Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sławoj Leszek Głódź. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sławoj Leszek Głódź. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 14 maja 2019

Pedofilia wśród kleru- jedenaste przykazanie?

Film braci Siekielskich dość mocno wstrząsnął polską sceną polityczną. Odnoszę wrażenie, że tylko nią, poza tym wszystko zostało po staremu: fanatyczni wyznawcy PiS doszukują się spisku, propisowscy dziennikarze bredzą o niesłychanym ataku na kościół katolicki, moherowe babcie gotowe są powyrywać nogi z dupy molestowanym przez księży, a księża (zwłaszcza biskupi) dalej czują się bezkarni.

Po emisji filmu uderzyła przede wszystkim bezczelna postawa Głódzia i jemu podobnych. Nic dziwnego: funkcjonariusze Kkorporacji przez lata czuli się bezkarni, dziś parasol ochronny nad ich firmą i biznesami roztacza usłużny Zbigniew Ziobro, za chłopców na posyłki mieli kolejne rządy i jak to, to miałoby się tak skończyć? Po emisji świeckiego dokumentu prezentującego- w ocenie sutannowych i ich obrońców- ludzkie namiętności, błądzenie i dzieło szatana?

Dlaczego broniący pedofilskiej kasty tak stają w obronie sprawców i szkalują poszkodowanych? Słyszę, że Zbigniew Ziobro powołał zespół prokuratorów, który ma zbadać przypadki pedofilskie przedstawione w filmie Siekielskiego. Oczami wyobraźni widzę, jak to będzie wyglądało: chodzenie na paluszkach wokół biskupów, nieśmiałe wysyłanie przez jakaś tzeciorzędną sekretarkę blagalnych listów do księży, przesłuchiwanie w kółko i bez końca pokrzywdzonych. Wyolbrzymiam, fantazjuję, żarty sobie stroję? Zatem odsyłam do sprawy srebrnych wieżowców i jak traktowany jest poszkodowany biznesmen austriacki.

Ziobro; czy zajmie się zbadaniem, czy politycy (również z samorządu) nie maczali palców i czegoś jeszcze w tej aferze? Tak kleją się wszyscy ci sklerykalizowani do księży, zapraszają ich do Sejmu, na uroczystości państwowe i lokalne, biorą razem udział w ucztach, libacjach. Nie chcę niczego sugerować, ale taka mikoryza wygląda mi dosyć dwuznacznie. Jeden skurwysyn będzie bronił drugiego skurwysyna, świecki pedofil stanie w obronie pedofila w sutannie. Obym się mylił!

Dziś znajomy w pracy (fanatyk PiS, za PRL gorliwy komuch, a jakże!) wzruszył tylko ramionami i oznajmił, że pedalstwo jest wszędzie, w każdej branży. Może i jest, ale to kler przysięgał żyć w świętym ponoć celibacie?

Politycy Wiosny zdecydowali się na happening i wyświetlili film Siekielskiego na kościelnych budynkach w Gdańsku i w Warszawie. Wolna Polska: wysłani migiem funkcjonariusze zaaresztowali rzutnik w warszawie tłumacząc to tym, że administrator katedry polowej nie wyraził na to zgody. Wśród polityków znajdowali się również katolicy a mi nasunęło się pytanie: kto jest właścicielem tej katedry, kto ją utrzymuje, kto wydaje pieniądze na jej remont, kto opłaca kapelanów?

Butny purpurat nie ma zamiaru zapoznać się z dokumentem, „liberalny” publicysta katolicki dostał mdłości w trakcie oglądania. Czym się różni jeden od drugiego? Szymon Hołownia (taki z niego liberał jak ze mnie prawica) chyba nie zdaje sobie sprawy, że zobaczył jedynie wierzchołek góry i dlatego będzie nadal członkiem stada prowadzonego na rzeź przez garstkę biskupów.

Pojawiły się głosy o potrzebie powołania wspólnej komisji złożonej ze świeckich i kościelnych. To jakieś nieporozumienie: skompromitowany, zakłamany kler ma sądzić w swojej własnej sprawie? Była już taka komisja. Majątkowa. Wszyscy jej członkowie powinni siedzieć w pierdlu za swoje „dzieło”. Naiwni niech wierzą, ale nic nie zmieni się, póki Polską rządzi PiS. Nie ma szans na wyjaśnienie niczego. Jeśli Ziobro i jego zespół cokolwiek zrobią, to jedynie zamiotą sprawę pod dywan. Dajciumka Piotrowicz już o to zadba.

 

piątek, 16 czerwca 2017

Sławojek Głódź znowu nadaje

Katolickie święta mają tą zaletę, że można popatrzeć i posłuchać zabiedzonych, ciemiężonych przez poprzednie władze hierarchów katolickich. Te nerwowe ruchy, histeryczna mowa, oczy rozbiegane na boki, szczupłe, wyprostowane sylwetki. No jasne! Pewnie, że żartuję. Rzućcie okiem na tych tłuściochów i oceńcie sami.

Sławoj Leszek Głódź zapragnął zmazać hańbę, jaką obłożył się Gdańsk po udziale prezydenta Pawła Adamowicza w Marszu Równości, usiłował zatem zrobić show w Boże Ciało. Chcieć a móc to dwie różne rzeczy, było słabe przemówienie godne raczej nie arcybiskupa, lecz klechy z Bobrówki, w którym roiło się od kłamstw i manipulacji.

 „Kiedy z woli wyborców u steru stanęło ugrupowanie, którego członkowie w przytłaczającej większości są katolikami, są ci, którzy zabraniają ludziom wolnym, premierowi, prezydentowi, ministrom publicznie wyznawać wiarę” 

Wie pan, jacy to katolicy ich wybrali i jakimi katolikami są rządzący? Ta polska wiara, ten katolicyzm jest płytki i na pokaz, w rzeczywistości jest zakłamany do szpiku kości. Cwaniactwo, kombinatorstwo, zdrada współmałżonka, złodziejstwo, oszukiwanie wyborców i Polaków. Pójdzie się do znajomego proboszcza, rzuci na tacę i kartoteka czysta, do następnego razu! To jest kwintesencja dobrej zmiany! ‘

"Trzeba nam stawać wobec sytuacji zagrożeń, które wyrażają papieskie słowa sprzed dwóch dekad: 'brońcie krzyża, brońcie wartości, z których wyrastacie” 

Urodziłem się ateistą, osobą bezwyznaniową i niereligijną, jak każdy zresztą Polak. Urodziłem się za nieboszczki komuny, kiedy padła byłem nastolatkiem. Rodzice wychowali mnie w duchu uczciwości, szacunku dla sprawiedliwości, rodziny i najbliższych, z dala od kłamstwa, złodziejstwa i innych zachowań typowych dla katolików na pokaz. Krzyż nie ma z tym nic wspólnego!

„Bo wciąż trzeba bronić krzyża, reagować, gdy Bóg jest obrażany, kiedy Kościół jest szkalowany i poniżany, kiedy wyszydzane są przykazania Boże i zasady etyki katolickiej, nauczanie Kościoła o życiu, o rodzinie”

 Bóg nic nie mówi, że jest obrażany, nie daje znaków, że tak się dzieje. Gdzie i kiedy jest ten Kościół szkalowany? Za mało jest tuczony publicznym pieniądzem pod dobra zmianą? Wrzucanie do jednego wora Boga, głupich hierarchów kumplujących się z Rydzykiem i przykazań bożych jest wielkim nieporozumieniem. Nawet nie zadają sobie pytania, jakie pojęcie o życiu i rodzinie mają panowie pokroju Oko, Kneblewskiego czy innych asów. Przed kim, u licha, zamierzasz bronić tego krzyża, Głódź? Przed Kwachem, z którym chlałeś wódę kiedy byłeś szefem Ordynariatu Polowego, przez klęczącym Dudą czy wójtową o piskliwym głosie?

„Demon postępu i nowoczesności czyni wielkie spustoszenie, chociażby w zachodniej Europie. Znikają krzyże z budynków publicznych, w coraz większej cenie jest chrystofobia, ta swoista alergia na chrześcijan i wiarę, etos, kulturę, obyczaj"

Postęp to demon? To wyprowadź się z pałacu do ziemianki, rozdaj ubogim nieruchomości, pieniądze i zrzeknij się niesłusznej, wojskowej emerytury, Głódź! Krzyże może znikają, ale dlaczego się tam pojawiły, po co? Chrystofobii nie zauważam, bo krytyka przygłupów w sutannach i ich sług- jeszcze głupszych od klechów- nie ma nic wspólnego z krytyką Chrystusa. Powiem więcej: wy z Chrystusem nie macie nic wspólnego!

 „W muzeum historii Polski osobliwa narracja o wojennych dziejach Polski. Zabrakło w niej informacji o martyrologii Kościoła, o męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego, zdawkowo ukazana jest postać rtm. Witolda Pileckiego" 

Historia Polski nie jest historią Kościoła, to muzeum historii Polski. Niech pan Głodź wybuli z kieszeni środki na budowę muzeum kościelnego, skoro mu doskwiera jego brak.

„Liczne objawy moralnej atrofii, kpiny z tragedii smoleńskiej, z traumy rodzin, znów rozbudzonych po bulwersujących ekshumacjach" 

Pijaku w sutannie! Kieruj swe wyliczanki w stronę Kaczyńskiego śmiejącego się 10 maja, skandującego swoje własne imię, do zakłamanego Macierewicza i jego „podkomisji”, zwykłej zbieraniny dyletantów!

Marnuje się chłopina w tym Gdańsku, marnuje! Może Antek Macierewicz zrobi go szefem Ordynariatu Polowego Wojsk Obrony Terytorialnej?

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Święta polityczne

Hierarchowie Kościoła katolickiego w Polsce nie próżnowali, politykowali ile wlezie w okresie świątecznym. W języku prawa kanonicznego nazywa się to kazaniem, tyle że dziś mają one niewiele wspólnego z Wielkanocą, zmartwychwstaniem i duchowością, za to z polityką- mnóstwo.

Nieszczęściem naszego kraju są ostre podziały partyjne- oznajmił Stanisław Dziwisz. Nie wiem, dlaczego emerytowany metropolita wyręczył w przemówieniu urzędującego, który bawił w Kalwarii Zebrzydowskiej i plótł bzdury, jakoby Europa była siedzibą kultury śmierci i upadku moralnego. Stanisław Dziwisz pokręcił wszystko ze wszystkim: w jego ocenie partyjne podziały prowadzą do niechęci wobec innych, mających inny odcień skóry, mówiących innymi językami, szukających pomocy. Na pewno nie prowadzi do tego chrześcijaństwo, plótł Dziwisz, bo jest ono religią miłości, braterstwa, solidarności. Rzuć okiem panie Stanisławie na smoleńską sektę buszującą co miesiąc na Wawelu i oceń tą miłość, o której mówisz. 

Sławoj Leszek Głódź powiedział coś dokładnie przeciwnego do słów Stanisława Dziwisza. W ocenie emerytowanego generała w sutannie nie ma mowy o żadnych podziałach w narodzie. Flaszka nie byłby sobą gdyby nie spróbował zabłysnąć. Nie można ulegać antywartościom ateistycznego liberalizmu, moralnego nihilizmu, wrogości kierowanej także wobec Kościoła, negacji, która próbuje dominować rzeczywistość i mówić o podziale w narodzie- wyrzucił z siebie. Zapomniał, biedaczek, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak ateistyczny liberalizm- bo wszyscy ci „liberałowie” są uczepieni biskupich sutann- moralny nihilizm jest typowy dla pedofilów w sutannach i łamiących celibat i patrzących na to przez palce przełożonych i otumaniony lud, a  wolność sumienia i wyznania, tudzież światopogląd innych negują na każdym kroku Głódzie, Terlikowscy, Sobeckie czy Sasiny. Wrogość kierowana w stronę Kościoła? Ja od lat widzę wrogość bijącą ze strony Kościoła w stronę innych, którzy ośmielają się mieć swoje zdanie.

Nie spodziewałem się, że natknę się na jakiś głos rozsądku, a tu niespodzianka! Prymas Wojciech Polak mimo stosunkowo młodego wieku wykazuje się zdrowym rozsądkiem, którego próżno szukać o Dziwisza, Głódzia, Jędraszewskiego, Gądeckiego, Mendyka czy plejady radiomaryjnych biskupów. Prymas oznajmił, że do rozwiązywania trudności konieczna jest zgoda i porozumienie, konieczny jest wzajemny szacunek i współdziałanie. Skrytykował również Sejm za uchwałę o objawieniach fatimskich. Fajne słowa, ale… to tylko słowa. Bo jak zamierza pan Wojciech pogodzić zapędy idiotów wpatrzonych w panią Godek, Radzwiłła, Chazana i zwolenników antykoncepcji czy aborcji czy osoby bezwyznaniowe, chcące mieć wybór a nie nakaz czy przymus?

Stanisław Gądecki przebił wszystkich. Jego podczas rozważań świątecznych trapiła antykoncepcja, edukacja seksualna i homoseksualizm. W Poznaniu pod rządami prezydenta Jacka Jaśkowiaka Kościół nie ma tak lekko jak za klęczona Grobelnego, zatem pan Stasio postanowił wyjąć z rękawa swoją tajną broń, w zasadzie odkurzyć jednego z najlepszych kumpli metropolity krakowskiego Marka Jędraszewskiego. I jakoś mu w tym przypadku nachalnie molestujący kleryków w seminarium homoseksualista nie przeszkadzał. Tylko dlatego, że nosi sutannę, że to „swój” gej?



Kochane owieczki! Tupiecie z oburzenia, nie podoba wam się Juliusz Paetz w kościele, nie podoba wam się wymowne milczenie episkopatu i poznańskiej kurii? Tupcie i protestujcie sobie do woli, to w końcu „wewnętrzna sprawa Kościoła”! Ulegacie antywartościom ateistycznego liberalizmu, moralnego nihilizmu, wrogości kierowanej także wobec Kościoła, negacji, która próbuje dominować rzeczywistość. Wy macie milczeć, słuchać i płacić, płacić i jeszcze raz płacić!

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 5 kwietnia 2017

Flaszka Głodź w świetnej formie!

Kilka dni temu natknąłem się na wywiad z pierwszym szwejem minionych RP, Sławojem Leszkiem Głódziem. Takich jak on, malowanych generałów, nazywam Misiewiczami w sutannach. Ktoś taki nigdy nie powinien nosić pagonów kaprala, ale w Polsce nie takie cuda się zdarzały i dochodziło do sytuacji, że było kto otrzymywał szlify oficerskie.

Flaszka Głodź mimo wypitych hektolitrów gorzały na koszt wojska- kiedy był szefem Ordynariatu Polowego- i kleru- kiedy rozstał się z mundurem- i przebytych operacji trzyma się dobrze, w każdym razie podczas wywiadu sypał dowcipami jak z rękawa. Nabrałem podejrzeń czy nie jest to przypadkiem żart prima-aprilisowy, ale nie! Może generał dla kurażu strzelił symboliczne 0,7? Niezbadane są wyroki... Rozbawił mnie Flaszka jak mało kto!

-Polski Kościół kryje w sobie olbrzymią duchową energię!

 Kościół- czyli kto? Garstka biskupów zadowolonych z siebie, na których państwo polskie łoży miliardy czy wierni, którzy mają do powiedzenia tyle, co pies w Chinach? Tak, ta energię w biskupach widać: kiedy wyciągają łapki po coraz to nowe ziemie, nieruchomości i pieniądze oraz przywileje od obecnego rządu.

 - Kościół nigdy nie utożsamia się z żadną partią, „ani lewą, ani prawą nogą”

To dopiero niespodzianka! Zatem kim są ludzie występujący w mediach u Rydzyka, nie należą do PiS? Kim są osobnicy czytający w kościołach brednie z kartki, funkcjonariusze jakiej partii wpychają się do szkół by wlewać do głów dziatwy bzdury podczas rekolekcji? Wreszcie- kim są księża agitując podczas ostatnich kampanii wyborczych za PiS i jego politykami? Może to faryzeusze?

 -Ani księża, ani biskupi nie są urzędnikami czy kościelnymi funkcjonariuszami

Kolejny dowcip. Zakaz wypowiadania się w mediach nałożony na księży Bonieckiego czy Lemańskiego nie miałby racji bytu, gdyby byli oni normalnymi obywatelami polskimi a nie funkcjonariuszami Kościoła katolickiego. Kim jest polski hierarcha posiadający paszport Watykanu- obywatelem polskim?

- Kościół odgrywał zawsze wielką rolę w sferze przywracania pamięci 

No w rzeczy samej! Podczas seansu na stosach. Bywało gorąco… „Pamięć i troska: tak nazywała się pewna śmieszna komisja sutannowych badająca przed laty przypadki współpracy kleru katolickiego z SB. Tak gorliwie i sumiennie badała, że niczego nie ujawniła, a Grey, Cappino, Hejnał, Zefir, I tysiące im podobnych nic nie znaczyły.

-Mamy m. in. ogromny potencjał naukowy, zakotwiczony w naszych uczelniach i wydziałach TEOLOGICZNYCH 

Za moich czasów edukacja, nauka wyglądały zupełnie inaczej. Dziś dowiaduję się, że teologia jest nauką!!! Co prawda jakiś poseł Z AWS bredził kiedyś, że nie matematyka lecz teologia jest królową nauk, ale znalazł godnych swej głupoty naśladowców.

 -Poziom agresji w społeczeństwie wzbudza także przesadna wolność artystyczna 

Cenzuro wróć! Wolność artystyczna pobudza do refleksji, zmusza do myślenia i pokazuje swoją interpretację pewnych osób, sytuacji i wydarzeń, ale skąd artysta Głodź może o tym wiedzieć? Pewien pajac na drabinie 10 każdego miesiąca wzbudza w Głódziu miłość, współczucie czy uśmiech politowania?

I na zakończenie perełka, aż okulary przetarłem bo sądziłem, że źle widzę!

 -Wrogość do Kościoła w Polsce jest aż nazbyt odczuwalna 

Czy żyje w innym kraju? Od lat w szkołach panoszy się kler robiąc dziatwie szkolnej wodę z mózgu na lekcjach religii, media mają nałożony kaganiec i boją się krytykować nawet skrawka sutanny, nie zdarzają się przypadki użycia siły wobec katolików i księży. Skąd więc ta wrogość i z której strony płynie? Widzę za to wrogość ludzi wypowiadających się w imieniu Kościoła skierowaną do wszystkiego i wszystkich co nie z PiS, nie z Kościołem a posiadających własne zdanie.

 Moje wnioski: albo facet zaczął znowu pić, albo zatrudnił Misia i ten podaje mu specyfiki z apteki...

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

wtorek, 27 grudnia 2016

Faryzeusze w sutannach chcą mediować

Parlamentarny kryzys był przejawem fałszywej troski biskupów katolickich podczas zakończonych świąt. Wypowiadali się ci faryzeusze czynni i emerytowani, i jedni i drudzy- nie zawaham się użyć tego określenia- pletli bzdury wzorem swoich sojuszników z rządu.

Zabawne, ale do mediacji pomiędzy rządem a opozycją prezes PSL Władysław Kosiniak- Kamysz chciałby zaprosić biskupów katolickich właśnie. Biskupów uwikłanych w politykę, stojących zawsze po stronie silniejszego, stojących po stronie tych, którzy mają dostęp do fruktów czyli do budżetowych pieniędzy. Biskupi grają w jednej drużynie z PiS, nie mają nic wspólnego z demokracją podobnie jak instytucja dla której pracują, więc zdawanie się na nich przez polityków wybranych przez wyborców jest mijaniem się z celem, jest nie na miejscu. Dlaczego pan Kosiniak- Kamysz nie zdał się na mediacje kleru podczas swego rozwodu? To, że człowiek o jego mentalności musi mieć nad sobą pana i plebana nie znaczy, że wszyscy Polacy mają mentalność pańszczyźnianego chłopa!

Biskupi nie zasypiali gruszek w popiele ciskając gromy w opozycję. Ulubieniec stołecznej PO Kazimierz Nycz pouczył polityków opozycji, by ci na czas świąt zawiesili protest w Sejmie. Doprawdy brak słów by określić nikczemną postawę hierarchy: gdyby doszło do konfliktu zbrojnego, do napaści na Polskę- to również mielibyśmy bawić się w święta i brać się do roboty po ich zakończeniu?

"Jeżeli nie ma nadzwyczajnych powodów, żeby nie można było przerwać bycia w Sejmie na czas świąt, to powinno się je przynajmniej zawiesić, bo taki protest jest w jakimś sensie przeciwko tym świętom"- oznajmił Nycz. Przerwanie bycia w Sejmie byłoby przeciw demokracji, ale co o niej wie książę niedemokratycznego Kościoła katolickiego?

Stanisław Gądecki stwierdził, że prawdziwy pokój jest możliwy dzięki pojednaniu i przebaczeniu. Marek Jędraszewski wypalił z kolei, że jeśli chodzi o dobro ojczyzny, to koniczne jest pojednanie, bo chodzi tu o dobro wspólne. Doprawdy? A kto komu ma wybaczać i kto ma się jednać i gdzie?  U Rydzyka w Toruniu czy u biznesmenów w habitach na Jasnej Górze? I jak pogodzić dobro ojczyzny z przywilejami dla Kościoła katolickiego i jego funkcjonariuszy. Ach, prawda! Przecież dla książąt Kościoła dobro wspólne to dobro ich, Rydzyka i Kkorporacji!

Alkoholik Głódź wymamrotał, że nie można obroną demokracji nazywać okupacji sali sejmowej. No jasne! Obrona demokracji polega na "ugodach" z Rydzykiem i tuczeniu Kościoła katolickiego z publicznych pieniędzy.

"W zdrowym systemie demokratycznym nie ma miejsca na opozycję totalną, bo stanowi jego zaprzeczenie, godną pożałowania karykaturę"- pouczył Głódź.. W zdrowym systemie nie ma miejsca na klechów bawiących się za publiczne pieniądze w politykę i trzymających z tymi, którzy hojnie finansują ich z wspólnej kasy, nie ma miejsca na generałów w sutannie chlejących na umór. To jest to dobro wspólne?

Jeden z największych beneficjentów stołecznej reprywatyzacji orzekł, że Kościół mógłby mediować kryzys parlamentarny. Henryk Hoser, bo o nim mowa, ma na myśli nie Kościół jako mityczną wspólnotę, lecz Kościół hierarchiczny, jako garstkę biskupów. Hoser, podobnie jak Nycz, Jędraszewski, Gądecki i plejada sojuszników PiS skrytykował protest opozycji jak i samych posłów przy okazji zarzucając im antyklerykalizm, oraz... działanie na szkodę świąt! Czy święta poczuły się obrażone, ktoś coś wie na ten temat?

"Nawet w czasach stalinowskich były one szanowane, nie podejmowano prób ich zakłócenia politycznymi akcjami" .Nooo! Na to czekaliśmy, na porównania ze stalinowcami! Gdzie był Hoser, kiedy na listy wyborcze PiS trafiały dawne, skompromitowane komuchy pokroju Piotrowicza? Wspominał z nostalgią dawne, dobre czasy z Rwandy? Kościół nigdy niczego nie robił za darmo, jak wysoki rachunek wystawiłby za mediacje, byłby liczony w milionach czy miliardach?

"Istnieją strony w konflikcie, które odrzucają rolę Kościoła w przestrzeni publicznej i życiu społecznym. Wszyscy, którzy odwołują się do Rewolucji Francuskiej, sterylnego oddzielenia kościoła od państwa, co nie jest zgodne z polskim etosem"- bredził Hoser.
Zabawne, a co to jest ten polski etos, coś takiego znajdzie się w nowej Konstytucji, bo o potrzebie zmiany starej bredził coś ostatnio pan Henryczek?

W ubiegłym roku rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej Przemysław Śliwiński publicznie skłamał, że na mszy nie ma miejsca na politykę. Plótł, że... Kościół jest i musi pozostać apolityczny!

Przydałaby się dziś antyklerykalna, nie bojąca się głupkowatych hierarchów siła, potrafiąca stawić czoło obłudnym politykom, wyśmiać ich obłudę i zakłamanie. Dopóki nie powstanie coś nowego, wyrazistego programowo, bardziej luźnego obyczajowo, silnie racjonalnego, zdecydowanie ateistycznego, nacelowanego na państwo dobrobytu, ale rządzonego przez świetnie wykształconych, niepokornych i nieuznających żadnej ideologii ani świętości ekspertów- nie ma co liczyć na zmiany w tym kraju.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 24 lutego 2016

Flaszka w teczkach

Dobrych kilka dni zastanawiałem się nad dziwną niemocą, nad niespotykaną jak dotąd absencją w mediach katolickich biskupów. Mający zazwyczaj tyle do powiedzenia panowie w sutannach nabrali wody w usta i nie powiedzieli słowa w sprawie akt Bolka i nie zająknęli się nad domniemaną agenturalną przeszłością Lecha Wałęsy. Zaczynałem już tracić nadzieję, a tu niespodzianka: przemówił sam pogromca Actimelków, dziedzic z Bobrówki, pan z Gdańska, Sławoj Leszek Głódź herbu Flaszka!

Temat Wałęsy parzy jak cholera TW Lucjana, toteż skupił się on na krytykowaniu przede wszystkim KOD-u i "Gazety Wyborczej", nastawionej prokościelnie. Wszystkich wyręczył Głódź o którym można powiedzieć jedno: może i pijaczyna, ale donosicielem SB nie był, dlatego ma prawo zająć stanowisko w sprawie Lecha Wałęsy. Tyle że Głódź żąda od Wałęsy... przeprosin! Nie, nie dla siebie. Wałęsa nie raz i nie dwa kajał się przed baronem kościoła, przepraszał za swe ostre słowa po gdańskim ingresie Głódzia i biegał w odwiedziny do szpitala w którym krojono i leczono Flaszkę. Głódź żąda przeprosin dla tych, których Wielki Elektryk skrzywdził i jednocześnie by wybaczył to wszystko, co dziś na niego spływa. Co ten Głódź sugeruje? Wybaczamy i prosimy o wybaczenie? Hierarcha chytrze twierdzi, że sprawę agentury Wałęsy należy zamknąć publicznie, ale pod pewnymi warunkami: Wałęsa musi przyznać, że nie mówił całej prawdy. Chciałoby się zacytować zacnego ks. Tischnera: święta prawda, tyż prawda i gówno prawda. O którą prawdę Głódziowi chodzi?

Zabawne: Wałęsę mieszają dziś z błotem wszyscy ci, którzy bez niego byliby niczym. Wszyscy ci państwo strojący się dziś w piórka antykomunistów, bojowników o klerykalizację..., pardon, wolność i demokrację żyliby dziś w zapomnieniu i- nie waham się użyć tych słów- w nędzy. Byliby biedni, opuszczeni i zapomniani, tak jak żyje dziś wielu dawnych działaczy opozycji antykomunistycznej. To samo byłoby z Głódziem, którego Watykan narzucił naiwnemu Wałęsie na szefa Ordynariatu Polowego, a ten, głuptasek, awansował Flaszkę do stopnia generała dywizji. Dożywałby dziś Flaszka swoich chwil w domu księży emerytów a tak, dzięki Wałęsie, puszy się i usiłuje pouczać każdego, kto naiwnie mu się pod rękę.

Jeśli panu Głódziowi marzą się czyjeś przeprosiny i chce wymusić żądania przyznania się do niemówienia prawdy- niech skieruje swe słowa w stronę biskupów katolickich i podległego im kleru. Tam znajdzie się wielu dawnych kapusiów, którzy nigdy, przenigdy nie przeprosili za swoją służbę i oddanie SB. Nikomu z nich z głowy włos nie spadł, jedynie Stanisław Wielgus zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego kiedy wyszła na jaw jego ukrywana współpraca z SB. Kościelna komedia "Pamięć i troska" służyła jedynie do przechwycenia świeckich dokumentów z archiwów IPN przez stronę kościelną i próżno szukać jakichkolwiek efektów pracy tej komisji. Żaden konfident w sutannie nie został pozbawiony choćby przywilejów wynikających choćby z Funduszu Kościelnego.

Niech Głódź zacznie robić porządki w kościelnej stajni Augiasza a potem publicznie głosi swe osądy, jeśli nie zabroni mu tego kościelna omerta.

Dlaczego wypłynęła właśnie teraz sprawa akt Kiszczaka, dlaczego zatrzymano w areszcie Romana Kotlińskiego? Trzeba odwrócić uwagę od niewygodnych faktów... Otóż rządzący krajem zadłużyli już kraj na dodatkowe miliardy złotych. Szacuje się, że może to być suma rzędu nawet 30 miliardów! Tym wójt Szydło nie pochwaliła się podczas zachwalania 100 dni swojego(?) rządu. 

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Sutannowe wojsko ma 25 lat

W niezauważalny sposób 21 stycznia przeszła nam koło nosa pewna rocznica: 25 lecie powstania Ordynariatu Polowego w Polsce. 21 stycznia 1991 roku watykańska kongregacja ds. biskupów  pochyliła się nad polską armią i w rzekomej trosce o dobro duchowe żołnierzy i wiernych wyznania katolickiego należących do wojsk lądowych, morskich i lotniczych Polski wydała dekret przywracający Ordynariat Polowy w Polsce. Oczywiście kongregacja wydała dekret na życzenie/zadania papieża Polaka Jana Pawła II, a czołobitne wobec kościoła katolickiego władze nie śmiały zaprotestować. Chciałbym przypomnieć, że szefem kongregacji ds. biskupów był w 1991 roku pochodzący z Beninu Bernardin Gantin, ciemnoskóry kardynał biskup. Tak, tak, papież wydał w 1991 roku rozkaz władzom Polski za pośrednictwem czarnoskórego kapłana! Jakby powiedział Kaźmirz Pawlak: dziki!

Papież reaktywował Ordynariat, postawił na jego czele mało komu wcześniej znanego prałata Sławoja Leszka Głódzia- jego święte prawo. Dlaczego jednak spolegliwe władze polskie nie pisnęły słowa sprzeciwu na wiadomość, że nie będą miały nic do gadania w sprawach sutannowych w wojsku? MON, rząd, premier czy prezydent, niby zwierzchnik sił zbrojnych, nie mają na nic wpływu w Ordynariacie. Polak daje pieniądze, utrzymuje kosztowny twór i nic poza tym. Nie ma żadnych korzyści z wyrzucania pieniędzy w błoto! To jest wolność i demokracja?

Nikt nie robi problemów żołnierzom w kwestii ich życia religijnego, po pracy w jednostce każdy z nich może pójść do kościoła i klepać zdrowaśki ile wlezie, w domu włączyć media Rydzyka. Poza tym czy celowe jest dalsze funkcjonowanie Ordynariatu kiedy zaprzestano poboru do wojska i zdecydowano się na armię zawodową? Leszka Głódzia (podczas trudów rzemiosła wojskowego dorobił się pseudonimu „Flaszka”) powołał na szefa Ordynariatu nie prezydent, nie szef MON, nie dowódca wojsk lądowych lecz papież, głowa obcego państwa. Lech Wałęsa za zaszczyt uznał mianowanie Głódzia najpierw na generała brygady (1991 rok), później na generała dywizji (1993). Błyskotliwa kariera, tylko co ma z tego Polska? Dla przypomnienia: „Fakty i Mity” pierwsze pisały o ogromnej, nienależnej odprawie dla Głódzia (ćwierć miliona złotych!), wypłaconej bez szemrania na odchodne przez MON. Watykan nie poczuł się w obowiązku wynagrodzić swego sługi... Następcę Głódzia narzucił państwu polskiemu niemiecki papież Benedykt XVI. Zabawne: przeszkadza pewnym ludziom dziadek z Wehrmachtu, przeszkadzają nasi zachodni sąsiedzi, w tym przypadku nie śmieli nawet zastanawiać się nad decyzją Niemca mówiącemu nowemu biskupowi polowemu, Płoskiemu: Gott sei mit euch!

Kapelani przechodzą przeszkolenie w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu i po jego zakończeniu otrzymują stopień oficerski. Wojsko w sutannie, szanowni państwo, na pagonach musi mieć oficerskie stopnie, nie jakiegoś tam kaprala czy sierżanta! Cóż to, nie stać Polski na takie wojsko? Nie dziwią mnie niedawne słowa szefa MON Antoniego Macierewicza, że wojsko polskie jest w katastrofalnym stanie. Facet ma dużo racji…

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 13 października 2014

Gdzie jest generał?

Ukryty przed całym światem odpoczywa, udziela rad, wydaje polecenia i dochodzi do siebie. Sławoj Leszek Głódź, pierwszy wojak minionych RP, generał, ogłosił urbi et orbi, że przyjął nieoczekiwany krzyż choroby i cierpienia i godzi się z wolą bożą. Po czym dał drapaka do jednego z najlepszych warszawskich szpitali, oczywiście resortowego! To tak się przyjmuje na barki wolę bożą?

Nieoczekiwana choroba? Jegomość, ośmielający się pouczać świeckie władze, udający omnibusa i wszechwiedzącego nie miał pojęcia, do czego może doprowadzić jego hulaszczy tryb życia? Naiwny jak dziecko z Bobrówki czy najzwyczajniej w świecie głupi? Pycha, chciwość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew i lenistwo, panie Sławoj! To pańskie przywary a pan się dziwisz, że choroba dopadła?
 


Sławoj co miesiąc inkasuje 10 tys. złotych wojskowej emerytury, ściąga haracze od podległych mu proboszczów, grabi samorządy i szuka okazji do wyrwania większej kasy. Na co? Na alkohol, żarcie, actimelki, regionalną kiełbasę, imprezki i harmoszkowe koncerty przy kielichu. Nie stać było generała na wymianę stolarki okiennej w pałacyku, ale bogaty marszałek województwa pomorskiego wsparł ubogiego Sławojka skromną kwotą 132 tys. złotych. Podobno arcybiskup z obrzydzeniem przyjął ochłap bo spodziewał się dotacji znacznie wyższej. Marszałek nie był tak hojny, jak były ministrant, prezydent Gdańska Adamowicz: „sprzedał” działkę otaczającą głódziowy pałacyk za ok. 5 tys. złotych. Wartość gruntu wynosiła ok. pół miliona złotych…

 





Zastanawia mnie, dlaczego pan Sławoj nie pojechał leczyć się w rodzinne strony do których jest tak ponoć przywiązany, czyżby miał za daleko? Dlaczego nie zdecydował się na operację, leczenie i pobyt w typowo katolickiej placówce, kierowanej przez któryś z zakonów, a wydzierającej na rzekomo wspaniałe usługi publiczny grosz? Nic nie dają modły o które prosi pan Sławoj, on w nie i tak nie wierzy. Gdyby wierzył to pozostałby w swej rezydencji z widokiem na biegające za oknem daniele, modlił się do wizerunku świętego Wojtyły lub prosił o wstawiennictwo błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko. Tymczasem pan Sławoj zdaje się na opiekę świeckich lekarzy.


Ciekawi mnie, co pan Sławoj powie gdy wróci do zdrowia? Mam mocne podejrzenie, że oznajmi, że gorąco modlił się do świętego Karola, słuchał Radia Maryja i oglądał TV Trwam objadając się szpitalnym prowiantem.


Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 4 kwietnia 2014

Kaczyński i Macierewicz znaleźli nową zabawkę

Ostatnimi czasy cichutko było o Antonim Macierewiczu. Antoś przepadł, jakby zapadł się pod ziemię, miałem już straszne podejrzenia, że uprowadzili go weterani ze Specnazu i sprezentowali Wladimirowi Putinowi. Na szczęście nic z tego! Macierewicz po prostu robił to, co potrafi najlepiej: fantazjował. Na temat "zbrodni" smoleńskiej, Polski, polityki, jednym słowem- wszystkiego.

Antoś pochylił się nad stanem polskiej armii i oznajmił urbi et orbi, że sytuacja w katolickim wojsku jest dramatyczna! Nie, nie zabrakło onuc wojakom, nie brakuje też oficerów- kapelanów, bezczynnie pierdzących w siedzenia swoich aut, którymi się wożą, nie brakuje papu dostarczanego przez firmy cateringowe. Przyleciało kilkanaście sztuk jankeskich samolotów, więc o co chodzi, co się stało, skąd ten krzyk? Antosiowi nie w smak, że reforma armii przyniosła same szkody, a poprawy żadnej. Oczywiście mowa o reformach PO. Bo, jak wiadomo, za PiS mieliśmy najlepsze wojsko, najliczniejszą armię świata, dysponowaliśmy tarczą antyrakietową i tysiącem głowic atomowych, posiadaliśmy supernowoczesną marynarkę wojenną, lotnictwo, po czym nastał wnuk dziadka z Wehrmachtu i wszystko to zniszczył. Sprzedał Niemcom, czy rozdał Putinowi, Macierewicz już nie wyjaśnił. Podejrzewam, że ma dowody, ale niczym naczelnik Mieczysław wie, ale nie powie. Ha! Antoś bredzi, że po reformach nie wie, kto będzie dowodził żołnierzami w razie konfliktu zbrojnego! Ubaw po pachy: aby Polska uczestniczyła w jakimkolwiek konflikcie zbrojnym musiałaby mieć czym i kim wojować. Co zostało z polskiej armii po 1989 roku, czym możemy postraszyć? Ordynariatem Polowym i emerytowanym biskupem polowym, jego siną z przepicia gębą?

PiS żąda powrotu do systemu, w którym obowiązek dowodzenia spoczywa na Szefie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Jarosław Kaczyński chce, by w Polsce stacjonowały amerykańskie wojska. Chce, by czcić pamięć zmarłego w katastrofie smoleńskiej gen. Błasika, za którego kadencji w polskim lotnictwie działy się cuda, zapewne za wstawiennictwem błogosławionego JPII. Pytanie do polityków Kaczyńskiego: a kogo obchodzi, czego chce partia opozycyjna? Trzeba było działać, kiedy tkwiło się przy korycie, czym wtedy były zajęte pisioły? Dogadzaniem Rydzykowi i klechom, inwestowaniem publicznego grosza w jednostkę specjalną, jaką jest dla nich Ordynariat Polowy? To jak to jest: gdy stacjonowały w Polsce wojska radzieckie, to była okupacja, ale gdy to samo będzie robiło wojsko amerykańskie, to będzie wolność i demokracja? Gdzie tu sens i logika? Oby nie przysłał nam Obama Murzynów, bo wyborcy PiS, oraz pan Rydzyk, mogliby się poczuć urażeni.

Mam garść propozycji dla Antosia i Jarkacza: brakuje im wodza? Ależ to drobiazg! Przywrócić do służby supergenerała Sławoja Leszka Głódzia, mianować go marszałkiem i jesteśmy gotowi bić nie tylko Tuska, ale i Ruska! Prócz tego przeznaczać 3% PKB na zabiedzony Ordynariat Polowy, bo niegodne jest, by oficerowie w koloratkach zarabiali tak nędznie, jak ma to miejsce w tej chwili. Ale to nie wszystko! Proponuję również, by PiS na swoich oficjalnych stronach internetowych, oraz w statusie partii umieścił złotymi zgłoskami informację, że składa hołd szpiegom pokroju Kuklińskiego, czcić będzie po wsze czasy przeróżnych Hlondów, nie zapomni nigdy o ukraińskich "żołnierzach wyklętych" z UPA i przysięga stać na straży Konkordatu. Wtedy wojacy mogą już dumnie czwórkami do nieba iść!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

sobota, 23 marca 2013

Niedorżnięte watahy spuszczone z głódziowej smyczy

Grupka posłów PiS, z braku zajęć i niezdolności do stworzenia czegokolwiek, co mogłoby wpłynąć pozytywnie na Polskę, ima się tematów zastępczych, byle tylko zaistnieć w mediach. Widz/ słuchacz/ czytelnik/ wyborca głosuje na tych, których widzi i słyszy w mediach. Posłowie, jak napisali (komunikat opublikowany na stronie Andrzeja Jaworskiego, radiomaryjnego posła) łączą się w modlitwie ze Słwojem Leszkiem Głódziem. Tak, tak, Flaszką Głódziem, którego w ich mniemaniu niesłusznie o nadużywanie wody ognistej oskarżają anonimowi księżą z diecezji gdańskiej. Cesarz Trójmiasta spuścił ze smyczy swoje radiomaryjne sługi, by stanęły w jego obronie- pan każe, więc sługa musi. Stąd inicjatywa posłów Jaworskiego, Telusa, Dziedziczaka i Kownackiego, którzy licytują się, który z nich należy do bardziej znamienitego, katolickiego grona. A jest w czym wybierać! Panowie zasiadają w komediowym, sejmowym zespole ds. przeciwdziałania ateizacji Polski, są członkami sympatyków ruchu światło życie, akcji katolickiej i stowarzyszenia rodzin katolickich oraz ochrony życia. Poza tym wszyscy zdrowi…. Dla Ojczyzny ratowania gotowi są bronić Głódzia u samego papieża! Ciekaw jestem, co Franciszkowi zawiozą w prezencie, polską Żubrówkę?

Posłowie katoprawicy jak nikt inny potrafią rozbawić. W swej bezmyślności, żałosności, głupocie nawet, oraz w kłamstwie. Tak, łżą bezczelnie, zwłaszcza przy sprawach dotyczących Kościoła katolickiego i jego hierarchów. Kościół, gorliwi słudzy i kłamstwo, niespecjalnie mnie to dziwi. Kiedyś, dawno temu, szukałem czegoś w Kościele. Może Boga, może czegoś, lub kogoś, innego. Zobaczyłem chciwość, donosicielstwo, pogardę okazywaną człowiekowi i, materializm i biznesmenów w sutannach. Takich, jak Głodź, którego zalety wychwala pod niebiosa pan Jaworski, łżąc, że Flaszka jest osobą niezwykle zasłużoną dla Ojczyzny. Bzdura, podobna tej, że najwybitniejszym prezydentem Polski był Lech Kaczyński. Pobożne życzenia radiomaryjnego posła mają być narzucone większości, jako „prawda objawiona”, bo przyśniła się Jarosławowi Kaczyńskiemu? Czytam i oczom nie wierze, zmuszony jestem przetrzeć okulary, z trudem unikam parsknięcia strumieniem herbaty na laptopa: dowiaduję się ze strony kłamiącego posła, że tygodnik „Wprost” jest… lewicowo- liberalnym tygodnikiem!!!

Pan Jaworski oczy ma przesłonięte kadzidłem, możliwe, że spoglądając na czerwonego na gębie Głódzia wcale nie widzi przed sobą napuchniętej od przepicia gęby, lecz lico Georga Gansweina, sekretarza Benedykta XVI, do którego wzdychają ponoć nie tylko zakonnice… Pora, panie pośle, przejrzeć na oczy i nie wmawiać kłamstw wyborcom, bo na pańskie sztuczki nabiorą się chyba tylko „dzieci nienarodzone”, oraz radiomaryjne babcie, niezdolne do samodzielnych refleksji. Bo to, że Głódź pił, pije i pić będzie, wiadomo nie od dziś, W latach 1996-97 odbywałem zasadniczą służbę wojskową w 14 Suwalskim Pułku Artylerii Przeciwpancernej, nie ominęła JW wizytacja gen. Sławoja Leszka. Nie pamiętam już, czy tydzień, czy 5 dni odchorowywał ówczesny d-ca JW, po alkoholowych balangach z Głódziem. Może to tylko świeże, mazurskie mleko zaszkodziło wojakowi? Tadeusz Isakowicz- Zaleski skrytykował Radosława Sikorskiego, kiedy ten zachwalał wojskowy styl Głódzia. Jaki jest styl wojskowy? Pijaństwo? Niszczenie podwładnych? Tak było w czasach komunistycznych –oznajmił oburzony ksiądz. Sikorski został oddelegowany, by umilić wizerunek Głódzia. Bo jak to: Polacy zaczną burczeć, że rok w rok, z budżetu państwa łożymy 80 mln. złotych (kapslowe) na Kościół katolicki, który jest rzekomo ekspertem w wychowaniu w trzeźwości? No i jak to wygląda: tak mozolnie kreowany mit o boskości, wyjątkowości, wielkości i sile biskupów ma okazać się zwykłą fikcją, fantazją i kłamstwem, kiedy  okaże się, że biskup to taki sam łajdaczyna, jak wikary w Koziej Wólce?

Aleksander Kwaśniewski, zaproszony przez Janusza Palikota do projektu Europa Plus, powinien uchylić rąbka tajemnicy i wyjaśnić, jak to było w Charkowie. Potwierdzić mniej lub bardziej prawdziwe plotki. Bo o zaproszeniu Flaszki do Europy Plus nawet nie marzę, choć Janusz Palikot jest ekspertem w pędzeniu gorzałki, miałby więc oddanego sprawie biskupa. W dodatku generała!

 Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

wtorek, 19 marca 2013

Marzenka, która Polskę kochać chciała

W jaki sposób wygląda rozmowa dziennikarza, "niepokornego", z biskupem katolickim? Najbardziej prawdopodobna postawa: na kolanach, z otwartym otworem gębowym. Nie, nie to, zboczeńcy! Buzia otwarta bynajmniej nie do francuskich rozmów, lecz z podziwu dla świętobliwej osoby, który prawi swój monolog. Z hierarchą polskiego, katolickiego Kościoła się nie rozmawia, słucha się jego monologu, od czasu do czasu wtrącając nieistotne pytania. Wystarczy prześledzić te "wywiady", lepiące się od wazeliny: wszystkie robione jak przez kalkę.

"NIE", "Fakty i Mity", od dawien dawna ujawniają drugą, ciemną stronę Kościoła i hierarchów, od pewnego czasu czyni to "Newsweek" a ostatnio "Wprost", przedstawiający co nieco z życiorysu chłopa z Bobrówki, Sławoja Leszka Głódzia . Mam dziwną pewność, że przeciwko "Wprost" zostanie zainicjowana katolicka wojna, spuszczeni z biskupich smyczy PiSmacy zrobią wszystko, by nie zostawić suchej nitki na red. naczelnym, Sylwestrze Latkowskim. Wyciągnie się zeznania współwięźniów z celi (Latkowski ma na koncie pobyt w ZK), którzy przypadkowo "przypomną" sobie, że nie tylko w filmie "To my, rugbiści", Latkowski lansował przemoc. Okaże się, że bił, poniżał i takie tam. W dodatku urodził się zza komuny, rodzice z pewnością donosili do SB!

Trafiłem na tekst pewnej pani, która rozprawia się z tygodnikiem "Wprost", który to ośmielił się napisać krytycznie o czerwonogębym biskupie. Pani ta to jedna z tych nawiedzonych, która co jakiś czas bredzi, że trwa obalanie autorytetu Kościoła. Jakby ta instytucja coś takiego jeszcze posiadała! Jest strasznie oburzona, z pewnością wspiera Platformę Oburzonych, jak można było, opierając się na anonimowych donosach, napisać cokolwiek złego o wspaniałym, pełnym cnót, ascecie Głódziu! Przeczytałem jej tekst i boli mnie w dołku ze śmiechu! Marzenka przeszła solidne pranie mózgu na katolickiej uczelni, co widać, słychać i czuć. KUL, finansowany z budżetu państwa, znakomicie radzi sobie z kobietami, potrafi sprawić, że za grosz refleksji, krytycznego myślenia i wyciągania wniosków u Marzenki. U niej wszystko jest czarne! Prócz nieskazitelnego charakteru Kościoła i jego hierarchów. Te są tak białe, jak skrzydełka niewinnych aniołków. Ale do rzeczy, przedstawię próbkę pióra Marzenki, której wróżą karierę w katoprawicowych periodykach, nim żreć się w nich zaczną panowie i panie redaktorzy, jak to drzewiej bywało. Poza tym, niezbyt gramotnych czytelników wśród radiomaryjnych nie brak.

Napisała więc Marzenka:

W chwili, gdy cały świat cieszy się wyborem nowego papieża, zachwyca jego promieniującą troską o Kościół i odnowę moralną społeczeństw, tygodnik "Wprost" oskarża polskiego arcybiskupa. Co za tym stoi?

Kłamstwo: nie cały świat, tylko jego katolicka- a i to niecała- część cieszy się z konklawe. Bokiem już wychodzi katolikom nachalna, katonarodowa propaganda, lansowana widzowi w mediach. To nie jest mój wymysł, słyszę takie opinie m.in. w pracy, na ulicy, w metrze. Nic i nikt, Marzenko, nie stoi za tym niesłychanym zamachem na Twojego idola, mistrza w spożywaniu wody, również ognistej. To człowiek, jak każdy inny, tyle ze żyjący na koszt społeczeństwa, ale o którym pisać może każdy. Karnowscy tego Ciebie nie nauczyli?

Nawet, jeśli założyć, że część informacji podanych w tekście jest prawdziwa, bez specjalnego wysiłku dostrzec można przekłamania i manipulacje. Abp senior Tadeusz Gocłowski, poprzednik abp. Głódzia, na pytanie autorki o czarną listę przewinień arcybiskupa, która powstaje rzekomo w diecezji, odpowiada: "Nic o tym nie słyszałem. Współpracujemy od pięciu lat i ta współpraca układa się dobrze".

Zabawne, jakiż to mocny dowód: słowo skompromitowanego, umoczonego w aferę "Stella Maris", emerytowanego hierarchy pozwalają Marzence dostrzec przekłamania i manipulacje "Wprost"! Goc po dziś dzień bije się w piersi, że nic o wielomilionowych przekrętach w wydawnictwie nie wiedział; skąd ma zatem wiedzieć, co się dzieje u Flaszki, z którym nawet pod jednym dachem nie mieszka, zainstalował w jego pałacu ukrytą kamerę?

Patrząc na okładkę "Wprostu" nasuwa się pytanie, dlaczego akurat dzisiaj, w chwili, gdy większość tygodników przedstawia niezwykłe i porywające przesłanie papieża Franciszka, redakcja decyduje się na uderzenie w biskupa?

Większość tygodników, droga Marzenko, kierowana jest przez ludzi, którzy z rzetelnym dziennikarstwem mają tyle wspólnego, co i Ty. Jeden z Twoich kolegów skamle, że nie lubi stadnego wrzasku. Oto i odpowiedź: naczelny "Wprost" również go nie lubi, uznał też, że nie ma powodu, by czekać do świętego nigdy na ujawnienie informacji, przekazanych mu przez księży. W końcu prawda ma wyzwolić, czyż nie? Ale skąd masz to wiedzieć, skoro łkałaś, jakoby doszło do manipulacji dotyczącej salezjańskiego gimnazjum. Nie drążyłaś tematu, nie szukałaś prawdy, Dałaś wiarę zakonnikom, nie tracąc czasu na zajęcie się sprawą.

Tylko czekać, aż antyklerykalni kreatorzy katolickiej opiniotwórczości zaczną używać autorytetu papieża do kompromitowania Kościoła w Polsce. Pierwsze oznaki widać już w programach publicystycznych.

Nie zauważasz, droga Marzenko, że to nie kto inny, tylko sam Kościół, jego hierarchowie, współpracujący z nimi politycy od pewnego czasu sami się kompromitują? Kiedy do tych programów publicystycznych zostaną wysłani katoliccy cenzorzy, którzy zadbają o to, by pewnych tematów, przede wszystkim niewygodnych dla Kościoła, nie poruszać? Tobie nie jest potrzebny biskup na wzór papieża Franciszka, Ty chcesz mieć biskupów na miarę Michalika, Ryczana, Stefanka czy Dydycza.

Wbrew temu, czemu naiwnie zaprzecza autorka na początku swojego tekstu, uderzenie w arcybiskupa Głódzia jest uderzeniem w cały Kościół. Gdyby nawet przyjąć, że pewne fakty opisane w tekście miały miejsce w rzeczywistości, wykorzystanie czyjeś słabości do zbudowania ogólnego wrażenia degrengolady w Kościele jest niedopuszczalne.

Pod adresem Romana Kotlińskiego, Tadeusza Bartosia czy Stanisława Obirka, koledzy Twoi napisali tuziny obraźliwych, często mijających się z faktami tekstów. Ci sami pisamcy drą japy, że ten, kto przyjął święcenia, pozostaje duchownym do końca życia. Zatem obrażanie w/w uderza w Kościół. Nałóg alkoholowy jest słabością? No cóż, pociąg duchownych do dzieci, Tadeusz Pieronek nazwał namiętnością, więc i Ty, Marzenko, masz prawo do kłamstewka. Słabością to jest piwo raz w tygodniu.

Opowieść "Wprostu" o abp. Głódziu nie została przecież napisana w trosce o Kościół. Ba, nie została nawet napisana w trosce o człowieka. Ma jasny, precyzyjny cel. Ten sam od lat.

Troska o Kościół, Twoja, Marzenko, i Tobie podobnych, to zamiatanie draństw kleru pod dywan. Robili to Twoi poprzednicy, robisz to Ty, robić to będą, coraz bardziej rozpaczliwie i bezsilnie, Twoi następcy, aż do totalnej kompromitacji i ośmieszenia się. Nie troszczy się o człowieka ten, kto udaje, że nie dostrzega jego nałogów, lecz ten, kto je widzi i chce wyeliminować. Cel? Tak, jest bardzo jasny: odciąć Kościół od budżetu państwa! Za swoje niech chleją do upadłego i głoszą swoje "nauki" takim, jak Tobie!

O potrzebie naprawy Kościoła najgłośniej krzyczą zawsze ci, którzy nie mają z nim nic wspólnego. Nie będąc jego członkami próbują narzucić narrację tym, którzy go tworzą. Problem w tym, że zbyt często im ulegamy, zapominając jaka jest istota Kościoła i na czym polega jego siła.

Ci, którzy krzyczą, nie mają zamiaru niczego naprawiać. Uwierz, oni chcą, by demoralizacja biskupów postępowała, bo tylko przyśpiesza to rozkład Kościoła. Hierarchowie przyzwyczaili się, że państwo trzyma nad nimi parasol ochronny i nie potrafią radzić sobie z krytyką. Bajki o szatanie i piekle nie robią wrażenia na antyklerykałach. Komu, Marzenko, ulegasz, jakim mniejszościom? Istota Kościoła to władza, posłuch, pieniądze, bezkarność i pasożytowanie na krajach takich, jak Polska, a siłę jego była niewiedza, nieświadomość i głupota ludzka. Ty, Marzenko, niczego nie zamierzasz w Kościele naprawiać, a już najmniej jego hierarchów! Masz klapki na oczach, nie chcesz przyjąć do wiadomości niemiłych faktów. Ba, starsza się ukrywać je przed światem, tego żądasz m.in. od „Wprost”!

Nie jesteśmy wspólnotą ludzi świętych, choć każdy z nas powinien do tej świętości dążyć. Od samego początku, od czasu pierwszych apostołów wybranych osobiście przez Chrystusa, jesteśmy wspólnotą ludzi słabych i zawodnych.

I tu jest pies pogrzebany: biskupi do żadnej świętości nie dążą, a Flaszka Głodź w szczególności! Zgadzam się z Januszem Palikotem: jeśli istnieje piekło, to Głódź po śmierci powinien się w nim znaleźć. Sama odpowiedziałaś na pytanie, dlaczego z Kościoła odeszło tylu ludzi: oni nie są słabi i zawodni, nie widzą miejsca pośród takich, jak Ty. Odmawia się im odejścia, wolności, zrzucenia religijnych pęt, poprzez utrudnianie dokonania aktu apostazji!

Komentowanie spraw Kościoła przez ludzi spoza jego wspólnoty, porywających się na wybiórczą interpretację niepełnych faktów, jest więc ze swej istoty miałkie i nieprawdziwe, choć dzięki sile mediów otrzymało rangę narracji wiodącej.

Zanudziłbym się na śmierć, nie potrafiłbym po tym spojrzeć w oblicze Boga, gdybym w ten sposób popełnił samobójstwo! Nie zamierzam dowodzić, jak wybiórczo do tematów podchodzisz Ty, Marzenko, i Twoi pracodawcy. Nie zamierzam też przypominać, ilu katoprawicowych dziennikarzy zajmuje się ateistami, gejami, antyklerykałami, nową lewica, Januszem Palikotem, choć jest spoza tego kręgu, nie ma nic wspólnego z tymi środowiskami.  Ilu plecie o aborcji, antykoncepcji, in vitro, choć ich te sprawy nie dotyczą?

Niech więc ludzie spoza Kościoła zajmą się uzdrawianiem własnych wspólnot, do których przynależą. Niech dziennikarze przestaną promować skompromitowane pseudoautorytety, których głównym celem jest demoralizacja społeczeństwa.

Sama zapędziłaś się w kozi róg, Marzenko! Niby dlaczego ludzie spoza Kościoła mają należeć do jakichkolwiek wspólnot, na co im one, kiedy ni czują potrzeby zastąpić dżumy cholerą? Jakież to pseudoautorytety są promowane przez dziennikarzy, czy w ogóle potrafisz określić znaczenie słowa promocja? Słowa, którym bez przerwy operują „niepokorni” dziennikarze, zwłaszcza przy okazji mniejszości seksualnych? Promocja homoseksualizmu, koń by się uśmiał! Polskie społeczeństwo, katolickie, jest zdemoralizowane, jak nigdy dotąd. Usiłujesz wmówić, że panuje eldorado, kraina wiecznego szczęścia? To wyjaśnij, dlaczego Twoi szefowie tak pchają do władzy małego prezesa?

Niech przestaną forsować trendy uderzające w ludzką godność, odbierające człowiekowi wolność i sprowadzające go do funkcji zwierzęcia niezdolnego do samodyscypliny. Ci sami, którzy rozliczają skrupulatnie katolików z moralności, sami negują wszelkie zasady przyzwoitości.

Godność, jak to pięknie brzmi! Godnością jest czapkowanie przed Rydzykiem całowanie po tłustych łapach Głódzia, czy też zwracanie się do panów w sukienkach per ekscelencjo? O jakiej Ty, Marzenko, wolności prawisz? O tej, która zmusza do nauki religii już przedszkolaków, czy też o tej, która zmusza młodzież do udziału w religijnych spędach, od których roi się w szkołach, czy może tej, która zmusza nauczycieli ateistów do pilnowania dziatek szkolnych na rekolekcjach w kościele? A jakie zasady przyzwoitości, katolickie oczywiście, mają obowiązywać tych, którzy nie czują się katolikami i nie należą do tej wspaniałej, katolickiej wspólnoty? Zakaz uprawiania seksu przedmałżeńskiego, żadnej antykoncepcji, głos w wyborach oddany na PiS?

Za próbą kompromitacji abp. Sławoja Leszka Głódzia stoi coś jeszcze. W październiku został mianowany oficjalnym delegatem Episkopatu Polski ds. Telewizji Trwam. Od lat jest wielkim orędownikiem medialnego dzieła ojców redemptorystów. Nie stroni też od zdecydowanych opinii na temat sytuacji społeczno-politycznej w kraju, piętnując działania wymierzone w dobro człowieka, narodu i Ojczyzny.

W 2002 roku biskupi powołali Zespół ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja. Celem miała być nie cenzura i nadzór, lecz życzliwy dialog. Biskupi chcieli mieć pewną kontrolę nad treścią audycji nadawanych przez toruńską rozgłośnię. Co spowodowało, że Głodź zapałał taką miłością do Rydzyka i jego mediów? Bezinteresowność? „Medialne ataki na Radio Maryja i TV Trwam prowadzą do dezintegracji społecznej, niepokojów oraz wzajemnego braku zaufania w polskim społeczeństwie”. Tego kłamstwa, Marzenko, wygłoszonego przez Głódzia nie skomentowałaś. Dziwne to: kiedy Głodź nie stroni od zdecydowanych opinii na temat sytuacji społeczno- politycznej w kraju (mocno sklerykalizowanej!), to jest dobrze, ale kiedy o nim i Kościele ostro, acz prawdziwie wypowiadają się coraz liczniej odważni, wtedy jest atak na Kościół?

Doprawdy, cieszę się, że istnieją tacy, jak Marzenka. Oni i hierarchowie pokroju Głódzia robią wszystko, by szlag trafił czarnego pasożyta. Czego wszystkim życzę.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

czwartek, 14 marca 2013

Don't Cry for Me Argentina!

Czytam opinie po konklawe i dochodzę do wniosku, że władze Rzeczpospolitej, z premierem i prezydentem na czele, spędziły bezsenną noc. Wierni synowie Kościoła katolickiego, co to rzekomo przed księżmi nie klękają, prześcigają się w ochach i achach pod adresem Franciszka. No cóż, z Asyżu to on nie pochodzi, możliwe więc, że nie rozdaje ubogim tego, co do niego nie należy. Mam prawo sądzić, że chętnie weźmie od poddanych, w tym od rządzących Polską, wszystko, a nawet więcej.

Polscy hierarchowie nie kryją zaskoczenia: Tadeusz Pieronek w ogóle nie zna Franciszka, to samo prawi Sławoj Leszek Głódź. Hosanna, jedyna dobra wiadomość! Papież nie dostąpił „zaszczytu” poznania katolickiego, polskiego betonu i wojaka- opoja! Pace e bene! Pokój i dobro! Terlikowskiego też nie zna, nie sądzę, by kiedykolwiek wpadł Franciszek na bosego Cejrowskiego. Niestety, w 2009 roku poseł PO, homofob John Godson, poznał kardynał Jorge Mario Bergogolio. Bawił wówczas w Buenos Aires, niewykluczone, że wpadł John na trybuny River Plate, by obejrzeć mecz piłkarski. Mało kto wie, że papież jest wielkim fanem piłki nożnej! Czarnoskóry poseł ocenia, że papież jest człowiekiem niezwykle pokornym, skromnym i ewangelicznym. Jak to zakonnik. No cóż… zatem nie ma co liczyć na jakiekolwiek zmiany w Kościele katolickim, kurii rzymskiej. Będzie to samo, co jest: sitwy, knowania, intrygi, machloje finansowe, skandale pedofilskie. Wszystko to zamiatane będzie pod dywan.

Prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu szybko minęło rozdarcie, spowodowane abdykacją B-XVI. Głowa państwa zamierza zaprosić do Polski papieża Franciszka. Zapewne po to, by pokazać, w jaki sposób garstka biskupów, pospołu z ministrantami z rządu, premierem i prezydentem tuczy kler katolicki, kosztem społeczeństwa. Prezydent nie omieszkał wysłać depeszy gratulacyjnej Franciszkowi. Cóż, wybory prezydenckie już niedługo, trzeba przypunktować u wiernych, a nuż wypali pomysł z pielgrzymką w roku wyborczym? Natomiast „liberał” Donald Tusk rozpływa się w zachwytach, gotów na umacnianie więzi (czytaj: jeszcze większe uzależnienie od Kościoła, w zamian za większe haracze płacone na jego rzecz) Polski i Watykanu. By Jego Świętobliwość czuła, że jest w Europie Środkowej kraj, który kontynuuje tradycje RParafailnej. Polakom wystarczą owoce duchowe, jak napisał papieżowi premier. Co w zamian otrzyma Stolica Apostolska, niestety, Donek nie napisał. Gdyby tal w tyłek papieżowi wchodzili pisioły, jeszcze bym to jakoś zrozumiał...

Podpisuję się prawą i lewą ręką pod opinią Piotra Szumlewicza: „Wyszedł kompromis między frakcją obrony pedofilów i frakcją obrony oszustów finansowych. Wiadomo, że nowy papież to kołtuński konserwatysta, homofob i antyfeminista, a przy okazji człowiek bliski Janowi Pawłowi II, czyli najmroczniejsze wcielenie katolicyzmu”. Niestety, obecny papież również puszcza bąki, dziennikarze nie byli w stanie określić, czy Franciszek jest prawiczkiem.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

piątek, 1 marca 2013

Ruskie w Gdańsku!

Ruskie w Gdańsku! I to nie „biali”, ale najgorsza ich odmiana, „czerwoni”! Skąd te hiobowe wieści? Sławoj Leszek Głódź, ksywa „Flaszka”, emerytowany pierwszy wojak RP którejś tam numeru, nazwał polityczną, wrogą grą przeciwko Kościołowi katolickiemu poczynania rajców Platformy Obywatelskiej. Bolszewizm, głupoty radnych mnie nie interesują, raczył oznajmić Głódź. Jaką zbrodnię przeciwko Kościołowi popełnili politycy? Ano taką, że chcą przeprowadzić konsultacje społeczne, może nawet i referendum, by zapytać gdańszczan o to, czy zgadzają się na budowę obiektu wyższego niż zapisano to w planie zagospodarowania przestrzennego. Obiektu sakralnego, by nie było nieporozumień. Plan dopuszcza budowlę w wysokości 14 metrów, tymczasem Głódź zamierza ubogacić owieczki kolubryną wielkości metrów czterdziestu! W jakiej to ja żyłem nieświadomości, jakimi kłamstwami raczono mnie w szkole: dowiaduję się po latach, że bolszewicy to ci, którzy rozdają ziemię Kościołowi, „sprzedając” ją z bonifikatą 99% wartości pod budowę świątyni, towarzyszą, wcielając się w rolę ministrantów, podczas mszy, są na każde skinienie grubego, biskupiego palucha! To dopiero „prześladowanie” przez bolszewików! Innego sensu nabierają słowa, skandowane przez gawiedź w 1989 roku:"Bolszewicy do kostnicy!".

Głódziowi postawili się młodzi radni PO, którzy nie są z klęcznikowego pokolenia prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Adamowicz i jego świta pędzą na każde skinienie Sławoja Leszka, kiedy ten potrzebuje załatwić coś ze świętobliwą władzą. Nie, biskup nie fatyguje się do świeckich. To świeccy mają się stawić na audiencji i wysłuchać poleceń hierarchy! Radni widzą jednak, co się w PO dzieje, dotarło do nich, że klerykalizm i konserwatyzm coraz mniej się opłaca, od uległości wobec Kościoła nie napełni nim się miejska kasa, lecz wręcz przeciwnie, więc żądają, by w demokratyczny sposób wypowiedział się lud. A lud wcale nie chce wielgachnego kościoła, który zakłócałby im spokój! Sąsiedztwo kościoła nie podnosi ceny nieruchomości, lecz ją zaniża. To żadna atrakcja dla normalnych, neutralnych światopoglądowo, ale i religijnych osób wsłuchiwać się w bębnienie dzwonów. Polscy księża nie mają umiaru w takim umilaniu życia owieczkom: dzwony musza być największe i najgłośniejsze, trwa jakiś wyścig, jaki pleban będzie dłużej w nie napier…alał. Nieraz o 6 rano. Głodź wie lepiej. On twierdzi, że budowie jego kościoła marzeń towarzyszy folklor, ataki wojujących ateistów, ale wszystko to spłynie do rynsztoka. W jego ocenie dzwony przeszkadzają grzesznikom, bo… budzą wyrzuty sumienia! Może tak gdańszczanie zorganizują amatorski koncert muzyki heavy metalowej, występ Nergala, pod oknami hierarchy, głośne hard rock, odczyty dzieł filozofów nieklerykalnych? Flaszka protestowałby. Nie on, jego sumienie!

Konkurs na budowę Głódziowej kolubryny zorganizowała gdańska archidiecezja z miastem, którego prezydent ma chyba niejawny etat w kurii i ma bardzo niskie poczucie własnej wartości, skoro pomiata nim byle chłystek z Bobrówki, po dziś dzień doradzający tamtejszemu sołtysowi. Widać takie są świeckie odpowiedniki kościelnych kwalifikacji hierarchy... Sławojek na zawsze zostanie Sławojkiem z wioski zabitej dechami, nie zmienią tego biskupie sukienki, pomieszkiwanie w biskupich pałacach czy układy z klerykalną władzą. A ta odejdzie w końcu w niebyt, ich następcy do stołu z klerem nie będą zasiadali.

Zamiłowanie do kiczowatego przepychu, budowli XXL, brak gustu, gardzenie świeckimi, pycha, to cechy charakteryzujące wychowanego w biedzie Sławoja. Sam wielki jak beka, wszystko wokół siebie musi mieć duże. Kto wie, może ma jakiś kompleks, może nie wszystko mu urosło odpowiednich gabarytów, stąd taka miłość do wielkiego? Głodź swoja karierę zawdzięcza nie Kościołowi, nie hierarchom, lecz Lechowi Wałęsie. Prezydent- kapral w swej naiwności mianował przed laty Flaszkę generałem, bo jak by to wyglądało, by Ordynariatem Polowym kierował ktoś niski stopniem? Bzdury i pogróżki Głódzia pod adresem polityków PO nie mogą pozostać bez odpowiedzi: prezydent Polski jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Nic nie stoi na przeszkodzie, by radiomaryjnego biskupa zdegradować do stopnia szeregowca, zabierając nieadekwatną do umiejętności wojskowych, nienależną emeryturę.

 Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

piątek, 15 lutego 2013

7 milionów Głódzia

Biskupi polscy, wspierani przez rozmodlonych polityków oraz klerykalnych PiSmaków lubią powtarzać, że Kościół dzieli się wszelkimi swoimi dobrami ze społeczeństwem. Zawistni, zaglądający do kieszeni ubogiego Kościoła powinni się wstydzić za swoją dociekliwość, nieufność i brak wiary w uczciwość nieskalanych grzechem hierarchów. Pracą również nieskalanych, za to mających w sobie morze bezczelności, pazerności i pogardy dla bliźnich. Bo jak inaczej tłumaczyć słowa Tadeusza Pieronka, który oznajmił urbi et orbi, że sprawa pedofilska była na świecie, jest i będzie, że żadna siła nie powstrzyma człowieka od tego, żeby korzystać z możliwości, jakie daje człowiekowi wolna wola i do czego go pchają namiętności? Tak rzekomo szczodry Kościół i jego hierarchowie chwytali się wszelkich sposobów, by nie zwrócić wyłudzonych, skradzionych państwu pieniędzy.

Archidiecezja gdańska, kierowana obecnie przez wielkiego wojaka, generała Sławoja Leszka Głódzia, ma zwrócić skarbówce prawie 7 milionów złotych. Pieniądze te wypłacono razem ze zwrotem podatku VAT kościelnemu, gdańskiemu wydawnictwu Stella Maris. Za szwindle, przekręty i machlojki w latach 1999-2002. Archidiecezji należało się ok. 200 tys.zwrotu podatku VAT. Ale Polak, tym bardziej ksiądz, potrafi! Były to czasy, kiedy abp Tadeusz Gocłowski trząsł Gdańskiem, był wpływową postacią nie tylko w Kościele, ale również polityce, więc patrzono z życzliwością na jego interesy. Wydawnictwa nikt nie ruszał, nie sprawdzał, nie kontrolował jego działalności. Zatem kwitł biznes, na którym bogacił się jaśnie pan arcybiskup, który zarzekał się, że nie wiedział, co się w wydawnictwie działo (interesem kierował jego kapelan, wśród biznesmenów czujący się jak ryba w wodzie) oraz prominentni politycy. Wśród nich przewijały się nazwiska byłego wiceminister infrastruktury w rządzie Leszka Millera, Krzysztofa Hellera, byłej wiceprezydent Szczecina, Elżbiety Malanowskiej, popierana przez SLD, oraz Jerzego Jędykiewicza z SLD. Neutralna światopoglądowo lewica... Zadziwiające, jaką niewiedzą wykazał abp Gocłowski... W sumie nie powinno to zaskakiwać, jeśli weźmie się pod uwagę, że za zgodą hierarchy w katedrze oliwskiej odbyły się uroczystości pogrzebowe zastrzelonego przez konkurencję gangstera, Nikodema Skotarczaka, ps. "Nikoś". O którego barwnej, kryminalnej przeszłości Tadeusz Gocłowski zapewne również nie miał pojęcia… Nie przeszkodziły te błahostki w odznaczeniu hierarchy przez prezydenta Bronisława Komorowskiego wysokim odznaczeniem państwowym, za zasługi dla kraju. Jakie zasługi ma człowiek, który nie potrafi zapanować nas małym wydawnictwem?!

Nienależne archidiecezji pieniądze wypłacono w 2007 roku, jeszcze za rządów PiS. Prawe i sprawiedliwe to były czasy, nie dziwi miłość biskupów kierowana w stronę partii Jarosława Kaczyńskiego. Łatwiej o szemrane interesy, kiedy na czele rządu stoi niemrawy premier, wszędzie węszący spiski, tylko nie dostrzegający łamania prawa, zwłaszcza przez kler katolicki. Co robił wówczas kreujący się na szeryfa IV RP, Zbigniew Ziobro? Był tylko chłopcem na posyłki? Gdzie był Mariusz Kamiński i jego zuchy z CBA? Co spowodowało uległość Zyty Gilowskiej, minister finansów w rządzie PiS, kiedy o wsparcie zwrócił się do niej abp Gocłowski? Na marginesie: kiedy w końcu doszło do przesłuchania jaśnie pana, to nie on fatygował się do prokuratury, to prokurator przyjechał na biskupie salony, by łaskawie słuchać bajeczek hierarchy, narzekającego na zły stan zdrowia. Tak złego, że nie było tygodnia, by nie brał pan ksiądz udziału w rautach polityczno- biznesowych.

Ekonom archidiecezji kręci, że pieniądze już wydano na spłatę długów, że wszystko to wina urzędników, którzy najpierw pieniądze przyznali, a dziś żądają ich zwrotu Jakoś nie zastanawiali się członkowie sądu kapturowego, jakim była Komisja Majątkowa, czy Skarb Państwa dysponuje środkami, by zaspokoić wygórowane i niesłuszne roszczenia Kościoła. Sławoj Leszek Głódź, jeden z najlepszych kompanów Tadeusza Rydzyka czuł pismo nosem, od dłuższego już czasu ściąga haracze od podległych mu probostw. Proboszczowie zaś wyciągają, ile się da, od naiwnych owieczek. I skończy się tak, jak zwykle: za wszystko zapłacą świeccy, kościelni nie sięgną do swoich kieszeni. Może dorzuci co nieco hojny dla kleru prezydent Gdańska, Adamowicz? Gdyby biskupi żyli w dobrych stosunkach z Jurkiem Owsiakiem, może namówiliby go, by następna zbiórka WOŚP zostałaby przeznaczona na rzecz biednej archidiecezji gdańskiej. Tej samej, której same tylko nieruchomości szacuje się ostrożnie na ok. 50 milionów złotych.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

poniedziałek, 4 lipca 2011

Czarny humor

Sławoj śmiał się na głos czytając tytuły prasowe. Z niedowierzaniem kręcił głową że lud na ziemi- tej ziemi- jest taki naiwny by nie rzec głupi! „Oddanie parafii na Oruni terenu wartego prawie 0,5 mln zł za niespełna 5 tys. zł było ostatnią samodzielną decyzją prezydenta w relacjach finansowych miasto-kościół. Po kilku kontrowersyjnych decyzjach prezydenta radni powiedzieli dość i teraz oni będą współdecydować o ewentualnym oddawania kościołowi działek za ułamek ich wartości”. I o co tyle krzyku? O tą działkę przy parafii św. Ignacego Loyoli na Oruni? Przecież to skromne 3300 m kw. powierzchni o szacunkowej wartość 457 tys. zł. Prezydent oddał ją bez przetargu, za jeden procent wartości, czyli 4573 zł. I tak zdarł! Brykają tu owieczki, trzeba się za nie wziąć i ostrzyc, senior Tadeusz rozpuścił miejscowych. Już ja wam pokażę, czepiać się uzasadnienia prezydenta który napisał że działka jest na cele działalności sakralnej, z przeznaczeniem do łącznego zagospodarowania z obecnym terenem parafii! Nie powinno przecież interesować nikogo że działalności sakralnej tam nie będzie! Teren powiększy znajdującą się przy kościele moją rezydencję, to znaczy mój ogród. Przecież co jest dobre dla mnie dobre jest i dla Polski. Co jest dobrem Polski jest i moim dobrem he he he…

Upił łyk wody ( lekko procentowa) i poprawił czuprynę. Kto by przypuszczał że on, mały przed laty Sławojek, z biednej jak mysz kościelna rodziny i wiochy zabitej dechami będzie rozdawał karty w polskim kościele, episkopacie, Ordynariacie Polowym, MON, Warszawie a teraz w Gdańsku! Bawiło go i łechtało jego próżność to uniżone, z wielkim szacunkiem traktowanie przez tych wszystkich majach się za nie wiadomo kogo, za tych szukających swoich sarmackich czy też hrabiowskich przodków . Spróbowaliby go tylko tak nie traktować psie syny! Już on by im pokazał! Trochę psuł mu humor senior Tadeusz, co z nim do cholery począć, gdzie go zesłać? Może Benedykt zabierze go do Watykanu?... Trochę denerwowali go miejscowi rajcy którzy chcą chyba walki ze świętym Kościołem, Chrystusem i Maryją!
Relacje finansowe miasta z kościołem budzą jednak coraz większe kontrowersje i niezadowolenie mieszkańców Gdańska. Protestowano przeciwko przekazaniu kurii za 28 tys. zł hektarowej działki przy ul. Ofiar Grudnia na Łostowicach, wartej 2,8 mln zł. Ktoś musiał chlapnąć ozorem za dużo bo wyszło na jaw, że proboszcz parafii na Ujeścisku sprzedał na wolnym rynku działkę, którą kupił od miasta z 98-procentową bonifikatą, wynoszącą ok. 1,7 mln zł. Gdy miasto chciało ją odzyskać, proboszcz poprosił o umorzenie części należności. Choć prezydent zgodził się zmniejszyć dług o 1,3 mln zł, to parafia i tak nie regulowała długu wynoszącego 400 tys. zł. I nie ureguluje, zaśmiał się Sławoj. Piszcie skargi na Pierdziszew, może ktoś usłyszy! Wara od Kościoła bo ogłoszę to jako zamach, szkalowanie pamięci papieża Polaka i piekłem postraszę!
Niepokoił go powracający na salony komuch Leszek Miller. Jak ten heretyk śmie oczerniać dobre imię biskupa, że też go piekło nie pochłonie! Jak on śmie ujawniać tajemnice jak spędzano czas na pokładzie samolotu lecącego przed laty do Charkowa! Wielkie mecyje, trochę szkła, symboliczne 0’7 na głowę… co to jest? Jak butelka oranżady dla dziecka! A Miller szuka taniej sensacji, odgrzewa stare kotlety! Przecież to jakaś bzdura totalna, niech Miller sam się rozlicza, a nie innych obciąża. Do niczego takiego nie doszło chyba... Przez większość czasu przebywałem chyba w towarzystwie biskupów: protestanckiego i prawosławnego. A to były premier siedział w saloniku z Kwaśniewskim. Reszty nie bardzo pamiętam…





-Niech nikt nie mówi że konstytucja to nie modlitwa! Polska konstytucja - w przeciwieństwie do węgierskiej- nie zawiera bezpośredniego odwołania do Boga! A Polak- Węgier dwa bratanki i do piwa i do szklanki!
Zgromadzeni w bazylice z szacunkiem słuchali słów arcybiskupa. Jak zwykle marudził Wałęsa który Sławoja nie trawił ale jako katolik musiał zaakceptować decyzję papieża o gospodarzu metropolii w osobie arcybiskupa. Dziś jednak nie on, wielki przed laty Lech stał na piedestale. Dziś role się odwróciły, to Sławoj brylował na salonach, to Sławoj przyjmował u siebie polityków. Lech westchnął z bólem serca i słuchał wespół z wiernymi:
-Wspierały się o Konstytucję nią pokolenia niewoli narodowej, kiedy Polska została starta z mapy Europy. W niej żyła dusza narodu, kiedy zabrakło króla, Sejmu, państwa, armii, a sąsiedzi, uczestniczący w zbrodni rozbiorów, powtarzali wszem i wobec, że imię Polski już nigdy wskrzeszone nie będzie! Przez długie lata Trzeciomajowa Konstytucja stanowiła duchowe wsparcie dla tych wszystkich, którzy - wbrew okolicznościom - szli ku Niepodległej: drogami walki zbrojnej, modlitwy, pracy, duchowego wzrostu... Nie zwątpili, że przyjdzie Polska w Imię Pana! Zaufanie obywateli zdobywa się nie efektownymi obietnicami, ale uczciwością, nawet wtedy, kiedy trzeba się przyznać do porażek, przesłonić uśmiech programowego optymizmu i przeprosić za to, co się nie udało. Co więcej, przyznać rację tym, którzy ostrzegali, bo stawianie pytań nie jest oskarżeniem bynajmniej. Do stawania pytań mają prawo wszyscy, konstytucja to gwarantuje!
Na te słowa wierni zareagowali oklaskami.
Sławoj patrzył na wiernych rachując ile będzie ich kosztowało jego płomienne kazanie. Niemało…



-Proszę spocząć panie prezydencie. Gdańsk to piękne miasto. Ale nie dość piękne i nie w pełni wyraża wotum wdzięczności narodu za pontyfikat naszego papieża.
-Ekscelencjo, czy ma pan już jakiś pomysł?- prezydent z szacunkiem wpatrywał się w arcybiskupa gotów spełniać jego prośby.
-Tak. Mam pomysł na kościół ale wzbudza on niemożliwe do wyjaśnienia kontrowersje,, co to ma znaczyć do cholery??? Zapowiedziałem przecież budowę świątyni w sąsiedztwie a która miała być częściowo kopią bazyliki św. Piotra w Rzymie. Zgodzę się by projekt świątyni został wybrany w konkursie a od pana oczekuję propozycji…
Prezydent jakby czytał w myślach duchownego:
-Oddaję miejską działkę położoną dwa kilometry dale jeśli konkurs architektoniczny w ogłosi kuria metropolitalna!
-Interesy z panem prezydencie idą mi lepiej jak z samorządowcami w Warszawie. Zwycięski projekt wyłonią osoby wskazane przez kurię, a gdańscy urzędnicy będą mieli jedynie głos doradczy. Jest pan zadowolony?
-Interesy z ekscelencją to sama radość!- prezydent cieszył się jak dziecko .
-Proszę jeszcze nie wychodzić prezydencie. Zabytkowy budynek przy ul. Brzegi, moja obecna rezydencja , potrzebuje skromnego zastrzyku gotówki, jakieś… 132 tys. złotych dofinansowania na prace renowacyjne. Zamierzam odrestaurować 30 okien wraz ze stolarką, chcę też zlecić dorobienie do okien skrzydeł i pouzupełniać ramy. Moja skromna emerytura ledwo pozwala mi wiązać koniec z końcem. Dla wszystkich pieniędzy nie wystarczy więc nie widzę przeszkód by tylko mi ich sporo przeznaczyć. I tak ile jeszcze wam zostanie! A poza tym gardźcie dobrami doczesnymi, ważne jest życie wieczne a to ja wam zapewnie! Co na to samorządowcy prezydencie?
- To cenny obiekt, a poza tym po to są dotacje na remonty zabytków, by osoby, które złożą prawidłowy wniosek, mogły je otrzymać. O środki finansowe, które przeznaczane są m.in. na renowacje kościołów, stara się wielu duchownych i parafii. Ekscelencji nikt więc nie skrytykuje!



-Nie jesteśmy Najświętszym Sakramentem, nie chcemy, by przed nami klękać !
Sławoj z trudem hamował w sobie gniew.
-To niefortunna wypowiedź premiera. Księża nie mogą być używani jako straszak, nie wiadomo do czego. Część biskupów nadal należy do pokolenia, które pamięta hasła i slogany z przeszłości. A slogany niczemu nie służą! wypowiedź premiera odnosi się do 26 tys. księży, którzy jednocześnie są obywatelami Polski. A na dodatek my nie kandydujemy, ani do Senatu, ani do Sejmu. Jesteśmy i tak już takimi połowicznymi obywatelami, ale nie życzymy sobie, aby ktoś się kłaniał. Rządzimy i bez wyborów, pomyślał. Już on tego Tuska załatwi, w jego Gdańsku he he he… Wykręcił numer do prezydenta miasta.
-Halo, słucham ekscelencjo?
-Szczęść boże, niech będzie pochwalony! Czy wszystko dograne w mojej sprawie?
-Tak, wszystko już załatwione ekscelencjo. To dla nas, dla gdańszczan, wielki zaszczyt! Pozostały drobne formalności.
-No!- rubasznie zakończył rozmowę Sławoj.

Minęło trochę czasu…


Arcybiskup Sławoj Głódź nie zapłaci ani grosza za działkę wartą 450 tys. zł. To Gdańsk dopłaci arcybiskupowi. O tym, że prezydent Gdańska postanowił przekazać parafii św. Ignacego Loyoli na Oruni działkę o powierzchni 3300 m kw. pisaliśmy przed miesiącem. Nieruchomość wartą 457 tys. zł odda bez przetargu za jeden procent wartości - czyli 4573 zł - "na cele działalności sakralnej, z przeznaczeniem do łącznego zagospodarowania z obecnym terenem parafii". Działka powiększy ogród arcybiskupa Głódzia przy jego nowej rezydencji przy ul. Brzegi.Teraz okazuje się, że gmina nie otrzyma nawet tych 4573 złotych, ponieważ kuria naliczyła większą opłatę za umożliwienie publicznego dojścia do cmentarza przy parafii Loyoli. Służebność przejścia została wyceniona na 5175 zł i tu arcybiskup nie był tak wspaniałomyślny, jak władze miasta, i żadnej bonifikaty nie naliczył. W efekcie kuria dostanie jeszcze z miejskiej kasy 602 zł.

Sławoj był kontent. Niech no spróbują przed nim klękać!