Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciemne strony Kościoła katolickiego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciemne strony Kościoła katolickiego. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 maja 2019

Nieszczere przeprosiny biskupów

Zbliżająca się wyborcza niedziela 26 maja będzie handlowa, na Dzień Matki przypadnie również odczyt listu biskupów w sprawie pedofilii wśród kleru katolickiego. Może lepiej by było, gdyby biskupi w końcu przymknęli się i wzięli za wyjaśnianie sobie, co jest celem chrześcijaństwa, by wzięli się wreszcie do roboty w kruchcie, nie w polityce.

Biskupi czują rzekomo wielki wstyd, nie mają słów, by go opisać ofiarom księży pedofilów. Chyba ofiarom łzy wzruszenia cisną się do oczu bo tak szczerych wyznaniach. Wstyd? To jakieś kpiny czy żart? Wstyd i to wszystko? Plecenie o jakichś systemowych rozwiązaniach kolejny raz ukazało cwaniactwo, chytrość i poczucie całkowitej bezkarności kościelnej hierarchii. Co mówi polskie prawo? „Każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję”, „Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa”, „Zawiadomienie o przestępstwie lub własne dane świadczące o popełnieniu takiego przestępstwa, co do którego obowiązkowe jest prowadzenie śledztwa przez prokuratora, Policja przekazuje wraz z zebranym materiałem niezwłocznie prokuratorowi”. Pytania?

Polskie państwo posiada bardzo silną broń, ale nie potrafi jej wykorzystać. Natomiast kler katolicki ani myśli kierować się prawem polskim zasłaniając się jak nie kanonicznym, to boskim. Zapomnieli panowie, że prawo danego kraju obowiązuje nie tylko jego obywateli? Niezależna komisja państwowa powinna wyjaśnić to wszystko od podszewki. Polecą głowy, bo niewinnych w kwestii pedofilii w kościele będzie jak na lekarstwo.

Ksiądz Isakowicz- Zaleski uważa, że biskupi powinni posprzedawać swoje rezydencje i uzyskanymi z transakcji pieniędzmi wypłacać ofiarom księży odszkodowania. W tym przypadku prymas Polak milczy i tłumaczy mgliście. Widać nie wypada mu mówić przed kamerami, że odszkodowania to zawsze należą się kościołowi, a jego roszczenia nie przedawniają się nigdy?

Biskup płocki Libera czmychnął do klasztoru rzekomo kontemplować. Jak tłumaczył nie ucieka, a jeśli już, to do Boga. Fakt, trudno mówić o ucieczce: powróci do Płocka po jesiennych wyborach do parlamentu. Szkoda, że nie namówił pan Piotr tysięcy księży na pobyt w klasztorze. Dożywotni. Polska i Polacy poradzą sobie bez nich.

Wybierzmy mądrze w niedzielę. Wybory do Europarlamentu nie są najważniejsze, ale są równie ważne jak te do polskiego parlamentu. Jeśli Zjednoczonej Prawicy w Unii Europejskiej podobają się tylko uposażenia europosłów i nic poza tym, to nie startujcie szanowni "konserwatyści" w poselskie ławy do Brukseli, lecz do kościelnych u Rydzyka.

 

środa, 5 listopada 2014

Dziwisz: pedoflia wśród kleru katolickiego nie jest sprawą Polski

Wojciech Polak tuż po tym, jak został prymasem, zapowiadał zero tolerancji dla pedofilii w szeregach kościoła katolickiego. Musimy się z tym zmierzyć, plótł banialuki pan prymas na użytek naiwnych dziennikarzy gromiąc grzech popełniany przy zboczonych księży. Szumne zapowiedzi pozostały zapowiedziami, teoria pozostała teorią, a jak to wygląda w praktyce, kiedy w tle jest afera z pedofilami w sutannach, Gilem i Wesołowskim?

Stanisław Dziwisz zagadnięty przez dziennikarzy proszących o skomentowanie sprawy oskarżonego o pedofilskie czyny Wojciecha Gila bez zmrużenia okiem oświadczył, że… nie zna sprawy! Nic nie widział, nic nie słyszał, musiałby poczytać co nieco na ten temat. Były kapciowy papieża Polaka ma widocznie po stokroć ważniejsze sprawy na głowie od jakiejś tam marginalnej pedofilii wśród księży. Bo i kogo ona obchodzi, garstkę dociekliwych dziennikarzy, których da się zliczyć na palcach jednej ręki? Kogo obchodzą okaleczone fizycznie i psychiczne dzieci, ich rodzice i bliscy? Dziwisz pouczył, że sprawa pedofilskich ekscesów i gwałtów Gila nie jest sprawą Polski! Polska nie ma prawa wtykać nosa w sprawy Dominikany, jeśli godzi to w interesy Watykanu, między wierszami dał do zrozumienia Dziwisz. Trudno o większą bezczelność, tupet i ignorancję! Zabawne: wielu polskich misjonarzy- pracujących de facto na rzecz Watykanu- posiada paszporty dyplomatyczne. Co chwila słyszę, że polscy duchowni przebywający poza granicami kraju są ambasadorami Polski, że musimy finansować ich składki na ubezpieczenie społeczne, a jak przychodzi co do czego, to ich uczynki poza krajem nie są waszą sprawą, Polacy! Po co drążyć prawdę, dociekać, ujawniać niewygodne fakty? Poczytajcie sobie oficjalne biografie Wojtyły i Popiełuszki, naiwne owieczki!

Oczkiem w głowie papieża Polaka był niejaki Marcial Maciel, pochodzący z Meksyku założyciel Legionów Chrystusa. Zakonu, który był maszynką do robienia pieniędzy. Ten zboczeniec w sutannie dorobił się potomstwa (wykorzystywał seksualnie co najmniej jedno ze swoich dzieci), a ze swojego zgromadzenia uczynił harem. Wersja lansowana przez media w Polsce- papież Polak rzekomo nie wiedział o przestępstwach seksualnych swego ulubieńca, którego wskazywał jako wzór do naśladowania dla młodzież. Mówi się, że papież żył długo w niewiedzy i nie miał pojęcia o „wyczynach” jurnego zboczeńca z Meksyku, bo zadbał o to jego zaufany sekretarz, Stanisław Dziwisz, ukrywający przed swoim szefem dochodzące ze świata skargi na zakonnika. Watykanista Marco Tosatti oznajmił wprost, że w najbliższym otoczeniu papieża przebywał „ktoś”, kto czuwał nad bezpieczeństwem Maciela i chronił go- najprawdopodobniej za łapówki. Tajemnicą poliszynela jest, że kardynał Angelo Sodano i Stanisław Dziwisz byli wielkimi zwolennikami dzieła Maciela… Który z nich był owym "ktosiem'? Kiedy grunt zaczął się palić pod nogami zboczonego zakonnika, bombardował on prośbami Dziwisza o załatwienie uczestnictwa we wspólnej mszy z papieżem Polakiem. „Niepokorni” dziennikarze nigdy nie zagadnęli Dziwisza i nie wyjaśnili, czy Meksykanin swe prośby wzmacniał podarunkami na rzecz osobistej działalności duchowej Dziwisza.

Tak wygląda zero tolerancji dla pedofilii w kościele, tak z nią „walczą” hierarchowie: nie przyjmują do wiadomości faktów, nie zapoznają się ze sprawami, nie interesują ich kroki podejmowane przez wymiar sprawiedliwości. Najlepiej powiedzieć, że sprawa nie dotyczy Polski. Prawda, przy obecnej tzw. klasie politycznej trudno oczekiwać innego zachowania kleru. Państwo polskie ma łożyć miliardy na kościół, oddawać za bezcen ziemie i nieruchomości, ustanawiać prawo pod dyktando biskupów i milczeć.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 20 września 2013

Egzorcyści trzy lata gwałcili psychikę bezbronnej nastolatki

Pięcioletni Maciek, choć ma nadwagę, pozostanie z rodziną zastępczą, ekscytowały się w środę media. Dziecko nie zostanie odebrane dziadkom i nie zostanie przekazane na wychowanie komuś innemu. Nic nie stoi na przeszkodzie, by pięciolatek trafił na wychowanie do rodziny alkoholików, narkomanów, złodziei lub do innego miejsca, w którym przemoc stoi na porządku dziennym. Skoro pani kurator wie lepiej, co dla dziecka jest lepsze...
Matka małej Madzi z Sosnowca, wczoraj dziecko z Kokorzyc. Media, tak chętnie nagłaśniające pewne sprawy, milczą, gdy mogą narazić się czarnej, przewodniej sile. Cóż, muszą respektować tzw. chrześcijański system wartości, który jest skuteczną autocenzurą.

„Tygodnik Powszechny” opisał, jak rodzice zniszczyli psychikę nastolatki, oddając ją w ręce tzw. egzorcysty. Historia banalna: piętnastolatka, niechętnie uczęszczająca na „lekcje” religii katolickiej oznajmiła w obecności księdza, że nienawidzi prowadzącej katechezę zakonnicy. To włączyło taki sygnał alarmowy w umyśle księdza, jakby nastolatka szykowała zamach na toruńskiego biznesmena, Tadeusza Rydzyka! Ksiądz, wytrawny śledczy, niczym ojciec Mateusz przeprowadził dochodzenie, którego wnioski powodują stukanie palcem w czoło! Klecha wyjawił, że nastolatka jest opętana. Dowód? Zakonnica miała wyszyte na habicie czerwone, oplecione koroną cierniową serce, wyżej zawieszony na szyi duży, połyskujący krzyż. To właśnie tego serca wystraszył się demon tkwiący w dziewczynie. Dalej poszło już jak z płatka: trzygodzinna msza o uwolnienie i uzdrowienie w Sopocie, po której młoda kobieta zasłabła na zakrystii u księdza. Od tego czasu minęły trzy lata, a ona ciągle poddawana jest zabiegom mającym na celu ”uwolnienie” ją od sił nieczystych.

Pranie mózgu skutecznie zrobiło swoje. Osiemnastoletnia dziś młoda kobieta jest całkowicie zależna od kleru, wszędzie widzi palec szatana, w co drugim domu mieszkają opętani.. Jak sugerują internauci, nigdy nie dowiemy się, co uczyniono nastolatce, Niektórzy sugerują, by zajął się nią psycholog, psychiatra, bo od dziś taka jest jej potrzebna pomoc. Sugerują też pomoc seksuologa, po wizycie u ginekologa. Nie należę do osób tworzących teorie spiskowe, ale może mają rację ci, którzy sugerują, że nastolatka dziewicą już nie jest, bo „egzorcyzmy”, jakim ją poddano, tak zwichrowały jej umysł, że nawet gdyby była molestowana seksualnie, uwierzyłaby, że to dla jej dobra.

Rodzice nastolatki ponoszą odpowiedzialność za gwałt na psychice swej córki. Oddawszy ją w ręce kleru umyli ręce. Matka dewotka uznała, że córka potrzebuje pomocy specjalisty w sukience. Kto wie, może właśnie z takiej córki, po praniu mózgu, jest zadowolona? Co na to media, które z takim entuzjazmem trąbiły o krzywdzie, jaką wyrządzili pięciolatkowi dziadkowie, powodując u niego nadwagę? Ano… nic! Biskupobogojnych, „niepokornych” dziennikarzy takie sprawy nie interesują. Ośmieliłby się, jeden z drugim, dochodzić, co się działo przez te trzy lata, w jaki sposób wyprano młody mózg, czy poprzestano tylko na dręczeniu psychicznym?

Polska, XXI wiek, a nie brakuje wydarzeń żywcem wziętych ze średniowiecza. Ile jeszcze będą panoszyć się w Polsce szarlatani, „egzorcyści”, którzy rzekomo trzy lata zmagają się z demonem? Jakiego potrzeba nieszczęścia, by ich działalnością zainteresowały się polskie władze, spalenia „opętanej” na stosie? Ciekawi mnie, kiedy w publicznych szkołach poniedziałkowe zajęcia rozpoczynały będą się od mszy o „uwolnienie i uzdrowienie”, bo tyle dziatek szkolnych nie kpi i drwi z katechezy i katechetów. Szatan młodzież opętał, ot, co! Wściekli, oburzeni internauci radzą, by egzorcyści poszli do specjalisty się podleczyć, a ksiądz i katechetka, odpowiedzialni za pranie mózgu nastolatki zostali zamknięci w psychiatryku. Słusznie radzi jeden z krytyków, że jedyna funkcja publiczna, jaką powinna katecheta- zakonnica ta zakonnica to podawanie actimelków panu Głodziowi. A matka tej dziewczyny w ramach pokuty powinna wziąć się za zlizywanie śmietany z kolan wielebnych, zamiast stosować stręczycielstwo wobec nieletniej. Być może sprawiło by jej to przyjemność, skoro z taką lubością gnębi swoje dziecko może sama jest masochistką. Mocne słowa, ale czy nieprawdziwe? Na marginesie: katolicy psioczą na jakość służby zdrowia, usług medycznych, opowiadają o problemach w dotarciu do specjalisty; drodzy parafianie! Zapiszcie się na spektakl „uzdrowiciela” Bashobory, lub w te pędy udajcie się do egzorcysty, on was wyleczy!

Nastaną w Polsce czasy, kiedy trzeba będzie naprawiać szkody wyrządzone przez specjalistów od „wypędzania” szatana z ludzi, państwo zmuszone będzie zapewnić pomoc ofiarom ich poczynań. Władze pozostawiły tym szarlatanom wolną rękę, ze strony świeckiej nie kontroluje ich działalności. Strach, brak wyobraźni i dobrej woli, troski o dobro człowieka spowodował wysyp sukienkowych „specjalistów”? Pytanie za sto punktów: kto będzie w przyszłości ponosił koszty szkodliwej działalności kościelnych szarlatanów?

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

wtorek, 19 marca 2013

Marzenka, która Polskę kochać chciała

W jaki sposób wygląda rozmowa dziennikarza, "niepokornego", z biskupem katolickim? Najbardziej prawdopodobna postawa: na kolanach, z otwartym otworem gębowym. Nie, nie to, zboczeńcy! Buzia otwarta bynajmniej nie do francuskich rozmów, lecz z podziwu dla świętobliwej osoby, który prawi swój monolog. Z hierarchą polskiego, katolickiego Kościoła się nie rozmawia, słucha się jego monologu, od czasu do czasu wtrącając nieistotne pytania. Wystarczy prześledzić te "wywiady", lepiące się od wazeliny: wszystkie robione jak przez kalkę.

"NIE", "Fakty i Mity", od dawien dawna ujawniają drugą, ciemną stronę Kościoła i hierarchów, od pewnego czasu czyni to "Newsweek" a ostatnio "Wprost", przedstawiający co nieco z życiorysu chłopa z Bobrówki, Sławoja Leszka Głódzia . Mam dziwną pewność, że przeciwko "Wprost" zostanie zainicjowana katolicka wojna, spuszczeni z biskupich smyczy PiSmacy zrobią wszystko, by nie zostawić suchej nitki na red. naczelnym, Sylwestrze Latkowskim. Wyciągnie się zeznania współwięźniów z celi (Latkowski ma na koncie pobyt w ZK), którzy przypadkowo "przypomną" sobie, że nie tylko w filmie "To my, rugbiści", Latkowski lansował przemoc. Okaże się, że bił, poniżał i takie tam. W dodatku urodził się zza komuny, rodzice z pewnością donosili do SB!

Trafiłem na tekst pewnej pani, która rozprawia się z tygodnikiem "Wprost", który to ośmielił się napisać krytycznie o czerwonogębym biskupie. Pani ta to jedna z tych nawiedzonych, która co jakiś czas bredzi, że trwa obalanie autorytetu Kościoła. Jakby ta instytucja coś takiego jeszcze posiadała! Jest strasznie oburzona, z pewnością wspiera Platformę Oburzonych, jak można było, opierając się na anonimowych donosach, napisać cokolwiek złego o wspaniałym, pełnym cnót, ascecie Głódziu! Przeczytałem jej tekst i boli mnie w dołku ze śmiechu! Marzenka przeszła solidne pranie mózgu na katolickiej uczelni, co widać, słychać i czuć. KUL, finansowany z budżetu państwa, znakomicie radzi sobie z kobietami, potrafi sprawić, że za grosz refleksji, krytycznego myślenia i wyciągania wniosków u Marzenki. U niej wszystko jest czarne! Prócz nieskazitelnego charakteru Kościoła i jego hierarchów. Te są tak białe, jak skrzydełka niewinnych aniołków. Ale do rzeczy, przedstawię próbkę pióra Marzenki, której wróżą karierę w katoprawicowych periodykach, nim żreć się w nich zaczną panowie i panie redaktorzy, jak to drzewiej bywało. Poza tym, niezbyt gramotnych czytelników wśród radiomaryjnych nie brak.

Napisała więc Marzenka:

W chwili, gdy cały świat cieszy się wyborem nowego papieża, zachwyca jego promieniującą troską o Kościół i odnowę moralną społeczeństw, tygodnik "Wprost" oskarża polskiego arcybiskupa. Co za tym stoi?

Kłamstwo: nie cały świat, tylko jego katolicka- a i to niecała- część cieszy się z konklawe. Bokiem już wychodzi katolikom nachalna, katonarodowa propaganda, lansowana widzowi w mediach. To nie jest mój wymysł, słyszę takie opinie m.in. w pracy, na ulicy, w metrze. Nic i nikt, Marzenko, nie stoi za tym niesłychanym zamachem na Twojego idola, mistrza w spożywaniu wody, również ognistej. To człowiek, jak każdy inny, tyle ze żyjący na koszt społeczeństwa, ale o którym pisać może każdy. Karnowscy tego Ciebie nie nauczyli?

Nawet, jeśli założyć, że część informacji podanych w tekście jest prawdziwa, bez specjalnego wysiłku dostrzec można przekłamania i manipulacje. Abp senior Tadeusz Gocłowski, poprzednik abp. Głódzia, na pytanie autorki o czarną listę przewinień arcybiskupa, która powstaje rzekomo w diecezji, odpowiada: "Nic o tym nie słyszałem. Współpracujemy od pięciu lat i ta współpraca układa się dobrze".

Zabawne, jakiż to mocny dowód: słowo skompromitowanego, umoczonego w aferę "Stella Maris", emerytowanego hierarchy pozwalają Marzence dostrzec przekłamania i manipulacje "Wprost"! Goc po dziś dzień bije się w piersi, że nic o wielomilionowych przekrętach w wydawnictwie nie wiedział; skąd ma zatem wiedzieć, co się dzieje u Flaszki, z którym nawet pod jednym dachem nie mieszka, zainstalował w jego pałacu ukrytą kamerę?

Patrząc na okładkę "Wprostu" nasuwa się pytanie, dlaczego akurat dzisiaj, w chwili, gdy większość tygodników przedstawia niezwykłe i porywające przesłanie papieża Franciszka, redakcja decyduje się na uderzenie w biskupa?

Większość tygodników, droga Marzenko, kierowana jest przez ludzi, którzy z rzetelnym dziennikarstwem mają tyle wspólnego, co i Ty. Jeden z Twoich kolegów skamle, że nie lubi stadnego wrzasku. Oto i odpowiedź: naczelny "Wprost" również go nie lubi, uznał też, że nie ma powodu, by czekać do świętego nigdy na ujawnienie informacji, przekazanych mu przez księży. W końcu prawda ma wyzwolić, czyż nie? Ale skąd masz to wiedzieć, skoro łkałaś, jakoby doszło do manipulacji dotyczącej salezjańskiego gimnazjum. Nie drążyłaś tematu, nie szukałaś prawdy, Dałaś wiarę zakonnikom, nie tracąc czasu na zajęcie się sprawą.

Tylko czekać, aż antyklerykalni kreatorzy katolickiej opiniotwórczości zaczną używać autorytetu papieża do kompromitowania Kościoła w Polsce. Pierwsze oznaki widać już w programach publicystycznych.

Nie zauważasz, droga Marzenko, że to nie kto inny, tylko sam Kościół, jego hierarchowie, współpracujący z nimi politycy od pewnego czasu sami się kompromitują? Kiedy do tych programów publicystycznych zostaną wysłani katoliccy cenzorzy, którzy zadbają o to, by pewnych tematów, przede wszystkim niewygodnych dla Kościoła, nie poruszać? Tobie nie jest potrzebny biskup na wzór papieża Franciszka, Ty chcesz mieć biskupów na miarę Michalika, Ryczana, Stefanka czy Dydycza.

Wbrew temu, czemu naiwnie zaprzecza autorka na początku swojego tekstu, uderzenie w arcybiskupa Głódzia jest uderzeniem w cały Kościół. Gdyby nawet przyjąć, że pewne fakty opisane w tekście miały miejsce w rzeczywistości, wykorzystanie czyjeś słabości do zbudowania ogólnego wrażenia degrengolady w Kościele jest niedopuszczalne.

Pod adresem Romana Kotlińskiego, Tadeusza Bartosia czy Stanisława Obirka, koledzy Twoi napisali tuziny obraźliwych, często mijających się z faktami tekstów. Ci sami pisamcy drą japy, że ten, kto przyjął święcenia, pozostaje duchownym do końca życia. Zatem obrażanie w/w uderza w Kościół. Nałóg alkoholowy jest słabością? No cóż, pociąg duchownych do dzieci, Tadeusz Pieronek nazwał namiętnością, więc i Ty, Marzenko, masz prawo do kłamstewka. Słabością to jest piwo raz w tygodniu.

Opowieść "Wprostu" o abp. Głódziu nie została przecież napisana w trosce o Kościół. Ba, nie została nawet napisana w trosce o człowieka. Ma jasny, precyzyjny cel. Ten sam od lat.

Troska o Kościół, Twoja, Marzenko, i Tobie podobnych, to zamiatanie draństw kleru pod dywan. Robili to Twoi poprzednicy, robisz to Ty, robić to będą, coraz bardziej rozpaczliwie i bezsilnie, Twoi następcy, aż do totalnej kompromitacji i ośmieszenia się. Nie troszczy się o człowieka ten, kto udaje, że nie dostrzega jego nałogów, lecz ten, kto je widzi i chce wyeliminować. Cel? Tak, jest bardzo jasny: odciąć Kościół od budżetu państwa! Za swoje niech chleją do upadłego i głoszą swoje "nauki" takim, jak Tobie!

O potrzebie naprawy Kościoła najgłośniej krzyczą zawsze ci, którzy nie mają z nim nic wspólnego. Nie będąc jego członkami próbują narzucić narrację tym, którzy go tworzą. Problem w tym, że zbyt często im ulegamy, zapominając jaka jest istota Kościoła i na czym polega jego siła.

Ci, którzy krzyczą, nie mają zamiaru niczego naprawiać. Uwierz, oni chcą, by demoralizacja biskupów postępowała, bo tylko przyśpiesza to rozkład Kościoła. Hierarchowie przyzwyczaili się, że państwo trzyma nad nimi parasol ochronny i nie potrafią radzić sobie z krytyką. Bajki o szatanie i piekle nie robią wrażenia na antyklerykałach. Komu, Marzenko, ulegasz, jakim mniejszościom? Istota Kościoła to władza, posłuch, pieniądze, bezkarność i pasożytowanie na krajach takich, jak Polska, a siłę jego była niewiedza, nieświadomość i głupota ludzka. Ty, Marzenko, niczego nie zamierzasz w Kościele naprawiać, a już najmniej jego hierarchów! Masz klapki na oczach, nie chcesz przyjąć do wiadomości niemiłych faktów. Ba, starsza się ukrywać je przed światem, tego żądasz m.in. od „Wprost”!

Nie jesteśmy wspólnotą ludzi świętych, choć każdy z nas powinien do tej świętości dążyć. Od samego początku, od czasu pierwszych apostołów wybranych osobiście przez Chrystusa, jesteśmy wspólnotą ludzi słabych i zawodnych.

I tu jest pies pogrzebany: biskupi do żadnej świętości nie dążą, a Flaszka Głodź w szczególności! Zgadzam się z Januszem Palikotem: jeśli istnieje piekło, to Głódź po śmierci powinien się w nim znaleźć. Sama odpowiedziałaś na pytanie, dlaczego z Kościoła odeszło tylu ludzi: oni nie są słabi i zawodni, nie widzą miejsca pośród takich, jak Ty. Odmawia się im odejścia, wolności, zrzucenia religijnych pęt, poprzez utrudnianie dokonania aktu apostazji!

Komentowanie spraw Kościoła przez ludzi spoza jego wspólnoty, porywających się na wybiórczą interpretację niepełnych faktów, jest więc ze swej istoty miałkie i nieprawdziwe, choć dzięki sile mediów otrzymało rangę narracji wiodącej.

Zanudziłbym się na śmierć, nie potrafiłbym po tym spojrzeć w oblicze Boga, gdybym w ten sposób popełnił samobójstwo! Nie zamierzam dowodzić, jak wybiórczo do tematów podchodzisz Ty, Marzenko, i Twoi pracodawcy. Nie zamierzam też przypominać, ilu katoprawicowych dziennikarzy zajmuje się ateistami, gejami, antyklerykałami, nową lewica, Januszem Palikotem, choć jest spoza tego kręgu, nie ma nic wspólnego z tymi środowiskami.  Ilu plecie o aborcji, antykoncepcji, in vitro, choć ich te sprawy nie dotyczą?

Niech więc ludzie spoza Kościoła zajmą się uzdrawianiem własnych wspólnot, do których przynależą. Niech dziennikarze przestaną promować skompromitowane pseudoautorytety, których głównym celem jest demoralizacja społeczeństwa.

Sama zapędziłaś się w kozi róg, Marzenko! Niby dlaczego ludzie spoza Kościoła mają należeć do jakichkolwiek wspólnot, na co im one, kiedy ni czują potrzeby zastąpić dżumy cholerą? Jakież to pseudoautorytety są promowane przez dziennikarzy, czy w ogóle potrafisz określić znaczenie słowa promocja? Słowa, którym bez przerwy operują „niepokorni” dziennikarze, zwłaszcza przy okazji mniejszości seksualnych? Promocja homoseksualizmu, koń by się uśmiał! Polskie społeczeństwo, katolickie, jest zdemoralizowane, jak nigdy dotąd. Usiłujesz wmówić, że panuje eldorado, kraina wiecznego szczęścia? To wyjaśnij, dlaczego Twoi szefowie tak pchają do władzy małego prezesa?

Niech przestaną forsować trendy uderzające w ludzką godność, odbierające człowiekowi wolność i sprowadzające go do funkcji zwierzęcia niezdolnego do samodyscypliny. Ci sami, którzy rozliczają skrupulatnie katolików z moralności, sami negują wszelkie zasady przyzwoitości.

Godność, jak to pięknie brzmi! Godnością jest czapkowanie przed Rydzykiem całowanie po tłustych łapach Głódzia, czy też zwracanie się do panów w sukienkach per ekscelencjo? O jakiej Ty, Marzenko, wolności prawisz? O tej, która zmusza do nauki religii już przedszkolaków, czy też o tej, która zmusza młodzież do udziału w religijnych spędach, od których roi się w szkołach, czy może tej, która zmusza nauczycieli ateistów do pilnowania dziatek szkolnych na rekolekcjach w kościele? A jakie zasady przyzwoitości, katolickie oczywiście, mają obowiązywać tych, którzy nie czują się katolikami i nie należą do tej wspaniałej, katolickiej wspólnoty? Zakaz uprawiania seksu przedmałżeńskiego, żadnej antykoncepcji, głos w wyborach oddany na PiS?

Za próbą kompromitacji abp. Sławoja Leszka Głódzia stoi coś jeszcze. W październiku został mianowany oficjalnym delegatem Episkopatu Polski ds. Telewizji Trwam. Od lat jest wielkim orędownikiem medialnego dzieła ojców redemptorystów. Nie stroni też od zdecydowanych opinii na temat sytuacji społeczno-politycznej w kraju, piętnując działania wymierzone w dobro człowieka, narodu i Ojczyzny.

W 2002 roku biskupi powołali Zespół ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja. Celem miała być nie cenzura i nadzór, lecz życzliwy dialog. Biskupi chcieli mieć pewną kontrolę nad treścią audycji nadawanych przez toruńską rozgłośnię. Co spowodowało, że Głodź zapałał taką miłością do Rydzyka i jego mediów? Bezinteresowność? „Medialne ataki na Radio Maryja i TV Trwam prowadzą do dezintegracji społecznej, niepokojów oraz wzajemnego braku zaufania w polskim społeczeństwie”. Tego kłamstwa, Marzenko, wygłoszonego przez Głódzia nie skomentowałaś. Dziwne to: kiedy Głodź nie stroni od zdecydowanych opinii na temat sytuacji społeczno- politycznej w kraju (mocno sklerykalizowanej!), to jest dobrze, ale kiedy o nim i Kościele ostro, acz prawdziwie wypowiadają się coraz liczniej odważni, wtedy jest atak na Kościół?

Doprawdy, cieszę się, że istnieją tacy, jak Marzenka. Oni i hierarchowie pokroju Głódzia robią wszystko, by szlag trafił czarnego pasożyta. Czego wszystkim życzę.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!