wtorek, 31 maja 2016

Szeryf bierze się za Polańskiego

Zbigniew Ziobro skierował do Sądu Najwyższego kasację ws. ekstradycji Polańskiego.O co chodzi? Pan Zbyszek ma za złe krakowskiemu sądowi, że ten nie wydał decyzji o ekstradycji znanego reżysera w ręce wymiaru sprawiedliwości USA. Ziobro dowodzi, że decyzja sądu była skandaliczna, bo chodzi o wydanie człowieka, który dopuścił się czynu zabronionego i okrutnego wobec dziecka w 1977 roku. Tylko bić brawo, ale czy intencje Ziobry są aby na pewno szczere i bez podtekstów?

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi albo o pieniadze , albo o odwórcenie uwagi od swoich i o ich krycie. W tym przypadku mamy do czynienia z tym drugim. Chciałoby się tylko przyklasnąć decyzji Ziobry, którą gorąco wspiera minister- koordynator służb specjalnych (dziś Świtowy Dzień Bez Papierosa- pan Mariusz palił jak smok czy się powstrzymał?), ale ja tu widzę drugie dno typowe dla polityki PiS: wyłudzacz pieniędzy (Dorota Kania). gej (wielu księży), pedofił (Wesołowski, Gil) malwersant finansowy (Bierecki) jest dobry, gdy pochodzi z obozu katoprawicy, a zły, gdy nie należy do tej kliki. Zły jest w tym przypadku  Roman Polański. Czynu Polańskiego nie chwaliłem nigdy i nie pochwalę, miał chęć na seks analny- mógł wynająć sobie panią do towarzystwa zajmującą się tą wąską specjalizacją zamiast zabawiać się z nieletnią. I nie jest na miejscu tłumaczenie, że ona się na to zgodziła.

Zbigniew Ziobro powiedział sprawdzam, rzucil wyzwanie opozycji, przede wszystkim PO i środowisku skupionemu wokół "Gazety Wyborczej". Przecież jakiś czas temu Polański mógł liczyć na słowa wsparcia z tej strony i były to cieple słowa poparte stwierdzeniami, że jego ofiara sprzed lat dawno mu wybaczyła. I tu dochodzę do drugiego dna polityki Ziobry: ani słowem nie zająknął się pan Zbyszek, że w Polsce powinny rozpocząć się prace nad zaostrzeniem kar dla pedofilów, rónież tych w sutannach, że zniknie bariera przedawnienia, że zbrodnie pedofillskie będą ścigane dopóty, dopóki sprawcy tej ohydnej zbrodni nie umrą. Wtedy będzie można sprawę zamknąć. Tymczasem z ust Ziobry nic takiego nie usłyszałem! Dlaczego, co stanęło na przeszkodzie niezłomnemu szeryfowi by spróbować zaostrzyć prawo? Dlaczego nie wpłynie na swoich kolegów w PiS by ci złożyli projekt ustawy bezwględnie karzącej pedofilów?

Czekam na propzycje, by pedofile w sutannach zostali pozbawieni praw emerytalnych, by trafiali do zamkniętych, specjalistycznych ośrodków na leczenie a po jego zkaończeniu trafiali na zasłużoną karę za kratki. Oczywiście nie było żadnego przedawnienia, a sprawcy pionosiliby prócz odpowiedzialności karnej również odpowiedzialność finansową. Tylko o czym ja tu marzę, o czym piszę? Przecież księża zyją w celibacie, więc o jakiej pedofilii mowa? No i niech ktoś z obrońców Polańskiego zacznie mówić o pedofilach w sutannach, natychmiast podniesie się lament katoprawicy o ataku na Kościół i na niewinnych, biednych księży.


Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 


poniedziałek, 30 maja 2016

Sprzedać Kościołowi, czyli stracić

Krakowscy radni zdecydowali, że jakimś cudem niepotrzebna dla miasta działka przy Centrum Jana Pawła II zostanie sprzedany Kościołowi katolickiemu za całe 70 tys. złotych! Ziemię wartą ponad 3 miliony złotych oddano Kościołowi w zasadzie za free, radni robili z siebie głupa tłumacząc, że cena jest niska, bo nabywca prowadzi działalność charytatywną, opiekuńczą i oświatową, zatem przysługuje mu 98 procentowy rabat. Ile na to Kościół otrzymuje z budżetu Krakowa i w jakiej wysokości otrzymuje granty od wojewody a ile wydaje na te działalności- radni już nie podali do wiadomości.

Wydawało się, że po likwidacji Komisji Majątkowej za rządów Donalda Tuska nie będzie już w Polsce budzących kontrowersje interesów na linii państwo- Kościół, ale tak się tylko wydawało. Obecny rząd robi wszystko, by swoim bożkom w sutannach przychylić nieba i zrobić im raj na ziemi, usłużni samorządowcy zaprawieni we włażeniu w tyłki klerowi robią to jeszcze bardziej sumiennie. Po co było w ogóle sprzedawać ten teren, jaki był w tym interes państwa i miasta Krakowa, jak wynikła z tego korzyść dla mieszkańców? Kolejny świetny biznes zrobili za to hierarchowie, konkretnie Stanisław Dziwisz i podległa mu kuria, bo to jest krakowski Kościół katolicki, nikt inny na tym nie zyskał. Stracili mieszkańcy, miasto, za to zyskał starszy pan w sutannie.

Na portalu społecznościowym Facebook wdaliśmy się w dyskusję, tematem była oczywiście „sprzedaż” krakowskiej ziemi. Stwierdziłem, że jak tak mają wyglądać transakcje w Polsce, to ja chętnie też kupię ziemię od samorządu krakowskiego po takiej cenie, na co zareagował pewien katecheta stwierdzeniem, że lewakom ślinka leci i że mogą co najwyżej nóżkami potupać. Zero refleksji u tego człowieka nad naszym majątkiem państwowym, nad okradaniem bezczelnie Polski przez Kościół z dóbr wypracowanych przez naszych przodków, tylko przytakiwanie słowom kleru i przyjmowanie z aplauzem do wiadomości takich transakcji jak ta w Krakowie. By sprowadzić nawiedzonego katechetę na ziemie, zaproponowałem mu układ, biznes: czy sprzeda mi pan swój dobytek za 1% wartości? I pan katecheta przestał pisać farmazony. Zbystrzał bardzo! Szybciutko napisał, że Kościół to nie jednostki, że to ludzie, wspólnota itp. stare śpiewki. Zaproponowałem zatem, że kupie majątek katechety za 2% wartości, moja strata! Katecheta nie potrafił się wykręcić, nie udzielił mi odpowiedzi, jakoś nie był skory do biznesu. Co mi zatem pozostało? Odpisać mu, że Indian nie pytano, czy chcą cokolwiek oddać na "dzieło boże” to samo było ze Słowianami.

 Alkoholik Głódź „kupuje" pałacyk za pieniądze wiernych na własne potrzeby, durni samorządowcy "sprzedają" w Krakowie nieruchomości za śmieszne ceny a ja zastanawiam się nad ich głupotą i czymś innym: nie wiedziałem, że wiara w katolickiego Boga , którego królestwo jest nie z tego świata, wymaga od świeckich tylu poświeceń finansowych na ziemi!

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

piątek, 27 maja 2016

Mowa nienawiści uzupełniona językiem głupoty

Za czasów rządów koalicji PO- PSL bezradna opozycja (PiS) i wspierający ją dziennikarze często posługiwali się terminem „mowa nienawiści”. Pod ten zgrabnie uknuty termin wrzucali wszystko, każdą, najmniejszą nawet wypowiedź nie po swej myśli, godzącą w PiS, Jarosława czy Lecha Kaczyńskiego wrzucali do worka z napisem „Mowa nienawiści” i robili rajd po mediach. A media, jak to media, z otwartymi rękami przyjmowały do siebie biednych, roztrzęsionych opozycjonistów szukających schronienia przed nienawistnikami.

Czasy się zmieniły, dzisiaj PiS jest przy władzy i nastąpiła zmiana frontu. Nie ma już mowy nienawiści, teraz paniska rządzące pełną gębą używają najczystszej, nie tylko poprawnej ale wzorcowej wręcz polszczyzny. Uszy chłoną  piękną, szeleszczącą polską mowę autorstwa polityków PiS, oczy czytają zdania przelane na papier i zachodzą łzami… ze śmiechu! Mowa nienawiści? O nie, bynajmniej… To jest mowa głupoty! Występy posłanki Pawłowiczówny, Krynickiej i wielu im podobnych indywiduów to nie jest nic nowego i niezwykłego, śmiem twierdzić, że będziemy świadkami jeszcze większych bredni wygłaszanych przez polityków PiS.

Skąd u katolickich podobno posłów tak prymitywny język, budzący uśmiech politowania na twarzy? Proszę posłuchać wystąpień któregoś z biskupów z otoczenia Tadeusza Rydzyka jak i samego guru katoprawicy, poczytać stek bredni we „Frondzie” (nie czytam, szkoda mego zdrowia na te idiotyzmy) lub posłuchać półprawd lub najzwyczajniejszych w świecie kłamstw polityków PiS. Jak oni wyglądają na religijnych imprezach i podczas wizyt u Rydzyka? Ani be, ani me jedno z drugim nie powie, cichutkie, pokorniutkie to jest, nie śmie otworzyć otworu gębowego podczas wycierania kolan przed panem w sukience, zatem trzeba później odreagować. Stąd te pyskówki, furie, wybuchy agresji zmieszanej z paniką i stek bzdur wyrzucanych jak nie z mównicy sejmowej, to w studio radiowym lub telewizyjnym. Poseł Krynickiej i jej podobnym nic nie znaczącym politykom jest ciężko na radiomaryjnych spędach: nikt ich tam nie dopuszcza do głosu, nikt nie zaprasza na mównicę, na ambonę, więc muszą gdzieś wyrzucić z siebie nagromadzone zło. I robią to, trafiając zresztą w gusta swoich wyborców. Ktoś posługujących się mową głupoty do Sejmu wybiera i nie są to wybitnie inteligentni wyborcy. Co do posłanki Pawłowiczówny i innych frustratów: natury się nie oszuka, spychanie na margines potrzeb psychofizycznych człowieka nie jest dobrym rozwiązaniem, napięcie seksualne tłumione przez lata i nie znajdujące rozładowania szkodzi!

Jak ewoluował język w polityce? Przed laty, w jakimś 1991 roku o lewicy mówiło się opozycja. Potem byli to postkomuniści, komuchy, złodzieje, lewactwo, dziś mówi się o nich zdrajcy narodu. Przed laty była mowa o spędzeniu płodu, przerwaniu ciąży, aborcji, dziś mówi się o "zabijaniu nienarodzonych", "mordowaniu dzieci" i "mordowanie niewinnych".

Kiedyś miło było posłuchać wystąpień posłów w Sejmie, dziś jest o wiele milej w ogóle nie widzieć i nie słyszeć polityków pokroju Pawłowiczówny, Krynickiej i i im podobnych.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)


środa, 25 maja 2016

Gadowski: zlustrować babsztyle z Nowoczesnej!

Dobrzy ludzie podsunęli mi garść przemyśleń pewnego jegomościa, katoprawicowego publicysty pewnego propisowskiego periodyka. Na swoim blogu pod koniec listopada 2012 recenzowałem pierwszy numer tej gazetki i napisałem , że wertując 56 stron, czytając autorów i ich myśli doszedłem do wniosku, że srogo przepłaciłem. Złamanego grosza już nie wydam na ten periodyk. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zapoznał się z „niepokornymi” i „niezależnymi” , jak zwykli sami siebie nazywać pewni pismacy. Po dziś dzień nic się w tym temacie nie zmieniło, od czasu do czasu znajomi podsuwają mi czasem idiotyzmy pisane w tym periodyku i proszą o zdanie w tej kwestii.

Tak było i wczoraj: podsunięto mi tekst pewnego pana, nazwiskiem Gadowski, który jest jedną z twarzy dzisiejszego medialnego establishmentu, częstego gościa reżimowych mediów. Jegomość zastanawia się, dlaczego posłanki Nowoczesnej (tytułuje je babsztyle) posiadają niepolskie nazwiska. Temat godny dziennikarza śledczego! Oczami wyobraźni widzę duet Gadowski- Gmyz śledzący drzewa genologiczne nie tylko pań, ale i panów polityków, o których próżno szukać jedynie słusznych, polskich nazwisk. Wyborcy PiS znudzeni wierszykami o czerwonej hołocie skierowali swoją uwagę na ciapatych, a „niepokorni” dziennikarze zajęli się wrogiem nr 1 PiS, posłankami Nowoczesnej. Na marginesie: skoro dysponujące urodą posłanki Nowoczesnej są w ocenie pana dziennikarza babsztylami, to jak on określa panie Sobecką, Pawłowicz, Kruk czy Zalewską?

Przejrzałem profil pana Gadowskiego na Facebook: na jednym zdjęciu ssie papierosa z taką namiętnością, jakby.... zapomniał o całym świecie, zaprasza na kolejną część programu Jana Pospieszalskiego "Szkoda gadać" i bredzi, że są nowe "fakty" na temat "zamachu" smolęńskiego. 

Panu Gadowskiemu zasugerowałbym- gdybym bywał w tak żenujących miejscach, siedzibach partii i redakcji- by przyjrzał się nie tylko nazwiskom posłanek Nowoczesnej, ale i nazwiskom tak uwielbianych przez PiS klechów, pseudodziennikarzy o nazwiskach Pereira czy Wildstein oraz nazwiskom polityków PiS, klerykalnej i faszyzującej prawicy oraz wieeeelu, wielu innych spod znaku zasmarkanego katooszołomstwa. Liczę, że pan śledczy wyciągnie na światło dzienne pochodzenie biskupów współpracujących po 1989 roku z rządem, dbających o to, by członkom Komisji Majątkowej krzywda się nie stała, że ujawni, jak nazywali się politycy i posłowie kiedy mieli po kilka- kilkanaście lat i jak to się stało, że przyjęli swojsko brzmiące nazwiska. Czekam na wyniki prac, bo wirtualne pajacowanie, panie Gadowski, dobre jest dla czytelników periodyka, w którym pan publikuje.

Spotkałem się ostatnio z bardzo krytyczną opinią, że pisma w których publikuje pan Gadowski czytają upośledzeni i że kartki z tego nadają się na papier toaletowy, ale ja nie jestem taki złośliwy. Mam szacunek dla upośledzonych i nie wypada porównywać ich z czytelnikami takich gazetek.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

wtorek, 24 maja 2016

Polityczny pat z Kościołem w tle

Politycy z obecnego i poprzedniego rządu wyżej cenią dobro Kościoła katolickiego niż dobro Polski, dlatego też robią wszystko, by religijnej instytucji niczego nie zabrakło. Episkopat, nieformalny koalicjant kolejnych prawicowych rządów, nie musi nic robić, by sklerykalizowani politycy spełniali żądania biskupów.

Władysław Kosiniak- Kamysz twierdzi, że do sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego należy zaprosić w roli mediatora Kościół katolicki. Szef PSL tym samym pokazał, czym dla niego jest Kościół: nie są nim bynajmniej wierni, o nie… Plebsu pan Kosiniak do rozmów nie zaprosi, najwyżej kilku biskupów. Tym sposobem wyszła z butów polityka bezradność, brak pomysłu na politykę, że jest sklerykalizowany do szpiku kości i wychodzącej słomy z butów. Politycy nadzwyczaj chętnie opowiadając o wielkiej Polsce ich marzeń, o swoim sarmackim czy szlacheckim pochodzeniu, ale nikt z nich nie potrafi, nie umie (nie chce i się wstydzi?) przyznać się do tego, że te bajki o pochodzeniu można między bajki włożyć. Polską rządzą politycy mający swoich przodków wśród chłopów, stąd u nich tak wielka potrzeba niesamodzielności i podległości, to są te same geny jak u chłopa mającego nad sobą pana i plebana. Większość polityków bardzo źle się czuje, kiedy nie składa hołdów biskupom, tak samo źle czują się ich wyborcy, kiedy nie mają nad sobą władzy pana w Sejmie i plebana. I w taki sposób zachowuje się szef PSL.

Rozmowy między rządem a opozycją z biskupami w roli mediatorów? Przepraszam, dlaczego Polacy znowu mają płacić za układanie się sklerykalizowanych pajaców, dlaczego pan Kosiniak nie potrafi powiedzieć publicznie, że Kościół katolicki w Polsce jest jedną ze stron sporu jako sojusznik rządu? Komu jest potrzebna obecność takich mediatorów, skoro i politycy, i biskupi uważają, że kler obowiązuje wyłącznie prawo kanoniczne? Zresztą sam guru rządu Tadeusz Rydzyk raczył publicznie oznajmić, że jego prawo świeckie nie obwiązuje. Zatem, pani Kosiniak, więcej powagi i więcej przemyśleń zanim podzieli się pan swoimi idiotycznymi pomysłami! Dla przypomnienia: szef PSL jest rozwodnikiem, mimo młodego wieku (35 lat) zdążył rozdzielić to co Bóg złączył, a czego człowiek nie miał prawa rozdzielić. Tak na marginesie: kogo pan Kosiniak widziałby w roli mediatorów, pewnie jakąś trójcę świętą, może Rydzyka, Międlara i Oko?

Kim są biskupi, z kim trzymają i dlaczego zawsze z rządem, lokalnymi włodarzami samorządu nie trzeba przypominać, wystarczy przeanalizować ich „dokonania” historyczne. Ich i papiestwa. W Polsce działacze faszyzującego ONR zebrali się w kościele w Białymstoku, wczoraj zaś Stanisław Dziwisz przyjął na audiencji działaczy Młodzieży Wszechpolskiej. Dziwisz przez  przez lata kłamliwie nazywany był przedstawicielem Kościoła liberalnego.

Jaki Kościół, tacy liberałowie!

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 23 maja 2016

Opozycjo, uważaj na Kaczyńskiego!

Przyjęta naprędce przez zdominowany przez PiS Sejm uchwałą o suwerenności Polski jest próbą zamydlenia oczu opozycji przez Jarosława Kaczyńskiego. Niewinne z pozoru zapisy nie są bynajmniej prężeniem muskułów przez rząd przed Radą Europy, Komisją Wenecką, instytucjami i politykami Unii, to by było zbyt proste. Widzę w tym drugie dno.

Sejm wzywa rząd do przeciwstawienia się wszelkim działaniom przeciwko suwerenności państwa. Uchwała autorstwa klubu PiS głosi, że prawa i wolności obywatelskie nie są zagrożone w naszym państwie. I tu jest pies pogrzebany. Wszelkie działania przeciwko suwerenności państwa wg autorów (autora?) uchwały nie są działaniem rządu i PiS, robi to opozycja i KOD. Wolności obywatelskie w naszym kraju nie są zagrożone; cóż to znaczy? Ano tyle, że PiS będzie robił co mu się podoba, jak mu się podoba. Opozycja zaczyna być niszczona, szykanowana, posłowie i posłanki PiS biegają z histerycznymi skargami do mediów Tadeusza Rydzyka i tam wylewają swe frustracje i żale. I wtedy jest dobrze, wtedy jest demokracja, ale jak opozycja sprawami Polski zainteresowała instytucje unijne- wtedy nazywa się to łamaniem standardów demokracji i bieganiem na skargę do europejskiego do lewicy kierującej rzekomo Unią Europejską.

Odnoszę wrażenie, że wszystko zaczyna się układać w logiczną całość. Kaczyński jakiś czas temu mówił o moralnej odpowiedzialności polityków poprzedniej ekipy rządzącej i sugerował, że powinna spotkać ich odpowiedzialność prawna i karna. Niektórzy ministrowie ogłosili wyniki „audytów” w swoich resortach i mówią o nieprawidłowościach, wręcz o łamaniu prawa, ale dowodów nie pokazują. Ustawa antyterrorystyczna jest doskonałym narzędziem w rekach ludzi Kaczyńskiego do inwigilowania opozycji i nie wątpię, że narzędzia te zostaną użyte, o ile już tak się nie dzieje. Obrona terytorialna, oczko w głowie Antoniego Macierewicza, jest niczym innym, tylko przyszłym, zbrojnym ramieniem niekoniecznie rządu, ale PiS-u na pewno, prywatna gwardia za państwowe pieniądze gotowa wyjść na ulice przeciwko "lewakom", KOD-owi i opozycji. Prokuratura jest już w ręku pana Zbyszka, teraz przyszła pora na wymianę sędziów niesłusznych na tych swoich. Wszystkie poczynania Kaczyńskiego zmierzają do jednego: wymierzyć karę poprzednikom, w ramach zemsty politycznej wytoczone zostaną pokazowe procesy. Tomasz Arabski już się broni w sądach, przyjdzie czas na innych. Następnym krokiem Kaczyńskiego będzie próba rozprawienia się z opozycją- przede wszystkim z Nowoczesną- i KOD-em.

Jeśli lud zacznie protestować, to przypomni się mu uchwałę o suwerenności państwa i wyjaśni się mu, że jest to niezbędne działanie rządu w celu zapewnienia suwerenności państwa a prawa i wolności obywatelskie w Polsce nie są zagrożone.

Czarny scenariusz? Oby pozostał tylko scenariuszem. 

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 20 maja 2016

Marionetkowa premier mówi o suwerenności!

Polska jest suwerennym państwem. Działania opozycji świadczą o tym, że trzeba przypomnieć o powinności na rzecz suwerenności Polski. powiedziała premier Beata Szydło w Sejmie. Brawo, po raz pierwszy zgadzam się z panią premier, niesuwerennym politykiem trzymanym krótko na smyczy przez Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy przetnie pani pępowinę, pani Beato? Czy polityk pokroju Beaty Szydło brzmi wiarygodnie mówiąc o niezależności i suwerenności?

Posłowie debatują nad projektem uchwały ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli, który został zgłoszony przez PiS. Wcześniej za jego włączeniem do porządku obrad zagłosowało 251 posłów, 168 było przeciwnych, sześciu wstrzymało się od głosu.

Suwerenność, wolność, demokratyczne państwo prawa. Wyświechtane frazesy brzmiące w ustach polityków prawicy komicznie, zupełnie tak, jakby Jaś Fasola wykonywał hymn. PiS twierdzi, że obowiązkiem rządu jest obrona interesu narodowego i ładu konstytucyjnego RP, ale cóż to dla polityków tej partii znaczy, co w ich pojęciu mieści się za definicją interesu narodowego i ładu konstytucyjnego? Partyjna telewizja, napychanie kabzy Kościołowi katolickiemu, finansowanie interesów kleru katolickiego, sponsorowanie Tadeusz Rydzyka, lobbowanie za nową Konstytucją przy okazji łamania tej obowiązującej? Komicznie brzmią słowa „narodowego” pajaca Winnickiego mówiącego o potrzebie wyprowadzenia z Sejmu sztandaru Unii Europejskiej. Dlaczego nie szmaty? Widać poseł nie dość uważnie słuchał słów posłanki Krystyny Pawłowiczówny.

Kolejny raz zniesmaczyła mnie opozycja bez przerwy dająca wyborcom PiS oręż do ręki. Odnoszę wrażenie, że Ryszard Petru i spółka kolejny raz dali się wpuścić w maliny i nieświadomie biorą udział w politycznej grze Jarosława Kaczyńskiego i, niestety dla nich, przegrywają. PiS mówi o patriotyzmie, suwerenności i niezależności, a opozycja w tym czasie liczy nie na siebie, na swoich wyborców, na Polaków, lecz zwraca się do instytucji i polityków unijnych.

Opozycjo! Protestujesz na ulicach przeciwko rządowi, przeciwko PiS i Kaczyńskiemu, dlaczego nie zadajesz dziś pytania pani premier kiedy zatem nastąpi ta wolność? Kiedy zniknie krzyż z sali posiedzeń Sejmu, kiedy polityka zostanie uwolniona od biskupów, kiedy episkopat zajmie się sakrum i zostanie pozbawiony wpływu na rząd, kiedy Polska przestanie być republiką Watykanu i wasalem USA?

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

czwartek, 19 maja 2016

Beatę Szydło czeka zesłanie w Watykanie?

Polska Margaret Thatcher nie ma zbyt mocnej pozycji u Jarosława Kaczyńskiego, ale nie można się temu dziwić: Beata Szydło jest taką żelazną damą, jak Andrzej Duda człowiekiem z żelaza. O rządzie Donalda Tuska drugiej kadencji mówiono, że jest to rząd zderzaków, o rządzie pani Szydło nawet tego nie da się powiedzieć.

Wspominałem ostatnio, że kiedy rozpoczną się pisowskie igrzyska to Szydło poleci ze stołka i najprawdopodobniej wtedy zastąpi ją car Jarosław Kaczyński. Igrzyska mogą nastąpić szybciej, niż się spodziewałem. Witold Waszczykowski, pod wpływem kaprysu Kaczyńskiego nominowany na ministra spraw zagranicznych w lutym odwiedził Watykan. Spotkał się tam m.in. z ambasadorem RP przy tzw. Stolicy Apostolskiej Piotrem Nowiną- Konopką i miał zakomunikować mu, by zaczął powoli pakować manatki. Znaczyło to ni mniej nie więcej, że PiS ma już upatrzonego kandydata na miejsce polityka związanego niegdyś z Unią Wolności. Kogo?

Od kilku dni krąży informacja, jakoby następcą Nowiny- Konopki miała zostać Beata Szydło. Przyznam, że jest to jeden niewielu pomysłów Jarosława Kaczyńskiego który w pełni popieram! Właściwa osoba na właściwym miejscu, zawsze powtarzałem i będę powtarzał, że politycy kurczowo uczepieni sutanny marnują się w Sejmie, w Senacie czy w samorządzie, że powinni skupić się na karierze kościelnej, najlepiej na zamiataniu plebanii, kościoła czy pucowaniu pałacu biskupiego. Mam jednak obawy, czy pani Beata poradzi sobie na tak wymagającym stołku? Kompromituje siebie na każdym kroku, przytakuje Kaczyńskiemu nawet wtedy gdy on milczy, jak sobie ta babina poradzi w Watykanie bez wskazówek z Nowogrodzkiej? Biskupi polscy są za kandydaturą Szydło, patrzą przychylnym okiem an radiomaryjną dewotę. Niby dlaczego mają być przeciw, skoro ambasada RP w Watykanie jest utrzymywana z budżetu państwa polskiego a nie watykańskiego?

Hanna Suchocka została przed laty ambasadorką za podpisanie haniebnego konkordatu czyniącego z Polski agendę Watykanu, rząd Beaty Szydło podarował kościołowi prezent w postaci ustawy o obrocie ziemią rolną, sfinansuje kosztowne Światowe Dni Młodzieży, nie zlikwiduje Funduszu Kościelnego, najprawdopodobniej zwolni Kościół z opłat za tzw. media narodowe. Do jesieni jest jeszcze szmat czasu, jakie jeszcze prezenty podaruje pani Szydło biskupom?

Mam marzenie: niech pani Szydło zabierze ze sobą psiapsiółki Kempę, Pawłowicz i Sobecką. Przed laty na siłę lansowano aniołki PiS, zdrowe i fajne babki, a sprzedano wyborcom podstarzałe matrony.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 18 maja 2016

Pół roku rządu figurantki

1)Obniżenie wieku emerytalnego (do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn)
2) Program ,,500plus" w ramach którego rodziny będą dostawać po 500 zł miesięcznie na każde drugie i kolejne dziecko. Ponadto najuboższe rodziny mają mieć takie wsparcie już przy pierwszym dziecku
3) Obniżenie VAT ponownie do poziomu 22%
4) Zwiększenie kwoty wolnej od podatku (różne wielkości, nawet trzykrotnie)
5) Obniżenie podatku CIT z 19% do 15% dla firm zatrudniających minimum 3 osoby
6) Bronienie Polski przed wprowadzeniem waluty Euro
7) Rozwój budownictwa mieszkaniowego, dzięki czemu mieszkania socjalne będą znacznie tańsze i łatwiejsze do nabycia dla uboższych
8) Zlikwidowanie gimnazjów, powrót do szkół podstawowych 8-letnich i liceów 4-letnich
9) Podniesienie najniższej średniej płacy godzinowej
10) Przewalutowanie frankowiczów
11) Repolonizowanie banków
12) Dodatkowe opodatkowanie banków i hipermarketów
13) Przedszkola mają być darmowe, a do szkół mają powrócić dentyści i pielęgniarki
14) Cofnięcie ustawy o 6-latkach lub jej zmiana  (rodzice sami będą mogli decydować, czy chcą posyłać swoje dzieci w wieku 6 lat do szkoły)
15) Zmiany w prawie dotyczące umów śmieciowych
16) Podniesienie rent i emerytur
17) Zlikwidowanie lub zreformowanie Narodowego Funduszu Zdrowia
18) Walka o polski przemysł poprzez np. reaktywację stoczni szczecińskiej, pomoc kopalniom, brak zgody na ich zamykanie
19) Wprowadzenie do konstytucji zapisu chroniącego lasy państwowe
20) Podwojenie nakładów na polską naukę i innowacyjne produkty
21) Usprawnienie dyplomacji, powrót do współpracy w gronie państw Grupy Wyszehradzkiej
22) Zwiększenie nakładów na obronność, stworzenie systemu obrony terytorialnej kraju
23) Wycofanie Polski lub renegocjacja ustaleń z pakietu klimatycznego
24) Zwiększenie pensji w służbie zdrowia, co sprawi, że lekarze nie będą wyjeżdżać z Polski 
25) Zlikwidowanie 8%-owego podatku VAT na ubranka dla dzieci.

Rząd Beaty Szydło rządzi pół roku, ale jak rządzi- każdy widzi. Po 100 dniach pracy spełniono  jedynie 3 obietnice. Po pół roku wystarczy rzut na oka na powyższe 25 punktów: to nic innego, jak program wyborczy PiS z ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Pól roku to mało, powie ktoś, dlatego nie zrealizowano wszystkiego. Niby racja, ale próżno szukać pośród tych 25 postulatów takich kwiatków jak wypłata prawie trzydziestomilionowego „odszkodowania” dla Tadeusza Rydzyka, uwłaszczenie się PiS w IPN, zrobienie z mediów publicznych żenującej tuby propagandowej PiS (na szczęście oglądalność i słuchalność mediów „narodowych” leci na łeb na szyję), ustanowienie cwaniaczków Elbanowskich prawą ręką minister edukacji narodowej, wypięcia się rządu na Trybunał Konstytucyjny, zrobienie Kościołowi katolickiemu prezentu w ustawie przy obrocie ziemią rolną czy choćby ustanowienie premierem mało znaczącego polityka zachowującego się niczym kukiełka. Niestety, nieszczęścia chodzą parami, dlatego też los (Bóg, głupi wyborcy?) uszczęśliwili nas Beatą Szydło i Andrzejem Dudą.

Chciałem pokusić się o ocenę ministrów Beaty Szydło, ale ciężko mi to idzie. Morawiecki? Czym różni się ten polityk od znienawidzonego przez PiS Ryszarda Petru? Przynależnością partyjną i niczym więcej. Ta sama miłość do TTIP, do neoliberalnej gospodarki i do wielkiego kapitału. Mówi się o planie Morawieckiego, chciałbym przypomnieć, że plan miał też i Egon Olsen. Zalewska? Świeckiej zakonnicy nie powierza się steru edukacji, ale z jej rządów bardzo zadowoleni są wspomniani Elbanowscy (nachapią się pieniędzy z budżetu jak nigdy wcześniej) i pukający do wrót szkolnych działacze ONR. Gowin? Krytykował PiS kiedy był członkiem poprzedniego rządu, dziś tworzy rząd PiS i wiesza psy na poprzednikach do których sam należał. Szałamacha? Wersja nr 2 Morawieckiego. Jurgiel? Proszę! Z nim to nawet koni nie dałoby się kraść, może tylko krowy doić. Gliński? Rozdaje pieniądze Kościołowi katolickiemu i z braku pomysłów bawi się w sponsora takich szopek, jak inscenizacja ślubu Pileckiego. Błaszczak? Lepiej wychodziło mu pilnowanie Kaczyńskiego w Sejmie. Kamiński? Spec od podsłucha wek i podglądawek ziejący nienawiścią już nie do komuny, ale do PO. Kempa? „Prawniczka” o aparycji zootechniczki przy każdej okazji składająca hołdy lenne biskupom i Rydzykowi. Macierewicz? Nie chcę być ciągany po sadach. Radziwiłł? Podobno bezpartyjny. Szyszko? Jaki minister, takie środowisko. Waszczykowski? Pomylił politykę z cyrkiem. Ziobro? Na szczęście nie utopił jeszcze służbowego laptopa. Witek? Wydaje się jej, że ładnie wygląda i ładnie mówi, ale mnie nie obchodzi, co jej się wydaje.

Zwolennicy PiS są za swoim rządem przede wszystkim z powodu programu 500+. Nie obchodzi ich zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, są przeciwko KOD, nienawidzą Nowoczesnej. Ich prawo, ale zdają się nie dostrzegać, że takie same prawo ma opozycja i jej wyborcy do krytykowania rządu i Jarosława Kaczyńskiego, tymczasem oni chcą takie prawo odebrać. Jeden wódz, jedna partia, jeden rząd?- śmieję się z takich ludzi.

Dobra zmiana? O, tak! Doszło do tego, że podczas tej zmiany w Sejmie i w mediach na potęgę bywają takie osobistości jak flejtuchowata Ewa Stankiewicz. Pani ta jest urodzona polonistką: potomkowie osób pełniących obowiązki Polaka to dzieło jej ślicznych ust, z którymi mogą konkurować jedynie krwistoczerwone pani Staniszkis.

Rządy PiS pokazały, że w fotelu prezesa Rady Ministrów może zasiąść każdy, nawet Terlikowski, wspomniana Stankiewicz czy choćby i Marta Kaczyńska. Ba! Kononowicz nadawałby się idealnie, ale czy stawianie go w jednym rzędzie z ludźmi PiS nie uwłacza przypadkiem jego godności? Z budynku Kancelarii ciągnie się długa pępowina, w zasadzie dwie: jedna prowadzi na Żoliborz, druga na Nowogrodzką. Nadpremier i nadprezydent Kaczyński na razie czeka i nie szuka okazji, by zająć miejsce Beaty Szydło, bo i po co mu to? Na razie jest dobrze tak, jak jest. Może pan Kaczyński opowiadać o moralnej odpowiedzialności poprzedników za Smoleńsk, za pozostawienie resortów i Polski w ruinie i wie, że nie spotka go za to żadna, najmniejsza nawet konsekwencja. PiS zjednoczył opozycję? Skądże znowu! Opozycja podkuliła pod siebie ogony i nie próbuje twardo kontrować, nikt nie daje do zrozumienia Kaczyńskiemu, że rządy PiS nie będą trwały wiecznie i przyjdzie czas rozliczeń. No, chyba że nikt nie zamierza pociągnąć do odpowiedzialności konstytucyjnej i prawnej obecnych ministrów. Mam za to pewność absolutną, że pod sąd zostaną postawieni pewni działacze PO i że Kaczyński nie zawaha się przed Trybunałem Stanu dla Donalda Tuska.

Kiedy ruszą igrzyska, kiedy wzniecone zostaną polityczne stosy i pisowski lud będzie rządny ofiar- wtedy na scenę wkroczy pan Kaczyński. Nie jego gladiator, lecz jako cesarz.

Pól roku to niewiele, po 7 miesiącach może dojść do wczesnego porodu, ale co narodzi się z tego rządu po 9 miesiącach? Na skrobankę jest za późno...

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

wtorek, 10 maja 2016

Czekam wciąż, wierzę wciąż...

Kiedyś rozwiewały się moje złudzenia co do Ruchu Palikota- którego byłem nie tylko sympatykiem, przez pewien czas należałem do partii- dziś już nie mam złudzeń, choć miałem do ostatniego marszu pewne wątpliwosći: KOD to nie mój cyrk, to nie jest moja droga, to nie jest moje środowisko. Tak samo jest nigdy nie było nim, nie jest i nie będzie środowisko radiomaryjnego PiS-u.

Barbara Nowacka stojąca u boku Ryszarda Petru, a za nimi- aż okulary przetarłem, czy aby na pewno dobrze widzę- Adam Struzik! A na to wszystko życzliwie spogląda Adam Michnik machający do nich... Przepraszam, bo niektórzy mogą poczuć się mocno urażeni, ale to jest jakieś, kurwa, nieporozumienie! Liczyłem, że Mateusz Kijowski ma przed sobą wytyczone cele i jednym z nich jest trzymanie na dystans pewnych polityków i partii, a tymczasem jest dokładnie na odwrót. Każdy ma prawo pikietować i protestować, ale obecność takich ludzi jak Struzik na wiecach KOD mnie niesmaczy: tak szybko zapomniano o jego hojnej ręce dotującej budowę św. Opatrzności na Wilanowie?

Jak to wygląda: działania Kaczyńskiego powodują, że ludzie bronią Trybunału Konstytucyjnego i jego prezesa, choć jeszcze za panowania PO- PSL wieszali na nim psy za niekorzystne dla państwa orzeczenia dotyczące relacji z kościołem katolickim. Przykład Dody jest znany.

Telewizja Polska. Dno i sklerykalizowane wodorosty, a Kaczyński twierdzi, że serwowano w niej urbanowski pańświnizm. No i co się dzieje? Tej religijnej telewizyjki, zwolnionych dziennikarzy jak i tych, którzy sami odeszli bronią jej krytycy sprzed paru miesięcy.

Trzech króli: Wałęsa, Kwaśniewski, Komorowski podpisali się pod listem wyrażając swoje zaniepokojenie sytuacją w Polsce. Pamiętacie- czy już zapomnieliście- jak pisano o Wałęsie podczas jego prezydentury, za czasów, kiedy otaczał się jegomościami pokroju ks. Cebuli, jakie popełniał gafy w kraju i na świecie?

Kwaśniewski podpisał konkordat, Komorowski kontynuował dzieło swoich poprzedników nie raz i nie dwa łamiąc Konstytucję. I co się dzieje? Publika pieje z zachwytu!

Mam coraz większe poczucie, że wszystko jest picem, kabaretem, teatrzykiem odgrywanym na potrzeby klerykalnej prawicy, Kościoła katolickiego, finansjery, otumanionych kadzidłem i PiS-em wyborców i cholera wie jeszcze kogo i czego. Wszystko to pod patronatem Terlikowskich, Ziemkiewiczów, Wolskich, Karnowskich, Małkowskich, Międlarów i innych. A lewica? W postaci Joanny Senyszyn dyskutuje z b. prezenterką programu "Ziarno" o aborcji lub spotyka się (Anna Dryjańska) na pogaduchach z Terlikowską czy kobieta powinna stać przy garach, czy też robić karierę w korporacji lub biznesie, Barbara Nowacka to już chyba nie wie co to znaczy lewicowość.

Dobrze wiem, że lewica- jeśli takie coś w Polsce istnieje- nie ma pomysłu w zasadzie na nic i szuka rozpaczliwie okazji, by się pod coś i pod kogoś podczepić, ale czy jest to dobra i na pewno jedyna droga? Brzydkie słowa cisną mi się na usta.

Po klęsce Europy+ w eurowyborach trochę straciłem rezon, ale klęska lewicy w ostatnich wyborach do parlamentu w ogóle mnie nie zdziwiła. Przed laty trzymałem dystans do pewnych spraw, od wielu już miesięcy docierają do mnie sygnały, że za bardzo wczuwam się emocjonalnie w swojego bloga, że powinienem stonować i pisać niczym koroner raportujący sekcję zwłok. Tyle że ja tak nie bardzo potrafię. Kiedyś pewien portal zarzucił mi zbyt ostry język, na innym nie zdecydowano się na zmieszczenie moich publikacji, nie pozostaje mi zatem nic innego, jak zacytować Grzegorza skawińskiego z jednej z jego piosenek: "Czekam wciąż, wierzę wciąż, że może coś się zmieni".

Do zobaczenia, szanowni czytelnicy!

 

poniedziałek, 9 maja 2016

Kabaret w kościele

Klerykalna sitwa rządząca Polską dzieli Polaków na gorszy i lepszy sort, na prawdziwych Polaków i patriotów oraz na zdrajców i potomków gestapo. Nic zatem dziwnego, że w kraju dochodzi do zabawnych i idiotycznych scen, jakby żywcem wyjętych z filmów mistrza Barei.

Dziennikarz prawicowej „Gazety Wyborczej” nie został wpuszczony przez księdza do kościółka w którym odbywały się święcenia diakonatu syna Beaty Szydło. Zamknijcie swe obłudne pyski, katooszołomi, bo „GW” nie jest żadną lewicowo- liberalną gazetą, jest prawicowym dziennikiem. Dziennikarz usłyszał od pana księdza syk, że w kościele nie ma miejsca dla niekatolickich mediów. Pragnę przypomnieć: w kościele remontowanym ze środków publicznych w ramach konserwacji zabytków i ze środków przyznawanych przez usłużny samorząd, który nie zastanawia się, czy są to fundusze katolickie czy niekatolickie.

Co się działo w katedrze w Bielsku- Białej, dlaczego wyproszono dziennikarza? Miało tam miejsce nie lada wydarzenie: święcenia diakonatu przyjęło dwunastu alumnów V roku Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Mam nadzieję, że poseł Pawłowiczówna zapyta szefa TVP Kurskiego jak to się stało, że zabrakło relacji w publicznej tiwi z tak historycznego wydarzenia?  Jednym z dwunastu był syn wójt Beaty Szydło, dlatego też marionetka Jarosława Kaczyńskiego zjawiła się na tej uroczystości państwowej w asyście oficerów BOR. Rozumiem, że nie przyjechała na własny koszt?

Po zamachu na oponę w limuzynie prezydenckiej mówiło się o rozwiązaniu BOR i powołaniu innej służby, zapewne w skład której weszliby funkcjonariusze „lepszego sortu”. Biuro pozostało, ale w otoczeniu wójt Szydło pojawiły się prawdziwe Bondy! Tym tłumaczę sobie ich żądania skierowana do dziennikarza „GW” by przekazał swój sprzęt fotoreportera do kontroli… pirotechnicznej! Nie lepiej od razy wykonać badanie licznikiem Geigera? A przeprowadzono egzorcyzmy?

Tak wygląda „dobra zmiana”! Dziennikarzom zabrania się sfotografowania błahej imprezki w kościele rządzonym przez radiomaryjny kler, z drugiej strony specjalista od kłamstwa i manipulacji niejaki Klaudiusz Pobudzin biega po budynku telewizji za Mateuszem Kijowskim nachalnie podtykając mu nos pod mikrofon dopytując przy tym o prywatne i intymne sprawy lidera KOD. Na miejscu Mateusza wysłałbym idiotę do ministra Krzysztofa Jurgiela, by ten zademonstrował dziennikarzowi jak doił krowy na zajęciach praktycznych podczas studiów.

Święcenia syna Szydło? A kogo to w sumie obchodzi? Szkoda chłopaka, bo ma szansę pójść drogą jak nie Wojciecha Gila to Juliusza Paetza. Drugim papieżem Polakiem na pewno nie zostanie.

Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

sobota, 7 maja 2016

Wolność, Równość, Demokracja i upadnie kaczyzacja!

Marsze i demonstracje KOD do pasji doprowadzają polityków PiS, fanatycznych wyborców tej partii i klakierów uzbrojonych w katooszołomskie pióra. Nie jest zbiegiem okoliczności, że w sobotę Jarosław Kaczyński odpowiadając na pytania internautów podkreślał, że demokracja nie jest w Polsce zagrożona ale nie wyjaśnił, po co w takim razie szykowane jest superministerstwo bezpieczeństwa z Mariuszem Kamińskim na czele, do czego będzie służyła specustawa antyterrorystyczna kiedy terrorystów w Polsce brak, dlaczego prezes mówi o konieczności uchwalenia nowej Konstytucji kiedy nie potrafi przestrzegać starej i co mają znaczyć sugestie o potrzebie zmiany ordynacji wyborczej?

Znajomy dziennikarz podsunął mi tekst jakiegoś umysłowego niedołęgi z „Frondy”. Po przeczytaniu kilku dań stwierdziłem, że tego nie da się na trzeźwo czytać, a jako że nie nadużywam alkoholu- nie doczytałem tego steku bredni do końca. Otóż pan autor (dla przypomnienia- wg rzecznika kard. Kazimierza Nycza portal „Fronda” nie jest portalem katolickim) w histerycznym tonie usiłuje straszyć KOD Konstytucją, paragrafami za nielegalne wystąpienia przeciwko władzy i wprost żąda, by pikietujących zinwentaryzować. Dlaczego od razu nie zamknąć w getcie lub zażądać, by wszyscy sympatycy KOD i Mateusza Kijowskiego zmuszeni byliby do noszenia „K” na rękawie? Takim ludziom jak debilowaty autor „Frondy” i zdecydowanie po drodze jest z obozowymi kapo, z gestapowcami, z prześladowcami na wzór inkwizytorów.

Kod potrafił zjednoczyć kilka sił politycznych: w skład koalicji Wolność, Równość, Demokracja weszły m.in. Nowoczesna, PSL, SLD, Zieloni. I dobrze, że nie ma w tym składzie Platformy Obywatelskiej; do tej pory ziejący nienawiścią histerycy krzyczeli, że KOD to Platforma i nikt więcej. Pewnie wyczytali to w periodyku toruńskiego biznesmena, Rydzyka, albo usłyszeli w „niezależnej”, „narodowej” Telewizji Polskiej. A propos ziejących nienawiścią: marionetki Kaczyńskiego poupychani w Telewizji zawyły z oburzenia, kiedy Mateusz Kijowski odmówił wzięcia udziału w pewnym programie telewizyjnym. Jego rozmówcą miał być faszyzująca gwiazdeczka katoprawicy Marian Kowalski. Wiedzcie otóż, żałośni kaczyści: spada oglądalność waszego żałosnego, pseudotelwizyjnego pośmiewiska więc imacie się wszelkich sposobów, by ten trend zatrzymać. Bojkotujecie rzetelność w TV, podajecie zmanipulowane obrazy z manifestacji (w tym KOD-u) nieprzychylnych waszemu guru Kaczyńskiemu, a jak przychodzi co do czego to zapraszacie do studia Mateusza Kijowskiego. Wiedzcie otóż, że dla faszyzującego Kowalskiego partnerem do dyskusji nie są ludzie pokroju Kijowskiego- mądrzy, racjonalni, dla których bliska sercu jest myśl oświecenia a nie średniowiecza- lecz pokroju waszego szefa Kurskiego, jakiegoś debilowatego wyznawcy z "Frondy". Ryszard Czarnecki, jakiś Międlar czy inny Natanek, Winnicki czy Holocher, Kryże lub Piotrowicz niech sobie rozmawia z Kowalskim. Od normalnych ludzi trzymajcie się z daleka.

A jak wygląda rzetelność i niezależność w Telewizji Kurskiej? Na dzisiejszym marszu KOD w Warszawie było ponad 200 tys. osób, tymczasem jakaś przygłupawa panienka z okienka jąkając się dukała do mikrofonu, że w zakończonej już (choć ciągle trwała!) manifestacji brało udział ok. 15 tys. osób. Dobra zmiana? O, tak... Do kłamania!

Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 6 maja 2016

Fundusz Kościelny bez zmian

Biskupi katoliccy w porozumieniu z poprzednią władzą zaczęli majstrować przy Funduszu Kościelnym. Biskupom było za mało, życzliwa klerowi koalicja PO- PSL gotowa była przyjąć każde ustalenia wzbogacające kościół katolicki przy jednoczesnym zubożeniu budżetu państwa.

Kilka lat temu klerykalna sitwa pod nazwą Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu (twór niekonstytucyjny!) umyśliła, że Fundusz Kościelny zostanie zastąpiony dobrowolnym odpisem podatkowym. Najpierw odpis miał wynosić 0,3 proc. , następnie 0,5 proc., mówiło się też o jednym procencie. W każdym razie sitwa ustaliła, że gdyby krnąbrne owieczki nie były zbyt hojne i nie przekazywały na rzecz strony kościelnej odpowiednio wysokich środków, to przez trzy lata rząd wyrównałby ewentualną różnicę między kwotą uzyskaną przez kościół z odpisu, a tą, którą otrzymywał z Funduszu Kościelnego. Jaki w tym interes dla Polski? Żaden! Straty, straty, straty. Jakie w tym interes dla kościoła? Kasa, kasa, kasa! Głównym orędownikiem zmian był wówczas minister Administracji i Cyfryzacji Michał Boni. Takimi sprawami zajmował się minister od cyfryzacji w XXI wieku!

Dziś już wiadomo, że odpisu nie będzie a Fundusz Kościelny zostanie. Rząd brzydzi się propozycjami pozostawionymi mu w spadku przez poprzedników, woli prowadzić swoją politykę. A jest ona taka, że na ten rok do Funduszu Kościelnego trafiło o 24 miliony więcej środków w porównaniu z rokiem ubiegłym. Dobra zmiana dotyka przede wszystkim kościół katolicki; kto zagwarantuje, że w budżecie Funduszu na przyszły rok nie znajdzie się jeszcze większa suma, kto bogatemu zabroni? W 2015 było tego 94 miliony, w tym zrobiło się 118, w 2017 na pewno znajdzie się o wiele więcej, trzeba przecież wynagrodzić kler i biskupów za „ciężką pracę” jako czynią o każdej porze dnia i nocy. Rocznica chrztu Polski, majówka, oddanie Polski w niewolę miłości Maryi, Światowe Dni Młodzieży, polityczna agitacja episkopatu (koalicjanta PiS) zobowiązuje rząd do łożenia coraz większych środków na Fundusz Kościelny. Co z tego, że świecki emeryt otrzymał niedawno podwyżkę w wysokości 2-4 złotych? Życie w katolickiej Polsce wymaga poświeceń!

Dlaczego projekt odpisu wycofano? Biskupi doskonale zdają sobie sprawę, że ich niepisana koalicja z PiS podoba się tylko marginesowi głosującemu na PiS a większości Polaków nie podoba się, że twarzami kościoła w Polsce są Tadeusz Rydzyk i jego kumple biskupi. To powoduje, że Polacy nie byliby tacy hojni, jak mogliby być za poprzedniego rządu. Biskupi i ich pomagierzy- dziennikarze z lubością przypominają orędownikom likwidacji Funduszu Kościelnego, że powstał on w 1950 roku jako rekompensata za dobra kościoła przejęte przez państwo polskie. Kościół posiada w tej chwili więcej, niż miał przed II wojną światową, złodziejska Komisja Majątkowa pozostawiona Polakom w spadku przez rząd Mieczysława Rakowskiego rozdawała kościołowi na prawo i lewo co tylko się jej podobało. Fundusz Kościelny nie ma racji bytu, ale to nie wszystko: kto i kiedy zapłaci rekompensatę Polsce i Polakom za Komisje Majątkową i Fundusz Kościelny?

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

wtorek, 3 maja 2016

Na szczęście kończy się klerykalna majówka

Jestem jednym z Polaków spędzających dzień 3 maja na swój własny sposób. Z uwagi na swój światopogląd (jestem osobą nieklerykalną, bezwyznaniowcem któremu nie jest potrzebna do życia jakakolwiek religia) nie czciłem okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja w sposób oficjalny, tj. religijny, katolicki. Wzorem pana prezydenta Andrzeja Dudy nie pobiegłem do kościółka i nie wysłuchiwałem bzdur plecionych przez kler katolicki.

Prezydent nie przegapił okazji by przy państwowym święcie wyróżnić propisowskich swojaków, stąd Ordery Orła Białego dla Wandy Półtawskiej, Zofii Romaszewskiej i Bronisława Wildsteina. Pierwsza zasłużyła się tym, że specjalnymi względami darzył ją papież Jan Paweł II, druga była żoną swego męża u schyłku życia mocno sympatyzującego z PiS, trzeci po dziś dzień jest aktywnym aparatczykiem PiS. Odznaczenie Ireny Kirszenstein-Szewińskiej, Michała Kleibera, Michała Lorenca było cwanym manewrem dla odwrócenia uwagi.

Władza w Polsce świętuje to, co nie ma lub nie miało dla nas, Polaków, i naszego kraju znaczenia. Obchodzone są przegrane powstania i narodowe traumy, próżno szukać kalendarzu wesołych świąt. Duma narodowa? Z czego mam być dumny kiedy widzę prezydenta, premiera i szefa partii rządzącej non stop biegających po kościołach i biorących udział w religijnych stypach? Kościół usiłuje zawłaszczyć kolejne święto, po 1 maja chce zagarnąć dla siebie i 3 maja. Kiedy słyszę bełkot kard. Kazimierza Nycza, rzekomo liberalnego duchownego (dziś brata się z prof. Bogdanem Chazanem i politykami PiS) że w 1791 roku dzięki ingerencji boskiej udało się uchwalić akt, pozwalający na budowę nowoczesnego państwa to śmiech mnie ogarnia! Ten człowiek zdaje się udawać, że nic nie wie o drugim rozbiorze Polski jaki miał miejsce w 1793 roku, w zaledwie 2 lata po uchwaleniu Konstytucji. Chyba też i nie wie, że zaskoczony uchwaleniem dnia 3 maja Konstytucji, nuncjusz papieski, Saluzzo, natychmiast donosił do Rzymu, że ustawa majowa była zamachem stanu dokonanym przy udziale aprobującego tłumu, a więc miała pozór rewolucji. Zwracając się do papieża, nuncjusz zalecał wstrzymanie się od sformułowań, które mogłyby pochwalić lub aprobować Konstytucję 3-go maja. Nazywał też Hugona Kołłątaja, Stanisława Staszica i Scypiona Piattolego (osobisty sekretarz króla) "jakobinami i złymi duchami króla".

Dziś kler podczepia się pod obchody uchwalenia tej samej Konstytucji, którą potępiał! Nie trzeba grzebać w przeszłości: przy okazji obchodów Jarosław Kaczyński zakwakał, że zmiana Konstytucji jest potrzebna, by Polska stała się krajem bezpieczeństwa, wolności, sprawiedliwości i równości. Bzdura na kaczych nogach: wystarczy- i przede wszystkim trzeba!- przestrzegać obecnej Ustawy Zasadniczej, wymagać od władz każdego szczebla by jej przestrzegali. Ale jak mają to czynić politycy PiS zdający się nie wiedzieć (nie rozumieć?) zapisów Konstytucji z 1997 roku?

 Każdy przepis można zmienić, żaden nie obowiązuje na zawsze, ale jak politycy PiS czegoś nie rozumieją to niech udadzą się po niezbędne nauki minimum!

I coś na deser, choć o jeden dzień spóźnione: red. Wątły mówi jak zawsze prawdę!

Na szczęście kończy się klerykalna majówka, podczas której nadęty kler prześcigał się w mówieniu głupot z klerykalnymi politykami. 



 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 2 maja 2016

Pan prezydent świętował

Andrzej Duda zapewnia, że nie jest zależny od Jarosława Kaczyńskiego i zarzeka się, że jest samodzielnym politykiem. Pytanie: czy słyszał ktoś kiedykolwiek słowa podkreślające niezależność z ust prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsy czy Bronisława Komorowskiego?

Pan prezydent hucznie obchodził dzień Święta Pracy. Przepraszam, takiego święta przecież już nie ma, w Polsce wszystkie święta zostały zawłaszczone przez kościół katolicki przy biernej i usłużnej postawie polityków katoprawicy. W Polsce święci się dzień Józefa patrona robotników, dlatego też pan prezydent nawiedził Kalisz. Tam, pod czujnym okiem biskupów katolickich, w trakcie tzw. pielgrzymki ludzi pracy i pracodawców w Kaliszu wygłosił monolog na temat Polski, kościoła i i potencjału jakoby dumnych Polaków.

Zadumałem się nad słowami pana prezydenta; jesteśmy wielkim, mądrym i bardzo zdolnym narodem ludzi pracowitych? Chwileczkę, czy ja śnię czy może coś źle usłyszałem? Zdolni ludzie i tak słabo wynagradzani w porównaniu z krajami Europy Zachodniej, szukający okazji do opuszczenia tego katolickiego przedmurza chrześcijaństwa, pracujący na umowy śmieciowe?. Bo ja w taki sposób widzę Polskę. Może dlatego, że nie patrzę na nią- jak pan prezydent- przez pryzmat frazesów Jana Pawła II na które powołał się pan prezydent, tylko na podstawie doświadczeń własnych, bliskich mi osób oraz bliższych i dalszych znajomych? Fakt: oni nie siedzą na ciepłych posadkach rządowych. Pan prezydent wywołał ekstazę na obliczach biskupów kolejny raz plotąc bzdury o jakiejś wspólnocie. O jaką wspólnotę mu chodzi? Pod sztandarami ONR, z symbolami falangi, z panami i panami udającymi, że nie wzorują się na faszystowskim pozdrowieniu lecz na salucie rzymskim? Na kłamstwie wspólnoty się nie zbuduje, panie prezydencie, aczkolwiek można na nim zbudować całkiem pokaźny obóz nierozgarniętych wyborców. Ale zaplecza politycznego na tym pan nie zbuduje, co zresztą widać: jest pan bezradnym, ubezwłasnowolnionym notariuszem wychodzącym ładnie na zdjęciach w otoczeniu biskupów.

Pan prezydent raczył oznajmić, że po 1989 roku nie zrobiono w Polsce wszystkiego, ale wszystko jest na dobrej drodze! Czy raczej dobrej zmianie… Polska jest w lepszym stanie niż była w 1989 roku? Jesteśmy zamożniejsi teraz, daleko nam od biedy tej sprzed 27 lat? Powiedzmy… Gdzie podziały się pieniądze z prywatyzacji, z „reform” pan prezydent nie wyjaśnił zgromadzonym, podobnie jak i nie wyjaśnił, kto w takim razie rozkradł Polskę i jaki model gospodarczy temu sprzyjał i dlaczego próżno szukać wyroków skazujących tych, którzy ten kraj podobno rozkradli?. Oczywiście próżno było szukać nawet jednego zdania, że taki model gospodarczy popiera nie tylko prezydent Duda, ale i środowisko, z którego się wywodzi.

Kiedy przyglądam się bezradnym poczynaniom figuranta- prezydenta, jak z lubością głosi swe monologi to mam wrażenie, jakby nawijał biskup w cywilu. Ciekawi mnie, dlaczego pan Andrzej Duda nie poszedł drogą syna premier- figurant Beaty Szydło i nie zdecydował się na karierę w sutannie?

Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)