Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wielodzietność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wielodzietność. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 stycznia 2013

Wielodzietność czy bezdzietność?

Cywilizacja śmierci. Tym sloganem politycy, dziennikarze katoparwicy i hierarchowie katoliccy uwielbiają operować. Przed paroma dniami o sprzyjanie tej cywilizacji został posądzony Jurek Owsiak, przez nieomylnego Tomasza Terlikowskiego. Terlikowski publicznie kłamie, bądź udaje, że nie istnieje tajna watykańska instrukcja Crimen Sollicitationis, określająca sposób chronienia księży pedofilów przez Kościół katolicki. Człowiek ten nie był i nie będzie wiarygodny, czekam na jego dalsze kłamstwa. Co i kto kryje się za cywilizacją śmierci? Oczywiście "lewactwo", szeroko pojęta lewica do pary z liberałami, depcząca katolickie wartości, nauczanie Kościoła katolickiego i mająca za nic katolicką definicję rodziny, a hołdująca związkom partnerskim. Oczywiście homoseksualnym. Jurek Owsiak wywołał wrzask małych i jeszcze mniejszych Terlikowskich swoją opinią na temat eutanazji. Okazuje się, że możesz mieć, jakie chcesz, poglądy, pod warunkiem, że będą one od a do zet katolickie. Dziwnym trafem przeciwnicy eutanazji są za przywróceniem kary śmierci, tak im dopomóż Bóg...

W Polsce od 2005 roku rządzi prawica, uległa wobec Kościoła, traktująca biskupów niczym członków rządu, spełniająca ich wszystkie żądania i życzenia. Skutek tego sojuszu, szkodliwego dla kraju, ponoszą wszyscy mieszkańcy Polski: katolicy, innowiercy, ateiści, zamożni, biedni, wielo- i bezdzietni. Od wielu lat trwa mowa- trawa o tzw. polityce prorodzinnej. Poza wprowadzeniem becikowego przez rząd Kaczyńskiego nie zrobiono absolutnie nic, by wspomóc wielodzietność. Nie chodzi o to, by machać przed nosem pieniędzmi, zachęcając ekonomicznymi bonusami, lecz o warunki do godnego życia i wychowywania potomstwa. W kraju takim, jak Polska, dla ogromnej większości Polaków wielodzietność to skazywanie się na biedę. Coraz częściej posiadanie pracy nie gwarantuje zatrudnionym tego, że unikną ubóstwa. W Polsce co szósty zatrudniony kwalifikowany jest do grupy „working poor”, czyli pracujących biedaków. Najbardziej zagrożone biedą są rodziny wielodzietne. Coraz częściej pary decydują się na jedno dziecko, labo wcale. Bańczuczne zapowiedzi Antoniego Macierewicza, który marzył o Polsce z 40 milionami obywateli można dziś między bajki włożyć. Czekam, kiedy Antoni powoła komisję ds. przeciwdziałania bezdzietności? Tak na marginesie: Polska nie jest krajem równych szans, w którym wszyscy mają ten sam start. Istnieją nierówności, podziały, pielęgnowany jest dziki kapitalizm, w którym potrzebni są do pracy za minimalną płacę, na umowach śmieciowych, na czas określony. Kasjerka z Biedronki, z mężem stróżem zakładająca rodzinę, marząca o trójce dzieci? Nie każdy otrzymuje 240 tys. złotych za szkody wyrządzone przez komunę, nie każdy ma tatę byłego prezydenta z zarobkami w wysokości 50 tys. złotych miesięcznie, nie każdy ma tatę elektryka, wykładającego w różnych zakątkach świata, nie za darmo oczywiście.

W roku 2004 w Polsce urodziło się 356 tys. dzieci, prognoza na rok 2030 to 232 tys. narodzin. W ciągu 20 lat liczba rodzących się dzieci spadła o połowę i dalej maleje. Jesteśmy świadkami katastrofy demograficznej której skutki odczujemy za kilkadziesiąt lat. Ratunkiem dla gospodarki oraz narzuconego niewydolnego systemu emerytalnego mają być imigranci podejmujący pracę w Polsce. Z tymi imigrantami bym nie przesadzał, bo nie po to przyjeżdżają do Polski Abdule, Amrity i Jingi, by harować za psie pieniądze u Polaków; otwierają własne biznesy. Przybyszki zza wschodniej granicy w ogromnej większości zasuwają na szmacie, lub zasilają agencje towarzyskie. Nie zapowiada się więc tak różowo, jak przewidują hurraoptymiści. Okazuje się bowiem, że spadek dzietności wcale się nie zakończył, on ciągle trwa, to proces, którego w obecnej Polsce nikt nie powstrzyma, nawet nakazami. A propos: ilu w PiS, tak rzekomo martwiącym się o dzietność, jest posłów i posłanek nie posiadających potomstwa?

Co spowodowało, że młodzi nie chcą płodzić? Wymienia się postawienie na karierę, dalsze kształcenie, problemy na rynku pracy, ciągle się pogorszającym, wysokie koszty życia i wychowania potomstwa, brak wsparcia państwa, nieprzychylność pracodawców, patrzących krzywym okiem na urlopy macierzyńskie i kobiety w ciąży, że o konieczności płacenia pensji młodej mamie nie wspomnę. Ostrożne szacunki mówią, że do roku 2020 można oczekiwać niewielkiego wzrostu dzietności, do wartości około 1,2. Ale to i tak oznacza, że tak niski poziom dzietności nie zapewni zastępowalności pokoleń. Nie będzie przyrostu naturalnego, bo czy jest nim "przyrost naturalny ujemny?". Po roku 2020, przy obecnych tendencjach, liczba Polaków będzie spadała. Do 2020 nasz ilość zmniejszy się o milion osób, po kolejnych dziesięciu latach, w 2030, będzie nas mniej o kolejne półtorej miliona. W 2030 ma nas być nieco ponad 35 milionów obywateli! Coraz mniejsza dzietność i zwiększająca się długość życia spowoduje starzenie się społeczeństwa: do 2030 roku średni wiek Polaka będzie wynosił 45 lat (dziś jest to 36 lat). Jednocześnie malała będzie ilość młodzieży w wieku 16-24 lat, Zachwiane będą proporcje ludności w wieku produkcyjnym i poprodukcyjnym: nie będzie miał kto pracować na emerytury seniorów. Dziś nie mówi się tego głośno, ale rząd w przyszłości zmuszony będzie podnieść wiek emerytalny, ustawa 67 nie wystarczy. Niewesołe perspektywy: emerytura w wieku 80 lat? Po 2020 roku liczba osób w wieku 85 i więcej lat sięgnie do 800 tysięcy. OFE, emerytury pod palmami? Tak, dla prezesów funduszy!

Guru polskich liberałów, Leszek Balcerowicz, wyznał przed laty, że rozbudowane państwo socjalne jest wynikiem złej i niemoralnej polityki, a jego zwolennicy i twórcy nie mają prawa do okazywania moralnej wyższości wobec tych, którzy się im przeciwstawiają. A czym jest państwo, pozostawiające obywateli samym sobie, tłumaczące wszystko niewidzialną ręką rynku, coraz bardziej nie potrafiące zaspokoić podstawowych potrzeb większości, a spełniające zachcianki mniejszości, kleru katolickiego, który niczego nie wytwarza, nic nie produkuje i nie płodzi? Zastanawia mnie, dlaczego SLD, bądź Ruch Palikota nie uświadamiają Polaków kwestią wyboru: na co państwo ma wydawać pieniądze? Czy na fanaberie kleru katolickiego, finansowanie ich składek na ubezpieczenie społeczne (kler jakoś nie martwi się o swoje emerytury, choć księżą oficjalnie potomstwa nie posiadają), czy też na wspomaganie młodych małżeństw, par i wolnych związków, decydujących się na więcej niż dwoje dzieci? Polska bez kleru i Kościoła przeżyje i poradzi sobie w świecie, ale bez świeżego narybku i dziatek daleko nie zajdzie.Nie pomogą próby zmuszania do posiadania potomstwa, jakiekolwiek podatki, jak bykowe itp. Nie tędy droga. Nie przymus, a zachęta. Rząd, który wspomoże czynem, a nie słowem, polską rodzinę, zapewnioną będzie miał wdzięczność wyborców na długie lata. Obawiam się jednak, że nieprędko to nastąpi.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

wtorek, 12 lipca 2011

Jaka rodzina?

Niemal każda partia prawicowa w kampaniach wyborczych pochyla się z udawaną troską nad losem polskiej rodziny prześcigając się w składaniu obietnic czego to nie zrobi by żyło się lepiej. Cóż, ostatnie wydarzenia ( poturbowana dziennikarka na Jasnej Górze i kłamliwe tłumaczenia toruńskiego biznesmena Tadeusza Rydzyka który tylko patrzeć jak oznajmi że to ona rozdawała razy) pozwalają sugerować że politykom chodzi o inną rodzinę. Radia Maryja oczywiście. Co po obietnicach polityków składających je przy okazji wyborów? Pożywka dla naiwnych łudzących się że ktoś ich losem i ich dzieci się zainteresuje. Prawda jest natomiast taka że Polski nie stać na wszelakie prorodzinne polityki, zasiłki, zapomogi i ulgi. Chyba że skieruje się na ten cel środki od lat kierowane do wciąż nienasyconego polskiego Kościoła. Tego samego w którym jeden z jego hierarchów twierdzi że rodzina w Polsce jest niedowartościowana.

Abp. Józef Michalik który z obłudną troską martwi się wielodzietnymi rodzinami oburza się że państwo nie wspiera ich i nie hołubi. Politycy rządzący Polską czują jakiś niezrozumiały, paniczny lęk przed klerem więc żaden z nich nie zadał dla hierarchy pytania dlaczego to nie Kościół a państwo ma ponosić koszta? To Kościół żąda wręcz by płodzić jak największa liczbę dzieci. Komisja Episkopatu niemal na każdym zebraniu udaje że zajmuje się rodziną i kwestiami z nią związanymi. Rzeczywiście, 90 bezdzietnych kawalerów zna rozwiązania wszelkich problemów… Oczywiście żądanie otwarcia się na polską wielodzietną rodzinę jest tematem przewodnim takich nic nie znaczących spotkań, podobnie jak i przeciwdziałanie przemocy wobec dzieci, o ochronie ich przed pornografią. Niestety nie dostrzegłem nigdy punktu który byłby najbardziej istotny: ochrony dzieci przed księdzem pedofilem i molestowaniem seksualnym, rodziny zaś w ogóle przed klerem. Ba, tyle że ktoś kler musi utrzymywać. Jeszcze czyni to państwo polskie. Jeszcze, ale kto wie co czeka bezdzietnych kawalerów jutro, za rok?

W trakcie nieudolnych dyskusji mowa- trawa nie usłyszałem pytania : dlaczego po 1989 roku w Polsce buduje się wielki obóz pracy na rzecz zachodniego i kościelnego kapitału, dlaczego tez zniszczono warunki by wielodzietnym żyło się powyżej przeciętnej? Urodziłem się i spędziłem dzieciństwo za nieboszczki komuny, rodzice mieli nas troje, stać było ich na utrzymanie nas, na mieszkanie. Ba, był czas że to ojciec był żywicielem rodziny mama zaś mogła skupić się na prowadzeniu domu. Kto dziś, prócz posła, senatora czy innego ważniaka stać na trójkę dzieci i niepracującą żonę? Nie posiadam potomstwa i nie planuję go w bliższym czy dalszym czasie. Tak, NIE PLANUJĘ bo to musi być moja i kobiety decyzja, nie zdajemy się na watykańską ruletkę i kościelne nakazy sami planując swoją przyszłość. Tymczasem kler katolicki i katoprawicowi politycy usiłują grać rodziną. Najpierw wprowadzili religię do szkół, doprowadzili do katastrofy poziom edukacji, wyrzucili ze szkół jako takie przygotowanie do życia w rodzinie, dorosłych ludzi uczą bzdur na tzw. naukach przedmałżeńskich, doprowadzili do rozkwitu podziemie aborcyjne pozbawiając kobietę prawa do usunięcia ciąży, tylko patrzeć jak będą żądali zakazu antykoncepcji, wolnych związków… Kiedy zaczną zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy zmuszającym Polaków do posiadania minimum czwórki dzieci? Zabiegani ludzie nie mają głowy do zajmowania się polityką i wpływania na jakość życia politycznego w Polsce. Oni muszą zasuwać od rana do nocy, martwić się o byt swój i dzieci. Od czasu do czasu ofiarując „co łaska” na kościelną tacę oczywiście. I o takim społeczeństwie marzy Kościół! Mnie śmieszy powtarzany co jakiś czas dramatyczny apel o ochronę polskiej rodziny ponieważ przeróżne wrogie Polsce siły promują homoseksualizm. Tak, widzę na każdym rogu w Warszawie i w miastach w których bywam postacie rozdające ulotki z których wynika że rodzina jest be, dzieci są dwa razy be a ich matka be do potęgi entej. Co kto promuje w Polsce widać- i słychać!- w lokalach stojących blisko kościelnych wież, darmowa pobudka o 7 czy nawet i 6 rano. Martwicie się panowie księżą o polskie rodziny? Zabawne, bo ja widzę że jedynie o swoje d… Dramatyczne apele o niżu demograficznym wzbudzają uśmiech politowania. Cóż to, Polsce grozi wyludnienie? Przecież to katolicki raj z takim mozołem niszczony przez kler i ich politycznych pomagierów. I jak to, uszczęśliwiony katolicki lud nie płodzi i nie chce płodzić dzieci? By nabić kościelną kiesę przy okazji chrztów, bierzmowań, slubów, pogrzebów i szereg innych okazji których kler nie przepuści? Jednym z pozbawionym sensu, idiotycznym argumentem jest i taki że jeśli będzie nas Polaków mało to i małe będą nasze emerytury. Zabawne, ale przy okazji przepychanek z OFE ci sami ludzie prawicy wrzeszczeli że to zamach na nasze indywidualne konta od których( a nie od ilości mieszkańców czy liczby posiadanych dzieci) zależy wysokość polskich emerytur. Ha, gubicie się panowie i plączecie. Wielkość emerytur nie martwi kościelnych hierarchów jak i kler katolicki. Kasa, Misiu, kasa! Jak mawiał były selekcjoner kadry w piłkę nożną. Bez pieniędzy nie będzie udanej rodziny, nie będzie warunków do jej wychowania. Jeśli ktoś twierdzi że jest wprost przeciwnie, że jest inaczej to niech przepisze wszystko na biednych i płodzi, płodzi, płodzi… Polsce nie jest potrzebna promocja dzieciorobów którzy swoje wpadki z kobietą usiłują wynosić do rangi cnoty ( jak pewien katolicki publicysta z charakterystycznym wytrzeszczem oczu), nie jest nam potrzebna rodzina która charakteryzuje się biedą i brakiem środków do życia. Jest to zaś jak najbardziej w interesie Kościoła katolickiego który wie doskonale że rządzi się znakomicie duszyczkami biednymi. Bieda to brak dostępu nie tylko do kultury czy porządnej edukacji ale też i pozbawienie radości życia. To smutki których mieć nie trzeba. Kościół ma to gdzieś, przecież życie doczesne jest nic nie warte… dla owieczki oczywiście, bo hierarchowie bardzo dbają by swój poziom życia utrzymywać na najwyższym poziomie.

Mnie nie interesują dofinansowania polskich rodzin, w tym dla mojej, nie becikowe zachęci mnie do posiadania licznego potomstwa. Tego nie powinno i nie może regulować państwo, to powinna być wewnętrzna potrzeba do posiadania dzieci a nie przymusowy nakaz. Jak można manipulować dowodząc że Polska musi mieć większą liczbę obywateli bo nie podoła ekonomicznie? To jak to, w Europie i na świecie wszystkie kraje mają niemal 40 milionów mieszkańców, nie ma krajów o mniejszej liczbie ludności, nie uczyli tego polityków na kościelnych seminariach? Są kraje mające znacznie mniej ludności i mają się dobrze. Pozbawione są kościelnych „ekspertów” których nikt nie chce tam widzieć, oglądać ani tym bardziej słuchać. Ale to cywilizacja śmierci, nihilizm, zmuszający do aborcji i eutanazji oczywiście którzy nie czczą papieża Polaka… U nas posłowie i kler nie mają nawet bladego pojęcia z jakimi problemami muszą borykać się Polacy. W jaki to sposób premier, rząd, posłowie czy Kościół chcieliby zmusić pracodawców by ci nastawili się na ich utopijną politykę prorodzinną? Statystyki mówią o ogromnej liczbie zatrudnionych na umowy zlecenia, o dzieło, czy na czas określony. Do założenia rodziny potrzebna jest natomiast stabilizacja. Pól biedy jeśli są dziadkowie, rodzice, teściowie którzy pomogą finansowo ale ci wiecznie żyć przecież nie będą. Jak więc ma wyglądać polityka prorodzinna jeśli zachodnia korporacja rzuca kłody pod nogi odchodzącemu z pracy młodemu człowiekowi mającemu kredyt do spłacenia który wraz z małżonką opuszcza Polskę bo znalazł pracę za granicą? Polska to nie tylko socjalny Sejm i Senat, to nie tylko ministerialne stołki i zabezpieczenie dla garstki mającej przywileje o jakich nie śniło się w czasach realnego socjalizmu. Do czego dążą nieodpowiedzialni politycy w Polsce, do powstania państwa najemnych biedaków? Gdzie oni mieliby mieszkać skoro na wysokim poziomie stoi u nas jedynie budowa pomników papieża Polaka i kościołów? Gdzie mieliby- i za ile!- pracować? Na kościelnej pańszczyźnie za miskę zupy? Pomoc dla rodziny ma płynąć przez przejadający państwowe dotacje kościelny Caritas? Miłe perspektywy... O rodzinę należałoby dbać tak jak polski prawi i sprawiedliwy patriota Jacek Kurski który oburzony na władze samorządowe postanowił zabrać rodzinę do zepsutej Brukseli. Czyżby nie odpowiadał im katolicka Polska?