poniedziałek, 29 lutego 2016

KOD pnie się w górę

Komitet Obrony Demokracji jest w coraz lepszej formie. Szacunek dla ludzi, którzy potrafili  skrzyknąć się by wyrazić swoje zdanie w sprawie poczynań rządu, marionetek Kaczyńskiego (duet Szydło- Duda) i pokazać, że ciemny lud to może i jest, ale należy do wyborców PiS.

Od lat panuje przekonanie, że Jarosław Kaczyński jak nikt potrafi dzielić i skłócać ludzi, ale ja nie podzielam tego zdania. On potrafi robić sobie wrogów z każdego, wokół niego są albo obecni, albo przyszli wrogowie, stąd jest ten jego strach który prezes stara się niwelować otaczając się wianuszkiem ochroniarzy. Kaczyński dokonał czegoś, czego nie zamierzał: w zasadzie to on i jego poczynania przyczyniły się do powstania KOD. Na nic zdały się wysiłki propagandystów PiS poupychanych w telewizji kurskiej, rzedną miny PiS-maków z propisowskiej pracy którzy już oficjalnie robią z siebie idiotów usiłując przedstawiać zakłamaną, niezgodną z faktami liczbę osób biorących udział w manifestacjach KOD. Nieważna jest ilość, ważna jest jakość, ale w przypadku KOD jedno nie przeszkadza drugiemu: ruch zyskuje nowe grono sympatyków, nie tylko w internecie, na ulicach również.

Wszystko wskazuje na to, że następuje przełom: jak napisał na portalu społecznościowym Bogdan Miś- na manifestacjach słowa o wrednym kurduplu fruwają w powietrzu, bardzo krytyczne wypowiedzi padają pod adresem kościoła katolickiego i… spotykają się z aprobatą. To nic, że na manifestacji pojawił się Ryszard Petru, to nic, że był tam Grzegorz Schetyna, że pokazała się Barbara Nowacka. Im więcej partii i polityków, w których Kaczyński widzi wrogów, tym lepiej. Pytanie tylko, kto z nich zyska razem, a kto straci osobno, ale to już inna historia.

Blady ze strachu ex poseł PO, dziś mały sojusznik Kaczyńskiego sługa kleru Jacek Żalek mamrotał, że na ulicach nie manifestował naród. Szkoda czasu na zadawanie pytania dla tej miernoty, kto to w takim razie wyrażał swój sprzeciw, bo manifestowali Polacy, mieszkańcy tego kraju, w przeciwieństwie do nawiedzonej, radiomaryjnej amerykańskiej polonii tutaj płacący podatki, manifestowali m.in. przeciwko takim osobom, jak Żalek. Wczoraj w PO, dziś w PiS, jutro w jakiej partii będzie pan poseł? Czego spodziewał się ten polityczny kameleon starający się iść w ślady Ryszarda Czarneckiego, że lud będzie siedział cicho i przyklaskiwał nawet największym debilizmom rządu? Były protesty za poprzedniej władzy, będą i za tej, ku bezsilnej wściekłości kurdupla i jego zakonu.

Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 26 lutego 2016

O, Ela!

Zachwalając sto dni rządu szefowa gabinetu Beaty Szydło poskarżyła się na działania opozycji. Elżbieta Witek rozpływała się z zachwytu nad jakoby świetną ekipą rządową, jednak w jej głosie dało się wyczuć odrobinę złości i bezradności kiedy krytykowała wrogie jej zdaniem wystąpienia przeciwko rządowi. Zrobilibyśmy więcej, gdyby premier nie musiała jeździć po Europie i tłumaczyć się przed międzynarodowym gremium czy demokracja w Polsce, tupała nóżkami.

Pani Witek to radiomaryjny polityk, najprawdopodobniej nie rozpoznała w sobie powołania zakonnego, sutanna znaczy dla niej chyba więcej niż biało- czerwona flaga, na pewno jest dla niej ważniejsza od flagi UE przez pewnych polityków PiS nazywanej szmatą. Witek wsławiła się stwierdzeniem, że nie dała na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy bo miała przy sobie tylko jeden banknot kiedy śpieszyła do kościoła. No cóż za przykład oszczędności! A propos: szefowa gabinetu pani Szydło podkreśla na każdym kroku, rząd przejął budżet po koalicji PO- PSL, więc jest ciężko. Jak będzie tłumaczyła bezradność rządu i zapaść finansów publicznych za rok- dwa? 45 latami komuny? I ta opozycja, co za wstrętni ludzie! Co za paskudny KOD! Ludzie go tworzący zamiast grzecznie siedzieć w domu i zachwycać się aktami z szafy Kiszczaka ośmielają się wychodzić na ulice i głośno manifestować swe niezadowolenie z polityki rządu, toż to skandal! Zamiast cieszyć się z ostatnich decyzji, na mocy których szef państwowego Orlenu, dawny aparatczyk PZPR Wojciech Jasiński wszedł w skład rady nadzorczej również państwowego PKO BP, zamiast cieszyć się z fachowości nowych szefów stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie szukają wszyscy dziury w całym!

Jakie są marzenia pani Witek? Zrobić z wszystkich stacji telewizyjnych propagandową tubę rządową w rodzaju TVP, Trwam czy śmiesznej Republiki? Narzucić prasie styl pisania podobny do wazeliniarskiego tonu propisowskich periodyków, bez opozycji, bez krytyki i z redaktorami naczelnymi wyłącznie z nadania PiS lub z poręczenia proboszcza? Taki niby wszechmocny ten rząd a jednocześnie taki bezradny. Jeśli pani Witek marzą się rządy w kraju bez jakiejkolwiek opozycji, niech zaproponuje premierowi Kaczyńskiemu przenosiny do Korei Północnej. Tam nie ma KOD, nie ma Nowoczesnej, ale jak PiS poradziłby tam sobie bez mediów Rydzyka?

W weekend kolejne manifestacje KOD, wobec których bezsilni są PiS-macy i telewizyjne kukiełki z kabaretu Jacka Kurskiego, wkładające mnóstwo wysiłku, by pokazać pisowskiemu wyborcy zafałszowany obraz protestujących. Podobno Tadeusz Rydzyk chętnie zorganizuje marsze wyrażające zadowolenie z rządów PiS-u, ale nie zrobi tego za mniej niż 20 baniek…

Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 24 lutego 2016

Flaszka w teczkach

Dobrych kilka dni zastanawiałem się nad dziwną niemocą, nad niespotykaną jak dotąd absencją w mediach katolickich biskupów. Mający zazwyczaj tyle do powiedzenia panowie w sutannach nabrali wody w usta i nie powiedzieli słowa w sprawie akt Bolka i nie zająknęli się nad domniemaną agenturalną przeszłością Lecha Wałęsy. Zaczynałem już tracić nadzieję, a tu niespodzianka: przemówił sam pogromca Actimelków, dziedzic z Bobrówki, pan z Gdańska, Sławoj Leszek Głódź herbu Flaszka!

Temat Wałęsy parzy jak cholera TW Lucjana, toteż skupił się on na krytykowaniu przede wszystkim KOD-u i "Gazety Wyborczej", nastawionej prokościelnie. Wszystkich wyręczył Głódź o którym można powiedzieć jedno: może i pijaczyna, ale donosicielem SB nie był, dlatego ma prawo zająć stanowisko w sprawie Lecha Wałęsy. Tyle że Głódź żąda od Wałęsy... przeprosin! Nie, nie dla siebie. Wałęsa nie raz i nie dwa kajał się przed baronem kościoła, przepraszał za swe ostre słowa po gdańskim ingresie Głódzia i biegał w odwiedziny do szpitala w którym krojono i leczono Flaszkę. Głódź żąda przeprosin dla tych, których Wielki Elektryk skrzywdził i jednocześnie by wybaczył to wszystko, co dziś na niego spływa. Co ten Głódź sugeruje? Wybaczamy i prosimy o wybaczenie? Hierarcha chytrze twierdzi, że sprawę agentury Wałęsy należy zamknąć publicznie, ale pod pewnymi warunkami: Wałęsa musi przyznać, że nie mówił całej prawdy. Chciałoby się zacytować zacnego ks. Tischnera: święta prawda, tyż prawda i gówno prawda. O którą prawdę Głódziowi chodzi?

Zabawne: Wałęsę mieszają dziś z błotem wszyscy ci, którzy bez niego byliby niczym. Wszyscy ci państwo strojący się dziś w piórka antykomunistów, bojowników o klerykalizację..., pardon, wolność i demokrację żyliby dziś w zapomnieniu i- nie waham się użyć tych słów- w nędzy. Byliby biedni, opuszczeni i zapomniani, tak jak żyje dziś wielu dawnych działaczy opozycji antykomunistycznej. To samo byłoby z Głódziem, którego Watykan narzucił naiwnemu Wałęsie na szefa Ordynariatu Polowego, a ten, głuptasek, awansował Flaszkę do stopnia generała dywizji. Dożywałby dziś Flaszka swoich chwil w domu księży emerytów a tak, dzięki Wałęsie, puszy się i usiłuje pouczać każdego, kto naiwnie mu się pod rękę.

Jeśli panu Głódziowi marzą się czyjeś przeprosiny i chce wymusić żądania przyznania się do niemówienia prawdy- niech skieruje swe słowa w stronę biskupów katolickich i podległego im kleru. Tam znajdzie się wielu dawnych kapusiów, którzy nigdy, przenigdy nie przeprosili za swoją służbę i oddanie SB. Nikomu z nich z głowy włos nie spadł, jedynie Stanisław Wielgus zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego kiedy wyszła na jaw jego ukrywana współpraca z SB. Kościelna komedia "Pamięć i troska" służyła jedynie do przechwycenia świeckich dokumentów z archiwów IPN przez stronę kościelną i próżno szukać jakichkolwiek efektów pracy tej komisji. Żaden konfident w sutannie nie został pozbawiony choćby przywilejów wynikających choćby z Funduszu Kościelnego.

Niech Głódź zacznie robić porządki w kościelnej stajni Augiasza a potem publicznie głosi swe osądy, jeśli nie zabroni mu tego kościelna omerta.

Dlaczego wypłynęła właśnie teraz sprawa akt Kiszczaka, dlaczego zatrzymano w areszcie Romana Kotlińskiego? Trzeba odwrócić uwagę od niewygodnych faktów... Otóż rządzący krajem zadłużyli już kraj na dodatkowe miliardy złotych. Szacuje się, że może to być suma rzędu nawet 30 miliardów! Tym wójt Szydło nie pochwaliła się podczas zachwalania 100 dni swojego(?) rządu. 

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

wtorek, 23 lutego 2016

Miliony dla Rydzyka

Święto zapanowało w Lux Veritatis, w świętym mieście Toruniu, w mediach Tadeusza Rydzyka i w środowisku klerykalnej prawicy: na mocy „ugody” zawartej przed obliczem świeckiego sądu pomiędzy fundacją Rydzyka a Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Rydzyk stał się bogatszy o 26 milionów złotych. PiS stawał na głowie by przyznać nienależne biznesmenowi pieniądze, w mediach od kilku miesięcy wypowiadali się rządzący krajem politycy i z ich opowieści wynikało, że pieniądze Rydzyk otrzyma.

Wczoraj sąd orzekł, że nie może sprzeciwić się ugodzie o odszkodowanie pomiędzy fundacją Rydzyka i kierowanym przez ludzi PiS Funduszem i nie uznaje jej za sprzeczne z prawem, z zasadami współżycia społecznego lub zmierzającymi do obejścia prawa. Ludzi, których szef nie wychodzi chyba z radia i telewizji Rydzyka! Tak wygląda spłacanie długów z kampanii wyborczych, tak kupuje się czas antenowy w mediach Rydzyka za publiczne pieniądze, tak wygląda „prawo i sprawiedliwość” i tak wygląda „sprawiedliwość społeczna”. Czekam na głosy polityków przekonujących, że Polska to kraj katolicki, zamieszkany w głównej mierze przez katolików oglądających TV Trwam i słuchających Radio Maryja którzy będą ośmieszali się dowodzeniem, że pieniądze Rydzykowi się należały. A kto powiedział, że na tym skończy się rozdawnictwo publicznego pieniądza? Co to jest te 20 milionów, wzruszał ramionami Rydzyk do składającego mu hołdy Gowina. To niewiele dla PiS-u, jak się okazało, dlatego dorzucili ubogiemu zakonnikowi jeszcze parę baniek. Tak wyglądają w Polsce „ugody”, „kompromisy” i „porozumienia” z klerem!

Trochę historii:

30 stycznia 2007 roku NFOŚiGW przyznał Tadeuszowi Rydzykowi na odwierty geotermalne 12 mln 164.tys. 200 zł.

25 maja 2007 roku Rydzyk poinformował Fundusz, że chce 210 mln 980 tys. 900 zł.

3 sierpnia Fundusz otrzymał od Rydzyka pismo w którym żąda on 27 mln 456 tys. 460 zł.

26 października 2007 roku ( 5 dni po wyborach parlamentarnych przegranych przez PiS) Fundusz zgodził się na żądana Rydzyka.

15 listopada Fundusz zawarł z fundacją Lux Veritatis aneks do umowy dotacji. Warunkiem było dostarczenie przez Rydzyka dokumentu wykazujących prawo własności do budynków szkoły Rydzyka. Toruński biznesmen nie spełnił tego warunku, wobec czego decyzją władz funduszu z 26 maja 2008 roku Fundusz wypowiedział fundacji Rydzyka umowę dotacji.

W maju 2009 roku Rydzyk pozwał Fundusz do sądu. Rydzyk łkał, że trwały już prace i została podpisana umowa z wykonawcą, kiedy odebrano mu dotację. Biadolił, że budowa stanęła, że za pomocą energii ze źródeł geotermii można by ogrzać 40 tys. mieszkań w Toruniu. Dlaczego ojczulek nie wziął kredytu w banku, dlaczego nie szepnął słówka biskupom i politykom by się na niego zrzucili? Czy ktoś spytał mieszkańców Torunia czy życzą sobie, by ktoś za ich plecami decydował o ogrzewaniu ich mieszkań, czy wyrażają zgodę na to, by kabzę nabijała sobie klerykalno- biznesowa sitwa? Bo niby czemu mieliby płacić Rydzykowi, dlaczego włodarze miasta nie zapewnią mieszkańcom geotermii bez pośrednictwa pazernych biznesmenów w sutannach?

 I tak wygląda dobra, śmiechu warta zmiana: miliony dla Rydzyka, na Fundusz Kościelny, na Ordynariat Polowy, na organizację ŚDM, rocznicę „chrztu” Polski a końca wyrzucania pieniędzy w błoto nie widać. Co ciekawe, taki liczący się z każdą złotówką wicepremier Morawiecki w przypadku tych wydatków nie protestuje.

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 22 lutego 2016

Igrzyska z teczkami

Jarosław Kaczyński z tylnego siedzenia steruje swoimi kukiełkami Szydło i Dudą, nie musi dawać wytycznych szefowi IPN Kamińskiemu bo ten odgaduje myśli żoliborskiego naczelnika, stąd akcja z aktami „Bolka”: na publikację dokumentów bez konsultacji z grafologiem a wywleczonych z szafy gen. Kiszczaka mógłby zgodzić się tylko Łukasz Kamiński. Założę się, że po zakończeniu kariery w IPN Kamińskiego czeka kariera w PiS.

Musimy napisać historię na nowo, krzyczeli przed laty będący wówczas w opozycji politycy PiS. Skoro wtedy mogli pleść największe głupstwa, stek bredni i idiotyzmów, miotać oskarżenia i kłamstwa bez reakcji ze strony rządu- to skąd takie zdziwienie, że dziś robią to, co robią? Niby kto ich powstrzyma, kto się sprzeciwi? Wspominająca minione lata Platforma, gasnący PSL, „nowa” lewica z Nowacką, Rozenkiem, Gawkowskim i Jońskim, biskupi katoliccy, KOD? No to piszą tą swoją historię wykreślając z nich organizacje i ludzi dopisując swoich "bohaterów". Dziś pomija się milczeniem historię z Armią Ludową, Gwardią Ludową czy Batalionami chłopskimi w tle, a gloryfikuje się „żołnierzy wyklętych”, którzy z zimną krwią mordowali cywilną ludność, przede wszystkim chłopów. Dziś szef MON z postaci pokroju „Ognia” i „Burego” tworzy fundamenty polskiej armii, przy biernej postawie opozycji. A ta zbiera cięgi bo nie potrafi się postawić bojąc się gniewu hierarchów kościoła katolickiego, sojuszników PiS!

Lech Wałęsa, domniemany „Bolek” został już osądzony przez Jarosława Kaczyńskiego i jego zakon. Od tej pory Lech Kaczyński ma być ikoną „Solidarności”, ku uciesze Janusza Śniadka i innych „niezależnych” związkowców mających obiecane miejsca na przyszłych listach wyborczych PiS. Kto zamiast Wałęsy będzie jeździł z wykładami po świecie, może Marta Kaczyńska by roztaczać wizje życia w czystości? Ma czego uczyć… Rozgrywka teczkami i grzebanie się w przeszłości to domena katoprawicy; skoro nie potrafi się budować przyszłości i o niej mówić to fascynuje się starymi kwitami. Chleba nie będzie, ale igrzyska nie zabraknie!

 Po co Kaczyńskiemu sprawa „Bolka”? Przede wszystkim raz na zawsze chce pozbyć się jednego z ludzi, przez którego został przed laty upokorzony. Dwa: chce pokazać młodym wyborcom (szalikowcy, narodowcy) że może zrobić wszystko i utwierdza ich w przekonaniu, że Okrągły Stół był fikcją i parawanem. Trzy: kler katolicki niech ma się na baczności i ani się waży spiknąć na powrót z PO czy z KOD czy Nowoczesną. Wyciągnięto kwity na „Bolka”, to i na was się wydobędzie z ukrycia skrywane przed światem „zaginione” „Greya”, „Delegata”, „Lilijki”, „Zefira”, „Filozofa”, „Henryka”, „Wallenroda”, „Cappino”, „Hejnała”, „Henryka”,” Lucjana” i innych. To sygnał wysłany z PiS w stronę biskupów: nie ważcie się nam podskoczyć i niech wam nawet nie śmie przyjść do głowy myśl, by nas krytykować za sprawę z Wałęsą! Cztery: PiS usiłuje nakreślić fałszywy obraz rzeczywistości, że byle robotnik nic nie mógł zrobić bez służb specjalnych, nie może i nie będzie mógł, że tylko osoby z tytułami mogą cokolwiek w Polsce zmienić i cokolwiek osiągnąć.

Po akcji „Hiacynt” zgromadzono mnóstwo „różowych teczek” , materiały w nich zgromadzone mogłyby niejednemu politykowi i duchownemu zakończyć w atmosferze skandalu karierę, ale IPN uspokoił dociekliwych: żadnych teczek nie ma. Podobno…

Adam Michnika grzmiał przed laty, że lewicy wolno mniej. Lech Wałęsa podczas swej prezydentury niejednokrotnie syczał, że lewa łapa jest za długa. Dziś Robert Biedroń-polityk lewicy- publicznie broni Wałęsy. Dziwny jest ten świat!

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 19 lutego 2016

Polska egzorcystami stoi

Marian Rajchel, jeden z najlepszych kumpli Józefa Michalika, specjalisty od uwodzenia kleru przez rozpasane seksualnie dzieci raczył oznajmić, że gdzie ginie wiara, tam budzą się demony. Ojczulek wygłosił swe credo na zjeździe podobnych sobie cudaków. Na Jasnej Górze obradowali egzorcyści, a tu już żartów nie ma! Wiedz bowiem, drogi Czytelniku, że już każda diecezja w Polsce ma swego egzorcystę!

Skąd taki popyt na usługi panów w sukienkach specjalizujących się w „wypędzaniu szatana” z „opętanego”, skoro przez lata rządził tym krajem z Watykanu papież Jan Paweł II, dziś rządzą politykami biskupi mający więcej do powiedzenia niż obie izby polskiego parlamentu razem wzięte? I to wszystko w czasach królowej Maryi i szykowanego na króla Polski jej syna. Kawalera i żyda! Niestety, nie miał kota…

Polscy egzorcyści szczycą się swoją pracą w krajach ościennych, przede wszystkim w dawnych republikach Związku Radzieckiego. Mnie to nie dziwi, wszak stamtąd pochodzi wielu nowobogackich i naiwnych, którym cwany jegomość w sutannie może wmówić wszystko. Ciekawi mnie, co na to tamtejsza cerkiew, czy jakiś pop nie patrzy krzywo na konkurencję z Polski? Marian Rajchel winą za coraz większą ilość egzorcyzmów oskarża bliżej nieznane procesy laicyzujące i ateizujące. Wiesza psy na epoce oświecenia wplatając w to Boga, z którym rzekomo walczy cały świat. Tyle że pomyliło się trochę sukienkowemu, bo Bóg to nie ma zbyt wiele wspólnego z takimi postaciami jak egzorcyści i kościół katolicki w Polsce z papieżem Rydzykiem na czele i świeckimi Terlikowskimi w kruchcie. Ojczulek brnie dalej i twierdzi, że najbardziej zaprzeczają istnieniu i wpływom szatana na życie ludzi ci, którzy są już są bardzo dręczeni, to znaczy odeszli od Boga. Czyżby nie słyszał, że wierzący w Boga wierzą również w diabła, a może przede wszystkim w tego drugiego, bo wszystko, co robią, opiera się nie na miłości do Boga lecz na strachu przed szatanem? Zabawne: a jak wygląda dręczony przez szatana? Jak ksiądz Gil, zmarły i pochowany z honorami pedofil Wesołowski czy może jak zboczeniec, również już nieżyjący, Maciel?

Zachodzę w głowę, dlaczego panowie egzorcyści skupiają się na opowiadaniu historyjek plebsowi, a nigdy jeszcze nie podali egzorcyzmów jednego ze swoich? Taki Gil byłby doskonałym materiałem na „wypędzanie demona” z jego ciała!

I na marginesie: Bolek i akta Kiszczaka. Jeszcze kilka miesięcy temu katoprawicowe pieski najchętniej powiesiłyby dawnego aparatczyka komunistycznego na najbliższej gałęzi, a dziś... śmiech ogarnia, jak powołują się na pozostawione po nim kwity. Ech, stado baranów. Przepraszam, zwierzątka, za takie porównanie!

Co ja mam do powiedzenia w tej sprawie, bo pytają mnie o moje zdanie znajomi? Otóż, szanowni państwo, raz stanąłem w obronie Lecha Wałęsy, obsztorcowały mnie wtedy jakieś półgłówki na portalu Karnowskich, usiłowali też mnie pouczać katooszołomscy specjaliści co mogę, a czego nie. Powiem tyle: należę do osób, które zawsze chciały, by ujawniono w 1989 WSZYSTKIE kwity odziedziczone po nieboszczce SB. Nie dziwię się Polakom, którzy w 1990 roku tłumnie głosowali na ośmieszanego Stanisława Tymińskiego. Mieli do tego prawo, to był ich wybór i nie widziałem w tym niczego niestosownego. Byłem za młody nie nie miałem praw wyborczych, ale na pewno nie zagłosowałbym ani na Mazowieckiego, ani tym bardziej na Wałęsę.

Nie zajmę stanowiska w tej sprawie bo sprawy katoprawicy niewiele mnie obchodzą. Niech się dawni agenci, podejrzani o agenturę i obecni agenci sami oczerniają, wykończą, zagryzą.

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

wtorek, 16 lutego 2016

Zamach PiS-u na wolność słowa

Pamiętacie co się działo, kiedy w 2014 roku na polityczne zlecenie do siedziby redakcji „Wprost” weszły służby specjalne? Opozycja- przede wszystkim PiS- krzyczała o próbie kneblowania dziennikarzy, o zamachu na wolność słowa. Sylwester Latkowski kurczowo trzymał się laptopa nie pozwalając na jego zabranie przez mundurowych. Krzyku, harmidru i politycznych dyskusji po tym zdarzeniu było co niemiara! Minęły niecałe 2 lata i oto mamy dobrą zmianę! PiS już nie krzyczy o zamachu na wolność słowa, nabrał wody w usta. Tylko z tego powodu że nie jest już opozycją i samodzielnie rozdaje karty.

Wczoraj do siedziby tygodnika „Fakty i Mity” w Łodzi weszli funkcjonariusze CBŚ. Czego szukali i co spodziewali się znaleźć? Przez niemal dwanaście godzin zabierali i wynosili kopie dysków redakcyjnych i księgowych oraz dokumentów księgowych w wersji papierowej, przeszukano biurka dziennikarzy, zatrzymano redaktora Romana Kotlińskiego, byłego posła i byłego księdza. Stało się to, o czym redaktor od pewnego czasu wspominał: po zwycięstwie wyborczym PiS wolność słowa będzie w Polsce iluzją, jeśli słowo to będzie nie po myśli PiS, kościoła katolickiego, kleru i jeśli  będzie ujawniało niewygodne skrywane fakty.

Nie wiem, kto z kogo chce zrobić głupa, bo sprawa dotyczy rzekomo… spraw prywatnych! Rzekomo nie dotyczy to również kwestii finansowych tygodnika, nie ma związku z działalnością nieklerykalną tygodnika i wydawnictwa. Powiedzmy… Widać Prokuratura Apelacyjna z Łodzi bardzo chce się przypodobać ministrowi Ziobrze i stąd ta zastanawiająca gorliwość. Tajemnicą poliszynela jest, że Joachim Brudziński przed paroma laty przegrał proces z tygodnikiem „FiM” po czym odgrażał się, że zniszczy ten tygodnik. Również biskupi katoliccy nie potrafią znieść sytuacji, w której prawo polskie pozwala istnieć czasopismom takim, jak „FiM”, które samo się finansuje, nie ma w nim reklam i nie otrzymuje dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Redakcja wydała oświadczenie:

„W związku z powyższym nasza redakcja traktuje działania władz jako nadużycie i próbę sparaliżowania pracy jednego z nielicznych w Polsce pism niezależnych, niepowiązanego ani z głównymi aktorami sporu politycznego w kraju, ani z wielkimi korporacjami wydawniczymi, za to konsekwentnie tropiącego nadużycia władzy. Traktujemy to jako atak na naszą redakcję, tym bardziej że w ostatnich wydaniach ostro krytykowaliśmy obecny rząd i sam PiS. Mimo zamieszania oraz przeszkód natury technicznej zespół redakcyjny próbuje wydać kolejny numer naszego tygodnika. O rozwoju wydarzeń będziemy na bieżąco informować na naszej stronie internetowej oraz napiszemy o tym szerzej w najbliższym numerze tygodnika. O ile oczywiście nasza praca nie zostanie zupełnie sparaliżowana przez władze...". 

Ciekaw jestem co na to dziennikarze tak histeryzujący po akcji w redakcji „Wprost”, co na to KOD?

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 



poniedziałek, 15 lutego 2016

Pięćset plus... kłopoty

Program 500 plus został zatwierdzony przez rząd, tym samym PiS pokazał, że zrealizował swoją kluczową obietnicę wyborczą. Jest tylko jedno małe ale: spośród prawie 7 milionów polskich dzieci dodatek otrzyma niecałe 4 miliony. Rodzice jedynaków mogą zapomnieć o jakichkolwiek pieniądzach, to samo pierwsze dzieci z rodzin wielodzietnych. Rząd zostawił jednak otwartą furtkę i obiecał, że rodzice pokrzywdzonych dzieci mogą nabyć świadczenia, ale pod warunkiem, że ich pociecha jest niepełnosprawna lub dochód na członka rodziny nie przekracza 800 złotych. Jak to będzie realizowane- zobaczymy.

Podnoszą się głosy, że Polski nie stać na takie wydatki, że zrujnuje to budżet państwa. No cóż… Przez lata fundowaliśmy "inwestorom" specjalne strefy ekonomiczne, zwalnialiśmy rekinów biznesu z podatku, przymykaliśmy oko na transferowanie pieniędzy za granicę przez korporacje i na to było nas stać. Stać nas na sponsorowanie kościoła katolickiego, stać nas było na Komisję Majątkową, stać nas na utrzymywanie partii politycznych i posłów (byłych i obecnych), stać nas na łożenie na Fundusz Kościelny, wreszcie stać nas na miliony dla Tadeusza Rydzyka, więc…

Premier Szydło z entuzjazmem mówi, że to pierwszy taki program wspierający rodziny polskie i muszę przyznać jej rację. Pytanie tylko, na ile wystarczy środków finansowych? Jarosław Kaczyński ugotował kilka pieczeni na jednym ogniu: zabił klina przeciwnikom politycznym- przede wszystkim z PO, kolejny raz skłócił społeczeństwo (rodzina z jedynakiem będzie patrzyła krzywo na sąsiada dziecioroba z patologicznej rodziny), pokazał liberalnym ekonomistom że ma w nosie ich obawy i wyliczenia, oraz wymierzył silny cios w resztki lewicowych partii. Czym porwą one wyborców, jakie obietnice finansowe zmusiłyby elektorat na odwrócenie się od PiS i pójście za SLD na przykład?

Euforia związana z 500 plus może szybko minąć. Beata Szydło liczy, że dzięki niemu nastąpi gwałtowny wzrost narodzin w Polsce, ale ja gasiłbym ten entuzjazm. Bo są trzy drogi przed programem: będzie kontynuowany przez PiS za wszelką cenę, za rok- dwa będzie zmodyfikowany na niekorzyść obdarowanych, a w przypadku wygranych wyborów przez inną partię może zostać zawieszony lub zlikwidowany. Ta ostatnia możliwość uruchomiłaby chytry plan w przypadku przegranej PiS, oczami wyobraźni widzę i słyszę polityków Kaczyńskiego krzyczących, że dokonuje się oto zamach na polskie rodziny, że stać nas na wszystko, tylko nie na pomoc finansową dla dzieci.

Pójdą pieniądze na Rydzyka, na organizację ŚDM, rocznicy chrztu Polski, w kolejce czekają szemrani amerykańscy biznesmeni w chałatach, TTIP wyciągnie z Polski miliardy, więc niech się cieszą Polacy tymi pięcioma stówkami, póki mogą!

Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

czwartek, 11 lutego 2016

Bierni, mierni, ale zawsze wierni PiS-owi

Nie lubię wspominać minionych wydarzeń które miały miejsce w polityce polskiej, ale tym razem nie obędzie się bez oglądania za siebie. Wszyscy pamiętają chyba tzw. aferę madrycką i jej niesławnych bohaterów. Adam Hofman, Adam Rogacki i Mariusz A. Kamiński najpierw rżnęli głupa (wiadomo, ciemny lud kupi wszystko), następnie na zwołanej przez siebie konferencji w grudniu 2014 roku usiłowali wmówić społeczeństwu, że nic się nie stało i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Bo prawi i sprawiedliwi są poza wszelkimi podejrzeniami, są niewinni, a ujawnienie przez ohydne media sprawy kilo metrówek było atakiem na obóz Jarosława Kaczyńskiego.

Wydawało się, że te miernoty raz na zawsze zniknęły z polityki, bo prezes rzekomo dba o moralność, o standardy, a tu taka niespodzianka! Bierni, mierni ale wierni muszkieterowie Kaczyńskiego nie mogą zostać na lodzie, a lojalność jest wysoce nagradzana. Okazało się, że Kamiński otrzymał świetnie opłacaną fuchę w Polskim Holdingu Obronnym. Bynajmniej nie na jakimś poślednim stanowisku lecz na stołku prezesa. Dziś PHO potwierdził, że jaśnie pan prezes po nagłośnieniu sprawy przez media zrezygnował z funkcji. Pytanie ode mnie; ile otrzyma odprawy?

Afera madrycka przycichła na tyle, że jej drugi bohater, Rogacki, został członkiem rady nadzorczej spółki PL.2012+, która rządzi Stadionem Narodowym w Warszawie. Spółkę w całości kontroluje Skarb Państwa, zatem oczywiste jest, że ministrowi skarbu pan prezes Kaczyński kazali dać fuchę Rogackiemu. W końcu kto lepiej pasuje do rady nadzorczej jak nie bierny, mierny, ale wierny? Kamińskiego i jego kwalifikacji broni Jarosław Gowin, ciekawi mnie, czy stanie też w obronie Rogackiego, który na obecną chwilę nie myśli o zrezygnowaniu z dobrze płatnej fuchy?

O trzecim muszkieterze, Adamie Hofmanie, polityka jakby zapomniała. On sam spędza czas szlusując na nartach na Szlaku Sudeckim nad Samotnią. Złośliwi mówią, że widywano go z kotem na Żoliborzu, ale inni twierdzą, że tylko przygląda się Polskim Kolejom Linowym…

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 10 lutego 2016

Już za rok matura z religii?

Szefowa Ministerstwa Edukacji Narodowej Anna Zalewska bawiła w poniedziałek na konwencie wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz gmin Małopolski. Bawiła i rozbawiała obecnych tam samorządowców opowieściami dziwnej treści zarzekając się, że nauczyciele nie stracą pracy po planowanych zmianach w szkolnictwie. Wprost biła się w piersi obiecując, że likwidacja gimnazjów nie poniesie za sobą redukcji nauczycielskich etatów. Zapomniała dodać, że jedyną grupą nauczycieli, którzy mogą czuć się bezpiecznie są katecheci.

Zalewska plotła androny, że rzekomo po raz pierwszy rodzice mają absolutną wolność, decydują czy sześciolatek uczy się w szkole czy przedszkolu i że... UE jest zachwycona, bo w UE od kilkudziesięciu lat nikt nie dyskutował o edukacji przed zmianą w systemie! Jeśli pani minister wyłoży swoje racje na forum unijnym i zacznie tłumaczyć, że religia jest jednym z przedmiotów i jedynym dyskryminowanym na maturze i że jest potrzebna dla tych, którzy zdają na teologię lub idą do seminarium, to niech może politycy PiS wstrzymają się od dyskusji, bo staniemy się jeszcze większym pośmiewiskiem w Unii. Niech ośmieszają się postaci pokroju Zalewskiej, niech ośmiesza się cały PiS, ale dlaczego musi być ośmieszana Polska za pośrednictwem idiotycznych pomysłów i posunięć ekipy rządzącej? Pani minister i jej podobni politycy powołują się zawsze na większość wyznaniową dominującą w Polsce, zatem niech wbiją sobie do łepetyn, że religia na maturze nie jest potrzebna, bo ilu uczniów zdaje na teologię lub idzie do seminarium? Żałosna mniejszość!

Wczoraj Anna Zalewska została wezwana na spotkanie z przedstawicielami Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. Głównym tematem spotkania były kwalifikacje nauczycieli religii, strona kościelna badała, jak posuwają się prace nad likwidacją dyskryminacji katolików na maturze, tj. wprowadzenia dla nich religii na egzaminie. Zalewska łgała jak z nut, że MEN spotyka się ze wszystkimi stronami zainteresowanymi zmianami w systemie oświaty, ale nie sądzę, by zasiadła do jednego stolika ze zwolennikami świeckiej szkoły postulującymi wyprowadzenie religii ze szkół i przerzucenia jej kosztów na barki kościoła katolickiego. Nie po to pani minister zainicjowała przed tygodniem klerykalną debatę oświatową, o nie!

Dla niewtajemniczonych: finał debaty odbędzie się w… Toruniu, pod okiem pana Tadeusza Rydzyka.

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 8 lutego 2016

Dobry agent to agent grający dla PiS

„Agent” powraca! Po czternastu latach stacja telewizyjna TVN, znienawidzona przez wyznawców i polityków PiS,  zdecydowała się na kolejną edycję popularnego niegdyś reality show. Czasy się zmieniły, przeto uległy zmianom zasady programu: nie wystąpią w nim anonimowe postaci, tym razem wezmą udział celebryci. Jakiś polityk? Niewykluczone. Panu Edwardowi Miszczakowi polecam pod uwagę członka PiS, Dariusza Kłosa. Dlaczego właśnie tego, a nie innego polityka?

Pamiętacie, szanowni czytelnicy, jak puszyła się jakiś czas temu Beata Szydło, chwilowo pełniąca urząd premiera? Pani ta oznajmiła, że nie ma możliwości budowania spokojnej i zasobnej przyszłości Polaków bez rozliczenia się z trudna przeszłością, dlatego potrzebujemy rzetelnej a nie fasadowej lustracji. Wtórował jej znany specjalista od zamachów lotniczych, Macierewicz trąbiący w mediach, że na szczeblach poprzedniej władzy, w mediach i w bankach ulokowali się ludzie, których należy zlustrować. Oczywiście nikt z nich nie podlega państwowej lustracji, ale nie takie rzeczy robił Antoś wspomagany dziś przez niejakiego Misiewicza, radiomaryjnego ministranta. Tymczasem Dariusz Kłos został mianowany nowym dyrektorem Zachodniopomorskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Szczecinie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewien szczegół: pan dyrektor został przed laty uznany z kłamcę lustracyjnego, zataił fakt swej współpracy z WSW. Przed 1989 roku obecny pan dyrektor miał zdobywać informacje o szczecińskiej opozycji i przekazywał je oficerom, po czym… komuna się skończyła.

 Już jako interesujący się coraz bardziej polityką nastolatek uważałem, że należy odtajnić i ujawnić wszystkie dokumenty zgromadzone przez SB i trzymane dziś w zasobach IPN. Naiwnie sądziłem, że coś takiego nastąpi. Dziś widać jak na dłoni, że wiedza zachowana w aktach odziedziczonych po SB nie służy do niczego innego, jak do politycznych rozgrywek oraz do chronienia swoich.

Nikt nigdy na katoprawicy nie otworzy archiwów dla szarego ludu, o tym mowy nie ma, za to co jakiś czas na światło dzienne będą wychodziły informacje o rzekomej współpracy tego czy innego byłego wysokiego rangą oficera b. służb specjalnych z połową komunistycznego świata. Już Antoś wespół z Misiewiczem o to zadba. Lustracja biskupów i kleru katolickiego? Prędzej gorliwi pisowscy lustratorzy przejdą na islam niż tkną akt panów w sutannach. Zapomnijcie również, że kiedykolwiek wyjdą na światło dzienne tajemnice z teczek Rajmunda i Jadwigi Kaczyńskich.

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 



czwartek, 4 lutego 2016

Pod egidą kabaretu Macierewicza

Antoni Macierewicz niemal 6 lat czekał na swoje (które to już?) pięć minut i ponownie się doczekał. Dziś szef MON podpisze rozporządzenie o nowej komisji smoleńskiej.

Nowa komisja i stare twarze, albowiem w jej skład wejdą:

-Wacław Berczyński (przewodniczący)
-Wiesław Binienda
-Janusz Bujnowski
-Wiesław Chrzanowski
-Szczepan Cierniak
-Marek Dąbrowski
-Bogdan Gajewski (sekretarz)
-Zdzisław Gosiewski
-Kazimierz Grono
-Ewa Anna Gruszczyńska-Ziółkowska
- Marcin Gugulski
-Jacek Kołota
-Beata Majczyna
-Bogdan Nienałtowski
-Kazimierz Nowaczyk (zastępca przewodniczącego)
-Jan Obrębski
-Piotr Stepnowski
-Grzegorz Szuladziński
-Janusz Więckowski
-Krystyna Zieniuk
-Andrzej Ziółkowski

Specjalistów Macierewicza wspierać będą, czy też narażać na szwank swój wizerunek, zagraniczni eksperci: Amerykanin Michael Baden, Brytyjczyk Frank Taylor, mąż "niepokornej" dziennikarki i "patriotki" Ewy Stankiewicz Duńczyk Glenn Joergenssen oraz... Andriej Iłłarionow były doradca prezydenta Władimira Putina!

Obecność męża Stankiewiczowej mnie nie dziwi, podobnie jak b. współpracownika Wladimira Putina. Rzekomo antyrosyjski PiS przyjął z otwartymi ramionami Rosjanina, który rzekomo dużo wie na temat "zamachu" smoleńskiego i posiadać ma wiedzę niewygodną dla prezydenta Rosji. Naiwni i głupi nie wiedzą, nie chcą wiedzieć lub udają, że niewygodnych ludzi Putin pozbywa się bardzo szybko, gdziekolwiek by nie byli: przykład Litwinienki i Bieriezowskiego jest wymowny.

Zadziwia mnie brak w tym gronie pana Chrisa Cieszewskiego: kto będzie robił bziuuu, czy kabaret Macierewicza wytrzyma brak tak wybitnego eksperta od katastrof lotniczych?



Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 



wtorek, 2 lutego 2016

Konferencja Episkopatu Polski kontratakuje

Członkowie Konferencji Episkopatu Polski mieli chyba dosyć kompromitacji swoich politycznych sojuszników w osobach posłów PiS. Poseł Piotr Kaleta twierdził, że w sali posiedzeń Sejmu roznosi się swąd szatana, bo tylko w taki sposób radiomaryjny polityk jest w stanie wytłumaczyć sobie obecność obywatelskiego projektu o zaprzestaniu finansowania lekcji religii w szkołach. KEP zareagował szybko na słowa posła, biskupi zawsze dbają, by ich polityczni pomagierzy nie ośmieszali się zanadto. Kto, jak nie mistrzowie manipulacji w sutannach, potrafi kreować rzeczywistość do swoich potrzeb?

Biskupi (Gądecki, Jędraszewski, Miziński) wydali kłamliwe oświadczenie, że szkoła bez religii zmienia się w szkołę ateistyczną i ateizującą. To niesłychanie śmiała ale mijająca się z prawdą teza: chodziłem do szkoły podstawowej przed 1989 rokiem i nie było tam niczego, o czym dziś bredzą biskupi. Ba! Jako dzieciak chętnie chodziłem na czwartkowe zajęcia z religii odbywające się po lekcjach, w salce katechetycznej oddalonej o ok. 3 kilometry od budynku szkolnego! Dlaczego z chęcią? Bo ksiądz potrafił zainteresować swoimi wspaniałymi opowieściami, posiadał przeogromną wiedzę i nigdy, przenigdy nie usłyszałem z jego ust słowa krytyki pod adresem innowierców, ateistów, samotnych mam z dzieckiem, rozwodników, żyjących w związkach partnerskich czy mniejszości seksualnych. Słowa nie mówił o polityce! Dlatego Józef Kącki, żyjący ciągle staruszek nie zrobił kariery w kościele, był za porządnym człowiekiem i lubianym przez ludzi księdzem.

KEP poucza, że nauka religii jest stałą częścią programu edukacyjnego w Polsce. Biskupi podkreślają, że nawet za zaborów uczono w szkołach religii. Noż jacy kochani byli ci zaborcy! Oni doskonale wiedzieli, że lepiej się trzyma za pyski otumaniony przez kler ciemny lud i widział w funkcjonariuszach Watykanu cennego sojusznika. Biskupi nagle przypomnieli sonie o Konstytucji, tak deptanej przez obecny i poprzedni rząd i twierdzą, że finansowanie lekcji z budżetu państwa nie stanowi naruszenia konstytucyjnej zasady bezstronności władz publicznych. O tym, że zaprzestanie finansowania również nie naruszałoby Konstytucji- biskupi już nie wspominają. Dlaczego nie wspominają kłamstwa Józefa Glempa zaklinającego się na rany Chrystusa, że katecheza w szkołach będzie odbywała się gratis?

Biskupi w oświadczeniu zawarli kilka tez, w których zawarły się m.in. stwierdzenia:

-nauczanie religii jest odpowiedzią na rzeczywistą potrzebę obywateli i stanowi poszanowanie konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami

 -domaganie się przez autorów projektu ustawy, aby nauczanie religii było finansowane przez Kościół lub rodziców, oznacza w istocie dodatkowe obciążenie rodziców – członków kościoła

 -nauczanie religii w publicznym systemie oświaty ma miejsce w wielu krajach Europy i jest ono finansowane ze środków publicznych. Nie jest bowiem możliwe świadczenie pracy przez pracownika bez ekwiwalentu w postaci wynagrodzenia wypłacanego przez pracodawcę

-nauczanie religii, poza wymiarem ewangelizacyjnym, ma także swój szczególny wymiar humanistyczny i kulturowy. Wprowadza bowiem w historię i kulturę, zarówno duchową, jak i materialną Polski i świata. Nie da się bowiem dobrze zrozumieć historii, kultury, literatury, czy sztuki bez znajomości chrześcijaństwa, w tym również tradycji biblijnej Starego i Nowego Testamentu

-nauczanie religii ma także bardzo ważny aspekt wychowawczy. Dzieci i młodzież mają prawo do tego, aby na lekcji religii rozmawiać o swych problemach, dylematach, obawach i radościach. W praktyce uczący religii są osobami zaufania publicznego.

Nie miałem pojęcia, że nauka religii w szkole z programem narzuconym świeckiej szkole i dyrektorowi przez biskupa a finansowanej z budżetu tejże szkoły było oczekiwane przez Polaków! W jaki sposób powrót lekcji religii do sal katechetycznych obciążyłby budżety rodziców pociech doprawdy nie wiem, ale tą tajemną wiedze posiadają członkowie KEP. Religia i humanizm? Święta inkwizycja i średniowiecze były prawdziwą ostoją humanizmu, tolerancji i poszanowania praw człowieka… Biblia, czyli opowiastka s-f traktowana dosłownie przez garstkę fanatyków religijnych przede wszystkim w USA nie jest potrzebna do zrozumienia czegokolwiek. Do pojęcia świata, wszechświata i zachodzących w nim zjawisk i mechanizmów potrzebna jest nauka, nauka i jeszcze raz nauka, a nie religia!

Na koniec biskupi puścili oko do władz i, śmiejąc się do rozpuku oznajmili, że są wdzięczni także władzom świeckim, które – szanując wolę obywateli – troszczą się o właściwą organizację nauczania religii w placówkach oświatowych.

Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 



poniedziałek, 1 lutego 2016

Prywata PiS z milionami dla Rydzyka w tle

Tadeusz Rydzyk postanowił skomentować pogłoski o możliwości przyznania przez rząd jego szkole  20 milionów złotych dotacji. Toruński biznesmen rżnie głupa i twierdzi, że nigdy nie zwracał się o takie wsparcie dla uczelni. Chciałoby się zapytać: a o jakie wsparcie się pan zwracał, o 10 baniek?

Z jednej strony Rydzyk coś tam mamrocze, by wszyscy i wszystkie uczelnie miały równe prawa, tak jak każdy człowiek ma taką samą godność, a z drugiej strony wyraża nadzieję, że jego uczelnia będzie teraz inaczej traktowana, niż za rządów PO i PSL, kiedy odebrano jej przyznane wcześniej fundusze. Oczywiście mowa o funduszach przyznanych w ostatnich chwilach urzędowania mniejszościowego rządu PiS w 2007 roku. Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek, czy jakoś tak komentuje się tego typu postawy.

Piotr Gliński nie da pieniędzy, w jego ślady poszedł Jarosław Gowin, ale proponowałbym przyhamować przed przedwczesnym chwaleniem obu ministrów. Gliński składa hołdy na Jasnej Górze i odznacza sutannowych redaktorów „Niedzieli”, Gowin zaś pracuje nad zacieśnieniem współpracy na linii PiS- Stanisław Dziwisz. Mógł pan Stanisław robić interesy z PO, będzie mógł je robić z PiS.

Decyzję już podjęto, pieniądze dla Rydzyka znajdą się. Mają znaleźć się za wszelką cenę! Nad szukaniem 20 baniem pochyliła się sama parapremier Beata Szydło, dopinguje ją Jacek Sasin bredzący o jakichś mechanizmach służących do przekazania nienależnej Rydzykowi dotacji. Taki mechanizm nazywa się ordynarne bezprawie, który ma tyle wspólnego z prawem i sprawiedliwością, co Rydzyk ze skromnością głoszoną przez papieża Franciszka. Chyba to nietrafione porównanie: Argentyńczyk jest na cenzurowanym u Terlikowskich....

Szkoła Rydzyka służy dobrze interesowi publicznemu, szkoli dobrych dziennikarzy? Dowcip czy kłamstwo, a może dowcipna nieprawda? Pisałem w poprzedniej notce by PiS przekazał pieniądze ze swoich budżetowych subwencji, to samo zaproponował Paweł Kukiz zaczynający chyba przeglądać na oczy. Jest i inne rozwiązanie: kościół posiada w Polsce ok. 160 tys. ha gruntów rolnych. Dostaje na nie z kasy UE 80 mln zł rocznie, tyle pieniędzy przechodzi Polsce koło nosa. Jeśli kościół uważa, że uczelnia pana Rydzyka musi otrzymać wsparcie w wysokości 20 mln zł, to niech przeznaczy czwartą część otrzymywanych z Brukseli środków.

Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)