poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Smoleński poker

Antoni Macierewicz i jego „zespół” ds. wyjaśnienia przyczyn „zamachu” smoleńskiego błądzi, niczym dzieci we mgle. Błądzenie nie przeszkadza jednak posługiwać się kłamstwem, oszczerstwami, manipulowaniem danymi i coraz to nowymi teoriami. Nie chce mi się grzebać w macierewiczowym szambie, by przypominać zapomniane już przyczyny „zamachu”, wymyślane przez członków smoleńskiej sekty. Była katastrofa, była śmierć 96 osób, ale to by było zbyt naiwne, zbyt proste dla zucha pod tytułem Antoni Macierewicz, który broni przed ludźmi prostej prawdy. A jest ona taka, że prezydencki Tupolew spadł na ziemię nie w wyniku zamachu, lecz szeregu czynników, takich jak nieodpowiedzialność, głupota, zaniechania, zaniedbania, słaby poziom szkolenia w specpułku przewożącym VIP-ów. Nie spodziewałem się, że po trzech latach latającego cyrku Antonia znajdzie się ktoś, by uderzyć pięścią w stół i powiedzieć: dość! Dość tych kłamstw, bredni i oszczerstw, dość tego smoleńskiego pokera! Sprawdzam, powiedział Leszek Miller, szef SLD, żądając wyłożenia przez Macierewicza kart na stół. Okaże się, czy Macierewicz blefował, jakimi blotami podbijał stawkę. Jego trójka, rzekomo ocalałych z katastrofy smoleńskiej, okaże się niewystarczająca.

Leszek Miller zrobił to, co powinien dawno temu uczynić premier Donald Tusk. Uniknęlibyśmy trzech lat seansów nienawiści autorstwa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, jego pomagierów, począwszy od „niepokornych” dziennikarzy, starych, przygłuchych i przygłupich kabareciarzy, na toruńskim biznesmenie, Tadeuszu Rydzyku kończąc. Towarzystwo to, powiązane siecią polityczno- biznesowych interesów od 3 lat prowadzi pseudokampanię wyborczą. Bez programu, bez perspektyw dla ludzi i dla kraju, za to z teoriami „zamachu” smoleńskiego w tle. Chylę czoła za decyzję szefa SLD, który złożył zawiadomienie do Prokuratury Generalnej ws. wypowiedzi Antoniego Macierewicza, który głosi, że katastrofę smoleńską przeżyły trzy osoby. Skoro poseł PiS swoją wiedzę czerpie z trzech niezależnych źródeł, niech pokaże dowody na poparcie tych tez. Jeśli wie coś więcej, twierdzi Miller, niech podzieli się swoją wiedzą. Skoro ci ludzie przeżyli, to gdzie umarli? Może żyją dalej, może są gdzieś przetrzymywani? Może spotkał ich gdzieś okrutny los? Panie Macierewicz, niech pan zdradzi swoje tajemnice!- Miller rzuca Macierewiczowi rękawicę. Mam mocne podejrzenie, że Macierewicz jej nie podniesie. Tak jak nigdy nie wyjaśni, jak to możliwe, że tylu świadków widziało spadający samolot, słyszało wybuchy? Misternie zaplanowany zamach nie przewiduje świadków na miejscu zdarzenia.

Tomasz Turowski, który feralnego 10 kwietnia był ambasadorem tytularnym w Moskwie, zaprzecza, by oficer federalnej służby ochrony rosyjskiej informował go tuż po katastrofie smoleńskiej, że trzy osoby ją przeżyły. - Powiedział kilkanaście minut po katastrofie, że wszyscy zginęli, ale u trzech osób zauważono "żizniennyje refleksy", co znaczy: odruchy bezwarunkowe, drgawki agonalne. Jeśli ludzie Macierewicza dotarli do rosyjskiego oficera, w co wątpię, nie wyciągnęliby od niego żadnej wiedzy, nie tylko z tego powodu, że brzydzą się wszystkim, co rosyjskie, w tym językiem. A po wolsku Rosjanie nie rozmawiają. Macierewicz swoje jednak wie, powołuje się na „ekspertów”, zamieszkałych i pracujących za granicą (tacy to z nich patrioci), wiedząc, że nikt z państwowych naukowców i specjalistów od lotnictwa, zatrudnionych w Polsce, nie podważy pisowskich bredni. Z prostej przyczyny: ze strachu! Obawa, że PiS i Kaczyński powróci do władzy, skutecznie obezwładnia ludzi. Oni chcą być apolityczni, nie chcą dać się wciągnąć w gierki, więc milczą. Niestety, złe wieści dla nich: jeśli Kaczor jakimś cudem do władzy powróci, apolityczność się skończy: nie będę zdziwiony, kiedy dotrą do nich pisowscy siepacze, chcący wymusić złożenie podpisów pod opinią Macierewicza, że w Smoleńsku był zamach. A jeśli nie? To żegnaj kariero, żegnaj praco, żegnajcie pieniądze, żegnaj święty spokoju! Opornym przypomni się Barbarę Blidę…

Swoją drogą dziwne to, że parlamentarzyści PiS nie poprosili o pomoc egzorcystów, w słowa których wierzą, niczym radiomaryjne babcie wikaremu. Niech sukienkowi zagadną Złego, kto spowodował smoleńską katastrofę? Skoro potrafią zmusić Lucka do zeznań, czym chełpią się co jakiś czas, to niech pokażą swój kunszt! Widzę tu zadanie dla pana Stefanka, radiomaryjnego biskupa, który po dziś dzień bredzi, że w Smoleńsku dokonano zbrodni. Ufam, że pan Stefanek i jego koledzy po fachu sfinansują z własnej kieszeni macierewiczowskie brednie, nazywane raportem smoleńskim, które poseł PiS chciałby wydrukować, tyle że za publiczne pieniądze, w wydawnictwie sejmowym!

Z powodu nieprzestrzegania procedur, braku decyzyjności prezydenta, wybujałego ego politykierów i taniego państwa, zginęło wielu wartościowych ludzi. O katastrofie smoleńskiej można najwyżej zrobić film, a la Borat czy Monty Python. O tym jak bardzo nabzdyczony dumny prezydent średnio ważnego kraju uparł się by lądować we mgle na kartoflisku. A potem, już po tragedii, poplecznicy tego prezydenta nie dopuszczają myśli, że to co się stało, było wynikiem głupoty i braku wyobraźni, tylko wymyślają inne przedziwne teorie- podzielił się swoim zdaniem reżyser Juliusz Machulski. Zagrał pan vabank, reżyserze!

Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

1 komentarz:

  1. Zostawię tylko swój ślad świadczący o tym, że z uwagą i pełną zgodą przeczytałam. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń