, że dług publiczny kraju rośnie w zastraszającym tempie. Nic to, że coraz mniej jest wpływów do budżetu państwa, a coraz więcej wydatków. Kogo to obchodzi, pana posła Ajchlera? Martwił go kiedykolwiek los większości polskich emerytów, pobierających głodowe świadczenia?

Do szefa SLD, Leszka Millera, wysłałem zapytanie, ilu byłych parlamentarzystów zatrudnia partia, którą pan kanclerz kieruje? Ilu posłów SLD daje pracę byłym kolegom z Sejmu? Skoro tacy z nich fachowcy, wysokiej klasy specjaliści, to posłowie lewicy chyba wyrywają ich sobie? Nie spodziewam się odpowiedzi, bo nie raz i nie dwa otrzymałem dowód, że polscy politycy mają kłopot z obsługą poczty elektronicznej. Okazuje się, że Polska ma być katolicka, zadłużona po uszy, w której największym ziemskim posiadaczem jest katolicki Kościół, z bezkarnymi biskupami, plotącymi bzdury o swoim „prawie naturalnym”, z biedotą, ledwo zipiącymi emerytami, ale z bogatą klasą polityczną. Feudalizm- bis: bogaci politycy, biskupi, oligarchowie z politycznymi układami. Reszta ma głosować, wybierając między dżumą i cholerą i płacić, płacić i jeszcze raz płacić! W końcu ktoś musi utrzymać to towarzystwo, które zrobiło z Polski to, co zrobiło.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

środa, 19 czerwca 2013

Terapia szokowa dla partii politycznych potrzebna od zaraz!

Pod koniec 2010 roku Senat wniósł poprawkę do ustawy o finansowaniu partii politycznych, na mocy której dotacje z budżetu miały być mniejsze o połowę. Sejm poprawki przegłosował, 219 posłów było przeciwko cięciom, 226 za. Platforma Obywatelska chciała wówczas zawieszenia dotacji dla partii na trzy lata. Jej projekt jednak upadł podczas pierwszego głosowania w Sejmie. Wówczas dotacji bronili, niczym narodowego skarbu, posłowie z PSL, oraz PiS i SLD, których politycy plotą dniem i nocą o sprawiedliwości, solidarności, mamiąc wyborców socjalnymi obietnicami. Wygodnie im się żyje na koszt społeczeństwa!

Kryzys, finanse państwa w ruinie, dług publiczny rośnie, a posłowie PiS, SLD i PSL zamierzają bronić budżetowych dotacji niczym niepodległości. Ostatnia propozycja premiera Donalda Tuska, by państwo zaprzestało finansować  partie z publicznych pieniędzy, spotkało się z ostra krytyką sejmowych dinozaurów. Narcyzowaty Hofman, (niedo)rzecznik PiS łgał publicznie, że zawieszenie dotacji m.in. dla PiS jest... zawieszeniem demokracji! Doprawdy, łatwość, z jaką katoliccy posłowie Kaczyńskiego głoszą bzdury i kłamstwa jest porażająca! Pan Gawkowski, sekretarz generalny SLD, również mija się z prawdą, dowodząc, jakoby premier rzucił hasło, by partie były finansowane brudnymi pieniędzmi. Nie wątpię, że pan Krzysio i jego szef chętnie wyciągną łapkę po pieniądze wciskane przez mafię lub szemranych biznesmenów, skoro tak szybko przyszły im do głowy te niegodziwe metody! Z kolei skompromitowani, ośmieszający się politycy PSL grzmią, że propozycja premiera jest zamachem na demokrację. W opinii pazernych na pieniądze posłów, ustawa o finansowaniu partii politycznych jest znakomita, funkcjonuje doskonale, więc po co cokolwiek zmieniać? A czy spytał ktoś Polaków, czy zmuszenie ich do finansowania ze swoich podatków partii politycznych nie jest zamachem na ich wolność? Czy zapytano nas o zdanie, dano wybór? No i o czym bredzą ci parapolitycy, przyssani do budżetu,o jakim zamachu na demokrację? Z ich bzdur wynika, że partie, które nie były finansowane z budżetu, były niedemokratyczne?! Zatem czasy, przed wejściem w życie przepisów o utrzymywaniu Kaczyńskich i Millerów z budżetu były czym, totalitaryzmem?

Kiedy słyszę i czytam bzdury tych parapolityków, psujów Polski, kiedy słyszę ich skamlenie, że mafia opanuje politykę, gdy nie będzie dotacji z budżetu, to krew mnie zalewa. Posłowie na bakier są z Konstytucją, a w rozdziale 1 art. 11 pkt.2 jest zapis, iż finansowanie partii politycznych jest JAWNE! Tymczasem politycy zachowują się tak, jakby zamierzali ukrywać, skąd pozyskiwaliby fundusze na działalność partyjną. I co mówią, oficjalnie, publicznie, w mediach- że byliby przekupni, otwarci na propozycje korupcjogenne! Czy ktoś zmusi skarbnika partii, by ten wziął lewe pieniądze, by je krył przed okiem wyborcy? Wreszcie- od czego są służby specjalne, CBA? To jak to jest w tym kraju błogosławionego, do nauk którego odwołują się posłowie, z krzyżem na sali posiedzeń sejmu? Tacy wszyscy święci i rozmodleni, a jak co do czego, to co się okazuje, że na Wiejskiej aż roi się od otwartych na korupcję?

W polskiej polityce potrzebna jest terapia szokowa. Przydałby się taki Balcerowicz, który rozwaliłby polityczną i sejmową skamielinę. Pora skończyć z politycznym socjalizmem, panowie posłowie! Najwyższy czas, byście zasmakowali, jak wygląda wolnorynkowy kapitalizm polityczny. Bez dotacji, subwencji, pomocy państwa. Wolny rynek, jego niewidzialna ręka załatwi wszystko! Powtarzacie to milionom Polaków, więc i wasze sprawy, garstki posłów, ta ręka rozwiąże. Obecny system finansowania waszych zbędnych i kosztownych w utrzymaniu partii jest niewydolny, niesprawiedliwy i szkodliwy dla Polski. W razie waszego upadku, a ten z pewnością nastąpiłby, gdyby pozbawiono was dotacji, przyszliby inni, może o niebo lepsi, dla których nie liczyłoby się tylko pełne koryto, władza i łatwe pieniądze.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 13 maja 2013

Sejm pilnuje kościelnych biznesów

Na początku maja otwarto w Gdańsku wystawę „The Human Body”. Można było obejrzeć tam spreparowane organy ludzkie, oraz kompletne ciała. Organizatorzy określili swoje dzieło podręcznikiem anatomii, nikogo do oglądania eksponatów nie zmuszali, nie bawili się w „obrońców życia”, eksponujących zdjęcia aportowanych płodów w miejscach publicznych. W Gdańsku odbywało się wszystko dyskretnie, nie na tyle jednak, by wystawa uszła uwadze radiomaryjnemu posłowi, Andrzejowi Jaworskiemu. Tak, tak, temu z PiS, zasiadającego w sejmowej komisji ds. przeciwdziałania ateizacji Polski. Wszak spreparowane ciała eksponować mogą jeśli nie Von Hagens, to ateiści! Poseł histeryzował, że wystawa narusza godność zmarłych. Nie zadał sobie trudu, by zapoznać się z wolą zmarłych, na co po śmierci przeznaczyli swe ciała. Nie każdy chce pochówku, by jego ciała stały się karmą dla robaków, nawet z katolickiej ziemi. Pozostają inne możliwości, ale tego ograniczony poseł nie wie, widać w mediach Rydzyka o tym milczą.

Nie zastanowiła mnie ta nagonka, chodziło o wywarcie dodatkowej presji na polityków, którzy zajmowali się projektem ustawy o pochówkach i cmentarzach. W ubiegły czwartek kluby sejmowe, poza SLD i Ruchem Palikota, opowiedziały się za odrzuceniem projektu zmian w ustawie o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Najpoważniejsza zmiana, autorstwa SLD,  wiązała się z możliwością przechowywania w domu urny z prochami zmarłego. Na początku marca prawicowi politycy sejmowych komisji cyfryzacji i administracji, oraz samorządu terytorialnego postulowali o odrzuceniu proponowanych zmian. Posłowie kierowali się negatywną opinią do projektu, wystawioną przez… katolickiego biskupa, Wojciecha Polaka! Ta i tylko ta opinia była dla posłów najważniejsza, inne były nieistotne. Odrzucono projekt zmian mający na celu unowocześnić przepisy z 1959 roku, a które pozwoliłyby na pełną gwarancję wolności sumienia i wyznania w zakresie formy i sposobu pochówku. Posłowie argumentowali, że docierają do nich sygnały, że istnieje potrzeba doprecyzowania obowiązującego prawa oraz zlikwidowania istniejących niedomówień i luk prawnych w kwestii pochówków, oraz zwrócili uwagę na zmiany, jakie zaszły w mentalności i obyczajowości Polaków względem pochówku zmarłych. Podkreślano, że obowiązująca ustawa nie uwzględnia w szerszym zakresie form pochówki odmiennych od tradycyjnie chrześcijańskich.

Przeczytałem druk nr 1165, podpisany przez przewodniczącą komisji cyfryzacji, Julię Piterę, zastępcę przewodniczącego komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej, Waldy Dzikowskiego i uśmiałem się do łez! Rozmodlone towarzystwo powołuje się na opinię Prezydium Sejmu, słowa nie ma o opinii wspomnianego katolickiego biskupa! Czyżby posłowie wstydzili się prawdziwego uzasadnienia swej opinii, czy też chcą ukryć przed Polakami fakt, kto wpływa na decyzje dotyczące światopoglądu? Wniosek o odrzucenie projektu posłów SLD zgłosił  poseł Tomasz Szymański z PO. Czym uzasadnił swoją decyzję? Otóż pan poseł oznajmił, że zasada demokratycznego państwa prawnego, wyrażona w art. 2 Konstytucji, wymaga zapewnienia pewnego poziomu ochrony prawnej zmarłych i należnego im szacunku, poza tym w Polsce funkcjonuje tradycja pochówku zmarłych, więc żadnych zmian nie będzie.Póki trwa prawicowa koalicja, chciałoby się dodać, która słucha poleceń biskupów. Od kiedy tradycja jest prawem, poseł już nie wyjaśnił.

Nie ma sensu oczekiwać zmian, póki Sejm zdominowany jest przez katoprawicę, a komisja cyfryzacji ma w swoich szeregach takie tuzy, jak  Elżbieta Kruk, Anna Sobecka, Artur, Górski, Przemysław Wipler czy Waldemar Pawlak, dla których polecenie biskupa jest prawem. Tacy posłowie będą dbali, by krzywda nie stała się Kościołowi, mają gdzieś potrzeby ateistów, bądź niepraktykujących katolików, pilnują, by ani jedna złotówka nie wymknęła się z rąk Kościoła, by zarabiał on na Polakach nawet po ich śmierci. Ile kosztuje pochówek, wykup miejsca na cmentarzu, a ile kosztuje kremacja zwłok i urna do przechowywania prochów? Tu nie o tradycję, lecz o pieniądze chodzi, wielki biznes cmentarny, z którego zyski czerpie kler!  Katoprawica dba, by nic nie zmieniło tego stanu rzeczy! Dziwnym trafem nie przeszkadza posłom bezczeszczenie zwłok zmarłych, tzw. świętych katolickich, których części ciała obnoszone są w procesjach, składowane w kościołach, wędrujące po parafiach, nawet szkołach. Ilekroć dochodzi do kwestii postulatów dotyczących światopoglądu, słyszę głosy, że PO musi liczyć się z głosami elektoratu konserwatywnego. Kiedy zacznie się liczyć z elektoratem liberalnym i resztą Polaków?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 10 maja 2013

Kosztowne partie polityczne

Media pasjonują się 6 milionami, jakie mogły zostać wydane niezgodnie z przeznaczeniem przez ministerstwo sportu. Dziennikarze używają sobie, ile wlezie, ministra Joanna Mucha nie dysponuje umiejętnościami, które predestynowały by ją na stanowisko ministerialne, ładna buzia to za mało, przydałoby się też nico wiedzy i cięty język. Oczami wyobraźni widzę komentarze Stefana Niesiołowskiego, gdyby to on był szefem sportu. Byłoby wesoło!

Media poświecą nadchodzący weekend na te 6 milionów, jakby to była kolosalna suma. Owszem, to dużo, ale biorąc pod uwagę, ile się w Polsce marnotrawi publicznego grosza, to te 6 milionów są kroplą w morzu. Zniknął temat odpisu podatkowego na Kościół, symboliczna suma, jak określił 90 milionów złotych kard. Nycz, już nie jest tematem chwytliwym. Pan w sutannie każe, więc sługa dziennikarz- katolik musi, więc nie pisze. A już w ogóle cisza, kiedy chodzi o finansowanie partii politycznych z budżetu państwa! Najwidoczniej pismacy uznali, że płynące na konto partii budżetowe miliony są dowodem silnej demokracji i objawem sprawiedliwości społecznej. Podatnik nie ma nic do powiedzenia, nie pytano go, czy wyraża zgodę na dotacje z budżetu. Zdecydowali o tym sami posłowie. W dobie kryzysu, ograniczeń, cięć i namawiania do zaciskania pasa politycy są hojni, jeśli idzie o ich interesy. Rzut oka na stronę PKW : w 2012 roku, w ramach dotacji budżetowej, PO otrzymała 48 mln złotych, PiS otrzymało 47 milionów, PSL-15 mln., SLD-14,3 mln, Ruch Palikota-8,5 mln. Kwoty dla szarego Kowalskiego niewyobrażalne, dlatego też przemilcza się fakt, jak hojne jest państwo dla „wybrańców narodu”! Solidarna Polska, partia, której w przyszłym Sejmie na pewno nie będzie, postuluje, by zaprzestać dotowania partii politycznych budżetu. Kiedy politycy ugrupowania Ziobry należeli do PiS, nie brzydzili się subwencjami, dziś im one przeszkadzają. Janusz Palikot od dawna twierdzi, że subwencje należy zlikwidować, ale nie znajduje zrozumienia. On, przedsiębiorca, jego przedsiębiorczy posłowie ( kilku nie pobiera uposażeń poselskich), utrzymają siebie i partię, zrobią to też członkowie partii, pozostający poza parlamentem. Liderzy wielkich partii, takich jak PO i PiS, nie zgodzą się nigdy na całkowitą likwidację dotacji budżetowych, bo to oznaczałoby ich koniec. Ich i ich partii. Stąd pozorne ruchy, jak obcięcie dotacji o połowę, na czym straciły słabsze ugrupowania. 133 miliony złotych za jeden rok, 532 za 4 lata. Tyle kosztuje nas utrzymanie partii politycznych. Kosztowny balast, z którego większego pożytku nie ma!

Jestem jak najbardziej za tym, by dotacje poszły w siną dal. Pora, by zmienić sposób finansowania partii, niech liderzy i ich przydupasy zaczęły ruszać głową by pozyskiwać fundusze na działalność. Pozbawione dotacji partie będą podatne na korupcję? I kto to mówi, głownie katoliccy posłowie, mający gęby pełne frazesów o moralności katolickiej! Jeśli taka ich moralność, niech udadzą się po pieniądze do instytucji Kościoła katolickiego, który zyskał miliardy, głownie dzięki decyzjom rozmodlonych posłów. Swój swojego poratuje. Chociaż… w tym przypadku nie byłbym tak do końca pewien.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

czwartek, 18 kwietnia 2013

Czarny Piotruś

Wielkie halo zapanowało, jakby świat się skończył, kiedy na wczorajszej konferencji, w otoczeniu polityków związanych z SLD, wystąpił Piotr Tymochowicz. Pamięć ludzka jest dobra, ale krótka, wypada więc przypomnieć, że:

-już przed ubiegłorocznym, majowym Kongresem RP drogi Piotra i Janusza się rozeszły. Rzuciłem Palikota dla Millera, wyznał wtedy Tymochowicz. Dlaczego? Palikot obrał złą drogę. Zarówno jeśli chodzi o strategię polityczną, jak i podejście do ludzi. Nie wypada mi zamieszczać komentarzy ludzi, zdziwionych decyzją Piotra. Roi się tam od przekleństw.

-Piotr ma za sobą pracę m.in. dla Stana Tymińskiego, Mariana Krzaklewskiego, Michała Kamińskiego, Andrzeja Leppera, Janusza Palikota. Dziś pracuje dla Leszka Millera. Jutro dla PO? Niewykluczone...

-Nie zrobię numeru, że nagle będę doradzać SLD. Za dużo wiem o Januszu Palikocie, o jego ludziach. Nie są to rzeczy negatywne, ale miałem dostęp do poufnych informacji i sam bym się źle czuł, gdybym za parę lat pracował dla kogoś innego- wyznał Tymochowicz po wyborach parlamentarnych w 2011 roku...

-Palikot to większy cynik, niż ja sam- słowa Piotra Tymochowicza, po zakończeniu współpracy z Palikotem, zastanowiły mnie. Czyżby Piotr odkrył Amerykę? Tymochowicz podkreślał, że Palikot zbyt angażuje się w dziedzinę wizerunku, staje się PR-owcem, a nie politykiem.

-Uważam, że mamy debilne społeczeństwo. Nie gówniane, ale debilne. Przepraszam, że to powiem, ale po wyborach mogę sobie na to pozwolić. Kiedy patrzę na 30 proc. poparcia dla PiS nadal uważam, że jest debilne- zdradził trochę mniejszy cynik Tymochowicz.

Trochę mniejszy cynik, Piotr Tymochowicz, znokautował Pawła Kukiza, który żali się, że mu źle w Polsce:

Idiota Dostojny
choć nie Dostojewskiego
czyli swojski, głupi, zbrojny....
Proszę Państwa oto Twarz ....
ni to grabarz, ni to szklarz ...

Wkurw w artyście bierze górę,
Kiedy wierzy w każdą bzdurę
Bo to polski Patriota
krótko: Pieniacz Idiota
Wszystko rozumiem, ale mieć pretensje do .... rządu, partii, premiera i ch..wie kogo o to, że nie ma stabilizacji, w szczególności artystycznej ? Drogi Kukizie Pawle - patriotyczny filozofie polskiej myśli artystycznej - a proś o azyl w Ambasadzie Korei Północnej - tam będziesz miał stabilizację zajebistą ....
Piotr zaapelował również, by zorganizować zbiórkę pieniędzy na szczytny cel. tj, na psychiatrę dla poczciwego Mikke Korwina. Nie lepiej zrobić z nich większy użytek, tj wyrzucić je w błoto?

-SLD przejmie władzę, to jest logiczne. PO po raz trzeci nie wygra, a Ruch Palikota nie stworzy na tyle silnych struktur. Ludzie pozwolą, żeby do władzy wróciło PiS- przepowiada Tymochowicz. Hmm... czyli będzie po staremu: Samoobrona nie wygrała wyborów, nie wygrał ich RP, a w następnych wygra PiS, czyli... przegra SLD!

-Jest to jakaś strata. Ale kim naprawdę jest Piotr Tymochowicz, mówi jego działalność. Większy PR robi wokół siebie niż dla swojego klienta – komentował postawę Tymochowicza poseł RP Roman Kotliński.

-Uważam za konieczne powiedzieć szczerze, że mój były klient nie jest fałszywy, nie jest oszustem. Wierzę w jego dobre intencje. Inna sprawa, czy okażą się słuszne oraz czy zmieni on jakoś polską rzeczywistość.Palikot zawsze był liberalny, nie lewicowy. Dlatego RP powinien mieć dwóch liderów, odpowiedzialnych za dwa skrzydła. Ale Janusz chce być tylko jeden- oznajmił Tymochowicz.

Wiemy już, że tym drugim na pewno nie będzie Piotr Tymochowicz, który zamierza procesować się z Google, bo sieci pojawiły się strony jawnie nienawistne i zniesławiające jego i rodzinę. Strony te są najwyżej pozycjonowane przez Google. Mam nadzieję, że to żart primaaprilisowy. Bo czy groźna jest witryna  Piotrtymochowicz.com?

środa, 17 kwietnia 2013

Lewico, wróć!


Rok 2015, chwila po wyborach parlamentarnych. Komu radość, komu smutek? Minimalna wygrana Platformy Obywatelskiej, przed wiecznym przegranym PiSem. Pozostałe trzy miejsca, ze zbliżonym wynikiem, zajęły Ruch Palikota, SLD, oraz Stowarzyszenie Lewicy, partia Ryszarda Kalisza. W obozie zwycięskiej Platformy radość przechodzi w zdenerwowanie: PSL, dotychczasowy koalicjant, znalazł się za burtą, a z pierwszych sygnałów docierających z obozów lewicy wynika, że liderzy zaczęli toczyć rozmowy o możliwości powołania rządu, który miałby minimalną, ale jednak, sejmową większość. Leszek Miller, Janusz Palikot i Ryszard Kalisz przeprowadzili szybkie rozmowy, których efekt przerósł najśmielsze oczekiwania, mimo rozpaczliwych prób PO, by pozyskać do koalicji SLD. Podpisano umowę koalicyjną. Na czele rządu stanął Leszek Miller.

Scenariusz s-f, chciałbym jednak zobaczyć taką scenę. Może nie za rok, dwa, ale w tej dekadzie. Z wielu powodów rząd koalicji lewicy wydaje się niemożliwy, nie tylko dlatego, że w polskim Sejmie lewicy jak na lekarstwo, trwają wyścigi w udowadnianiu wyborcy, kto tą lewicą ma prawo się nazywać: SLD, Ruch Palikota czy poszczególni posłowie. Kolejnym powodem jest wizja takiej lewicy, zdolna skupić wokół siebie taką ilość wyborców, która pozwoli na wygranie wyborów. Leszek Miller stawia na lewicę socjalną, Janusz Palikot na światopoglądową. Nie czas i pora wytykać Palikotowi jego przeszłość w PO, głosowania zgodne z konserwatywną myślą, oraz przeszłość w „Ozonie”, bo to broń obosieczna, którą Leszek Miller lekceważy. Wystarczy prześledzić „wyczyny” Millera, kiedy był ministrem w lewicowym rządzie, po nieoczekiwanym zwycięstwie SdRP w 1993, oraz jego premierostwo. Jeden i drugi rozdział kariery politycznej Millera aż ociekał klerykalizmem! Czy był to udawany klerykalizm, pragmatyzm, czy może strach przed Kościołem i biskupami? Wielu jest wyborców, którzy byli gorliwymi katolikami, a którzy dziś nie chcą mieć nic z Kościołem wspólnego. Poglądy się zmieniają.

Lewica socjalna. Brzmi pięknie, ale nie jest to możliwe do zrealizowania w Polsce. Nie z tymi politykami i partiami, wierzącymi w niewidzialną rękę rynku, nieśmiertelną prywatyzację i w OFE. Na modelu Polski, narzuconym Polakom po 1989 roku, korzysta garstka. Ma ona jednak takie wpływy, możliwości i fundusze, że większości skutecznie wmówiono, że tak musi byś, że innej Polski być nie może, że nas na nią nie stać. Model skandynawski, u nas, w Polsce? Przecież to socjalizm, komuna!- krzyczą zwolennicy wolnego rynku. Jeśli taką Polskę chce budować SLD, to jestem jak najbardziej za. Na usta ciśnie się pytanie: dlaczego Sojusz takiej Polski nie próbował budować? Z powodu braku funduszy, lepiej było kierować środki w kierunku Kościoła katolickiego? Finanse to pole do popisu dla lewicy, która na pierwszym miejscu stawia rozdział państwa od Kościoła. To zadanie dla Ruchu Palikota. Z niecierpliwością czekam na wynik interpelacji posła Romana Kotlińskiego, pytającego o celowość i wysokość sum, przekazywanych na biedny rzekomo Kościół katolicki. O co chodzi? Art. 26 ust.1 pkt 9 ustawy z dnia 26 lipca 1991 roku o podatku odchodowym od osób fizycznych umożliwia podatnikom, przy ustalaniu podstawy opodatkowania, odjąć od dochodu kwoty darowizn na cele kultu religijnego, w wysokości do 6 % dochodu. Art. 18 ust. 1 pkt 7 ustawy z dnia 15 lutego 1992 roku daje firmom prawo odpisu na cele kultu religijnego do 10% dochodu. Art. 55 ust 7 ustawy z dnia 17 maja 1989 roku, o stosunku państwa do Kościoła katolickiego pozwala na odpis darowizna na kościelną działalność charytatywno- opiekuńczą w wysokości 100%. Niewinnie brzmiący przepis, jednak po przyjrzeniu się mu trzeba zmienić zdanie: bo jeśli ktoś ma do zapłacenia 5 mln. złotych podatku i w całości przeznaczy go zaprzyjaźnionemu szefowi miejscowego Caritasu (choćby na papierze, odpalając mu do kieszeni 1 mln. złotych), nie zapłaci grosza podatku. Poseł Kotliński pyta ministra finansów, ile rocznie budżet Polski z tego tytułu traci na rzecz Kościoła? Rostowski, pobierający skromną, brytyjską emeryturę, będzie wił się jak piskorz, by uniknąć odpowiedzi, popartej wyliczeniami. Takimi interpelacjami powinno się zasypać ministra finansów, pytając, dlaczego pieniędzy wyrzucanych w błoto, czyli na Kościół, nie przeznaczyć na refundację In vitro, żłobki, przedszkola czy budownictwo komunalne?

Jakie jest miejsce dla Ryszarda Kalisz i jego stowarzyszenia na scenie politycznej? Odpowiedź jest naiwna: by wygrać wybory! Skoro nie potrafi tego zrobić lewica od 2005 roku, ktoś je wygrać musi. Z kim, jak i co będzie tworzył Kalisz, jeszcze nie wiadomo. Brak zaplecza, brak ludzi, programu. Są chęci, możliwości i nazwisko, które znaczy dużo. Politycy dzielą się na anonimowych i na celebrytów. Ci ostatni mają ułatwione życie, bo są znani, rozpoznawalni, zapraszania do audycji radiowych i telewizyjnych. Do nich należy Ryszard Kalisz. Ex- poseł SLD zamierza dołączyć do Europy Plus, projektu Marka Siwca, współtworzonego przez Janusza Palikota. Co prawda Kalisz zapowiedział, kiedy ukazał się kontrowersyjna książka Janusza Palikota, że nie będzie się obrażał, ale już nigdy z szefem RP nie pójdzie na wódkę, na wino, na kawę, bo niegodne jest, kiedy ktoś postępuje się w taki sposób, że traci się do niego zaufanie. Czy czas wyleczy rany? Możliwe, tym bardziej, że Europie Plus patronuje Aleksander Kwaśniewski, z którym Kalisz ma znakomite relacje. A propos Kwaśniewskiego: w ub. roku jeden z ośrodków badania opinii publicznej przeprowadził ankietę, której wyniki były zaskakujące: Polacy wskazali: jeśli Donald Tusk przestanie być premierem, powinien go zastąpić Aleksander Kwaśniewski. Orzekło tak 21% badanych. Czy to dużo czy mało dla kogoś, kto od lat nie brał udziału w życiu politycznym? Nie kieruję się badaniami rzeczonych ośrodków, które udowodniły wielokrotnie, że ich badania nie mają pokrycia z faktami. Ostatni kwiatek- ujemne poparcie dla Ruchu Palikota. Podobno to Olek wali gorzałkę, a ludzie od Palikota popalają zioło...

Ryszard Kalisz niby nie chce mieć nic wspólnego z Januszem Palikotem, ale ciągle jest z nim kojarzony, od chwili kongresu założycielskiego Ruchu Poparcia Palikota. I dobrze. Bo lewica to nie Palikot, nie Miller, nie Kalisz czy Kwaśniewski. Tworzą ją ludzie, którzy nie mają tego samego zdania w każdej kwestii. Są różnice i podziały, ale po co wytykać słabości i błędy, miast rozwijać mocne strony i chwalić dobre posunięcia? Leszek Miller wydaje się powoli rozumieć, że ciągłe scysje i przepychanki z Palikotem lewicy nie służą. Szef SLD twierdzi, że dla RP jest miejsce na polskiej scenie politycznej, ale po stronie liberalnej. Jeśli o mnie chodzi, to może to być i centrum, byleby pomogło Polsce i mieszkańcom. Nikt prof. Tomaszowi Nałęczowi, politykowi wywodzącemu się z PZPR, później związanego z Unią Pracy, nie wypomina, że został doradcą prawicowego prezydenta. Z jednym jestem w stanie się z Millerem zgodzić: wszystkie te gafy i pomyłki Palikota mogą brać się stąd, że czasem rzeczywiście może on udawać, ale nie musi. Po prostu nie wie, czy takie rozwiązanie jest optymalne. Błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi.

Teraz trochę humoru, by czytelnicy nie zasnęli nad tekstem Konfederata Nadużywania Władzy. Śmiechem żartem przedstawiam, po małej symulacji, nazwy partii, tworzących polski Sejm, kierując się datami urodzin ich liderów. Kto ma czas i chęć, szybko odkryje, o jakie partie chodzi:

Stronnictwo Publicznej Kasy
Organizacja Zamiatania Pod Dywan
Platforma Nadużywania Władzy
Ruch Robienia w Bambuko (za poprzedniego prezesa- Partia Ruchania Społeczeństwa)
Ruch Pijaków i Narkomanów ( przed wyborami 2011- Organizacja Robienia w Bambuko)
 Organizacja Pięknych Homosi


Nadzieje polskiej i europejskiej sceny:

Platforma Leni Patentowanych
Sojusz Robienia w Bambuko
Ruch Lawirantów i Krętaczy

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

piątek, 12 kwietnia 2013

Prezydentów trzech, kucharek sześć...


Leszek Miller po spotkaniu z Aleksandrem Kwaśniewskim, w którym uczestniczył także Józef Oleksy, poinformował, że były prezydent przyjął zaproszenie na Kongres Lewicy. Nie podano, czy dinozaury klękały przed Olkiem, czy podczas powitania Kwaśniewski nie nadepnął na kark któregoś z polityków SLD. Aleksander, wielka nadzieja szorstkich przyjaciół, ma zaszczycić swoją dobrze opłacaną osobą czerwcowy kongres, pod warunkiem, że zaproszenie otrzyma Janusz Palikot. Szef RP nie pcha się na Stadion Narodowy, o którym mówi się, że jest symbolem polskiej klęski. Tabletu, zmałpowanego pomysłu Jarosława Kaczyńskiego, podsuniętego przez Piotra Gadzinowskiego, nie będzie, proponuję w zamian przemówienie ks. Wojciecha Lemańskiego.

Józef, doświadczony w oleksowaniu na Jasnej Górze, nie krył złośliwości i oburzenia, usiłując przygryźć Leszkowi, zaprawionemu w spotkaniach z biskupami, że ten ośmielił się zaprosić na lewicowy kongres Lecha Wałęsę. Niski, stary komuch został przywołany do porządku przez Elektryka tak skutecznie, że zapomniał adresu swego fryzjera. Może nie Lemański, a sam Wałęsa będzie nawracał, co zmierzał uczynić z Januszem Palikotem, któremu groził, że będzie miał z nim, Elektrykiem, do czynienia, jeśli ośmieli się zdjąć sejmowy krzyż? Oby Lechu nie zapomniał wyjąć z ucha słuchawki, przez którą dociera do niego katolicki głos skromnego zakonnika z Torunia.

Z Gdańska do stolicy nie jest tak daleko, nocleg w Victorii nie jest zbyt drogi, stać Wałęsę na wynajem apartamentu. Lewa łapa nie jest już dla Wałęsy za długa, nogi również podawać nie zamierza. Wielki Elektryk jak dotąd nie wystawił mniejszościom seksualnym rachunku na 70 tys. dolarów, które stracił po odwołaniu wykładów, co było konsekwencją homofobicznych wypowiedzi krzyżówkowicza. Co się stało, że opuściło go szczęście w totka, kiedy skończyła się komuna? Wałęsa za wykłady kasuje wynagrodzenie w amerykańskiej walucie: czy coś zaproponował mu SLD? Co zaproponują ludziom pracy Miller i Wałęsa? Wykłady, chemii na półkach w markecie? 

Dariusz Joński, rzecznik SLD, cieszy się, że na czerwcowym kongresie lewicy udział weźmie trzech prezydentów: Kwaśniewski, Wałęsa i Jaruzelski. Premierów ma być od kilku do kilkunastu. Złośliwi mówią, że Alek i Bolek, zaprosiliby Lolka, gdyby ten żył. To warte byłoby mszy! Ośmieli się ktoś z SLD wysłać zaproszenie dla Jerzego Urbana, bądź dla księży, byłych agentów SB? Nie tylko matka Teresa nie pomoże SLD, zabraknie, niestety, uwielbiającej seks, jak koń owies, Renaty Beger z Samoobrony, Mnietka Wachowskiego, ks. Józefa Cybuli i abstynenta Sławoja Leszka Głódzia. Na lewicowym kongresie próżno będzie szukać choćby jednego bezdomnego. Taki elektorat nie głosuje, nie płaci podatków, nie uiszcza składek członkowskich na rzecz partii, więc jest niepotrzebny. Pan Wałęsa przed laty zainicjował debatę o biedzie w Polsce, na którą wtargnął, bez zaproszenia, bezdomny. "Kogo pan reprezentuje?" krzyczał Wałęsa, po czym nakazał wyprosić bezdomnego.

"Rotę", "Międzynarodówkę", "Mury", czy też "Boże, coś Polskę..." zaśpiewają zgromadzeni na Stadionie Narodowym, wynajętym za grube pieniądze od krytykowanych przez SLD w ub. roku szefów NCS? A może "Wolność słowa" Pudelsów z wokalem Maćka Maleńczuka? Leszek Miller, szef partii z programem walczącej o utopijną równość, obiecujący jutro bez obaw, z przyjemnością słucha Wałęsy krytykującego kapitalizm. Ten sam kapitalizm, o który przewodniczący "S" za komuny walczył, a premier Miller przed laty pielęgnował. Niewykluczone, że ekstaza pana premiera nie będzie miała granic, kiedy zasłuchany będzie w pieśń nuconą przez duet Wałęsa- Senyszyn. Andrea Bocelli i Sarah Brightman pękliby z zazdrości! A może i ze śmiechu...

wtorek, 9 kwietnia 2013

Ryszard lwie serce

Tydzień miłosierdzia zapowiedzieli biskupi, prosząc wiernych o pomoc ubogim. Dlaczego wiernych, a nie siebie wzajemnie? Weźmiemy się i zrobicie, tak podsumować można wszelkie apele panów w biretach, którzy w niedzielę dokonali otwarcia 69- bez skojarzeń proszę- Tygodnia Miłosierdzia, którego hasłem jest pusty slogan „Wiara żywa uczynkami”. Kto jest w Polsce ubogi i dlaczego Kościół katolicki? Tego wyjaśniać nie trzeba, skoro sam papież Franciszek podkreślił, że chce ubogiego Kościoła dla ubogich. Biskupi nie pozostali głusi na apele głowy Kościoła, bogate państwo polskie via Caritas solidnie postara się napchać przepastne kieszenie instytucji tak potrzebnej Polsce, jak Jarosław Kaczyński w fotelu premiera. Cieszcie się, Polacy! TYDZIEŃ miłosierdzia! Całe siedem dni! Ciekawi mnie, jak zastosuje się do apelu biskupów wspomniany Kaczyński i jego ludzie, co poczną 10 kwietnia, zejdą do podziemia?

Miłosierdzia nie zaznał Ryszard Kalisz, nazywany w pewnych kręgach chudym Ryśkiem 120. Sąd partyjny SLD (Sojusz Leciwych Dinozaurów) usunął jednego z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych posłów partii. Uzasadnienie- romans z Januszem Palikotem. Romans pornogrubasa ze świńskim ryjem jak mówią złośliwi, był solą w oku Leszka Millera. Kalisz, człowiek wierzący, nie zamierzał posypać głowy popiłem za konszachty z Europą Plus, zawiązanej z inicjatywy Marka Siwca, miał na tyle godności, by nie pokajać się przed Millerem. Chwała za to, Ryszardzie! Przed aparatczykiem czapkować i czołgać się to mogą Napieralski, Joński i Gawkowski. Poseł, który w ostatnich wyborach parlamentarnych otrzymał 53451 głosów okazał się honorowym człowiekiem: nie stanął w worze pokutnym przed szefem partii, na którego w 2011 roku zagłosowało 18038 wyborców.

Ryszard Kalisz rzekomo lubił luksus: zarzucano mu obnoszenie się bogactwem, kłuje w oczy jego wypasione auto. Rozumiem, że pozostali posłowie SLD oddają swe diety, oraz uposażenia poselskie na ubogich, na walkę z biedą i wykluczeniem? Że nie toczą jałowych dysput o potrzebie bycia lewicowcem, lecz teorie stosują w praktyce? Czy panowie SLD nie wiedzą, że robią z siebie idiotów, wierząc, że ciemny lud kupi brednie, jakoby posłowie, przez kilka kadencji, nie dorobili się? Małpują panów Grasia i Poncyliusza, którzy przed laty, dla zabawy, dali namówić się na przeżycie 30 dni za 500 złotych? Słabą młodzież SLD raził widok posła Kalisza, biorącego udział w kongresie założycielskim Ruchu Poparcia Palikota. Z wielu powodów Kalisz nie jest dziś posłem z ramienia RP, ale z dwóch powodu nie ma go już w SLD: nienawiść Leszka Millera do Palikota, jego sukcesu politycznego i wyborców, oraz pełna zgoda Millera na trwającą od 2007 roku, nieformalną koalicję PO- PiS. . Miller ma jakąś obsesję na punkcie Palikota, nieudolnie, od końca buduje relacje na wzór zachowań Tusk- Kaczyński. Kanclerz pręży muskuły, które wiotczały na widok biskupów katolickich, z którymi układał się najpierw jako minister w latach 1993-97, następnie jako premier w latach 2001- 2005. Młodym wilkom z lewicy krwi było trzeba, więc ją mają. Czy na pewno jednak krwawi Ryszard Kalisz, który wręcz promienieje szczęściem po wyrzuceniu z partii?

Europa Plus czeka, Kalisz wie, że jest cennym towarem, marką. A marka znaczy wiele. Co zaoferuje mu Europa Plus, czy przebije ją Platforma Obywatelska, w której widzą Kalisza hurraoptymiści? Nie tylko w PO, ale i w fotelu ministra sprawiedliwości! Ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, niemożliwa byłaby wtedy koalicja PO- SLD, do której dąży szef Sojuszu. Leszek Miller, napuszony, jak nigdy, oznajmił, że Kalisz nie musi już udawać lewicowca. Śmiechu warta opinia! Bo ile lat w takim razie przymykano oko w SLD na obecność w szerach partii posła, który lewicowy rzekomo nie jest? Jaka lewica z SLD i Leszka Millera, oraz jego dinozaurów, widać jak na dłoni: na ciągle przekładany kongres partii zaproszono b. prezydenta Lecha Wałęsę i szefa „S”, Piotra Dudę. Ciekawi mnie, jakiego „lewicowego” polityka zaprosi na kongres dziadzio Miller z katolickiej partii episkopat? Głódzia, Michalika, czy może Paetza?

Ryszard Kalisz nie ma zamiaru odwoływać się od wyroku partii, tym samym za 14 dni uprawomocni się wyrok sądu koleżeńskiego. Rozczarował tym samym przewodniczącą gremium, Joannę Senyszyn. Pani profesor będzie miała nowy cel, po Marku Siwcu, Januszu Palikocie i Aleksandrze Kwaśniewskim, na głowę którego będzie mogła wylać kubeł eselowskich pomyj w tygodniku Romana Kotlińskiego. Swoją drogą, jak czuje się pan redaktor, poseł Ruchu Palikota, goszczący na swoich łamach i Senyszyn , i Palikota? Nie sądzę, by Kalisz związał się z Ruchem Palikota, ale niewykluczone, że będzie działał w ramach Europu Plus, inicjatywy Marka Siwca, a nie Janusza Palikota, jak mamroczą niezorientowani w temacie eseldowskie misie. Zresztą… Ryszard Kalisz jest politykiem spełnionym, w pełni zaspokoił swoje ambicje, nic już nie musi. Musi to człowiek umrzeć, kiedy dożyje sędziwego wieku.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

piątek, 29 marca 2013

Kanclerz i młodzi towarzysze

Tekst jest polityczną fikcją, napisanym w przeciągu kwadransa. Wszelkie zbieżności z sytuacjami są przypadkowe, z postaciami zaś- zamierzone.


Włodzimierz, czerwony na twarzy, rozwijał przed Leszkiem wielkie plany: gestykulował, mówił z przejęciem, prawie krzyczał:
 -Chłopcy Mira zgodzą się wynająć Stadion po preferencyjnych cenach, nie będą mieli wyjścia, za dużo szumu zrobiło się w związku z ich apanażami, premiami i nagrodami. Pójdą nam na rękę, nie zechcą być posądzeni o pazerność- prawił gorączkowo. 
Leszek kiwał ze zrozumieniem głową. Jego plan zaczynał nabierać rumieńców, lewa strona nareszcie zaczyna knuć i spiskować, niczym Kaczyński na prawicy! Utrze się nosa temu Palikotowi! Włodzimierz jakby czytał w myślach szefa:

-Zaproszenia przygotowane, otrzymają się posłowie Ruchu, tfu!, tfu!, Palikota, Olek, zaprzyjaźnieni z nami socjologowie i profesor Jan, zahartowany w bojach. Zgodnie z twoim, Leszku, życzeniem, temu, tfu!, tfu!, Palikotowi zaproszenia nie wyślemy.

-Bardzo dobrze, przytargałby na Stadion siwuchę z mirabelek i upiłby któregoś z naszych. A nam kłopotów przecież nie trzeba. Olek przedawkowałby i byłaby kompromitacja… A właśnie: jak się mają sprawy z Olkiem i Jolką?- zapytał Leszek. 

Włodzimierz nieco spochmurniał:
-Jolka odeszła z Kongresu kobiet! To dzieło tego, szatana, tfu!, tfu!, Palikota! Obawiam się, że może wspierać Olka przy projekcie Europa Plus! Czy mamy prosić ją na kolanach, by została, Leszku?- Włodzimierz pluł i parskał, nie mogą opanować emocji.

-Co to, to nie! Sam wiesz, że pozycja na kolanach nam, lewicowcom starej daty, nie odpowiada! Może to poświadczyć Józef, który tak pięknie oleksował na Jasnej Górze. Zresztą i ty, Włodku, sam wiesz, jak to trudno, kiedy sam byłeś gotów paść na kolana przed Januszem Palikotem, by zrobił z ciebie swego współpracownika- łagodnie przemawiał Leszek.

Włodzimierz zerwał się na równe nogi:

-To była chwila słabości! Nie chcieli mnie młodzi towarzysze w naszej partii, dopiero ty, Leszku, umożliwiłeś mi powrót! Sam wiesz, że ciemny lud pamięć ma krótką, więc kto dziś pamięta, że marzyłem o doradzaniu temu, tfu!, tfu!, Palikotowi?- bił się w piersi Włodzimierz.

Do drzwi gabinetu rozległo się łomotanie; Leszek zerknął na zegarek, spotkanie z Włodzimierzem trochę się przedłużyło.

-Dziękuję, Włodzimierzu, nasze spotkanie dobiegło końca. Otwórz drzwi kolejnemu interesantowi, możesz odejść- łaskawie kiwnął ręką.
Włodzimierz wycofał się w ukłonach. Otworzył drzwi, z którymi szamotali się Krzysztof i Dariusz.

-Ja, ja pierwszy!
-Nie, to mnie szef chce zobaczyć!
-Nieprawda, ja muszę wejść pierwszy, muszę!
W pewnym momencie Krzysztof strącił Dariuszowi okulary. Biedak, nic nie widział, Krzysztof wykorzystał słabość towarzysza i wśliznął się do gabinetu szefa.

-Witam, szefie, przychodzę z wieściami…- zaczął, ale Leszek brutalnie mu przerwał:

-Co to za hałasy, w chlewie jesteście, u ludowców, do cholery, czy przed gabinetem niegdysiejszego kanclerza?! Kultury trochę, młodzieży, po zapomnę, że listy wyborcze do Sejmu mają być z waszymi nazwiskami!

-Szefie, a bo Darek się czepia, wymądrza! Zapomniał, że był prawą ręką Grześka? Gdyby był lewą, to co innego! Ale jak by to wyglądało: lewa ręka ma dwie lewe ręce? On jest jeszcze w szoku po słowach Palikota, ma tik nerwowy, kiedy słyszy o politycznym kurestwie!- donosił Krzysztof. 

-Ach, rzeczywiście, zapomniałem o tym… Leszek podrapał się po siwej głowie.

-Są jakieś efekty kuracji, i u kogo on wychodzi z szoku?- dopytywał sekretarza. Krzysztof westchnął:

-Bartłomiej proponował swoje usługi, ktoś polecił doktora G., ale najprawdopodobniej tylko msza Darkowi pomoże. Święta za pasem, może wstąpi do kościoła odbębnić kilka zdrowasiek. W końcu nie chcemy być kojarzeni z Ruchem heretyckiego Palikota!- uśmiechnął się Krzysztof.

-Właśnie! Jak nastroje po przypomnieniu, co pisał o Olku ten Palikot w swoich książkach? Czy jego partia już się rozpadła?- dociekał Leszek.

-Niestety… Bardziej się scementowała! Jego ludzie nie życzą sobie w partii spadochroniarzy z SLD, podejrzewają, że jakieś krety od nas mogą do nich wejść! A książka, co tu dużo gadać, znacznie poszła w górę statystyka sprzedaży, nabijemy Palikotowi kabzę!- płaczliwym głosem oznajmił Krzysztof.

-Cooo?! – zaryczał jak zraniony tur Leszek. Chcesz powiedzieć, że ludzie wybaczyli Palikotowi sugestie sprzed kilku lat, że Olek nadużywa alkoholu?!

-Tak, szefie… Ludzie uważają, że to było dawno temu. Inny był Palikot, inny był Olek, ale ludzie się zmieniają. Oskarżają nas przy tym, że nie komentujemy sprawy biskupa Flaszki, że schowaliśmy głowę w piasek, ze strachu przed sutanną!

Leszek mamrotał coś pod nosem, zaskoczony. W końcu zapytał sekretarza:

-Zatem odżyje pomysł ze śledztwem! Co na to nasi zaprzyjaźnieni, śledczy dziennikarze?

-Złe wieści: Piotr ciągle wygląda mesjasza na lewicy, ale gola z tego wypatrywania nie będzie, są same kiwki. Cezary woli gotować na wizji, niż szukać zeszytów i pamiętników Palikota z pradawnych czasów, nie podjął się nawet odszukania ławki szkolnej, na której Palikot coś wycinał scyzorykiem- wyjaśnił Krzysztof.

-Niedobrze, obawiam się, że pies s kulawą nogą, prócz wąskiej grupki zaprzyjaźnionych z nami gości, nie odwiedzi naszego czerwcowego kongresu… - biadolił Leszek.

-Szefie, nie wszystko stracone! Zaprosi się towarzyszy, młodych socjalistów, może zaprosimy kogoś od Zbyszka, albo Jarka? Oni strasznie nienawidzą Palikota, a to nas łączy, mamy wspólny cel!- zapalił się do pomysłu Krzysztof.

Leszek walił pięścią w stół:

-Biskupi coraz bardziej się obrażają! Nie na Palikota, lecz na nas, że jeszcze jest w Sejmie jego partia! Wszystko na nic! Nikt, nie wierzy, że Palikotowi jest potrzebny psychiatra, wyśmiali twoje słowa! Wzruszeniem ramion przyjęli do wiadomości wyborcy, że Palikot to liberał z krwi i kości! Gdzie są te organizacje terrorystyczne, które miały przyjechać do Polski i mścić się za więzienia CIA? Ty nie chcesz mieć nic wspólnego z Palikotem, ja też, i Włodek, i inni, ale jest wielu młodych, którzy z nim chętnie podjęliby współpracę! Trzeba było dać mu zdjąć ten krzyż w Sejmie, byłby święty spokój!- krzyczał Leszek, uderzając z furią w biurko, odkształcając je nieco.

Krzysztof nieśmiało podniósł rękę do góry:

-Szefie, krzyż to małe miki, jego ściągnięcie nic nie dałoby i tak, Palikot idzie dalej, on wdraża w życie pomysły na świeckie państwo, dopiero teraz wychodzi na jaw szereg zaniechać, strach i brak inicjatyw antyklerykalnych naszej partii. A ludzie widzą, patrzą i analizują, już nie dają się nabierać na nasze populistyczne, antyklerykalne hasła. Aha! Gazeta posła Ruchu, Romana, załatwia nas do reszty, ujawniając stenogramy posiedzeń Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu z lat 1993-1997, kiedy rządziliśmy Polską. Ludzie czytają i oczom nie wierzą! Komuno, cenzuro- wróć!- załkał Krzysztof.

Nagle zza drzwi dobiegło ni to sapanie, ni to wzdychanie. Drapanie, skowyt? Diabeł?! Leszek spojrzał na Krzysztofa, Krzysztof na Leszka, na drzwi, znowu na Leszka. Ten, kładąc palec na ustach, wzrokiem nakazał sekretarzowi, by ten otworzył i sprawdził, co się tam dzieje. Krzysztof, z duszą na ramieniu skradał się na palcach. Mobilizując się w duchu, z rozmachem szarpnął za drzwi. Pusto! Rozejrzał się w lewo, w prawo, nikogo! Spojrzał w dół: na wycieraczce stał piesek, bez kagańca, bez smyczy, chucherko takie byle jakie. Piesek pokuśtykał do gabinetu Leszka, utykając na lewą tylną łapę. Doczłapał w kąt i położył się, nic nie robiąc sobie z obu panów. Krzysztof przyglądał się zwierzęciu, by ogłosić triumfalnie:

- A szef twierdził, że pies z kulawą nogą nie pofatyguje się na nasz kongres!

czwartek, 7 marca 2013

Chudy Rysiek w zawiasach

Zarząd SLD miażdżącą większością głosów zawiesił w prawach członka posła Ryszarda Kalisza. Znany i lubiany, w pewnych kręgach złośliwie nazywany Chudym Ryśkiem, poseł otrzymał od Leszka Millera wyraźne ostrzeżenie: żadnych kontaktów z Januszem Palikotem! Kalisz miał być łącznikiem między środowiskami kryjącymi się pod projektem Europa plus, jednak poległ w starciu z demokracją made In Leszek Miller: rozmawiać możesz, Rysiu, z biskupami, z PiS, PO, ale broń cię, panie, z kapitalistą Palikotem! Milerowi jest przykro po zawieszeniu w prawach członka Ryszarda Kalisza, chyba  siłą woli powstrzymał się przed ronieniem krokodylich łez. Zuch chłop, zachował się jak prawdziwy mężczyzna!

Chudy Rysio uczestniczył w kongresie założycielskim Ruchu Poparcia Palikota, wydawał się naturalnym kandydatem na listę wyborczą do Sejmu. Różne zawiłości, wydarzenia i sytuacja na scenie politycznej sprawiły, że Kalisz pozostał w SLD. Bardziej pasowałbym do kapitalisty, jak pogardliwie określają Palikota sympatycy PPS i innych, skrajnie egzotycznych, kanapowych lewicowych partyjek. Kalisz przyjechał na warszawski protest Oburzonych swoim Jaguarem, co wypominała mu brukowa prasa. Na rower pan poseł mógł mieć  trochę za obfite kształty, jakby ktoś nie zauważył… Również koledzy klubowi Kalisza krzywo patrzyli na obnoszenie się luksusem. Toć poseł lewicy majętny być nie może, wyborca ma wierzyć, że jest gołodupcem, który nie dorobił się na polityce!

Co się stanie z Ryszardem Kaliszem? Ano… nic się nie stanie! Ma chłop trzy miesiące do namysłu, jaką drogę wybrać, czy iść w lewo (zostać w SLD), w prawo (dać się skusić PO), czy może do przodu (założyć własne ugrupowanie). Zastrzegł, by nie łączyć go z Ruchem Palikota, więc nie łączymy… Roman Kotliński członkiem RP nie jest, ale wszedł do Sejmu z listy ugrupowania, więc różne są możliwości i kombinacje. Nie sądzę, by Kalisz został przyjęty z otwartymi ramionami w RP: po dziś dzień spotykam się z głosami, że ludzie SLD, wspólnie z paniami z Kongresu Kobiet, mieli zamiar kontrolować partię Palikota. Może to tylko plotki zawistnych… Już raz wykiwał Kalisz Palikota, o jeden raz za dużo.

Kalisz poległ, nie wchodził w tyłek Leszkowi Millerowi tak, jak ten biskupom, kiedy był premierem. Rysiu za mało smarowidła przy sobie nosi, poza tym jego zachwyty pod adresem szefa partii brzmiałyby fałszywie. Kalisz jest jednym z nielicznych posłów SLD, zdolnych do krytycznego myślenia, mających własne zdanie. Nie dał się wmanewrować w wojenkę Leszka Millera, nie mającego do zaoferowania wyborcom nic, poza powtarzaniem, jak kukułka wyskakująca z zegara, że tylko jego partia jest prawdziwie lewicowa. Wzbudza to aplauz pewnej grupy wyborców, głosujących jeszcze za czasów nieboszczki komuny, oraz tzw. młodych socjalistów. Niezwykle to wyczerpujący program eselowskiej lewicy!

Kto zastąpi Chudego Rysia w audycjach, do których tak chętnie zapraszali go dziennikarze? Czy kanclerz wyrazi zgodę, by w świętą niedzielę, w studiu radiowym u Moniki Olejnik, brylował Ryszard Kalisz, czy też wyśle obfitej tuszy posła w worze pokutnym do kościoła, by ten wyrażał skruchę, jeśli nie przed Bogiem, to chociaż przed proboszczem? Podobno jest już kandydat na nowego rzecznika SLD, który ma zastąpić na tym stanowisku Dariusza Jońskiego. Posuwam więc pomysł p. Millerowi, by do mediów wysłał pana  Jońskiego właśnie. Niedorzecznika, jak kpią sobie z niego na pewnym popularnym portalu społecznościowym.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

poniedziałek, 4 marca 2013

Polska paralewica

Kiedy w 2001 roku SLD wygrał wybory, zdobywając ponad 40% głosów, wydawało się, że silna lewica na długie lata zagości na polskiej scenie politycznej. Przyszłość pokazała, jak płonne były to nadzieje. Wystarczyły 4 lata, by lewica roztrwoniła swój dorobek. W wyniku afer odszedł skompromitowany premier, Leszek Miller, na wyrost nazywany kanclerzem. Jego i partii układy z rekinami biznesu, kumanie się z biskupami zakończyły się klęską. Dziś, po latach niebytu w politycznej ekstraklasie, ten sam Miller zarzuca innym układy towarzysko- biznesowe. Zaiste, obłudne to zachowanie, kiedy przypomni się, kto i w jaki sposób decydował o obsadzie rad nadzorczych, m.in. Orlenu, kiedy premierem był obecny szef SLD: panowie Kulczyk, Kwaśniewski. i Miller właśnie.

Lewica polska; jaka jest, czym jest i czy w ogóle jest? Czy SLD jest lewicową partią, czy lewicą jest Ruch Palikota? W jaki sposób zdefiniować można pojęcie lewicowości, by i wilk był syty i owcy pół? Z założenie lewica powinna dążyć do wolności, równości i sprawiedliwości społecznej. Ładnie top brzmi, ale w jaki sposób dokonać wprowadzenia w życie tych postulatów? Inaczej wolność wyobraża sobie kasjerka w Biedronce, inaczej szef partii rządzącej, inaczej biskup katolicki, a jeszcze inaczej stadionowy ultras. Inaczej równość postrzega Leszek Miller, jeszcze inaczej Janusz Palikot. Niestety, nie ma szans na jakiekolwiek porozumienie szefów SLD i RP, bo okazuje się, że dla dwóch partii, kojarzonych z lewicą, nie ma miejsca w Sejmie. To opinia Leszka Millera, który z braku programu, mogącego zainteresować Polaków i który byłby nadzieją dla Polski, skupia się na opowiadaniu bajek, że Ruch Palikota nie jest lewicą. To samo mogę powiedzieć o SLD, ale samopoczucia mi to nie poprawi. Gdzież tej partii do lewicy skandynawskiej! Swoją drogą to dziwne i zastanawiające, że eurodeputowani SLD nie próbowali przenieść na polski grunt wzorców, jakie mogli czerpać od swoich kolegów z europarlamentu... Zabrakło wiary, odwagi, siły, czy może politycy tej partii skupiają się jedynie na utrzymywaniu mandatów poselskich po wyborach i nie chodzi im na wprowadzaniu zmian na lepsze, nie interesuje ich los kraju? To jest bardzo prawdopodobne, kiedy przyjrzeć się nerwowym poczynaniom Leszka Millera, trwoniącego czas na osobę Janusza Palikota i jego partii. Nie wiedzieć czemu pan Miller uważa, że na lewej stronie sceny politycznej jest miejsce tylko dla SLD. Wypisz- wymaluj Kaczyński lewicy! Prezes PiS jest niechętny jakimkolwiek nowym inicjatywom na prawicy, od lat bezskutecznie przekonuje, że rządząca Platforma jest liberalnym centrum. Duet Kaczyński- Miller jest zgodny, kiedy idzie o konkurencję: i jeden i drugi jej mieć nie chce. Tylko ich partie mogą tkwić w Sejmie, nikt inny. Stąd ta wrogość kierowana w stronę RP. Kaczyńskiemu jest na rękę, by niemrawi aparatczycy, rodem z PZPR udawali „prawdziwą” lewicę, bo i jego PiS udaje, że jest prawicą. Czterdziestu posłów Ruchu znalazło się w Sejmie w wyniku wyborów w 2011 roku, a to oznacza, że lewicowy elektorat odebrał te miejsca SLD. Mniej posłów w Sejmie to dla SLD mniejszy klub, mniej posłów, mniej dotacji z budżetu i, przede wszystkim, powiew świeżego, nieklerykalnego powietrza! Dobry wynik wyborczy SLD w 2001 roku był możliwy m.in. dzięki zagospodarowaniu elektoratu antyklerykalnego. Niby nie jest on wysoki, niby się go bagatelizuje, ale...

Marginalne, lewicowe i skrajnie lewicowe partyjki tkwią poza Sejmem i tam pozostaną. Dba o to kolejny lider SLD, nie podejmujący jakiejkolwiek współpracy ze skrajną lewicą. Czytam żale szefa jednej z takich partyjek, mającego pretensje o to, że Janusz Palikot nie podzielił się z nim budżetową subwencją, przeznaczoną dla partii politycznych i uśmiech gości na mej twarzy: wyszło szydło z wora, polityka to pieniądz, ale o tym „lewicowcy” nie mówią! Wiedzą o tym wszyscy, ale tylko strojący się w piórka lewicowe o tym nie wspominają. Kto wie, może ich wyborcy naiwnie liczą, że do polityki idą sami wartościowi ludzie, że nie ma tam miejsca dla karierowiczów żądnych pieniędzy? Smutna prawda, znaczna większość posłów stanowią interesowni, żądni władzy i pieniędzy, nieskorzy do odpowiedzialności politycy.

Zgadzam się z Włodzimierzem Cimoszewiczem, niezależnym senatorem, w przeszłości politykiem SLD, że znaczna cześć społeczeństwa z ulgą i radością powitałaby poparłaby proeuropejską, liberalną i przede wszystkim kompetentną centrolewicę. To nie Miller, lecz Cimoszewicz powinien stać na czele SLD, mam prawo podejrzewać, że zupełnie inaczej wyglądałyby relacje na linii SLD- RP. Współpraca, bez wzajemnej eliminacji, to jest przyszłość lewicy. Jak to wygląda z postulatami o równości i sprawiedliwości, gdy Leszek Miller marzy o sytuacji, gdy na placu boju, w Sejmie, zasiadać będą posłowie jednej lewicowej partii? Szef SLD twierdzi, że kierowana przez niego partia nie będzie umierać za Janusza Palikota, dla którego RP jest kolejnym biznesem. A dla pana Lesia lewicowość jest jakoby sensem życia... Wypadałoby być szczerym wobec wyborców i wyjaśnić, że nikt za Palikota nie zamierza umierać, tymczasem między wierszami wypowiedzi Millera coś takiego można wyczytać. A kto miałby za Palikota umierać, skąd takie mylne wnioski? Wyborca nie umiera, szuka towaru, partii, która najbardziej mu odpowiada! Wyborcy odwrócili się w 2005 od SLD, to samo spotkało Samoobronę w roku 2007. Zabawne, jak dali zmanipulować się wyborcy, by uwierzyć, że lewicą jest partia Andrzeja Leppera… Jeśli przyjrzeć się polskiej scenie politycznej, to można wyciągnąć wnioski, że typowej lewicy, zdefiniowanej przez politologów, po prostu nie ma. Dla równowagi: prawdziwej prawicy również próżno szukać. Lech Wałęsa oznajmił swego czasu, że lewicą są ci, którzy nie wierzą w boga i są zwolennikami własności państwowej. Bez komentarza.

Lista zaniechań i zaniedbań lewicy, głównie SLD, jest spora. Zawsze będę miał za złe, że Sojusz bał się odważnych inicjatyw, nie stał na straży Konstytucji, wybiórczo traktując jej zapisy. Co mam do zarzucenia lewicy? Przede wszystkim:

-całkowity brak własnych środków przekazu. Prawa strona sceny politycznej zdominowała rynek wydawniczy, w sieci www aż roi się od elektronicznych periodyków, stron i portali. Również tradycyjna prasa opanowana jest przez sympatyków prawicy. Kiedy upadała „Trybuna” , politycy SLD nie zmartwili się zbytnio. Dziś działacze Sojuszu z lubością cytują zdania z portali „wPolityce”, czy z „Frondy”, by dowalić Ruchowi Palikota. Co ma czytać lewicowy elektorat, skąd chłonąć pomysły, koncepcje, program oraz wnioski publicystów lewicowych? Za pomocą e- maili? Media zostały opanowane przez prawicowych, klerykalnych dziennikarzy, nie ma żadnej alternatywy dla lewicowego widza. Dlatego też nie oglądam TV, nie ma tam nic ciekawego. Nie stać lewicy na własną, internetową telewizję?! Szczytem szczytów był wybór Piotra Gadzinowskiego, głosami PiS- LPR do władz Rady Programowej TVP… Jacy ludzie i program, taka i telewizja!

-opieranie się na tzw. żelaznym elektoracie. A ten jest coraz mniejszy! Lewica nie ma pomysłu, by powtórzyć sukces wyborczy z 2001 roku, nie jest w stanie przyciągnąć nowych wyborców. Życie stawia przed politykami nowe wyzwania, wygra ten, kto zagospodaruje jak największy elektorat, buszujący dziś w sieci www. Jak zagospodarować rzesze ludzi, dla których Internet jest wirtualnym domem, na lewicy nikt się nie zastanawia. Jeśli szef SLD ma pretensje do przedsiębiorców, to dlaczego ci mają głosować na SLD, bądź na lewicę, skoro oskarża się ich o wszelkie zło? Majętny poseł Roman Kotliński lewicowcem nie jest, ale czy jest nim żyjący od zawsze na koszt państwa, Leszek Miller? Lewica skapitulowała na wiejskich terenach. Mazury, tereny, skąd pochodzę, nigdy zresztą nie wybaczą lewicy sposobu, w jaki potraktowano tam ludność w dobie transformacji ustrojowej. Pozostawieni sami sobie, nie potrafiący się odnaleźć poza pracą w PGR robotnicy do dziś nie rozumieją, dlaczego pozbawiono ich miejsc pracy, rzekomo nierentownych. Nikt nie ujął się za nimi, nie wyjaśnił, dlaczego nierentowne ponoć PGR zostały zamknięte, majątek za bezcen wyprzedany, a nie ma sprzeciwu, kiedy państwo łozy wielkie sumy na niedochodowy LOT, czy PKP. Tamtejszy elektorat zaufał SLD, kiedy się sparzył, skierował się ku Samoobronie, a kiedy i ci zawiedli, zwrócili się ku PiS. W wyborach samorządowych dużą popularnością cieszą się lokalne komitety wyborcze. SLD nie stawiło czoła problemom ludności wiejskiej: nikt nigdy nie chciał ich rozwiązać, chciano jak najdłużej posiadać naiwny elektorat, łudzący się, że lewica pomoże. Jakże się mylili!

-brak jedności. Weźmy z brzegu 4 partie lewicowe i porównajmy ich programy i postulaty i co się okazuje? SLD nie będzie współpracował z RP. RACJA i RP skłócone. PPS szczątkowa, z RP im nie po drodze. Unia Pracy? A czym się ona dziś zajmuje? Zieloni, Polska partia pracy… Niby partie lewicowe, ale bez wspólnych celów. Może poza jednym: wmówić jak największej liczbie ludzi, że ich partia jest naprawdę lewicowa!

-liderzy SLD zadowoleni są ze status quo. Nie zrobili nic, kiedy byli przy władzy, by odsunąć od środków publicznych Kościół katolicki, nie wprowadzili w życie ustawy o związkach partnerskich, nie złagodzili ustawy restrykcyjnej aborcyjnej. Rzekomo nie było na to przyzwolenia społecznego, jak tłumaczyli naiwnym. Również konkordat nie został rozwiązany, świetnie miała się Komisja Majątkowa. Panowie z SLD szli do wyborów jedynie po to, by wybory wygrać, kiedy partia była silna, jednak nie po to, by po zwycięstwie ulżyć losowi Polaków. Wszystko zostawało po staremu, zmienił się szyld rządu, a karawana jechała dalej. To samo kolesiostwo, tabuny urzędasów, słowem- ciągłość poprzedniego rządu. 
Bazowanie na balcerowiczowskich dogmatach gospodarczych po dziś dzień wychodzi lewicy czkawką, nie wprowadzono w życie żadnej alternatywy mogącej konkurować z neoliberalną, zbójecką gospodarką, której model lewicowy na pewno nie jest, za to mocno niesprawiedliwy, nierówny i tworzący wielkie rozwarstwienia społeczne. Gdzie byli politycy lewicowi, kiedy Leszek Balcerowicz uruchamiał u zbiegu Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich licznik długu publicznego? To była doskonała okazja, by dowieść, za jak ogromną cześć tej sumy odpowiada m. In. Balcerowicz! Wiele takich rzeczy zaniedbano i nie wykorzystano.

Piotr Gadzinowski odsyła mnie do przeczytania niezliczonej ilości numerów tygodnika „NIE”, w którym przez lata publikował. Co mam znaleźć w jego tekstach? Ano przyczyny porażek SLD w wyborach. Tego SLD, za który pan Gadzinowski da się posiekać, bez umiaru czepiając się do Janusza Palikota, jego partii i wyborców. Śmiem twierdzić, że pan Piotr nie przyjął do wiadomości, że przyczyny przegranych Sojuszu zna i ten, kto „NIE” i tekstów z-cy redaktora naczelnego nie czytał.

 Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!