Pokazywanie postów oznaczonych etykietą aborcja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą aborcja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 kwietnia 2025

Putin testuje Tuska

Zastanawialiście się może dlaczego Jarosław Kaczyński organizuje jasełka smoleńskie na Placu Piłsudskiego? Bo testuje siłę państwa polskiego i wie, że może robić co mu się podoba. Nie spotkała go żadna kara za powtarzane łgarstwa, oszczerstwa i konfabulacje oraz za namawianie do łamania prawa. Państwo wydaje się wobec niego bezsilne. Wczoraj wyszedł z cienia i dołączył do testów jego

sojusznik.

Grzegorz Down..., przepraszam za pomyłkę...Braun zawitał ze świtą do szpitala wykonującego aborcje po czym pozbawił wolności lekarkę. Kobieta została uwięziona w gabinecie i nie mogła go opuścić przez godzinę. Przybyły na miejsce zdarzenia patrol policji chciał pokazać- i pokazał- że jest bezradny w zaistniałej sytuacji. Rzecznik policji tłumaczyła, że mieliśmy do czynienia ze "spontanicznym protestem". 

Pracuję w branży w której obserwują ludzi, analizuję stan bezpieczeństwa obiektu i człowieka w nim przebywającego, często muszę czytać między wierszami i bazować na doświadczeniu- nie mylić z rutyną. Często zapewniam bezpieczeństwo chronionemu z bronią palną dlatego śmieszy mnie wczorajsze pytanie: a co ty byś zrobił na miejscu tej pani doktor? Dobrze, że nie jestem mężem tej pani bo Braun i jego idioci byliby biernymi uczestnikami przemocy fizycznej. Mówiąc krótko- dostaliby po mordzie.

Policja nie okazała się bezradna, co to to nie. Funkcjonariusze pokazali po prostu, że ani myślą wikłać się w zajście. Wiedzą, że że na czele służb stoi człowiek który nic może i na służbach się nie zna, nie weźmie ich w obronę i nie ochroni ich przed europosłem i jego ludźmi. A nie jest wykluczone, że w tym roku odbędą się wybory parlamentarne i że rządzić Polską będzie zupełnie inna koalicja, PiS- Konfederacja. To jest całkiem realny scenariusz i jeśli ktoś nie bierze go pod uwagę- niech zdejmie różowe okulary.

Tomasz Siemoniak poza napisaniem żenującej połajanki na X nic nie zrobił i nie zrobi. To nie jest 

odpowiedni człowiek na służby. Tam nie są potrzebni gołębie, ludzie nie potrafiący podjąć decyzji mówiący, że jest im wszystko jedno i akceptujący rozwiązania podsuwane przez swoich zastępców i doradców. Adam Bodnar powiadomił z kolei, że prokuratura zajmie się sprawą wydarzeń w Oleśnicy. Pogratulować naiwnego optymizmu, że uwierzy w szybie zakończenie dochodzenia ktoś poza fanatycznymi wyznawcami Donalda Tuska i PO opłacanymi przez państwowe spółki jak niejaki Pablo Morales. Bo jeśli prokuratura będzie tak ostro wyjaśniała jak sprzedaż Lotosu, fałszywe zeznania Obajtka (taśma z Nisztorem), Fundusz Sprawiedliwości to zabraknie wam kadencji, panowie. A na następną widoków brak!

Ustawa o zawodzie lekarza i dentysty stanowi, że lekarzowi, który wykonuje czynności w ramach świadczeń pomocy doraźnej lub w przypadku, o którym mowa w art. 30, 2) wykonuje zawód w podmiocie wykonującym działalność leczniczą, który zawarł umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, w związku z udzielaniem świadczeń zdrowotnych w tym podmiocie - przysługuje ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu. Pani doktor posiada taką ochronę. Art. 189 KK mówi zaś, że kto pozbawia człowieka wolności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Towarzysze Brauna nie posiadają immunitetu, on złamał prawo. Zobaczymy, jak aparat państwa z nim się uwinie. 

Do mnie dotarło, że Putin rzuci wszystkie siły by nie dopuścić do wybrania Rafała Trzaskowskiego na prezydenta Polski. Uruchomi swoją agenturę, potem może i śpiochów, niewykluczone że będę miały miejsce rozwiązania siłowe. Nic mnie nie zdziwi. Dziwi mnie natomiast, że premier Tusk otoczył się tak słabymi ludźmi którzy albo nie potrafią, albo się boją, albo-co gorsza- obie te rzeczy na raz.

Panowie, robicie wszystko by przegrać następne wybory parlamentarne. A zwycięstwo w wyborach prezydenckich wcale nie jest pewne.


piątek, 23 marca 2018

Czarny piątek vs czarna władza

I tak na marginesie: to jest ostatni wpis na moim blogu. Od długiego czasu nie wysłałem maila do żadnej redakcji, na blogu zaś... wrzucę tekst po następnych wyborach parlamentarnych :) 

Tymi słowy rozstałem się z Czytelnikami bloga Kontra Z Lewej, poczyniłem również porządki na portalu społecznościowym Facebook i rzuciłem się w wir pracy. Do wyborów parlamentarnych daleko, postanowiłem jednak napisać coś wcześniej, Bo zaczęło mi się wydawać, że Polacy zostali postawieni przed brakiem możliwości dokonania wyboru.

Czarny Piątek jest odpowiedzią na próby całkowitego zakazu aborcji szykowanego przez rząd. Rząd udaje, że inicjatywa wyszła od Kai Godek i Ordo Iouris, ci zaś zasłaniają się „naukami” biskupów katolickich i dawno temu zmarłego papieża Polaka. Biskupi zaś nic nie mówią, nic nie widzą i nic nie słyszą od czasu ostatnich wyborów parlamentarnych. Zaniemówili z dobrobytu!

Dziś kolejny raz na ulice polskich miast wyszły kobiety wspierane przez partnerów, mężów, dzieci. Nic w tym dziwnego: ciąża jest wynikiem współżycia pomiędzy mężczyzną i kobietą. jest również wynikiem zapłodnienia pozaustrojowego. Czarna władza chce zakazać możliwości dokonania aborcji nawet na płodach, które nie mają szans na przeżycie po opuszczeniu łona matki. Temat został już opisany i mówiony po tysiąckroć, tyle że bełkotem katoprawicowych idiotów. „Mordowanie dzieci” ; czekam na informację z której się dowiem, że komórka jajowa, plemnik i płód są pełnoprawnymi ludźmi posiadającymi pełną zdolność do wykonywania czynności prawnych. Że rozmawiają, myślą, czują, krzyczą i posiadają świadomość. Prawda, panie Gowin? W polskich, rzekomo publicznych szkołach uczą już mnóstwo idiotyzmów.

Co zmienią czarne marsze i czarne piątki? Obawiam się, że nic. Dziś Jacek Żakowski tokował z Weroniką Paszewską z Akcji Demokracja. Żakowski zapytał czy protest spod Sejmu przeniesie się pod kurię a Weronika na to: A po co? To nie jest adresat naszych protestów, bo to Sejm uchwala prawo! Niektórzy zrozumieli, że czas protestować pod kuriami, ale naczelne feministki kraju jakoś nie są zbyt chętnie do tego nastawione. Nie byłbym sobą gdybym nie zadał pytania: ilu protestujących dziś uda się w niedzielę do kościoła przepraszać za swoje zachowanie?

Obecna ustawa aborcyjna jest bardzo dobra, jest to zadowalający kompromis”- plecie lansowany na zbawcę PO poseł Borys Budka. „W Polsce istniał kompromis pomiędzy państwem i Kościołem na niezwykle korzystnych dla Kościoła warunkach i ten kompromis został wypowiedziany przez stronę katolicką. W związku z tym trzeba powiedzieć tak: wypowiedzieliście go, to trzeba na stole położyć konkordat i wszystkie inne sprawy, które tych kwestii dotyczą”- jakże słusznie dowodzi dziwnie dziś liberalny Michał Kamiński (w przeszłości m.in. członek ZCHN i PiS).

Zawsze powtarzałem, że należy ujawnić, jak ten kompromis wyglądał, ujawnić, z czego zrezygnowała Polska kierowana przez przygłupich polityków a co zyskał Kościół i jego hierarchowie. Zakaz aborcji? Zakazujcie, ale wtedy koniec z kompromisem: koniec z religią w szkołach, z katechetami opłacanymi przez państwo, itd., itp.

  Blogi Polityczne

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Priorytet dojnej zmiany: całkowity zakaz aborcji

Pod rządami dojnej zmiany biskupi katoliccy nie tworzą nawet pozorów apolityczności. Wynik wyborów parlamentarnych dający samodzielną władzę PiS przyjęli za zadowoleniem, nie krytykują władzy jak miało to miejsce za rządów koalicji PO- PSL. Mówienie jest srebrem, ale milczenie złotem, a rząd jest bardzo hojny w rozdawnictwie publicznego pieniądza i wiedział, jak kupić sobie przychylność nie tylko Tadeusza Rydzyka.

Jesienią pod obrady Sejmu ma wrócić temat aborcji. Już nie zaostrzenia i tak restrykcyjnych przepisów (na Podkarpaciu presja lekarzy związanych z PiS i Kościołem katolickim spowodowała, że nie wykonuje się tam legalnych zabiegów usunięcia ciąży), ma to być załatwienie ostateczne sprawy. Mówiąc wprost: przerywanie ciąży w Polsce ma być całkowicie zakazane.

Biskupi polecają modlitwie inicjatywę ''Zatrzymaj aborcję'' i popierają zbieranie podpisów pod społecznym projektem ustawy, pod którą podpisy zbiera fundacja Kai Godek „Życie i Rodzina”. Zebranie 100 tysięcy podpisów nie jest w Polsce problemem, można spodziewać się, że już po wakacjach prace w Sejmie ruszą pełną parą. Biskupi są za, prezes Kaczyński jest za, posłowie PiS muszą być za, radykałowie z innych partii również będą za.

Ubiegłej jesieni dyskutowano o projekcie radykałów z Ordo Iuris. Prócz całkowitego zakazu usuwania ciąży fanatycy religijni postulowali wprowadzenie kar więzienia dla lekarzy i kobiet. Nie lepiej pod mur i rozstrzelać szanowni państwo? Czy ktoś musza was do aborcji, czy naprawdę wydaje się wam, że w Polsce dokonuje się skrobanek na potęgę? Obserwuję w Polsce ciekawe zjawisko: kiedy w Sejmie trzecią siłą był ruch Palikota i składał projekty ustawy liberalizującej ustawę aborcyjną to ludzie z prawicy krzyczeli, że to jest temat zastępczy, że są ważniejsze sprawy. Minęło trochę czasu i proszę jaka zmiana frontu! Zamiast wyboru- przymus religijny i polityczny.

Kobietom w Polsce odmawia się badań prenatalnych, tymczasem medycyna tak się rozwinęła, że płód można leczyć w łonie matki, najpierw jednak takie badanie lekarz musi przeprowadzić, zamiast pleść bzdury, że kobieta szuka pretekstu do dokonania aborcji. Zgwałconym kobietom odmawia się dokonania aborcji, choć wedle zapisów ustawy mają do tego prawo, jednak w starciu z głupkowatym lekarzem zasłaniającym się klauzulą sumienia panie nie mają szans. Lekarz odmówiłby zabiegu Polsce zgwałconej przez uchodźcę o ciemnej karnacji skóry?

To, że pani Godek jest matką dziecka z zespołem Downa nie oznacza, że każda kobieta musi posiadać niepełnosprawne potomstwo, że musi urodzić, choćby po narodzinach mały człowieczek miał pożyć dzień, tydzień, czy rok. Casus profesora Chazana… Zostać matką dziecka, które do końca życia- nieraz bardzo krótkiego życia- nie będzie funkcjonowało samodzielnie, męcząc się, lub nie będąc świadome swego istnienia, to nie jest marzenie wszystkich polskich kobiet. Tym, które chcą dźwigać taki krzyż, nikt prawa wyboru nie zakazuje.

 Aborcja to ostateczność. Wszyscy, tak dziś pochyleni nad „nienarodzonymi dziećmi”, trzęsący się nad damskimi brzuchami przestają się nimi zajmować, gdy kobieta urodzi. Wtedy i politycy i wspierający ich biskupi umywają ręce.

P.S. A propos ostatnich wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu. Kiedy w sierpniu 2010 roku Dominik Taras za pośrednictwem internetu skrzyknął tłumy przeciwników rodzącej się sekty smoleńskiej i zgromadził ich pod Pałacem Prezydenckim- wieszano na nim psy, demonstrantów obrzucano błotem i wymyślano pod ich adresem przeróżne kłamstwa. Na fali protestów powstał Ruch Poparcia Palikota, który od początku istnienia nie cieszył się sympatią mediów, opozycji PiS i polityków PO. Dawni opozycjoniści mieli o RPP jak najgorsze zdanie. Minęło 7 lat i...

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

czwartek, 13 października 2016

Aborcyjni Misiewicze

Urlop z dala od wielkiego miasta znakomicie wpływa na samopoczucie, na kondycję fizyczną jak i psychiczną. Daleko poza Warszawą gdzie spędzam urlop jest inny świat, inni ludzie i inna polityka, tej ostatniej w zasadzie tu nie ma. Jest za to znakomite góralskie piwo (również i słowackie), regionalne przysmaki dające wiedzę co to jest niebo w gębie, są obcy ludzie witający się z tobą jak z dawno nie widzianym znajomym i wymarzony dla mnie klimat: przyjemny chłód, delikatny wiatr raz na tydzień, śnieg towarzyszący podczas wyprawy na Trzy Korony. Wszystko to dodawało energii lepszej niczym kawa zmieszana z bombillą. Temu miejscu i ludziom poświęcę kolejny tekst.

Polityka polska jest wymarzonym miejscem dla oszustów, kłamców, krętaczy, egoistów i świeckich ministrantów. Posłanka Krystyna Pawłowiczówna udawała idiotkę (jeśli to w ogóle jeszcze możliwe…) kiedy organizacje gardzące życiem, zdrowiem i godnością kobiety złożyły projekt ustawy de facto zakazujący legalnej aborcji. Kręciła, że to nie jest projekt PiS, że partia złoży własny projekt. No i mamy już pełną jasność, jak ten projekt będzie wyglądał.

Dziś natknąłem się na brednie sygnowane imieniem prezesa PiS i nie jestem zdziwiony bredniami Jarosława Kaczyńskiego. Starszy pan zamarzył sobie, by kobiety polskie donosiły każdą ciążę i rodziły dzieci mocno zdeformowane. Kogo to obchodzi, że mnóstwo z nich nie dożyje roku, miesiąca, tygodnia? Ma być poród, uwaga ateiści i innowiercy-CHRZEST! –pochówek i związane z tym koszty i traumy w spotkaniu z pazernym księdzem. Wybór kobiety? W Polsce ma nie być wyborów! Kto wie, może nawet i parlamentarnych… Polska może zaroić się wkrótce dziećmi Chazana. Paradoksem jest, że o kobietach i ich prawach od lat decydują jak nie starsi panowie w sutannach (biskupi) to stary kawaler pozostający w związku z kotem. Nie zastanawialiście się nigdy, drodzy Czytelnicy, kto jest winien za paradoks sytuacji, w której o rzekomej traumie kobiet decydujących się na zabieg aborcji opowiadają wyłącznie panowie? Dlaczego dopuszczono do mediów stada baranów kłamiących na temat aborcji bez zmrużenia okiem, dlaczego poprzedni rząd tolerował wciskanie w szkołach do głów młodzieży brednie o antykoncepcji, ciąży, płodzie i aborcji?

W mediach roi się od znawców problemów kobiet którym odmawia się nie tylko przeprowadzenia zabiegu legalnej aborcji ale i badań prenatalnych. Wszyscy oni krzyczą o morderczyniach chcących zabić dziecko i dowodzą, że zawsze znajdzie się chętna rodzina chcąca adoptować nawet niepełnosprawne dziecko. Wtedy ciśnie mi się na usta pytanie i dziwię się, że żaden z dziennikarzy nie zadał go radiomaryjnym posłom, politykom i publicystom: dlaczego w takim razie pn/pani nie zaadoptowała do tej pory takiego dziecka? Ile niepełnosprawnych fizycznie lub umysłów dzieci adoptowali państwo Terlikowscy, ile para Cejrowski- Najfeld, którzy posłowie i politycy PiS, majętni przecież, zdecydowali się na adopcję? I nie mam tu na myśli idiotyzmów pod tytułem adopcja duchowa!

Póki co o zdrowiu, życiu i brzuchu kobiety decydują aborcyjni Misiewicze pokroju Kaczyńskiego, Gowina czy Terlikowskiego, wszystkim im scenariusze pisze biskupia sitwa. Od kobiet i od nas, ich mężów, narzeczonych i partnerów zależy, czy wygra w Polsce katotaliban czy nastanie szansa na zmiany, na zmiany na lepsze. W takiej zmianie rola PiS i biskupów będzie marginalna, w zasadzie żadna.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Solidarni z życiem, czy podziemiem aborcyjnym?

Warszawa to fajne miasto, zawsze coś się tu dzieje, bez przerwy są demonstracje, protesty, pikiety, marsze. Wczoraj maszerowali wyborcy PiS, zachęceni tym razem przez Kazimierza Nycza, rzekomo liberalnego kardynała sympatyzującego z PO. Marsz świętości zgromadził niewiele osób: ledwie tysiąc uczestników dreptało po ulicach wzbudzając wesołość spacerowiczów. Organizatorzy marszu na swoim profilu na popularnym portalu społecznościowym kusili dobrą pogodą, ale… Wojtyła ich nie wysłuchał. Bo na Wojtyłę powoływali się wczoraj demonstracji, na jego słowa: „Solidarni z życiem”.

Nabuzowani po mszy, dzierżąc w dłoniach tablice z hasłami, ruszyli. Mieli być solidarni z życiem, a znaleźli się Solidarni 2010, prowadzeni przez zakon rycerzy JPII. Tak, tak, to nie pomyłka! Błądzący we mgle wałęsają się po ulicach o każdej porze roku, wszędzie wietrząc zamach. Dla nich zamachem na życie jest i tak restrykcyjna ustawa aborcyjna, kłamliwie nazywana kompromisem. JPII nikt o zdanie nie pytał, czy życzy sobie jakiś zakon rycerzy, czy nie, z prostej przyczyny: „rycerze” zostali powołani do życia w 2011 roku, a regułę zakonu zatwierdził nieoceniony Henryk Hoser.

„Prawo do życia- prawem człowieka”- głosił napis na jednym z transparentów. „Zycie jest cudem”, powtarzał wczoraj zaproszony na demonstrację Bogdan Chazan. Znany w przeszłości lekarz dokonujący aborcji nie zastanawiał się nad cudami, tylko robił swoje w publicznych ośrodkach, za publiczne pieniądze. Dziś, kombinując, jak zaistnieć w polityce i żyć na koszt społeczeństwa,  stroi się w piórka „obrońcy życia”, zmuszając kobietę do urodzenia dziecka, który zmarło po 9 dniach. Jak mało potrzeba, by stać się bohaterem katoprawicy: dokonywać za komuny aborcji jak Chazan czy Piecha, robić finansowe złodziejstwa i finansować z tego kościół (Marcin Plichta w Amber Gold), wytransferować pieniądze na prywatne konta i sponsorować Tadeusza Rydzyka i PiS-emka (Grzegorz Bierecki i SKOK). Zaiste, krótka i licha jest pamięć ludzka!

Organizatorzy puszą się, że papież Franciszek łączył się z uczestnikami marszu pozdrawiając z Watykanu uczestników. No cóż, skoro nie chce się łączyć z ofiarami księży pedofilów, trzyma się pod bokiem Józefa Wesołowskiego… Niestety, nie wyjaśnili "rycerze", dlaczego zabrakło wśród uczestników klubu parlamentarnego PiS z prezesem na czele, dlaczego nie maszerował Andrzej Duda?

Zastanawiam się tylko, co miałaby zmienić demonstracja garstki wyborców PiS? W Polsce w ubiegłym roku dokonano 1812 zabiegów aborcji. Słownie: tysiąc osiemset dwanaście! Ile kobiet zmusili nawiedzeni katooszołomscy lekarze do urodzenia zdeformowanych płodów, ile noworodków niezdolnych do życia zmarło nie dożywszy nawet miesiąca, ile kobiet zmuszono do urodzenia martwych płodów? To „obrońców życia” nie obchodzi. Tak jak i nie obchodzą ich aborcje dokonywane nielegalnie. Aż dziw bierze, że nigdy jeszcze nie demonstrowali oni przeciwko podziemiu aborcyjnemu. Taki mały zbieg okoliczności.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

czwartek, 17 lipca 2014

Nie będzie tematu aborcji gdy kler jej zabroni

Ksiądz inteligentny inaczej zaserwował wiernym antyaborcyjną piosnkę w kościele. Klecha z parafii w Brzezinach (kieleckie) po ostatniej kolędzie wywiesił listę datków, które w kopertach wręczali mu parafianie. Widać nie są hojne krnąbrne owieczki i nie chcą płacić za noclegi księdza w… hotelu. Parafialne pomieszczenia podobno nie spełniają wyszukanych gustów księdza. Klecha zabawił się na mszy w aportowany płód (sic!) który po latach śpiewa gorzkie żale wylewane w stronę matki, która zdecydowała się usunąć ciąże. Nie było porodu, nie było dziecka, nie wyrósł z niego dorosły, ale w chorej łepetynie księdza tkwi inny scenariusz.

Były już przypadki katooszołomskich odezw, by wyrodne matki decydujące się na skrobanki rozmawiały ze swoim „dzieckiem” , by kobiety, które poroniły ciąże, zachowywały się tak, jakby dziecko nadal w nich żyło, a potem dorastało. Co ciekawe żaden, ale to żaden lekarz, w przeszłości dokonujący zabiegów aborcji, a dziś trzymający się sutanny (jak Bolesław Piecha) nigdy, przenigdy nie był wzywany do rozmów z „dziećmi” które „zamordował”. Katotalibowe oszołomy nie mają odwagi narazić się pieszczochom Kościoła hołubionym w przeszłości przez PZPR…

Profesor Chazan jest jak żołnierz, który odmówił strzelania do górników- pouczył Józef Kloch widzów i przeprowadzającego z nim wywiad Jarosława Kuźniara. I tu się zgodzę, ale nie tak, jak by tego chciał hierarcha: strzelanie do robotników było zbrodnią, czynem niezgodnym z prawem, odmowa wykonania legalnego zabiegu przerwania ciąży przez Chazana również było złamaniem prawa. Coś się pomieszało w głowie pana w sukience: żołnierze strzelali do ludzi, Chazan odmówił dokonania aborcji płodu. Płodu, a nie zabicia dorosłego człowieka!

Episkopat wydał oświadczenie potępiające odwołanie swego ulubieńca z funkcji dyrektora szpitala im Św. Rodziny. Kościół w Polsce jest szczególnie zobowiązany do wiernego przestrzegania dziedzictwa św. JPII. Wolna droga, niech sobie przestrzegają, ale… wara od narzucania woli zmarłego bożka wszystkim Polakom, w tym niewierzącym. Biskupi przypominają, że wielu przedstawicieli życia publicznego, zwłaszcza politycznego, wyrażało swój hołd dla papieża. Naiwni ci biskupi, tak licytujący się tytułami doktorów i profesorów… Czy oni naprawdę nie dostrzegają, nie potrafią- czy nie chcą dostrzec?- że mało który polski polityk szczerze oddawał hołdy papieżowi Polakowi, że wszystko to był koniunkturalizm, przymilanie się na pokaz w celu osiągnięcia celów politycznych i finansowych? Biskupi wyciągnęli zapomniany już nieco termin „cywilizacji śmierci”. Świetnie! Niech powie coś o niej pan Hoser, kiedy przebywał w Rwandzie, niech powiedzą inni hierarchowie, jaklą to cywilizację życia zaszczepił Karol Wojtyła w Afryce, gdzie AIDS zbiera potężne żniwo. Bo sobie ubzdurał watykański bożek, że antykoncepcja (prezerwatywa) to grzech, zło i szatan i zabronił ich stosowania.

Twój Ruch zamierza pikietować przed szpitalami ze zdjęciami dzieci które narodziły się z wadami rozwojowymi. Niestety, wiele z tych istnień nie dożyje akcji Janusza Palikota… Katoprawicowi blogerzy- jedni uczepieni sutanny, drudzy spodni Kaczyńskiego- podnieśli jazgot, jakby Palikot dał po gębie Michalikowi! Milczeli zaś, kiedy wystawy aportowanych płodów organizowali w miejscach publicznych tzw. działacz pro-life. Milczeli, kiedy na ulicach miast pojawiały się rysunki wyobrażające płody zamrażane w azocie- tak, w ocenie katooszołomów, miało dokonywać się zamrażanie embrionów. Co za różnica- człowiek, dziecko, płód, embrion, komórka, czy plemnik, toż to jedno i to samo, daje dowód katoprawica! Usłużny Terlikowski już skamle, w szpitalu (w Wołominie), pod którym będzie pikietował Palikot, nie zabija się niepełnosprawnych dzieci, że to hańba, odwracanie diabelskie pojęć. Przemilczał Terlikowski fakt- może tego nie wie?- że pisioły rządzące miastem ZMUSIŁY władze szpitale do wpisania do statutu deklaracji jawnego łamania prawa. Po prostu odmówi wykonania zabiegu legalnej aborcji.

Bogdan Chazan uważa, że , przeciwstawił się lewicowej koncepcji zawodu lekarza. Jaka to koncepcja? Profesor dowodzi, że zgodnie z nią medyk ma być bezwolnym automatem pozbawionym zasad etycznych, wykonującym żądania pacjentów, podporządkowując się dyktatowi administratora, który płaci, więc wymaga. Bzdura na kanciastych kołach. Chazan, zadowolony z siebie mówi, że problem aborcji jest tylko pretekstem do rewolucji kulturowej, której celem jest zmiana postaw i świadomości, zablokowanie niepoprawnie myślącym dostępu do stanowisk kierowniczych. Profesor z nostalgią mówi, że pamięta czasy, kiedy wszyscy musieli jednakowo myśleć, by coś w życiu osiągnąć. O tak, osiągnęli… Chazan jest tu przykładem: posłuszny panom rządzącym krajem za komuny dziś posłuszny biskupom.

Swoją drogą Chazan wykonał majstersztyk, myk stulecia: nikt z prawicy nie wytyka mu przeszłości, nikt nie śmie dopytywać ilu dokonał aborcji. Może uważają, że dobrze robił skrobiąc płody, bo uniemożliwił przyjście na świat komuchom, lewakom, pali kotowcom i antyklerykałom? Wszyscy upajają się jego „bohaterstwem”, będącym gwałtem na wolnej woli pacjentki, odrzuceniem jej światopoglądu i braku poszanowania dla jej decyzji, pozbawieniem jej wyboru i, przede wszystkim, złamaniem prawa polskiego. Chazan śmieje się dziś z ich wszystkich!Chcą klechy zakazać aborcji? Niech startują do wyborów z partią Episkopat, niech wygrają i narzucą restrykcyjne prawo.

 Bogdan Chazan w tym roku i tak miał odejść na emeryturę: gdyby nie złamał prawa, odszedłby po cichutku, nikt by o nim nie słyszał, nie pamiętał, nie wiedział, że taki ktoś istnieje. A tak czeka go medialna kariera w żałosnych, katoprawicowych mediach, śmiechu wartych periodykach i przygłupich portalach. A prezes Kaczyński potrzebuje kogoś na Wiejskiej, kto będzie zdolny zastąpić Bolesława Piechę…

Link do filmu wstawiony za zgodą i wiedzą użytkownika portalu Youtube Baj-Kał  

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

wtorek, 15 lipca 2014

Św. Tomasz z Terlik znowu bredzi!

Bogdan Chazan odmawiając pacjentce wykonania zabiegu aborcji złamał prawo, za co spotkała go zasłużona kara: stracił stołek dyrektora szpitala, którym kierował. Profesor lansuje się od tego czasu w mediach- Chazan ponoć przebywa na urlopie- strojąc się w szaty męczennika. Wspierający go katooszołomi krzyczą o prześladowaniu katolików kłamiąc przy tym, że w dzisiejszej Polsce jest tak zły klimat dla wierzących, że nie mogą kierować oni szpitalami ani obnosić się ze swoim katolicyzmem. No cóż, ilość katotalibów nie poszła w jakość. Frondowy papież Terlikowski jest tu najlepszym przykładem.

Nie chce mi się przypominać, ile razy blogerzy przyłapali tego jegomościa na kłamstwie, manipulacji faktami i wciskaniu pospolitego, prymitywnego kitu o jakichś włamaniach hakera i publikacji przez niego tekstów podpisanych nazwiskiem Terlikowskiego, bo szkoda mojego czasu na babranie się w przeszłości. Czytając ostatnio tekst Renaty Rudeckiej- Kalinowskiej wpadłem na portal będący internetową tubą PiS, a tam przemawia św. Tomasz z Terlik! Głupotami, jakimi szafował, można by obdzielić z dziesięciu użytkowników tamtejszej platformy pyszniącej się, że jest niezależna. 53 sekundy wystarczyły Terlikowskiemu, by powiedzieć dużo, ale nie na temat, za to manipulować faktami, mijać się z prawdą lub jej nie dostrzegać.


„Wczoraj moja córka zadała mi proste, bardzo proste pytanie: tato, dlaczego chcą odwołać lekarza za to, że nie chciał zabić dziecka?”- łkał Terlikowski.

Mnie nie interesują tematy rozmów w familii Terlikowskich, ale mam mocne podejrzenie, że swej nieletniej córce naopowiadał bzdur, jakoby lekarzy dokonujący zabiegów aborcji byli hitlerowcami mordującymi ludzi w obozach zagłady. Jego, katotaliba,  prawo do szerzenia kłamstw. Kto wie, może wyjaśnił córce, że lekarzowi wciśnięto do ręki pistolet, pod ścianą ustawiono jej rówieśnika i nakazano: strzelaj? Ze istnieje coś takiego, jak płód, Terlikowski córce nie ujawni, jak sądzę? Czy rozmawia ze swoimi dziećmi o pedofilach w szeregach kleru, o łamaniu przez księży celibatu nawet się nie zastanawiam.


„Odpowiedź na to pytanie, choć pytanie jest bardzo proste, jest bardzo trudne”- kontynuuje Terlikowski.

Przede wszystkim pytanie jest bez sensu, bo nie można zabić dziecka, którego nie ma. Był płód w brzuchu kobiety. Płód, o którym wiadomo było, że ma poważne wady rozwojowe. Rozumiem, że język medyczny, terminologia, jest skomplikowana dla Terlikowskiego i idącej w jego ślady córki, ale nie ma potrzeby, by manifestował to publicznie. A propos córki: czy będzie zakonnicą, tak na marginesie?


„Ci, którzy chcieli, by profesor Chazan zabił niepełnosprawne dziecko, albo żeby przynajmniej wskazał innego kilera, muszą się zmierzyć z takim pytaniem, muszą sami sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście rolą lekarza jest zabijanie niepełnosprawnych”.

Nie dociera do mózgu Terlikowskiego fakt, że nikt nie chciał, by Chazan zabijał niepełnosprawne dziecko. Chyba, że Terlikowski zna przypadek kobiety, która przywiozła na wózku inwalidzkim swe niepełnosprawne dziecko i zażądała, by je w placówce podległej wówczas Chazanowi zamordowano. Ja o takim przypadku nie słyszałem. Rolą lekarza jest przestrzeganie prawa, a ono- pisane przy współpracy z biskupami katolickimi- mówi o przypadkach dopuszczających aportowanie płodu. Niech się Terlikowski zmierzy z rzeczywistością, miast bredzić coś o mordowaniu niepełnosprawnych bo nie sądzą, by ktoś tracił czas na odpowiedzi na jego idiotyczne pytania, pozbawione logiki i sensu.


„Mnie się wydaje, że, generalnie, od zabijania są kaci”- rzecze Terlikowski.

Mam nadzieję, że popędzi zatem do szefa Ordynariatu Polowego i zażąda jazgotliwie, by ten przestał błogosławić polskich żołnierzy udających się na tzw. „misje pokojowe”, podczas których krew, również cywilów, leje się gęsto.


„Zawód kata jest obecnie w Polsce nielegalny”- idiotyzuje Terlikowski.

Czekam na statystyki Terlikowskiego: ile za komuny aborcji dokonał kat wykonujący wyroki śmierci na skazanych na KS? Idąc tropem manipulacji Terlikowskiego (bądź brakiem zrozumienia obowiązującego w Polsce prawa) każdy lekarz dokonujący aborcji godnej z prawem działa… nielegalnie!


 „Ale jeśli ktoś bardzo chce, żeby ktoś zabijał, to niech to robią kaci i niech to robią w innych sytuacjach”- poucza Terlikowski.

Wyszło szydło z wora! Kaci mogą zabijać, ale… kogo? Lewaków, ateistów, antyklerykałów, negujących „prawo boże”, wszystkich tych, którzy nie czytają „Frondy”?


„ Niewinni, a chorzy, powinni mieć prawo do życia, a lekarze powinni ich ratować a nie zabijać”- niczym sędzia oznajmia Terlikowski.

Płód z wadami rozwojowymi przyszedł na świat. Noworodek przeżył raptem 9 dni wspomagany lekami przeciwbólowymi…  Skoro lekarz powinien ratować, to niech to robi, już, teraz, zaraz, zamiast bawić się w jakieś idiotyzmy nazywane „klauzulą sumienia”, podpisywaniem katotalibskich list czy łamaniem prawa polskiego i szukania za to poklasku!

Składam wyrazy współczucia znajomym blogerom i części Redakcji „Faktów i Mitów” z racji zawodu zmuszonych do zaglądania na katooszołomskie portale internetowe, na których popis swej niewiedzy, pychy, buty i głupoty dają Terlikowscy. Trzeba mieć zdrowe nerwy, by przekopać się przez ten ocean bredni. Ja traktuję popisy Terlikowskich jako niezbyt udaną rozrywkę , słaby kabaret, tak też traktuję stand up Terlikowskiego.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

czwartek, 10 lipca 2014

9 dni: przestroga dla katotalibów

Zmarło dziecko kobiety, której Bogdan Chazan, pupil katotalibów pokroju Terlikowskiego, odmówił wykonania zabiegu aborcji. U płodu w łonie matki zdiagnozowano tak poważne wady rozwojowe, że dla rozsądnego lekarza oczywiste było, że bezsensowne jest zmuszanie kobiety do urodzenia. Jest jedno ale: rozsądny lekarz nie podpisze tzw. klauzuli sumienia, a nią właśnie kierował się Chazan łamiąc polskie prawo, przedłużając w nieskończoność zbędne badania pacjentki zamiast skierować ją do innego szpitala na zabieg.

Dziecko przeżyło 9 dni, zmarło wczoraj. Króciutki żywot nie byłby możliwy bez intensywnej opieki lekarskiej w szpitalu bielańskim i środków przeciwbólowych aplikowanych maleństwu, przede wszystkim morfiny. Czy pan Terlikowski pobiegnie do dyrektora szpitala i będzie wydziwiał pod oknem jego gabinetu, że faszeruje narkotykami najmłodszych? Nie, on ma ważniejsze sprawy: wypisuje bzdury zmieszane na poły z idiotyzmami pod adresem prezydent Warszawy, która zgodnie z prawem odwołała Bogdana Chazana z funkcji dyrektora szpitala Św. Rodziny po kontrolach, które wykazały złamanie prawa przez lekarza. Terlikowski wył chyba z rozpaczy przez noc całą, obecnie łka w rękaw sutanny ks. Bortkiewicza z którym naradzają się, jak ekskomunikować Hannę Gronkiewicz- Waltz za respektowania prawa polskiego. Poznałem sporo osób, którym klechy odmawiały prawa do aktu apostazji, które marzą o ekskomunice a nie mogą się jej doprosić i nic! Może zaproponuję im, by udali się po prośbie do Terlikowskiego właśnie? Dziwne, że katotalibski papież nie obłożył jeszcze klątwą HGW. Widać nie ma na to czasu zajęty produkcją kłamstewek, bredni i bełkotliwych majaczeń na swoim portalu, który nie jest nawet parodią kabaretu.

Zaniemówiły klechy, ucichli posłowie katoprawicy, żaden z nich nie raczył skomentować śmierci dziecka, które nie musiało się rodzić, bo jego los był od dawna znany, wiadomo było, że bardzo szybko umrze. Kiedy kobieta nosiła w sobie płód, tzw. „obrońcy życia” pilnowali, by nie była w stanie dokonać aborcji, choć miała do tego prawo. Jej prawo i jej wybór, a nie jakichś idiotów w sutannach i ich popleczników którym wydaje się, że są wyroczniami i pozjadali wszystkie rozumy. Gdzież oni są, gdzie się wszyscy podziali, dlaczego nikt z nich nie komentuje śmierci dziecka, a tyle mieli do powiedzenia, nierzadko w jego imieniu, kiedy było płodem w łonie matki? Jarosław Gowin ośmiela się bredzić, że Bogdan Chazan padł ofiarą politycznej nagonki! Były minister sprawiedliwości nie waha się głosić kłamstw… Słusznie szef SLD, Leszek Miller, nazwał Chazana mianem religijnego psychopaty. Ja rozwinąłbym jeszcze tą myśl: psychopata religijny, ale i totalitarny. Chazan świetnie się czuł w minionym ustroju, za tzw. komuny, źle mu za demokracji a wie doskonale, że dziś do totalitaryzmu najbliżej ma kościół katolicki, dlatego też robi wszystko, by się mu przypodobać, by się przypodobać Michalikom, Nyczom, Hoserom i innym. Wolna droga, w swoim domu niech robi, co mu się żywnie podoba, niech zmusza swoją rodzinę do wprowadzania w życie ”nauk” i bełkotów hierarchów katolickich i pouczeń Terlikowskiego, ale niech nie waży się zmuszać do tego pacjentów, którzy sobie tego nie życzą!

Wniosek o zadośćuczynienie finansowe zapowiedział już pełnomocnik pacjentki Bogdana Chazana, zmuszonej do urodzenia dziecka, które wczoraj zmarło. Pozwany będzie i szpital, i Bogdan Chazan. Prokuratura prowadzi już śledztwo ws. narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarza szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie. Niech to będzie sygnałem dla katotalibów w lekarskich kitlach, że ich „prawo naturalne” nie obowiązuje pacjentów, którzy kierują się w życiu prawem polskim, swoim sumieniem i żyją w zgodzie z własnym światopoglądem.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Katotalibów trójca święta

Nie ma sprawy prof. Chazana, sprawa jest o wiele bardziej poważna: jest zamach na polskie prawo, polskie państwo, prawa i wolności obywateli. To dzieje się na naszych oczach. Katolickich talibów w kitlach lekarskich wspierają poupychani w ministerstwach funkcjonariusze kościoła katolickiego (Królikowski), posłowie należący do Opus Dei oraz PiS-macy zginający karki przed skrawkiem sutanny.

Już nawet nie ze zdumieniem, lecz z rozbawieniem czytam wypowiedzi polityków prawicy. Zasiadających w parlamencie,by było śmieszniej! Ich żałosne wypociny dowodzą, że panowie ci byli w szkole na bakier nie tylko z anatomią, ale i biologią. Ale jeśli studiuje się tzw. teologię ciała, bliżej nieokreśloną „naukę” polskich klechów, to czego można spodziewać się więcej? Jeden z takich dyletantów, Żalek, twierdzi, że kobieta, zmuszona do urodzenia niepełnosprawnego dziecka (które ma przed sobą maksymalnie kilka miesięcy życia) decyzjami prof. Chazana, powinna się cieszyć. Dlaczego? Bo dziecko, w ocenie posła, nie czuje bólu, bo… nie ma mózgu! Nie ma mózgu, to nie ma cierpienia!- orzekł zadowolony z siebie poseł. W gruzach legła wiedza medyczna, mozolnie budowana przez lata, przez wieki, bo katolicki polski poseł gotów jest oddać życie za swe twierdzenie, że człowiek jest w stanie żyć, funkcjonować bez mózgu! Cud! Czyżby wstawiennictwo świętego Karola?

Inny as katoparwicy, Jaworski,będący członkiem (bez skojarzeń…) pewnej kabaretowej komisji sejmowej ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski w studiu telewizyjnym wymachiwał zdjęciem noworodka pozbawionego czaszki. Szczęśliwy twierdził, że dziecko to potrafi się uśmiechać. Gdybym był cynikiem, żądałbym od radiomaryjnego sługi odpowiedzi, czy w przyszłości pan poseł pomoże dziecku rozwijać swe pasje, znaleźć szkołę, pracę, zawrzeć związek małżeński? Polityk już nawet nie wprawiał w zażenowanie swoimi kłamstwami o „mordowaniu” nienarodzonych, do czego rzekomo zmuszają katolickich lekarzy politycy lewicy. Jeśli takie coś, jak polityk PiS, publicznie bredzi, że dzieci bez mózgu mają więcej mózgu od prof. Joanny Senyszyn, to złożyłbym wyrazy współczucia wyborcom, którzy zmarnowali swój głos na takiego dyletanta. Dyletanta, który kłamie, że prof. Chazan nie złamał prawa.

Swoją drogą ciekawe to pisowskie środowisko: pani Gosiewska zna osoby poczęte z gwałtu, osoby zgwałcone, jej koledzy na wyścigi chwalą się znajomością dzieci żyjących bez mózgów i bez czaszek, ale- dziwnym trafem- nikt z nich nie kwapi się jakoś do adoptowania upośledzonego czy niechcianego dziecka...

Szkoda mego czasu na brednie i pierdoły zmieszane z bełkotem katotaliba Terlikowskiego, który już chyba mianował się świeckim papieżem radiomaryjnej Polski. Jegomość ten, charakteryzujący się wytrzeszczem oczu (w młodości nosił chyba za bardzo ściągnięty warkoczyk) najchętniej skazałby na stos prof. Romualda Dębskiego, który ujawnił zdjęcia noworodka „uratowanego” przed „morderstwem”. Terlikowskiego boli prawda, nie potrafi przyjmować do wiadomości faktów, toteż bazuje na swoich idiotyzmach, pobożnych życzeniach i manipulacjach graniczących z kłamstwami. Dziwnym trafem zdjęcia prof. Dębskiego katotaliba doprowadziły do furii, ale fotki prezentowane przez radiomaryjnego polityka- już nie.

Rozumiem postawy panów reprezentujących katoprawicę, głoszących swe brednie, ale dziwię się politykom lewicy. Dlaczego nie przychodzą na dyskusje bez Konstytucji, bez tekstu ustawy aborcyjnej by poprosić katotalibów, gdzież tam są nakazy „mordowania małych dzieci”, i „zabijania nienarodzonych”?

Żalek, Jaworski, Terlikowski, Trzej katotalibowie. Święta trójca. Jaki marzą im się stołki w katolickiej Polsce? Minister zdrowia, szef PAN, szef TVP? Widziałbym ich raczej w kabarecie, lub w polskiej komedii. Szkoda, że Bareja, choć wiecznie żywy, to jednak nie żyje.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

środa, 9 października 2013

Bóg opuścił Terlikowskiego!

Św. Tomasz z Terlik ma prawo głosić, że jego Bóg go opuścił! Bóg jego i garstki fundamentalistów religijnych, którzy podzielają poglądy św. Tomasza. Widać sędziwy, siwobrody starzec uznał, że nie ma już sensu dłużej stawiać na człowieka, któremu prawo polskie myli się z frondowskimi urojeniami.

Wyrokiem sądu Terlikowski musi przeprosić Alicję Tysiąc, której zachowanie porównał do poczynań jednego ze zbrodniarzy hitlerowskich. Alicja ma otrzymać 10 tys. złotych odszkodowania (ubiegała się o 130 tys.), Terlikowski ma zamieścić przeprosiny na pewnym prawicowym, propisowskim portalu. Nie ma chyba nikogo, kto nie znałby historii Alicji: nauczona doświadczeniem po poprzednim porodzie (po którym znacznie pogorszył się jej stan zdrowia) kobieta chciała usunąć ciążę, restrykcyjna ustawa aborcyjna dawała jej do tego prawo, ale… odmówiono jej wykonania zabiegu! Po porodzie Tysiąc niemal straciła wzrok. Pomimo urodzenia dziecka jest obiektem nieustających ataków publicystów pokroju św. Tomasza z Terlik, piszącego bzdury zmieszane na poły z idiotyzmami, uznających płód, zygotę, a chyba już i nawet plemnika za człowieka! Ludzi ci żądają od Alicji, by przypominała swemu dziecku, że zamierzała je „zamordować”. Katooszołomy! Jeśli kilkanaście lat temu miałem zamiar umówić się z koleżanką ze szkoły, pocałować kumpelę z pracy, czy uwieść sąsiadkę, a do tego nie doszło, to nie bombarduję ich swoimi niedoszłymi zamiarami!

Tak martwiący się o zdrowie „nienarodzonego” dziecka katooszołomscy publicyści ani razu nie pochylili się nad stanem zdrowia Alicji Tysiąc, jej sytuacją materialną, ekonomiczną…. Bo i po co, skoro wygodniej jest pisać, że niedoszła „morderczyni nienarodzonych” zarabia krocie na procesach sądowych?! Druga sprawa: nie tak dawno katoliccy fundamentaliści usiłowali przepchnąć w Sejmie ustawę całkowicie zakazującą aborcji. Przykład Alicji Tysiąc aż nadto pokazuje, że ten zakaz od dawna już istnieje, że nie ma żadnych kompromisów, że kobieta prawo wyboru ma, ale tylko na papierze!

10 tys. złotych, tyle zasądzono odszkodowania na rzecz Alicji Tysiąc.Zastanawia mnie, dlaczego sądy nie są tak skąpe, kiedy chodzi o odszkodowanie na rzecz katolickiego Kościoła? Po wyroku św. Tomasz łka, że naruszono jego… wolność do wypowiedzi! Bo on ubzdurał sobie, że jako katolik, człowiek myślący (buuuhahahaha!) może nazwać aborcję zabiciem dziecka. Nie zrozumiał ten myślący człowieczyna, że inaczej do usunięcia ciąży podchodzi zainteresowana, czyli Alicja? Milionów Polaków nie obowiązują katolickie dogmaty wymyślane przez papieży, nie obowiązuje punkt widzenia reprezentowany przez mniejszość, do której należy katotalib Tomasz Terlikowski! Pora, by człowiek z wytrzeszczonymi oczami to zrozumiał. On nie rozumie i odgraża się, że złoży apelację. Cieszę się z tego! Bo kto wie, może sąd przemyśli sprawę i zamiast 10 tys. odszkodowania przyzna Alicji Tysiąc sumę 130 tys., o którą kobieta walczyła?

Bóg opuścił Terlikowskiego? Kto wie...Może Bóg usiadł i zapłakał, kiedy kolejny raz usłyszał, co plotą w jego imieniu polscy, katooszołomscy publicyści, powołujący się na „prawo naturalne”, prawo boskie itp. Cóż staruszek Bóg ma uczynić, kiedy na portalu św. Tomasza z Terlik można zapoznać się z idiotycznymi treściami, z których wynika, że seks przedmałżeński prowadzi do śmierci duchowej i okaleczenia duszy i w dłuższej perspektywie może powodować śmierć ciała lub trwałe jego okaleczenie? Czy na sali jest specjalista od nóg?

Kogo, szanowny Czytelniku, chciałbyś spotkać w niebie, jeśli w nie wierzysz: Alicję Tysiąc, Wandę Nowicką i Joannę Senyszyn, czy raczej Tomasza Terlikowskiego, Joannę Najfeld i Krystynę Pawłowicz?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

środa, 10 kwietnia 2013

Dwunaste: plemnik też człowiek!

Naiwni z niecierpliwością czekali na dokument episkopatu w sprawie in vitro, licząc chyba na ósmy cud świata. Szybciej prymasem zostanie Tadeusz Rydzyk, niż katolicka partia, episkopat, zmieni swoje stanowisko w sprawie sztucznego zapłodnienia. Jedenaste: nie będziesz dokonywał zabiegów In vitro, pisałem tak w czerwcu ub. roku, przy okazji rzekomo liberalnego projektu Małgorzaty Kidawy- Błońskiej, regulującego kwestię poczęć z probówki. Projektu, którego nie zaakceptowali biskupi. Premier, rząd i ministrowie nie rozumieją, że biskupów o nic pytać nie trzeba. Wystarczy zakręcić kurek z publicznym groszem, by zmieniło się stanowisko kleru w wielu kwestiach, bioetycznych, czy światopoglądowych.

Bóg nie obdarza was potomstwem, więc tak być musi. Macie przyjąć, katolicy, pokornie do wiadomości kościelną wolę! Wy zaś, ateiści, nie ośmielajcie się twierdzić, że Boga nie ma, że nie on odpowiada za waszą niemożność zapłodnienia, czy zajścia w ciążę. Nie laboratorium, nie in vitro, lecz modlitwa wam pozostaje. Za was modlić będą się biskupi. Jeśli któryś z nich kiedykolwiek za kogokolwiek się modlił! Trzymam przed sobą wczorajsze orzeczenie episkopatu, czytam i zastanawiam się: czy biskupi zakończyli edukację na etapie świeckiej szkoły podstawowej? Wszyscy ci doktorzy, profesorowie w sukienkach, czy szczycący się tytułem lekarza pan Hoser udają, że na wszystkim się znają, w rzeczywistości nie mają bladego pojęcia o podstawowych sprawach. A In vitro to dla nich kosmos, odległa galaktyka, ogon komety Halleya! Panowie biskupi w dokumencie o in vitro pouczają maluczkich, co oni mogą i muszą, a czego robić nie mogą. Pozwolę sobie na małe skomentowanie kilku punktów kościelnego dokumentu, którego zapisy wytłuściłem:

Pierwszym zadaniem chrześcijanina jest ukształtowanie swojego sumienia w zgodzie z nauczaniem Kościoła oraz uzyskanie poprawnej i rzetelnej wiedzy na temat początków człowieka.

Sądziłem, że co innego jest pierwszym zadaniem chrześcijanina, ale, jak widać, myliłem się. Nawet nie ośmielam się spytać, kto przedstawia poprawną i rzetelną wiedzę na temat początków człowieka w czasach, w których Kościół usiłuje wymusić na polskich parlamentarzystach, by ci objęli ochroną prawną człowieka od chwili poczęcia.


Uczciwość i roztropność – niezbędne do rozstrzygania najbardziej fundamentalnych pytań – buduje się na wrażliwości moralnej i wiedzy. Wrażliwość tę uzyskuje się przez pogłębienie życia religijnego w komunii z Bogiem.

Kłamstwo, typowe dla Kościoła: żaden z biskupów nie ma prawa wmawiać, że jakąkolwiek wrażliwość uzyskuje się poprzez pogłębianie życia religijnego i relacje z Bogiem! Ilu naukowców to ludzie wierzący? Według ostrożnych szacunków, liczba wszystkich ateistów wśród naukowców mieści się w przedziale 60-90%! Czyżby biskupi uznawali tylko tych uczonych, którzy są gorliwymi katolikami? By być wrażliwym nie jest do tego potrzebna jakakolwiek religia!


W sprzeczności z powyższymi stwierdzeniami stoją opinie o skrajnie subiektywnym charakterze, w których sugeruje się, że życie człowieka zaczyna się dopiero od któregoś momentu jego rozwoju. Tymczasem już nauki biologiczne pozwalają stwierdzić, że w rozwoju człowieka nie mają miejsca żadne skokowe i jakościowe zmiany.

Czy mam rozumieć, że nie szóstego tygodnia rozwija się u płodu układ nerwowy, lecz posiada go już zapłodniona komórka jajowa? W macicy spoczywa sobie mikroskopijny człowieczek, z wykształconymi narządami płciowymi, psychiką, zminiaturyzowany, który przez 9 miesięcy się powiększa, aż do rozwiązania?


Nie wolno też pomijać faktu, iż Bóg jest dawcą życia, z czego wynika świętość życia i godność każdego człowieka. Kościół czuje się w obowiązku go bronić od początku aż do naturalnej śmierci oraz respektować wymagania zarówno prawa Bożego, jak i prawa naturalnego.

Ateista udowodni, że to Bóg nie ma nic wspólnego z poczęciem. Nie ma żadnego, usankcjonowanego prawa bożego, oraz naturalnego. Są tylko myśli, mniej lub bardziej nieudane, katolickich duchownych.


Praktykowany relatywizm polega na poddawaniu dyskusji podstawowych pojęć: godności, życia, zdrowia i samego człowieczeństwa. A przecież pojęcia te w naszej cywilizacji – sięgającej korzeniami do kultury greckiej, rzymskiej i chrześcijańskiej – mają znaczenie uniwersalne. 

Dyskusje o wszystkim (czyli o niczym) to domena katolickich biskupów, nie potrafiących zrozumieć, że życie godne, pełne radości człowieczeństwo, odbywa się bez religijnych zakazów i nakazów. To człowiek jest sam sobie sterem i żeglarzem. Śmieszne są biskupie odwołania do antyku, którego ślady Kościół zaciekle niszczył!


We współczesnym katalogu praw człowieka od pewnego czasu pojawia się koncepcja przysługujących każdemu z nas tzw. praw reprodukcyjnych. Już samo słowo „reprodukcja” wskazuje na kontekst przedmiotowy, podczas gdy prokreacja zwraca uwagę na podmioty. Prawa reprodukcyjne oznaczają w istocie uznanie za podstawowe prawo dostępu wszystkich par i pojedynczych osób do środków antykoncepcyjnych, wczesnoporonnych i aborcji w celu decydowania swobodnie o liczbie, odstępach czasowych i momencie sprowadzenia dzieci na świat, jak również prawo do informacji o tych środkach. 

Reprodukcja? Zaiste, ciekawy jest kościelny język, nie spotkałem dotąd zwolennika In vitro, który by nazwał je reprodukcją. Możliwe, że nazywają tak In vitro przeciwnicy, w rodzaju św. Tomasza z Terlik. Prawo do In vitro oznacza prawo dostępu do środków antykoncepcyjnych, wczesnoporonnych i aborcji?! Szanowni państwo, czy biskupi podczas tworzenia dokumentu raczyli się wodą, bynajmniej nie święconą?


W wyniku wskazanego zamieszania moralnego powszechnie przyjmuje się pogląd, iż dopuszczalnymi środkami w rozwiązywaniu sytuacji niechcianej ciąży lub dziecka poczętego z niepełnosprawnością jest rzekome prawo do aborcji (nazywane prawem do rezygnacji z ciąży) lub prawo dostępu do taniej antykoncepcji i środków wczesnoporonnych (stosowanych po współżyciu). 

Prawo do przerywania ciąży nie jest zamieszaniem moralnym, lecz prawem każdej kobiety, jeśli zagrożone jest jej życie lub zdrowie. Antykoncepcja jest dla par, które nie chcą posiadać potomstwa, są rzetelnie wyedukowane seksualnie i śmieszy ich watykańska ruletka, czyli tzw. kalendarzyk małżeński.


Dla par bezdzietnych dopuszcza się z kolei – jako alternatywę dalszych starań o dziecko – procedurę poczęcia poza ustrojem matki zwaną powszechnie in vitro. Procedura ta, znana w hodowli roślin i zwierząt, została wprowadzona do medycyny i nie jest w istocie procedurą leczniczą. Jej celem jest wytworzenie człowieka w laboratorium i przeniesienie go mechanicznie do organizmu matki. 

Kościelne miłosierdzie porównuje człowieka do roślin i zwierząt… Ileż pogardy i nienawiści dla człowieka, który został poczęty wbrew kościelnym teoriom o boskim stwórcy, bez którego nie może powstać życie! Kościół twierdzi, że zgwałcona kobieta MUSI urodzić, jeśli zajdzie w niechcianą ciąże. To biskupom nie przeszkadza.


Aby zwiększyć szansę powodzenia zabiegu, do organizmu matki przenosi się kilka embrionów. Po pewnym czasie sprawdza się ich rozwój i pozostawia przeważnie jeden z nich – ten najlepiej oceniany. Pozostałe zostają przeznaczone do selektywnej aborcji, w celu ograniczenia ryzyka związanego z ciążą mnogą. Wobec wielkiej popularności w niektórych środowiskach tej drogi radzenia sobie z niepłodnością zdziwienie budzi fakt, że skuteczność metody in vitro mierzona liczbą urodzeń w stosunku do liczby prób zapłodnienia wynosi zaledwie kilka procent.

Kościół trąbi, że aborcja to nic innego, jak zamordowanie „nienarodzonego” człowieka. Tutaj wskazuje, że jest to abortowanie embrionów… Skuteczność In vitro waha się w granicach 25-40%, ale tego biskupi nie wiedzą.


W pierwszych dniach zarodkowego życia człowieka zachodzą procesy dostosowywania się nowo powstającego organizmu do potrzeb dalszego istnienia. Metody sztucznej prokreacji człowieka zaburzają ten proces – z uwagi na odmienne warunki środowiskowe, w jakich dokonuje się połączenie komórek rozrodczych w laboratorium, w porównaniu do naturalnych warunków organizmu matki.

Osoby poczęte w wyniku sztucznego zapłodnienia nie różnią się NICZYM od osób, które zostały poczęte w sposób tradycyjny. Bruzdy dotykowe narodziły się w chorych głowach panów w sukienkach, którzy swoje kłamstwa chcą przedstawiać jako „prawdy objawione”. Przepraszam, jest pewna różnica: na in vitro decydują się party, którym raczej nie po drodze z „nauką” Kościoła katolickiego, zatem i ich potomstwo niewiele ma wspólnego z katolickimi dogmatami.


Hormony aplikowane kobiecie celem jednoczesnego pozyskiwania kilku komórek jajowych (dla ich zapłodnienia in vitro) wpływają na cechy genetyczne zarówno tych komórek, jak i na zdrowie kobiety. Niekiedy zostaje wywołany tzw. zespół hiperstymulacji jajników z zaburzeniami krzepnięcia, obrzękami, zespołem depresyjnym i z zagrożeniem życia włącznie.

Brak na to jakichkolwiek dowodów, nie ma żadnych badań, które potwierdziłyby te brednie. Bywa jednak, że hormony wpływają na lepsze samopoczucie kobiety, mają na nią dobroczynny wpływ.


Brak naturalnej bariery biologicznej, która zabezpiecza przed łączeniem się komórek niedojrzałych lub uszkodzonych genetycznie, dodatkowo sprzyja powstawaniu kolejnych zaburzeń u dziecka. Nierzadko konieczne są następnie procesy naprawcze w postaci różnych kosztownych terapii, dźwiganych następnie przez całe społeczeństwo, a nie przez ośrodki odpowiedzialne za skutki podejmowanych praktyk. Notujemy w przypadku tych zabiegów zwiększoną liczbę poronień samoistnych i zmian genetycznych, jak też częstsze urodzenia dzieci z wadami rozwojowymi.

Gubią się panowie biskupi! Najpierw krzyczą o selekcji zarodków, po czym… piszą o zbiegu okoliczności, przypadku podczas łączenia komórek. To już nie ma selekcji? Skąd u kleru troska o koszta, jakimi obciążone jest społeczeństwo? Nie mówili o nich, kiedy powoływano do życia Komisję Majątkową, podpisywano konkordat, nie zająknęli się o kosztach, kiedy ministrant Michał Boni negocjował z biskupami odpis podatkowy na Kościół! Wady rozwoje dzieci z in vitro, czyżby bruzda dotykowa?


Płciowość człowieka określa ludzką tożsamość i kształtuje całe jego życie. Nie chodzi tylko o uzdolnienie do współżycia, biologicznej prokreacji, osobowość, psychikę, emocjonalność, lecz również o charakter relacji między kobietą i mężczyzną, w której to relacji seksualność buduje między nimi jedność, poczucie bliskości i bezpieczeństwa.

Co o relacjach damsko- męskich mogą powiedzieć bezdzietni starcy, należący do instytucji, która chroni księży- pedofilów, oraz dba, by gejom, pokroju Juliusza Paetza, molestującym seksualnie kleryków, nie stała się krzywda? Ano, nic! Teoretycy, opowiadający bajki, dla „nienarodzonych” dzieci.


Seksualność umożliwia również, aby w sposób zgodny z naturalnymi okresami płodności kobiety decydować odpowiedzialnie o swoim potomstwie, z gotowością do przyjęcia każdego dziecka. Z tym kontekstem ludzkiej prokreacji kontrastuje technika in vitro, w której ta jedność i zespolenie między małżonkami zostają oddzielone od aktu poczęcia: plemniki uzyskuje się od ojca w akcie samogwałtu, manipuluje się wielokrotnie organizmem matki, a dziecko staje się „produktem”. 

Rzekomo katolicka Polska boryka się z niżem demograficznym. Kościół wmawia, że katolików jest w Polsce ponad 90%, dlaczego zatem nie ma nas, Polków, sto milionów, skoro wierni są gotowi na przyjęcie każdego dziecka? Samogwałt, co za idiotyczne określenie, którym szafowano za komuny! Gwałt to coś złego, nieprzyjemnego i bolesnego, wbrew woli. Biskup powinien zapytać pierwszego z brzegu wikarego, czy ministranta, czy onanizm to akt nieprzyjemny i bolesny, czy raczej przyjemny? Nie dociekam nawet, jak nazwać plemniki, które zostałyby pozyskane od mężczyzny przez kobietę podczas aktu seksu oralnego.


Mając na uwadze właściwe zrozumienie natury relacji między małżonkami, należy stwierdzić zgodnie z zamysłem Soboru Watykańskiego II, że małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku dobru małżonków oraz ku poczęciu, zrodzeniu i wychowaniu potomstwa. Dzieci są najcenniejszym darem małżeństwa i w największym stopniu przyczyniają się do dobra samych rodziców.

Technika się rozwinęła, cywilizacja poszła naprzód, co wiedzą biskupi, rozbijający się po latarniach wypasionymi limuzynami. Sobór Watykański to relikt przeszłości, którego postanowienia zostały skutecznie zdeptane przez papieża JPII. Panowie biskupi nie wiedzą, że potomstwo może mieć nie tylko para małżonków. A małżeństwa bezdzietne nie są gorsze od tych, które posiadają mniej, lub bardziej liczne potomstwo.


Przedstawiony zamysł Boży wobec ludzkiej seksualności został, także wśród ludzi Kościoła, przesłonięty przez coraz bardziej rozpowszechnioną mentalność antykoncepcyjną. Sprawia ona, że nawet katolicy tracą chęć bycia rodzicami kolejnych dzieci, zamykają się na życie – z pomocą niemoralnych środków przeciwpoczęciowych lub wczesnoporonnych – czy wręcz ulegają „pokusie jednego dziecka”. W ten zaś sposób nie tylko przyczyniają się do pogłębiającego się kryzysu demograficznego, ale również ograniczają swój rozwój duchowo-moralny, zapominają o przyszłości własnej rodziny oraz ryzykują starość spędzaną w samotności.

Niemoralne środki przeciwpoczęciowe… to tłumaczenie z watykańskiego na Polski?! Biskupi, tak zmartwieni kryzysem demograficznym, powinni zrzucić sutanny, przejść do stanu świeckiego i płodzić, płodzić, płodzić, by dać przykład wiernym! Nie znam osób, które czują się gorsze z powodu braku potomstwa. Przeciwnie, cieszą się życiem, mają czas dla siebie i osoby, z którą są związane, mają czas na naukę, przyjemności, czas dla przyrody. Kłamliwe jest stwierdzenie, że ktoś spędzi spokojną starość, otoczony dziećmi i wnukami. Proszę rozejrzeć się po wsiach mazurskich, na Mazowszu i gdzie indziej: młodzi wyemigrowali w szukaniu lepszego życia, nie zamierzają wracać na stare śmieci.


Sprzeciw wobec mentalności antykoncepcyjnej, która zafałszowuje prawdę o ludzkiej seksualności, wymaga przede wszystkim osobistego, głębokiego nawrócenia.

Czy to sygnał do rozpoczęcia kłamliwej, kościelnej propagandy, na koszt państwa polskiego? Ksiądz proboszcz już się zbliża, już puka do mych drzwi?


Nie tylko antykoncepcja, lecz i domaganie się prawa do aborcji są wyrazem tej samej mentalności, która rodzi w człowieku poczucie, że może dowolnie manipulować swoim ciałem, jakby nie uczestniczyło w godności jego osoby, i decydować o skutkach własnej płodności w inny sposób niż współdziałając z naturalnym porządkiem cyklu kobiety oraz dbając o czasową wstrzemięźliwość.

Nie reguluje swoim ciałem ten, kto zrozumiał, że medycyna to nie wymysł szatana, lecz jedna z zdobyczy nauki, efekt dociekań, stawiania pytań i badań człowieka. Na pewno nie biskupa. Ogromna większość ludzi, w tym katolików, ani myśli po każdym akcie seksualnym doświadczać katolickiego daru potomstwa.


Kościół rozumie pragnienia i obawy, ale też przypomina, że dobro nigdy nie może być osiągane niegodziwymi metodami i że są zasady moralne, których charakteru zobowiązującego nigdy nie wolno zawiesić.

Nazywanie in vitro niegodziwością to ordynarne kłamstwo, będące skutkiem bezsilności biskupów na zachodzące na świecie zmiany.


Sprzeciw wobec wszystkich praktyk wymierzonych w życie ludzkie wyraża się najpierw w jednoznacznym opowiedzeniu się po stronie życia. Oznacza to zakaz bezczynności, niezajmowania wyraźnego stanowiska. Konieczne jest zaangażowanie w czynną obronę ludzkiego życia od chwili poczęcia.

Kościół opowiada się po stronie życia, czyż to nie cudowne? Dlaczego wiernym, już od najmłodszych lat, nakazuje się czcić wiszącego na krzyży zamordowanego człowieka, czcić „relikwie”, która są szczątkami zmarłych, modlić się do „świętych”, którzy nie żyją od stuleci, katolicka cywilizacja śmierci, stojąca rzekomo za życiem, nie wyjaśniła. Kiedy już życie poczęte przychodzi na świat, dołącza do swego licznego pomsta, Kościół umywa ręce, jego rola się kończy. Bóg dał dziecko, więc i da na dziecko!


Doświadczenie pokazuje, że przekonania katolików są dziś spychane na margines dyskusji społecznych jako anachroniczne. Katolikom niemal nie wolno publicznie przeciwstawiać się głoszeniu prawa do decydowania o rodzicielstwie. Dotyczy to zwłaszcza kwestii związanych ze złem antykoncepcji, procedury in vitro, aborcji, ideologii gender, instytucjonalizacji związków osób tej samej płci, promocji wzorców zachowań społecznych, które są sprzeczne z tradycyjnym modelem rodziny.

Zerkam do podręczników zatwierdzonych przez MEN, spoglądam na konkordat, przyglądam się krzyżowi w Sejmie, widzę i słyszę posłów prawicy… Dyskryminacja na każdym kroku! Zło panoszy się w kraju, bo coraz więcej ludzi zaczyna samodzielnie myśleć, niezgodnie z wolą biskupów!


Obowiązkiem każdego katolika biorącego udział w życiu publicznym jest wierność nauczaniu Kościoła katolickiego i samemu Chrystusowi.

Kazimierz Marcinkiewicz, Jacek Kurski, Michał Boni i inni katolicy przykład już dali...


Nie może być mowy o jakimkolwiek kompromisie w kwestiach wiary i moralności.

No i wyszło szydło z wora! Ustawa aborcyjna podobno jest kompromisem. Tylko między kim, biskupami i prawicowymi posłami?


Ogromnym zagrożeniem dla katolików zaangażowanych w kształtowanie życia publicznego, zarówno w wymiarze ogólnopaństwowym, jak i samorządów lokalnych oraz działalności pozarządowej, zdaje się ich osamotnienie. Często się zdarza, że nawet nie uzyskują dostatecznego wsparcia duchowego, pomocy w kształtowaniu ich sumienia i podpowiedzi co do postępowania zgodnego z wiarą katolicką. 

Czyżby rozpadły się podwórkowe kółka różańcowe, Rodzina Radia Maryja i kluby „Gazety Polskiej”?


Należy wszelako pamiętać, że podstawowym zadaniem ludzi wiary jest – powtórzmy – być obecnymi w świecie polityki.

O, naiwni są ci, którzy sądzili, że zadaniem ludzi wiary jest jej umacnianie, modlitwa i uczestnictwo we mszy!


Politycy i parlamentarzyści stają wobec szczególnej odpowiedzialności, gdy podejmują decyzje dotyczące sprawy życia i godności człowieka. Gdy postępują zgodnie z prawym i dobrze uformowanym sumieniem należy się im szczególna wdzięczność i uznanie, którą i przy tej okazji trzeba wyrazić. 

Prawo, ale przede wszystkim dobrze uformowane, katolickie sumienie! Dlatego posłów Ruchu Palikota spotyka tak wielka wrogość ze strony kleru, oraz politycznych przeciwników, poddanych Kościoła.


Słusznie oznajmiła Anna Krawczyk ze Stowarzyszenia na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian", że dokument episkopatu zawiera kłamstwa. Kłamstwo jest nieodłącznym narzędziem wielu hierarchów kościelnych. Lud ciemny i głupi nieprawdy zdemaskować nie potrafi, ale ten stanowi coraz bardziej topniejąca mniejszość. Dokument polityków z episkopatu z pewnością będzie traktowany z nabożną czcią przez ministra zdrowia, ministra sprawiedliwości i konserwatywnych parlamentarzystów rządzącej Platformy Obywatelskiej, posłów PiS, SP czy PSL. Zdanie biskupów, jakiegokolwiek gremium kościelnego, nie jest prawem, nikogo nie obowiązuje, nie jest żadnym aktem, który można narzucić Polsce i Polakom. Jeśli o mnie chodzi, biskupi dokument powinien trafić do Fabryki Papieru. O jaki papier chodzi i co nim można zrobić, domyślni szybko się zorientują.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

czwartek, 1 listopada 2012

Prawo prawem, a racja musi być po naszej stronie

20 marca 2007 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok, w którym nakazał Polsce wypłatę odszkodowania Alicji Tysiąc w wysokości 25 tys. euro, oraz 14 tys. euro na pokrycie kosztów sądowych. Trybunał przyznał zadośćuczynienie ze względu na naruszenie przez Polskę Art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (prawo do poszanowania życia prywatnego). Lekarze pracujący w publicznej opiece zdrowotnej uznali, że przypadek Tysiąc nie upoważnia do wykonania legalnej aborcji ze względów zdrowotnych. Orzeczenie Trybunału nie zakwestionowało tego. Podstawę zasądzonego odszkodowania stanowił fakt, że kobiecie nie zapewniono prawa do odwołania się od decyzji podjętej przez lekarzy.

W marcu 2010 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w sprawie Alicji Tysiąc przeciwko tygodnikowi "Gość Niedzielny". Na mocy wyroku redaktor i wydawca „Gościa Niedzielnego” zostali zobowiązani do przeprosin na swoich łamach Alicji i wypłacenia jej odszkodowania w wysokości 30 tys. złotych. Marek Gancarczyk, katolicki ksiądz, bawiący się w redaktora periodyka, jak piskorz wił się, by uniknąć zarówno przeprosin, oraz wypłaty odszkodowania. Ksiądz i świecki sąd, przecież to nie do pomyślenia! Co innego sąd biskupi i Ostateczny, tylko takim zdawał się podlegać Gancarczyk, który oczerniał Alicję w oczach czytelników, których jest niemało. Porównywanie Alicji do zbrodniarzy hitlerowskich, mordujących ludzi, to była totalna żenada i kompromitacja dziennikarza- księdza. Cóż, on nie zna pojęć takich, jak aborcja, usunięcie ciąży. Operuje pojęciami mordowanie nienarodzonych czy zabijanie dzieci. Katoprawica nie wyciągnęła żadnych wniosków z tych wyroków.

W 2008 roku głośnym echem odbiła się w Polsce sprawa zgwałconej 14-latki, której odmawiano dokonania aborcji. Kler i posłuszni mu publicyści i politycy nie zostawili suchej nitki na Ewie Kopacz, która wskazała ośrodek, w którym nastolatka mogłaby dokonać legalnej aborcji. Co się wtedy działo! "Obrońcy życia nienarodzonego", Terlikowski, radiomaryjne babcie i cholera wie, kto tam jeszcze, pikietowało to towarzystwo przed szpitalem, strasząc zgwałconą i jej rodzinę mękami piekielnymi, wiecznym ogniem i innymi bzdurami. Nieoceniony w takich przypadkach, jak zawsze beznadziejny, Terlikowski, zamieścił na swoim poświęconym portalu (finansowanym za PUBLICZNE pieniądze, z puli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego) wzór zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa prawno- kanonicznego, adresowanego do biskupa Zygmunta Zimowskiego z Radomia. Formularz można było wydrukować, wpisać swoje dane i wysłać. Ku uciesze klechy, wzbogaconego o dane osobowe maluczkich! Jak wiemy, ówczesnej Minister Zdrowia nie ekskomunikowano, pani polityk PO nadal chodzi sobie do kościoła, przyjmuje komunię, uczestniczy w obrzędach katolickich. Terlikowski zaś demonstracyjnie nie zrzekł się ministerialnych dotacji. Kto wie, może duża część budżętowych pieniędzy, jakie pompowane są w jego bezmyślny portal, pochodzi z podatków płaconych przez lekarzy tworzących podziemie aborcyjne, lub tylko zwolenników aborcji? Ale kogo to obchodzi, przecież "redaktor poświęcony" przyjmie każde, ministerialne pieniądze, bo one nie śmierdzą! Za to ładnie szeleszczą...

Minęły 4 lata od tamtych wydarzeń i wróciła sprawa zgwałconej nastolatki, z orzeczeniem ETSC w Strasburgu, nakazującym Polsce wypłatę osiemnastoletniej dziś kobiecie, oraz jej matce, odszkodowania w wysokości 61 tys. euro. Składa się na to 45 tys. euro zadośćuczynienia i 16 tys. euro na pokrycie kosztów i wydatków. Pochowali głowy w piasek "obrońcy życia nienarodzonego", nie interesuje ich los osiemnastolatki, ich martwią zygoty i embriony! Spodziewam się wzmożenia ich aktywności, kiedy już ochłoną i dotrze do nich orzeczenie Trybunału. Tylko patrzeć, jak pójdą śladami Marka Jurka i Mariana Piłki, polityków Prawicy Rzeczypospolitej, którzy żądają, by rząd Polski odwołał się od wyroku. Donald Tusk nie zrobi z siebie idioty, posłusznego woli dwóch marginalnych polityków. Zamieszczam tekst podpisany przez panów Jurka i Piłkę, by zapoznali się z nim czytelnicy i wyciągnęli wnioski:

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w „sprawie Agaty” oznacza zarówno zwiększenie presji państw i instytucji aborcyjnych na Polskę, jak również stanowi wsparcie dla bezprawia, do którego doszło w naszym kraju przed czterema laty. Dziewczyna określana przez media jako Agata zaszła w ciążę ze swoim chłopakiem i (przy czynnym zaangażowaniu, a prawdopodobnie – wedle dostępnej wiedzy – ulegając presji własnej matki) chciała dokonać tzw. aborcji. „Gazeta Wyborcza” ogłosiła wówczas, że roszczenie to jest uprawnione, gdyż Agata padła ofiarą gwałtu. Po jednym dniu „Wyborcza” musiała wycofać się z tego kompletnego wymysłu wobec rzetelnych relacji w „Naszym Dzienniku” i w „Dzienniku”. „Gazeta Wyborcza” przedstawiła wtedy nową interpretację prawa, wcześniej nieznaną ani doktrynie prawa, ani opinii publicznej – że wyjątek w zasadzie ochrony życia dotyczący „ciąży[, która] powstała w wyniku czynu zabronionego” oznacza nie tylko gwałt i kazirodztwo, ale również każdy przypadek dziecka poczętego w zupełnie dobrowolnym związku uczniów młodszych klas gimnazjalnych. Rząd – w osobie minister zdrowia Ewy Kopacz – przyjął tę tezę i włączył się w doprowadzenie do przerwania życia dziecka. Nawiasem mówiąc – taka dezinterpretacja ustawodawstwa chroniącego prawa dziecka poczętego całkowicie skompromitowała oficjalne deklaracje rządu o poparciu dla ochrony życia w granicach dzisiejszej ustawy. Nie można tu również pomijać faktu, że ówczesna minister zdrowia zignorowała informacje wskazujące na to, że sama Agata chce urodzić swoje (i swojego chłopaka) dziecko. Prawica Rzeczypospolitej będzie domagała się pełnego wyjaśnienia tej sprawy, a w pierwszym rzędzie – wyjaśnienia jakie stanowisko zajmował polski rząd w czasie niedawnego postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Apelujemy do całego Parlamentu, wszystkich ugrupowań i posłów deklarujących poparcie dla zasad cywilizacji życia, o czynne, realne zaangażowanie w wyjaśnienie tej sprawy. Wzywamy rząd do niezwłocznego przygotowania odwołania od wyroku ETPC. Wzywamy ugrupowania parlamentarne do takiego ujednoznacznienia przepisów polskiego prawa, które uniemożliwi takie wyroki przeciwko Polsce jak w sprawie Tysiąc czy w sprawie Agaty. Niezależnie od karalności czy niekaralności poszczególnych przypadków przestępstw przeciwko życiu dziecka poczętego – nigdy nie wolno traktować ich jako „prawa”, którego można domagać się od Państwa Polskiego i instytucji publicznych. 

Komentarz zbędny, z katolicką ekstremą się nie dyskutuje, ją się marginalizuje i  izoluje z życia publicznego, co tez i robią wyborcy.

Dziś okazuje się, że czternastolatka w 2008 roku została przewieziona do placówki opiekuńczej, gdzie odebrano jej telefon, zamknięto ją w pokoju z kratami w oknach... Nie przyjął jej pod dach biskup do swego pałacu, co to to nie! Ujawniono numer telefonu nastolatki, wysyłano jej słowne i pisemne pogróżki, złamano szereg przepisów prawnych, w tym bezpieczeństwa i nietykalności cielesnej, zastraszono nastolatkę i jej matkę! Tak wygląda kompromis aborcyjny w Polsce, panie i panowie! To nie Polska, nie polski podatnik powinien ponosić koszta klerykalnych, prawicowych fanaberii, lecz Kościół i posłuszne mu partie i politycy, oraz panowie widoczni na zdjęciu.

 

środa, 24 października 2012

Fortel Tuska

Icek nie mógł już znieść warunków mieszkaniowych, gnieżdżenia się z rodziną w ciasnej izdebce, toteż poskarżył się rabinowi, z nadzieją, że mędrzec znajdzie rozwiązanie jego problemu.
 -Rabi, ty mądry jesteś, poradź mi, co ja robić mam?
Rabi na to:
 -Icek, zatrudnij służącą!
-Ale rabi, taka ciasnota u mnie!
 -Icek, ja ci mówię, ty zatrudnij służącą i do mnie wróć za tydzień.
Po tygodniu Icek przychodzi, jeszcze bardziej zgaszony:
-Ach, rabi! Nie mogę w domu wytrzymać, zona ze służącą kłócą się od rana do nocy, krzyki, wrzaski i awantury! Co robić ja mam, doradź mi!
 Rabi pogłaskał swoją siwą brodę i rzekł:
 -Icek, ty kup sobie kozę!
-Kozę... po co mi koza, skora i tak już miejsca w domu nie mam?
 -Ja powiadam ci, Icek! Kozę sobie kup i wróć tu za tydzień!
 Icek posłuchał rady i zrobił to, co radził mu rabin. Po kilku dniach znów przyszedł jednak do niego na skargę:
 -Aj, waj! Coś ty mi, rabi, doradził? Teraz jest jeszcze gorzej niż było, jeszcze większa ciasnota i hałas, żona krzyczy, służąca krzyczy, dzieci płaczą, koza beczy, straszny w domu mam ja fetor! Już dłużej nie wytrzymam!
-Nie możesz wytrzymać? Zatem, radzę tobie ja Icek, sprzedasz dziś ty kozę i przyjdź za tydzień!
Po tygodniu uśmiechnięty Icek przychodzi do rabiego:
-Dziękuję ja ci, rabi! Odetchnęliśmy wszyscy, z trudem wytrzymywaliśmy, widząc i słysząc to beczące stworzenie!
Starzec chytrze pogładził swoją siwą brodę:
 -Icek, teraz mówię ci ja, odpraw ty służąca i przyjdź do mnie za tydzień!
 Po tygodniu rozpromieniony i szczęśliwy Icek wpada jak burza do rabiego:
-Ach, mądry jesteś rabi! Ja nie mieszkam teraz w jakiejś tam ciasnej izdebce, lecz w prawdziwym pałacu!

Powyższą historyjkę zna każdy, kto choć raz przeczytał "Przy szabasowych świecach". Historia jak ulał pasuje do obecnej przepychanki przy okazji projektu Solidarnej Polski, dotyczącym zakazu aborcji. Na marginesie: taka z tej partii solidarność wynika, że szkoda słów. Dlaczego Zbigniew Zero Ziobro nie nazwał swego tworu Klerykalna Polska, lub Świecki episkopat, wie tylko on sam.W każdym razie po latach udało się doprowadzić może nie do debaty nad aborcją, ale w ogóle poruszono "kompromis" aborcyjny. By było do końca uczciwie: zgniły kompromis, bo tylko tak nazwać można obecną sytuację, z restrykcyjną ustawą aborcyjną, która zadowala podziemie aborcyjne, lekarzy wykonujących pokątnie, za duże pieniądze, skrobanki. Zachowania tego "kompromisu" chce premier Donald Tusk.

Janina Paradowska skrytykowała niedawno Janusza Palikota, obarczając go winą za wywołanie wojny. Wg Paradowskiej wypowiedzeniem wojny był SKRAJNY projekt ustawy aborcyjnej, zaproponowany przez Palikota! Skrajny? Dopuszczający dokonanie aborcji do 12 tygodnia ciąży. Dopuszczający, ale nie zmuszający! Projektem zmuszającym, nie do usunięcia, lecz urodzenia, jest projekt SP, w myśl którego kobieta musiałaby donosić każdą ciążę, nawet jeśli badania wykazałyby, że płód jest nieuleczalnie chory. Wczoraj połączone, sejmowe komisje zdrowia i polityki społecznej na szczęście uznały, ze nie warto zajmować się restrykcyjnym projektem ziobrystów. Za odrzuceniem projektu było 43 posłów, przeciwko 25.Wniosek komisji poddany będzie głosowaniu w sejmie. O projekcie Rauchu Palikota- cisza. I o to właśnie Platformie i Tuskowi chodziło! Premier pokaże, jakim to dobrym wujaszkiem jest, jak stoi an straży swobód i praw obywatelskich, praw kobiet! Przyjmij służącą i kup kozę, sprzedaj kozę i odpraw służącą. Nie zdziwię się, kiedy okaże się, że to Jarosław Gowin i Tusk właśnie nakręcili Ziobrę, by wyskoczył z tym swoim projektem. Nie tylko konserwatyści z PO woleliby w Sejmie partię Ziobry, niż Ruch Palikota.

Donald Tusk wygra w Sejmie głosowanie w sprawie odrzucenia projektu SP, poprze go SLD, RP, oraz większość PO. Umiarkowani posłowie tej partii nie chcą być kojarzeni ani z PiS, ani z SP. Oczywiście nie poprą złagodzenia ustawy aborcyjnej, czego chce Ruch Palikota. Platforma odtrąbi sukces, ogłosi, że kolejny raz udanie stawiła czoła skrajnej prawicy, chroniąc kobiety przed zamachem na ich prawa. Takie małe oszustwo: takie boje w komisjach, podkomisjach i w Sejmie, a zostanie wszystko po staremu! Ku uciesze lekarzy dokonujących skrobanek i biskupom, cieszących się, że mogą komuś zatruć życie.

Posłowie katoprawicy z rozdziawionymi gębami wpatrzeni są w panów w sukienkach, którzy uważają się za autorytety dziedzin wszelakich, toteż nic dziwnego, że plotą masę bzdur, w które prócz nich wierzą chyba tylko "dzieci nienarodzone". Posłowie ci powtarzają przy byle okazji, ze bez katolickiej moralności nie ma szans odróżnić dobro od zła, W ich tak idiotycznej ocenie człowiek bez tego nie wie, co jest dobre, a co złe! Uznają siebie, katolików, za lepszych. Od ateistów, antyklerykałów, innowierców. Wczorajsze posiedzenie komisji pokazało, że są bezkonkurencyjni, a jakże! W obrażaniu kobiet nikt im nie dorówna, są mistrzami! "Dziecko nie jest twoją własnością, kobieto!", "Jesteś inkubatorem" i inne, pełne katolickiego odzywki pod adresem posłanek, m.in. Iwony Guzowskiej. Mam wrażenie, że rozwścieczeni panowie z katoparwicy dopiero w Sejmie otwierają swe otwory gębowe, stają się odważni. Biskupowi, czy nawet proboszczowi się nie postawią i nie napyskują...

Rację ma Iwona Guzowska, która stwierdziła, że to nie mężczyźni winni decydować o płodach i brzuchach kobiet. Usłyszała buczenie po tych słowach. Swoją drogą, kiedy posłowie katoprawicy, broniący zygot i embrionów, niczym klerykalnej podległości, zgłoszą projekt ustawy uznający połączoną komórkę jajową z plemnikiem za człowieka, w pełni korzystającego z przysługujących mu praw obywatela polskiego? Włącznie z prawem głosu wyborczego? Tatuś z mamusią głosują na PiS lub SP, więc i zygotka automatycznie na to samo!

Czy dojdzie do referendum w sprawie aborcji? Jeśli tak, to udział powinny wziąć w nim wyłącznie panie! Kobiety: matki, zony i kochanki, a nawet i dziewice. Ale nie zakonnice i radiomaryjne babcie!

 

wtorek, 16 października 2012

Wojna światopoglądowa, czy raczej troska o życie?

W latach 80-ych ubiegłego wieku znawcy zachwycali się grą reprezentacji Brazylii w piłce nożnej. Stara gwardia, z Falcao, Zico, Socratesem czy Carecą nie grała w piłkę, ale bawiła się nią. Nie łudzę się nawet, że dożyję czasów, w których polscy wyrobnicy, dla żartu nazywani piłkarzami, zbliżą się choć do poziomu brasiliany. Co innego w polityce, w której nie brakuje wyrobników, nudziarzy, pajaców, ale i postaci wybitnych.

Janusz Palikot należy do tych postaci, które bawią się w politykę. Człowiek, który poszedł z biznesu do polityki, który nie pobiera uposażenia poselskiego. Wiesław Kaczmarek, b. polityk SLD, w jednym z wywiadów przyznał, że poczynił błąd idąc przed laty w politykę. Dziś każdemu radzi, by sprawdził się w biznesie, na swoim, wtedy o wiele łatwiejszy jest przeskok do polityki przez duże P. Chyba że jesteś kandydatem na kandydata na premiera z ramienia PiS, to co innego.

Sobotni kongres małych i średnich przedsiębiorców „niezależne” media zgodnie przemilczały, tu i ówdzie, w prasie i na portalach, można było znaleźć powściągliwie wzmianki. Co ciekawe, roiło się pod nimi od komentarzy „Polaków- patriotów” i „Polaków- katolików”, którzy mają najwidoczniej za mało rozumku, by zapoznać się z sobotnimi postulatami Ruchu Palikota. Nie brakuje tam wyzwisk, jakimi można by zakasować margines z Dw. Centralnego! Podobnie ich mocodawcy, drwiący z majowych, 21 postulatów RP, dziś cichaczem usiłujący je zawłaszczać i traktować jako swoje. Dekalogu nie znają, w którym jedno z przykazań mówi: nie kradnij!

Palikot oznajmił, że chce wywołać wojnę światopoglądową. Dlaczego? Bo, jego zdaniem, dosyć w Polsce zgniłych „kompromisów”, zawieranych zgodnie z oczekiwaniami i wolą biskupów katolickich. Konkordat, rygorystyczna ustaw aborcyjna, Konstytucja (traktowana wybiórczo), nie wytrzymały próby czasu i trzeba je zmienić. Nic, tylko przyklasnąć! Jestem za zerwaniem konkordatu, ustawa aborcyjna nie jest kompromisem, jest notorycznie lekceważona (sprawa czternastolatki, dla której dopiero ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz znalazła ośrodek, w którym dokonano aborcji, wbrew protestom środowisk radiomaryjnych), o Konstytucji przypominają sobie od czasu do czasu politycy, stanowczo za rzadko. Jako obserwator sceny politycznej jestem kontent, że w ogóle doszło w naszym kraju do poruszenia kwestii światopoglądowych, które jeszcze kilka lat temu były tematem tabu, a o których swobodnie dyskutuje się za sprawą m.in. posłów Ruchu Palikota. Śmieszą mnie niezdarne próby PO, mające na celu wydobycie z zapomnienia b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, jako przeciwwagi do rzekomo nieobliczalnego Janusza Palikota. Kwaśniewski ma być wzorem cnót wszelakich, tylko patrzeć, jak powtórzy w każdym możliwym medium, że antyklerykalizm jest chorobą. Jeśli Olek nadal w to wierzy, to utwierdzi mnie w przekonaniu, jak nieuleczalnym nowotworem jest klerykalizm.

Januszowi Palikotowi podsunę pewną propozycję, którą wysłałem już do Romana Kotlińskiego. Przy okazji awantur o ustawę aborcyjną, zdewociałe posłanki dowodziły, że nie jest potrzebna aborcja. Bo to grzech, bo wedle sumienia nie ma wyboru, TRZEBA urodzić, zdrowe czy chore dziecko, to nie ma znaczenia. Słusznie zauważyła jedna z radiomaryjnych posłanek, że medycyna rozwinęła się do tego stopnia, że możliwe jest dziś leczenie płodu w łonie matki. Brawo! Bardzo dobrze, dostatecznie! Tylko kto dokonał takiego postępu w rozwoju nauki i medycyny: Kościół, biskupi, prawicowi politycy, kolejni władcy tronu piotrowego, czy postaci, dla których religijne dogmaty są zbiorem bajek, fantazji i chorych urojeń?

Leczenie płodu w łonie matki… to przyszłość, która pozwoli zmniejszyć umieralność niemowląt w Polsce. Jest ona, niestety, wysoka. Czytam dokument „Przyczyny martwych urodzeń i zgonów noworodków w Polsce w latach 2007-2009”, a więc w czasie, kiedy obiecano naiwnym Polakom Zieloną Wyspę, liberalizm itp. Raport jest zatrważający! Również inny, obejmujący większą ilość czasu raport nie napawa optymizmem.

Zdziwienie, szok, niedowierzanie? Przy polityce prorodzinnej, o której kolejny już rząd mówi, mówi i mówi, przy wtórze klechów, którzy przy braku zajęć w kruchcie skupili się na działalności biznesowej i politycznej? Badania prenatalne pozwolą stwierdzić, czy płód jest zdrowy, czy tez nie. Tyle że żyjemy w kraju, w którym kobietom odmawia się i takich badań! Dziwi to kogoś, skoro aptekarze nie chcą sprzedawać środków antykoncepcyjnych? Są lekarze, którzy odmawiają wykonania badań prenatalnych, uzasadniając, że… są to przesłanki do usunięcia ciąży! Badania te nie są tanie, ich cena wzrasta, kiedy nie są refundowane przez NFZ. Gościłem ostatnio na katolickim portalu, na którym odnalazłem m.in. sondę dotyczącą tych właśnie badań: 35% ankietowanych uznało, że badania prenatalne trwale uszkadzają płód… Posłanki z PiS i SP nie są widać świadome, że ich mowa o rozwoju medycyny nijak ma się do polskich realiów! Na palcach jednej ręki można policzyć specjalistyczne ośrodki w Polsce, w których można przeprowadzić operację płodu w macicy. Oczywiście nie ma pieniędzy na wyspecjalizowaną kadrę, an sprzęt, na wszystko… Nie brakuje pieniędzy na Kościół katolicki, na pomniki, dotacje, i inne pierdoły panów w czarnych sukienkach, z których pożytek żaden!

W 2005 roku, w Klinice Ginekologii i Położnictwa Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu wykonano pierwszą operację na płodzie chorym na rozszczep kręgosłupa. Ile kosztowała operacja, pozostawiam wnikliwym do odszukania. Jakie choroby płodu są w stanie leczyć nieliczne ośrodki w Polsce? - choroby utrudniające odpływ moczu - guzy w klatce piersiowej - przepuklina przeponowa - guz okolicy krzyżowo-ogonowej - wodogłowie - zamknięcie dróg oddechowych - płyn w klatce piersiowej - wrodzone wady serca - arytmia serca - przepuklina oponowo-rdzeniowa - rozszczep wargi i podniebienia - wady powłok brzusznych.

Można pomarzyć co prawda o takim ośrodku, jakim dysponują Amerykanie w Nashville, najlepszym na świecie. Najlepszym, ale i potwornie drogim. Kogo stać na kosztowne operacje, skoro nieliczni w Polsce mogą sobie pozwolić na badania prenatalne, test PAPP-A (cena od 240 złotych w górę), amniopunkcję (1300 złotych i więcej), biopsję trofoblastu (cena od 1500 złotych), czy kardocentezę (cena od 700 złotych wzwyż)?

Nie ma w Polsce pieniędzy na wyspecjalizowaną kadrę, zdolną do przeprowadzania operacji płodów, nie ma pieniędzy na kształcenie medyków, ale są środki na seminaria duchowne, na katechetów, szkoły salezjańskie, KUL, PAT. Tam nie wykształci się kadra, która rozwiąże problemy stojące przed Polską, ci ludzie nie zahamują liczy śmiertelności niemowląt, nie zahamują spadku liczby urodzeń w Polsce, nie są zdolni do niczego, co przyniesie pożytek Polsce. Janusz Palikot nie wywoła wojny światopoglądowej, jeśli głośno przedstawi Polakom wybór. Na co, Polacy, chcecie wydawać budżetowe pieniądze, kiedy słyszycie o potrzebie zaciskania pasa? Na Kościół katolicki, na biskupów, ich fundusze, na iluminację kościołów, czy też na wykwalifikowaną kadrę medyczną, która będzie w stanie uratować noworodka, bądź i płód w łonie matki?

 

wtorek, 1 listopada 2011

Katolicka histeria o aborcji

Przepychanki rozhisteryzowanych „patriotów” na Krakowskim Przedmieściu którzy za wszelką cenę zdawali się bronić krzyża ustawionego przed Pałacem Prezydenckim ujawniły całkowitą ignorancję kleru w kwestii sacrum. Biskupi nie potrafili- nie chcieli?- zająć stanowiska w tej sprawie. Lakoniczne oświadczenie Rady Biskupów Diecezjalnych było niczym innym jak umyciem rąk. Mnie natomiast rozbawił abp. Józef Michalik oznajmiając że Kościół nie jest kompetentny do podejmowania działań w tej sprawie… Krzyż stojący przed Pałacem okazał się dla jaśnie pana „tą sprawą”. O pewnych sprawach ludzkich mówi się „te rzeczy”, czyżby więc sprawę miał arcybiskup w…?

Co innego gdyby sprawa dotyczyła pieniędzy, ziemi, przywilejów i tego wszystkiego co zajmuje Kościół. Nie raz i nie dwa spotkałem się z opiniami że katolicka sekta uzurpuje sobie prawo niemal do wszystkiego podpierając się Chrystusem, tymczasem pierwszych chrześcijan unicestwiono. To co wyrosło po nich nijak się ma do nauk głoszonych przez syna bożego, katolicy poszli inną, błędną drogą. Swoją drogą dziwne wydaje mi się wycieranie sobie przez Kościół gęby Chrystusem w każdej sprawie mimo że nie zostawił on najmniejszych nawet wytycznych w kluczowych dziś kwestiach. Nic nie szkodzi, Kościół umiejętnie manipuluje i potrafi zastraszyć wiernych.

Kilka dni temu podniosła się histeria moralizatorów, katolickich cenzorów, bo raziła ich w oczy książka autorstwa Kazimiery Szczuki i Kasi Bratkowskiej . „Duża książka o aborcji” pod naciskiem garstki osób urażonych obecnością twórczości dziewczyn szefowie Empiku zdecydowali się przenieść z pólek dla młodzieży na półki dla dorosłych. Konia z rzędem temu kto wyjaśni w jaki sposób sprzedawcy określają kto kwalifikuje się do grupy pierwszej a kto do drugiej. Zapędy cenzorskie sieci Empik to nie nowość. W 2008 roku Monika Marianowicz pełniąca funkcję PR & Event Director Empiku oświadczyła iż z przyczyn ekonomicznych z sieci zniknie m.in. „Twój weekend” oraz rozbierane magazyny wydawnictwa „Pink Press”. Nie pomogły interwencje prezesa wydawnictwa Jarosława Endera, Marianowicz twierdziła że lepsze wyniki sprzedaży na dziale prasy po usunięciu pism erotycznych potwierdziły zasadność takiego działania, a wzrost obrotów innych magazynów pokrywa z nadwyżką stratę obrotu pism erotycznych. Przedni żart , z pewnością czytelnicy rzucili się na zakurzone „dzieła” katolickich autorów i twórczości poświęconej JP2 które zalegają miesiącami i pies z kulawą nogą się nimi nie interesuje.
Kogo raziła w oczy książka? Środowiska skrajnej, konserwatywnej prawicy przede wszystkim, kler, jego pomagierów i wszystkich tych niezdolnych do logicznego myślenia wrzeszczących o „promocji aborcji”. Zawsze zastanawiała mnie histeria towarzysząca przy pojawieniu się na rynku normalnych, pożytecznych publikacji bo za taką uważam też książkę Kazi i Kasi. Promocja aborcji? Czytając i słuchając komentarze przeróżnych tępogłowych ogarnia mnie przerażenie: skąd w Polsce tylu ograniczonych umysłowo, niezdolnych do samodzielnego i logicznego myślenia? Wg nich książka zachęca do aborcji młodzież, dlatego trzeba ją przestawić na półkę dla dorosłych! A tych już nie będzie kusiła? Jak wyglądają w oczach nawiedzonych młodzi ludzie, jako niedorozwinięte bydlęta, niezdolne do samodzielnego myślenia, nieświadome co to jest ciążą, co to jest skrobanka, którym bodźca do działania- czyli usunięcia ciąży- da wspomniana książka? Jeśli aż tak są ograniczeni wyznawcy katolicyzmu made In Poland to jestem spokojny, świecka Polska nastąpi szybciej niż myślałem. Jeśli sugeruje się że książkę należy wycofać uzasadniając że nie jest ona odpowiednia dla młodzieży , nawet nie dla dorosłych, o dzieciach to już nawet nie mówiąc, że książka to koszmar który ma na celu wystraszyć i zniechęcić dziewczyny do związku emocjonalnego z chłopakiem i zachęcić do dokonania NIELEGALNEJ ABORCJI to trzeba tylko postukać się w czoło. Oceny takie poddają w wątpliwość wiedzę kiedy aborcja jest dostępna, zatem dla przypomnienia dla zapominalskich:


W 1993 roku określono kiedy możliwe jest usunięcie ciąży:

- kiedy stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety
-kiedy badania prenatalne (którym kobietom się odmawia!) lub inne przesłanki medyczne wskazują na uszkodzenie płodu
-kiedy zachodzi podejrzenie że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Czytam i nie mogę wyjść z podziwu dla ludzkiej głupoty która krzyczy że książka jest nakłanianiem do dokonania przestępstwa, do MORDOWANIA dzieci, a kierowanie jej do katolickiej młodzieży to po prostu szok i powinno iść się siedzieć za wydanie tej książki i jej promocję. Panie i panowie, powiem w języku który królował w wiosce w której się wychowałem: pojebało was czy tylko udajecie? Czego zatem uczyło się dziatwę na zajęciach „Przygotowanie do życia w rodzinie”? Że dwa motylki… ? Od kiedy to zygota jest dzieckiem, może wiecie coś czego nie wiem ja, czego nie wiedzą kobiety? Że Kościół uznaje ze plemnik to też człowiek?


Historii przypomnienia ciąg dalszy:

1990- Zjazd „Solidarności” popiera restrykcyjne projekty ustaw, w tym likwidację Komisji Kobiet
1992- Nie dochodzi do referendum w sprawie aborcji mimo zebrania ponad miliona podpisów pod pomysłem
1996-1997 TK uznał niezgodność z Konstytucją ustawy dopuszczającej aborcję ze względów społecznych
1999- Zaostrzono Kodeks Karny oraz znowelizowano ustawę o zawodzie lekarza dotyczącą badań prenatalnych. Zaostrzono kary za spowodowanie uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażających jego życiu
2007- Próba zapisu w Konstytucji zapisu o prawnej ochronie życia poczętego

Od lat powtarza się że obowiązująca ustaw aborcyjna to dobry kompromis. Nie wiem niestety pomiędzy kim a kim został zawarty: miedzy Glempem i Głódziem, Glempem i papieżem, Pieronkiem i Michalikiem? Kiedy środowiska nieklerykalne podejmowały kwestię złagodzenia ustawy aborcyjnej prawica podnosiła krzyk ze podnosi się rękę na kompromis, naukę społeczną Kościoła i papieża. Kiedy oni majstrowali przy ustawie wszystko w ich mniemaniu było jak najbardziej w porządku. Jeśli to kompromis to proponuję przepytać marszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, przed laty posła Zjednoczenia Chrześcijańsko Narodowego (tacy katoliccy talibowie) zaangażowanego w rzecz całkowitego zakazu aborcji na jakie ustępstwa poszła Polska a na jakie Kościół katolicki który nie wiedzieć czemu był stroną w sprawie? I dlaczego dziś on i jemu podobni usiłują kompromis ten łamać z niekorzyścią dla Polski a z profitami dla kleru? Kiedy o zdanie pytane będą zainteresowane czyli kobiety, bynajmniej nie zakonnice? Pamiętam jak za nieboszczki komuny zupełnie naturalna była obecność w bibliotece w szkole podstawowej książki „Jak powstaje życie”. Dziś zamiast niej dziatwa ma wizerunki papieża Jana Pawła II, miast edukacji seksualnej lekcje katolickiej religii… Co z nich rośnie widać na każdym kroku. Dziś Michalina Wisłocka nie opublikowałaby swej „Sztuki kochania” a Zbigniew Lew- Starowicz „Seksu partnerskiego” z przyczyn wiadomych…

Cieszę się że Janusz Palikot nie zasypia gruszek w popiele, trzyma rękę na pulsie i działa. W przeciwieństwie do rządu którego w zasadzie jeszcze nie ma i który nic nie robi. Bo po co skoro nie ma problemów a nad krajem czuwa Chrystus król?.. Janusz będzie domagał się by książka Szczuki i Bratkowskiej, tak kłująca w oczy prawdą katoprawicę, znalazła się w kanonie podręczników szkolnych. Brawo! Najwyższa pora pokazać klerowi ze nie oni, bezdzietne prawiczki, będą kreować naukę wychowania seksualnego , że nie oni i ich pomagierzy narzucać będą swoją chorą wolę. Janusz zmobilizował ludzi którzy ślą maile do Empiku bo chce przekonać się, czy Empik rzeczywiście podjął decyzję o przeniesieniu książki z działu dla młodzieży pod wpływem opinii publicznej wyrażonej w przysyłanych do niego listach, czy być może – co najbardziej prawdopodobne- pod wpływem nacisków Kościoła. Co zrobią szefowie Empik-u kiedy otrzymają kilkakrotnie więcej głosów nawołujących do przywrócenia książki do działu sprzedaży dla młodzieży? Niech nie łudzą się że sprawa przycichnie, ludzie mają pamięć i dobrą i długą.

W 2008 roku minister zdrowia Ewa Kopacz wskazała ośrodek w którym czternastolatka spełniająca ustawowe wymogi do usunięcia ciąży mogła ją usunąć. Minister Kopacz, zainteresowana nastolatka oraz jej matka zgłosiły się do Rzecznika Praw Pacjenta przy ministrze zdrowia. Nastolatka i jej matka, prawna opiekunka, oznajmiły że chcą dokonać usunięcia ciąży. Bo okazało się że w kilku szpitalach w Polsce - wbrew obowiązującej ustawie, wbrew prawu!- odmówiono dokonania zabiegu. Lekarzy nie spotkały żadne konsekwencje. Dziennikarze katoprawicy nie drążyli tematu, nie oskarżyli lekarzy o łamanie kompromisu kościelnego i wolę kościelnych hierarchów którzy przed laty dali przyzwolenie na określone warunki usuwania ciąży. Lekarze sprzeciwili się nie tylko woli zainteresowanej zabiegiem ale tez i Kościoła… Tylko czekać na takie historie jak przypadek 12-letniej Fawziyi Abdullah Youssef z Jemenu która jako 11-letnia dziewczynka została sprzedana przez swoich rodziców dwa razy starszemu farmerowi z Arabii Saudyjskiej. Niedługo po ślubie nastolatka zaszła w ciążę, po czym zmarła po trzech dniach bolesnego, wyczerpującego porodu. Fawziyie i jej nienarodzone dziecko zabił silny krwotok wewnętrzny. To nie obchodzi katolickich fundamentalistów idących ręka w rękę ze swoimi islamskimi odpowiednikami. Ich interesuje wypowiadanie się w imieniu nienarodzonych lub zmarłych. Żywi głosu nie mają bo dla nich to przypadkowe społeczeństwo.

Pomyśleć że bogobojna i pruderyjna prawica nie myśli o niczym innym tylko o kobiecym brzuchu i jej d… Anna Sobecka powiedziała kiedyś że seks( który jest niezbędny do poczęcia) jest z natury zły bo nie rozwija. Tacy jak ona usiłują decydować o losie nieuświadomionych kobiet…