wtorek, 31 marca 2015

Mariusz K., były szef CBA, skazany!

Trzy lata więzienia oraz 10-letni zakaz zajmowania stanowisk - taki wyrok orzekł Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wobec Mariusza Kamińskiego, którego uznał za winnego przekroczenia uprawnień szefa CBA przy "aferze gruntowej" w 2007 r. Aferze, której nie było, a która została naprędce skonstruowana przez zaufanych Kamińskiego z CBA.

Podżeganie do korupcji, tworzenie mechanizmów korupcjogennych, wymyślanie afer tam, gdzie ich nie było… Można wymieniać bez końca pomysły Kamińskiego. On zaś twierdzi, że odpowiadać powinni także prokuratorzy i sędziowie, którzy zatwierdzali wniosek CBA o kontrolę operacyjną w całej sprawie. Spróbowali nie zatwierdzić!

Jak tworzono CBA, kto tam trafił, kto rozdawał karty, kto weryfikował przyszłe karty- napisano o tym tomy. Naczelnik działu naboru wydający w przeszłości fałszywe ekspertyzy jako biegły sądowy, pani z przeszłością w supermarkecie, jakieś staruszki szczycące się styropianową przeszłością. Dowodził tym towarzystwem „apolityczny” Mariusz Kamiński. Apolityczny, bo zdał legitymację członkowską PiS. Gdzie znalazł pracę po wyrzuceniu za zbity pysk z CBA pan apolityczny? Kamiński przed ostatnimi wyborami do parlamentu ujadał, gdzie tylko się dało, że nikt nie nadaje się do kierowania Biurem, tak jak on. On i tylko on, nikt inny! Tu przyznałbym szczurowatemu rację: nikt inny będąc szefem służby nie potrafiłby tak gorliwie wypełniać poleceń Jarosława Kaczyńskiego. Może Adam Hofman byłby równie chętnym wazeliniarzem, ale nad tą postacią można dyskutować. Może przebiłby Kamińskiego w montowaniu nielegalnych podsłuchów, zakupie trefnych willi, podrabianiu dokumentów i poświadczaniu nieprawdy. Może i zatrudniłby kapelana na wyłączność CBA?

Dziś PiS-macy i pisioły usiłują odwracać Alika ogonem i obarczyć odpowiedzialnością za afery w SKOK-ach Bronisława Komorowskiego, przy okazji wybielić Grzegorza Biereckiego, który nachapał się niczym Lech Grobelny. Gdzie był Kamiński i CBA, kiedy SKOK-i rosły w siłę, dlaczego nic nie robił? Bo wiedział doskonale, że tam kombinują tylko zwolennicy PiS! Prawdziwych afer, prawdziwej korupcji wprawiony w miotaniu jajkami Mariuszek Kamiński wyśledzić nie potrafił: na to był za krótki, tego w Lidze Republikańskiej nie uczyli.

Najlepiej na tym wszystkim wyszedł Tomasz Kaczmarek, czyli agent Tomek. Po tym, jak poszedł w posły, oczy szybko mu się otworzyły. Kiedy zobaczył, z kim naprawdę ma do czynienia, złożył mandat poselski i zostawił ten zakłamany cyrk.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 30 marca 2015

Wyznawcy bożka Michalika w akcji

W kazaniu wygłoszonym 16 października 2013 roku we wrocławskiej Katedrze Ksiądz Arcybiskup Józef Michalik mówił o podstawowych zasadach nauczania Kościoła dotyczących rodziny. Treści doktrynalnych nie odnosił do żadnej konkretnej osoby. Mimo to jedna z feministek uznała, iż obraża ją to osobiście i skierowała sprawę do sądu. Sąd Okręgowy w Przemyślu przyjął takie powództwo i rozpoczął jego rozpatrywanie. Oznacza to, iż sędzia orzekający w sprawie widzi przynajmniej teoretyczną możliwość orzeczenia, iż głoszenie nauczania katolickiego w Polsce jest nielegalne. Gdyby sędzia z góry wykluczał taka możliwość, tak skonstruowane powództwo już na wstępie by oddalił. Sędzia uznał, że władza państwowa posiada jurysdykcję dla badania legalności głoszenia nauczania Kościoła i dla zbadania tej kwestii zażądał, by Księdza Arcybiskup Józef Michalik 9 kwietnia 2015 roku stawił się w Sądzie Okręgowym w Przemyślu, by składać zeznania. Akcja Katolicka i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży zwracają się z prośbą do Księdza Arcybiskupa, by odmówił uczestniczenia w takim postępowaniu. Obecność Księdza Arcybiskupa w sądzie oznaczałaby, iż godzimy się na to, by władza państwowa badała legalność głoszenia nauczania Kościoła. Jako polscy katolicy powinniśmy stanowczo zaprotestować. Jeżeli polskie przepisy dopuszczają, by sąd badał legalność nauczania religii katolickiej, powinny być natychmiast zmienione. Jeśli przemyski sędzia działa bezprawnie, powinny natychmiast zostać w stosunku do niego wyciągnięte konsekwencje. Akcja Katolicka i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży i apelują do parlamentarzystów i wszelkich organów posiadających kompetencje dla podjęcia działań w zaistniałej sytuacji, by natychmiast wszczęły stosowne kroki. 9 kwietnia 2015 roku w Sądzie Okręgowym w Przemyślu nie powinna się odbyć rozprawa, podczas której sąd będzie badał, czy głoszenie nauczania Kościoła jest zgodne z prawem.

Paweł Kurasz
Tadeusz Rogowski
Akcja Katolicka Archidiecezji Przemyskiej

Powyższy list podnóżków kleru nadaje się do dwóch rzeczy: wyrzucenia do kosza, to raz. Dwa- do zawieszenia, nie powiem gdzie. Katooszołomy krzyczą, że świecka władza uzurpuje sobie prawo do badania legalności nauczania kościoła katolickiego. Nie zauważyłem, by jakikolwiek sąd, jakikolwiek sędzia, minister oświaty, premier czy prezydent udzielał rad czy wskazówek biskupom, by zmienili to swoje „nauczanie”, które z nauką nie ma wszak nic wspólnego. Skąd zatem brednie katooszołomów kierowane w stronę sędziego, że ten uznał nauczanie kościoła za nielegalne? Czy ci ludzie w ogóle mają świadomość, że się ośmieszają? A już ich postulat, by zmienić prawo, które gwarantuje sądowi możliwość badania przez sąd nauczania religii katolickiej, powoduje stukanie się w czoło. Marzy im się wpisanie do Konstytucji zdania, że kler katolicki jest ponad wszystko i jest bezkarny? Niech się oni zdecydują, o co im chodzi, bo na razie jest to groch z kapustą. Wrzucili do jednego worka brednie Michalika, naukę społeczną kościoła i naukę religii. Próbami zastraszania sędziego przez moherowe towarzystwo powinny jak najszybciej zająć się stosowne służby. Jeśli radiomaryjny plebs nie potrafi zrozumieć, że poczynania sędziego przemyskiego sadu są jak najbardziej legalne, to nic tu nie pomoże. Przepraszam, pomoże: wyłączenie mediów Rydzyka! Całą ta ich hucpa nastawiona jest na odwrócenie uwagi od rzeczywistych przyczyn pedofilii w kościele katolickim.

Tadeusz Pieronek oburzony plecie, że nie dostrzega w bredniach wypowiadanych przez Michalika niczego złego. Inny sukienkowy, niejaki Sikorski, kpiną nazywa stawianie przed sądem Józefa Michalika. Pewnie i za kpinę uważa niedawny wyrok dla pedofilia Gila?

Stek bredni Michalika jest nazywany nauką społeczną kościoła katolickiego. Znaku równości nie postawił miedzy jednym i drugim Jerzy Urban, lecz zrobiły to moherowe komanda. Dziwny jest ten świat!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

piątek, 27 marca 2015

Płotka Wojciech G. skazana, rekiny nadal na wolności

Wojciech Gil skazany na 7 lat więzienia za molestowanie nieletnich. Wyrok jakoś tak bez echa przeszedł w mediach osaczonych przez „niepokornych” dziennikarzy finansowanych z pieniędzy pana Biereckiego, media ojczulka Rydzyka również są powściągliwe. EKAI na swoich stronach bombarduje wspominkami o JPII i radośnie wspiera pomysł duetu Chazan- Godek zakazujący aborcji. Wyrok skazujący Gila skwitowano w kilku zdaniach.

Doskonale pamiętam, jak ojczulek Rydzyk stawał w obronie pedofilów Gila i Wesołowskiego, jakie plótł bzdury na falach swojego rydzyjka jak lew broniąc sutannowych! Serwował moherowemu elektoratowi stek bredni o mężnych duchownych walczących z jakąś mściwą mafią narkotykową i tym podobne bajki. Dziś nikt nie wypomina rydzyjkowych kłamstw, pamięć „niepokornych” dziennikarzy jest ulotna, niczym hel smoleński. Przeminęło z trotylem? O wiele łatwiej jest krytykować związki partnerskie, seks przedmałżeński, antykoncepcję i in vitro.

Kiedy Gila poszukiwał Interpol, polskie organy ścigania wykazały bezradność (udawaną czy rzeczywistą?), naraziły się na ośmieszenie, kiedy pedofila w sutannie odnaleźli dziennikarze. Rzecznik prasowy zgromadzenia michalitów, do którego należał Gil, pod koniec maja 2013 roku zarzekał się, że zakon nie wie, gdzie przepadł ich podopieczny. Czy ktoś poza garstką naiwnych był skłonny uwierzyć w te bajeczki? Dziś pan rzecznik milczy, widocznie liczy, że kolejni naiwni uwierzą w przesłanie zakonu, a jest nim powściągliwość i praca…

Gil nie powstydził się udzielić wywiadu publicznej telewizji, a mi aż ciśnie się na usta pytanie: dlaczego nie lansował się w mediach Rydzyka, dlaczego toruński biznesmen nie udostępnił mu swoich mediów, skoro tyle rzekomo milionów nie może się oderwać od odbiorników z Radiem Maryja i TV Trwam? Pasowałby tam Wojtuś idealnie ze swoimi kłamstwami! Jak sutannowy wygląda dziś w świetle głoszonych publicznie kłamstw, zapewnień, że ktoś go wrobił, że ktoś się mści? Pamiętam bezczelne, pełne pychy słowa pedofila głoszone na antenie TVP Info : Ja się za te dzieci modlę. Proszę pana Boga aby mi wybaczyli, jeśli cokolwiek złego czuli wobec mnie. Z drugiej strony wiem, że nie zrobiłem nic złego. Modlę się za nie jako kapłan i jako człowiek. Co można by rzec o tych słowach? Że pedofil nie potrafił rozpoznać znamion swoich haniebnych czynów? Czy raczej doskonale wiedział, co czyni i wiedział, że kościelna sitwa nie pozwoli, by spadł mu włos z głowy?

Mam mocne podejrzenie, że Gil był święcie przekonany, że nic mu się nie stanie. Dziś zaczyna wychodzić na jaw, że jego wyjazd na Dominikanę nie był jakimś przypadkiem: wysłano go tam, bo już w Polsce dawał znać o swoich pedofilskich skłonnościach. Zakon michalitów bezradnie rozkłada ręce tłumacząc, że… przepadły gdzieś akta Wojciecha Gila! Ja w zbiegi okoliczności nie wierzę, komuś bardzo zależało, by pozbyć się niewygodnych dowodów… Kościół macha przed sądami kwitami sprzed wieków, a gubi świeże kwity? Bajeczka dla ciemnego ludu!

Kościół umywa ręce. Gila zeświecczono, wszyscy są zadowoleni, więc o co chodzi? Rzucono płotkę na pożarcie, a grubsze ryby (jak Wesołowski) nadal są na wolności, cieszą się poważaniem u hierarchów jak i samego papieża. Polskie media udają, że problemu nie ma, bo księża żyją w celibacie, poruszający niewygodne dla kościoła tematy dziennikarze są albo izolowani, albo dziękuje się im za pracę.

Wyrok na Gila zbiegł się z odejściem z funkcji rzecznika episkopatu Józefa Klocha. Ten drugi nawet dziś uważa, że kościół nie ma obowiązku zawiadamiać prokuratury o podejrzanych o pedofilię księżach…

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

środa, 25 marca 2015

Religia w szkołach- pieniądze wyrzucane w błoto

„Świecka szkoła”, ” obywatelska inicjatywa ustawodawcza „Liberte!” proponująca zniesienie finansowania religii z budżetu doprowadziła do histerii biskupów. Panowie w biretach spuścili ze smyczy swoje podnóżki, by ci wybili z głowy racjonalnie myślących jakiekolwiek pomysły na zmiany na lepsze w polskich szkołach. Po co zmieniać, skoro jest dobrze, powtarzają klerykałowie? Dobrze dla kogo, bo nie dla budżetu państwa i dziatwy ziewającej z nudów na lekcjach religii?

Minister Joanna Kluzik- Rostkowska odpowiadająca za oświatę szybciutko zareagowała na projekty zmian: oświadczyła, że nie ma mowy o jakiejkolwiek debacie z uwagi na zbliżające się wybory prezydenckie i parlamentarne. Zabawne: to co ma być tematem debaty wyborczej, pierdoły o dupie Maryni, fiolkach z papieską krwią i cudach dokonywanych przez papieża Franciszka? To kiedy nadejdzie czas na poważne debaty, trudne tematy? Doskonale rozumiem, że pani minister ma na głowie ważniejsze sprawy, ale jak ma je rozwiązać, skoro nie potrafi zająć się pomniejszymi? W tym roku debaty nie będzie, w przyszłym też nie, bo wizyta papy Franciszka, potem wybory w episkopacie itp. strachliwe „argumenty” klerykałów mają zachować status quo.

„Liberte!” proponuje:

Art.1.

W ustawie z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz.U. 1991 nr 95 poz. 425 z późn. zm.) wprowadza się następujące zmiany:

Art. 12 otrzymuje następujące brzmienie:

1. Publiczne przedszkola, szkoły podstawowe i gimnazja organizują naukę religii na życzenie rodziców, publiczne szkoły ponadgimnazjalne na życzenie samych uczniów; Kosztów związanych z organizacją nauki religii nie można w części ani w całości finansować ze środków publicznych w rozumieniu przepisów o finansach publicznych.

2. Minister właściwy do spraw oświaty i wychowania w porozumieniu z władzami Kościoła Katolickiego i Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz innych kościołów i związków wyznaniowych określa, w drodze rozporządzenia, warunki i sposób wykonywania przez szkoły zadań, a także sposób rozliczenia i pokrycia kosztów, o których mowa w ust. 1.

Tylko tyle i aż tyle. Pensje dla katechetów pochłaniają rocznie ponad miliard złotych. Pieniądze można by spożytkować w inny sposób, przede wszystkim na podwyżki dla nauczycieli, na których MEN nie ma podobno pieniędzy. Likwiduje się szkoły, zwalnia nauczycieli, ale katecheci mają się doskonale, podobnie jak coraz więcej godzin zajęć z religii w szkołach. Kiedyś wystarczała godzina tygodniowo, dziś mówi się, że 2 godziny to za mało. To może od razu wprowadzić jedną dziennie? Skoro rzekomo rodzice tak na to nalegają- ich wybór, ich prawo! Ale niech koszty ponosi kościół, a to już hierarchom nie w smak. Mistrz bredni, Dariusz Oko, zasyczał z wściekłości i wypalił, że ludzie należący do kościoła też decydują o podatkach, obywatele są w większości członkami kościoła katolickiego. Tyle że większość obywateli akceptuje związki partnerskie, antykoncepcję, in vitro i nie biega co niedziela do kościółka, panie Dareczku! Inny spec od edukacji, szef KAI, Marcin Przeciszewski wylicza, że w 25 państwach Unii Europejskiej jest religia w szkole i jest wszystko cacy. Zapomniał o jednym, ale istotnym szczególe: w żadnym z tych państwa kościół nie narzuca programu zajęć z religii pozostających poza kontrolą dyrekcji szkół. Bzdurą jest gorączkowe i histeryczne tłumaczenia szefa KAI, jakoby religia należała do kulturowego dziedzictwa Europy, Polski i każdego z krajów europejskich. To jest nieudolna próba mijania się z faktami, mówiąc delikatnie! A już kłamstwem jest „argument” Przeciszewskiego, że człowiek, który części tego kulturowego dziedzictwa nie pozna jest w pewnym sensie niepełnosprawny. To w klerykalnych szkołach dzieci i młodzież uczy się czegoś o kulturowym dziedzictwie, czy bzdurnych formułek, banałów i idiotyzmów? Paciorek młodzi już przecież znają.


Panowie Oko, Przeciszewski i inni wiją się jak piskorze i usiłują kłamać, że wcale nie chodzi tu o finansowanie religii z kieszeni kościoła katolickiego. Chełpią się, że kościół sobie z tym poradzi, ale panicznie boją się jakichkolwiek zmian i przerzucenia kosztów "nauczania" religii na barki kościoła. A kościół musi przecież mieć narzędzie do kształcenia ciemnego ludu. Żaden z klerykałów, mający pełne usta o demokracji i życzeniach rodziców nie wspomniał, czy w 1990 roku rodzice życzyli sobie powrotu religii do szkół. KAI donosi, że większość Polaków zaakceptowała obecność religii w szkołach. Jestem pewien, że zaakceptowałaby i jej brak.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

poniedziałek, 23 marca 2015

Jaki pasterz Michalik, takie i jego katolickie owieczki

Katoliccy dziennikarze ubolewają nad wielką- ich zdaniem- niesprawiedliwością w Polsce i solidaryzują się z Józefem Michalikiem, którego pozwała Małgorzata Marenin. Łódzki oddział Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy wydał takie oto oświadczenie:

Wyrażamy solidarność z J.E ks. abp. Józefem Michalikiem i protestujemy przeciwko nękaniu Go pozwami sądowymi. Proces wytoczony przeciw Księdzu Arcybiskupowi jest przejawem ideowego zagubienia i próbą zaprowadzania umysłowej dyktatury w życiu zbiorowym Polaków. Ksiądz Arcybiskup głosi bowiem odwieczną naukę Kościoła, która od tysiąca lat jest jednym z fundamentów polskości i gwarancją wolności sumienia. Mamy wrażenie, że incydent uniewinnienia „Nergala” ws. podarcia Biblii był swoistym otwarciem drogi do upokarzania i zastraszania Pasterzy Kościoła w Polsce za głoszenie nauki Jezusa Chrystusa. Walka z Kościołem to walka z Bogiem. To walka o kształt człowieczeństwa przynosząca wiele szkód społecznych. Chociaż w efekcie kończąca się – w różnym wymiarze – porażką atakujących. Swego czasu – w przypadku pozwu o podobnym charakterze przeciw redaktorowi naczelnemu „Gościa Niedzielnego” – sugerowaliśmy atakującym pozwanie św. Pawła. Po wypowiedzi ks. abp. Michalika należałoby chyba pozwać całą Trójcę Świętą.

Rzut oka na skład łódzkiego towarzystwa nie pozostawia wątpliwości: jest to towarzystwo wzajemnej adoracji, pupile pana Jędraszewskiego, łódzkiego biskupa. W składzie zarządu znajduje się m.in. Małgorzata Warzecha (zbieżność nazwisk z pewnym katoprawicowym PiSmakiem nieprzypadkowa), jest oczywiście pan ksiądz Roman Piwowarczyk. Szefem komisji rewizyjnej jest Rafał Leśniaczek, ksiądz katolicki. Pośród członków stowarzyszenia dziennikarzy katolickich natkniemy się na kilku sutannowych. Cóż, oni przynajmniej nie udają bezstronnych… Dziennikarze spotykają się w salce Caritas pod plebanią parafii św. Teresy i św. Jana Bosko. Kto jest sponsorem tego towarzystwa? Między innymi hojny Urząd Miasta Łodzi, SKOK Stefczyka i… koncesjonowana agencja ochrony FIS Roman Jasiński! Pracownicy pana Romana, kiepsko opłacani, muszą być dumni ze swego szefa! Dalej: patroni medialni łódzkiego towarzystwa to „Nasz Dziennik”, TV TRWAM, „Niedziela”, „Fronda”, „Rzeczpospolita”, Radio Niepokalanów i- by było zabawniej- Program I Polskiego Radia, TVP Łódź i TVP1. Ponoć media w Polsce są lewackie, liberalne i antychrześcijańskie…

Dziwi kogoś treść oświadczenia dziennikarzy, dla których człowiek w sutannie jest świętym, niemal Bogiem? Dziwi kogoś porównywanie kościoła (czyli garstki biskupów) do Boga, stawianie biskupa na wysokości św. Pawła? Dziwi się ktoś, że oświadczenie jest wielką manipulacją i rozmijaniem się z faktami? Mnie nie. Nie mają nic do powiedzenia, a jeśli już to ujadają, bądź kłamią. Wezwanie do stawienia się przed oblicze sądu jest dla katolickich dziennikarzy nękaniem. Dobre sobie! Słowem nie napisali natomiast dziennikarze o tym, że wypowiedź Michalika nie miała nic wspólnego z prawdą, że oskarżył on bezpodstawnie niewinne osoby. Jedna z nich postanowiła walczyć o swe dobre imię i o sprawiedliwość i… oskarżono ją idiotycznie o jakieś ideowe zagubienie. Zabawne, jak łatwo piszę się dziennikarzom o rzekomych próbach narzucenia Polakom jakiejś dyktatury umysłowej. O innej dyktaturze, która trwa w najlepsze- katolickiej- słowem nie wspominają. 
Kłamstwem jest ich twierdzenie, jakoby nauka kościoła katolickiego była gwarantem polskości! To wszędzie tam, gdzie dominuje katolicyzm, jest Polska, mieszkańcy tych krajów są Polakami? Śmiech ogarnia, kiedy się słyszy, że to kościół i katolicyzm jest gwarantem wolności sumienia. Skąd czerpią takie bzdury katoliccy dziennikarze?

Pozwijcie św. Pawła, pozwijcie trójcę świętą… Jakieś inne pomysły PiSmaków, którzy nie potrafią zrozumieć, że pan Michalik nie jest świętą krową, jak by tego chcieli? Na co liczy łódzkie towarzystwo, na kolejny order z rak pana Jędraszewskiego, kumpla Józefa Michalika? Morał z postaw katolickich dziennikarzy? Katolicki biskup może pleść bzdury, głupoty, bajki i kłamstwa, a wam nic do tego.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

piątek, 20 marca 2015

Nie wierzę sprzedajnym politykom

Dziś coś z innej beczki:

Zerkam za okno z nadzieją, że moherowe komanda uzbrojone we flagi, pochodnie i różańce ruszają na Ukrainę, by walczyć i ginąć w obronie naszych braci. Dość dawno temu, przed paroma laty, mieszkałem kilkanaście miesięcy pod jednym dachem z Ukrainką. Poznałem kilkoro jej znajomych i mogę powiedzieć jedno: zbyt wielkiego zdania o nas, Polakach, nie mają. Rządzący dziś Ukrainą również, ale o tym w mediach- cicho sza!

Styropianowe dinozaury panny „S” marzą o konflikcie zbrojnym z Rosją. Bujaki, Kozieje, Komorowskie, Lityńskie chcą rzucić Polaków przeciwko putinowskiej Rosji. Rząd polski pręży muskuły i wygraża niewidocznemu wrogowi. PiS, ustami kandydata Andrzeja Dudy plecie bzdury trzy po trzy para piętnaście. Mam mocne podejrzenie, że w pierwszym tygodniu prezydentury kaczego Sancho Pansy polskie wojska zostałyby wysłane na Ukrainę. Romuald Szary Mietek robi rajd po mediach opowiadając bzdury i stawia żądania, by państwo dało mu fundusze na szkolenie „żołnierzy”. Idiotycznych pomysłów Korwina- Bzikke i jemu podobnych nie powstydziłby się dobrej klasy kabaret! Aż dziw mnie bierze, że na temat sytuacji na Wschodzie milczą biskupi!

Polecam czytelnikom analizę kroniki wojska polskiego z 1989 roku. Tam same kwiatki: rozformowano pułk samochodowy, rozformowano pułki czołgów, podjęto decyzję o rozformowaniu 5 brygad, pułku zmechanizowanego, kilkunastu batalionów, eskadr. Na żyletki poszły tony ciężkiego sprzętu, bynajmniej nie przestarzałego! Radosna twórczość podjęta przez Sejm Kontraktowy była kontynuowana przez rząd lewicowy i wszystkie następne. Po co i na co było likwidować zasadniczą służbę wojskową? Armia zawodowa jest tańsza? Przedni dowcip! Wojsko polskie? Nie ma wojska polskiego. Jesteśmy chłopcami na posyłki nawet nie NATO, lecz Amerykanów. I to bez znaczenia, czy w Białym Domu rządzi demokrata, czy republikanin. Polskie władze merdają ogonkiem nawet do nielubianego rzekomo Obamy.

Ilu mielimy prezydentów od 1989 roku, zwierzchników Sił Zbrojnych? Ilu było premierów, ministrów i wiceministrów Obrony Narodowej? Ilu z nich gotowych jest przyznać się do tego, że przyłożyli ręki do katastrofalnego dziś stanu polskiego wojska, żenującego stanu polskiej obronności, nieprzygotowanych na uderzenie wroga jednostek pilnowanych  przez pracowników ochrony, w dodatku kiepsko opłacanych przez firmy należące do byłych mundurowych? To nie wojsko, to nie armia, to kabaret! Komuś bardzo zależy, by napychać kieszenie pieniądzem z Polski amerykańskim firmom zbrojeniowym. Tym kimś są politycy obecnego rządu, ale również i poprzednich koalicji. Zniszczono polski przemysł zbrojeniowy nie bez powodu. Wyjazdy prezydentów Wałęsy i Kwaśniewskiego na wykłady w USA nie zastanawiają nikogo? Oni inkasują tysiące dolarów za to, że my płacimy miliardy za amerykański szmelc.

Nikt z dziennikarzy nie zadał jak dotąd pytania politykom, tak chętnych do wysyłania Polaków na Ukrainę, jakie widzą zadania dla siebie? Co zrobiliby oni, ich dorosłe dzieci i wnuki w przypadku konfliktu zbrojnego? Wyjazd do Londynu, czy do Watykanu tym razem? Polski chce bronić 1/3 jej obywateli. Elity są zszokowane. Ja zdziwiony nie jestem: bo i za co mieliby ginąć Polacy? Za pomniki papieża, kościoły, media Rydzyka i klerykalną prawicę? Bo wolności w tym kraju dawno już nie ma.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 18 marca 2015

Wojtyła kandydatem w wyborach

Wyjechałem na kilka dni z Warszawy, więc nie mam z tym nic wspólnego, jestem poza wszelkimi podejrzeniami. Co się stało w stolicy, że się asekuruję? Jakiś jajcarz z Centrum Myśli Jana Pawła II, finansowanego z budżetu (bynajmniej nie kościelnego) podjął decyzję o rozwieszeniu na ścianach stołecznych budynków plakatów z wizerunkiem papieża Polaka. Z okazji zbliżającej się rocznicy śmierci. Nowa, kościelna tradycja: świętować nie narodziny, lecz śmierć. Podobno kościół nie ma nic wspólnego z cywilizacją śmierci…

Sztab wyborczy, sympatycy i miłośnicy zapraszają do złożenia podpisu pod kandydaturą Karola Wojtyły w zbliżających się Twoich codziennych wyborach. Dołącz do wydarzenia i tym samym złóż deklarację poparcia dla postulatów głoszonych przez Jana Pawła II! Do godziny 21:37 2 kwietnia 2015 zbierzmy 100 tysięcy podpisów, tak żeby Karol Wojtyła znalazł się na oficjalnej liście kandydatów, którzy doradzają Ci w codziennych dylematach, agitują na witrynie internetowej Centrum.

100 tysięcy, tylko sto tysięcy podpisów? Ośmielają się stawiać swego bożka na równi z jakimś tam Dudą, Kukizem czy Grodzką? Organizatorzy akcji winni zebrać 10 lub 35 milionów podpisów, wtedy mogliby wmawiać, że JPII jest autorytetem dla wszystkich Polaków. Bo wmawiają to teraz, przy okazji swej agitki. Wierzą w swoje bzdury i głoszą je światu bez zastanowienia, że ich kłamliwa teza czyni nie Polaków z wszystkich tych, którzy papieża nie uważają i nie uważali za guru. Kiedy słyszę, że akcja jest odważna, ale potrzebna, to ciśnie mi się na usta pytanie: a gdzież tu odwaga, skoro podobno 95% społeczeństwa to katolicy? Gdyby ta akcja miała miejsce w Państwie Islamskim, to wtedy można by było mówić o odwadze.

Te plakaty z Wojtyłą mają niby przypomnieć o relacjach z bliskimi, które katolicy zaniedbują? Doskonałe stosunki Wojtyła miał z prawicowymi dyktatorami, chronił pedofila Maciela stawiając go na wzór dla młodzieży, przenosił z kraju do kraju Józefa Wesołowskiego (ponoć to były takie drobne zbiegi okoliczności…), uwikłanego w malwersacje finansowe via Bank Watykański Marcinkus stał się najbliższym współpracownikiem i wielkim przyjacielem papieża Polaka. To o takie relacje mają dbać katolicy? Swoje dodała paradziennikarka niemal na kolanach łkając o pięknej akcji. Czy w mediach polskich (?) pracują jeszcze dziennikarki, czy zakonnice?

Uśmiałem się słysząc, że koszty akcji w całości ponosi Centrum Myśli, nikt poza tym! Przemilczano fakt, że Centrum funkcjonuje tylko dlatego, że jest dotowane z publicznych środków. Ktoś tam tłumaczy, że twór kontrolują samorządowcy, ale to taka prawda jak to, że rada parafialna jest organem samodzielnym i nie podlega proboszczowi. Hanna Gronkiewicz Waltz podpadła swoimi decyzjami sekciarzom pokroju Terlikowskiego, teraz dobrodusznie zaakceptowała wygląd plakatów i klepnęła wojtyłową kampanię. I tak bez konsultacji z Kardynałem Dziwiszem się obyło? Przecież to on powinien dokonać wyboru oblicza papy na plakaty! Szkoda, że zabrakło na nich miejsca dla Ireny Kinaszewskiej…

Jedno mnie zastanawia: Dziwisz rozdaje wszystkim wiadra rzekomo papieskiej krwi, a nie wręcza zdjęć papieża. Dlaczego zatem na plakatach widnieje papieska twarz, a nie kropla krwi? Zna ktoś odpowiedź na to pytanie?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 16 marca 2015

Józef Michalik stchórzył przed Małgorzatą Marenin

Sąd Okręgowy w Przemyślu nakazał, by Józef Michalik stawił się na kolejnej rozprawie w procesie wytoczonym przez Małgorzatę Marenin. Michalik, zadufany w sobie katolicki hierarcha, zlekceważył wezwanie na pierwszą rozprawę licząc, że Marenin odpuści. Srodze się zdziwił. Jakich kolejnych bzdurnych argumentów użyje pan Michalik, by nie stawić się w świeckim sądzie? Przed laty, w słynnej aferze „Stella Maris” zamieszany w machlojki Tadeusz Gocłowski pozwolił łaskawie się przesłuchać, ale nie w sądzie, o nie! Prokurator musiał stawić się w pałacu pana arcybiskupa…

Kurię przemyską stać było na wydanie wezwania do modłów za swego „pasterza” , oraz sklecenia naprędce moherowego, pospolitego ruszenia. Radiomaryjny moher squad stawił się w sądzie i plótł trzy po trzy, zapewniając nie lada rozrywkę interesantom i urzędnikom. Kto wie, może to było przemyskie kółko rozrywkowe, kabaret starszych pań i panów? Młodzieży próżno było w tym egzotycznym zespole szukać. To cieszy, bo pokazuje kolejny już raz, że mimo religijnej indoktrynacji już od przedszkola, mimo ćwierć wieku panoszenia się klechów, mimo dziamgania mediów Rydzyka młodzi mają dystans do kościoła i księży, a na manipulacje podatni są tylko osoby starsze. Michalik nie miał odwagi przyjść do sądu, nasłał więc moher squad, który sam nie wiedział, czego chce i co mówi.

Michalik obrońcą ziemi i ojczyzny? Pasożyt nie uśmierci nosiciela, będzie dbał, by ten żył jak najdłużej. Tak wyglądają relacje państwa (nosiciel) i kościoła (pasożyt), na straży których stoją katoliccy hierarchowie. Skoro moherowy pan walczy o godną ojczyznę, to niech wyjaśni, co zrobiłby, gdyby dowiedział się o przypadku molestowania swego wnuka przez księdza? Odpowiedzi nie ma co oczekiwać. Nieporozumieniem była obecność aktywu moherowego, broniącego małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Nie zauważyłem, by Małgosia Marenin twierdziła co innego, zauważyłem natomiast, że pan Michalik jest starym kawalerem, więc dziwnie wygląda ta obrona hierarchy przez radiomaryjne owieczki. Toć oni małżeństw bronią! A może pan Michalik jest czyimś małżonkiem? Starszego pana nie zapytano o definicję gender, a szkoda! Byłby ubaw po pachy. W ogóle zastanowił mnie brak w sądzie pana Oko, pana Małkowskiego i jakiegoś polityka od Jarosława z Warszawy wydzwaniającego do rydzyjka: obawiali się, że wtopią się w moherową grupkę?

Moherowe komando udowodniło po raz kolejny, że Polsce nie są potrzebne nowe kościoły: modlą się starowinki w domach przy wydzierających się odbiornikach RTV, wałęsając w spędach ulicznych oraz w sądzie. Trzymam kciuki za Małgosię Marenin zazdroszcząc jej nie lada rozrywki serwowanej przez michalikowe owieczki.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 13 marca 2015

Tymczasem kościół katolicki we Włoszech...

Nunzio Galantino, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Włoch oznajmił, że system dobrowolnego wkładu wiernych na utrzymanie księży zakończył się porażką. W zasadzie on się nie zakończył bo ciągle trwa i nie wiadomo, czy zostanie zniesiony. Włoski kościół wyliczył, że w roku 2013 darowizny na rzecz kościoła wyniosły 11,252 mln euro, o 4,9 proc. mniej niż rok wcześniej. To nie wszystko: o 2% zmalała liczba podatników dokonujących odpisu na kościół. Wynosi on we Włoszech 0,8 proc. podatków i daje rocznie ponad miliard euro. Biskup Galantino słusznie uważa, że zmniejszenie ofiar na kościół wiąże się nie tylko z aktualnym kryzysem ekonomicznym. Oznacza też osłabienie poczucia przynależności do kościoła.

Skoro nie czuję przywiązania, nie uważam się za katolika, lub moje zachowanie gorszy katotalibów lub innych katooszołomów stojących na straży „uczuć religijnych”- dlaczego niby mam płacić? Do tego samego wniosku dochodzą najwidoczniej inni Włosi. Jakie rozwiązanie z niekorzystnej dla kościoła sytuacji znalazł biskup Galantino, uznawany za liberała(mówi głośno o dyskryminacji przez Watykan par „niekonwencjonalnych”, czyli związków partnerskich, krytykuje nawiedzonych katotalibów pikietujących przed klinikami aborcyjnymi)? Nie wyciąga reki po publiczny pieniądz, Żąda, by księża racjonalnie rządzili pieniędzmi, ograniczyli zbędne wydatki i wydawali pieniądze z sensem oraz by unikali inwestycji ryzykownych oraz niezgodnych z celami kościoła.

Budowa hotelu, ośrodka wypoczynkowego, biurowca w centrum Warszawy czy inwestycje w nieruchomości, zabawa w developerkę- tak się w Polsce bawią księża. Mam mocne podejrzenie, że biskup Galantino nie zrobiłby większej kariery. Możliwe, że do końca swoich dni byłby proboszczem w zabitej dechami wsi. Ktoś taki na stanowisku sekretarza generalnego KEP w Polsce? Odległa przyszłość, niemożliwa do spełnienia! W Polsce odpowiednikiem biskupa Galantino jest Artur Miziński, który rzekomo nie boi się trudnych pytań. Ale zadaj mu je, to zaraz usłyszysz, że atakujesz kościół katolicki!

Kazimierz Nycz nie ukrywa, że na swobodną działalność „ubogi” kościół katolicki w Polsce potrzebuje ok. 8 miliardów złotych. Dostaje je z nawiązką. Nie ma mowy o zniesieniu Funduszu Kościelnego, ucięcia dotacji, przerzucenia kosztów utrzymania armii kapelanów, katechetów na barki kościoła. Biskupi i ich klerykalni pomagierzy co chwila przypominają, że katolików w Polsce jest dziewięćdziesiąt ileś tam procent, że wszyscy oni są za finansowaniem kościoła z budżetu państwa. Gdyby tak było, dawno temu zaproponowano by wiernym dobrowolne utrzymywanie swoich „pasterzy” . Klechy doskonale wiedzą, że wtedy z 95% katolików figurujących „na papierze” zostałaby garstka.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 

 

środa, 11 marca 2015

Pomodlisz się za kłamczuszka?

Już jutro rozprawa sądowa przed przemyskim sądem. Skarżąca- Małgorzata Marenin. Sądzony- Józef Michalik. Ksiądz katolicki w randze arcybiskupa. Założycielka stowarzyszenia „Stop Stereotypom” nie składa broni i walczy o swoje, o sprawiedliwość przed sądem.

Sąd, surowy wobec babci zapominającej zapłacić za wynoszonego ze sklepu wafelka czy kioskarki, która nie wydała paragonu za dokonanie druku ksero, umył ręce wydając zastanawiające i bojaźliwe oświadczenie, w którym tłumaczył, że wypowiedź zniesławiająca musi posiadać takie informacje, na podstawie których możliwa jest identyfikacja osoby lub grupy osób, których to zniesławienie dotyczy. Stwierdzenie "agresywne feministki" czy "osoby po rozwodzie" takich kryteriów nie spełniają, nie konkretyzują bowiem indywidualnie oznaczonej organizacji feministycznej czy organizacji zrzeszającej osoby po rozwodzie. Co innego, gdyby chodziło o obrazę „uczuć religijnych” przez Małgosię Marenin. Wtedy sprawa potoczyłaby się błyskawicznie!

Dla przypomnienia: w rocznicę obchodów urodzin Henryka Gulbinowicza Józef Michalik raczył oznajmić w homilii, że niewłaściwa postawa często wyzwala się, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, zagubi się i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga. Poszło przede wszystkim o to. Zaglądam na stronę archidiecezji przemyskiej i co widzę? Nawoływania biskupów o modły za Pasterza Księdza Arcybiskupa! Wszystko z wielkiej litery oczywiście, zgodnie z gramatyką i ortografią rodem z Watykanu. Panowie Adam Szal- związany z ruchem Światło- Życie i Stanisław Jamrożek- kumpel Tadeusza Rydzyka, sympatyk organizacji strzegących „życia poczętego” nawołują moherowe babcie i radiomaryjny elektorat do solidarności z Michalikiem wyrażoną poprzez pamięć w modlitwie. Słowem nie wspomnieli o haniebnych, kłamliwych i obraźliwych słowach Michalika pod adresem przede wszystkim dzieci, które- w ocenie hierarchy- uwodzą księży. Wspomnieli jedynie o żalach Michalika, że żadna stacja telewizyjna nie walczy z pornografią (to w tivi można obejrzeć porno, TV TRWAM również nie walczy?), winnymi wszelkiego zła obarczył rozwodników (kto unieważnia małżeństwa?), oskarżył rodziców samotnie wychowujących dzieci o skazywanie dzieci na cierpienie przez brak miłości. Oczywiście nie zapomnieli o „ideologii gender”.

O czym się mówi na urodzinach osób, które dożyły sędziwego wieku? Nie, nie o ich przeszłości, o osiągnięciach, o dorobku życiowym, spełnionych marzeniach. Pieprzy się głupoty bez polotu i fantazji, niczym nastolatki zaciągające się pierwszy raz papierosem przy pitym ukradkiem winku! W tym hierarchowie są dobrzy. Ba, najlepsi! Panowie Szal i Jamrożek dają temu koronny dowód: próżno szukać na stronach archidiecezji choćby słowa przeprosin Michalika, nie ma zapomnianego przez wielu wyjaśnienia Józefa Klocha, że słowa Michalika były lapsusem językowym. Przecież i sam Michalik przepraszał mówiąc, że całą sprawa nie „nieporozumieniem”. Nieporozumieniem, czy niezrozumieniem, odrzuceniem niewygodnych dla kościoła faktów? Ujada portal poświęcony: módlmy się za arcybiskupa, którego chcą uciszyć. Niech pan Józio mówi, byleby z sensem, na temat i prawdę. To proste, ale dla katolickiego księdza to niełatwe, jak się okazuje, zadanie!

Jutro Małgosię Marenin przywitają moherowe komanda, bez wątpienia wspierane przez PiS. Ciekaw jestem, czy prezes sądu przemyskiego jest wierzący, czy jest katolikiem i czy przyjaźni się z Józefem Michalikiem i przemyskim klerem, czy też nie…

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

poniedziałek, 9 marca 2015

Związki partnerskie: szczęście ludzi solą w oku kościoła katolickiego

Przy okazji bilboardowej kampanii kościoła katolickiego potępiającej związki partnerskie natknąłem się na wypowiedź pana w sukience- katolickiego księdza- przedstawiającego wyssanego ze swego palca teorie. Szydził z par żyjących na kocią łapę, jacy to oni upośledzeni, niedojrzali i unikający odpowiedzialności. Ekspert od siedmiu boleści wrzucił do jednego worka ateistów, związki partnerskie i mniejszości seksualne. Mówił bzdury typowe dla teoretyków, stetryczałych onanistów.

Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin swoją kampanią niczego nie zmienił: młodzi nie biegną do urzędów czy kościółków zawierać związki małżeńskie. Zresztą w opinii kościelnych tylko związek usankcjonowany przez kościół, opłacony przez przyszłych małżonków się liczy. Świecki urząd? Ślub cywilny, udzielony choćby nie wiadomo przez jaką dewotę z USC, nie liczy się. KODR wmawia, że związek partnerski jest ryzykowny, bo… podczas pierwszego kryzysu jedna ze stron może sobie bez konsekwencji odejść, bo przysięgała miłość i wierność, ale do czasu. Nie bardzo wiem, szczerze mówiąc mało mnie interesuje, kto klechom podrzucił taką bzdurę? Wyczytali w pamiętnikach speca od związków, Marciala Maciela Degollado?

Przemysław Drąg dyrektor KODR roztacza wizje osób nieszczęśliwych związków partnerskich, o jakichś niepokojących je lękach, strachu przed zaangażowaniem się w życie społeczne itp. bzdury. O 180 stopni zmieniłaby się sytuacja tych samych ludzi, gdyby pobiegli do kościółka i stali się katolickim małżeństwem. Jakie to wszystko lekkie, łatwe i przyjemne w tym kościele katolickim! Wie o tym gromada ludzi, m.in. pan Pazura Cezary, pan Wiśniewski Michał, panowie posłowie mający drugą żonę, agent Tomek czy wielbiona przez katoprawicę Marta Kaczyńska.

Skąd kościelni czerpią swoje wnioski? Nie, nawet nie swoje: za tym wszystkim, co plotą w Polsce, stoi niejaki Rick Fitzgibbons, amerykański psycholog, dyrektor Instytutu Zdrowia Małżeńskiego, guru Tea Party i większości amerykańskich, konserwatywnych republikanów, wielbiony przez tamtejszych hierarchów katolickich. Przede wszystkich przez ukrywających pedofilów w sutannach przed wymiarem sprawiedliwości. Fitzbibbons lekceważąco macha ręką na konstruktywne elementy związków partnerskich, natomiast jednym tchem wylicza zagrożenia z nich płynące. Proszę o powagę!

-u par, które żyły ze sobą przed ślubem o niemal 50 procent wyższe jest prawdopodobieństwo rozwodu
-ludzie żyjący w konkubinacie trzy razy częściej popadają w depresję, która prowadzi do samobójstwa
-częściej dochodzi do aktów przemocy
-ryzyko zabójstwa kobiety jest 9 razy wyższe w konkubinacie niż w małżeństwie
-mniejsza jest też gotowość do posiadania dzieci, a zarazem słabsze jest poczucie szczęścia i zadowolenia z życia seksualnego
-relacje partnerskie w takich związkach są uboższe niż w małżeństwie

Aż dziw mnie bierze, dlaczego tak wiele jest związków partnerskich, bo wedle teorii Amerykanina dawno już powinny się porozpadać, wykatrupić i wymrzeć z depresji!

Wydawało mi się, że nikt nie przebija polskich kabareciarzy, ale myliłem się. I to bardzo!

Ciekaw jestem, kiedy poznam opinie pana Ricka, a zaraz potem polskich księży na temat związków, o których istnieniu udają, że nie wiedzą? Ksiądz Waldemar Irek pozostawił po sobie potomka, Sławoj Leszek Głódź przerzucał księdza pedofila z parafii do parafii, choć wiedział o skłonnościach podopiecznego, geje w sutannach już chyba spowszednieli hierarchom kościoła katolickiego więc…. nie ma sprawy!

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

piątek, 6 marca 2015

Wiejskie szkoły publiczne czy niższe seminaria duchowne?

Modlitwa przed lekcjami, modlitwa przed i po posiłkach w szkolnej stołówce, modlitwa w trakcie lekcji... RParafialna to niezwykle interesujący kraj, żałuję, że mistrz Stanisław Bareja przedwcześnie zakończył ziemską wędrówkę, miałby dziś mnóstwo tematów, kręciłby film za filmem. Pytanie, czy katolicka cenzura pozwoliła by je emitować?

Jakiś czas temu media obiegła informacja o mieszkańcu wsi Golasowice, który napisał skargi do kogo tylko się dało wyrażając swój niepokój o panujących w szkole zwyczajach. Publicznej i świeckiej szkole. Zwyczaje są takie, że przed każdą lekcją uczniowie, w tym dziesięcioletni syn mieszkańca wsi, odmawiają paciorek. W wersji uniwersalnej, zadowalającej ponoć i niekatolików, ewangelików. Mam mocne podejrzenie, że nieświadomych dzieci wiary innej, niż katolicka, nikt nie wyjaśnił, że stanowisko kościoła jest jednoznaczne: jedynie wiara katolicka prowadzi do zbawienia. Inne religie mają się katolicyzmowi podporządkować, czy to się ewangelikom i prawosławnym podoba, czy nie.

Dyrektorka szkoły oburzona histeryzuje, że tradycja modlitewna trwa w jej szkole od 25 lat i nikt nigdy nie zgłaszał zastrzeżeń. Dziś jednak zgłosił i… pani dyrektor okazała się bezradna, w dodatku zareagowała agresją. Podobnie jak rówieśnicy dziecka, którego ojciec zaprotestował przeciwko modlitwom.Pani dyrektor zasłania się ustaleniami podjętymi z proboszczami: katolickim i ewangelickim. Od kiedy to panowie w sutannach mają tak wiele do powiedzenia w sprawach edukacji, zwyczajów i obowiązków szkolnych? Oczywiście z dziećmi nikt niczego nie ustalał, bo i po co pytać smarkaczy o zdanie? W katolickiej Polsce więcej prawa ma zygota, zarodek i embrion, a nie jakiś nastoletni smarkacz!

Nie postawię się w roli rodzica z Golasowic, bo nie wyobrażam sobie, bym dopuścił kiedykolwiek do takiej sytuacji: ateista ożeniony z praktykującą katoliczką, syn ministrant. Zdziwię wielu, ale… trochę dziwi mnie postawa jegomościa z Golasowic: nie przeszkadzało mu, że syn idzie na ministranta, nie przeszkadzał mu związek z katoliczką? Ciekawi mnie, czy syn tego człowieka jest za czy przeciwko zdrowaśkom przed lekcjami, czy jego w ogóle zapytano o zdanie? No i… czy ktokolwiek wyjaśnił dzieciakom, że są inne formy przygotowania do zajęć lekcyjnych? Jak wygląda lekcja religii w szkole w Golasowicach- nawet boję się pomyśleć: różaniec 45 minut, zajęcia teoretyczne z egzorcyzmów?

Nie byłoby takich problemów, gdyby lekcje religii wróciły tam, gdzie jej miejsce: do salek katechetycznych. Jedna z wiejskich dewotek oburzona radzi, by ojciec- ateista przeniósł dziecko do innej szkoły. Idąc jej tropem myślenia można by ją samą zapytać, dlaczego nie przeniesie swego potomstwa do szkoły stricte katolickiej? Modlitwa nikomu nie zaszkodziła, usiłuje wmówić inna dewota. A czy komuś pomogła, jakie dziecko może się pochwalić jej dobroczynnym wpływem? Kiedy słyszę, że modlitwa wycisza, jest wynikiem ekumenizmu i dzięki niej zawiązują się przyjaźnie, to uśmiecham się z politowaniem: proponuję zapoznać się manipulantom, jak wygląda rozwój dziecka w wieku 9-12 lat, w jaki sposób ono postrzega świat, jaki jest jego umysł. Wyciszanie? Dzieci, które są niczym żywe srebro? To jeszcze szkoła, czy już niższe seminaria duchowne, kształcące cichych, pokornych sług bynajmniej nie Boga, lecz księdza? I jedno mi nie daje spokoju: skoro dzieci mają się modlić w szkole, to w domu rodzinnym również klepię pacierze co godzinkę?

Pomyśleć, że w XVIII wieku, po kasacie zakonu jezuitów, powołano do życia Komisjię Nad Edukacją Młodzi Narodowej Szlacheckiej Dozór Mającej (późniejszą Komisję Edukacji Narodowej), która była pierwszym ministerstwem edukacji w Europie! Obowiązkową ŁACINĘ w szkołach podlegających odpowiedzialnym za edukację jezuitom zastąpiono językiem polskim. Wnioski z tamtych czasów wyciągnął, jak widać, tylko kościół katolicki, w sposób cwany i bezczelny mącący w edukacji. Czy raczej tym, co po niej zostało.

 Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

środa, 4 marca 2015

Kłamliwe bilboardy episkopatu

Ośrodek działający przy kościelnej partii, episkopacie, wziął się za bilboardy. Nie, nie ściąga tych zawieszonych, postanowił wywiesić własne. Jak donosi TVP Info w kilku polskich miastach, m.in. Gdańsku, Lublinie i Poznaniu mieszkańcy mogą nabijać się widząc plakaty informujące :”Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż!”. Cieszę się, że kościelni dbają o poczucie humoru mieszkańców dużych miast!

Nie zgodzę się z lansowanymi przez garstkę dziennikarzy (dwóch czy trzech), że kampania akceptowana przez episkopat jest kontrowersyjna. Kontrowersje to wzbudziła akcja ateistów i ich plakaty ( 3 razy nie:- nie kradnę, nie zabijam, nie wierzę). Jest po prostu śmieszna i mówi wiele o mentalności klechów. Wystarczy zapoznać się z opiniami księży, mieniących się ekspertami w każdej dziedzinie, na temat ustawy o związkach partnerskich. Ustawy, której „liberalny” i „antychrześcijański” rząd boi się poddać pod głosowanie: iluż biskupów, księży i polityków katoprawicy krzyczało, że związki partnerskie to nic nie znaczący margines? Dziś, przy okazji kampanii bilboardowej firmowanej przez episkopat słyszę, że coraz więcej ludzi żyje w konkubinatach, dla mnie- związkach partnerskich i wolnych związkach. Komuna się skończyła w 1989, więc nie widzę powodu operowania językiem typowym dla tamtejszej obyczajówki i aparatczyków z PZPR.

Niejaki Ewartowski Edward, jeden z ulubieńców „Flaszki” Głódzia usiłuje wmówić, że miłość dwojga ludzi jest znakiem bożej miłości. To już kłamstwo czy jeszcze pobożne życzenia? Takie postawienie sprawy czyni z dwojga ludzi ubezwłasnowolnionych, pozbawionych uczuć, niezdolnych do ich okazywania i nawiązywania. Bo rzekomo tylko Bóg może to za nich zrobić. Klecha bredzi, że to nie kościół tak postanowił, tylko Bóg. Kościół ma tylko tego strzec. Kiedy i gdzie bóg mu o tym powiedział? No i nie bardzo rozumiem, co ma do rzeczy określenie „Nie cudzołóż”? Cudzołóstwo to zdrada małżeńska. Jeśli klechy chcą wmówić, że żyjący w związkach partnerskich zmieniają partnerów, jak rękawiczki, bądź zdradzają na potęgę, to świadczy to tylko o poziomie ich inteligencji. Niezwykle niskiej.

Zawistni, przede wszystkim babcie z moher squadu mówią, że tyle słyszą złego o konkubinatach. Zapewne media Rydzyka serwują im nie lada newsy! Czy są wśród nich informacje o księżach żyjących ze swoimi „gosposiami” rządzącymi nie tylko plebanią, ale i parafią? Są wzmianki o postaciach uznanych dla kościoła, jak zmarły sutannowy rektor uniwersytecki , który zostawił po sobie dorodnego potomka, podobno nie tylko tego jednego? Szczerze wątpię…

Od kilku lat żyję w szczęśliwym związku partnerskim. Z rówieśnicą, taki mały zbieg okoliczności. Nie zdradzam, nie szukam wrażeń na boku, jestem wierny. Nie ma u nas kłótni, przemocy czy cichych dni, mimo różnic dzielących mnie i Monikę. Nie dla nas kościół, klechy, religijna fatamorgana i bajki rodem ze średniowiecza. Doskonale wiem, że związki, takie jak nasz, są łakomym kąskiem dla klechów i jednocześnie powodem ich bezsilnej złości: zero kasy na rzecz kościoła z naszej strony! Klechy nie zarobiły na nas nawet złamanego grosza!

... i tylko jedno mnie zastanawia: klechy zapłaciły za powierzchnie reklamowe, dostały upust, czy umożliwiono im zamieszczenie manipulacji gratis? I kiedy kampania bilboardowa kościoła katolickiego ganiąca księży łamiących celibat, ganiący księży pedofilów czy żyjących po cichu ze swoimi "asystentami" i gosposiami?

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

wtorek, 3 marca 2015

Panna Krysia jest chora z nienawiści

Poseł Krystyna Pawłowiczówna dostała ataku histerii, czy  miota nią nerwica? Nie jestem lekarzem, więc nie jest moim zadaniem badanie kondycji psychicznej poseł. Szkoda, że w PiS można natknąć się jedynie na dawnych lekarzy- aborcjonistów, że nie ma w ich szeregach psychiatrów. Przydaliby się i to bardzo!

Poseł dostała szału, religijnego amoku na wieść o zbliżających się obchodach Dni Ateizmu. Sugeruję leki na obniżenie ciśnienia, bo purpura na twarzy, wytrzeszcz oczu i słowa miotane z szybkością UZI powodują we mnie podejrzenie, że panna Krysia osiągnęła stan przedzawałowy. Może niech się Pawłowiczówna zajmie przyjemniejszą tematyką, bo tak zestresowana i rozchwiana emocjonalnie może mieć problem z zachowaniem dobrego stanu zdrowia.

Panience nie podoba się jawność niewierzących i odwaga. Kłamie, że nie mają oni prawa na manifestowanie swoich poglądów, radzi im wycieczkę za miasto, na Białoruś lub do Rosji. Sugeruję pannie Krysi, by postukała się w czoło i sama sobie odpowiedziała na swe idiotyzmy, co mieliby robić ateiści w krajach, w których dominuje prawosławie? Oburzona wrzeszczy, że pierwszy raz słyszy o stowarzyszeniu „Koalicja Ateistyczna” które- w jej ocenie- zostało założone przez polskich bluźnierców i nieprzyjaciół Boga. Widać nie dotarło do pseudoprofesorskiej łepetyny, że ateista nikomu nie bluźni. No i jak wygląda kłamstwo panny Krysi na tle wypowiedzi papieża Franciszka, że Chrystus przytuli również niewierzących? Zapomniałem: Franciszek jest dla „prawdziwych katolików” personą non grata, heretykiem i bluźniercą.

Pannie Krysi nie podoba się patron ateistycznej imprezy. Szaleńcem nazwała Kazimierza Łyszczyńskiego, zamordowanego przez kościół katolicki, okrutnie torturowanego przez jego ludzi przed śmiercią. Nie pytam, czy poseł czytała "De non existentia Dei", nie sądzę, by kiedykolwiek odważyła się przeczytać cokolwiek, co zostało napisane przez ateistę. Poseł ujada, że ateiści na siłę szukają ofiar kościoła katolickiego. No tak, „świętej” inkwizycji nie było, wszyscy zamordowani przez ludzi kościoła katolickiego tak naprawdę popełnili samobójstwo? Kłamliwie bredzi panna Krysia, że ateiści to osoby o lewackich i bluźnierczych poglądach. Kiedy do niej dotrze, że ateiści są również sympatykami prawicy? A co to jest bluźnierstwo, bo nie wiem? Niby dlaczego ateista ma uważać na swe słowa, dlaczego ma uważać, by nie urazić fanatyka jakiekolwiek religii? Nie musi tego robić, bo nie żyje wedle połajanek, nakazów i zakazów pajaców nazywających siebie pasterzami. Ateiści to awanturnicy występujący przeciwko Polsce? Uśmiałem się, panno Krysiu! A od kiedy panna Krysia Polskę uznaje za Polskę, od 966 roku?

Jak organizacja o marginalnym znaczeniu może zdobyć się na takie śmieszne zadęcie, ujada poseł Pawłowiczówna. A dlatego, że ma do tego prawo! Mają prawo zrzeszać się głusi, niewidomi, katolicy, to mają prawo zrzeszać się i ateiści. A tych jest w Polsce coraz więcej. Ok. 15% ludzi w przedziale wiekowym 18-24 lat przyznaje się do ateizmu. I to mimo nachalnej, intensywnej indoktrynacji już od przedszkola! A ilu fakt swej niewiary zataja przed bliskimi?

Panna Krysia grozi, sugeruje, by ateistom przyjrzał się… prokurator! Bo w ocenie rozhisteryzowanej poseł ateiści działają niezgodnie z prawem! Ba, może ich działania są niezgodne z Konstytucją? O, właśnie! Panna Krysia kłamie, że kościół katolicki jest w Polsce instytucją konstytucyjnie chronioną. Olaboga, to ja przeczytałem w takim razie jakąś inną Konstytucję? Zapewne nie tą, którą zna panna Krysia, a której jest napisane, że polskie społeczeństwo jest niesłychanie tolerancyjne, Niech się więc poseł zdecyduje: zabrania ateistom swoich praw, po czym bredzi o wolności słowa i sumienia? Panna Krysia idzie dalej: poucza, że preambuła Konstytucji mówi, że państwo polskie ufundowane jest na chrześcijaństwie, to znaczy na przyjęciu chrztu i szanowanie chrześcijańskiego dorobku i tradycji polskiego narodu jest obowiązkiem każdego Polaka, również ateisty, ale także np. muzułmanina i wyznawców wszystkich innych religii. Powtórzę zatem: chyba czytałem inną Konstytucję…

Panna Krysia nawołuje do cenzury, nu nie nagłaśniać ateistycznych spotkań, wydarzeń i obchodów, bo… ich działania wymierzone są w tradycję, moralność i uczucia religijne! Sugeruje też, że „zorganizowani katolicy” mogą dążyć do konfrontacji. Mówiąc wprost- do zadymy, bo taka już ich tradycja, a winną ewentualnych szkód obarczy się ateistów. Plan tak prosty, że aż… głupi!

Przyznam, że profesor dostarczyła mi przedniej, pysznej rozrywki, niczym dobrej klasy kabareciarz! Pani…, przepraszam, panno Krystyno! Daremne są te bzdurne wezwania, połajanki i histerie! Kogo namawia panna poseł do bojkotu imprezy ateistycznej, wyborców PiS, czytelników „portalu poświęconego”, czy innych, równie mizernych portalików od siedmiu boleści? :)

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

poniedziałek, 2 marca 2015

Katooszołomscy kłamcy, pajace i pieski kleru wzięły na celownik Krzysztofa Pieczyńskiego

Dwa tygodnie temu aktor Krzysztof Pieczyński był gościem w programie telewizyjnym Andrzeja Morozowskiego. Drugim z zaproszonych był Jerzy Zelnik, sympatyzujący z katoprawicą skupioną wokół PiS. Pan Pieczyński głośno i wyraźnie powiedział to, co o kościele katolickim wielu mało odważnych mówi po cichu: że celem kościoła katolicki w Polsce jest władza. Kilka innych argumentów pana Pieczyńskiego bardzo nie spodobało się panu Zelnikowi, który w pewnym momencie z głupkowatym uśmiechem przysłuchiwał się z niedowierzaniem słowom młodszego kolegi. Kilkunastominutową dyskusję panów zamieszczam na swoim blogu, bo jakoś tak się stało, że audycja uszła uwadze wielu osobom.


Od czasu emisji programu minęły dwa tygodnie, ale na głowę pana Pieczyńskiego po dziś dzień wylewane są kubły pomyj. Zerknąłem na kilka katoprawicowych portalików, na których króluje poziom dyskusji i przemyśleń typowych dla gimnazjalistów. Gdyby katoprawicowe towarzystwo mogło, z miłą chęcią puściłoby pana Pieczyńskiego z dymem, przedtem łamiąc kołem, przeprowadzając egzorcyzmy i przypalając ogniem. Kto wie, może rozpalonym żelazem wyrwaliby mu język? Kościół i jego tępe sługi mają ogromne doświadczenie w tej materii, to jest właśnie ta cywilizacja śmierci, o której mówił pan Krzysztof! Ilu wybitnych ludzi kościół katolicki unicestwił w przeszłości, jak otoczyłyby się losy świata, gdyby nie przygłupi, średniowieczny kler wpływał na decyzje władców państw, lecz mądrzy, racjonalni i odpowiedzialni ludzie, których żywot przerwała bynajmniej nie naturalna śmierć, o której tak dziś kościół ochoczo trąbi, lecz męczeńska na stosie?

Chciałbym teraz zwrócić uwagę na narzędzia przemysłu propagandy i kłamstwa made In katoprawica. Na celownik wziąłem pewien żenujący portalik serwujący treści przeznaczone m.in. dla najgłupszego elektoratu PiS, przez znajomych blogerów nazywany „wPotylicę” i wypociny radiomaryjnej dewoty sączącej brednie na „portalu poświęconym”. Kłamliwe, mijające się z prawdą brednie bardzo łatwo można obalić i udowodnić złą wolę i kłamstwa krytykom Krzysztofa Pieczyńskiego.

Piszą zatem katoprawicowi:

Krzysztof Pieczyński chodzi po telewizjach i opluwa kościół.

Pan Pieczyński został zaproszony do dwóch prywatnych stacji telewizyjnych. Publiczna, katolicka TVP i radiomaryjna Trwam nie znalazły dla niego czasu. Każdy ma prawo do wygłaszania swoich poglądów, również publicznie, w mediach. Pan Krzysztof przy okazji powiedział prawdę. Skoro dla przygłupawych redaktorów prawda jest opluwaniem kościoła, to świadczy to jedynie o ciemnej, starannie ukrywanej przez kościół i jego sługi swej wstydliwej przeszłości.

Jeśli Pieczyński nie chce słuchać nauczania kościoła, może tego nie robić.

Tępawy redaktorzyna usiłuje wmówić kłamstwo, że wystarczy nie słuchać „nauk” kościoła i jest wszystko ok. Nie słyszysz połajanek i przestrzegania kleru, nie ma ingerencji w życie ludzkie. To wierutne kłamstwo, wystarczy zetknąć się z polską szkołą, ze szpitalem, apteką. Tam księdza nie ma, ale są często wytyczne sukienkowych i opętani szałem „klauzuli sumienia” ludzie.

Pieczyński ciągnął swój absurdalny wywód (Bez względu na to, jaka ilość dokumentów na temat zbrodniczej działalności Kościoła zostanie pokazana Polakom, oni odwracają od tego wzrok) i zapędził się do oskarżeń o budowanie cywilizacji śmierci.

Polacy od małego, już w przedszkolach zostają poddani ideologicznej, propagandowej, religijnej obróbce. Starannie ukrywa się przed nimi ciemne sprawki kościoła katolickiego, jego genezę, draństwa papieży, fałszerstwa (m.in. donację Konstantyna), przekręty Banku Watykańskiego, przebogatych zakonów udających ubóstwo, żerowanie kościoła na naiwnych i głupich politykach rządzących państwem. W zamian serwuje się kremówki i cuda papieskie!

Pieczyński zaproponował nawet, by rozliczyć Kościół za wszystko, co zrobił przez minione trzynaście wieków. Powtarzał swoje „złote myśli” wyrażone już wcześniej.

A co w tym złego, sprawiedliwości musi stać się zadość! Tak to boli przygłupawego redaktorzynę? Jakoś tak się składa, że roszczenia kościoła wobec państwa nie przedawniają się nigdy, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by państwo upomniało się o swoje. Taki scenariusz nie każdemu się podoba, prawda? Państwo co i rusz wypłaca odszkodowania i rekompensaty kościołowi. Pora, by wystawić rachunek kościołowi, m.in. za czerpanie zysków z niewolniczej pańszczyzny i masę innych rzeczy.

I tak aktor powoli zamienia w katarynkę, która nakręcona chodzi po telewizjach i powtarza wciąż to samo…

Zabawne, ale po telewizjach bez przerwy rozbijają się katoliccy księża plotący takie głupstwa, że nawet nie są już one śmieszne. Rozumiem, że to redaktorzynie nie przeszkadza, a od pana Pieczyńskiego wymaga, by za dwa dni mówił co innego, był niekonsekwentny?

Trudno zgadnąć, z jakich źródeł Pieczyński czerpie wnioski na temat działalności Kościoła w Polsce, można jednak przypuszczać, że raczej z pism pokroju „Nie” Jerzego Urbana, bowiem tylko tam można znaleźć tak pełne jadu paszkwile, w których nie ma nawet ziarna prawdy.

Widać zbyt trudne to do zaakceptowania dla radiomaryjnej dewotki, że wiedzę o kościele katolickim pan Krzysztof czerpie przede wszystkim z życia codziennego. Polecam jej również dzieła wybitnego historyka, Karlheinza Deschnera, oraz wydaną niedawno „Dziennik Watykański” Johna Thavisa. Tak na marginesie- dawny Jerzy Urban, rzecznik rządu, mógłby duuużo się uczyć od katooszołomskich redaktorów.

Nie sądzę, by aktor kiedykolwiek na własne oczy zobaczył wymiar działania Kościoła w Polsce – gdyby tak było, gdyby odwiedził choć jeden dom dziecka, hospicjum, dom dla samotnych matek, jakie prowadzą katolicy – nie opowiadałby takich bredni.

To w tych ośrodkach panuje eldorado? Za co ci katolicy prowadzą te domy, za swoje, czy publiczne pieniądze? I jak to się dzieje, że taka radiomaryjna dewotka krzyczy o tym, że jedynie rodzina tworzona przez kobietę i mężczyznę jest pełnoprawną komórką społeczną, po czym zachwala domy dziecka i domy dla samotnych matek?

Jeśli mowa o „deptaniu godności” to jedynym depczącym jest tu właśnie Pieczyński, który – nie powołując się na konkretne dowody – szarga i depcze godność wierzących Polaków.

Pan Krzysztof powiedział prawdę, której nie potrafią przyjąć radiomaryjne redaktorki. Nie wygłasza monologów la Pazura. Skoro mówienie głośno prawdy i ujawnianie niemiłych dla kościoła faktów jest deptaniem godności wierzących- to jest to problem na pewno nie pana Krzysztofa.

Nie ma innej drogi do Boga niż przez poznanie siebie. Nie ma też wiary w Boga bez wiary w siebie i ludzi" - mówił w wywiadzie dla "Zwierciadła" w 2007 roku Krzysztof Pieczyński,

przypomina radiomaryjna redaktorka. Szanowna pani! Tu nie ma słowa o kościele! W roku 1988 ja mówiłem co innego pod adresem kościoła, ale i co innego mówił ksiądz, który uczył mnie religii! 
W ocenie radiomaryjnej dewotki człowiek ma być taki sam od urodzenia aż do śmierci, nie ewoluować , nie zmieniać poglądów i nie rozwijać się. To oczywiście niemożliwe. O tym mówi psychologia. Psychologia, nie teologia!

Nienawiść do kościoła sączy Pieczyński.

Dlaczego prawda kłamliwie i nieudolnie nazywana jest nienawiścią? Widocznie bezradna, radiomaryjna dewotka zapomniała, że nie mówi się fałszywego świadectwa.

Pozostaje więc mieć nadzieję, że jednak spotka na swojej drodze takie osoby, dzięki którym będzie mógł łaskawszym okiem spojrzeć na rzeczywistość Kościoła... 

Jaka szkoda, że nie ma świętej inkwizycji!- niemal łka pani redaktor. Sugestia, by poddać pana Krzysztofa radiomaryjnej obróbce jest żenująca. Oko łaskawsze? Może wpadnie na pana Gila, Wesołowskiego, a może na Paetza? To sugeruje pani dewotka? 


Jest pewna formuła urzędowa, płynąca z Kościoła. O jaką formułę chodzi, aktor już nie wyjaśnił.


Widać radiomaryjni nie słyszą- udają, nie chcą słyszeć?- kiedy kler ujada, że prawo boskie (czyli bezwartościowe i nic nie znaczące kanoniczne) jest ponad prawem stanowionym, a władza pochodzi od Boga.

Dalej, niczym nieniepokojony przez prowadzącego program, Pieczyński podjął się misji „uzmysłowiania” ciemnym Polakom, jak – krótko mówiąc – są robieni przez Kościół w bambuko.

Prawda- proszę zadzwonić do mediów Rydzyka i spróbować wygłosić 2-3 zdania zawierające fakty niemiłe dla uszu radiomaryjnych babć i klechów. Połączenie natychmiast zostaje przerwane. W studiach telewizyjnych mało który dziennikarz pozwala na swobodną wypowiedź osobom krytykującym kościół i hierarchów, bo- jak słusznie zauważyli radiomaryjni- prowadzący natychmiast wchodzi w słowo.

Wydaje mi się, że nadeszła najwyższa pora, by Polacy odzyskali swój kraj, ponieważ nie są właścicielami swojego kraju - powtarzał niczym opętany Pieczyński.

Nie są, ale mogą być. Ale kto wtedy będzie utrzymywał głupawe pisemka i portaliki katooszołomskie?

Co na to Pieczyński? Niemal z pianą na ustach, wycedził przez zęby…

Nie wiem, co piją, palą, biorą redaktorzyny, że widzą pianę i słyszą cedzenie przez zęby? Jedno mnie zastanawia: dlaczego katooszołomskie redaktorzyny miotają nieudolne, nafaszerowane kłamstwami „argumenty” pod adresem pana Krzysztofa, a nie zajęli się faktami, m.in. sprawą sfałszowanej przez kościół donacją Konstantyna, o której wspomniał aktor? Wolą zająć się tym, kto posiada tą niewygodną wiedzę?

I na koniec: biedny Pan Krzysztof Pieczyński... Załkał katooszołomski bloger, który nigdy, przenigdy, nie pożałował wykorzystywanych seksualnie przez kler katolicki dzieci i nie napisał słowa krytyki pod adresem księży, którym udowodniono pedofilię.

Szkoda tracić czas na to towarzystwo, ale cóż… Kłamcy, pajace i pieski kleru żyją na tym świecie. Ale dlaczego wszyscy oni żyją w Polsce?

Napisałem do redakcji jednego z portalików, by nauczyli się wreszcie słuchać ludzi ze zrozumieniem, by ze zrozumieniem czytali ich myśli przelane na papier. Nie otrzymałem odpowiedzi, co tylko upewnia mnie w przekonaniu, że mają problem z przeczytaniem prostego maila i do tej pory siedzą nad nim z rozdziawioną japą.

Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)