czwartek, 28 czerwca 2012

Kościołowi ubywa

Z badania przeprowadzonego jesienią 2011 roku wynika, że 40 proc. wiernych uczęszcza na msze. To nieznaczny spadek w porównaniu z rokiem 2010. Po raz pierwszy Kościół podał również informacje o aktach apostazji. W 2010 r. z Kościoła odeszło 459 osób. Średni procent osób, które przychodzą do kościoła względem tych, które są do tego zobowiązane, wynosi 40 proc., czyli najmniej od rozpoczęcia badań w 1980 roku. Procent communicantes, czyli osób przystępujących do komunii św. w odniesieniu do osób, które powinny przyjść w niedzielę na mszę wynosi 16,1 proc. Dane ujawniono podczas konferencji prasowej zwołanej przez Instytut Statystyki Kościoła katolickiego w Warszawie. Pytanie, czy te dane są wiarygodne, bo Kościół jest mistrzem manipulacji.

16,1 %; czy tylu jest naprawdę katolików w Polsce? „Prawdziwych Polaków”, którym myli się patriotyzm z dewocją, czołobitność i uległość wobec kleru z wiarą, Bóg z biskupem, a ujawnianie draństw, nadużyć finansowych, afer pedofilskich wśród kleru z atakiem na Kościół? „Nienarodzone dzieci” wierzą chyba tylko w to, że wiernych w Polsce jest 95%, jak przez lata kłamliwe wmawiał kler katolicki. Tym tłumaczono liczne przywileje, zwolnienia podatkowe, celne i skarbowe, „sprzedaż” nieruchomości przez samorządy Kościołowi z bonifikatą sięgającą 99% wartości. Akcja „Tydzień Apostazji”, ciesząca się sporym zainteresowaniem, współorganizowana przez Ruch Palikota pokazała, że w statystykach Kościoła tkwiły i tkwić będą martwe dusze. Na potrzeby Kościoła w spisach katolików figurują osoby, które katolikami się nie czują, do kościoła od lat nie chodzą, a religia jest dla nich tak samo istotna jak to, jaki humor będzie miał jutro Tadeusz Rydzyk. Statystyki były silną bronią Kościoła, wymuszano nimi uległość kolejnych rządów przy okazji coraz to nowych roszczeń biskupów. To się kończy.

Ostatnie „negocjacje” prowadzone przez episkopat z ministrem Michałem Bonim pokazują, że rząd nie ma zamiaru zmieniać obecnej sytuacji finansowej Kościoła. Ba, przy takich zmianach, jakie oferuje Platforma Obywatelska i premier, co to przed księżmi nie klęka, Kościołowi wpadłoby do kieszeni o wiele więcej, niż dotychczas! Ku zadowoleniu biskupów, oraz posłów PiS, SP, konserwatywnej części PO, PSL oraz wielu posłom SLD. Hierarchowie widzą, że to ostatni dzwonek na zapewnienie sobie stałego, niezagrożonego źródła finansowania swoich fanaberii. Bo katolików jest rzekomo w Polsce 95%, więc oczywistym jest, że zaakceptują oni kolejne marnotrawstwo publicznego grosza. Wszystko to w sytuacji, kiedy ług publiczny państwa polskiego wynosi 838 135 940 000 złotych, Przy klerykałach u władzy Polsce grozi bankructwo, sytuacja podobna do tej w Grecji, cięcia finansowe itp.

Kilka lat temu na aukcji internetowej eBay zamieszczono ofertę sprzedaży pięknego zabytkowego budynku w miejscowości Mt. Carmel w stanie Pennsylvania, służącego wcześniej jako kościół pw. św. Józefa. Diecezja, pod presją grożących jej wypłat za nadużycia seksualne księży dokonywane w latach posoborowego rozluźnienia obyczajów i rygorów, zmuszona była do sprzedaży za bezcen wielu pięknych kościołów, które teraz oferowane są przez agencje handlu nieruchomościami.
W ciągu najbliższych 10 lat w Holandii będzie sprzedanych ponad 1200 kościołów – tak uważają działający na rynku nieruchomości pośrednicy w sprzedaży nieruchomości religijnych. Niektóre kościoły mają być zburzone, a pozostałe – przeznaczone na inne cele.

W ub. roku na liście sprzedaży Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków znalazły się cerkwie w Szczebrzeszynie i w Mycowie, synagoga w Łaszczowie, sześć zespołów dworsko-parkowych: w Białowodach (gm. Uchanie), w Dzierążni, w Krynicach, Niemirówku, w Żwiartowie i w Ornatowicach. Ponadto można kupić parki dworskie: w Kadłubiskach, Siemnicach i w Nieledwi oraz zespół pałacowo - parkowy w Łaszczowie. Wszystkie zabytki trafiły na listę obiektów przeznaczonych do sprzedaży ze względu na zły stan i brak pieniędzy na ich utrzymanie. Tylko patrzeć, jak i u nas na listę sprzedaży trafiać będą kościoły, coraz słabiej zapełniane przez wiernych.

Skoro od Kościoła odchodzą wierni, dlaczego majątek tej instytucji pozostaje w niezmienionym stanie? Odchodzą wierni, zatem uszczuplać powinien się majątek Kościoła. Własność parafii jest- rzekomo!- własnością owieczek, zatem odchodzący ze wspólnoty, lub nie czujący się katolikami, powinni mieć prawo określenia, na co chcą przeznaczyć swoją procentową własność parafii. Jak to zrobić? Najprostszy przykład: w zabitej deskami parafii mieszka 100 osób, więc na każdą z nich przypada 1% jej wartości. Po odejściu z Kościoła wierny- niewierny określa, na co ma być przeznaczona suma uzyskana z jego „działki”. Bo niby dlaczego ma zostać po staremu? Odchodzi wierny, więc wraz z nim odchodzi cząstka parafii. To samo powinno dziać się w przypadku wyprowadzki wiernego bądź jego śmierci. To oczywiście niemożliwe, bo nic na terenie parafii nie dzieje się bez zgody i wiedzy miejscowego biskupa. Tylko kto odważy się na takie zmiany? Na pewno nie Donald Tusk, Michał Boni, Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro czy Leszek Miller.


0 komentarze:

Prześlij komentarz