Premier Donald Tusk mianował Krzysztofa Bondaryka na stanowiska szefa ABW nie czekając na opinię prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Cóż, to zwycięzca obsadza stanowiska swoimi ludźmi, jednak postać Krzysztofa Bondaryka nie wzbudzała i nie wzbudza mego zaufania. Zamieszanie wokół afery hazardowej i stoczniowej ujawniło przy okazji nadużycia jakich dopuszczali się kierujący służbami specjalnymi. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego okazała się tworem czerpiącym pełnymi garściami z nieboszczki SB. Podsłuchiwanie i nagrywanie rozmów telefonicznych dziennikarzy Cezarego Gmyza ( tak tak ,tego opisującego przed laty sprawę brata Bondaryka!) i Bogdana Rymanowskiego przez ABW to złamanie obowiązującego w Polsce prawa. Te zaś stanowi że taki podsłuch można założyć wyłącznie osobie podejrzanej o popełnienie przestępstwa. Jakież to zbrodnie popełnili dziennikarze? Czyżby przynależność Rymanowskiego do Opus Dei i jego praca w TVN aż tak kogoś kłuły w oczy? Po zwycięskich wyborach parlamentarnych premier Tusk mówił o końcu państwa policyjnego, IV RP stworzonej przez braci Kaczyńskich. Czyżby? Wykorzystanie stenogramów nagrań przez Jarosława Mąkę, wiceszefa ABW do procesu przeciwko podsłuchiwanemu Gmyzowi woła o pomstę do nieba! Okazuje się że procedury obowiązują w służbach jedynie maluczkich, nie mających układów i wszystkich tych którzy dostali się tam bez pleców i znajomości. Tych jest doprawdy niewielu, więc można się tylko domyślać co się dzieje w gmachu przy Rakowieckiej. A ponoć to WSI było reliktem przeszłości, komunizmu i ostoją dawnych SBków. Dlaczego zgodnie z procedurami stenogramy nie zostały zniszczone skoro okazały się niepotrzebne? I Rymanowski i Gmyz nie tylko nie są przestępcami, ale tez nie ma nawet najmniejszych podejrzeń że zrobili coś niezgodnego z prawem. Ktoś w końcu odpowiada za przestrzeganie procedur, ktoś te wszystkie stenogramy gdzieś przechowuje i sprawuje nad nimi nadzór. Jakim więc sposobem wydostają się one z podległej komórki, spod kurateli osób które pomyślnie przeszły procedurę przyznania poświadczenia bezpieczeństwa? Czy jest to tylko nikomu niepotrzebny, ale wymagany ustawą papier? O to należałoby spytać Krzysztofa Bondaryka, dawnego polityka Platformy Obywatelskiej.
Ustawa o ABW która dla swojego widzimisię i na swoje potrzeby podsłuchuje praworządnych obywateli (dziennikarzy) określa przypadki kiedy można delikwenta wziąć na celownik. Przepis został pominięty, ale na czyje polecenie, na czyj rozkaz? Czy premier sadzając na stołku odpowiedzialnego za służby Krzysztofa Bondaryka zrobił to bo kierował się radą swych doradców czy też mu kazano? Bo co i rusz wyłania się obraz służb będących nie tylko ciągłością WSI ale i samej SB. Mdłe i nic nie znaczące słowa Tuska wystarczą jako usprawiedliwienie dla wyborców Platformy Obywatelskiej. Jednakże Polska to nie tylko oni, mieszkają tu i wszyscy inni, mający prawo do rzetelnej oceny sytuacji i wyciągnięcia szybkich, oczywistych wniosków. Dlaczego Bondaryk nadal okupuje stołek szefa ABW? Premier wezwie go do siebie by wyjaśnić niejasności, mają poczucie humoru smutni panowie! Po szybkich dymisjach swoich najbliższych współpracowników po ujawnieniu afery hazardowej, pozbyciu się odpowiedzialnego za to szefa CBA Mariusza Kamińskiego premier z Bondarykiem obchodzi się jak z jajkiem.
Służby wojskowe, Policja i CBA chciały zakładać podsłuchy tak, aby firmy telekomunikacyjne nie wiedziały, kto jest podsłuchiwany. Jako jedyny sprzeciwił się temu właśnie...Bondaryk, który w ustawie chciał zagwarantować dostęp do tych informacji pracownikom operatorów. Na marginesie-w pionach bezpieczeństwa telekomów siedzą byli funkcjonariusze służb specjalnych, wobec których istnieje podejrzenie o handlowanie tymi informacjami . Niech spróbuje dostać się na te stanowiska cywil, życzę powodzenia Proces rekrutacji na funkcjonariusza ABW jest dość długi, kandydat przechodzi psychotesty, testy sprawnościowe. Wydawać by się mogło iż w szeregi służby nie trafiają osoby przypadkowe. Okazuje się że tak wcale nie jest. Wszystkie te sprawdziany, testy, poświadczenia są dla maluczkich którym rzuca się kłody pod nogi. Dlaczego ze stołka szefa nie wyleciał Bondaryk gdy na jaw wyszło że pobierał od Ery pensję? Za a co mu w ogóle płacili, co im obiecał? Takie rzeczy tylko w Erze... Dlaczego Era przeszła w ręce T- Mobile? Dwa ujawnione przypadki podsłuchiwania dziennikarzy to z pewnością nie wszystko. Kogo jeszcze inwigilowano? Dowiemy się tego z gazet czy od szefostwa ABW, będą mieli na tyle odwagi? Jeśli ABW w tak prymitywny sposób usilnie chciała ustalić informatorów dziennikarzy, to nie dziwię się że od tylu już lat nie można wyjaśnić sprawy śmierci gen. Papały, Chłopcy w krótkich spodniach nie lubią gdy przerywa im się zabawę i przeszkadza w piaskownicy. 15 lat w służbie szybko minie, a godziwą emeryturkę opłaci polski podatnik.
0 komentarze:
Prześlij komentarz