Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Putin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Putin. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 grudnia 2013

Powrót pomarańczowej rewolucji

Jestem zaniepokojony sytuacją na Ukrainie. Miałem raptem 13 lat, kiedy w Polsce upadała komuna, byłem świadom, w pamiętnym 1989 roku, że coś się kończy, a coś zaczyna. Uniknęliśmy rozlewu krwi, na drzewach zamiast liści nie zawiśli komuniści, w pokojowy sposób solidarnościowa opozycja przejęła władzę. PZPR i „S” potrafiły się dogadać , oszczędzono Polakom stanów wyjątkowych, wojennych czy innych takich. Ewolucja zamiast rewolucji. Tymi doświadczeniami możemy podzielić się z Ukrainą, która nie potrafiła wykorzystać owoców pomarańczowej rewolucji.

Historia, która miała miejsce w Polsce w 1993 roku: dawni przyjaciele z „S” skoczyli sobie do gardeł, podzielili, pokłócili po czym nastąpiło bolesne dla nich przebudzenie: wybory wygrała „postkomuna”. To samo wydarzyło się na Ukrainie: Wiktror Juszczenko i Julia Tymoszenko zamiast skupić się na losach kraju, toczyli ze sobą wojnę. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Tym trzecim okazał się Wiktor Janukowycz, prorosyjski polityk, człowiek Putina, jak o nim mówią. Niechętny na otwarcie Ukrainy na UE rozpętał burzę w kraju, która grozi rewolucją. Ukraińcy mają dość, wyszli na ulice wyrazić swe niezadowolenie. Ktoś powie, że w taki sposób nie rozwiązuje się problemów, ale ja się z tym nie zgadzam: politycy są tak zadufani, tak ufni w swą nieomylność, wszechwiedzę, że lekceważą naród, traktują jako zbędny, roszczeniowy dodatek do swoich rządów. Prezydent Ukrainy poprosił szefa KE o konsultacje w sprawie umowy o stowarzyszeniu z UE, zgodził się na śledztwo w sprawie użycia siły przez milicję. Czy to zagrywka polityczna, czy nowe otwarcie, próba uwolnienia się spod „opieki” Wladimira Putina? Janukowycz nie ma wyjścia: ma przeciwko sobie ulicę, za sobą grupkę oligarchów, kilku rekinów ukraińskiego biznesu i nic poza tym. Słaby rząd nie jest wystarczającą siłą, zdolną stłumić społeczne rozruchy, umiejętnie sterowane przez boksera Kliczkę, która wyrasta na lidera nie tylko opozycji, ale i całej ukraińskiej polityki. Sprawy zaszły za daleko, ani premier, ani prezydent Ukrainy nie potrafią wyjaśnić, jak to się stało, że mimo bogatych złóż manganu, żelaza, uranu, koksu, siarki, soli kamiennej kraj chyli się ku upadkowi? Ukraina zajmuje 7 miejsce wśród 10 państw świata najbardziej zagrożonych bankructwem! Rzecz najważniejsza: do końca roku Ukraina musi spłacić zobowiązania wobec rosyjskiego Gazpromu. Rachunek za gaz wynosi miliard dolarów!

Zadłużenie państwa ukraińskiego w dniu 31 lipca 2013 r. wynosiło 55,94 mld USD (43,22 % łącznego długu publicznego Ukrainy) i zwiększyło się o 12 % w porównaniu do zadłużenia państwa z początku bieżącego roku. W szczególności zagraniczne zadłużenie państwa wyniosło 26,02 mld USD (spadek o 0,5 % w porównaniu ze stanem z początku 2013 r.), a zadłużenie wewnętrzne - 29,92 mld USD (wzrost o 25,7 % w porównaniu ze stanem z początku 2013 r.). Wiktor Janukowycz ma prawo obawiać się, że w negocjacjach z UE nie będzie rozgrywającym, nie od będzie dyktował warunki, lecz jemu zostaną one postawione. Nie bardzo wiem, w czym Ukraińcom mieliby pomóc polscy politycy? W powielaniu polskich błędów z okresu transformacji? Przecież wszyscy oni, od prawa do lewa twierdzą, że w Polsce nie było innej drogi, że zastosowano u nas optymalne rozwiązania. Jeśli to samo chcą zaproponować Ukrainie, szkoda naszego czasu, bo doprowadzi to do popsucia stosunków między nami. Co ma być receptą na postawienie Ukrainy na nogi, przemówienia Jarosława Kaczyńskiego? Co ten pan zrobił dla Ukraińców, kiedy był premierem, zniósł wizy, zlikwidował opłaty za nie, zniwelował problemy z przekroczeniem granicy? Śmieszą mnie zachwyty polityków PiS i niektórych publicystów, jakim to wspaniałym przemówieniem zaszczycił Ukraińców Jarosław Kaczyński.  Jest mi obojętne, że szef partii opozycyjnej pojechał do naszych sąsiadów, jego wybór, jego prawo, jego część gry politycznej, mnie zadziwia jedna sprawa: od kiedy to Kaczyński, PiS, oraz ludzie za nim stojący ssą tacy proeuropejscy, od kiedy tak zachwalają Unię? Populistów Ukraina nie potrzebuje. Pan Kaczyński powinien oznajmić zgodnie z prawdą, by Ukraina nie bała się UE, dążyła do integracji, bo nawet eurosceptycy, jeśli są cwani, potrafią wycisnąć z Unii tyle funduszy, ile się da. Cwaniacy zadowoleni byli ze Związku Radzieckiego, z pomarańczowej rewolucji, z Juszczenki, z Janukowycza, będę zadowoleni i wtedy, kiedy wreszcie dołączą do Unii. Jednak to nie nasi politycy, nie Polska, pomoże w tym Ukrainie, jak zwykle zrobimy wszystko, by ograli nas Niemcy, Francja, czy Wielka Brytania.

Swego czasu mieszkałem pod jednym dachem z Ukrainką, poznałem trochę dzięki jej opowieściom sytuację w regionie, z którego pochodzi. Nie była to bogata część kraju, toteż po przyjeździe do Polski i podjęcia tu pracy myślała, że złapała pana Boga za nogi! Kilka lat pracy w Polsce wystarczyło, by uzbierała na mieszkanie u siebie, cierpliwie znosiła wszelkie upokorzenia, jakie zadawali jej moi rodacy. Polacy widzą w Ukrainkach kurwy, sprzątaczki, lub złodziejki, albo wszystko na raz, mówiła. Kogo w Ukraińcach widzi Jarosław Kaczyński, partnerów do rozmów, czy tanią siłę roboczą, która za grosze będzie pracowała u polskich sadowników, zbierając jabłka?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 19 października 2012

W polityce po staremu, pierdolnik made in Poland

Od kilkunastu godzin trwa histeria w katoprawicowych mediach, nie widać końca tych lamentów, jakby koniec świata się zbliżał. Co też takiego się stało, co tak ubodło radiomaryjne towarzystwo, czyżby wdzięki swe na rozkładówce „Playboya” zaprezentowała miss Sejmu, Anna Sobecka? Jarosław K. zaprezentował swego życiowego partnera? A może… Juliusz Paetz związał się z Paris Hilton? Nic takiego, oburzenie klerykałów spowodowały zdjęcia, opublikowane w sieci www przez rosyjskiego blogera, na których można zobaczyć m.in. zabłocone, zmasakrowane ciała ofiar katastrofy smoleńskiej, ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas sekcji oraz już w trumnie i inne, które do przyjemnych nie należą. Śledzę komentarze braci blogerskiej, znajomych na portalach społecznościowych i dziennikarzy i jestem zniesmaczony: fotki można było znaleźć w necie już we wrześniu, a może nawet i wcześniej, dociekliwi znajdą wszystko. Od wczoraj trwa nachalna kampania reklamowa, istny głuchy telefon, czy też podaj dalej. Zajrzyj tu i tu i obejrzyj sobie. Nakarm duszę, syć oczy widokiem makabry! Gdzieście wszyscy byli, kiedy te zdjęcia zaczęły pojawiać się na obcojęzycznych portalach?

Zastanawiają mnie komentarze latającego cyrku Antoniego Macierewicza, jego „komisji”, nadzwyczajnych marionetek Jarosława Kaczyńskiego. Ich oburza jedno; że ujawniono zdjęcia zwłok Lecha Kaczyńskiego, wszystkie inne ich nie martwią. Oczywiście, winnego już znaleziono, to Donald Tusk do spółki z Jerzym Millerem. Zapewne po zamachu zorganizowanym z Tuskiem i Komorowskim panowie obfotografowali miejsce katastrofy, ciała i co tam jeszcze! To rzuca inne światło na głośną jeszcze nie tak dawno sprawę zwolnienia fotografa, zatrudnionego w kancelarii premiera. Za dużo wiedział (widział?), może to on pstrykał wszystkie te zdjęcia w Smoleńsku? Tym tropem winna podążać komisja Macierewicza! Mnie już nawet nie zastanawia, dlaczego Antoś tak szybko zwiewał 10 kwietnia 2010 ze Smoleńska. Mówi się dziś, że zdjęcia, odkryte w sieci dopiero we wrześniu, znane były Macierewiczowi nie tak od niedawna…

Przed laty, kiedy zginął Waldemar Milewicz, prasa, tzw. tabloidowa (czytaj: ogłupiacz plebsu), nie miała oporów, by zmieścić na pierwszej stronie zdjęcie zastrzelonego reportera. Panowie redaktorzy to swoiści cenzorzy, sami ustalają, co pokazać plebsowi, a co nie. Pielęgniarki fotografujące się z noworodkiem wsuwanym do kieszeni szpitalnego fartucha, zdjęcia aportowanych płodów, fotografie zwłok były i są w takiej prasie na porządku dziennym . Dziś krzyczą wszyscy oni nad zdjęciami zrobionymi w Smoleńsku. Jak to, zapomnieliście już co wołał wasz ojciec przewodni, spadkobierca spuścizny JP2, Tadeusz Rydzyk? Obudź się Polsko, dość zakłamania w mediach, żądamy wolnych mediów, bez cenzury! Zatem cenzurować jednak chcecie? Małgorzata Wassermann pokazała, jak wygląda ból po stracie ojca: pognała w te pędy przed komputer, by podziwiać smoleńskie fotki! Rozczarowana jednak, bo nie dostrzegła na nim taty! Mentalność osób, które zachwycone są obwożeniem po kraju „relikwii” świętych, które są niczym innym, jak rozkawałkowanymi częściami ciała zmarłych. Szkoda, że tego tematu nie poruszała Małgorzata Daniszewska w swoim, zamkniętym przed laty, miesięczniku „Zły”.

Na szczęście dożyję czasów, kiedy smoleński pierdolec made In PiS będzie pokazywany już tylko w kabaretach. Yaro, Antoś, Adam. A propos: rzecznik PiS nie powiedział słowa na temat opublikowanych zdjęć. Może zajęty szorowaniem gabinetu szefa na Nowogrodzkiej, warowaniem przed drzwiami willi na Żoliborzu, lub zamiataniem plebanii w Koninie? W sumie to i dobrze, że pucołowaty przydupas pana prezesa oszczędza Polakom swoich idiotycznych uwag, bredni i głupot wypowiadanym władczym tonem, choć piskliwym głosikiem. Będzie miał okazję wykazać się w niedzielę, u Moniki Olejnik. Jeśli prezes łaskawie pozwoli…