środa, 27 marca 2013

Pełzająca republika solidaruchowych kolesiów

Kiedy przed laty, u schyłku rządów AWS, Lech Wałęsa, dziś ostania nadzieja homofobów, wysuwał żądania, by uczyniono go dożywotnim senatorem, wydawało się, że nie ma szans na bardziej bezczelny w swej głupocie pomysł. Wałęsa powrócił do pomysłu w 2007 roku: w jego koncepcji dożywotnimi senatorami mieliby zostać wszyscy byli prezydenci i premierzy Polski. Platforma Obywatelska nie zamierzała pochylać się nad pomysłem. Julia Pitera, jak zawsze szczera i błyskotliwa, wyznała, że niektórzy nie chcieliby widzieć w Senacie Kwaśniewskiego i Jaruzelskiego. Dobrze, że tylko niektórzy. Większość nie chce już widzieć w Sejmie i w mediach posłanki Pitery!

Dawni działacze „S” przymierają głodem, krzyczy marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz. W ubiegłym tygodniu zastanowiła mnie króciutka wzmianka w mediach, a którą zamieściłem na popularnym portalu społecznościowym, gdzie jednak  nie wzbudziła zainteresowania. Marszałek postulował założenie fundacji, która wspierała będzie dawnych opozycjonistów solidarnościowego podziemia. Jeszcze bardziej mnie to zainteresowało, postanowiłem więc szukać dalej. Dziś się okazuje, że fundacja fundacją, ale Borusewicz idzie dalej. On i jemu podobni, wywodzący się z dawnej „S”, zamierzają obarczyć społeczeństwo nowymi kosztami! My, wszyscy Polacy, mamy ponosić finansową odpowiedzialność za to, by żyło się lepiej, dawnym solidaruchom! Tym wszystkim, którzy wrzeszczeli „Precz z komuną”, trzymali d… na styropianach, strajkowali nawet w trakcie snu i seksu, a ludziom dali co, co dali. To solidaruchy tworzyli fundamenty pod państwo klerykalne, z dominacją Kościoła katolickiego, z „nieomylnym” Balcerowiczem. To solidaruchy wmawiali mit o „niewidzialnej ręce” rynku, która spychała ludzi na margines życia, powodowała masowe bezrobocie, powodowała ubożenie Polaków, bezkarność polityków i biskupów. Niewidzialna ręka rynku dla plebsu, a dla swoich dożywotnie, wysokie renty, bo jaśnie państwo nie załapało się na ciepłe posadki, z odpowiednimi apanażami?

Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych przyklasnął pomysłowi Borusewicza. Nic w tym dziwnego, instytucja ta specjalizuje się w dawaniu innym, niezasłużonym: wszyscy pamiętają chyba Jacka Taylora, który z ramienia Unii wolności kierował wspomnianym urzędem od 1997 roku. Kierował tak skutecznie i błyskotliwie, że podległy urząd przyznał mu uprawnienia kombatanckie. Z pewnością za wybitne zasługi podczas walk z okupantem hitlerowskim. Taylor urodził się 25 września 1939 roku… Kolejny sojusznik Borusewicza to szef IPN, Łukasz Kamiński, zachwycony perspektywą obdarowania działaczy „S” publicznym groszem. Nie bardzo wiem, co chce rozdzielać IPN, czyje fundusze, skoro sam nie potrafi nic wypracować, zarobić na swoje utrzymanie, nie jest w stanie wygenerować środków na wynajem swej siedziby! Sprzeda funta kłaków warte kwity, zalegające w budynku na Towarowej? Za tą makulaturę IPN uzbiera może tyle, by kupić kilo karmy dla kotki Jarosława Kaczyńskiego. No, może dwa...

Towarzystwo wzajemnej, solidaruchowej adoracji łka, że dawni działacze styropianowi mają kłopoty z uzyskaniem emerytur. No cóż, nie chciało pracować się za komuny, to się strajkowało, nie chciało pracować się w wolnej Polsce, kiedy zabrakło miejsca przy korycie, bądź na wyborczej liście, więc dziś, poprzez wpływowych kolegów, podobnych im nierobów, którzy mieli więcej politycznego szczęścia, wyciąga się łapy po publiczne pieniądze? Toż to pachnący komuną socjalizm, który sami obalaliście, panie i panowie! Wolny rynek się kłania, już o nim zapomnieliście? Gdzie są bracia Amerykanie, którym sprzedaliście za bezcen Polskę, gdzie są mocodawcy RWE, gdzie jest Kościół, którego sutanny się trzymaliście? Już w 1993 roku społeczeństwo, Polacy, pokazali, gdzie jest wasze miejsce i waszych przyjaciół z „S”, pokazując gest Kozakiewicza. Przegrane wybory nie były przypadkiem, lecz konsekwencją polityki solidaruchów, której koszta po dziś dzień wszyscy ponosimy. Skrzyżowanie Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich w Warszawie, licznik długu publicznego informuje, ile i ja mam do spłacenia. Dlaczego ja, moi znajomi, przyjaciele, mają kolejny już raz sięgać do kieszeni, by utrzymywać nieprzydatnych polityków? Dawni działacze potrzebują pomocy psychologicznej i opieki medycznej, to ludzie po sześćdziesiątce, mają problem ze znalezieniem pracy, mają niskie renty i emerytury, z uwagi na swą działalność w podziemiu, rozczula się pan Borusewicz. Pomocy nie potrzebują zatem zwykli obywatele, czyżby należeli do gorszej grupy społecznej? Panie marszałku, to partia, do której pan należy, zmusiła Polaków do pracy do 67 roku życia! Godziwa emerytura to tysiąc, dwa, czy może 10 tysięcy? W jaki sposób Borusewicze zamierzają zweryfikować, ile warta była praca w podziemiu, ile emerytury kasował będzie drukujący kościelne periodyki, ile oblewający farbą pomnik Lenina, a ile przypadnie transportującemu styropian, gorzałę i papierosy? Takie „bohaterskie” czyny, jak ochlej, również będą wprowadzone do okresu składkowego? A kto to sfinansuje, komu zostaną zabrane pieniądze, na co tym razem zabraknie? Komuna upadłaby w końcu, bez "S" i kosztownych pośredników, w rodzaju Kościoła! Czyżby PO zamierzała znaleźć środki na ten cel, wprowadzając podatek od kościelnych osób prawnych?

Solidaruchy, którym się udało, nie mają prawa wprowadzać w życie republiki kolesi. Wspomagajcie swoich druhów, oddając co czwartą pensję, proszę bardzo. Polacy nie mają zamiaru płacić za wasze błędy, nieudolność, niegospodarność, za zniszczenie gospodarki, przemysłu, oddanie Polski w łapy biskupów. Proszę skierować kroki do Caritasu, do Kościoła, który dzięki „S” nachapał się, ile wlezie. Misją jego jest ponoć wspomaganie ubogich, zatem do dzieła! Co pan marszałek zaproponuje reszcie Polaków, tym obywatelom po sześćdziesiątce, którzy tęsknią za PRL i ledwo wiążą koniec z końcem? Powie, że nie okazali się zaradni, że to konieczne efekty transformacji, że okazali się za głupi, by poradzić sobie w wolnej Polsce? Co zaoferuje pan Borusewicz młodym, propozycję wysoko oprocentowanych kredytów z niepolskich banków, by zaciągać je na 30-40 lat, różaniec, kadzidło i kościół? Co ma do zaoferowania Polakom, którym narzucone OFE, a których czeka los taki sam, jak emerytów z Chile, którym państwo zmuszone jest wypłacać zasiłki, bo świadczenia, zapowiadane za reżimu Pinocheta jako wysokie, okazały się głodowe? Na marginesie: pan marszałek w roku ubiegłym sam sobie przyznał nagrodę w wysokości 50 tys. złotych, a od 2007 roku na koszt podatnika fruwał samolotami na trasie Warszawa- Gdańsk i z powrotem ponad siedemset razy, za skromne 400 tys. złotych. By żyło się lepiej...

 Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

2 komentarze:

  1. Gratuluję! Znakomity tekst, pełen gorzkiej prawdy! Daj, daj! Mamy im dać! Kto da nam?! Dość tego! Tyle wykrzykników w moim komentarzu, a treści brak. Mogę sobie tylko pokrzyczeć. Jest tylko nadzieja, że czasem krzyk także zostanie usłyszany. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrea Calabrone23 września 2013 17:46

    Solidarnościowe Żydostwo dobrze się okopało ! Teraz to możemy im naskoczyć ! Towarzystwo wzajemnej adoracji i kler , jest nie do przeskoczenia . Jak przyjdzie zagrożenie , to i wredny Kaczyński im pomoże ! Do tego doszło , że nie ma na kogo głosować , bo wszyscy razem są z sobą powiązani ! Co nas czeka !

    OdpowiedzUsuń