piątek, 29 listopada 2013

Polska korupcją stoi?

Korupcja jest jak kryzys: wszyscy o tym mówią, piszą, wiedzą, że gdzieś jest, ale gdzie? Swego czasu wpadł mi w ręce pewien sondaż, z którego wynika, że najmniejszym zaufaniem wyborców cieszą się politycy podejrzani o udział w aferze korupcyjnej oraz ci, którzy mówią publicznie kłamstwa. Z drugą tezą można polemizować, patrząc na sondaże wyborcze PiS, partii, której prezes myli pojęcia, fakty i dane.

Korupcja nie, kłamstwa tak? Nie, taki osąd jest błędny, prawda jest inna, banalnie prosta, smutna i śmieszna zarazem: wyborcy są w stanie przymknąć oko na „wyczyny” partii i polityków, na których głosowali. Każdy ma szansę, powtarzają. I dają ją: jedną, drugą, dziesiątą.

W ubiegłym roku urzędnicy przyjęli od Polaków łapówki w wysokości ok. 16 milionów złotych. Dużo to, czy mało? Dużo, biorąc pod uwagę fakt, że w 2011 łapówek tych było „tylko” 6,4 mln. Na gorącym uczynku przyłapano 10 805 osób, o blisko 1,4 tys. mniej niż w 2011r. I co się dzieje? 83% Polaków uważa, że korupcja w naszym kraju to duży problem. Jesteśmy zdania, że korupcja występuje najczęściej wśród polityków (działaczy partyjnych, radnych, parlamentarzystów - 62 proc. badanych) oraz w ochronie zdrowia (53 proc.).

Za najbardziej rozpowszechnione zachowania korupcyjne w środowisku polityków i wysokich urzędników państwowych badani uważają: nepotyzm (90 proc.) i kumoterstwo (80 proc.), a w dalszej kolejności: uleganie nieuczciwemu lobbingowi (77 proc.), przekupstwo (76 proc.) i wykorzystywanie pieniędzy publicznych na rzecz swojej partii (76 proc.).

61 proc. społeczeństwa krytycznie ocenia walkę rządu z korupcją. Zdecydowana mniejszość, bo zaledwie 26 proc. badanych jest zdania, że rząd radzi sobie z tym problemem. Ta mniejszość to żelazny elektorat PO, podpowiada ktoś z boku. Może.

Winni korupcji wskazani: politycy i urzędnicy państwowi są otwarci na propozycje… Polak- wyborca pomści, ponarzeka, poprzeklina, po czym uda się do urny wyborczej i odda głos na tych właśnie, na których wcześniej wieszał psy. W tej kwestii nic nie ulega zmianie! Wyborcy PiS szybko zapomnieli o próbie politycznego przekupstwa Renaty Beger przez Adama Lipińskiego. Jak zakończyła się ta historia, wiemy wszyscy: Lipiński po dziś dzień jest prominentnym politykiem, po Beger śladu dziś nie ma. Człowiek imający się politycznej korupcji, nie ponoszący za swój czyn konsekwencji otrzymuje czytelny sygnał, że powinien w dalszym ciągu grać nieczysto. Kombinatorzy, cwaniacy, wszelkiej maści szemrani biznesmeni potrafią nie tylko dostrzec korzyści płynące z korupcji, ale i odpowiednio je wykorzystać. Dlaczego kwitnie korupcja, co powoduje, że biznesmeni gotowi są ryzykować, by dać w łapę? Może pora zmienić ustawę o zamówieniach publicznych, zmienić sposoby odbywania się przetargów? Politycy, którzy mają gęby pełne frazesów o walce z korupcją, ciskający oskarżenia pod adresem przeciwników, mają pole do popisu: proszę bardzo, macie okazję się wykazać, zademonstrować rozwiązania, pokazać, że rzeczywiście wam zależy na wyeliminowaniu raka korupcji. Tylko czy takiego Kaczyńskiego to obchodzi? On i jego ferajna chwalą się dokonaniami CBA z czasów, kiedy bałaganił tam Mariusz Kamiński. Żałosne efekty poczynań tego jegomościa widać do dzisiaj. Sposób Kaczyńskiego na korupcję: Tusk i PO musi odejść, a korupcja odejdzie razem z nimi, to populizm do potęgi n-tej! Tymczasem premier konsekwentnie dziękował za współpracę Drzewieckiemu, Chlebowskiemu, czy ostatnio gen. Skrzypczakowi. Wszystkich ich łączy podejrzenie korupcji w tle. Z kolei Janusz Palikot kreśli jakieś wizje nowej służby specjalnej; komu i czemu ma ona służyć, czyje zadania dublować. Za mało mamy tych służb?

"W Polsce nie było porządnej politycznej afery korupcyjnej. Była afera Rywina. Ale nie mamy czegoś takiego jak w Czechach, na Słowenii czy w Chorwacji, gdzie aresztuje się i skazuje polityków z czołówek gazet" – uważa dr Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego. 
Oczami wyobraźni widzę, jak służby prowadzą zakutego w kajdany ministra A., w towarzystwie wysokiego urzędnika B. Marzenie ściętej głowy! Rekiny polityki, święte krowy są nietykalne, ale jeśli tłum żąda głów, rzuci się im kilka płotek na pożarcie. Tak jak rzuciło się Rywina.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

środa, 27 listopada 2013

Kto zapłaci za szkody z 11 listopada?

11 tysięcy dolarów. Na taką sumę rosyjska ambasada oszacowała starty wyrządzone przez chuliganów, tzw. „patriotów” , w trakcie obchodów Święta Niepodległości. Dlaczego w dolarach, a nie w euro, lub złotówkach? Rubli dawajcie! 11 tysięcy na 11 listopada. Dwa razy jedenaście; nowe hasło ulicznych chuliganów?

Śladu nie ma po „patriotach” demolujących Warszawę 11 listopada, ale można zapoznać się z ich wyczynami przy okazji meczów piłkarskich, jak to miało miejsce podczas spotkania Zawiszy Bydgoszcz z Widzewem Łódź. Minister Bartłomiej Sienkiewicz i w tym wypadku okazuje niemoc i bezradność: wystarczy symbol falangi, biało- czerwona flaga, klerykalne hasło o Bogu i honorze i ma klapki na oczach. Widać wychodzi z założenia, że polska, „patriotyczna” młodzież musi się gdzieś wyszumieć, wyszaleć i z czasem jej przejdzie. Kto będzie płacił za szkody przez nią wyrządzone- to już słodka tajemnica premiera, rządu, oraz ministra. Widać to przy okazji wystawionego przez Rosjan rachunku za zniszczenia : MSZ odsyła Rosjan do stołecznego Ratusza, prezydent Warszawy wskazuje na organizatorów marszu a ci kpią sobie w żywe oczy z nieudolnej władzy, nie potrafiącej stać na straży prawa. Szefowie demoludów nie zamierzają za nic płacić, bo… zniszczeń dokonano po zdelegalizowaniu marszu! Co innego, gdyby miało to miejsce w jego trakcie, sugeruje między wierszami niejaki Tumanowicz. Tak, tak, syn TEGO Tumanowicza, który podczas stanu wojennego prowadził „Dziennik Telewizyjny” w mundurze żołnierza LWP.Chciałbym przypomnieć, że 12 listopada rosyjski MSZ wezwał na rozmowę ambasadora RP w Moskwie, przekazał mu żądanie oficjalnych przeprosin, naprawienia szkód i lepszego dbania bezpieczeństwo o rosyjskiej placówki dyplomatycznej.

Proste problemy wymagają prostych recept. Tatuś Tumanowicza na pewno nie zapłaci, nie ma co liczyć, że należność zostanie ściągnięta od sprawcy podpalenia buski wartowniczej, bo to wyborca PiS, goły, bosy i bidny, za którego los, biedę odpowiada- a jakże!- jak zawsze premier Tusk. Nie zapłaci ani Adolf…, pardon, Artur Zawisza, nie zapłaci obiekt westchnień gejów, Bosak, nie zapłaci mimoza o wyglądzie onanisty, Winnicki. Nie sądzę, by ich sponsor, Kobylański, sypnął grosiwem. Nie ma sprawy! W przyszłym roku brunatni katoprawicowcy również będą chcieli demolować Warszawę pod płaszczykiem patriotycznych obchodów. Ratusz jak najszybciej powinien dać do zrozumienia, że nie będzie mowy o żadnym marszu, dopóki rachunek wystawiony przez rosyjską ambasadę nie zostanie przez brunatnych uregulowany. Jeśli nie, to brunatni mogą sobie obchodzić: toj toje dookoła.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Kogo czaruje Leszek Miller?

Projekt SLD o zakazie agitacji wyborczej w kościołach wywołał oburzenie klerykałów. Nawet wśród biskupów niepokój wzbudziło głosowanie, w którym Sejm nie poparł wniosku o odrzucenie projektu SLD. Za odrzuceniem projektu głosowało 203 posłów (z PiS, PSL, Solidarnej Polski, posłowie niezrzeszeni, oraz Twojego Ruchu (jedynie poseł Roman Kotliński z TR był przeciw), 236 było przeciw odrzuceniu (głównie z PO i SLD), a 4 (z PO, PSL i SLD) wstrzymało się od głosu. W związku z odrzuceniem wniosku, projekt został skierowany do komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach.

Biskupi poczuli się zaniepokojeni, toteż pouczyli, że Kościół ma prawo wypowiadać się na tematy społeczne. Kościół, jego funkcjonariusze, może i powinni mieć prawo, ale co znaczą politycy katoprawicy czytający z kartki w katolickich kościołach podczas mszy, robią tam za ministrantów? Mleko się wylało, gdy okazało się, że podczas ostatniego spotkania Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, niekonstytucyjnego tworu, strona kościelna otrzymała do zaopiniowania projekt posłów SLD. Strona rządowa była na tyle miła, że uprzejmie zagadnęła, co z tym fantem zrobić? Odrzucić!- zdanie biskupów było jednoznaczne, których aż skręcało ze złości, że posłowie lewicy ośmielili się napisać, że Kościół katolicki zbyt dominuje w Polsce. Szef KEP, biskup Polak, nagle przypomniał sobie, że istnieje coś takiego, jak Konstytucja RP! Duchowny stwierdził, że skoro w Konstytucji jest mowa o bezstronności państwa w stosunku do Kościoła, to powinno się szanować autonomię Kościoła. O autonomii państwa polskiego już biskup nie mówi... Autonomia oznacza przede wszystkim niezależność finansową i własne prawo. Kościół jest od państwa polskiego finansowo zależny i podlega polskiemu prawu! Skoro o tym mowa ,o autonomii i niezależności, wypadałoby, by biskupi zapoznali się z treścią Konstytucji od a do zet i wyciągnęli wnioski, jak otaczająca nas rzeczywistość ma się do martwych zapisów Ustawy Zasadniczej? O łamaniu Konstytucji przez instytucję Kościoła, hierarchów już nie będę wspominał, bo to temat rzeka. Druga sprawa: skoro państwo jest neutralne światopoglądowo, to należy zlikwidować ustawę z czasów PRL o stosunku państwa do Kościoła, bo na pewno nie sprzyja ona neutralności światopoglądowej państwa polskiego.

Zakazać agitacji w kościołach? Lepiej późno, niż później. Ciśnie mi się jednak na suta pytanie, dlaczego projekt SLD ujrzał światło dzienne dopiero teraz, kiedy partia jest mało znaczącą siłą w Sejmie, dlaczego nie postulował zmian Leszek Miller, kiedy był premierem? Projekt SLD jest zwykłym populizmem, puszczeniem oka do elektoratu Twojego Ruchu, antyklerykalnych wyborców. Populizmem światopoglądowym, o który jest oskarżany Janusz Palikot. To nie Palikot, to Leszek Miller stwierdził, że Unia Europejska warta jest mszy. Zdania nie zmienił do dzisiaj.
 

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 


piątek, 22 listopada 2013

Bydgoszcz ukrzyżować!

Mieszkańcy Bydgoszczy ochłonęli już po niedawnym kabaretowym, katoprawicoym zjeździe ministrantów z PiS i polityków w sutannach, a już szykuje im się kolejną zabawę, z krzyżem w tle. Otóż jeden z radnych PiS, niejaki Pastuszewski, nie potrafiący pogodzić się z faktem, że rektor UKW w Bydgoszczy kazał zdjąć krzyże ze ścian w sali senatu i swojego gabinetu, powrócił do idiotycznego pomysłu, by herb miasta Bydgoszcz „ubogacić” krzyżem. Katolickim oczywiście. Poza tym wszyscy zdrowi. Bydgoski radny wsławił się tym, że w 2009 roku usiłował wysłać list do papieża Benedykta XVI ze skargą na biskupa Jana Tyrawę, jakoby ten kontynuował niechlubne tradycje komunistyczne, bo nie chciał odbudować kościoła na działce należącej do kurii biskupiej, lecz opylić ją miastu.

Pomysł radnego nie jest nowy, politycy nieboszczki AWS przed laty usiłowali poza plecami mieszkańców Bydgoszczy wpleść krzyż w miejski herb, ale zabrakło im czasu. Polacy pokazali klerykałom, podnóżkom kleru figę z makiem w wyborach i temat upadł w zarodku. Katoprawica nie byłaby jednak sobą, gdyby nie kontynuowała głupich pomysłów poprzedników. Nowym- starym pomysłem zachwycił się radiomaryjny polityk, poseł PiS, Bartosz Kownacki, który oznajmił, że jest wielkim zwolennikiem krzyża w przestrzeni publicznej, zatem w herbie miasta Bydgoszczy MUSI znaleźć się takie miejsce! Politycy PiS usiłują już manipulować faktami, jakoby krzyż w herbie byłby powrotem do tradycji. W ich ocenie krzyża w herbie nie było, ale… taki herb widnieje w dawnych, niemieckich dokumentach! Zabawne: przeszkadza tym klerykałom niemiecki dziadek premiera Tuska, a fascynują niemieckie dokumenty, opatrzone krzyżem?

Bez fetysza, jakim jest katolicki krzyż, parapolitycy z partii Jarosława Kaczyńskiego żyć chyba nie potrafią. Mam dla tych osób nich sugestię, by zamiast na siłę wciskać krzyż katolicki w świecki herb, upstrzyli krzyżami swoje domy, mieszkania, samochody, wszystko! Dlaczego na ubraniach klerykałowie nie noszą krzyży, dlaczego swoich listów, interpelacji, zapytań nie parafują katolickim krzyżem, dlaczego symbolu religii katolickiej nie umieszczają na swoich wizytówkach i pieczątkach? Wstydzą się go ci „prześladowani” obłudnicy? Bo watykańska korporacja wystawi za duży rachunek do zapłaty za używanie swego symbolu? W polskim Sejmie od 1997 roku wisi krzyż, kolejne rządy płacą Kościołowi miliardy za nic. A może nie za nic, lecz za prawo do eksponowania watykańskiego symbolu na Wiejskiej?

Deficyt miejskich, bydgoskich finansów wynosi ponad 100 mln. złotych, dług miasta w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrósł o 8%. Szacuje się, zadłużenie miasta na koniec roku wyniesie ponad miliard złotych. Nieważne, biednie, czy bogato- ważne, by było po katolicku!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

środa, 20 listopada 2013

Poseł-Polak-katolik

Poseł PiS, Łukasz Zbonikowski, wywołał wesołość, kiedy oznajmił na radiomaryjnym spędzie, że posłowie Twojego Ruchu usiłują sprowadzić debatę publiczną do rynsztoka. Zbonikowski jednocześnie szybciutko dodał, że nie można zamiatać tego, co posłowie Janusza Palikota mówią, pod dywan.

Zastanawiam się, czy brednie posła są efektem tzw. pomroczności jasnej? Kilka lat temu politycy PiS, Zbonikowski i Karski, bawiąc na Cyprze urządzili sobie pijacki rajd wózkami golfowymi. Jeden zakończył jazdę na ścianie hotelu, drugi na falochronie. Skutki wypadku widać gołym okiem do dzisiaj… Jeszcze wcześniej, w 1999 roku Zbonikowski, wówczas radny Włocławka z ramienia AWS, został zatrzymany do rutynowej kontroli przez policję: badanie alkomatem wykazało, że trzeźwy nie był. Utrata prawa jazdy na siedem miesięcy i grzywna w wysokości ok. 500 złotych niczego radiomaryjnego nie nauczyły. By było śmieszniej: w tym roku dewota z PiS usiłował wyłudzić odszkodowanie od państwa za kontuzję, jaką odniósł tuż przed piłkarskim turniejem z udziałem zagranicznych parlamentarzystów. Twierdził, że 7 tys. złotych odszkodowania mu się należy, bo… wykonywał obowiązki poselskie!  Poseł wszystkiego się wyparł, łkał, że prasa wszystko przekręciła, przeinaczyła i zmyśliła.

Zbonikowski doskonale wie, że prawdy, którą wyciągają na forum publiczne posłowie TR pod dywan zamieść się już nie da: za dużo tam się kryje katolickich, kościelnych, katoprawicowych świństw, draństw i tajemnic, który wychodzą na światło dzienne. Rynsztok? Tak. Rynsztok się już przelewa! I z tego powodu  histeria dopada prawicę: polityków, kler i tzw. „niepokornych” dziennikarzy, którzy dostają szału, kiedy posłowie TR mówią odważnie o ciemnych sprawach Kościoła, piętnując biskupów i pomniejszy kler, wytykając ich pazerność, chciwość, niesłuszne przywileje, ingerencję w wewnętrzne spawy kraju. Tak, panie Zbonikowski! Rynsztoku nie ma w słownictwie posłów TR. Rynsztok jest pod dywanem, chowany przed oczami Polaków, skrywany przed nimi, by żyli w błogiej nieświadomości, poddawani katolickiemu praniu mózgu, by klerowi żyło się lepiej, a Polakom gorzej. Tego rynsztoku broni katoprawica, tej starannie skrywanej , niemiłej dla Kościoła wiedzy, gromadzonej przez długie lata, a którą na światło dzienne zaczęli wydobywać posłowie od Palikota. Cieszy mnie, że takiej paniki, histerii graniczącej ze strachem dostaje katooszołomskie towarzystwo, bredząc o „ataku na Kościół” kiedy rzeczowe, logiczne, mądre argumenty antyklerykałów powodują w Polsce światopoglądowe zmiany. Ile potrzeba było czasu na takie zmiany? Raptem dwa lata!

Rynsztok? Tak. Rynsztok miał miejsce w Bydgoszczy, podczas kabaretowego kongresu, na którym uczestniczył m.in. poseł Zbornikowski. Stek bzdur, bredni, manipulacji i kłamstw, jakie tam publicznie wygłoszono, chyba przebił wszystko. Mnie to nie dziwi, w końcu to politycy PiS i ich zwolennicy specjalizują się w rozmowach o pokazywaniu ptaszka, prezydencie Komoruskim, cieszą się ze spalenia „pedalskiej” tęczy, a swoim przeciwnikom mówią won, jak zrobił to ostatnio Ekwadorczyk Cejrowski. Ot, Polacy katolicy. Katoprawica. Katooszołomstwo.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Zrób kabaret, czyli "Stop ateizacji" w Bydgoszczy

Nie lada rozrywki doświadczyli bydgoszczanie. Wesołość trwa do dzisiaj, mieszkańcy miasta mieli niezły ubaw, kiedy w sobotę rozpoczął się pierwszy Kujawsko-Pomorski Kongres Katolików. Hasło przewodnie pseudoreligijnego kabaretu, jakże by inaczej, to „Stop ateizacji”. Precz z komuną, Balcerowicz musi odejść, raz sierpem, raz młotem już się przejadły. Dziś na topie jest hasło nawołujące do walki z ateizacją.

Kto ateizuje, jakie instytucje, urzędy, szkoły, politycy zrzeszenia czy organizacje, wie z pewnością organizator, poseł PiS, Bartosz Kownacki. To taki pan, który pomylił służbę społeczeństwu z wysługiwaniem się klerowi katolickiemu. Absolwent krakowskiego uniwersytetu noszącego imię błogosławionego Karola, były członek ROP, komisji weryfikacyjnej WSI, kancelarii prezydenta Kaczyńskiego został wybrany do Sejmu przez nieco ponad 7 tys. wyborców. Poseł zasiada w sejmowej Komisji Obrony Narodowej (sic!), oczkiem w głowie jest dla niego inna komisja, ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski. Bo pan poseł uważa, że katolicy w Polsce są strasznie dyskryminowani! Tak tak, to nie żart! Tylko w dyskryminowanej Polsce katolicki poseł cieszy się publicznie, że płonie pedalska tęcza podpalona przez „patriotów”. Tym posłem był właśnie Bartosz Kownacki.

Poseł chełpił się, że Bydgoszcz został wybrany na miejsce kongresu nieprzypadkowo. Rzeczywiście,  w tym mieście biuro poselskie posiada katoprawicowy polityk, taki mały zbieg okoliczności. W ubiegłym roku bezskutecznie poszukiwały posła lokalne media, po przejściu do Solidarnej Polski Kownacki jakby zapadł się pod ziemię. Krążą słuchy, że już wtedy negocjował powrót do PiS, kiedy poznał tajemnicy partii Ziobry… No i… raptem 40 kilometrów drogi do Torunia! Mam mocne podejrzenie graniczące z pewnością, że po imprezie poseł pośpieszył na audiencję do ojczulka Rydzyka, pochwalić się swoim dziełem. Jeśli nie oleje go toruński biznesmen, jak zrobił to bydgoski biskup, Tyrawa, który miał ważniejsze sprawy, niż jakiś tam operetkowy kongres. Pan biskup odpoczywał po trudach spotkania Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, na którym jak zwykle omawiano, skąd wyrwać gruby szmal dla Kościoła. Wstyd, że katooszołomski poseł tego nie wiedział i ośmielił się zakłócać mir bydgoskiego pana i władcy!

Dla kogo był ten pesudokongres? Kownacki oznajmił, że wszyscy normalni ludzie, którzy nie będą obawiali się bronić swoich praw, przychodzą na takie spotkania. Katooszołom sugeruje, że bydgoszczanie, którzy nie odwiedzili tego cyrku, nie są normalnymi ludźmi! Ufam, że nie zapomną słów posła i dadzą tego dowód przy urnach wyborczych. Dotarł ks. Oko, racząc zgromadzonych tak idiotyczną paplaniną, że pozazdrościliby mu chyba i lokatorzy wariatkowa. Stawiać znak równości między tolerancją i totalitaryzmem niewielu jest w stanie, łgać, że za marksizm, stalinizm, maoizm, nazizm odpowiadają ateiści już tylko ksiądz katolicki potrafi… Parafianka Anna Sobecka, nakręcona podczas mszy przez biskupa Meringa, brylowała na kongresie, plotąc farmazony, jakich próżno szukać nawet w Nonsenspedii. Wypatrzono też Małgorzatę Sadurską, Andrzeja Jaworskiego i Łukasza Zbonikowskiego, samozwańczych sejmowych inkwizytorów, którzy miewają bezsenne noce, kiedy tak strasznie prześladuje się w Polsce katolików.

Śpieszę z garścią pomysłów, w jaki sposób zakończono by prześladowanie katolików w Polsce:

-poczęcie dziecka przez katolickich, przyszłych rodziców, powinno odbywać się w obecności księdza, który dbałby, czy akt miłosny odbywa się w zgodzie z prawem naturalnym 
 będąca w połogu katoliczka w obecności kapelana szpitalnego odmawia różaniec, słucha tylko Radia Maryja i ogląda TV Trwam
-nowo narodzonego katolika w pierwszej kolejności ogląda kapelan, by ocenić, czy nie narodziło się dziecię mające predyspozycje do uwodzenia księży, niesłusznie nazywanych pedofilami
-chrzczone dziecko płci męskiej może przyjąć imię: Karol, Stanisław, Franciszek, Józef, Kazimierz, Henryk, Sławoj Leszek
-rodzice powinni z życzliwością i zrozumieniem posyłać swe pociechy na plebanię, również na wieczory i noclegi
-tzw. pierwszy raz, czyli seksualny debiut, nastoletni katolik powinien odbyć w obecności katolickiego księdza, a najlepiej z nim właśnie
-katolicy muszą mieć prawo do sprzątania plebanii, pałaców biskupich, kościołów, porządkowania terenów przykościelnych oraz proboszczowskich parkingów
-w katolickich domach jedynymi dostępnymi mediami powinny być Radio Maryja i TV Tram
-katolicy muszą mieć ustawowy nakaz przekazywania połowy dochodów na katolicki Kościół
-godłem katolickiej Polski musi zostać orzeł w białej sutannie i piusce na ptasiej głowie
-hymn Polski powinien zostać zastąpiony katolicką pieśnią, rozpoczynająca się słowami „Jezu, ufam tobie, prowadź mnie za rękę”
-nowy gmach Sejmu musi być repliką Pałacu Apostolskiego
-małżeństwa, na mocy ustawy, zobowiązane są do poczęcia minimum szóstki dzieci
-całkowity zakaz emitowania innych treści w mediach i w polskim Internecie, niż katolickie
-rodziny zobligowane są spędzać czas na parafii, centra handlowe trzeba pozamykać od piątkowego popołudnia do poniedziałku rano
-pięć lat pozbawienia wolności dla osób publicznie nadużywających słów ksiądz pedofil

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 15 listopada 2013

Nie ma narodowców, są faszyści

Czytam i oczom nie wierzę! Kpi sobie ktoś, czy stroi żarty, pisząc, że Kościół w Polsce przyczynił się w sposób istotny i nadal nad tym pracuje, do budowania podstaw pojednania, również międzynarodowego, i to na najtrudniejszych odcinkach. 11 listopada Stanisław Dziwisz oznajmił, że wolność i niezależność, jaką Polska może się dziś cieszyć, jest darem, o który trzeba nieustannie walczyć. Narodowcy, katolicy oczywiście, nazywający siebie patriotami, w rzeczywistości najzwyklejsi faszyści, poważnie potraktowali słowa Dziwisza i innych hierarchów: niszczyli, bili, dewastowali, palili. Słyszałem, że to nowa krucjata, na wzór krucjat krzyżowych.

Kto jest winien zajść na ulicach polskich miast w Święto Niepodległości? Premier spycha odpowiedzialność na partie, z których wykluły się narodowe ugrupowania, między wierszami wskazując na PiS. Sobie Donald Tusk nie ma nic do zarzucenia. Nie ma pretensji do ministra Bartłomieja Sienkiewicza, którego jak lew broni rzecznik rządu, Paweł Graś. Burdy na ulicach to nie jest powód, by zdymisjonować szefa MSWiA, tłumaczy Graś. Mnie to nie dziwi: polityk, który współpracował z Januszem Korwinem- Bzikke( pan ten bredzi, że tęcza należy do miasta, czyli do nikogo, skoro nie jest własnością prywatną, to można ją zniszczyć) w Unii Polityki (Nie)Realnej będzie chronił ludzi dających zielone światło do burd, zadym, niszczenia mienia i przemocy fizycznej. Śmierci im trzeba, ofiar? Śmieszą mnie słowa ministra Sienkiewicza, który łka przed kamerami, że on w zasadzie nie może powstrzymać zdeterminowanych bandytów, może jedynie ograniczać ich czyny. Zastanawiam się, czy pan minister wrócił już z Białegostoku, czy pojmał już faszystów dających się mieszkańcom we znaki? Poszedł po nich, a oni są tutaj, na miejscu, w Warszawie, pod nosem zadowolonych z siebie polityków prawicy. I co się dzieje, w jaki sposób MSWiA będzie ograniczało działania bandytów, jak ładnie określił ludzi spod znaku falangi minister?Ano... nic się nie dzieje!

Jeśli premier i szef MSWiA coś chcą rzeczywiście zrobić, by powstrzymać falę faszystowskiej przemocy, powinni działać. Od dzisiaj! Czyny, nie słowa, bo tych Polacy mają już powyżej uszu. Ale co może MSWiA, które przez lata zajmowała się ochroną interesów złodziejskiej Komisji Majątkowej, działającej przy ministerstwie? Co może MSWiA, której ludzie zajmują się, na polecenie Kościoła, inwigilacją „sekt”, a de facto legalnie działających w Polsce kościołów innych wyznań? Na prawdziwe zagrożenia, prawdziwą robotę operacyjną brak już czasu, ludzi i pieniędzy! Ktoś inwigiluje środowisko narodowców, faszyzujące organizacje, liderów tych ugrupowań? Włos im z głowy nie spadnie, póki rządzi prawica. Skąd mój osąd? Ano stąd, że agresja brunatnych skierowana jest przeciwko tzw. lewactwu, Rosjanom, Żydom, mniejszościom seksualnym, swobodom obywatelskim i prawom człowieka. No i jest coś, o czym media udają, że nie wiedzą: ruch narodowy finansuje sponsor mediów Rydzyka, niejaki Kobylański. Taki Polak katolik, że na stałe mieszka w Urugwaju, najbardziej zlaicyzowanym kraju Ameryki Południowej. Kto ruszy te brunatne ścieki, kiedy stoi za nimi przyjaciel Tadzia? Tusk, Sienkiewicz, Gowin, Kaczyński, Ziobro? Wolne żarty!

Zdelegalizować faszyzujące i faszystowskie ugrupowania, partyjki i organizacje. Od polityków lewicy oczekuję jasnego stanowiska, że w przypadku wygrania wyborów jednym z pierwszych posunięć lewicowego rządu będzie delegalizacja faszyzujących partii i ugrupowań. Narzędzie takie daje do ręki Konstytucja. Ludzie z brunatnego środowiska powołują się na wielkich Polaków, m.in. Józefa Piłsudskiego. Nie wiedzą, że marszałek zdelegalizował ONR po kilku miesiącach działalności tej organizacji? Media powinny bojkotować nie tylko ludzi z brunatnych partyjek, ale i ich marsze, wystąpienia, polityków i dziennikarzy nie kryjących się z sympatią dla faszyzujących środowisk. Żadnych wywiadów, obecności mediów podczas ich głupkowatych wypowiedzi. Brawa dla Elizy Michalik, która jako pierwsza oznajmiła, że faszystów do swoich programów zapraszać nie będzie. Słusznie, Eliza, niech zaprasza ich amatorszczyzna z TV Republika, Rydzyk, Radio Wnet i inne tego typu katooszołomskie pseudomedia. Wstyd, że 11 i 12 w mediach brylowały brunatne gęby, chętnie zapraszane do studiów telewizyjnych.

Podobno brunatne ścieki wypowiedziały wojnę „lewactwu”? Ufam, że na początek rzucili pracę u cudzoziemca, żyda, lewaka i platformersa? Potrafią spalić tęczową flagę, wdać się w bijatykę z nieletnimi i bezdomnymi, podpalić pustą budkę wartowniczą przed ambasadą. W dodatku brak im odwagi, by się przyznać do tych "patriotycznych" wyczynów. A coś konkretnego zrobić potrafią? Tacy mocni, a nigdy, przenigdy nie zakłócili żydowskich dni Warszawy Singera. Wie ktoś, dlaczego? Zabezpieczający tą imprezę funkcjonariusze izraelskich służb specjalnych szybko pokazaliby, gdzie jest miejsce brunatnych.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

wtorek, 12 listopada 2013

Bełkot Kaczyńskiego

Kolejny raz Święto Niepodległości przeszło do historii jako jedno ze śmieszniejszych świąt. To zasługa PiS, Jarosława Kaczyńskiego i wałęsających się po ulicach polskich miast tzw. „patriotów”, którzy wobec braku pomysłów powtarzają stare, wyświechtane slogany, że raz sierpem, raz młotem. Odwołują się przy tym do dawnych postaci, oglądają w przeszłość, bo przyszłości budować nie potrafią. Kiedy widzę te gęby, ziejące nienawiścią, osobników pod wpływem mgły smoleńskiej i bredni macierewiczowskich, tudzież kościelnych idiotyzmów, to śmiać mi się chce!

Jarosław Kaczyński, wydobyty przez swoich mocodawców ze złotej klatki, obwożony po Warszawie i Krakowie niczym złotym cielec, był łaskaw wygłosić monolog do otumanionego narodu, wyznawców religii smoleńskiej. Kierujący prezesem dawni członkowie PZPR, murem stojący za Kaczyńskim dawni konfidenci SB w sutannach mają niezły ubaw, patrząc na ekstazę wyborców PiS, wyznawców smoleńskich, dostających orgazmu na widok swego papieża! Jakże mało potrzeba, by ciemny lud się radował! Kilka zdań, powtarzanych przez Kaczyńskiego, z czego jedno przeczy drugiemu. Nic nie znaczący bełkot, poprzetykany tu i ówdzie kłamstwami. Manipulacja, w sam raz dla sekty smoleńskiej. Jeśli Kaczyński wierzy w to, co mówi, to jeśli trzeba kogoś izolować od władzy, panie prezes, to tylko pana.

Co ten Kaczyński chce budować, sile państwo polskie? W takim państwie nie byłoby miejsca na smoleńskie miesięcznice, będące seansami kłamstw, manipulacji i nienawiści. Władza, stojąca na straży Konstytucji, potrafiłaby egzekwować jej zapisy. Jaruś i jego przydupasy spieprzaliby z pełnymi portkami, gdzie pieprz rośnie, nawet nie oglądając się za siebie! Coś się Kaczyńskiemu w łepetynce całkiem poprzestawiało, bo mamrocze też o silnym państwie moralnie, oraz militarnie. Oczywiście o morale narodu zadba czysty, jak łza, Kościół katolicki i jego żyjący w celibacie, jak Gil, i biedni, niczym Dziwisz, hierarchowie. Żadnych innowierców, ateistów, niewiary w kościelne bajki, brak miejsca dla mniejszości seksualnych. A za amerykański złom, szumnie nazywany nowoczesnym uzbrojeniem, za który w ciągu dekady mamy zapłacić kilkadziesiąt miliardów, rwie się płacić i Kaczyński… Tak, nie rozumiem tego, żoliborski papieżu, że można pleść takie idiotyzmy. I co, godzę w Polską niepodległość, bo śmieję się z katooszołomskich bredni, będącymi wyssanymi z palca fantazjami?

Czytam farmazony Kaczyńskiego i mam wrażenie, jakbym miał przed sobą wypociny słabej jakości kabareciarza. Kto wie, może to Jan Pietrzak, ulubieniec partyjnych bonzów z PZPR pisze Kaczyńskiemu przemówienia? A może robi inny pupil nieboszczki komuny, dziadek Rosiewicz? Bo tylko tacy ludzie są zdolni do głoszenia kłamstw, że Kościół katolicki jest fundamentem polskości, ostoją niepodległości. Dość tych bredni, bo ludzie pękają ze śmiechu, słysząc takie głupstwa. Kaczyński, litości! Ja mam swoje granice wytrzymałości, mnie ze śmiechu już brzuch boli! Bo jak się tu nie śmiać ze słów kurdupla, kiedy on mówi, że są siły, które polską niepodległość podważają, to są siły wewnętrzne, siły działające w naszym kraju i że trzeba się tym siłom przeciwstawić na polu kultury, wartości, a także w sferze politycznej. Bla, bla bla! Panie prezes, ciesz się, że wyborca pisowski jest na tyle tępy, by nie zorientować się, że to pod ich adresem formułujesz pan swe zarzuty. Bo kto, jak nie oni, bredzi o kondominium rosyjsko-niemieckim, kto śpiewa, fałszując zaciekle: ojczyznę wolną racz nam zwrócić, panie? I jak to widzi smoleński papież: wystarczy, że wygrałby wybory, popyskowałby Rosjanom i oznajmiłby, że Polska jest wielka, niepodległa i silna?

Jarosław wybrał się do Stanisława, by w Krakowie, przy zimnym Lechu, ubogacać media i gawiedź swoimi złotymi myślami, kwiecistą mową. Bełkotem do kwadratu! Wyrazy współczucia dla mieszkańców grodu Kraka: nie dość, że mają na co dzień Dziwisza, zagarnięty przez niego Wawel z wątpliwej jakości lokatorem, to jeszcze Kaczyński Jarosław nawiedził miasto. Wypadałoby, by zamiast bełkotliwych monologów wyjaśnił wprost, o jaką Polskę mu chodzi: płacącą haracze Watykanowi, łożącą jeszcze większe kwoty na Kościół i księży, biedną, z sitwą polityczno- biznesową, magnaterią klerykalno- polityczną żyjącą na koszt społeczeństwa, z PiSmakami gotowymi publikować w katooszołomskich periodykach peany na cześć swego ukochanego prezesa, niczym Koreańczycy o swoich wodzach!

Kilku moich znajomych, wyborców PiS, od czasu do czasu wdaje się ze mną w dyskusje, które szybko się kończą, bo niewygodny ze mnie rozmówca. Otóż jeden z drugim wygadał się, co zrobiłby w wypadku wybuchu wojny, gdyby na Polskę napadł agresor: daliby z Polski drapaka, jak najdalej stąd. Ot, patrioci! Jakoś nie jestem zdziwiony. Inny zaś bił się w piersi, że zostanie: rozprawiać się z „lewakami”. Poza tym wszyscy zdrowi!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Prymitywani hierarchowie kościelni cenzorami sztuki!

Czego uczą się klerycy w seminariach duchownych? Słysząc bzdury głoszone przez katolickich księży dochodzę do wniosku, że temat Boga i religii w ogóle nie jest za murami kościelnych uczelni poruszany. Panowie w sukienkach zajmują stanowisko w sprawach, na których albo się nie znają, albo mają mgliste pojęcie, choć udają, że znają się na wszystkim: na polityce, medycynie, prawie, sztuce. Zazwyczaj w tych sferach Kościół szuka wrogów. Ostatnio znalazł go w sztuce, na cel wzięto artystę Jacka Markiewicza.

Markiewicz doprowadził do furii radiomaryjnych dewotów i hierarchów swoim filmem „Adoracja Chrystusa” , prezentowanym w Centrum Sztuki Współczesnej. Usłużni, klerykalni posłowie popędzili do prokuratury z doniesieniem o możliwości popełnieniu przestępstwa, moherowe babcie pikietowały przed CSW, klechy żądają od ministra Bogdana Zdrojewskiego interwencji. Kilka pytań ciśnie mi się na usta: dlaczego posłowie w tej sprawie zawiadamiają świecki, a nie kościelny sąd, skoro przy kwestii pedofilów w sutannach w zasadzie ci sami politycy zgodnie orzekają, że pierwszeństwo ma prawo kanoniczne? Kwestia druga: która z babć obejrzała cały film artysty? Zamiast gapić się w ekran telewizora i oglądać brednie emitowane przez TV Trwam proponuję też, by babcie wzięły do serca to, w co wierzy Jacek Markiewicz. Artysta oznajmił, że kiedyś trafił do katolickiego kościoła:

„Gdy wszedłem do kościoła w Warszawie i zobaczyłem ludzi modlących się do wyrzeźbionego niby-boga, przeżyłem szok. Do pracy, w której pieszczę Chrystusa, motywowała mnie chęć obrazy tego, co nie jest Bogiem. Liżąc krucyfiks, dotykając go nagim ciałem, obrażając go, gdy leży pode mną, modlę się do prawdziwego Boga”.

Nikt nie ma prawa narzucić Markiewiczowi woli, wiary oraz sposobu jej wyznawania, tudzież okazywania uczuć. Artysta studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi, nie w seminarium! W PWSSP nie wykładano teologii, dogmatyki, fałszerstw religii katolickiej, żywotów papieży morderców, czy papieży dziwkarzy. Toteż absolwent takiej uczelni ma prawo nie wiedzieć, że kogoś uraził swoją twórczością. Przede wszystkim nie musi wiedzieć, że istnieje idiotyczny przepis o obrazie „uczuć religijnych”, nie musi narzucać sobie autocenzury, by nie urazić wyznawców i kapłanów pewnej sekty, panoszącej się w Polsce. Jeśli o mnie chodzi, to Markiewicz mógłby zamieścić film, na którym Chrystus współżyje z Magdą Magdaleną. Wzruszyłbym ramionami i poszedł dalej. Wielkie mi mecyje! Inne wyciągnąłbym wnioski, różniące się od tych, jakie powtarzają za klechami radiomaryjne babcie.

Klechy kolejny raz nie przegapiły okazji, by się ośmieszyć. Józef Michalik aż parska śliną, bo w jego opinii został zbeszczeszczony krzyż. Panie Michalik! Ten kawałek drewna nie jest symbolem Polski, więc nawet za jego porąbanie i wrzucenie do ogniska nie ma kar. Oburzenie, niesmak pana ogarnia? Śmieszne to i żałosne! Kiedy bronił pan pedofila w sutannie z Tylawy (zresztą po dziś dzień wypowiada się o nim pan w superlatywach), nie miał pan negatywnych odczuć Inny specjalista od sztuki, Kazimierz Nycz, poucza, że zostały przekroczone granice artystycznego smaku i norm etycznych. Bo artysta musi szanować przekonania religijne innych. Co za bzdura! Artysta ma tworzyć, a nie bawić się w studenta teologii, śledzić katolickie, bądź jakiekolwiek inne, religijne bajki! Rozumiem, że hierarchowie chcieliby oglądać w CSW pasjonującą sztukę, jaką jest zakładanie sukienki na  kopię pewnego katolickiego,„cudownego” obrazu,  wyobrażającego żydówkę Maryję?

Nie znam Jacka Markiewicza, więc nie podsunę mu, niestety, swego pomysłu na następną pracę. Wystawę rzeźb, przedstawiającą księży katolickich gwałcących dzieci, za plecami obściskujących się postaci wyobrażających Karola Wojtyłę i Irenę Kinaszewską.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 8 listopada 2013

Kler bawi się pedofilią

Przejrzałem chyba wszystkie notki znajomych blogerów, którzy nie pozostawili suchej nitki na kościelnym doktorze, Ireneuszu Bochyńskim, za słowa, że dziesięcioletnie dzieci wchodziły do łóżek księży, by zaspokajać swoje żądzę. W opinii księdza był to ich, dzieci, wybór...Nie zamierzam powielać padających pod adresem klechy niewybrednych opinii, bo ten gość jest jedynie narzędziem, kozłem ofiarnym rzuconym na pożarcie maluczkim. Włos mu z głowy nie spadnie!

Dziesięciolatki pochodzące z rozbitych rodzin, wychowywane przez gejów i pary pozostające w związkach partnerskich, grasujące wokół plebanii, (pewnie na golasa!), zmuszający do seksu niewinnych księży… Śmiać się, czy płakać? Śmieje się Kościół, jego hierarchowie, mający ubaw po pachy, kiedy widzą dziwną niemoc państwa, bezradność wysokich rangą urzędników, organów ścigania, widząc strach polskich władz, które nawet nie starają się ruszyć pedofilskiego smrodu! Kto ze strony kościelnej wypowiada się na temat pedofilii wśród kleru? Starzy, dociągający do wieku emerytalnego hierarchowie (Michalik), księża emeryci (Pieronek), księżą stojący najniżej w hierarchii( Lemański), lub nic nie znaczący, kościelni „naukowcy”, jak Bochyński. Kościelna śmietanka zaś milczy. Oni mają ważniejsze sprawy na głowie: pieniądze, nieruchomości, odszkodowania od budżetu państwa, odpisy podatkowe na Kościół, fundusze unijne, wyłudzanie funduszy z samorządów. To są tematy, którymi zajmują się hierarchowie z ekstraklasy. A pedofilia? Cóż… Księża, błądząca siostro i grzeszny bracie, ślubują życie w celibacie, więc przyjmij ten fakt do wiadomości. Bo szatan przez Ciebie przemawia, gdy podważasz tą oczywistą prawdę, w którą wierzą bez opamiętania prawicowi politycy, publicyści oraz radiomaryjny elektorat, gotowy oskarżyć polityków Twojego Ruchu o obrazę uczuć religijnych! A to dlatego, że parlamentarzyści TR powiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Bochyńskiego, które może posiadać wiedzę o przypadkach seksualnego molestowania nieletnich przez księży katolickich.

Wypowiedziami Michalika, Pieronka, teraz Bochyńskiego Kościół bada, na co może sobie w kwestii pedofilii pozwolić, jak daleko się posunąć. Sonduje, jak zareagują polskie, prawicowe władze. A one w ogóle nie zamierzają reagować licząc, że problem się rozmyje, jak się go przeczeka. Zdanie największej partii opozycyjnej Kościół już zna: PiS nigdy nie pozwoli, by kwestia afer pedofilskich w polskim Kościele ujrzała światło dzienne, a jeśli kiedykolwiek, w przypadku rządów Kaczyńskiego, tą sprawą się zajmie, efekty prac zachowa dla siebie. Dla prezesa, Macierewicza, Lipińskiego, Rydzyka. To nie społeczeństwo będzie decydowało i żądało ujawnienia, osądzenia i skazania pedofilów w sutannach, co to, to nie!

Będziemy świadkami kolejnych, na pozór idiotycznych wypowiedzi księży, którzy w Kościele są postaciami trzecio- czwartorzędnymi. Nie spotka ich żadna kara, bo co takiemu Pieronkowi czy Bochyńskiemu polskie władze mogą zrobić? Ktoś wierzy, że Franciszek z watykańskiego wzgórza zajmie się tą sprawą? Naiwni, jeśli nabraliście się na jego łagodny ton głosu, uśmiech i przyjazne gesty, to chciałbym tylko przypomnieć, że Bernard Francis Law, któremu udowodniono tuszowanie pedofilskich skandali w USA (uciekł stamtąd do Watykanu), nadal jest archiprezbiterem patriarchalnej bazyliki Liberiańskiej w Rzymie.

Stop seksualizacji dzieci, krzyczy metropolita wrocławski, Józef Kupny. Ale nie krzyczy, by nastąpił stop pedofilii, szlaban dla pedofilów w sutannach. Dziwi to kogoś?

Konkurs audiotele: czy najwyższe władze Kościoła katolickiego w Polsce otrzymały od Prokuratury Generalnej kompletną dokumentację dotyczącą wyczynów ks. Gila na Dominikanie?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

środa, 6 listopada 2013

Jak nie Kościół, to żydzi

Tomasz Nałęcz, „lewicowy” doradca prawicowego prezydenta Polski, pochylił się nad problemem restytucji mienia żydowskiego. Profesor twierdzi, że zwrot własności po takiej burzy dziejowej (II wojna światowa, 45 lat PRL) jest niesłychanie trudny. Rządzący mają wielki dylemat, czy wielkie krzywdy dziejowe kłaść na barki współczesnych obywateli, którym też się nie przelewa. Można by o tym było zdecydować w referendum. Bo nie można traktować jednej grupy wyjątkowo.

Rozbawił mnie pan profesor! Widać tu starą, dobrą, komunistyczną szkołę! Sądziłem, że nikt nie jest w stanie przebić wywodów polityków PiS, a tu taka niespodzianka. Cóż, miałem prawo się pomylić. Tak, jak przed laty wyborcy UP pomylili się, wierząc, że poseł Tomasz Nałęcz jest politykiem lewicy. Apel profesora o referendum jest nerwową reakcją na list, jaki do prezydenta Bronisława Komorowskiego skierowała Colette Avital, sekretarz światowej organizacji ds. Restytucji mienia żydowskiego, oraz Lilli Haber, szefowa Stowarzyszenia Polskich żydów w Izraelu. Panie napisały m.in. że ok. 90 proc. z mniej więcej 3,5 miliona Żydów, którzy żyli w Polsce do II wojny światowej, zginęło w Holokauście. Dziesiątki tysięcy właścicieli w Izraelu i na świecie - oraz spadkobiercy ofiar, które były właścicielami mienia w Polsce - pozostaje bez swojej własności.

Referendum? Jakie referendum, panie profesorze!Teraz? Dwadzieścia parę lat za późno! Jedna grupa traktowana wyjątkowo? Halo! Panie Nałęcz, Tomaszu doradco! A gdzie pan był, kiedy na prawo i lewo rozdawano- i nadal się rozdaję!- majątek polski Kościołowi katolickiemu? Dlaczego, kiedy powołano do życia złodziejską Komisję Majątkową, nie protestował pan, profesorze, nie mówił o potrzebie referendum, dlaczego milczał pan, polityk lewicy, której bliskie sercu powinny być kwestie sprawiedliwości społecznej, by nie traktować pewnej grupy (katoliccy księża) oraz instytucji (Kościół katolicki) wyjątkowo? Dziś, po latach, gdy Polsce grozi obudzenie się z ręką w nocniku, wyciąga się pomysł referendum?

Kilka lat temu do sądu donos złożyła Otwarta Rzeczpospolita, bo niemile zaskoczyła ich satyryczna okładka(na zdjęciu) łódzkiej „Angory”. Dowodzili, że antysemicka. Dla mnie i ogromu czytelników- prawdziwa. Okazuje się, że niemiłą żydowskim sercom prawdę, pazernym na pieniądze, niczym katoliccy biskupi, trzeba skrywać… Również kilka lat temu dał o sobie znać Światowy Kongres Żydów, który ustami swego prawnika (pracownika amerykańskiego rządu) pouczył polskie władze, by wzięły się do roboty i zmajstrowały ustawę, która zrekompensowałaby Żydom utracone majątki w Polsce skonfiskowane przez NAZISTÓW lub znacjonalizowane przez państwo polskie. Jako mieszkaniec Polski, obywatel tego kraju żądam okazania listy z zagarniętym mieniem przez Polskę, bo o mienie zagrabione przez nazistów niech zwróci się pan Rosensaft do pani Angeli Merkel. Ale i od niej dostałby figę z makiem.

W latach 60-ych XX wieku władze PRL podpisały porozumienie w sprawie zaspokojenia roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych Ameryki przeciwko Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej? Podpisano je w Waszyngtonie, 16 lipca 1960 roku, weszło w życie 16 lipca 1960 roku. A tak się składa, że niemal wszystkie organizacje żydowskie, krążące nad Polską, niczym sepy nad padliną, są kierowane przez amerykańskich żydów, posiadają siedziby w USA. Żydzi, którzy utracili majątki w Polsce podczas II wojny światowej, już… otrzymali zadośćuczynienie! Odszkodowanie za skutki Holokaustu zostało uregulowane przez agresora, który wywołał II wojnę światową, czyli przez Niemcy. To przecież nie my wywołaliśmy wojnę, nie my odebraliśmy majątki żydowskie, nie my wywieźliśmy ich do obozów koncentracyjnych! Na mocy traktatu z 1952 r. między Izraelem a NRF państwo niemieckie przekazało ok. 3,5 mld marek tytułem zadośćuczynienia. Ponadto udzielało Izraelowi corocznej pomocy gospodarczej i finansowej. Łączną wartość wszystkich świadczeń z Niemiec na rzecz Izraela i jego obywateli oszacowano na prawie 60 mld marek. Jeszcze im mało?

Mienie Polski rozdano przeróżnym cwaniakom i cwaniaczkom, Kościołowi, klerowi, politykom, ludziom wywodzących się ze służb specjalnych, oligarchom. Ale to nie oni będą spłacali żydowskie roszczenia sięgające nawet 100 miliardów dolarów…

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)
 

wtorek, 5 listopada 2013

500 notek minęło!

Moja poprzednia notka była pięćsetną, jaką opublikowałem na platformie blogspot.com. Dużo to, czy mało, czy ilość poszła w jakość, nie jest moją rolą to oceniać. Cieszy mnie, że zyskałem stałe grono czytelników. Nie dbam zaś o oponentów, którzy czasem zamieszczają pełne histerii komentarze. Ich zdanie zupełnie mnie nie obchodzi, nie piszę dla nich, pod ich gusta, staram się przedstawiać rzeczywistość taką, jaką jest. To mój i tylko mój punkt widzenia, śmieszą mnie głupie dopytywania, a ile ci za to płacą, kto ci kazał napisać o tym pośle, o tej partii, o tym księdzu, bo chyba nie robisz tego tak sam z siebie?

Zanim zdecydowałem się na samodzielnego bloga, zamieszczałem swoje teksty na Salon24, e-polityka.pl, Netformator.pl, blogach polskiej edycji Newsweeka. Przez pewien czas tą samą notkę wrzucałem na 2-3 platformy, ale zrezygnowałem z tego, koncentrując się na swojej Kontrze z lewej. Dlaczego nie publikuję już, ku uciesze wielu zawistników, na wymienionych przeze mnie portalach? S24 Igora Janke stał się internetową, propagandową tubą PiS-u, Netfromator jeden z moich tekstów opatrzył adnotacją: dozwolone od lat 18, na Newsweeku po zmianach na stanowisku administratora blogosfery zapanował zastój, a ja nie mam ochoty, jako bloger niecierpliwy, oczekiwać 3 dni na publikację artykułu. Dzięki działalności blogerskiej przez pewien czas publikowałem w elektronicznym periodyku Ruchu Palikota „Po prostu Polska”, ale… dotarły mnie słuchy, że pani v-ce naczelna boi się ciągania po sądach przez moją skromną osobę, a raczej moje publikacje. No cóż… ja publikuję prawdę, często nie przebieram w słowach, miewam cięty język i potrafię zmieszać z błotem, ale jeśli komuś to nie odpowiada, nie będę starał się zaspokajać oczekiwań  redaktorów. Niech sama siądzie do klawiatury i pokaże, jak się pisze. Toteż zakończyliśmy współpracę, bez żalu z obu stron, jak sądzę.

Jak rozpoczęła się moja przygoda z pisaniem? Kilka lat temu, kiedy szczyty popularności osiągał portal Nasza Klasa (dziś w agonii), wraz ze znajomymi toczyliśmy zacięte, słowne boje ze zwolennikami kleru, Kościoła katolickiego i prawicy. Dogmaty kontra zdrowy rozsądek i nauka. Dewoci kontra racjonaliści. Czytelnicy katolickiej prasy przeciwko studiującym „Fakty i Mity”. Zwolennicy katolickiej cenzury naprzeciwko tym, którzy wolność słowa cenią ponad wszystko. Ależ tam się działo! A kiedy zniknął profil łódzkiego, antyklerykalnego tygodnika, kiedy ktoś włamał się i usunął profil red. Marka Szenborna, nastały dni gorącej klawiatury laptopa! Wtedy ktoś mnie zagadnął, dlaczego, prócz udzielania się na naszoklasowych forach i profilach nie prowadzę bloga. Właśnie…. dlaczego? I tak to się zaczęło. Rozpocząłem pisanie na platformie Redakcja.pl, dziś należącej do Newsweek Polska i… poszło! Kontynuuję swoje dzieło, od czasu do czasu wysyłam tekst tu i tam, do prasy, rzadko kiedy zdarza się, by nie został wydrukowany. Moja osoba zainteresowała m.in., katolickiego księdza, Śliwińskiego, który na stronie legnickiego oddziału katolickiego Radia Plus poświecił mi nieco uwagi, pyskować usiłowało mi  w sieci www kilku tępogłowych, katooszołomskich dziennikarzy. Ich buta, pycha i zarozumialstwo mijało, kiedy proponowałem im konfrontację na żywo. Ale poznałem również świetnych ludzi, dziennikarzy z powołania, którzy oddają się blogerskiej pasji. Z wieloma z nimi można konie kraść! Ba! Padła nawet propozycja, by blogerzy założyli swoją partię!

Teraz garść statystyk. Czytelnicy trafiają na mojego bloga najczęściej za pomocą wyszukiwarki Google’a, z portali Facebook i Promujnotkę, oraz ze stron blogerów, którzy obserwują moją Kontrę z lewej. Odwiedzający mego bloga trafili na niego po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową słów:
Kontrazlewej
 kontra z lewej
marek p komisja majątkowa
kontrazlewej.blogspot.com
aniołki pis o aborcji
kontra kryzys finansowy
ks kanonik rm marek czarnecki galeria
marek p komisja cba
teresa orlowski

Kontrę z lewej, prócz czytelników z Polski, odwiedzają ciekawscy z USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Rosji, Francji, Kanady, Austrii, Szwecji oraz Irlandii. Używają przeglądarek internetowych Firefox, Internet Explorer, Opera. Systemy operacyjne czytelników to w ogromnej większości Widnows, znikoma część używa Linuxa i Macintosha. 33 czytelników stale obserwuje mojego bloga. Najchętniej czytane notki mojego autorstwa są jawnie nieklerykalnej treści:

Konkordat, dokument hańby
Sejm ukrzyżowany
Świąteczna obłuda katolickich hierarchów
Przemija kościelne tabu
Kościołowi nic się od państwa polskiego nie należy
Aborcja to ostateczność
Katoprawica spuszczona z biskupiej smyczy
Spanikowani klerykałowie

Obiecuję swoim czytelnikom, że nieklerykalne treści w dalszym ciągu będą dominowały na blogu. Niestety, martwią mnie dwie sprawy: znikomym zainteresowaniem cieszyły się moje teksty z cyklu „Polityka na wesoło” , to samo z niedzielnym przeglądem wydarzeń w polityce polskiej „Minął tydzień”. Czyżby brak poczucia humoru?:) Druga sprawa: podobnym, małym zainteresowaniem cieszą się teksty dotyczące biedy, niesprawiedliwości społecznej, polskiego kapitalizmu i wyzysku ludzi pracy. Hmm…

Co dalej? To be continued! Póki będę miał czas i zdrowie, będę stukał w klawiaturę laptopa. Dla siebie i dla czytelników, wśród których od dawna jest i moja mama. 250 kilometrów odległości, jakie nas dzielą, to dla blogosfery żadna przeszkoda:)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Bieda z nędzą, produkt polskiej polityki

Lewacki przestępca schwytany, doprowadzony do ZK i osadzony w nim na 90 dni. Piotr Ikonowicz, były poseł, obecnie działacz społeczny zajmującymi się najuboższymi (zablokował chyba wszystkie eksmisje, jakie miały się odbyć w sezonie w Warszawie) dopuścił się nie lada zbrodni, skoro nie raczył go ułaskawić urzędujący prezydent Rzeczypospolitej. Zastanawia mnie, dlaczego Piotr, który przygarnął bezdomną rodzinę, dał obcym ludziom dach nad głową, nie otrzymał aktu łaski od Bronisława Komorowskiego? Czyżby dlatego, że nie jest oszustem, złodziejem, paserem czy włamywaczem? Bo tacy osobnicy, w sumie 219 przestępców, zostało ułaskawionych przez prezydenta, darowano im kary, nie trafili za kraty. Ot, typowi biznesmeni, ludzie czynu, dla których stworzone w Polsce wymarzone warunki do kantów, szwindli i wyzysku!

Zbrodniarz Piotr Ikonowicz. Wichrzyciel, awanturnik, nikczemnik, lewak, który zamiast siedzieć cicho, domaga się respektowania praw najuboższych, jak z obrzydzeniem mówią o nim jego przeciwnicy. Zamiast kadzić rządowi, chwalić polską, zieloną wyspę, z wysiłkiem budowaną za wyrzucane w błoto publiczne pieniądze, stawać w obronie księży, Kościoła i WC, piać z zachwytu nad Polskim eldorado, które niebawem zostanie ubogacone świętym JPII, śmie tu taki Ikonowicz podnosić głowę i sprzeciwiać się przeciw wykorzystywaniu biedoty przez bogaczy! W taki sposób nie trafisz na pierwsze strony gazet!- twierdzą oszołomi nie bacząc, że Piotr wcale trafić tam nie chce. On nie szuka poklasku, nie pozuje do zdjęć, nie biega po studiach telewizyjnych i nie opowiada bzdur, którymi sypią, jak z rękawa, polscy politycy. Przed laty prawicowa prasa usiłowała ośmieszyć, zdyskredytować Piotra, bo niby pijak, awanturnik, który nie stroni od rękoczynów. Miałem okazję zamienić z nim kilka zdań podczas jednej z Parad Równości; ja fotografowałem imprezę na potrzeby swego bloga i prasy, Piotr zbierał podpisy pod wnioskiem o referendum przeciwko prywatyzacji SPEC. Mieliśmy to samo zdanie: nie sprzedawać! Facet zaczął robić się niewygodny dla władzy, dla prawicy, dla Kościoła. Jego rzeczowe, mądre i trafne felietony od dłuższego czasu ukazują się w tygodniku posła Romana Kotlińskiego, a każdy, kto pisze dla „FiM” to dla katooszołomów wróg śmiertelny! No i za bardzo zbliżył się Ikonowicz do Janusza Palikota, a tu już nie ma zmiłuj!

Dlaczego Piotr Ikonowicz jest tak niewygodny? Bo porusza tematy dotyczące bynajmniej nie marginesu, ale mas. A masy może w końcu ktoś poruszyć, obudzić, wyjaśnić, że w Polsce może być inaczej. Proszę rzucić okiem na tytuły tzw. tabloidów, które nadają się jedynie na papier toaletowy dla biedoty, na programy w TV, na portale internetowe; jakie tam znajdziemy treści? Salony, rauty, imprezy śmietanki towarzyskiej, artyści, celebryci, nowości z głupich seriali, politycy, Chrystus na króla Polski, lista najbogatszych Polaków, biskupi celebryci. Niedobrze się robi, gdy widzi się i czyta tą papkę. Trzeba dobrze poszukać, by zamiast tematów zastępczych zapoznać się z polską rzeczywistością, o której niewielu mówi. Na Wiejskiej nie porusza się tematów bezdomności, polskiej biedy, rosnącej liczby samobójstw. Politycy udają, że nie ma sprawy, nie dostrzegają problemów, czy nie chcą ich widzieć? Uważają, że pomoc państwa jest wystarczająca, bo budżet obficie dotuje kościleny Caritas? I co z tego wynika? Ano… jedno, wielkie g…! Nie ma programu do zwalczenia bezdomności i wykluczenia społecznego, jest program jedynie do WALKI z nimi. Przyjemnie patrzy się na luksusowe biurowce zagranicznych korporacji, siedziby banków, strzeżone apartament owce, businesswoman, prawda? A jakiż niesmak, obrzydzenie dopada katolickiego posła, kiedy widzi- i czuje!- polskiego bezdomnego, żebrzącego o parę groszy, niekoniecznie na wódkę, na prowizoryczne legowiska w okolicach dworców, na slumsy, które już się w Polsce dla biedoty buduje? To jest właśnie produkt polskiej transformacji: bezrobocie, biedota, nędza, brak perspektyw, samobójstwa, zepchnięcie na margines społeczny, bezdomność. Tym nie zajmują się politycy, tematu jak ognia unikają wygodnie żyjące media. Bo i po co, powie polityk K. i redaktor M., po co zajmować się tak nieistotnymi, marginalnymi- dla nich- sprawami. Prawica tęskni do dawnych czasów, marzy jej się powrót do feudalizmu, z silną pozycją pana i plebana i z biednym, nic nie znaczącym plebsem, czyni wszystko, by marzenia się ziściły. Efekty?

W poprzednim roku z pomocy społecznej korzystało prawie 3,5 miliona osób! 7% Polaków żyje w skrajnym ubóstwie, a liczba ta, według ostrożnych szacunków, w tym roku ma szansę zbliżyć się niebezpiecznie do 10%. Kłamstwem jest, że ubóstwo hartuje i może prowadzić do dobrostanu w przyszłości. A zagrożonych ubóstwem jest niemal 20% Polaków! A bieda rodzi biedę, nie oszukujmy się! Biednie żyje się polskim emerytom, ale mało który polityk potrafi wyznać publicznie, że będzie jeszcze gorzej. Problem niskich świadczeń nie jest przejściowy i z czasem nie zniknie, emerytury z OFE będą żałośnie niskie. Głodowe! I takich emerytów będzie przybywać. Ponad 40% gospodarstw domowych nie jest w stanie stawić czoła niespodziewanemu wydatkowi w kwocie 500 złotych! 31% Polaków ma kłopoty, by przetrwać bez długów do pierwszego! Statystyki pokazują wzrost prób samobójczych wśród rodaków, od 2009 roku liczba prób systematycznie rośnie. W 2013 roku dochodziło do prawie 700 prób samobójczych miesięcznie… Z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że oficjalnie żyje w Polsce 31 tys. bezdomnych. Oficjalnie! By zrozumieć ogrom tragedii tych ludzi wystarczy dodać, że 3 lata temu bezdomnych było prawie 10 tys. mniej. Jak to nazwać, opatrznością bożą?Prawem naturalnym?

Słucham radia- weź kredyt dla małych i średnich przedsiębiorstw! Zakupy na raty! Kredyt mieszkaniowy! Provident! Chwilówki! Złota karta kredytowa! Wmawia się Polakom, że życie na kredyt to jeden z luksusów polskiej gospodarki, że musimy się zadłużać. Jakże krótka i zawodna jest pamięć ludzka: jeszcze kilka lat temu śmiano się z Edwarda Gierka, bo zadłużył Polskę, naraził ją na kredyty… Jego krytycy szybko zapomnieli, że z każdego pożyczonego miliona za jego czasu wypracowano pięć, a co się dzieje w Polsce po 1989? Zainwestowany przez rządzących milion generuje 5 milionów strat. Kto za to zapłaci, kto ureguluje te wielkie długi? Politycy, ci oszuści mówiący, że mamy w Polsce wolny rynek, że dają Polakom wędkę, a rybę to może każdy sobie złapać? Gdzie ta wolność, gdzie ten wolny rynek, kiedy partie polityczne wyciągają łapy po dotacje z budżetu, to samo robi Kościół, przywilejów żądają- i otrzymują je- korporacje, zagraniczne banki i inwestorzy, jak ostatnio amerykański Amazon, którego właściciel (13 na liście najbogatszych ludzi świata) przenosi część interesów z Niemiec do Polski, bo tam płaci najniżej uposażonym 13 euro za godzinę, w Polsce zapłaci 10 za godzinę, ale złotych i jest witany, niczym zbawca?

Muhammad Yunus, laureat Nagrody Nobla z 2006 roku rzucił pomysł, by stworzyć banki pomagające biednym, nie bogatym. By celem była pomoc, nie zysk. To się da zrobić, udowadnia noblista, ale… posłuchu nie znajduje. Założyciel Grameen Bank wie, co mówi, nie jest teoretykiem, lecz praktykiem. Otrzymał świadectwo, że biedni ludzie nie są kombinatorami, że są uczciwi, chcą pracować, spłacają pożyczki, są sumienni i terminowi. Złość ogarnia, kiedy od tępogłowych, pierdzących w poselskie ławy słyszę bzdury, że Polacy to lenie, nieroby i nieudacznicy. Bzdura! To ci politycy, rzucający oskarżenia pod adresem rodaków są nierobami, nieudacznikami i leniami! To oni zbudowali republikę kolesiów, w której dominuje partyjniactwo, znajomości i układy! To im marzą się coraz większe apanaże, subwencje, dotacje i przywileje! To oni narzucili system, w którym demokracja to nic nie znaczący frazes! To oni doprowadzili do sytuacji, że eksmituje się na bruk najuboższych, a bogaczom funduje horrendalne odszkodowania (vide- Smoleńsk)!

Szkoda mi tego kraju, Polski, którą opuściło tak wielu mądrych, zdolnych, nawet wybitnych ludzi. Znaleźli nowe ojczyzny daleko stąd, doszło do tego, że czują się obco w Polsce, w kraju, w którym się urodzili, dorastali, wychowali, wyedukowali. Coście, skurwysyny, uczynili z tą krainą?- śpiewał przed laty Kazik Staszewski. Pytanie to jest jak najbardziej na czasie.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)