poniedziałek, 4 marca 2013

Polska paralewica

Kiedy w 2001 roku SLD wygrał wybory, zdobywając ponad 40% głosów, wydawało się, że silna lewica na długie lata zagości na polskiej scenie politycznej. Przyszłość pokazała, jak płonne były to nadzieje. Wystarczyły 4 lata, by lewica roztrwoniła swój dorobek. W wyniku afer odszedł skompromitowany premier, Leszek Miller, na wyrost nazywany kanclerzem. Jego i partii układy z rekinami biznesu, kumanie się z biskupami zakończyły się klęską. Dziś, po latach niebytu w politycznej ekstraklasie, ten sam Miller zarzuca innym układy towarzysko- biznesowe. Zaiste, obłudne to zachowanie, kiedy przypomni się, kto i w jaki sposób decydował o obsadzie rad nadzorczych, m.in. Orlenu, kiedy premierem był obecny szef SLD: panowie Kulczyk, Kwaśniewski. i Miller właśnie.

Lewica polska; jaka jest, czym jest i czy w ogóle jest? Czy SLD jest lewicową partią, czy lewicą jest Ruch Palikota? W jaki sposób zdefiniować można pojęcie lewicowości, by i wilk był syty i owcy pół? Z założenie lewica powinna dążyć do wolności, równości i sprawiedliwości społecznej. Ładnie top brzmi, ale w jaki sposób dokonać wprowadzenia w życie tych postulatów? Inaczej wolność wyobraża sobie kasjerka w Biedronce, inaczej szef partii rządzącej, inaczej biskup katolicki, a jeszcze inaczej stadionowy ultras. Inaczej równość postrzega Leszek Miller, jeszcze inaczej Janusz Palikot. Niestety, nie ma szans na jakiekolwiek porozumienie szefów SLD i RP, bo okazuje się, że dla dwóch partii, kojarzonych z lewicą, nie ma miejsca w Sejmie. To opinia Leszka Millera, który z braku programu, mogącego zainteresować Polaków i który byłby nadzieją dla Polski, skupia się na opowiadaniu bajek, że Ruch Palikota nie jest lewicą. To samo mogę powiedzieć o SLD, ale samopoczucia mi to nie poprawi. Gdzież tej partii do lewicy skandynawskiej! Swoją drogą to dziwne i zastanawiające, że eurodeputowani SLD nie próbowali przenieść na polski grunt wzorców, jakie mogli czerpać od swoich kolegów z europarlamentu... Zabrakło wiary, odwagi, siły, czy może politycy tej partii skupiają się jedynie na utrzymywaniu mandatów poselskich po wyborach i nie chodzi im na wprowadzaniu zmian na lepsze, nie interesuje ich los kraju? To jest bardzo prawdopodobne, kiedy przyjrzeć się nerwowym poczynaniom Leszka Millera, trwoniącego czas na osobę Janusza Palikota i jego partii. Nie wiedzieć czemu pan Miller uważa, że na lewej stronie sceny politycznej jest miejsce tylko dla SLD. Wypisz- wymaluj Kaczyński lewicy! Prezes PiS jest niechętny jakimkolwiek nowym inicjatywom na prawicy, od lat bezskutecznie przekonuje, że rządząca Platforma jest liberalnym centrum. Duet Kaczyński- Miller jest zgodny, kiedy idzie o konkurencję: i jeden i drugi jej mieć nie chce. Tylko ich partie mogą tkwić w Sejmie, nikt inny. Stąd ta wrogość kierowana w stronę RP. Kaczyńskiemu jest na rękę, by niemrawi aparatczycy, rodem z PZPR udawali „prawdziwą” lewicę, bo i jego PiS udaje, że jest prawicą. Czterdziestu posłów Ruchu znalazło się w Sejmie w wyniku wyborów w 2011 roku, a to oznacza, że lewicowy elektorat odebrał te miejsca SLD. Mniej posłów w Sejmie to dla SLD mniejszy klub, mniej posłów, mniej dotacji z budżetu i, przede wszystkim, powiew świeżego, nieklerykalnego powietrza! Dobry wynik wyborczy SLD w 2001 roku był możliwy m.in. dzięki zagospodarowaniu elektoratu antyklerykalnego. Niby nie jest on wysoki, niby się go bagatelizuje, ale...

Marginalne, lewicowe i skrajnie lewicowe partyjki tkwią poza Sejmem i tam pozostaną. Dba o to kolejny lider SLD, nie podejmujący jakiejkolwiek współpracy ze skrajną lewicą. Czytam żale szefa jednej z takich partyjek, mającego pretensje o to, że Janusz Palikot nie podzielił się z nim budżetową subwencją, przeznaczoną dla partii politycznych i uśmiech gości na mej twarzy: wyszło szydło z wora, polityka to pieniądz, ale o tym „lewicowcy” nie mówią! Wiedzą o tym wszyscy, ale tylko strojący się w piórka lewicowe o tym nie wspominają. Kto wie, może ich wyborcy naiwnie liczą, że do polityki idą sami wartościowi ludzie, że nie ma tam miejsca dla karierowiczów żądnych pieniędzy? Smutna prawda, znaczna większość posłów stanowią interesowni, żądni władzy i pieniędzy, nieskorzy do odpowiedzialności politycy.

Zgadzam się z Włodzimierzem Cimoszewiczem, niezależnym senatorem, w przeszłości politykiem SLD, że znaczna cześć społeczeństwa z ulgą i radością powitałaby poparłaby proeuropejską, liberalną i przede wszystkim kompetentną centrolewicę. To nie Miller, lecz Cimoszewicz powinien stać na czele SLD, mam prawo podejrzewać, że zupełnie inaczej wyglądałyby relacje na linii SLD- RP. Współpraca, bez wzajemnej eliminacji, to jest przyszłość lewicy. Jak to wygląda z postulatami o równości i sprawiedliwości, gdy Leszek Miller marzy o sytuacji, gdy na placu boju, w Sejmie, zasiadać będą posłowie jednej lewicowej partii? Szef SLD twierdzi, że kierowana przez niego partia nie będzie umierać za Janusza Palikota, dla którego RP jest kolejnym biznesem. A dla pana Lesia lewicowość jest jakoby sensem życia... Wypadałoby być szczerym wobec wyborców i wyjaśnić, że nikt za Palikota nie zamierza umierać, tymczasem między wierszami wypowiedzi Millera coś takiego można wyczytać. A kto miałby za Palikota umierać, skąd takie mylne wnioski? Wyborca nie umiera, szuka towaru, partii, która najbardziej mu odpowiada! Wyborcy odwrócili się w 2005 od SLD, to samo spotkało Samoobronę w roku 2007. Zabawne, jak dali zmanipulować się wyborcy, by uwierzyć, że lewicą jest partia Andrzeja Leppera… Jeśli przyjrzeć się polskiej scenie politycznej, to można wyciągnąć wnioski, że typowej lewicy, zdefiniowanej przez politologów, po prostu nie ma. Dla równowagi: prawdziwej prawicy również próżno szukać. Lech Wałęsa oznajmił swego czasu, że lewicą są ci, którzy nie wierzą w boga i są zwolennikami własności państwowej. Bez komentarza.

Lista zaniechań i zaniedbań lewicy, głównie SLD, jest spora. Zawsze będę miał za złe, że Sojusz bał się odważnych inicjatyw, nie stał na straży Konstytucji, wybiórczo traktując jej zapisy. Co mam do zarzucenia lewicy? Przede wszystkim:

-całkowity brak własnych środków przekazu. Prawa strona sceny politycznej zdominowała rynek wydawniczy, w sieci www aż roi się od elektronicznych periodyków, stron i portali. Również tradycyjna prasa opanowana jest przez sympatyków prawicy. Kiedy upadała „Trybuna” , politycy SLD nie zmartwili się zbytnio. Dziś działacze Sojuszu z lubością cytują zdania z portali „wPolityce”, czy z „Frondy”, by dowalić Ruchowi Palikota. Co ma czytać lewicowy elektorat, skąd chłonąć pomysły, koncepcje, program oraz wnioski publicystów lewicowych? Za pomocą e- maili? Media zostały opanowane przez prawicowych, klerykalnych dziennikarzy, nie ma żadnej alternatywy dla lewicowego widza. Dlatego też nie oglądam TV, nie ma tam nic ciekawego. Nie stać lewicy na własną, internetową telewizję?! Szczytem szczytów był wybór Piotra Gadzinowskiego, głosami PiS- LPR do władz Rady Programowej TVP… Jacy ludzie i program, taka i telewizja!

-opieranie się na tzw. żelaznym elektoracie. A ten jest coraz mniejszy! Lewica nie ma pomysłu, by powtórzyć sukces wyborczy z 2001 roku, nie jest w stanie przyciągnąć nowych wyborców. Życie stawia przed politykami nowe wyzwania, wygra ten, kto zagospodaruje jak największy elektorat, buszujący dziś w sieci www. Jak zagospodarować rzesze ludzi, dla których Internet jest wirtualnym domem, na lewicy nikt się nie zastanawia. Jeśli szef SLD ma pretensje do przedsiębiorców, to dlaczego ci mają głosować na SLD, bądź na lewicę, skoro oskarża się ich o wszelkie zło? Majętny poseł Roman Kotliński lewicowcem nie jest, ale czy jest nim żyjący od zawsze na koszt państwa, Leszek Miller? Lewica skapitulowała na wiejskich terenach. Mazury, tereny, skąd pochodzę, nigdy zresztą nie wybaczą lewicy sposobu, w jaki potraktowano tam ludność w dobie transformacji ustrojowej. Pozostawieni sami sobie, nie potrafiący się odnaleźć poza pracą w PGR robotnicy do dziś nie rozumieją, dlaczego pozbawiono ich miejsc pracy, rzekomo nierentownych. Nikt nie ujął się za nimi, nie wyjaśnił, dlaczego nierentowne ponoć PGR zostały zamknięte, majątek za bezcen wyprzedany, a nie ma sprzeciwu, kiedy państwo łozy wielkie sumy na niedochodowy LOT, czy PKP. Tamtejszy elektorat zaufał SLD, kiedy się sparzył, skierował się ku Samoobronie, a kiedy i ci zawiedli, zwrócili się ku PiS. W wyborach samorządowych dużą popularnością cieszą się lokalne komitety wyborcze. SLD nie stawiło czoła problemom ludności wiejskiej: nikt nigdy nie chciał ich rozwiązać, chciano jak najdłużej posiadać naiwny elektorat, łudzący się, że lewica pomoże. Jakże się mylili!

-brak jedności. Weźmy z brzegu 4 partie lewicowe i porównajmy ich programy i postulaty i co się okazuje? SLD nie będzie współpracował z RP. RACJA i RP skłócone. PPS szczątkowa, z RP im nie po drodze. Unia Pracy? A czym się ona dziś zajmuje? Zieloni, Polska partia pracy… Niby partie lewicowe, ale bez wspólnych celów. Może poza jednym: wmówić jak największej liczbie ludzi, że ich partia jest naprawdę lewicowa!

-liderzy SLD zadowoleni są ze status quo. Nie zrobili nic, kiedy byli przy władzy, by odsunąć od środków publicznych Kościół katolicki, nie wprowadzili w życie ustawy o związkach partnerskich, nie złagodzili ustawy restrykcyjnej aborcyjnej. Rzekomo nie było na to przyzwolenia społecznego, jak tłumaczyli naiwnym. Również konkordat nie został rozwiązany, świetnie miała się Komisja Majątkowa. Panowie z SLD szli do wyborów jedynie po to, by wybory wygrać, kiedy partia była silna, jednak nie po to, by po zwycięstwie ulżyć losowi Polaków. Wszystko zostawało po staremu, zmienił się szyld rządu, a karawana jechała dalej. To samo kolesiostwo, tabuny urzędasów, słowem- ciągłość poprzedniego rządu. 
Bazowanie na balcerowiczowskich dogmatach gospodarczych po dziś dzień wychodzi lewicy czkawką, nie wprowadzono w życie żadnej alternatywy mogącej konkurować z neoliberalną, zbójecką gospodarką, której model lewicowy na pewno nie jest, za to mocno niesprawiedliwy, nierówny i tworzący wielkie rozwarstwienia społeczne. Gdzie byli politycy lewicowi, kiedy Leszek Balcerowicz uruchamiał u zbiegu Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich licznik długu publicznego? To była doskonała okazja, by dowieść, za jak ogromną cześć tej sumy odpowiada m. In. Balcerowicz! Wiele takich rzeczy zaniedbano i nie wykorzystano.

Piotr Gadzinowski odsyła mnie do przeczytania niezliczonej ilości numerów tygodnika „NIE”, w którym przez lata publikował. Co mam znaleźć w jego tekstach? Ano przyczyny porażek SLD w wyborach. Tego SLD, za który pan Gadzinowski da się posiekać, bez umiaru czepiając się do Janusza Palikota, jego partii i wyborców. Śmiem twierdzić, że pan Piotr nie przyjął do wiadomości, że przyczyny przegranych Sojuszu zna i ten, kto „NIE” i tekstów z-cy redaktora naczelnego nie czytał.

 Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

1 komentarz:

  1. Bardzo dobra ocena rzeczywistości polskiej polityki. Do artykułu dodałbym informacje o więzieniach CIA. Dziwnym zbiegiem okoliczności w momencie, gdy Miller rozpoczął agresywnie atakować wszystko związane z Europą Plus, jest cisza w mediach. Dlaczego? Przecież to jest bardzo poważny temat.
    Odpowiedź nasuwa się jedna. Miller jest bardzo mocno zamieszany w całą sprawę. Prawdopodobnie bardziej niż Kwaśniewski i Siwiec. Zachowanie szefa SLD wskazuje jednoznacznie, że nie chce by lewa strona wygrała przyszłe wybory. Lepiej wygrać swoje 5-10% i wejść w koalicję z wygranym. W ten sposób dalej będzie na swoim stołku, a w zamian za zniszczenie ruchu lewicowego informację o więzieniach CIA mogą nigdy nie pojawić się w mediach. Kto wie, co mogłoby spotkać szefa SLD, gdy sprawa wyjdzie na jaw. Jedno jest pewne - to byłby całkowity koniec w polityce. Ile Miller jest w stanie poświęcić? Wygląda na to, że bardzo dużo.
    Wystarczy spojrzeć na wypowiedzi i działania.
    Najnowszy sondaż mówi, że SLD ma poparcie 12%, a Palikot 5%. I co? Jest dalej cisza o CIA.
    Jestem pewien, że jak tylko RP zdobędzie poparcie i będzie dłużej mieć wyższe notowania to się zacznie dobijanie Kwaśniewskiego i Siwca. Millera oczywiście też nikt oszczędzać nie będzie, ale on już o tym doskonale wie.

    OdpowiedzUsuń