sobota, 15 sierpnia 2020

Rząd się sam wyżywi

Jak powiedział kiedyś Jerzy Urban. Politycy poszli dalej, prócz rządu wyżywi się także opozycja i partie polityczne, które będą jeszcze mocniej finansowane z kieszeni podatnika. 
Wczoraj głosując politycy byli w zasadzie jednogłośni. Poparto projekt znacząco podnoszący
wynagrodzenia polityków. Liczby robią wrażenie nie tylko w czasach prosperity która dawno za nami. 

Jak będą kształtowały się zarobki klasy politycznej? 

prezydent: 25 981 zł brutto marszałkowie Sejmu i Senatu: 21 984 zł brutto 
wicemarszałkowie Sejmu i Senatu: 17 987 zł brutto 
premier: 21 984 zł brutto ministrowie: 17 987 zł brutto wiceministrowie: 16 988 zł brutto wojewodowie: 14 989 zł brutto wicewojewodowie: 12 990 zł brutto posłowie 12 600 zł brutto 

Kluczowym punktem odniesienia będzie od teraz pensja podstawowa sędziego Sądu Najwyższego. To od niej będzie zależało, ile zarobią najważniejsi urzędnicy w kraju. Poseł lub senator będzie mógł zarobić 0,63 pensji podstawowej sędziego Sądu Najwyższego, a więc prawie 12,6 tys. zł brutto. To wzrost w stosunku do obecnych zarobków parlamentarzystów o ponad 40 proc. Do tego dojdzie nieopodatkowana dieta. Ta ma wzrosnąć ok. 100%! 

Nie chce mi się słuchać bredni wypowiadanych przez niektórych polityków obozu rządzącego nieudolnie uzasadniających konieczność podwyżek, aczkolwiek jedna opinia bardzo mi się spodobała. "Niskie wynagrodzenia powodują, że na funkcje wiceministrów startują przypadkowi ludzie". Niebywała wprost szczerość wystawiona kompetencji wszelkich Ozdób, Kalet i im podobnych juniorów! 

To nie koniec podwyżek. Więcej otrzymają też partie polityczne. Do dotychczasowego wzoru matematycznego w ustawie o partiach politycznych dopisano "x 1,5". To oznacza, że rocznie partie dostaną raza więcej niż obecnie. Będzie to wyglądało tak: 

PiS: 34,9 mln zł (wcześniej 23,3) 
KO: 29,8 mln zł (wcześniej 19,9) 
Lewica: 17,1 mln zł (wcześniej 11,4) 
PSL: 12,4 mln zł (wcześniej 8,3) 
Konfederacja: 10,2 mln zł (wcześniej 6,8)  

https://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=9&NrPosiedzenia=16&NrGlosowania=19&fbclid=IwAR067nAxddBjvJcJ2qa4Wn-BGmQ5556N2lYtjmGm2nFyLOWS3W5JYXjKqR8 

Po wyborach prezydenckich nie brakowało głosów, że aby myśleć o zwycięstwie z PiS, KO musi szukać głosów w elektoracie prawicy. Jeśli chce to robić w taki sposób w jaki pokazała to wczoraj, głosując ręka w rękę z ludźmi Kaczyńskiego, to gratulacje za pomysł, za odwagę i za realizację. Kiedy chodzi o kasę, POPiS ma się świetnie! Borys Budka głosował za podwyżkami, to samo Jan Grabiec, Iwona Hartwich, Dariusz Joński, Małgorzata Kidawa-Błońska, Marcin Kierwiński, Maciej Lasek, Katarzyna Lubnauer, Grzegorz Napieralski, Sławomir Neuman, Barbara Nowacka, Agnieszka Pomaska, Krzysztof Truskolaski czy Paweł Zalewski. Lewica dzielnie starała się dotrzymać kroku prawicy, jedynie 7 posłów partii zagłosowało przeciw, przy jednym wstrzymującym się 39 było za. Pozytywnie zaskoczyła mnie Konfederacja: mimo posiadania w swoich szeregach dziwnych postaci, z którymi mi nie po drodze przyjęto drogę wolnościowców: całą jedenastka była przeciwna podwyżkom.

Cieszy mnie jedno: że w końcu opadły maski części, większej części opozycji. Jeszcze kilka dni temu bredzili o kryzysie, nadchodzącej recesji, udawali troskę o przyszłość Polaków (jesienią na pewno rozpoczną się upadłości pracodawców i zwolnienia pracowników), krzyczeli o wstrzymaniu nienależnych podwyżek m.in. dla górników, wczoraj pokazali, że co innego mówią a co innego robią. Zdaję sobie sprawę, że w polityce polskiej o ludzi honorowych dziś trudno, ale pewne zasady obowiązują, zwłaszcza opozycję. Apel do opozycji przeciwko podwyżkom wyglosił Donald Tusk. Trochę za późny. Tym bardziej, że jako szef Rady Europy były premier kasował duże wynagrodzenie w euro i jakoś mu ono nie przeszkadzało. 

Cieszy mnie i druga rzecz: człowiek, na którego oddałem głos w ostatnich wyborach parlamentarnych również głosował przeciw. Są jeszcze jednak ludzie, którzy nie zachowują się jak polityczne kurwy.


 


czwartek, 13 sierpnia 2020

Przestępstwo stanie się cnotą

Lech Wałęsa był wielokrotnym przestępcą, Mieczysław Wachowski dopuszczał się przestępstw. Pamiętne słowa Lecha Kaczyńskiego wygłoszone w 2001 roku znalazły swój finał w sądzie. Pomówieni dowodzili, że są krystaliczni jak łza, pomawiający twierdził z kolei, że to on ma rację. Minęło 19 lat i wychodzi na to, że niebawem zacznie się opłacać być przestępcą. Pod warunkiem, że należy się do PiS. 

Grupa posłów partii złożyła projekt ustawy zakładającej de facto bezkarność politycznych przestępców w czasie epidemii koronawirusa. Bo jak inaczej nazwać próbę wciśnięcia do prawodawstwa polskiego zapisu mówiącego, że nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe, lub byłoby istotnie utrudnione?
Konia z rzędem temu, kto potrafi wyjaśnić, jakiż to dziś obowiązuje interes społeczny? Domyślam się, że prawy i sprawiedliwy.

Zażartowałbym, że okupujący stołki lub szykowani na nie po rekonstrukcji rządu są tak tępi, że nie potrafią zrozumieć swoich obowiązków, ich zakresu, czy zaniechanie lub przekroczenie powoduje kolizję z prawem, ale to nie jest temat do żartów. 

Wcale nietrudno jest odgadnąć zamiary PiS. Politycy PiS wielokrotnie pokazali, że prawo traktują wybiórcze, jeśli akurat jest ono dla nich i dla interesu partii akurat wygodne. Skoro prawo mamy w d…, to naturalne jest, że można (i trzeba!) nasze przekręty zalegalizować. Minister Emilewicz wygadała się, że nadciąga poważny kryzys gospodarczy. Rząd jednocześnie nie szykuje już żadnych tarcz pomocowych, tymczasem na walkę z pandemią i odbudowę gospodarki trafią do Polski duuuże pieniądze z UE. Chwalił się tym nawet zazwyczaj mijający się z prawdą premier. Zagadka: co się z nimi stanie, do kogo trafią? No właśnie. Mam też inną hipotezę, najsłabszą: rządzący boją się, że kiedy ich czas minie komuś przyjdzie do głowy chęć rozliczenia afer z respiratorami, maseczkami, pakietami wyborczymi budową CPK, srebrnymi wieżami itp. i dlatego zawczasu próbują się zabezpieczyć. 

To nie jest próba usankcjonowania korupcji politycznej, to bezczelna próba zalegalizowania przyszłych i przeszłych przekrętów partii, rządu i polityków obozu rządzącego. Jak im się to uda, to nikt im nie udowodni, że białe jest biała a czarne jest czarne. 

Czekam na projekt ustawy stanowiący, że w okresie pandemii czyny pedofilskie księży zostaną również usankcjonowane a dopuszczający się ich przestępcy mogą liczyć na jeszcze większe wsparcie rządu i ministra sprawiedliwości. 

 

piątek, 7 sierpnia 2020

Bez żadnego trybu

Kiedy przyjdzie rano to będzie inny kraj” śpiewa Krzysztof Zalewski w swoim ostatnim hicie. 10 milionów Polaków oddając głos na Rafała Trzaskowskiego wierzyło, że powyborczy ranek po drugiej turze wyborów prezydenckich będzie nowym początkiem Polski. Niestety, płonne były to nadzieje. Również i moje. Pierwszy raz oddałem głos na przedstawiciela Platformy Obywatelskiej.

Wczoraj odbyło się zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy na drugą kadencję. Najgorszego i najsłabszego prezydenta w historii Polski. Jeśli komuś nie podoba się moja opinia niech usiądzie, ściągnie maseczkę, zaczerpnie powietrza i się uspokoi. Zdrowie przede wszystkim! Nie dawniej jak wczoraj na portalu społecznościowym wywiązała się pyskówka przy porównaniu prezydentów Kwaśniewskiego i Dudy. W ocenie katoprawicy Kwaśniewski jest be, bo pokazał się publicznie pijany. Sławoj Leszek Głódź, z którym pił wówczas prezydent jest wspaniały bo wspiera zjednoczoną prawicę, podobnie jak kochany jest Lech Kaczyński bez względu ile małpek zakupiła przed laty kancelaria prezydenta. Tak samo Andrzej Duda. Bo oni piją PO KRYJOMU, DYSKRETNIE. No cóż, pedofile w sutannach też robią swoje po kryjomu, a o bezpieczeństwo czuwających nad nimi biskupów zapewnia prokuratura. Patrz- biskup Janiak.

Rafał Trzaskowski jest miedzy młotem a kowadłem. Bo co on ma zrobić by nie przepadło te 10 milionów głosów? Są dwie możliwości. Pierwsza: walka o przywództwo w PO. Jednak czy to się opłaca i wyjdzie na dobre jemu i partii? Tylko patrzeć, jak po jego ewentualnym zwycięstwie odejdą pewni politycy i wylądują w naturalnym środowisku, jakim jest dla nich PiS… Druga opcja: założenie swojej partii. Casus Palikota czy Kukiza daje wiele do myślenia. Niestety podobnie jak ich koniec. Trzaskowski to jeszcze nie marka, ale gdyby udało mu się powtórzyć ruch Lecha Kaczyńskiego z 2001 roku. 4 miesiące przed wyborami odbył się kongres założycielski PiS, wstąpiło do partii wielu działaczy ze zdychającej koalicji AWS- UW i był to strzał w 10, PiS otrzymał niemal 10% głosów wyborczych. W partii Rafała Trzaskowskiego widziałbym m.in. Krzysztofa Brejzę, Marcina Kierwińskiego, Jana Grabca, Klaudię Jachirę, Joannę Muchę, Grzegorza Napieralskiego czy nawet i Donalda Tuska. Pytanie: czy oni by chcieli? To byłby przecież koniec PO. Tylko że w polityce pewni ludzie istnieją od lat, chociaż ich dawnych partii już nie ma. „Niech pan nie udziela rad! ” usłyszę zaraz. Zgoda, ale czasy się zmieniają, a PiS, Kaczyński i Duda ponownie są u władzy.

W ostatnim czasie dosyć głośno zrobiło się o mniejszościach seksualnych. Jawni przedstawiciele środowiska są szykanowani, PiS skierował przeciwko niektórym działaczom aparat państwowy za wieszanie tęczowych flag na stołecznych pomnikach. Wszystkie te ruchy mają służyć jednemu: odwróceniem uwagi od gejów i pedofilów działających dyskretnie w szeregach kościoła katolickiego. Bo dobry gej i pedofil to dla prawicy ICH pedał i zboczeniec. Pod warunkiem, że robi swoje po cichu, po kryjomu i najlepiej „lewactwu” . Kiedyś ktoś zostawił mi pytanie pod jednym wpisem czy jestem za adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Nie, nie jestem i nie będę.

Wybory parlamentarne za 3 lata. Dużo to i mało. Na obecną chwilę nie zanosi się, by PiS nadchodzące wybory przegrał. Nie w Biedroniu widzę nadzieję, nie w Hołowni czy zbieraninie zwanej Konfederacją. Nadzieję widzę w 10 milionów Polaków, którzy oddali głos na Rafała Trzaskowskiego.