sobota, 23 czerwca 2012

Katolickiego szariatu ciąg dalszy

Dwoje ludzi żyje ze sobą przez miesiące, lata, a uczucie, które ich łączy, ewoluuje. To naturalny proces. U jednych uczucie wygasa, u innych całkowicie zanika. Dochodzi do kłótni, cichych dni, niektórzy rozstają się. Uczucie między ludźmi potrafi wygasnąć, nie ma jednak mowy o wygaśnięciu „uczuć religijnych”. Jak pokazał wyrok sądu, w którym skazano Dorotę Rabczewską, czyli Dodę, religijne, katolickie uczucia nie mogą wygasnąć. Czci się je, niczym złotego cielca.

Dorota w jednym z wywiadów stwierdziła, że bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię, bo "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Michał Piróg stanął w obronie skazanej Dody. Tancerz wyznał, że wg niego Biblia jest zbiorem bajek, napisanym przez kilkunastu kolesi na zlecenie za grubą kasę. Przebudzili się „obrońcy wiary ojców”, w tym szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, niejaki Ryszard Nowak, Pirogowi odpuścił, ale ten nie był przecież związany z Szatanem Nergalem, a Dodrota tak. Nowak „obrazę” swoich „uczuć religijnych” opierał na paragrafie Kodeksu Karnego, który mówi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Klerykalnych polityków, gotowych wpisać do KK wszystko, zgodnie z życzeniem pasibrzuchów w biskupich sukienkach, w Polsce nie brakuje… Obrońcy domagali się uniewinnienia dla piosenkarki, ale w klerykalnej republice Watykanu nie ma jak na razie wolności słowa, sumienia i wyznania, za to świetnie się ma kościelna cenzura. Sąd podtrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji i skazał Dodę na zapłatę kary w wysokości pięciu tysięcy złotych. Zastanawia mnie, dlaczego świecki sąd nie udowodnił, iż autorzy Biblii byli ascetami i nie sięgali po środki odurzające, ale może to dla nich oczywiste i się czepiam? Dlaczego sąd nie wskazał definicji tych „uczuć religijnych”, dlaczego tej definicji nigdzie nie ma? Bo to byłoby za proste, mości rodacy! Wtedy byłoby wszystko lekkie, łatwe i przejrzyste: czarne jest czarne, białe jest białe. A tak, z niedomówieniami, bez pełnej jasności, pod białe i czarne można podciągnąć i szare! Uważam, że paragraf z „uczuciami religijnymi” ogranicza wolność wypowiedzi wszystkich, którzy używają języka krytycznego. Jest niedoprecyzowany, można pod niego podciągnąć wszystko no i wprowadza autocenzurę. A co z obrazą osób niewierzących, antyklerykalnych przez nawiedzonych, radiomaryjnych katolików dajmy na to?

Artykuł 25 pkt 2 Konstytucji Rzeczpospolitej, NAJWYŻSZEGO aktu prawnego obowiązującego w Polsce stanowi, iż władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. Konstytucja, nie konkordat, ustawy okołokonkordatowe, prawo kanoniczne czy idiotyzmy z Torunia są w Polsce prawem, bo o tym zdaje się zapomnieli rozmodleni posłowie, politycy i przeróżni katoprawicowi publicyści, którzy poza kadzeniem Rydzykowi i Dziwiszowi, oraz robieniem dobrze Kościołowi nic innego nie potrafią! Bezstronność i neutralność! Zatem wpisanie do KK paragrafu 196 z „obrazą uczuć religijnych” złamało Konstytucję. Gdzie byli posłowie lewicy, SLD, kiedy przemycano ów zapis do Kodeksu Karnego? Wystraszyli się nierobów w biskupich sukienkach? Art. 31 pkt 2 Konstytucji mówi, iż każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. Czy aby wyrok sądu nie nakazuje Dorocie czynić coś, czego nie nakazuje jej prawo? Czy nie doszło tutaj do naruszenia art. 53 pkt 1 Konstytucji, który stanowi iż każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii? Zatem, w zgodzie z własnym sumieniem, Dorota może mówić, pisać, śpiewać wszystko, co jej ślina na język przyniesie. Tak, jak Kaczyński i jego podnóżki z PiS mówią, że państwo polskie jest niedemokratyczne, że jest kondominium, obrażają demokratycznie wybranego prezydenta i głos im z głowy za to nie spada. Życie i sami fani zweryfikują, czy repertuar piosenkarki jest odpowiedni, czy nie, bez wyroku sądowego. Gwarantuje to Dorocie art. 54 Konstytucji, pkt 1 : każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Jak widać nie każdemu, jeśli jego słowa nie są zgodne ze stanowiskiem Kościoła katolickiego!

Zaczynamy zbliżać się do wyśmiewanych państw islamskich, w których rządzą religijni fundamentaliści. Tam prawo szariatu jest prawem państwowym, niewykluczone, że to samo będą usiłowały, pod dyktando biskupów katolickich, zrobić w Polsce polityczne persony. Prawo przez pryzmat wiary i religii katolickiej... Skazywać za wygłoszenie własnego zdania na temat religijnych guseł to wyraz poddaństwa Polski wobec Kościoła, Watykanu i biskupów katolickich.

Media dziwnie przemilczały zapowiedź odwołania się Doroty do Trybunału w Starsburgu, Byłoby dobrze, gdyby sprawą zajęli się sędziowie neutralni światopoglądowo, pozostający poza wpływem katolickiej religii i bożków w czarnych sukienkach. Wolność słowa polega na tym, że każdy może mieć i głosić publicznie własne zdanie, które innym może się nie podobać, ale jeśli nie wyrządza szkody to zdanie to nie może być blokowane, ani tym bardziej karane! W Polsce panuje pod tym względem średniowiecze, tak być nie może. Czy prócz Nowaka i garstki katooszołomów Dorota czyjeś uczucia obraziła, 38 milionów Polaków, z których 99% jest rzekomo katolikami, poczuła, że obrażono ich „uczucia religijne”? Nie, nic takiego. Kolejna sprawa: czy autorzy Biblii podlegają ochronie prawnej, są przedmiotem czci i kultu religijnego?

Zwolennicy art. 196 KK nie dostrzegają, iż jest on przejawem kościelnej cenzury. Cenzury, dzięki której w mediach mamy, to co mamy, na rynku prasowym na palcach jednej ręki można policzyć odważne, nieklerykalne tytuły. Jeśli nie będzie już paragrafu za obrazę „uczuć religijnych” nie zamierzam drwić, szydzić i kpić z radiomaryjnych, ile wlezie, bo ich amok religijny mi zupełnie zwisa. Niech robią, co im się podoba. W domu, po kryjomu, bez walenia w dzwony, snucia się z procesjami po ulicach i krzykiem, jak do dyskryminują im ukochanego Tadeusza z Torunia. Za własne pieniądze, pod egidą instytucji Kościoła katolickiego, który będzie utrzymywał się pozbawiony dotacji z budżetu państwa.




11 komentarzy:

  1. No cóż, taki kraj. Nie od dziś wiadomo, że żyjemy w niemal wyznaniowym kraju. Ale co możemy zrobić? Na dobrą sprawę nawet nie ma na kogo zagłosować w wyborach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Panie Sergiuszu, proszę nauczyć się czytać ze zrozumieniem, bo się Pan ośmiesza, skoro nie wie, co jest nadrzędnym aktem prawnym w Polsce:) Proponuję też zapoznać się z definicją obsesji i nienawiści. Potem może Pan pisać swoje idiotyzmy, ok?:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy doczekamy czasów, kiedy zamiast kary za obrazę uczuć religijnych będzie kara za obrazę rozumu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod rządami Po-PSL na pewno nie!

      Usuń
    2. To kara boska dla tych pseudokatolikow,stare porzekadlo mowi,ze jak Bog chce kogos ukarac-to mu rozum odbiera.

      Usuń
  4. "Konkordat i ustawy też są w Polsce prawem, nieuku :)."
    tako rzecze kołtunek i ma rację, o czym świadczy wyrok Trybunału Konstytucyjnego (strażnik konstytucji) w sprawie stopnia z religii na świadectwie szkolnym (rzymskokatolickiej religii - oczywiście).
    Tak dla przypomnienia większej części społeczeństwa, 17 lipca mija rocznica śmierci ostatniego króla Polski Cara Aleksandra II. Wszak kościół rzymskokatolicki zadbał o to by w Polsce nie było bezkrólewia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi oczywiście o cara Mikołaja II. Car Aleksander II też był królem Polski, dla odmiany zamordowany przez Polaka.

      Usuń
  5. Oni mogą obrażać, ich nie wolno- święte krowy.

    OdpowiedzUsuń
  6. A kto tutaj zabrania komukolwiek wiary? Autor sprzeciwia się tylko temu, że nie wolno publicznie głosić także niewiary.
    Kruchciane towarzystwo w każdej krytyce księdza, biskupa lub prawa stanowionego pod naciskiem kleru widzi atak na Boga i kościół. Słaba musi być ta wiara, która boi się każdej krytyki. Kłania się biskup Krasicki, który napisał, że "Prawdziwa cnota krytyki się nie boi".
    No, ale to nie był biskup, który dostał sakrę od Jana Pawła II, nagradzającego sakrą ludzi, dla których bycie proboszczem to już za dużo

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja pisemkiem świętym to się podcieram,a niejaką Maryśkę z Nazaretu uważam za dziwkę.Jeśli obraża to wasze uczucia katole to bardzo mnie to cieszy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo kościół katolski to zbrodnicza organizacja,a więc nielegalna i nie może być dotowana.

    OdpowiedzUsuń