Premier odrodzonej po 1989 roku Polski, Tadeusz Mazowiecki, udał się w pierwszą podróż do Watykanu…
Biskupi polscy, wykorzystując naiwność, niewiedzę, głupotę i zobowiązania polityków wywodzących się z "S" wobec Kościoła, podpierając się imieniem JP2 doprowadzili do podpisania przez posłusznych im polityków Konkordatu. Efekty finansowe tego przedsięwzięcia znacząco nadwerężają budżet kraju.
Komisja Majątkowa, powołana na życzenie biskupów, przez długie lata swej działalności uszczupliła majątek Polski, kiedy swoimi decyzjami zwracała "ukradzione" przez wadze PRL ziemie i mienie Kościołowi.
W 1990 roku kuchennymi drzwiami, na życzenie biskupów, wprowadzono do szkół lekcje religii katolickiej. Prymas Józef Glemp łgał przed kamerami, śmiejąc się w duchu, że kadra katechetów będzie nauczała gratis.
W 1991 roku, z inicjatywy klerykała Stelmachowskiego, uchwalono ustawę o finansowaniu KUL, bo tak życzyli sobie biskupi katoliccy.
Co było przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, czy też prezydenckimi, pamiętamy: obietnice, obietnice, obietnice...Przeciętny Kowalski dostał figę z makiem, biskupom zaś po dziś dzień wpadają łakome kąski. Słucham wieści z kraju: otrzęsiny w szkole salezjanów, skazani zakonnicy za wyłudzenie prawie pół miliarda z Kredyt Banku, ksiądz podejrzewany o pedofilię popełnił samobójstwo, proboszcz usiłował wyłudzić od miasta ziemię pod budowę kościoła, przedtem stawiając na niej krzyż, pijany biskup miał wypadek samochodowy, proboszcz zażądał 1400 złotych za obecność swej żałosnej osoby na pogrzebie. Itp. itd. . Co prawda Rydzyk nie nazywa obecnej prezydentowej per "czarownica", ale jego koledzy po fachu, jak Michalik, Nycz czy Głódź opowiadają szereg idiotyzmów i bzdur, z pokorą słuchanych i realizowanych przez tzw. "niepokornych" dziennikarzy. Niepokorny dziennikarz, proszę wycieczki, to taki, który złego słowa nie powie o Kościele, hierarchach, przekrętach w Komisji Majątkowej. Dla "niepokornego" to temat tabu. Tematu nie ma, to nie ma sprawy!
Niedawno życie ujrzał dokument Kongregacji Edukacji Katolickiej, który poucza wiernych, jak mają rozumieć, kim jest katolicki kapłan? Poucza wiernych i niewiernych, bo z watykańskimi kwitami ma zapoznać się i ateista, bo przecież wg kościelnej propagandy wartości chrześcijańskie są uniwersalne. To dokładnie tak, jak na forach internetowych krzyczą katoprawicowcy (jakoś nie mówi się o nich wojujący), by czytać tylko ich prasę. Bo musisz zapoznać się z ich punktem widzenia... Wróćmy jednak do watykańskiej kwitologii. Watykańczycy przypomnieli o odpowiedzialności, jaka spoczywa na biskupie, oraz o centralnej roli modlitwy całej wspólnoty Kościoła. Zalecono też powrót do sprawdzonych metod budzenia powołań, jak choćby grupy ministranckie czy niższe seminaria duchowne. Potwierdzono również rolę ruchów kościelnych, które jeszcze większą wagę powinny przywiązywać do kwestii powołaniowej. Swoistą nowością jest natomiast docenienie wolontariatu. To doświadczenie bezinteresownej służby dla wielu przyszłych kapłanów stało się istotnym okresem rozeznania – czytamy w watykańskim dokumencie o duszpasterstwie powołaniowym. Mało tego, "nasz" Zenon Grocholewski, kardynał, podzielił się swoimi przemyśleniami: "W Europie głównym powodem kryzysu powołań jest niezrozumienie tożsamości kapłańskiej, zarówno przez duchownych, jak i przez świeckich. Uważa się, że wszystko to, co robi kapłan, może zrobić człowiek świecki. Dlatego dzisiaj musimy zdać sobie sprawę z tego, kim jest kapłan. Jego działanie jest zawsze in persona Christi, czyli «w osobie Chrystusa» w Kościele. Musimy także zrozumieć konieczność tego kapłaństwa do rozwoju Kościoła. Myślę, że to jest jedna z rzeczy, nad którą trzeba w Europie pracować. Pociągają bowiem autentyczne ideały przeżywane przez kapłana. Liczę zatem na jakość kapłanów. Wszyscy bowiem podkreślają, że obecnie jakość kapłanów np. we Francji, w Niemczech, jest lepsza, niż tych, którzy byli przed kryzysem. To nam daje optymizm”.
Czyli jest przednio, super! Ciekawi mnie, jaka kara spotyka księży, którzy nie rozumieją tożsamości kapłańskiej. Słuchanie Radia Maryja non stop, może straszy się ich Ruchem Palikota, ogniem piekielnym i wiecznym potępieniem? Przypominam sobie nieudaną próbę polemiki , w jaką usiłował wdać się ze mną ks. Śliwiński, kiedy udzielałem się jeszcze na Salon 24 , a temat dotyczył obecności lekcji religii w szkołach. W opinii księdza nie rozumiem pewnych kwestii, z którymi się nie dyskutuje i których się nie podważa. W jego opinii mylę się, że wszystko to, co robi ksiądz, może uczynić osoba świecka. Bo twierdzę, że może! W dodatku taniej. Jeśli ktoś w ogóle potrzebuje świeckiego odpowiednika, np. mistrza świeckiej ceremonii pogrzebowej. Ksiądz ma rzekomo być przedstawicielem Chrystusa, namiestnikiem Boga na ziemi? Jest tylko człowiekiem, na takich samych prawach, jak Kowalski. Mający te same obowiązki, co Iksiński. Ksiądz jest niejednokrotnie biznesmenem, który za pomocą sutanny robi interesy w imieniu Kościoła. Pożytek dla wiernych z tego żaden. Bo czym jest Kościół, wspólnota wiernych? Kiedy chodzi i zwracanie majątków i ziem Kościołowi, to okazuje się, że dobrami zawiadują biskupi, nie wierni. To biskupi są beneficjentami wszelkich porozumień na linii Państwo- Kościół. Wierni? Im wystawia się rachunki, wezwania do regulowania składek, finansowania kościelnych fanaberii. Zyski przejmuje kler, stratami obarcza się wiernych.
Kard. Grocholewski twierdzi, że Europa musi pracować nad koniecznością zrozumienia kapłaństwa do rozwoju Kościoła. Europa nie musi nic rozumieć z kościelnych kazań, bo one są całkowicie zbędne! Nikt nie będzie marnował czasu na jakąkolwiek pracę w tym zakresie! Niech tym zajmą się katoliccy talibowie pokroju Terlikowskiego, finansowani nie wiedzieć czemu przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Niech zajmują się takimi kwestiami, z których nic nie wynika, jak ilość diabełków na główce od szpilki czy „opętania”. W Europie, jak i w Polsce, ubywa polityków, którzy mają jakiekolwiek zobowiązania wobec Kościoła. Jak to było u nas, w Polsce, za komuny wiadomo: pieniądze amerykańskie, via Kościół trafiały do podziemnej opozycji, zatem... odwdzięczania się purpuratom nie ma końca. Tyle że wykruszają się już klerykalne dinozaury. Tego nie powstrzymają księża, rzekomo wysokiej jakości z Niemiec czy zlaicyzowanej Francji. Rośnie pokolenie polityków i Polaków, którzy Kościołowi nic nie są winni.
Autentyczne ideały przezywane przez kapłana... Forsa, władza i splendory! W jednym zgodzę się z kard. Grocholewskim: że tzw. powołania rodzą się w trudnych okolicznościach. Rzut oka na życiorysy wierchuszki z episkopatu nie pozostawiają wątpliwości co do ich pochodzenia: Szopienice, Zambrów, Bobrówka, Radziechowice, Stara Wieś. Elita! Powołania? Bzdura! Co wybrał wiejski dzieciak, mający do wybory ciężką pracę na roli, w polu, przy krowach, świniach, gdziekolwiek, a uznanie, zaszczyty, posłuch i władzę jako ksiądz? Wybrał sutannę. Dziś wszyscy ci ważniacy uznający się na najważniejszych, nieomylnych, uzurpujących sobie prawo do pouczania rządów, wpływania na ustawy i prawo polskie, przepadliby i zginęli, gdyby z jakichś powodów zostaliby zlaicyzowani. To jednostki nieprzygotowane do życia. Mężczyźni(?) w sukienkach, posągi na glinianych nogach.
Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!
Biskupi polscy, wykorzystując naiwność, niewiedzę, głupotę i zobowiązania polityków wywodzących się z "S" wobec Kościoła, podpierając się imieniem JP2 doprowadzili do podpisania przez posłusznych im polityków Konkordatu. Efekty finansowe tego przedsięwzięcia znacząco nadwerężają budżet kraju.
Komisja Majątkowa, powołana na życzenie biskupów, przez długie lata swej działalności uszczupliła majątek Polski, kiedy swoimi decyzjami zwracała "ukradzione" przez wadze PRL ziemie i mienie Kościołowi.
W 1990 roku kuchennymi drzwiami, na życzenie biskupów, wprowadzono do szkół lekcje religii katolickiej. Prymas Józef Glemp łgał przed kamerami, śmiejąc się w duchu, że kadra katechetów będzie nauczała gratis.
W 1991 roku, z inicjatywy klerykała Stelmachowskiego, uchwalono ustawę o finansowaniu KUL, bo tak życzyli sobie biskupi katoliccy.
Co było przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, czy też prezydenckimi, pamiętamy: obietnice, obietnice, obietnice...Przeciętny Kowalski dostał figę z makiem, biskupom zaś po dziś dzień wpadają łakome kąski. Słucham wieści z kraju: otrzęsiny w szkole salezjanów, skazani zakonnicy za wyłudzenie prawie pół miliarda z Kredyt Banku, ksiądz podejrzewany o pedofilię popełnił samobójstwo, proboszcz usiłował wyłudzić od miasta ziemię pod budowę kościoła, przedtem stawiając na niej krzyż, pijany biskup miał wypadek samochodowy, proboszcz zażądał 1400 złotych za obecność swej żałosnej osoby na pogrzebie. Itp. itd. . Co prawda Rydzyk nie nazywa obecnej prezydentowej per "czarownica", ale jego koledzy po fachu, jak Michalik, Nycz czy Głódź opowiadają szereg idiotyzmów i bzdur, z pokorą słuchanych i realizowanych przez tzw. "niepokornych" dziennikarzy. Niepokorny dziennikarz, proszę wycieczki, to taki, który złego słowa nie powie o Kościele, hierarchach, przekrętach w Komisji Majątkowej. Dla "niepokornego" to temat tabu. Tematu nie ma, to nie ma sprawy!
Niedawno życie ujrzał dokument Kongregacji Edukacji Katolickiej, który poucza wiernych, jak mają rozumieć, kim jest katolicki kapłan? Poucza wiernych i niewiernych, bo z watykańskimi kwitami ma zapoznać się i ateista, bo przecież wg kościelnej propagandy wartości chrześcijańskie są uniwersalne. To dokładnie tak, jak na forach internetowych krzyczą katoprawicowcy (jakoś nie mówi się o nich wojujący), by czytać tylko ich prasę. Bo musisz zapoznać się z ich punktem widzenia... Wróćmy jednak do watykańskiej kwitologii. Watykańczycy przypomnieli o odpowiedzialności, jaka spoczywa na biskupie, oraz o centralnej roli modlitwy całej wspólnoty Kościoła. Zalecono też powrót do sprawdzonych metod budzenia powołań, jak choćby grupy ministranckie czy niższe seminaria duchowne. Potwierdzono również rolę ruchów kościelnych, które jeszcze większą wagę powinny przywiązywać do kwestii powołaniowej. Swoistą nowością jest natomiast docenienie wolontariatu. To doświadczenie bezinteresownej służby dla wielu przyszłych kapłanów stało się istotnym okresem rozeznania – czytamy w watykańskim dokumencie o duszpasterstwie powołaniowym. Mało tego, "nasz" Zenon Grocholewski, kardynał, podzielił się swoimi przemyśleniami: "W Europie głównym powodem kryzysu powołań jest niezrozumienie tożsamości kapłańskiej, zarówno przez duchownych, jak i przez świeckich. Uważa się, że wszystko to, co robi kapłan, może zrobić człowiek świecki. Dlatego dzisiaj musimy zdać sobie sprawę z tego, kim jest kapłan. Jego działanie jest zawsze in persona Christi, czyli «w osobie Chrystusa» w Kościele. Musimy także zrozumieć konieczność tego kapłaństwa do rozwoju Kościoła. Myślę, że to jest jedna z rzeczy, nad którą trzeba w Europie pracować. Pociągają bowiem autentyczne ideały przeżywane przez kapłana. Liczę zatem na jakość kapłanów. Wszyscy bowiem podkreślają, że obecnie jakość kapłanów np. we Francji, w Niemczech, jest lepsza, niż tych, którzy byli przed kryzysem. To nam daje optymizm”.
Czyli jest przednio, super! Ciekawi mnie, jaka kara spotyka księży, którzy nie rozumieją tożsamości kapłańskiej. Słuchanie Radia Maryja non stop, może straszy się ich Ruchem Palikota, ogniem piekielnym i wiecznym potępieniem? Przypominam sobie nieudaną próbę polemiki , w jaką usiłował wdać się ze mną ks. Śliwiński, kiedy udzielałem się jeszcze na Salon 24 , a temat dotyczył obecności lekcji religii w szkołach. W opinii księdza nie rozumiem pewnych kwestii, z którymi się nie dyskutuje i których się nie podważa. W jego opinii mylę się, że wszystko to, co robi ksiądz, może uczynić osoba świecka. Bo twierdzę, że może! W dodatku taniej. Jeśli ktoś w ogóle potrzebuje świeckiego odpowiednika, np. mistrza świeckiej ceremonii pogrzebowej. Ksiądz ma rzekomo być przedstawicielem Chrystusa, namiestnikiem Boga na ziemi? Jest tylko człowiekiem, na takich samych prawach, jak Kowalski. Mający te same obowiązki, co Iksiński. Ksiądz jest niejednokrotnie biznesmenem, który za pomocą sutanny robi interesy w imieniu Kościoła. Pożytek dla wiernych z tego żaden. Bo czym jest Kościół, wspólnota wiernych? Kiedy chodzi i zwracanie majątków i ziem Kościołowi, to okazuje się, że dobrami zawiadują biskupi, nie wierni. To biskupi są beneficjentami wszelkich porozumień na linii Państwo- Kościół. Wierni? Im wystawia się rachunki, wezwania do regulowania składek, finansowania kościelnych fanaberii. Zyski przejmuje kler, stratami obarcza się wiernych.
Kard. Grocholewski twierdzi, że Europa musi pracować nad koniecznością zrozumienia kapłaństwa do rozwoju Kościoła. Europa nie musi nic rozumieć z kościelnych kazań, bo one są całkowicie zbędne! Nikt nie będzie marnował czasu na jakąkolwiek pracę w tym zakresie! Niech tym zajmą się katoliccy talibowie pokroju Terlikowskiego, finansowani nie wiedzieć czemu przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Niech zajmują się takimi kwestiami, z których nic nie wynika, jak ilość diabełków na główce od szpilki czy „opętania”. W Europie, jak i w Polsce, ubywa polityków, którzy mają jakiekolwiek zobowiązania wobec Kościoła. Jak to było u nas, w Polsce, za komuny wiadomo: pieniądze amerykańskie, via Kościół trafiały do podziemnej opozycji, zatem... odwdzięczania się purpuratom nie ma końca. Tyle że wykruszają się już klerykalne dinozaury. Tego nie powstrzymają księża, rzekomo wysokiej jakości z Niemiec czy zlaicyzowanej Francji. Rośnie pokolenie polityków i Polaków, którzy Kościołowi nic nie są winni.
Autentyczne ideały przezywane przez kapłana... Forsa, władza i splendory! W jednym zgodzę się z kard. Grocholewskim: że tzw. powołania rodzą się w trudnych okolicznościach. Rzut oka na życiorysy wierchuszki z episkopatu nie pozostawiają wątpliwości co do ich pochodzenia: Szopienice, Zambrów, Bobrówka, Radziechowice, Stara Wieś. Elita! Powołania? Bzdura! Co wybrał wiejski dzieciak, mający do wybory ciężką pracę na roli, w polu, przy krowach, świniach, gdziekolwiek, a uznanie, zaszczyty, posłuch i władzę jako ksiądz? Wybrał sutannę. Dziś wszyscy ci ważniacy uznający się na najważniejszych, nieomylnych, uzurpujących sobie prawo do pouczania rządów, wpływania na ustawy i prawo polskie, przepadliby i zginęli, gdyby z jakichś powodów zostaliby zlaicyzowani. To jednostki nieprzygotowane do życia. Mężczyźni(?) w sukienkach, posągi na glinianych nogach.
Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!
0 komentarze:
Prześlij komentarz