czwartek, 21 czerwca 2012

Mariusz Kamiński w CBA?

Polacy co i rusz słyszą z ust polityków, że niewidzialna ręka rynku reguluje wszystko, m.in. rynek pracy. Tajemnicą poliszynela jest jednak, że bez politycznego wsparcia, pleców, bądź partyjnej przynależności trudno o dobrą, płatną posadę w godzinach od-do. Sami posłowie niemal od ust sobie odejmują, prawie dokładają do interesu, ponieważ, jak się okazuje, wielu z nich rzekomo ledwo wiąże koniec z końcem, jak się skarżą. Wstyd! Polacy muszą utrzymać się za grosze, nie ma woli politycznej, by podnieść minimalną krajową, tymczasem jeden z drugim sejmowy nierób nie potrafi zaoszczędzić mając nieopodatkowaną dietę poselską, uposażenie i pieniądze na prowadzenie biura poselskiego! Chyba i tym tropem poszedł, chcą dorobić, były polityk awanturniczej Ligi Republikańskiej i Akcji Wyborczej „Solidarność”, poseł PiS, wierny i zaufany Jarosława Kaczyńskiego, Mariusz Kamiński. Ten mikrus, mający w sobie więcej nienawiści do wszystkiego, co nie jest PiS-owskie, po objęciu funkcji upolitycznionego CBA natychmiast zdał legitymację członka Prawa i Sprawiedliwości, strojąc się w piórka niezależnego i apolitycznego fachowca. Śledząc politykę kadrową i personalną w biurze można więcej niż wątpić w intencje Kamińskiego. Wystarczy wspomnieć o rubryce w kwestionariuszu osobowym, który wypełniał kandydat do służby: „Która z osób zaufania publicznego poleciłaby Cię do struktur CBA?”. Taka przepustka dla swoich; dziś panowie wpisujemy tego a tego polityka na znak, że jesteście nasi…

Mariusz Kamiński chce wrócić na stanowisko szefa CBA. Taką informacje przekazał dziennikarzom chwilę po tym, jak sąd umorzył proces dotyczący wytworzenia fikcyjnych dokumentów w tak zwanej aferze gruntowej. Kamiński i jego ferajna byli oskarżeni o przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne w tym podsłuchy oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. No cóż, nie ma Andrzeja Leppera na tym świecie, nie ma sprawy?
Po odwołaniu Kamińskiego prasa sympatyzująca z PiS, podniosła histeryczny krzyk sugerując, że oto ostatni sprawiedliwy w perfidny, podstępny i niesprawiedliwy sposób został ofiarą powracającej III RP. Premier został odsądzony od czci i wiary, a jego decyzje komentowane były jako polityczne. Dziwne to komentarze; jakież to prócz politycznych ma Tusk niby podejmować? Trzymanie Mariusza Kamińskiego w fotelu szefa CBA po wyborach wygranych przez Platformę Obywatelską było błędem, premier uległ opiniom , iż to Mariusz Kamiński – i tylko on! – może kierować służbą. Donald Tusk chciał uniknąć posądzania o granie stołkami, dlatego nie widział konieczności przeprowadzania zmiany na stołku szefa Biura. Apolityczny fachowiec Kamiński nie zapomniał jednak, dla której partii bije jego serce, czyniąc wszystko wbrew PO, na siłę knując prowokację, szukając winnych wśród niewinnych. Po wyrzuceniu z CBA Kamiński szybciutko znalazł się na powrót w PiS, jego zastępcy również tam trafili. O nich Kamiński na razie nie wspomina, ale oczywistym jest, że jego podnóżki chętnie wróciliby na dobrze płatne, państwowe stołki. Co robili prawi i sprawiedliwi, patrioci podlizujący się klerowi katolickiemu, stojący na straży „wartości chrześcijańskich”, „uczuć religijnych” i uznający Kościół i Polskę za jedność? Służbowe auta niekoniecznie wykorzystywane do celów swego przeznaczenia, ciekawej reputacji ludzie mający wiele do powiedzenie w Zespole ds. Rekrutacji… I premie, duże premie. Im bardziej medialna akcja, tym większe pieniądze. Dziwnym zbiegiem okoliczności trafiały one do tych samych postaci. A że akcje były nieskuteczne to już inna sprawa. Tworzono prowokacje, jak w przypadku posłanki Sawickiej, miast zająć się konkretnymi osobami i zdarzeniami. Bo jeśli nie było korupcji, gdyż zuchy z CBA nie potrafiły jej wyśledzić, to sami ją tworzyli podszywając się pod biznesmenów, kusząc wizją łapówki co bardziej podatnych na nią. Nigdy jednak swoich, choćby zamieszanych w działalność kościelnej Komisji Majątkowej. Oczami wyobraźni widzę efekty CBA w tej sprawie, gdyby zawiadywali nim ludzie z Ruchu Palikota.

Joachim Brudziński oburzony, że ktoś śmiał krytykować poczynania Kamińskiego oznajmił, że „w Polsce nie może być dziadostwa”, tłumacząc wszystkie te nagrody w sposób nie nadający się nawet do komentowania. Agent Tomek wg kilku źródeł mógł otrzymać ok. 100 tys. złotych, agenci odpowiadający za wyeliminowanie z życia politycznego posłanki Sawickiej otrzymali do podziału 700 tys. złotych. Jakimi pobudkami – prócz chęci wyeliminowania konkurentów politycznych – kierowano się w CBA, gdy w głowach szefostwa rodziły się plany prowokacji? Kto odpowiadał bezpośrednio za nieudane, kompromitujące służbę medialne akcje, z których nie było najmniejszego nawet pożytku? Mariusz Kamiński, który również był suto nagradzany przez premiera Jarosława Kaczyńskiego, czy może też jego zaufany zastępca, wywodzący się ze Straży Miejskiej – Maciej Wąsik, który po otrzymaniu dymisji z rąk premiera Tuska na odchodne wyczyścił bazę danych GPS rejestrującą poruszanie się floty samochodowej Biura. Czyżby z obawy o wyjaśnienie sposobu przecieków informacji do „Rzeczpospolitej” i ujawnienia prywaty z autami służbowymi? Niestety tego prawy i sprawiedliwy Maciej Wąsik nie wyjaśnił, nie zrobił też tego Mariusz Kamiński tak ładnie prezentujący się w obiektywie kamer.

Wyborcy PiS wpatrzeni w prezesa Jarosława Kaczyńskiego ciągle marzą o IV RP, którą budować nieudolnie pomagało CBA, ale ich sen jak do tej pory się nie ziścił, zastąpiony koszmarem powrotu do struktur III RP którą, jak wiadomo, kierują rzekomo agenci SB i WSI, eliminujący z życia jeśli nie elitę pisowską w Smoleńsku, gen. Petelickiego, to szykanujący „zasłużoną” TV Trwam. Moim zdaniem Mariusz Kamiński jak najbardziej może starać się o powrót do CBA: na posadę parkingowego, recepcjonisty lub funkcjonariusza ochrony, jeśli przejdzie oczywiście testy, naszpikowane pytaniami z zakresu religii katolickiej, oraz nie obleje badania na wariografie. Funkcja szefa CBA, zastępców i dyrektorów departamentów są pozajmowane i nikt nie będzie zwalniał ludzi dla pana Kamińskiego, który z zawodu nie jest dyrektorem. Do roboty, panie poseł! Społecznie, w mediach Rydzyka najlepiej.

2 komentarze:

  1. "Zbiornik myśli" jest, bo go sobie urządził Poseł Palikot/Ruch PP.
    I dobrze,że jest, a nawet b.b.b. dobrze.Ciszę się z faktu, ale nazwa nieco mnie peszy, bo z grubsza wiem, co to zbiornik jest.Te, które znam - na myśli raczej się nie nadają.Wolałabym nazwę zbiornica/kużnica/ognisko albo zwyczajnie bojowisko( co by bliżej Euro być).Na poważnie, to najlepiej ogłosić konkurs na nazwę.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Parę lat temu, gdy sprawy i sprawki CBA przedostawały się do opinii publicznej ujawniono m.in., że M. Kamiński, szef tej służby nie posiadał, wg kontrolerów z ABW, uprawnień dostępu do informacji niejawnych! Nie tylko on zresztą, ale inne osoby z wierchuszki tej służby również. W CBA, która takie właśnie informacje wytwarzała, przyjmowała i przetwarzała. Zastrzeżone, poufne, tajne i ściśle tajne!
    Toż to szczyt niekompetencji i amatorszczyzny.
    To tak, jakby analfabeta uczył kogoś pisać i czytać!
    A powołał go na to stanowisko prawnik, rzekomo, J. Kaczyński!

    OdpowiedzUsuń