Pokazywanie postów oznaczonych etykietą media. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą media. Pokaż wszystkie posty

piątek, 25 kwietnia 2025

Cenzura w Telewizji Polskiej

Po zmianie władzy w Polsce w Telewizji Polskiej można było spodziewać się zmian. Nie wiem czy poszły one w dobrą stronę- od lat nie oglądam telewizji bo przestała mnie interesować- ale szyld "W likwidacji" jest tak samo poważny jak likwidacja CBA. 


W mediach, w telewizji liczyła się oglądalność. Dziś liczą się pieniądze z abonamentu- w TVP oraz wpływy ze spółek państwowych w formie reklam czy sponsoringu. Telewizje przestały martwić się o widza bo wiedzą, że przegrały z internetem i social mediami. Od czasu do czasu chcą zainteresować treściami uznawanymi przez niektórych mianem kontrowersyjnych. Swego czasu zrobiła to TVP publikując materiał o muzeum toruńskiego biznesmena zwanego dla niepoznanki ojcem.

Szef KRRiTV Maciej Świrski nałożył na TVP karę w wysokości 145 tys. złotych. Bo Rydzykowi, Lux Veritatis i samemu Świrskiemu występującemu w roli rzecznika nie spodobał się materiał. Uzasadnienie? 

"W tym reportażu w całkowicie fałszywy sposób przedstawiono dzieło ojca Tadeusza Rydzyka w postaci muzeum Pamięć i Tożsamość, w związku z czym taka kara została wymierzona - kwota 145 tys. zł." - tak Świrski uzasadnił swoją decyzję. Słowa o tym, że to "dzieło" zostało zbudowane z pieniędzy publicznych których rzeka skierowana była przez 8 lat rządów PiS do Torunia. Reportaż został opublikowany 13 grudnia, 8 dni po wizycie agentów CBA w siedzibie Lux Veritatis.

Świrski w przeszłości sam siebie określił mianem taliba PiS. W materiale "Republika propagandy" wyszły na jaw kłamstwa szefa KRRiTV i jego "pomysł" na misję. Zatkać usta jednym a pozwalać na bednie i kłamstwa drugim.

Jest wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Macieja Świrskiego. 50 stron liczy akt oskarżenia jaki wobec niego przygotowano. Trybunał Stanu, serio? Tym panem powinna zając się prokuratura, ale panowie Bodnar i Korneluk... 

Dziwi mnie niemoc i bylejakość obecnej ekipy rządzącej. PiS był w stanie zakończyć nielegalnie kadencję legalnej KRS, ulokować w TK Przyłębską, mianować szefem SN neosędzinę a koalicja nie potrafi poradzić sobie z partyjnym funkcjonariuszem co i rusz łapanym na kłamstwie.


piątek, 25 stycznia 2019

Repisizacja mediów

Znalezione obrazy dla zapytania andrzej przylebskiOdeszły w zapomnienie resortowe dzieci, tak nachalnie swego czasu lansowane w mediach przez „dziennikarzy niepokornych”. Wszystko dziwnie się skończyło, kiedy w polityce pojawił się Czarnecki junior, Wassermanówna i wielu, wielu innych. Synów i córek swoich ojców i matek pod szyldem zjednoczonej prawicy. Dziś rozpoznawalne są resortowe małżeństwa.

Mąż swoje żony, pan Andrzej Przyłębski, pełni obecnie funkcję ambasadora w Niemczech. Wyobrażam sobie katusze jakie skręcają prawego i sprawiedliwego, oddanego sprawie dyplomaty. On sam i wokół morze Niemców. A nie! Jest tam przecież niejaki Cezary, ksywka Trotyl. Pozostający w cieniu główny tropiciel i naukowiec posiadający dowody na zamach smoleński. Mam podejrzenia, że Przyłębski i Gmyz pozostają w dobrych, żeby nie powiedzieć wzorowych relacjach. Nie tylko dlatego, że obaj pracuję dla obozu dojnej zmiany za publiczne pieniądze. Też i dlatego, że pan Przyłębski ocenił w niemieckich mediach media polskie. Polskojęzyczne, pardon. Zrobił to w taki sposób, był to taki bełkot pełen bzdur że jestem niemal pewien, że słowa były przez niego wypowiedziane, ale ułożył je ktoś inny.

„Gazeta Wyborcza" kłamie i obraża, "Polityka" to relikt komunizmu, TVN założyli dawni agenci, a braci Karnowskich atakują ludzie związani z Sorosem - tak Andrzej Przyłębski, ambasador RP w Berlinie, opowiada Niemcom o polskich mediach. I oskarża ich o mieszanie w polskiej polityce. No brawo, eureka! Czas złożyć wniosek o nagrodę dla pana dyplomaty! Nobla nie będzie, ale może Karnowscy coś wręczą? Ja wiem, że Przyłębski, tak samo jak jego małżonka, dla kariery i pieniędzy gotów jest może nie do wielkich poświęceń ale do plecenie andronów na potrzeby wyborców PiS, mógłby jednak czynić to bardziej dyplomatycznie. I z większą dozą inteligencji. Stać go chyba na to?

Panu ambasadorowi nie podobają się niektóre media, jego prawo, jaki zatem posiada ich model, o jakich mediach marzy?„To, co mnie martwi, to nie brak wolności [mediów w Polsce], ale zbyt wielka wolność. Efektem tego są fake newsy, których autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. To się musi zmienić" Mąż prezes TK Julii Przyłębskiej pochwalił za to TVP, „Do Rzeczy” i „Sieci”.

Już wszystko jasne szanowni państwo? TVP wzorem obiektywnej telewizji, tak jak „Od Rzeczy” i „Śmieci” niedoścignionym szablonem prasy. Nie mam pytań, wysoki sądzie! Chociaż.... mam jedno: to sygnał do repisizacji mediów?

 

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Kaczyński bierze się za media

Jarosław Kaczyński zapowiedział reformę mediów. W jego ocenie reforma jest potrzebna po to, by media nie zajmowały stanowiska w którym popierają jedną opcję polityczną lecz skupiły się na prawdzie. Prezes PiS wymlaskał, że po jego słowach w wielu redakcjach z  pewnością zapanowała panika. Śmiem podejrzewać, że tak się stało: wszyscy dziennikarze poupychani w TVPiS są tacy bezstronni, apolityczni i informują rzetelnie widza, że jak najszybciej powinni rozglądać się za nowym pracodawcą.

Reforma mediów? Jacek Kurski pokazał, jak się reformuje TVP. Dziś jest to zdychająca, skompromitowana telewizyjka partyjna w której prym wiodą absolwenci szkoły Tadeusza Rydzyka. Wyższa kultura społeczna i medialna wychodzi w całej okazałości! Partyjniactwo, bylejakość, manipulowania faktami, totalna amatorszczyzna, tak można podsumować roczny efekt „dzieła” Jacka Kurskiego, jak okazuje się- jednego z rozgrywających w aferze podsłuchowej ze Zbigniewem Stonogą w tle. Teraz Kaczyński ogłosił, że w pozostałych mediach jest potrzebna reforma. Made in Kurski oczywiście. Dlatego wszystkie miernoty tworzące propagandówkę- gadzinówkę na Woronicza i na Pl. Powstańców Warszawy mogą spać spokojnie.

Nie ma sensu gdybać i zastanawiać się o co chodzi Kaczyńskiemu, bo chodzi tylko o jedno: by wszystkie media, wszystkie radia, telewizje, gazety prowadziły dzień w dzień transmisję wystąpień pana prezesa. Wystąpień na żywo , przede wszystkim z jego bredniami o „zamachu” smoleńskim i ludziach specjalnej troski, chorych z opozycji. Mniej zasłużone media miałyby prawo do emisji wystąpień wójt Szydło, Antoniego Macierewicza i jego maskotki Misiewicza lub któregoś z bardziej nawiedzonych klechów.

Tak ma wyglądać „reforma” mediów made in Kaczyński: wszyscy zmuszeni by byli jak nie emitować, to publikować brednie urojone starszego pana. Toruński biznesmen Rydzyk sklecił jakiś tam instytut służący do wyrywania pieniędzy od rządowych Misiewiczów. Tylko patrzeć, jak zostanie utworzony instytut myśli Jarosława Kaczyńskiego.

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 2 marca 2016

Przymkniemy, a potem poszukamy paragrafu

Były szef CBA ogłosił publicznie, że niemal 50 dziennikarzy było inwigilowanych przez służby specjalne za czasów koalicji PO- PSL. Nie padły żadne nazwiska, nie padły nazwy konkretnych służb, nie padły również nazwy tytułów prasowych którymi miałyby się interesować służby. Mariusz Kamiński rzucił hasło, nic poza tym. Rzucił, bo wie, że politycy z PiS mogą dziś mówić wszystko i nie poniosą za to żadnych konsekwencji.

PO złożyła już wniosek o powołanie komisji sejmowej, która zajęłaby się sprawą. Istnieje lista inwigilowanych dziennikarzy, czy nie? Był ktoś na celowniku, czy interesowała się nimi ABW czy ktoś inny? Mariusz Kamiński kierując CBA zasłynął jako spec nie od wykrywania korupcji i tworzących ją mechanizmów, lecz od wymyślania ich. Coś z niczego, takie perpetuum mobile. Czy i tym razem będziemy mieli do czynienia z tym samym? Któż to wie… Może w dokumentach wydobytych z domu pani Jaruzelskiej posłuszny wobec PiS szef IPN- również Kamiński- odszuka „sensacyjne” fakty o inwigilacji katoprawicowych dziennikarzy? Kogo zresztą miałaby inwigilować poprzedni rząd? Dziennikarzy „Frondy”, propisowskich periodyków, „Gościa Niedzielnego”, może „Naszego Dziennika”? Szanowni państwo, nie dajmy się zwariować i nie popadajmy w paranoję!
Jak napisał mi znajomy bloger o pewnym „niepokornym” dziennikarzu: tu nie jest potrzebna inwigilacja służb, tu jest potrzebny lekarz! Cezary Gmyz, propisowski sługa, sługa kleru katolickiego krzyczał, że czasy rządów PO dla dziennikarzy przypominały działania państwa totalitarnego. Najbardziej przerażające dla Gmyziątka było to, że zastosowano całą gamę środków inwigilujących i zaangażowano w to agentów. Czekam na jego głos, kiedy wyjdą na jaw wymierzone w dziennikarzy poczynania obecnej władzy!

Chciałbym wierzyć, że za obecnego rządu nie ma śladu po najmniejszej nawet inwigilacji, że nie są prowadzone działania wymierzone w redakcje nieprzychylne rządowi i w niewygodnych dziennikarzy, ale… nie jestem naiwny. Naczelny tygodnika „Faktów i Mitów” został aresztowany (niby na 3 miesiące…), Joanna Skibniewska z tygodnika „NIE” otrzymała sygnały z kilku stron, by miała oczy dookoła głowy. Czy następni w kolejce są dziennikarze z redakcji w których biskup, prezes PiS, "żołnierze wyklęci" nie są pisani z wielkiej litery i portale internetowe w rodzaju "Studia Opinii"?  czy satyryczny "Asz Dziennik"?

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 



poniedziałek, 21 września 2015

Biskupie brednie to prawdziwa twarz kościoła w Polsce

Adam Lepa, członek nikomu- prócz kleru i klerykalnych "dziennikarzy"-  niepotrzebnej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski kolejny raz udowodnił, że na starość ma problemy z głową. Skąd moje podejrzenie? Otóż straszy pan oznajmił, że media są groźne dla rodziny, a sytuacja polskiej rodziny nie znajduje w nich odbicia. Oczywiście wyjątkiem są media katolickie. Konia z rzędem temu, kto wskaże mi 3 stacje telewizyjne, trzy tygodniki i 3 dzienniki niekatolickie!

Ojczulek Lepa bawi się chyba w Teda Turnera w sutannie, a może już całkiem zbzikował i uwierzył, że on i jemu podobne dziadki z tej ich Rady będą narzucali program stacjom telewizyjnym? Lepa ubolewa, że w mediach wspierane są pewne ideologie (gender oczywiście! ) które są zagrożeniem dla prawidłowego rozwoju rodziny i niszczą proces wychowawczy młodego pokolenia. Zaniepokoiłem się stanem psychiki klechy kłamiącego bez mrugnięcia okiem, jakoby namawiano dzieci do 13. roku życia do wybrania sobie płci! Staremu już gorzej, czy tylko udaje? Ale to jeszcze nic! Staruszek plótł  łkając, że rodzina polska jest w sytuacji zagrożenia, bo do patologii społecznych (rozwody, alkoholizm, przestępczość nieletnich) doszły nowe, nie mniej groźne jak narkomania, niedojrzałość ojca lub matki w wypełnianiu zadań rodzicielskich, a nawet stan zdemoralizowania środowiska rodzinnego. Chciałbym panu Lepie przypomnieć, że rozwodów (tzw. unieważnień małżeństwa) udzielają za niemałe pieniądze katoliccy biskupi, więc oni pośrednio odpowiadają za patologię. Dwa: świętym alkoholikiem od wczoraj powinien być obwołany Sławoj Leszek Głódź, typowy asceta w sutannie, wzór wszelkich cnót. Trzy: małoletni przestępcy nie wychodzą ze szkół neutralnych światopoglądowo czy szerzących ateizm bądź uczących o seksualności człowieka, opuszczają mury szkół po intensywnej, wieloletniej indoktrynacji religijnej, panie ksiądz! Cztery: dojrzałość w zadaniach rodzicielskich posiadają oczywiście księża katoliccy, przede wszystkim cwaniacy pokroju sukinsyna, który w 2011 roku nie udzielił pomocy swej partnerce rodzącej na plebanii, a przeciwko któremu prokuratura umorzyła postępowanie, bo… nie ustalono, czy urodzone przez kobietę dziecko było człowiekiem!

Kiedy się czyta wynaturzenia takich stetryczałych dziadów w sukienkach, nie potrafiących przeżyć dnia bez ogłoszenia światu swoich bredni, to śmiech człowieka ogarnia! Mnie to nie dziwi że nawet na emeryturze (kto mu ją wypłaca- Watykan?) dziadek Lepa nie potrafi oprzeć się pokusie by powiedzieć coś niemądrego. W końcu to on, kumpel Rydzyka wielbiony przez strzyżone przez niego babcie bredził niegdyś, że media fałszują obraz kościoła w Polsce, ze kierują się Goebbelsowskimi metodami, a Radio Maryja jest wzorcem dla innych rozgłośni. Wypadałoby nogi podleczyć panu Lepie…

Włączam wczoraj tiwi, wyskakuje warszawski program regionalny: święty Jan Paweł Drugi pozostawił po sobie... Wyłączam, szkoda czasu na pierdoły. Rzucam okiem na program telewizyjny: msza św. z sanktuarium bożego, do zobaczenia w Krakowie (program propagandy religijnej), Ziarno, Anno Domini- Biblii ciąg dalszy, Miedzy ziemią a niebem. W mediach komercyjnych- dyskusje z udziałem przygłupich polityków klerykalnej prawicy bądź pieprzenie o niczym pod czujnym okiem zakonnika lub księdza po cywilnemu. Śladu nie ma po gender, ateistach, namawianiem dzieci do zmiany płci, za to roi się do przydupasów kleru.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 28 sierpnia 2015

Przypadek panny Krysi Pawłowiczówny nie jest beznadziejny

Posłanka Krystyna Pawłowiczówna za wszelką cenę chce wykorzystać swe ostatnie chwile w Sejmie. Jarosław Kaczyński zastanawia się, czy warto podstarzałą pannicę wystawić w wyborach do Senatu, czy 99 politycznych emerytów wytrzyma obecność miss PiS. Pawłowiczówna prócz spożywania posiłku na sejmowej sali i prawieniu głupot nie wyróżniała się niczym. Polityk z niej mierny, bierny, ale wierny partii, klerowi i prezesowi Kaczyńskiemu, obojętnemu, niestety, na wdzięki zbrojnego, damskiego ramienia PiS.

Posłanka z braku zajęć i pomysłów, tudzież przydatności w polityce zajmuje się mediami i dziennikarzami. Po udzieleniu połajanek popartych stekiem idiotyzmów pod adresem dziennikarki Justyny Dobrosz- Oracz (córki byłego polityka LPR) panna Krysia na tapetę wzięła Jarka Kuźniara, którego politycy katoprawicy kochają jak bliźniego swego. Czyli szczerze nienawidzą z jednego, banalnego powodu: że nie gra w ich drużynie.



Prawda, że miły jest ten katolicki głos w Twoim domu? Mało tego, panna Krysia wylała z siebie jeszcze więcej jadu i żółci. Czyżby miała okres, czy to raczej dotkliwy brak erotycznych uniesień powoduje u posłanki głupawkę?
Uczepiła się tego Kuźniara, jak rzep kota Alika. Marzyła o randce z nim? Wybacz, Jarku, ale wyobraźnia czasem podsuwa mi pewne obrazy: Ty, posłanka Pawłowiczówna i delikatne pieszczoty. Niestety, w rydzykowej szkole nie ma wychowania seksualnego, próżno szukać tam wychowania do życia bez seksu, nad czym bardzo boleję, bo w przeciwnym przypadku panna Krysia mogłaby zostać gorliwą studentką ubóstwianej przez siebie uczelni. Smutna prawda, do której się pannica przyznała: uczono ją w latach 60-ych ub. wieku, czyli ni miała katechezy w szkole!

Panna Krysia posiada często spotykaną, acz niepotrzebną i męczącą postronnych umiejętność mówienia wszystkiego co ślina na język przyniesie. To efekt problemów z opanowaniem mózgu, myśl jest szybsza od słowa, ale nie u wszystkich, co wiać po przykładzie posłanki.

Ignoranckie czepialstwo? A cóż to takiego jest, u licha? Brak postawy „niepokornych” dziennikarzy opłacanych przez pana Biereckiego słuchających z rozdziawioną gębą byle klechy, polityków PiS i psiapsiółki papieża Polaka, Półtawskiej? To dopiero jest prawdziwe i niezależne dziennikarstwo, niezależne do szpiku kości! Panna Krysia marnuje się w Sejmie i w polityce. Dlaczego to jej pan Kaczyński nie zaproponował jako kandydatki na premiera? Może po wyborach zaproponuje (jeśli PiS wygra wybory) fotel szefa TVP, może powierzy jej władzę w Polskim Radio (bo lepiej panny Krysi nie oglądać, lepiej posłuchać jej od czasu do czasu i się pośmiać), może znajdzie jej jakąś inną fuchę w mediach? Może PiS po wyborach powinien stworzy komisję weryfikacyjną w celu "repolonizacji" mediów, co zapoczątkowałoby powstanie całkiem nowych mediów, w których pracę mieliby wyłącznie absolwenci rydzykowej szkoły?

Dawno temu trenerowi reprezentacji w piłce nożnej, Andrzejowi Strajlauwowi pewna firma proponowała posadę lektora czytającego firmy wiadomej treści. Krystyna Pawłowiczówna czytająca filmy nakręcone z udziałem naszej rodaczki Teresy Orlowski…

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

poniedziałek, 2 marca 2015

Katooszołomscy kłamcy, pajace i pieski kleru wzięły na celownik Krzysztofa Pieczyńskiego

Dwa tygodnie temu aktor Krzysztof Pieczyński był gościem w programie telewizyjnym Andrzeja Morozowskiego. Drugim z zaproszonych był Jerzy Zelnik, sympatyzujący z katoprawicą skupioną wokół PiS. Pan Pieczyński głośno i wyraźnie powiedział to, co o kościele katolickim wielu mało odważnych mówi po cichu: że celem kościoła katolicki w Polsce jest władza. Kilka innych argumentów pana Pieczyńskiego bardzo nie spodobało się panu Zelnikowi, który w pewnym momencie z głupkowatym uśmiechem przysłuchiwał się z niedowierzaniem słowom młodszego kolegi. Kilkunastominutową dyskusję panów zamieszczam na swoim blogu, bo jakoś tak się stało, że audycja uszła uwadze wielu osobom.


Od czasu emisji programu minęły dwa tygodnie, ale na głowę pana Pieczyńskiego po dziś dzień wylewane są kubły pomyj. Zerknąłem na kilka katoprawicowych portalików, na których króluje poziom dyskusji i przemyśleń typowych dla gimnazjalistów. Gdyby katoprawicowe towarzystwo mogło, z miłą chęcią puściłoby pana Pieczyńskiego z dymem, przedtem łamiąc kołem, przeprowadzając egzorcyzmy i przypalając ogniem. Kto wie, może rozpalonym żelazem wyrwaliby mu język? Kościół i jego tępe sługi mają ogromne doświadczenie w tej materii, to jest właśnie ta cywilizacja śmierci, o której mówił pan Krzysztof! Ilu wybitnych ludzi kościół katolicki unicestwił w przeszłości, jak otoczyłyby się losy świata, gdyby nie przygłupi, średniowieczny kler wpływał na decyzje władców państw, lecz mądrzy, racjonalni i odpowiedzialni ludzie, których żywot przerwała bynajmniej nie naturalna śmierć, o której tak dziś kościół ochoczo trąbi, lecz męczeńska na stosie?

Chciałbym teraz zwrócić uwagę na narzędzia przemysłu propagandy i kłamstwa made In katoprawica. Na celownik wziąłem pewien żenujący portalik serwujący treści przeznaczone m.in. dla najgłupszego elektoratu PiS, przez znajomych blogerów nazywany „wPotylicę” i wypociny radiomaryjnej dewoty sączącej brednie na „portalu poświęconym”. Kłamliwe, mijające się z prawdą brednie bardzo łatwo można obalić i udowodnić złą wolę i kłamstwa krytykom Krzysztofa Pieczyńskiego.

Piszą zatem katoprawicowi:

Krzysztof Pieczyński chodzi po telewizjach i opluwa kościół.

Pan Pieczyński został zaproszony do dwóch prywatnych stacji telewizyjnych. Publiczna, katolicka TVP i radiomaryjna Trwam nie znalazły dla niego czasu. Każdy ma prawo do wygłaszania swoich poglądów, również publicznie, w mediach. Pan Krzysztof przy okazji powiedział prawdę. Skoro dla przygłupawych redaktorów prawda jest opluwaniem kościoła, to świadczy to jedynie o ciemnej, starannie ukrywanej przez kościół i jego sługi swej wstydliwej przeszłości.

Jeśli Pieczyński nie chce słuchać nauczania kościoła, może tego nie robić.

Tępawy redaktorzyna usiłuje wmówić kłamstwo, że wystarczy nie słuchać „nauk” kościoła i jest wszystko ok. Nie słyszysz połajanek i przestrzegania kleru, nie ma ingerencji w życie ludzkie. To wierutne kłamstwo, wystarczy zetknąć się z polską szkołą, ze szpitalem, apteką. Tam księdza nie ma, ale są często wytyczne sukienkowych i opętani szałem „klauzuli sumienia” ludzie.

Pieczyński ciągnął swój absurdalny wywód (Bez względu na to, jaka ilość dokumentów na temat zbrodniczej działalności Kościoła zostanie pokazana Polakom, oni odwracają od tego wzrok) i zapędził się do oskarżeń o budowanie cywilizacji śmierci.

Polacy od małego, już w przedszkolach zostają poddani ideologicznej, propagandowej, religijnej obróbce. Starannie ukrywa się przed nimi ciemne sprawki kościoła katolickiego, jego genezę, draństwa papieży, fałszerstwa (m.in. donację Konstantyna), przekręty Banku Watykańskiego, przebogatych zakonów udających ubóstwo, żerowanie kościoła na naiwnych i głupich politykach rządzących państwem. W zamian serwuje się kremówki i cuda papieskie!

Pieczyński zaproponował nawet, by rozliczyć Kościół za wszystko, co zrobił przez minione trzynaście wieków. Powtarzał swoje „złote myśli” wyrażone już wcześniej.

A co w tym złego, sprawiedliwości musi stać się zadość! Tak to boli przygłupawego redaktorzynę? Jakoś tak się składa, że roszczenia kościoła wobec państwa nie przedawniają się nigdy, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by państwo upomniało się o swoje. Taki scenariusz nie każdemu się podoba, prawda? Państwo co i rusz wypłaca odszkodowania i rekompensaty kościołowi. Pora, by wystawić rachunek kościołowi, m.in. za czerpanie zysków z niewolniczej pańszczyzny i masę innych rzeczy.

I tak aktor powoli zamienia w katarynkę, która nakręcona chodzi po telewizjach i powtarza wciąż to samo…

Zabawne, ale po telewizjach bez przerwy rozbijają się katoliccy księża plotący takie głupstwa, że nawet nie są już one śmieszne. Rozumiem, że to redaktorzynie nie przeszkadza, a od pana Pieczyńskiego wymaga, by za dwa dni mówił co innego, był niekonsekwentny?

Trudno zgadnąć, z jakich źródeł Pieczyński czerpie wnioski na temat działalności Kościoła w Polsce, można jednak przypuszczać, że raczej z pism pokroju „Nie” Jerzego Urbana, bowiem tylko tam można znaleźć tak pełne jadu paszkwile, w których nie ma nawet ziarna prawdy.

Widać zbyt trudne to do zaakceptowania dla radiomaryjnej dewotki, że wiedzę o kościele katolickim pan Krzysztof czerpie przede wszystkim z życia codziennego. Polecam jej również dzieła wybitnego historyka, Karlheinza Deschnera, oraz wydaną niedawno „Dziennik Watykański” Johna Thavisa. Tak na marginesie- dawny Jerzy Urban, rzecznik rządu, mógłby duuużo się uczyć od katooszołomskich redaktorów.

Nie sądzę, by aktor kiedykolwiek na własne oczy zobaczył wymiar działania Kościoła w Polsce – gdyby tak było, gdyby odwiedził choć jeden dom dziecka, hospicjum, dom dla samotnych matek, jakie prowadzą katolicy – nie opowiadałby takich bredni.

To w tych ośrodkach panuje eldorado? Za co ci katolicy prowadzą te domy, za swoje, czy publiczne pieniądze? I jak to się dzieje, że taka radiomaryjna dewotka krzyczy o tym, że jedynie rodzina tworzona przez kobietę i mężczyznę jest pełnoprawną komórką społeczną, po czym zachwala domy dziecka i domy dla samotnych matek?

Jeśli mowa o „deptaniu godności” to jedynym depczącym jest tu właśnie Pieczyński, który – nie powołując się na konkretne dowody – szarga i depcze godność wierzących Polaków.

Pan Krzysztof powiedział prawdę, której nie potrafią przyjąć radiomaryjne redaktorki. Nie wygłasza monologów la Pazura. Skoro mówienie głośno prawdy i ujawnianie niemiłych dla kościoła faktów jest deptaniem godności wierzących- to jest to problem na pewno nie pana Krzysztofa.

Nie ma innej drogi do Boga niż przez poznanie siebie. Nie ma też wiary w Boga bez wiary w siebie i ludzi" - mówił w wywiadzie dla "Zwierciadła" w 2007 roku Krzysztof Pieczyński,

przypomina radiomaryjna redaktorka. Szanowna pani! Tu nie ma słowa o kościele! W roku 1988 ja mówiłem co innego pod adresem kościoła, ale i co innego mówił ksiądz, który uczył mnie religii! 
W ocenie radiomaryjnej dewotki człowiek ma być taki sam od urodzenia aż do śmierci, nie ewoluować , nie zmieniać poglądów i nie rozwijać się. To oczywiście niemożliwe. O tym mówi psychologia. Psychologia, nie teologia!

Nienawiść do kościoła sączy Pieczyński.

Dlaczego prawda kłamliwie i nieudolnie nazywana jest nienawiścią? Widocznie bezradna, radiomaryjna dewotka zapomniała, że nie mówi się fałszywego świadectwa.

Pozostaje więc mieć nadzieję, że jednak spotka na swojej drodze takie osoby, dzięki którym będzie mógł łaskawszym okiem spojrzeć na rzeczywistość Kościoła... 

Jaka szkoda, że nie ma świętej inkwizycji!- niemal łka pani redaktor. Sugestia, by poddać pana Krzysztofa radiomaryjnej obróbce jest żenująca. Oko łaskawsze? Może wpadnie na pana Gila, Wesołowskiego, a może na Paetza? To sugeruje pani dewotka? 


Jest pewna formuła urzędowa, płynąca z Kościoła. O jaką formułę chodzi, aktor już nie wyjaśnił.


Widać radiomaryjni nie słyszą- udają, nie chcą słyszeć?- kiedy kler ujada, że prawo boskie (czyli bezwartościowe i nic nie znaczące kanoniczne) jest ponad prawem stanowionym, a władza pochodzi od Boga.

Dalej, niczym nieniepokojony przez prowadzącego program, Pieczyński podjął się misji „uzmysłowiania” ciemnym Polakom, jak – krótko mówiąc – są robieni przez Kościół w bambuko.

Prawda- proszę zadzwonić do mediów Rydzyka i spróbować wygłosić 2-3 zdania zawierające fakty niemiłe dla uszu radiomaryjnych babć i klechów. Połączenie natychmiast zostaje przerwane. W studiach telewizyjnych mało który dziennikarz pozwala na swobodną wypowiedź osobom krytykującym kościół i hierarchów, bo- jak słusznie zauważyli radiomaryjni- prowadzący natychmiast wchodzi w słowo.

Wydaje mi się, że nadeszła najwyższa pora, by Polacy odzyskali swój kraj, ponieważ nie są właścicielami swojego kraju - powtarzał niczym opętany Pieczyński.

Nie są, ale mogą być. Ale kto wtedy będzie utrzymywał głupawe pisemka i portaliki katooszołomskie?

Co na to Pieczyński? Niemal z pianą na ustach, wycedził przez zęby…

Nie wiem, co piją, palą, biorą redaktorzyny, że widzą pianę i słyszą cedzenie przez zęby? Jedno mnie zastanawia: dlaczego katooszołomskie redaktorzyny miotają nieudolne, nafaszerowane kłamstwami „argumenty” pod adresem pana Krzysztofa, a nie zajęli się faktami, m.in. sprawą sfałszowanej przez kościół donacją Konstantyna, o której wspomniał aktor? Wolą zająć się tym, kto posiada tą niewygodną wiedzę?

I na koniec: biedny Pan Krzysztof Pieczyński... Załkał katooszołomski bloger, który nigdy, przenigdy, nie pożałował wykorzystywanych seksualnie przez kler katolicki dzieci i nie napisał słowa krytyki pod adresem księży, którym udowodniono pedofilię.

Szkoda tracić czas na to towarzystwo, ale cóż… Kłamcy, pajace i pieski kleru żyją na tym świecie. Ale dlaczego wszyscy oni żyją w Polsce?

Napisałem do redakcji jednego z portalików, by nauczyli się wreszcie słuchać ludzi ze zrozumieniem, by ze zrozumieniem czytali ich myśli przelane na papier. Nie otrzymałem odpowiedzi, co tylko upewnia mnie w przekonaniu, że mają problem z przeczytaniem prostego maila i do tej pory siedzą nad nim z rozdziawioną japą.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 18 lutego 2015

Nie bronię Durczoka...

... bo on sam się obroni, jeśli jest niewinny.

Kamila Durczoka niemal noszono na rękach, kiedy w 2012 roku na łamach „Wprost” naśmiewał się z niewygodnego i groźnego jeszcze wtedy Janusza Palikota. Dziś to „Wprost” śmieje się z Durczoka, „cudownego dziecka” mediów i TVN-u, naczelny tygodnika Sylwester Latkowski nabija się z pana Kamila, ile wlezie. Nie zazdroszczę Durczokowi, ale i nie współczuję. Współczułbym, gdybym kiedykolwiek, gdziekolwiek znalazł się w podobnej do jego sytuacji, gdybym był niewinnie pomawiany i publicznie oskarżany.

Mobbing, molestowanie, interwencja policji, biały proszek w tle? „Rewelacje” Latkowskiego są przeznaczana dla karmionej papką ciemnej masy, która łyka wszystko, co jej się poda. Rzut oka na katoprawicowe portale, na których zarejestrowani są tzw. Polacy- katolicy wywołuje u mnie ogromne zdziwienie i zastanowienie, gdzie ci wszyscy ludzie uczyli się języka polskiego, kto i w jaki sposób wpaja im miłość do bliźniego? Życzą Durczokowi wszystkiego najgorszego, wylewają na niego kubeł pomyj. „Ktoś inny będzie dla TVN-u teraz kłamał”, plotą jedni i drudzy. Nikt nie zastanowił się, nikt nie zadał pytania: skoro Durczok tak narozrabiał, to dlaczego nie siedzi w więzieniu, dlaczego nie spędził choćby dnia w areszcie?

Jaki warunek trzeba spełnić, by zostać, dajmy na to, parkingowym cieciem? Przede wszystkim posiadać orzeczenie o niekaralności. A co jest potrzebne, by zostać redaktorem naczelnym tygodnika w Polsce? Mieć wyrok na sumieniu, bawić się w podsłuchy i nagrywania i dziobać u polityków PiS. Pan Latkowski jest pewien, że partia Kaczyńskiego wygra wybory do parlamentu, zatem czyni wszystko, by przypodobać się nowej, przyszłej władzy i by nie być wrzuconym do jednego worka z tzw. mainstreamowymi mediami. Krąży dowcip, że Latkowski poświęca łamy kierowanego przez siebie tygodnika politykom rządzącej koalicji i sprzyjającym im mediom, ale po wyborach ma to zmienić: będzie walił w opozycję. W przypadku wygranej PiS, oczywiście!

Latkowski stroi się w piórka obrońcy wolności słowa. Zabawne, ale ja pamiętam, kiedy z jego tygodnika odchodził Andrzej Stankiewicz i czym uzasadniał koniec współpracy. Otóż zarzucił Latkowskiemu cenzurę, dziwne układy wydawcy z politykami i biznesmenami (można o nich pisać, ale nie o ich pieniądzach i skąd się wzięły ich majątki) , ale przede wszystkim wyrok za jedno z najbardziej brutalnych przestępstw. Gość, który siedział w więzieniu i współpracował z przestępcami próbuje pouczać polityków, prokuratora generalnego, komendanta głównego policji, szefów CBŚ czy ABW. Zachowajmy zdrowy rozsądek i przyzwoitość!- słusznie zauważył Andrzej Stankiewicz. Zwolennicy naczelnego „Wprost” krzyczą, że wyrok był dawno, że to nieaktualna sprawa. Ci sami ludzie w 2012 roku wypominali odsiadkę z przeszłości posłowie Ruchu Palikota, Wojciechowi Penkalskiemu i nie trafiało do nich, że były to dawne czasy.

Latkowski grozi, że nikt nie jest nietykalny, że będzie nadal publikował niewygodne fakty dotyczące Kamila Durczoka. Szkoda czasu na takie brednie, niepoparte dowodami. Te zapewne zostały zniszczone przez „wiadome siły”. Uśmiałem się, kiedy Latkowski nabazgrał, że Kamil Durczok poucza i nakazuje milionom Polaków, jak mają żyć. To już nawet nie manipulacja, to już jest kłamstwo! Nakazy i zakazy, panie Latkowski, są domeną katolickich biskupów i ich podnóżków na katoprawicy, hańbiących poselską służbę. Czekam zatem z tęsknotą na publikacje „Wprost” na temat pożycia seksualnego Jarosława Kaczyńskiego, poseł Pawłowiczówny, kleru katolickiego, przede wszystkim pedofilów w sutannach, majątku PiS i sposobie finansowania prawicowych mediów i portali. Ale czy podoła temu zadaniu obrońca „wolności słowa”, kiedy narobił hałasu po opublikowaniu w internecie swoich grypsów z więzienia?

Domniemanie niewinności? „Wprost” nie złożyło zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kamila Durczoka. Zoofilskie treści w laptopie? O pedofilskich w komputerze pana Wesołowskiego szybko zapomniano… O etyce dziennikarskiej to już Latkowscy dawno zapomnieli! Jego kumple z pewnego brukowca aż zawyli z rozpaczy w głupkowatym w treści artykule "Stoliki hańby". Jak to, łkają, tylu jest dziennikarzy solidaryzujących się z Durczokiem, aż tylu nie wierzy w pomówienia rozsiewane pod jego adresem?

Tajemnicą poliszynela jest, że TVN, na garnuszku którego jest Kamil Durczok, jest wystawiony na sprzedaż. Nowy właściciel ma być znany za kilka tygodni. Wtajemniczeni mówią, że jest on już znany i już pozbywa się niewygodnych dla siebie i pewnej partii ludzi…

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 17 lutego 2014

Trwam, karykatura telewizji

Toruński biznesmen Tadeusz Rydzyk doczekał się wielkiej(?) chwili: o północy z piątku na sobotę jego telewizja, już na multipleksie,  relacjonowała mszę z klasztoru rydzykowych kumpli na Jasnej Górze (remontowanych z publicznej kasy), którą odprawiono w intencji Trwam. Ten typ tak ma: transmituje msze w intencji swoich mediów, jeśli udziela wywiadów to tylko swojemu dziennikowi i swej telewizji. Warto rozmawiać, z samym sobą... Wzięty na spytki przez rozsądnych, kumatych i nie zaczadzonych kadzidłem dziennikarzy Rydzyk pogubiłby się, niczym noworodek na porodówce, dlatego też, niczym Jarosław Kaczyński, spotyka się ze starannie wyselekcjonowaną grupą PiSmaków.

Biznesmen Rydzyk do dziś pieje z zachwytu, jaka to ogromna szansa dla katolickiej telewizji, jakie to zwycięstwo, odzyskanie wolności nawet! Wybacz, Tadziu, ale byłbym szczerze zdziwiony, gdyby ci nie udzielono koncesji na multipleks za kadencji tego rządu. Spolegliwego, chodzącego na pasku biskupów, pędzących na narady kardynała na byle jego skinienie, konsultujących projekty ustaw z Opus Dei. Jakie zwycięstwo, jaki heroizm, jaka wdzięczność tym garstkom radiomaryjnym łapserdaków, którzy rzekomo wywalczyli miejsce dla Trwam na multipleksie? Nikt tego miejsca nie blokował. Ośmieliłby się! Donald Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że brak PiS i Kaczyńskiego oznaczałby koniec PO, zatem trzeba straszyć Polaków Kaczyńskim, jego partią i jego pomysłami. A gdzie są one głównie lansowane, w jakich mediach występują jego posłowie, w których plotą bzdury poprzeplatane tu i ówdzie idiotyzmami? W Trwam oczywiście! Do soboty dostęp do telewizji mieli nieliczni, dziś może każdy włączyć odbiornik na rydzykową telewizję, jeśli będzie miał ochotę. Ale coś za coś! Rydzyk już apeluje do owieczek, czy raczej baranów, by nie zaprzepaścili ogromnej szansy i zdobyli się na wspólny wysiłek. Mówiąc wprost: weźmiemy się i zrobicie, robimy zrzutkę a wy płacicie. Rydzu potrzebuje miesięcznie 2,5 mln złotych na karykaturę telewizji. Mowy nie ma nawet, by zachwyceni Trwam biskupi sprzedali po 2-3 nieruchomości z majątków zarządzanych przez nich archidiecezji, a uzyskane w ten sposób pieniądze przekazali Rydzykowi. Dziwne, że takiego pomysłu nikt biskupom jeszcze nie podrzucił? Posłowie katoprawicy również nie pozbędą się majątku, nie przeznaczą swoich uposażeń na rydzykową telewizję. Ma płacić głupi i ciemny naród. Jaki naród, taka i telewizja!

Przy okazji koncesji dla Rydzyka wyszło na jaw, że biskupi należący do tzw. Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu, po prostu cenzorzy w sutannach na wzór dawnego gremium z Mysiej, nie mają nawet zielonego pojęcia nie tylko o mediach, ale i przepisach, na podstawie których one funkcjonują! Panowie w biretach kolejny raz bredzili o potrzebie zaprowadzenia równowagi w polskich mediach, bo tylko jedna, jedyna Trwam jest telewizją prawdziwie katolicką. Nieukom w sukienkach proponuję zajrzeć przede wszystkim do ustawy o Radiofonii i Telewizji, w której jest napisane, że programy i inne usługi publicznej radiofonii i telewizji powinny respektować chrześcijański (de facto katolicki) system wartości. Właśnie tym zapisem posiłkowali się w 2011 roku radiomaryjni oszołomi skarżąc się na Nergala brylującego w „Voice of Poland” w TVP. Niech więc nie kłamie Rydzyk, Depo, Kaczyński i inni, że jedynie Trwam jest katolicką telewizją. Posłowie prawicy dopilnowali w 1992 roku, by każda telewizja, nawet tworzona przez ateistę czy antyklerykała zmuszona była emitować programy pod katolicką publiczność. To jednak za mało dla klechów, ich marzeniem jest, by to Trwam byłą telewizją publiczną.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 
 

środa, 18 września 2013

Biskupi ględzą o wszystkim, pomagają w niczym

Związkowa demonstracja skutecznie zaabsorbowała w weekend uwagę mediów, dziennikarzy i blogerów, dlatego uszła ich uwadze pewna konferencja, która miała miejsce w Krakowie. Przesiąknięta dewocją, obrazująca sojusz kleru i polityków, konferencja pod zabawnym tytułem „Rola Kościoła katolickiego w procesie integracji europejskiej” wzbudziła uśmiech politowania na mej twarzy: nie lada jajcarze zasiadają w Komitecie Organizacyjnym Międzynarodowych Konferencji! Rola Kościoła w procesie integracji europejskiej? ŻADNA! Proszę przypomnieć sobie negatywną kampanię nienawiści, prowadzoną przez episkopat, biskupów i pomniejszy kler, co mówią o strukturach Unii Europejskiej biskupi katoliccy, wspierani przez toruńskiego biznesmena, Rydzyka?

Rzut oka na skład Komitetu nie pozostawia wątpliwości, co to za ciało i na czyją działa korzyść. Komitet tworzą: Tadeusz Pieronek, jego kolega po fachu, Władysław Zuziak, Małgorzata Chudzio (z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie), Rafał Budnik (wieloletni współpracownik dewotów w Parlamencie Europejskim), oraz Michał Góra, teolog z wykształcenia, mający w życiorysie współpracę z „Gościem Niedzielnym”. Specjaliści ci debatowali o rodzinie we współczesnej Europie, ubolewali nad jej kryzysem, szukając rozwiązań, które Europa powinna wdrożyć. Oczywiście rozwiązania muszą być wyłącznie katolickie, zatem idźcie i… rozmnażajcie się! Oto jedyna, skuteczna recepta made in Kościół katolicki! Nie zastanawiam się, czy Komitet finansowany jest ze zbiórek wśród wiernych, czy z publicznych dotacji, bo mam dziwną pewność, że hojny prezydent bogatego grodu Kraka nie zostawi tak znamienitego ciała na pastwę wolnorynkowego, ekonomicznego losu.

Politycy stawili się na rozkaz panów w sukienkach, jakże by inaczej! Marek Sowa, marszałek województwa małopolskiego, Jacek Protasiewicz, wiceprzewodniczący PE, Róża von Thun, Paweł Kowal. Ba, nawet „lewacki” prezydent Polski, Bronisław Komorowski dotarł do Krakowa! Prócz niego zawitali m.in. : nuncjusz Celestino Migliore, kard. Stanisław Dziwisz, Kazimierz Nycz, Wiktor Skworc, Henryk Hoser- stary znajomy ks. Lemańskiego,Tadeusz Szurman- biskup diecezji katowickiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego, Maksim Obuchow, przedstawiciel rosyjskiego Kościoła prawosławnego, przewodniczący rosyjskiego narodowego ruchu "Dla Życia i Obrony Wartości Rodziny", Jan Olbrycht, wiceprzewodniczący grupy EPL w PE, Gyorgy Holvenyi -sekretarz stanu w Ministerstwie ds. Społecznych rządu Orbana, eurodeputowany Paweł Kowal, Andrzej Sadowski- wiceprezydent Centrum Adama Smitha. W piątek o godz. 20-ej towarzystwo stołowało się, gratis, na koszt marszałka Małopolski, Marka Sowy.

Świat swoje, idzie naprzód, zmienia się, ewoluuje i rozwija, a Kościół i prawicowa konserwa swoje. Małżeństwo kontra związki partnerskie- jedno dobro, drugie zło. Kościół uwielbia wtrącać się we wszystko, narzucać swoją wolę, przy aprobacie posłusznych polityków. Biskupi, kardynałowie, księża nie są stroną ani w małżeństwach, ani w związkach partnerskich (choć wieli z nich, mimo ślubowania celibatu, w nieformalnych związkach żyje, dając upust swej chuci), toteż mija się z celem, by kogokolwiek z nich pytać o zdanie w sprawach, o których są teoretykami. Do zakrystii i klepać zdrowaśki, przy ampułce z krwią błogosławionego! Nie wam jest dane, by pochylać się nad problematami świata, Europy czy Polski, bo nie macie o nich bladego pojęcia!

Monologi kościelnych hierarchów dały sygnał zgromadzonym, w tym ważniakom z TVP, czego oczekuje od nich Kościół. Media kreują przeciwne myśli chrześcijańskiej standardy, także dotyczące małżeństwa i rodziny, a to osłabia więzi rodzinne! A tak być nie może, to grzech, zaryczał Henryk Hoser, pogromca ks. Lemańskiego. Pan doktor pouczył zgromadzonych, patrząc wymownie w kierunku panów i pań z TVP: „Media w tej chwili odgrywają niestety ogromną rolę w destabilizacji rodziny, począwszy od samego dzieciństwa. Tutaj rola mediów też jest niesłychanie istotna, dlatego powinniśmy rozpocząć wielką pedagogię umiejętności czytania mediów i korzystania z nich. Mają one tendencję zawłaszczania naszego życia i wchodzenia coraz głębiej w naszą prywatność i naszą intymność, która powinna być chroniona”.
Próżno szukać większej bezczelności z ust klechy! Oczami wyobraźni widzę tą „ochronę”, którą zapewni Kościół, via posłuszni im klerykałowie z Woronicza! Za nieboszczki komuny golizna w filmie emitowanym tuż po dzienniku telewizyjnym nie była czymś niezwykłym, erotyka nikogo nie gorszyła, a przyrost naturalny był dodatni! Więc jak to jest, przesycone katolickimi, radiomaryjnymi treściami telewizja miast cementować rodzinę, rozbija ją?

Media polskie zmuszone są respektować tzw. chrześcijański system wartości, tyle że… próżno szukać definicji tegoż! TVP od lat opanowana jest przez klerykałów, widzowi serwuje się sieczkę, w której próżno doszukać się czegokolwiek, co udowodniłoby, że Publiczna realizuje misję! Po co bawić się w dyplomację, panie Hoser? Najwyższa pora dać do zrozumienia, jakie są oczekiwania Kościoła, episkopatu i biskupów! A są one takie, by TVP zrezygnowała z tworzenia programów, zlikwidowała Radę Programową. Co w zamian? Ano transmisja audycji TV Trwam! A jeśli i to nie wystarczy, trzeba by reaktywować Komisję Majątkową. Już jej członkowie szybko znajdą jakiś kwit, z którego wyniknie, ze teren, na którym znajdują się budynki TVP, za króla Świeczka należał do Kościoła, więc „zwróci” się mu łaskawie ziemię. Za symboliczną złotówkę.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 15 marca 2013

Świecki weekend

Amok związany z konklawe minął, jednak pierdolec pospolity spod znaku prymitywnej, kościelnej propagandy nie ustaje w wysiłkach, by otumanić ciemny lud. Portale internetowe pouczają, co o papieżu Franciszku każdy MUSI wiedzieć, „niezależna” prasa raczy czytelników życiorysem Argentyńczyka, który w kraju nad Wisłą jest już bardziej sławny od swoich rodaków, Maradony i Messiego.

Politycy polscy, m.in. ci, którzy stoją na straży Konstytucji, w której ktoś przez pomyłkę umieścił zapis o neutralnym światopoglądowo państwie, raczą wyborców opowieściami, jakie to wielkie szczęście spotkało ich i Polaków. Poseł PO, Michał Szczerba, z radości otworzył argentyńskie wino i wniósł toast za Franciszka.O, ła! Mam nadzieję, że szczawiem nie zagryzał? Dariusz Joński, z którym o miano niedorzecznika ściga się sekretarz generalny SLD, Krzysztof Gawkowski, był jeszcze lepszy, kiedy życzył Franciszkowi: niech moc będzie z nim! Mistrz Yoda w grobie się przewraca, w odległej Galaktyce! Wielki Elektryk wybór papieża przyjął z oczywistością. Zatem strajku, Lechu, nie będzie?! Politycy z partii Episkopat rozbawili mnie: Józef Kowalczyk wie już, że wzorem dla Franciszka będzie JPII. Dlaczego Argentyńczyk nie przyjął imienia Jan Paweł III, hierarcha nie wyjaśnił. Z kolei Stefan Moszoro- Dąbrowski twierdzi, że papież lada moment przypomni wszystkim, że celem naszym jest służyć powszechnemu Kościołowi. Ręce zaciera skromny zakonnik z Torunia: kto, jak nie zakonnik, znajdzie wspólny język z zakonnikiem? Tylko patrzeć, jak z mediów Rydzyka wypłynie informacja, że Franciszek duszą i ciałem jest za TV Trwam i Radiem Maryja, zatem KRRiTV niezwłocznie powinna przyznać rydzykowej telewizji miejsce na multipleksie. Jeśli nie, to episkopat zaprzestanie wynajmowania swojej nieruchomości Radzie, za skromne 2 miliony złotych rocznie. Redemptorysta i jezuita chcą tylko naszego dobra! Dla siebie…

Politycy z episkopatu snują już palny, by marzenia zmienić w rzeczywistość: zaprosić Franciszka do Polski. Wiadomo przecież, że wizytacja dyktatora jest potrzebna Polakom niczym tlen do życia! Kazimierz Nycz i Stanisław Dziwisz chętnie widzieliby papieża pielgrzymującego do Polski w 2016 roku. Mina zrzednie wszystkim podkreślającym skromność Franciszka przy okazji pielgrzymki: odbędzie się ona z pompą, będzie hucznie i drogo, nie tylko z tego powodu, że jej koszta poniesie bogate państwo polskie, a episkopat nie dorzuci marnego grosza. Nie spodziewam się przyjazdu watykańskiej świty na rowerach, bądź metrem. Chyba że prezydent Warszawy drąży tunel do Watykanu, może Duch Święty jej nakazał?

Przy okazji dyskusji przed i po wyborze papieża głos „niepokorni” dziennikarze nie przegapili okazji, by kolejny już raz się ośmieszyć ogłupić. Gmyzy, Warzechy itp. żałosne postaci usiłują pouczać „niewiernych”, Magdalenę Środę, Jana Hartmana, Stanisława Obirka, Tadeusza Bartosia, Kamila Sipowicza i innych, by ci siedzieli cicho. Bo głosu nie mają, niż mają prawa wypowiadać się na temat kościoła i katolicyzmu. W pojęciu niegramotnych „niepokornych” teologami nie są profesorowie Obirek i Bartoś. Zabawne, nie pojęły Gmyziny, że dyplom katolickiej uczelni nie traci na ważności, jeśli jej absolwent zrzuca sutannę bądź habit i opuści Kościół? Bajki Gmyzin i Warząchwiów można cytować „dzieciom nienarodzonym”, pod kontrolą lekarza oczywiście, by nie doszło do „morderstwa”, bo płód ani chybi dostałby ataku śmiechu, gdyby nasłuchał się ich głupot. To, że panowie „niepokorni” nie poruszają pewnych tematów, głownie niewygodnych dla Kościoła katolickiego, polityków PiS i pana Biereckiego, nie oznacza, że inni mają postępować tak samo. Jeśliby ci „niepokorni” (Warzecha z podkulonym ogonem wrócił pod skrzydła Hajdarowicza) byli konsekwentni w swoich bredniach, sami nie pisaliby i nie mówili o sprawach, o których nie mają nawet bladego pojęcia! Były zakonnik, ateista, apostata, antyklerykał nie ma prawa wypowiadać się o Kościele? Zatem, nieboraki, posłuchajcie i przeczytajcie swoje głupstwa i wyciągnijcie wnioski. Mordy w kubeł i ani słowa o gejach, lesbijkach, Ruchu Palikota, politykach lewicy i centrum, apostatach. Gmyziny niech zajmą się tym, co potrafią najlepiej: śledzić wybuchy i ich przyczyny. Najlepiej w WC.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

czwartek, 24 stycznia 2013

Superstacja ukarana za prawdę

Dawno, dawno temu, grupka dewotów, spędzając czas na saksach w Skandynawii, po uruchomieniu odbiornika tv ze zgrozą stwierdziła, że przemawia do nich Jerzy Urban! Nie, już nie jako rzecznik rządu, lecz jako biznesmen, przedsiębiorca, który odniósł sukces na rynku prasowym. Udzielał wywiadu, goszcząc dziennikarzy w domu w Konstancinie. Histerycy, ku swojemu zdziwieniu, nie znaleźli instytucji, która byłaby skłonna rozpatrzyć ich skargę na emitowanie TAKICH terści, nie doszukali się niczego na kształt polskiej KRRiTV. Szwedzi uznali, że nie gremium urzędasów, ale wolny rynek- prawdziwy, a nie mityczny- doskonale ureguluje gusta widza. Treści, które emituje się w mediach, nigdy nie będą podobały się wszystkim.

W Polsce KRRiTV ma się doskonale, obojętnie, który rząd jest u władzy. Jan Dworak jest kojarzony z PO, Elżbieta Kruk również nie kryła swoich sympatii politycznych. Do czego służy KRRiTV, poza posadkami dla swoich z kolejnych ekip rządzących krajem? Nadzorem, by wytyczne radiomaryjnych biskupów były wprowadzane w życie. Ustawa o radiofonii i telewizji z 29 grudnia 1992 roku nie pozostawia złudzeń, radiofonia i telewizja zobligowana jest do konkretnych zadań: dostarczania informacji, udostępniania dóbr kultury i sztuki, ułatwiane korzystania z oświaty i dorobku nauki, upowszechnianie edukacji obywatelskiej, popieranie krajowej twórczości audiowizualnej. Ustawę przeglądałem niejednokrotnie, zawsze będzie mnie dziwił zapis narzucony na nadawców, którzy są zmuszeni respektować chrześcijański system wartości. To nakłada pewnego rodzaju kaganiec, ograniczenia. Czy to cenzura, jak podpytują mnie z boku? Wszystko zależy od punktu widzenia. Mnie zastanawia jedno, brak najważniejszego zapisu, którego w ustawie o KRRiTV próżno szukać: że nadawcy zobowiązania są do nadawania w swoich programach PRAWDY.

W starciu z biurokratami przegrał szafujący wolnym słowem, w każdej chwili czuwający nas wolnością słowa i mówieniem prawdy Kuba Wątły, który w swoim programie „Krzywe zwierciadło” nie dzieli na równych i równiejszych, nie przykłada ręki do zafałszowanego obrazu rzeczywistości i nie oszczędza świętych krów, nietykalnych, naburmuszonych „autorytetów moralnych”, czyli kleru katolickiego. Wątły w ub. roku był felietonistą w tygodniku „Fakty i Mity” posła Ruchu Palikota, Romana Kotlińskiego. To dla wielu było solą w oku. Dziś panowie nie współpracują, rozeszły się ich drogi, m.in. z powodu czytelników, którym ostre słowo Kuby coraz mniej się podobało. We wrześniu ub. roku do KRRiTV wpłynęło zawiadomienie, oburzonych strażników moralności katolickiej, którzy poczuli, że zostały obrażone ich „uczucia religijne”. Dotknęły ich treści, w ich przekonaniu sprzeczne z moralnością i dobrem społecznym. Zatem dobrem społecznym jest kłamstwo... Zaiste, cieszy mnie, że nie mam nic wspólnego z ich moralnością!

21 stycznia Jan Dworak zdecydował o ukaraniu grzywną „Superstacji”, emitującej „Krzywe zwierciadło” , w wysokości 70 tys. złotych. Dworak został upoważniony do wymierzenia kary przez członków Rady we wrześniu ub. roku. A co robi KRRiTV, oraz sam pan Dworak, kiedy otrzymuje zawiadomienia od Rafała Maszkowskiego, monitorującego działania Radia Maryja, w którym to nie raz i nie dwa dochodzi do siania nienawiści, mówienia nieprawdy, manipulowania faktami, obrażania posłów RP i ateistów, oraz emitowania ukrytych reklam? Ano nic się nie robi! Jeszcze by się biskupi obrazili, zagrozili zerwaniem konkordatu! Nawet sumy 5 tys. złotych kary nie są w stanie wyegzekwować od Rydzyka.

Tak wygląda dbałość o „uczucia religijne”, które wszak nie ma nic wspólnego z dbaniem o słowo prawdziwe. Kuba Wątły w swoim programie nie opowiada kłamstw, nie manipuluje faktami i nie wprowadza widza w błąd. Przedstawia fakty, ujawnia prawdę, mówi swoim językiem i nie dba o piękne słówka. Jan Dworak bez przerwy powtarza, że najpierw trzeba postawić przed mediami publicznymi zadania, a dopiero później zastanowić się nad sposobem ich finansowania. Pięknie, pytanie tylko, kiedy zaprzestanie pan Dworak i jemu podobni stawiać zadania, narzucać kaganiec nadawcom, których sposób bycia nie jest miły dla biskupów, radiomaryjnych polityków, wszelkiej maści dewotów i oburzonych obrażaniem ich „uczuć religijnych”? Toć prawda miała was wyzwolić…

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

piątek, 7 grudnia 2012

Pełni pokory PiSmacy

Trochę niezręcznie mi, internetowemu blogerowi, komentować sprawy, zachowania i postaci braci blogerskiej oraz dziennikarzy, Dawno temu, za nieboszczki komuny słyszałem opinię, że nie zwykło krytykować się swojego środowiska. Tyle że były to dawane czasy, negowane dziś, ośmieszane przez niemal wszystkich tzw. niezależnych publicystów. Ci "niezależni" , nazywający sami siebie mianem niepokornych, to jedna i ta sam sitwa. Czołobitni wobec kleru katolickiego, wpatrzeni w Jarosława Kaczyńskiego, sympatycy PiS, negujący wszelkie poczynania rządu i premiera Donalda Tuska, uznającymi siebie za alfy i omegi słowa mówionego i pisanego. Jak słusznie zauważył jeden z blogerów, Ślepowid: "Zawsze mnie rozbrajają portale/gazety/redaktorzy, którzy obwołują się „niezależnymi” i „niepokornymi”. To chyba coś, co powinni ocenić czytelnicy, a nie twórcy. W dodatku niezależność i niepokorność równa się wierze we wszystkie antyrządowe teorie spiskowe i wspieranie jedynej, słusznej partii. Od dłuższego czasu, gdy widzę te dwa określenia, z miejsca wycofuję się rakiem".

Nie tak dawnojeden z takich "niepokornych", niejaki Karnowski, wyleciał z funkcji z-cy redaktora naczelnego tygodnika "Uważam Rze". Tygodnika, którego właścicielem nie jest państwo, lecz prywatny podmiot, biznesmen Grzegorz Hajdarowicz. A własność prywatna to rzecz święta, jak podkreślają na każdym kroku prawicowi publicyści. Kiedy jednak dotyka ich niewidzialna ręka prasowego rynku, która jest niczym innym, jak wolą właściciela, wtedy drą się wniebogłosy! Ze jest zamach na wolność słowa, zamach na niepokornych publicystów, po prostu na demokrację! Bo wolność, proszę wycieczki, jest wtedy, kiedy bzdury pisać mogą tacy jak jak Karnowski, Gmyz czy inny Igrekowski. Bez ponoszenia konsekwencji oczywiście. Ubawiło mnie zachowanie Karnowskiego, który przed sądem zamierza dochodzić SWOICH praw do używania podtytułu "Tygodnik autorów niepokornych". Facet bredzi: "Historia »Uważam Rze« jako tytułu niepokornego skończyła się. Dziś pod tą nazwą sprzedaje się coś zupełnie innego, niesmaczną podróbkę. Za pieniądze można kupić tytuł, można wypatroszyć pismo i przerobić z opozycyjnego na prorządowy. Ale nie da się kupić autentyzmu, prawdy i prawdziwie niepokornych autorów". Zabawne, nie sądziłem, że dożyję chwili, w której katoprawicowi (Karnowscy, Lisicki) publicyści wylewać będą kubły pomyj na głowy innych, również katoprawicowych (Zawisza, Korwin-Mike, Piński). Bo nikt, poza zbieraniną zrzeszająca Gmyzów, Karnowskich, Ziemkiewiczów i Semków nie ma takich, jak oni, praw! Niepokorni? Pomijający niewygodne tematy dla Kościoła katolickiego, PiS i klerykalnej prawicy? Niezależni? Publikujący za pieniądze najpierw Hajdarowicza, a dziś dyspozycyjni wobec szefów SKOK., którzy związani się politycznie i biznesowo z Kaczyńskim i PiS? Dawno temu Jerzy Urban w "NIE" w przeddzień wizyty JP2 w Polsce napisał "Witamy Breżniewa Watykanu". Roman Kotliński w "Faktach i mitach" opisuje kwestie, o których nawet boją się myśleć wszyscy ci "niepokorni"! Ile czasu na rynku prasowym istnieją oba tytuły, ile reklam w nich się ukazało? Ani jedna! Pisma utrzymują wyłącznie czytelnicy. Nie natknąłem się z przejawami narcyzmu dziennikarzy, zatrudnionych w obu redakcjach, których miałem okazję poznać, a którzy sami siebie określaliby mianem niepokornych, zadziornych bądź idących pod prąd. Oni wiedzą, że cenzurki wystawia im czytelnik.

Przywódca religii smoleńskiej, Kaczyński Jarosław, z miną komunistycznego, pierwszego sekretarza PZPR oznajmił, że OCZEKUJE przywrócenie do pracy zwolnionego z "Rzeczpospolitej" Cezarego Gmyza. Tego specjalisty od trotylu, padania na kolana przed biskupami, blokującego na portalach społecznościowych swoich oponentów. Kaczyński nie zauważył, że czasy komuny się skończyły. Ze nie jest osoba władną, która komukolwiek, poza członkami swojej partii, może cokolwiek nakazać, żądać spełnienia swej woli. Ci, którzy podjęli decyzję o zwolnieniu Gmyza, mają się z niej wycofać, majaczy szef PiS. Co zrobi Hajdarowiczowi, skaże go na wygnanie, zabroni głosować na swoją partię, wybłaga w Watykanie ekskomunikę dla biznesmena? Tak to wygląda "niepokorne" dziennikarstwo. Jedna, wielka rodzina, PiSmaków, którym wydaje się, że bez nich w mediach, w prasie, nic nie może się dziać.

Nie zgadzam się z opinią Antoniego Kopffa, że niedobrze się stało, że wylecieli z pracy u Hajdarowicza wszyscy ci PiS-macy. Bo teraz rozejdą się po mediach, nie wszyscy znajdą zatrudnienie u Karnowskich i Sakiewicza. Proszę bardzo, niech przygarnie ich TVP i Polskie Radio, to tylko przyśpieszy kres tych instytucji! Poza tym pracę straciło tylko kilku, reszta odeszła sama, dziś tworząc wrażenie, że to ich się pozbyto. Szkoda, że na rynku nie ma już tygodnika "Skandale", tam odnaleźliby się wszyscy ci "niepokorni", których poseł Stefan Niesiołowski kieruje do pracy w pornobiznesie (Lisickiego do pisania scenariuszy), oraz do sprzątania miasta (Gmyza). "Skandale" na początku lat 90-ych ub. wieku zrobiły furorę, z kiosków schodził na pniu cały nakład. Tyle że... nie było w nim słowa prawdy! Kto wie, może na nim wzorują się pewni publicyści?

 Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

czwartek, 29 listopada 2012

W sieci. Manipulacji, przekręceń i niedomówień


Szarpnąłem się na wydatek 2,90 zł. Dwutygodnik, za 3 złote; dużo to, czy mało? Wertując 56 stron, czytając autorów i ich myśli doszedłem do wniosku, że srogo przepłaciłem. Złamanego grosza już nie wydam na ten periodyk. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zapoznał się z „niepokornymi” i „niezależnymi” , jak zwykli sami siebie nazywać pewni pismacy.

Zaczyna wypociny redaktor naczelny, Jacuś: „Polska to kraj równoległych rzeczywistości, przynajmniej jeżeli chodzi o media. W telewizjach, tych największych, dobór informacji jest przewidywalny do bólu. (…). Ale też jest inny świat, świat Internetu. Tu nie ma cenzury. (...). Właściwie nie ma żadnych granic. Sieć nie jest światem, w którym powstał tzw. drugi obieg informacji. (…). Jak wybrać to, co naprawdę ważne? Pomagają w tym dobre portale informacyjne, takie jak…- w tym miejscu pan K. zachwala katoprawicowe portale, współtworzone m.in. przez siebie i swego brata, a które z rzetelnością mają tyle wspólnego, co bezrobotny z listą 100 najbogatszych Polaków. Dodaje pan K., że tylko w jego dwutygodniku znaleźć można najlepsze artykuły, wywiady i komentarze. Komentarz zbędny, ale kto chce, może napisać do redakcji: redakcja@gazetawsieci.pl.

W pułapce słabnącego państwa znalazła się sympatyzująca z PiS matrona, której znakiem rozpoznawczym są krwistoczerwone usta. Z kolei jedna z polskich aktorek sugeruje, że nadchodzi czas, by się zatrzymać. „Atmosferę oczekiwania psują nieco, z każdym rokiem coraz bardziej agresywne, kampanie reklamowe, próbujące mnie nakłonić do kupna… wszystkiego. Denerwuje mnie komercyjny wymiar świąt, mianowanie ich „magicznymi”, zamiast „świętymi”. Ba, magiczne święta są lepsze niż święte święta. Szkoda, że Małgorzata nie podzieliła się swoimi uwagami, jak namawia do postrzegania świąt bezdomnego z Dw. Centralnego. Nic to! Można się dowiedzieć, że grudzień jest dla aktorki najbardziej intensywnym okresem w roku, drży ona, by nie przegapić adwentu…

Dawna pewność siebie władzy zniknęła, cieszy się publicysta Piotr. „Rozsądny polityk prawicy powiedział mi, że zmiana prezesa PSL to jedno z najważniejszych zdarzeń politycznych tego roku”. Doprawdy, odkrył Amerykę! Przecież to wybór szefa partii współtworzącej rząd! Zadziwiające, że to nie jest własny wniosek publicysty z tym wyborem, powiedział mu to ktoś nieistniejący. Rozsądny polityk prawicy? To są tacy? „Choć Tusk nadal jest najlepiej notowanym politykiem PO, nie jest już wszechwładny. Nie zarządził żadnego nowego otwarcia, wrażenie drugiego expose wyparowało już dawno”. Brakuje tylko stwierdzenia, że Tuskowi daleko do Kaczyńskiego!

Idźmy dalej. Co niedzielę wrzucam tzw. przegląd tygodnia, będący podsumowaniem zdarzeń w polityce kolskiej z siedmiu dni. Nie tylko ja staram się komentować rzeczywistość polską. Tyle że niektórzy nie robią tego w sposób dowcipny, lecz głupio- złośliwy. Jak niejaka Dorota: ”Gdy dreamliner wylądował, radości nie było końca. Jedna telewizja pokazała nawet, jak zamyka się klapa w sedesie. Dopełni szczęścia zabrakło tylko gdańskich burłaków w odblaskowych kamizelkach”. Kto wie, może inna stacja pokazała w międzyczasie kartofle z Żoliborza? W innym miejscu domaga się to dziewczę, by poseł PO, Stefan Niesiołowski, żądający obciążanie kosztami ekshumacji rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, milczał jak najdłużej. Taaak, wolność słowa, niepokorni!

Baryłowaty Piotr ubolewa, że trwa fałszywa troska o „Rzepę”: ”Lamenty Stefana Bratkowskiego, złośliwości „Gazety Wyborczej”. Jakieś lepkie sugestie do kolejnych właścicieli, żeby „zrobili porządek”. Rytualne wspominanie „czasów Fikusa”- idealizowanie sposobu kierowania gazetą, który był dobry na lata 90, ale nie wytrzymałby konkurencji na rynku prasowym w nowym wieku. (…). W sumie demokracja, której warunkiem jest polityczna równowaga w mediach, zawsze im przeszkadzała”. Toć baryła i jego koledzy krzyczą, że „Wyborczej” nie czytają! Tak samo jak Lisa, Urbana, Kotlińskiego. Równowaga na rynku prasowym? A tak: jeden tytuł sympatyzujący z PO i 6 otwarcie wspierających PiS. Tak wygląda demokracja baryły.

Specjalista od zamachów, b. szef TVP, złodziej akt z IPN napisał :”Do Rosji Putina ciągle nam daleko, ale metody, do których odwołuje się premier Tusk jego służby, „niezależna” prokuratura i cała klaka porządkowych propagandystów medialnych, zaczynają przypominać rosyjskie. (…).Trzeba docenić profesjonalizm. Nie, nie wytropienia i schwytania „polskiego Breivika”, którego ABW znowu nie wiadomo, czy zwerbowała, czy współpracowała z nim jedynie, czy może trafiła do niego przypadkiem, inwigilując prawicę, która z natury rzeczy skłonna jest przecież do zbrodni”. Oj, tęskno Bronusiowi do komuny, tęskno! Tyle ze w roli cara widziałby Yarosława! Nie wybił z głowy swemu ukochanemu prezesowi spotkania z tym „niezależnym” prokuratorem generalnym, nie widział w tym nic złego? „Jaki premier, taki zamach” szydzi Bronuś. Tak, jaki prezes był, taka była i telewizja.

Były działacz PZPR w latach 1967-1980, były szef komisji likwidacyjnej RSW Prasa- Książka-Ruch, siwawy Krzysio zastanawia się, w co gra Giertych? „Chodzi przecież o stworzenie w Polsce pełni establishmentowej sceny politycznej z „europejską i kulturalną”: lewicą postkomunistyczną (SLD), centro- lewico- prawicą (PO, Palikot, PJN) i prawicą pod patronatem Giertycha, Gowina i Sikorskiego, utkaną z różnych grup : neoendecji, radykałów, „sierot po Popisie”, PJN, liberałow. Spoiwem ma być niechęć wobec Kaczyńskiego i PIS. (…) Trwają też próby skaptowania do inicjatywy nowej prawicy ludzi popularnych i powszechnie uchodzących za niezależnych, np. Rafała Ziemkiewicza i Marcina wolskiego, zaproszonych niedawno na sławetnego grilla do Giertycha”. Aparatczyk partyjny nadal mocno tkwi w Krzysiu! Jakiż prosty model świata: wszystko jest tworzone przeciwko prezesowi! Doprawdy, jeszcze mną śmiech trzęsie: od kiedy to Ziemkiewicz i Wolski są niezależni? Katonarodowe pisioły i niezależność?

Nie mogło zabraknąć wywiadu z Martą Kaczyńską. Piewczyni wartości chrześcijańskich, gorliwa katoliczka ( na papierze), wyznawczyni nauki społecznej Kościoła katolickiego, matka dwójki dzieci, których ojcem nie jest żaden z jej dotychczasowych mężów. „Cała wiedza, jaką mamy, prowadzi do logicznego wniosku, że pasażerów Tupolewa po prostu zabito, że były dwa wybuchy”. Słowa o dowodach, zawiadomieniu prokuratury o popełnieniu przestępstwa, nazwaniu winnych po imieniu. Są jedynie teorie, tezy, mamroty o wierze, że w końcu Kaczyńska, oraz cały okłamany świat pozna prawdę o śmierci prezydenckiej pary.

Niejaki Tomasz, działacz ruchu społecznego im. Lecha Kaczyńskiego, wyjaśnia: „Jestem zaszczycony, że od marca 2012 roku mam okazję współpracować z Panią Martą Kaczyńską. Nie zdawałem sobie sprawy, że może to być okupione tak wysoką ceną, jaką jest celowe pomawianie i zniesławianie. Mam świadomość, że nierzetelni ludzie, wykonujący zawód dziennikarza, będą jeszcze niejeden raz próbowali dyskredytować osobę Pani Marty Kaczyńskiej, wykorzystując tę fałszywą historię, lub tworząc kolejne, dlatego nie wykluczam skierowania sprawy do sądu”. O co chodzi? O zdjęcie, jakie zamieszczono w klerykalnym ogłupiaczu, zwanym dla zabawy „Fakt”. Na fotce rozpromieniona Kaczyńska spaceruje u boku wspomnianego Tomasza. A Tomasz zaprzecza, że cokolwiek go łącz z Panią Martą Kaczyńską. Tyle czasu facet współpracuje z nią i nadal są per pan i pani?!

Pewien starszej daty dziennikarz, współpracownik Radia Wnet, odkrył straszną prawdę :”Prawdziwym celem ataków na córkę nieżyjącego prezydenta jest jej stryj, lider opozycji- Jarosław Kaczyński”. Panie Jerzy, z każdym rokiem traciłem do pana szacunek, choć mam w pamięci tragiczne oświadczenia, jakie dotknęły pana i pańską rodzinę. Ale to nie tłumaczy pisania takich bzdur! Kaczyński jest liderem, ale nie opozycji, lecz PiS! Jest liderem największej partii opozycyjnej, a to coś innego! A dziadek z Wehrmachtu w kogo miał uderzyć, również w Kaczyńskiego? „Ale mało kto doświadczył w ostatnim czasie, ile kosztuje wierność podstawowym wartościom, w tym swoim rodzicom”. Pięknie, a gdzie wierność swojej rodzinie, gzie wierność przysięgana drugiemu już mężowi? (…)”Zaglądanie pod kołdrę nie jest tylko specjalnością mediów”. Racja! Dlaczego pan Jerzy nie napisał zdania o klerze katolickim, seksualnym ekspertom, co, z kim, kiedy i gdzie, a najlepiej w koszuli nocnej, przy zgaszonym świetle i pod kołderką właśnie?

Ujada też PiS-owski dziennikarzyna, kłaniający się w pas biskupom (choć nie jest katolikiem), a który stracił pracę po tym, jak wyleciał z „Rzepy”, kiedy napisał o trotylu znalezionym rzekomo na umytym wraku Tupolewa. „Zebranie wszystkich dziennikarskich głupot na temat mojego tekstu(o trotylu- przyp. P.K.) zajęłoby tomy”- chełpi się gmyziątko. Mam w pamięci jego nierzetelne publikacje, niepoparte dowodami, powoływanie się na anonimowych informatorów (jemu wolno, innym, którzy nie sympatyzują z PiS i Kaczyńską- w opinii współpracownika Radia Wnet- już nie), stek bzdur przez długi czas tolerowany przez wydawcę i redaktora naczelnego i powiem tylko tyle: wystarczy jedno zdanie na podsumowanie tego człowieka, grającego „niezależnego” dziennikarza. Proszę sobie wpisać dowolne, mi szkoda czasu na tego klerykalnego manipulanta.

Brat naczelnego, Michał, histerycznie apeluje do rodziców: ”Nie zgadzajcie się, by Wasze dzieci zmuszono do oglądania „Pokłosia”. Wypytujcie nauczycieli, czy i ich zmusza się do promowania „Pokłosia” (współfinansowanego przez Rosję!), czy i oni dostali polecenie w tej sprawie”. Tak, kochani rodzice! Lepiej, byście udali się do kin na produkcję typu „Człowiek, który został Karolem”, do kościoła na indoktrynację katolicką, pilnując dzieci, by nie ośmieliły się wyjść przed czasem. Bo, jak dowodzi Michaś :”Rodzice mają prawo wychowywać dzieci w zgodzie ze swoimi przekonaniami”. Przypomniał sobie smarkacz Konstytucję!

Zatrudniony w TVP dziennikarz zastanawia się, czy małych Polaków będą rodzić imigranci? „Dzieci rodzi się coraz mniej, bo spada liczba zawieranych małżeństw, modne zaś stało się bycie singlem”. Nie wie pan Krzysio, że dzieci mają nie tylko małżeństwa, tego w TiWi nie mówią, ksiądz nie wspomina o tym? Moda? Kto za moda podąża, prócz dziennikarzy z gwiazdorskimi kontraktami, w reżimowej i dyskryminującej ponoć TVP? „Zmniejszenie populacji to osłabienie siły i pozycji państwa, spadek konkurencyjności gospodarki, a w rezultacie długotrwały kryzys i utrata stanu posiadania”. Finlandia liczy prawie 5,5 miliona obywateli, Szwecja prawie 10mln, Dania 5,5 mln, Norwegia nieco poniżej 5 mln. Jakoś te państwa istnieją, mają się o niebo lepiej niż Polska. Tyle że kler katolicki nie ma tam nic do powiedzenia. Tego pan Krzysio nie napisał. Może nie wie…

Nie zabrakło tekstu autorstwa skompromitowanego, byłego ministra edukacji narodowej, obecnie europosła, który przegrał proces z wrocławskimi licealistami, za nazwanie ich rozwydrzonymi smarkaczami. Bo odważyli się upomnieć o swoje prawa i zażądali usunięcia katolickich symboli religijnych ze szkoły, do której uczęszczali. Napisał pan edukator:” Z punktu widzenia trafności analiz Brzeziński to człowiek- katastrofa, a jego pomysły to ciąg kompromitujących wpadek. Nieszczęsna, ordynarna i głupia wypowiedź Zbigniewa Brzezińskiego stała się w Polsce wydarzeniem, choć nie powinna. Jaką wagę mają opinie kogoś, kto Polską jest luźnie zainteresowany i kto nie śledzi całej historii smoleńskiej, ani nie troszczy się o szczególne sprawy polskie?”. Kiedy ktoś odchodzi od linii programowej PiS, czy to polityk, czy to dziennikarz, jest deptany w ziemię i opluwany, tak jak Zbigniew Brzeziński. Doprawdy, to wielką wagę opinii ma ten, kto śledzi smoleńskie brednie Antoniego Macierewicza? A jak zainteresowany jest Polską mieszkaniec Urugwaju, Kobylański, sponsor Tadeusza Rydzyka?  

Stary, zgrany kabareciarz, na którego występy w TVP zawsze z niecierpliwością czekałem. Czy to „Skauci piwni”, czy to „Kabaret Olgi Lipińskiej”, czy to „Ale plama”. Janusz Rewiński to jeden z najbardziej utalentowanych kabareciarzy. „Przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy i Tuska”, Wywiad przeprowadzony przez Stefczyk.info (wiadomo, skąd kasa na dwutygodnik!) z żalącym się Rewińskim, nie potrafiącym pogodzić się, że są cała tabuny młodszych i zdolnych od niego aktorów i satyryków, wylewa swe żale na rząd i premiera. To katastrofa, twierdzi Rewiński. Nie, nie szkoda mi tego człowieka. Ma prawo mówić i pisać to, co myśli i czuje.

Kumple, Michaś i Piotruś, postanowili przepytać kumpla, Bronusia. Tego nieudolnego b. szefa TVP i złodzieja akt IPN. „Niepokorny- wywiad rzeka z Bronisławem Wildsteinem. Tylko u nas fragment o tragedii smoleńskiej. „Wiedzieli, że Lech Kaczyński jest niezależny””. Sami niezależni! Każdy, kto gra w jednej drużynie z Jarosławem Kaczyńskim, melduje mu wykonanie zadania, robi wszystko na rzecz jego partii, jest niezależnym. Ciekawy to sposób postrzegania niezależności. Bronuś dzieli się swoimi uwagami odnośnie „zamachu” smoleńskiego. Jakbym czytał Macierewicza! Może oni rzeczywiście mają tak prosty obieg informacji? Macierewicz rzuci hasło, na konferencji wygłosi je Kaczyński, opublikuje je Sakiewicz, podejmie to portal Karnowskich, za chwilę będzie o tym w „Gazecie Warszawskiej”. Sami niezależni! Mnie tylko zastanawia, w czym to niepokorny jest ten Bronuś?

„Dreamliner wylądował. Przylot samolotu wzbudził w Polsce niemałe emocje. Decyzja o zakupie została podjęta przez zarząd spółki jeszcze za czasów rządów SLD. Zarząd spółki, powołany za czasów rządów PiS, ją podtrzymał, po prostu dlatego, że była sensowna. Obecnej ekipie przyszło skonsumowanie owoców”, biadoli mój imiennik . Nie płakał, kiedy PO w 2007 roku przyszło przejąć kraj po rządach PiS z wielką dziurą budżetową, nie napisał też nigdy, że w 2005 roku PiS przejmował kraj w niezłej kondycji finansowej, w spadku po SLD. Mnie zaś ciekawi, dlaczego rozumny podobno zarząd spółki, z nadania SLD, po wyborach został wymieniony przez PiS?

Nie zabrakło mistrza pióra kłamanego, Łukaszka. To taki okularnik, który dowodził, że Breivik to lewak. Jakaż szkoda, że umieszczono jego przydługi, przynudnawy i przygłupi tekst na ostatniej stronie! Chyba dlatego, by czytelnik nie przysnął? „Często jeżdżę po Polsce. O tej porze roku nierzadko po ciemku. (…)Przejeżdżam przez dziesiątki skrzyżowań dróg krajowych, zjazdów i wjazdów na drogi ekspresowe, gdzie stoją tysiące nieświecących się latarni. (…)Latarnie się nie świecą, ponieważ jakieś dwa lata temu GDDKiA odmówiła płacenia za oświetlenie odcinków dróg, przebiegających przez teren gmin, które miały te opłaty wziąć na siebie. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, nie wzięły”. Mam więc nadzieję, że Łukaszek, specjalista od wymierzania wirtualnych kopniaków, wyśledzi, dlaczego te same gminy mają środki na iluminację kościołów? Czekam na wyniki śledztwa! On ma jednak inne sprawy na głowie„Co jakiś czas pojawiają się sondaże, który dowodzi, że Polacy w większości zachowują zdrowy rozsądek najbardziej podstawowych sprawach, mimo tresury, jaką fundują im rozliczni gęgacze(by sięgnąć po Szpotowe okreslenie), spece od poprawności politycznej”. Warto rozmawiać, czy szkoda gadać? O właśnie, ex muzyka, o którego za komuny bawiła się i chlała rockowa warszawka, periodyk również na swoich łamach umieścił. Jasiu grzmi oburzeniem na Cezarego Łazarewicza, bo ten ma odwagę zwolenników teorii zamachu smoleńskiego nazwać po imieniu, wyznawcami religii smoleńskiej. A to się Jasiowi nie podoba.

Uff! Dosyć! Przyznam, że nieco uśmiałem się po przeczytaniu nowego, pisowskiego periodyku. To nic innego, jak dawna „Rzeczpospolita”, „Uważam Rze”- bis, „Gazeta Polska”- bis, Polityce- bis. Tworzona przez tych samych ludzi, głoszących te same opinie i myśli, powołujący się na portale i prasę, w której piszą albo oni sami, albo ich kumple od kielicha, polityki, katonarodowych treści. Prochu to towarzystwo nie wymyśliło i nie wymyśli. Mam dziwną pewność, że niebawem na łamach periodyka zagości świeżo odwołany naczelny „Uwazam Rze”, Paweł Lisicki. Kolejny „niezależny” i „niepokorny”. Na moje oko szkoda czasu i pieniędzy na periodyk, będący nową- starą pisowską trybuną ludu.

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!