Papież Franciszek od wczoraj gości w Polsce, świeccy papieże katoprawicy pokroju Terlikowskiego jednak nie protestowali przeciwko przyjazdowi głowy Kościoła katolickiego. A tak liczyłem na skowyt nawiedzonych! Chociaż cholera wie, kto rzucił się w kierunku papamobile i usiłował dotrzeć do Argentyńczyka. Media mówią o mężczyźnie w czerni nie siląc się na ustalenie jego tożsamości.
Światowe Dni Młodzieży to nie jest zjazd krakowski z 1364 roku, o takiej imprezie to możemy już tylko pomarzyć. Dziś w rolę Wierzynka usiłuje wcielić się Jacek Majchrowski, ale słabo mu to idzie. Symboliczne przekazanie papieżowi kluczy do miasta to kompletne nieporozumienie, przede wszystkim z tego powodu, że prezydent Krakowa nie jest gospodarzem zadłużonego po uszy miasta, rządzi tam Stanisław Dziwisz, stojący na czele bogatej archidiecezji. Świetna to współpraca: rządzić i za nic nie ponosić odpowiedzialności, nie martwić się o koszty bo miasto za wszystko zapłaci Zloty interes! Dla strony kościelnej, oczywiście.
Franciszek spotkał się z biskupami, rozmowa toczyła się za zamkniętymi drzwiami. Wielka jest, jak widać, nie tylko tajemnica wiary, spotkania biznesowe w kościelnych kręgach mają najwyższą klauzulę tajności. Czego właściwie oczekiwali wierni, niewierni i naiwni? Że Franciszek rozda uśmiechy w blasku kamer i fleszy i głośno powie to, co powiedział biskupom w cztery oczy? Żeby robili dokładne to samo, co do tej pory: współpracowali z rządem dla korzyści Kościoła, angażowali się w politykę, wspierali biznesmena Tadeusza Rydzyka i judzili jednych przeciwko drugim.
Jeśli wierzy ktoś, ze nastąpią jakiekolwiek zmiany po wizycie głowy Kościoła w Polsce- to niech sobie wierzy. Nie zmieni się absolutnie nic, biskupi w dalszym ciągu będą traktowani jak święte krowy, jakby byli jakimiś ważnymi osobistościami w świecie polityki. Nikt nie posypie głowy popiołem, nie zmieni się nastawienie prawicy i Kościoła. Wszystko zostanie tak, jak jest, dopóki Watykan żeruje na Polsce, a oddani mu funkcjonariusze żyją tu jak pączki w maśle.
Naiwna młodzież wyjedzie i nie zmądrzeje, za to jak zwykle kazbę napcha sobie krakowska kuria. W specjalnych strefach pól litra wody sprzedawane jest przez Caritas w cenie 5 złotych, tyle samo trzeba zapłacić za mikroskopijną słodką bułkę.
Restauratorzy musieli odprowadzić do kasy kurii po tysiąc złotych za prawo goszczenia u siebie spragnionych i głodnych, ale to dla Dziwisza za mało: okazuje się, że przedsiębiorcy muszą oddać 10% utargu do skarbca byłego papieskiego sekretarza, Dlaczego? Bo ma to pomóc w pokryciu kosztów organizacji ŚDM... Jakby państwo polskie nie sfinansowało imprezy w całości!
Wiara jest gratis, religia w wydaniu polskiego katolicyzmu kosztuje krocie, ale dlaczego jej koszty zawsze ponosi świeckie państwo?
Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)
Światowe Dni Młodzieży to nie jest zjazd krakowski z 1364 roku, o takiej imprezie to możemy już tylko pomarzyć. Dziś w rolę Wierzynka usiłuje wcielić się Jacek Majchrowski, ale słabo mu to idzie. Symboliczne przekazanie papieżowi kluczy do miasta to kompletne nieporozumienie, przede wszystkim z tego powodu, że prezydent Krakowa nie jest gospodarzem zadłużonego po uszy miasta, rządzi tam Stanisław Dziwisz, stojący na czele bogatej archidiecezji. Świetna to współpraca: rządzić i za nic nie ponosić odpowiedzialności, nie martwić się o koszty bo miasto za wszystko zapłaci Zloty interes! Dla strony kościelnej, oczywiście.
Franciszek spotkał się z biskupami, rozmowa toczyła się za zamkniętymi drzwiami. Wielka jest, jak widać, nie tylko tajemnica wiary, spotkania biznesowe w kościelnych kręgach mają najwyższą klauzulę tajności. Czego właściwie oczekiwali wierni, niewierni i naiwni? Że Franciszek rozda uśmiechy w blasku kamer i fleszy i głośno powie to, co powiedział biskupom w cztery oczy? Żeby robili dokładne to samo, co do tej pory: współpracowali z rządem dla korzyści Kościoła, angażowali się w politykę, wspierali biznesmena Tadeusza Rydzyka i judzili jednych przeciwko drugim.
Jeśli wierzy ktoś, ze nastąpią jakiekolwiek zmiany po wizycie głowy Kościoła w Polsce- to niech sobie wierzy. Nie zmieni się absolutnie nic, biskupi w dalszym ciągu będą traktowani jak święte krowy, jakby byli jakimiś ważnymi osobistościami w świecie polityki. Nikt nie posypie głowy popiołem, nie zmieni się nastawienie prawicy i Kościoła. Wszystko zostanie tak, jak jest, dopóki Watykan żeruje na Polsce, a oddani mu funkcjonariusze żyją tu jak pączki w maśle.
Naiwna młodzież wyjedzie i nie zmądrzeje, za to jak zwykle kazbę napcha sobie krakowska kuria. W specjalnych strefach pól litra wody sprzedawane jest przez Caritas w cenie 5 złotych, tyle samo trzeba zapłacić za mikroskopijną słodką bułkę.
Restauratorzy musieli odprowadzić do kasy kurii po tysiąc złotych za prawo goszczenia u siebie spragnionych i głodnych, ale to dla Dziwisza za mało: okazuje się, że przedsiębiorcy muszą oddać 10% utargu do skarbca byłego papieskiego sekretarza, Dlaczego? Bo ma to pomóc w pokryciu kosztów organizacji ŚDM... Jakby państwo polskie nie sfinansowało imprezy w całości!
Wiara jest gratis, religia w wydaniu polskiego katolicyzmu kosztuje krocie, ale dlaczego jej koszty zawsze ponosi świeckie państwo?
Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)