poniedziałek, 18 czerwca 2012

Piłkarski poker

Kiedy spotykają się starsi panowie, ich wyliczeniom chorób, jakich doświadczyli, nie ma końca. Dziwnym trafem ogromna większość takich ludzi pamięta złe rzeczy, niemiłe wspomnienia i doświadczenia. Mało kto dzieli się dobrym słowem; czyż nie lepiej rozmawiać o miłych sprawach? To samo można zaobserwować w PiS. Tam widzi się wszystko w czarnych kolorach, widzi wydumane krzywdy, nieszczęścia i zło całego świata. PiS z niecierpliwością czekało na zakończenie Euro 2012. Paziowie Kaczyńskiego aż przebierali nogami, by media przypomniały sobie o nich, a tu mecze, piłkarze, trenerzy, komentarze itp. Odpadnięcie z Mistrzostw reprezentacji Polski potraktowali jako koniec najważniejszego sportowego wydarzenia w historii naszego kraju. Nie ich to cyrk i nie ich małpy, to nie oni, prawi i sprawiedliwi patrioci, zorganizowali całkiem udaną imprezę, więc i nie oni zbierać będę pochwały. By jednak nikt ich nie zebrał, rozpoczęli krecią robotę mimo tego, że Euro 2012 ciągle trwa.

PiS, wspierany przez wydmuszkę, Solidarną Polskę, krzyczy, by do dymisji podał się szef PZPN, Grzegorz Lato. Ważniacy z katoprawicy żądają powołania kuratora w PZPN. Mało tego, niejaki nijaki Jaki od Ziobry żąda, by rozwiązano Związek oraz utworzono nową federację piłkarską. Zapewne z dodatkiem narodowa w nazwie, lub katolicka! Skąd żądania fachowców od piłki nożnej? Ano są "setki zarzutów korupcyjnych związanych z ligowymi rozgrywkami", a ponadto wiele kontroli w PZPN, w tym rządowych, wskazywało na "gigantyczne nadużycia". Dlaczego nie postawiono zarzutów Grzegorzowi Lacie, nijaki Jaki nie wyjaśnia. Jaki zarzucił też m.in. Związkowi, że jest odpowiedzialny za "tragiczne" wyniki sportowe przez wiele minionych lat. Nie wyjaśnił Jaki nijaki, dlaczego nie było osiągnięć za rządów PiS, dlaczego nie gromiliśmy wtedy reprezentacji Niemiec czy Brazylii, a nasi juniorzy nie byli rozchwytywani przez Manchester United, Barcelonę czy Inter Mediolan. Może niepotrzebnie się czepiam i zadaję retoryczne pytanie? Ryszard Czarnecki, sportowiec od siedmiu boleści, polityczny człowiek orkiestra, który dla mandatu poselskiego wystartowałby z list Ruchu Palikota, przyklaskuje pomysłowi rozwiązania PZPN, oraz przeprowadzenia czystki. Metody jak za Stalina... Z kolei inny as sportu, Adam Hofman, w pewnych kręgach nazywany Narcyzem, piejąc z zachwytu oznajmił, że Jarosław Kaczyński ma już pomysły na uzdrowienie polskiej piłki nożnej, nie ujawnił jednak, jakie. Zapewne odwołanie Grzegorza Laty(to priorytet SP i PiS, ich marzenie), niekoniecznie rozwiązanie PZPN , oraz dymisja minister Joanny Muchy. Znając fantazję chłopców, z rozpędu zażądają odejścia premiera Tuska, prezydenta Komorowskiego, a najlepiej całego rządu. Mam mocne podejrzenie, że gdyby na stołkach w PZPN zasiadali ludzie Kaczyńskiego, aż tak radykalne zmiany nie byłyby potrzebne. W PiS obowiązuje zasada BMW. Zastanawia mnie, dlaczego polityka musi być obecna w sporcie, w tym w piłce nożnej? Im więcej tam dyletantów, jak Czarnecki, tym coraz gorzej. Czarneckiemu marzyła się kiedyś posada szefa polskiego żużla, ciągle myśli ten pajac o posadzie szefa PZPN. Już to widzę: Rychu na czele Związku, Jan Tomaszewski trenerem kadry w nogę i świat leży przed nami plackiem! Ze śmiechu! A wybory w PZPN już w tym roku, jesienią. Ilu musiałby zapłacić polski podatnik odpraw i przyszłych odszkodowań za widzimisię polityków pośledniej kategorii z PiS i SP, którzy chcą już dziś dymisji Grzegorza Laty?

Panom prawicowcom bardzo nie podoba się osoba Laty, szefa PZPN. Nie udało się wrobić go w aferę "Fryzjera", nie postawiono zarzutów ani jemu, ani Zdzisławowi Kręcinie. Z braku dowodów, nie doszukano się ich winy w aferze korupcyjnej, toczącej polską piłkę. Ale, jak wiadomo, logika PiS mówi, że jak brak dowodów, to najpewniej je zniszczono! Pospieszyła się Joanna Mucha, która gdzieś przeczytała, że Grzegorz Lato obiecał, ze poda się do dymisji po Euro 2012. "Pan prezes Lato zadeklarował jakiś czas temu, że poda się do dymisji, jeśli nie wyjdziemy z grupy i ja pana prezesa trzymam w tej chwili za słowo" powiedziała pani minister. Podkreśliła przy tym, że najważniejsze nie są problemy personalne, a zły sposób zarządzania Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Rzecz niebywała: gdyby kadra wyszła z grupy, Mucha nadal widziałaby Latę w fotelu szefa Związku! Sam zainteresowany wyznał, że nie składał deklaracji o podaniu się do dymisji, więc znowu coś się dla pani minister Muchy pokręciło.

Grzegorz Lato był wybitnym piłkarzem, dziś nikt w PiS tego nie podkreśla. Zastanawiające, bo przy okazji swego posła, Tomaszewskiego, co i rusz przypominają, jak to ich człowiek zatrzymał Anglię. "Mały sprinter", "Bolek", jak nazywano Latę po Mistrzostwach Świata w piłce nożnej w 1974 roku jest solą w oku różnych mąciwodów. Pan Grzegorz wychował się w autentycznej biedzie, ale zaszedł wysoko. Za wysoko, co boli wielu "patriotów", mylących krzyż z godłem Polski. Grzegorz Lato w 1974 roku jeździł Dacią za autokarem wożącym reprezentację Polski. Bo chciał pokazać że coś ma, posiada, dumny, ze poprzez sport osiągnął awans społeczny. Dziś o takim awansie można pomarzyć, dziś liczy się czołobitność wobec kleru i idiotyzmy o „patriotyzmie”, który mylony jest z dewocją. Lato jest jedynym w historii polskim królem strzelców Mistrzostw Świata w piłce nożnej i zanosi się na to, że miną dekady, nim kolejny polski piłkarz powtórzy jego osiągnięcie. Jak wspominał Zbigniew Boniek, kiedy nie szło drużynie na boiskach hiszpańskich w 1982 roku, gdy Lato rozdarł się na boisku, to wszyscy chowali się w najbardziej odległych rejonach płyty. Grał z największym zaangażowaniem, bez reszty poświęcając się drużynie i tego wymagał od innych. W 1982 roku, mając 32 wiosny na karku, Lato zawstydzał na boisku niejednego młodzieniaszka. Pan Grzegorz zarobił krocie w mocnej walucie za granicą w Belgii ( mówiło się o kontrakcie 10 tys. dolarów miesięcznie, wówczas była to astronomiczna suma), tworząc trio składające się z trzech panów L. Lato-Lubański- Larsen siali postrach w szeregach rywali, z przeciętnego Lokeren tworząc silną drużynę. Lato jest majętnym człowiekiem, nie musi prezesować PZPN W ub. roku zawistna prasa, nieprzychylna szefowi PZPN pisała, że jako prezes spółki EURO 2012 Lato zarabia 30 tysięcy euro miesięcznie. Do tego miało dojść 50 tysięcy złotych z tytułu szefowania PZPN-em. A do tego jeszcze premia za mistrzostwa Europy, która zdaniem niedoinformowanych „niezależnych” dziennikarzy miała sięgnąć nawet milion euro. CBA i prokuratura również nie dała rady Lacie, FIFA i UEFA nie interweniowała w sprawie PZPN, na złość Tomaszewskim. Pytanie, czy panowie z PiS obcięliby uposażenie szefa PZPN, jeśliby był to ich człowiek?

Jest coś jeszcze, co boli Czarneckich i innych jełopów spod znaku PiS: Lato w latach 2001- 2005 zasiadał w Senacie z ramienia SLD. Znaczy komuch, heretyk pewnie, któremu blisko pewnie i do Palikota! Mało tego, był członkiem komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza, kiedy ten szykował się do startu w wyborach prezydenckich! Czerwony i z dołów społecznych, ani chybi nie chylący czoła przed kapelanem sportu, to skandal! Śmieszą mnie słowa Kuby Błaszczykowskiego, który dopiero po golu zdobytym na Euro 2012 zdobył się na odwagę i wziął się za krytykę PZPN, jakoby Grzegorz Lato za mało przeznaczył biletów dla rodzin piłkarzy. Panie Kubo, stać pana na zakup biletów, czy aż tak bieduje pan na gaży z Bundesligi, że domaga się przywilejów dla siebie i innych? Polacy wydali ciężkie pieniądze, by oglądać mizernej jakości występy reprezentacji Polski na Euro, zwłaszcza w ostatnim meczu z Czechami. W przeszłości wielu piłkarzy miało odwagę podziękować za grę w kadrze i odmówić reprezentowania barw biało- czerwonych, bo nie podobała im się postawa trenera reprezentacji czy szefa PZPN. Po fakcie za krytykę wziął się i kapitan reprezentacji. Krytykujcie, panowie, ale najpierw zacznijcie od siebie. Wspomniany Zbigniew Boniek w swojej książce „Prosto z Juventusu” objechał PZPN, ten z czasów nieboszczki komuny, aż miło. Ale robił swoje, był najlepszym polskim piłkarzem w latach osiemdziesiątych ub. wieku, miał swoje zdanie zawsze, nie tylko po klęskach kadry. M.in. z tego powodu zdyskwalifikowano Bońka po sławetnej aferze na Okęciu, za niewyparzony język i własne zdanie. Tyle że Boniek też jest be: namawiał przecież do głosowania na Unię Wolności, nie sprawdził się jako trener reprezentacji… PiS nie powie tego głośno, ale ma za złe, że nie udało się zakłócić smarkaczom, mieniącym się patriotami, przemarszu Rosjan na mecz z naszą reprezentacją. Z tego powodu zgrzytają zębami, chcą odwołania Grzegorza Laty i rozbicia PZPN. Kto zatem będzie rządził polską piłką nożną? Na pewno nie Kaczyński i co., którzy chyba za bardzo naoglądali się „Piłkarskiego pokera”.

1 komentarz:

  1. "Jarosławy" mają bardzo słabą pamięć... łatwo im krytykować wszystkich dookoła, ponieważ sami nie potrafią przypomnieć sobie jak to było za ich czasów. Co do prezesa PZPN, gdyby wygładził swój wizerunek w mediach (troszkę tuskowej wazelinki by się przydało) to może i przestałby być krytykowanym ze wszystkich stron.

    OdpowiedzUsuń