wtorek, 3 maja 2016

Na szczęście kończy się klerykalna majówka

Jestem jednym z Polaków spędzających dzień 3 maja na swój własny sposób. Z uwagi na swój światopogląd (jestem osobą nieklerykalną, bezwyznaniowcem któremu nie jest potrzebna do życia jakakolwiek religia) nie czciłem okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja w sposób oficjalny, tj. religijny, katolicki. Wzorem pana prezydenta Andrzeja Dudy nie pobiegłem do kościółka i nie wysłuchiwałem bzdur plecionych przez kler katolicki.

Prezydent nie przegapił okazji by przy państwowym święcie wyróżnić propisowskich swojaków, stąd Ordery Orła Białego dla Wandy Półtawskiej, Zofii Romaszewskiej i Bronisława Wildsteina. Pierwsza zasłużyła się tym, że specjalnymi względami darzył ją papież Jan Paweł II, druga była żoną swego męża u schyłku życia mocno sympatyzującego z PiS, trzeci po dziś dzień jest aktywnym aparatczykiem PiS. Odznaczenie Ireny Kirszenstein-Szewińskiej, Michała Kleibera, Michała Lorenca było cwanym manewrem dla odwrócenia uwagi.

Władza w Polsce świętuje to, co nie ma lub nie miało dla nas, Polaków, i naszego kraju znaczenia. Obchodzone są przegrane powstania i narodowe traumy, próżno szukać kalendarzu wesołych świąt. Duma narodowa? Z czego mam być dumny kiedy widzę prezydenta, premiera i szefa partii rządzącej non stop biegających po kościołach i biorących udział w religijnych stypach? Kościół usiłuje zawłaszczyć kolejne święto, po 1 maja chce zagarnąć dla siebie i 3 maja. Kiedy słyszę bełkot kard. Kazimierza Nycza, rzekomo liberalnego duchownego (dziś brata się z prof. Bogdanem Chazanem i politykami PiS) że w 1791 roku dzięki ingerencji boskiej udało się uchwalić akt, pozwalający na budowę nowoczesnego państwa to śmiech mnie ogarnia! Ten człowiek zdaje się udawać, że nic nie wie o drugim rozbiorze Polski jaki miał miejsce w 1793 roku, w zaledwie 2 lata po uchwaleniu Konstytucji. Chyba też i nie wie, że zaskoczony uchwaleniem dnia 3 maja Konstytucji, nuncjusz papieski, Saluzzo, natychmiast donosił do Rzymu, że ustawa majowa była zamachem stanu dokonanym przy udziale aprobującego tłumu, a więc miała pozór rewolucji. Zwracając się do papieża, nuncjusz zalecał wstrzymanie się od sformułowań, które mogłyby pochwalić lub aprobować Konstytucję 3-go maja. Nazywał też Hugona Kołłątaja, Stanisława Staszica i Scypiona Piattolego (osobisty sekretarz króla) "jakobinami i złymi duchami króla".

Dziś kler podczepia się pod obchody uchwalenia tej samej Konstytucji, którą potępiał! Nie trzeba grzebać w przeszłości: przy okazji obchodów Jarosław Kaczyński zakwakał, że zmiana Konstytucji jest potrzebna, by Polska stała się krajem bezpieczeństwa, wolności, sprawiedliwości i równości. Bzdura na kaczych nogach: wystarczy- i przede wszystkim trzeba!- przestrzegać obecnej Ustawy Zasadniczej, wymagać od władz każdego szczebla by jej przestrzegali. Ale jak mają to czynić politycy PiS zdający się nie wiedzieć (nie rozumieć?) zapisów Konstytucji z 1997 roku?

 Każdy przepis można zmienić, żaden nie obowiązuje na zawsze, ale jak politycy PiS czegoś nie rozumieją to niech udadzą się po niezbędne nauki minimum!

I coś na deser, choć o jeden dzień spóźnione: red. Wątły mówi jak zawsze prawdę!

Na szczęście kończy się klerykalna majówka, podczas której nadęty kler prześcigał się w mówieniu głupot z klerykalnymi politykami. 



 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz