sobota, 30 czerwca 2012

Co by tu jeszcze zakazać?

W aptece:

 -Dzień dobry.
 -Dzień dobry, szczęść boże. W czym państwu pomóc?
-Chcielibyśmy zaopatrzyć się w środki antykoncepcyjne, kalendarzyk małżeński zalecany przez Watykan. 
-Poproszę państwa dowody osobiste, zaświadczenie od proboszcza o przebytym kursie przedmałżeńskim, zaświadczenie od biskupa, że są państwo związani sakramentem małżeńskim po ślubie konkordatowym.

Na szczęście nie doszło w Polsce do sytuacji, jaką przedstawiłem w wymyślonej historyjce, ale kto wie, co by było, gdyby… Nie lubię gdybania. Wolę analizować rzeczywistość, bez zbędnego wdawania się w dyskusje teologiczne, z których pożytek żaden.

 Przyglądając się poczynaniom posłów PiS, SP i części PO i PSL zastanawiam się, ile czasu potrzebowałaby katoprawicowa, szeroka koalicja, by wprowadzić całkowity zakaz aborcji, kary więzienia za In vitro, zakaz parad równości oraz kary za posiadanie/używanie środków antykoncepcyjnych? W Polsce są apteki św. Brunona, w których próżno szukać antykoncepcji. Nie przyjrzałem się jeszcze, kto te święte twory finansuje, czy korzystają z publicznego grosza. Jeśli nie, mają prawo sprzedawać wszystko, na co zezwala im ustawa. W roku 2008, kiedy bawiłem podczas urlopu nad Bałtykiem, zdarzyło mi się robić zakupy w aptece znajdującej się nieopodal bazyliki w Szczecinie. Słusznego wzrostu, wówczas wagi 100kg, wygolony na zero, bez karku, dość ponuro ubrany wyglądałem niczym „prawdziwy patriota”, rodem ze stadionów. Towarzysząca mi znajoma, dziś szczęśliwa matka i żona, stylizowana na punkrockową diwę, zaproponowała mi, byśmy zrobili małego psikusa. Obsługujący nas przemiły aptekarz, pan w średnim wieku, niemal kłaniał się nam w pas, doradzając magnez musujący, ale z witaminą B, a żelazo z dodatkiem kwasu foliowego. Pan osłupiał, nie był już tak miły, kiedy zagadnąłem go o prezerwatywy. „My nie prowadzimy sprzedaży”, szybko wypalił, unikając mego wzroku. Wówczas, w 2008, posiadałem jeszcze profil na bardzo wtedy popularnym portalu społecznościowym, gdzie opisałem historię i zamieściłem zdjęcie tej apteki. Było wesoło.

 Dziś katoprawicowi posłowie usiłują wmawiać, że aptekarze mają prawo powoływać się na klauzulę sumienia, że wolno im odmawiać sprzedaży środków antykoncepcyjnych. Niektórzy farmaceuci skorzystali z tej zachęty, szybko ostudziła ich zapał Zofia Ulz, Główny Inspektor Farmaceutyczny. Jeśli apteka uporczywie odmawia realizacji recept, mogą grozić jej konsekwencje, bynajmniej nie zdjęcie krzyża ze ściany. Pytanie, dlaczego do tej pory aptekarze sprzedawali środki antykoncepcyjne? Nie byli świadomi, że dokonują strasznej zbrodni, w świetle prawa kanonicznego? Dopiero poseł katoprawicy rozjaśnił im w głowach? Jeśli ktoś chce kupić środki antykoncepcyjne, niech kupuje. Jeśli nie stosuje antykoncepcji, to kupować nie musi. To jednak jest za trudne do przyjęcia dla kleru katolickiego, wielu posłów, jak i radiomaryjnych wyborców. Nie wiedzą chyba oni, że w marketach, perfumeriach czy sex shopach można kupić wszystko, za pośrednictwem Internetu jeszcze więcej.

 Kiedy zerkam czasem na fora internetowe, to widzę, że grasuje tam stado nawiedzonych katoprawicowców, dla których wolna wola miesza się z katolickim zniewoleniem. Oczywiście kierują się oni „nauką społeczną” Kościoła, są nieomylni, wszechwiedzący, kierują oponentów do spowiedzi, współczując im. Jajcarzy, kpiących w żywe oczy z dewotów, również nie brakuje. Płacze na forum katoliczka, że ksiądz nie dał jej rozgrzeszenia, bo stosuje antykoncepcję, pyta więc, co ma robić. Nie chodzić do kościoła, radzą jej, czego ona nie przyjmuje do wiadomości. Co będzie robić kobiecina? Pożycie bez zabezpieczenia, czy kłamstwo, dla dobrego samopoczucia księdza przy spowiedzi, że współżyje ( oczywiście z mężem, po ślubie kościelnym, w celu prokreacji tylko!) stosując kalendarzyk małżeński? Na katolickim portalu jedna z pań zamieściła taką oto prośbę: „Proszę o radę: jak pogodzić życie w małżeństwie z życiem w zgodzie z religią. ja tego nie potrafię. Staram się być dobrą katoliczką, dobrą matką, dobrą żoną, a przede wszystkim dobrym człowiekiem. Nie zawsze mi to wychodzi. Kiedy zawierałam związek małżeński myślałam, ze po ślubie (zwłaszcza kościelnym) będę mogła tego dokonać. Myliłam się jednak. Kościół dopuszcza tylko możliwość stosowania kalendarzyka małżeńskiego. Tymczasem lekarze twierdzą że jest to wspaniała metoda planowania rodziny, ALE NIE ANTYKONCEPCJI. Co zatem mam począć. poza tym - wg lekarzy by stosować tę metodę trzeba: prowadzić obserwację przynajmniej przez rok, bardzo regularnie miesiączkować, nie leczyć się , być zdrową (nawet ból zęba może spowodować nieprawidłowo wyciągnięte wnioski z obserwacji), regularny tryb życia itd. Mam dwoje dzieci. Mieszkamy wraz z mężem w 30 m. mieszkaniu. Ja nie mam pracy. Spłacamy 2 kredyty. NIE STAĆ MNIE NA KOLEJNE DZIECKO. jestem po 2 operacjach i co jakiś czas zmuszona jestem przechodzić kurację hormonalną - ze względów zdrowotnych. Ksiądz, z którym rozmawiałam twierdzi, że prezerwatywa uwłacza kobiecie, zmniejsza doznania i oddala małżonków. My zaczęliśmy sie od siebie oddalać kiedy zaczęłam unikać seksu (by nie używać prezerwatyw i nie grzeszyć). Nie zdziwię sie wcale jak wkrótce rozpadnie się moje małżeństwo - nie przez to, że stosuję prezerwatywy, lecz przez to, że mąż podejrzewa, ze już go nie kocham (a może nawet zdradzam) skoro nie chcę się kochać. CO ROBIĆ ? POMÓŻCIE”. Odpisał jej ktoś: „Moniko; NIE SŁUCHAJ POLSKICH KSIĘŻY; w świecie katoliccy księża nie traktują antykoncepcji za grzech. Nigdzie w Ewangeliach ne pisano, że Jezus zabrania antykoncepcji; pisano by nie urządzać modlitewnych wieców, nie klepać pacierzy, pomagać bliźnim.. ale nie pisano o unikaniu ciąży! Już niedługo, kolejny papież zdejmie z antykoncepcji odium grzechu! Powoływanie się przez Kościół na Stary Testament jest nieuczciwe - Kościół WYBIERA tylko teksty, które może SKOMENTOWAĆ wg uznania; teksty niewygodne (dozwolona dieta) pomija, bądź zmienia (Dekalog)! Pamiętaj, JESTEŚ KOWALEM WŁASNEGO LOSU! Nie słuchaj rad ludzi NIEODPOWIADAJĄCYCH ZA SKUTKI SWOICH SŁÓW ( a rzadko odpowiadających za swoje przestępstwa)”.

Kobieta, z którą jestem związany, ma mnóstwo zalet. Nie ma mi za złe, że kilka razy w miesiącu idę sam na spotkania z ludźmi z mokotowskiego koła RP( zapraszam na jedno ze spotkań blogerkę Gosię, ale wątpię, by się odważyła))), że biorę udział w demonstracjach politycznych, oraz stukam w klawiaturę laptopa. Bezwyznaniowa i apolityczna, nie współczuje mi- jak wielu katolickich lub pseudoantyklerykalnych oponentów, tak strasznie martwiących się o mnie i stan mojej głowy. Oczywiście mieszkamy pod jednym dachem, żyjemy bez ślubu, nie jesteśmy hipokrytami, stosujemy antykoncepcję, więc i nie mamy problemu z seksem, który wg kościelnych, katolickich bajek zarezerwowany jest wyłącznie dla małżonków. W roku 2009 upewnił w tym wiernych Ksawery Knotz, oznajmiając w książce „Seks jest boski”, że seks jest darem tylko dla małżeństw. Ciekawi mnie, czy pewni blogerzy napisali do zakonnika, by nie pisał o czymś, na czym się nie zna. Chyba, że Knotz jest na bakier z celibatem, jak to u sutannowych bywa… W 2007 roku posłanka Anna Sobecka ośmieszyła się twierdząc, że seks z natury jest zły i nie rozwija, nie daje bliskości z drugą osobą i nie przynosi dobra. Nie wiem, gdzie i z kim Sobecka przeżywała swe traumatyczne, seksualne doświadczenia, skoro ma takie, a nie inne wnioski? Wg paniusi kobieta i mężczyzna nie są powołani do życia seksualnego, lecz do rodzinnego. Oczywiście katolickiego życia!

Kilka dni temu Jarosław Kaczyński, nie mający pomysłu na politykę (Smoleńsk mało kogo już interesuje, prócz sakiewiczowskich fanów, Euro się udało, PO prowadzi w sondażach, co i rusz daje o sobie znać Ruch Palikota, Ziobro nie chce wracać w worze pokutnym ogłosił, że PiS chce karać pozbawieniem wolności za dokonywanie zabiegu In vitro. Kiedy kary za wolne związki, związki mniejszości seksualnych, stosowanie i posiadanie środków antykoncepcyjnych? A propos: kobieta mi oznajmiła, że od pierwszego płacimy wspólnie za pigułki antykoncepcyjne, które ona zażywa. Skoro mieszkamy i żyjemy razem, mamy wspólny budżet, to i razem ponosimy koszta, wszystkie koszta. Nie należę do facetów, którzy uważają, że antykoncepcja to ewidentna sprawa kobiety. Ciekaw jestem, ilu blogerów i czytelników , tak rzekomo rozmodlonych, stosuje antykoncepcję, wbrew „nauce” Kościoła?

 

1 komentarz:

  1. Nauki kościoła są dla katolików,czyli ludzików upośledzonych umysłowo.Normalni ludzie olewają te religijne pierdoły ciepłym moczem.

    OdpowiedzUsuń