niedziela, 16 grudnia 2012

Ręce precz od Palikota!

Pisałbym tak bez końca, gdybym miał mentalność katoparwicowca i PiS-maka. Nie mam takiej, nie po drodze mi z tabloidowym redaktorzyną. Polityk, taki jak Janusz Palikot, nie tylko się obroni, ale i przejdzie do kontrofensywy, ale w inny sposób, jak Jarosław Kaczyński, który łże w ostatnio udzielonym wywiadzie. Tabloidy żyją sensacją, tanią sensacją. Redaktorzy naczelni tych pisemek mają siebie za alfy i omegi, za jedynych, niepowtarzalnych i niezastąpionych ekspertów od wszystkiego. To takie omnibusy, perpetuum mobile, coś z niczego. Moim skromnym zdaniem tworzą nic z czegoś. Wielkie nic, jak śpiewał niezapomniany Roman Czystaw.

Jedno małe zdjęcie wywołało nie lada histerię, w jednym z tabloidów, oraz w szeregach SLD. Nie, to nie fotka nagiej posłanki SLD w objęciach agenta Tomka, czy też rzecznika SLD całującego się z posłanką RP Anną Grodzką. Fotografia, na której znaleźli się Janusz Palikot i Wojciech Jaruzelski, narobiła sporo zamieszania. Szef RP odwiedził staruszka, schorowanego, dogorywającego generała, czym doprowadził do furii polityków SLD. Chyba i całej formacji, bo w jak inaczej tłumaczyć można słowa rzecznika partii, Dariusza Jońskiego, który płaczliwie oznajmił, że było to niesmaczne i niestosowne zachowanie? Dlaczego niestosowne? Ano dlatego, że kiedy politycy SLD odwiedzili generała w ub. roku w szpitalu, nikt zdjęć nie robił. Pytanie ode mnie: czy politycy SLD spotykają się z generałem w innych okolicznościach, czy tylko pod publiczkę, przy okazji pobytu Wojciecha Jaruzelskiego w szpitalu?

Eksperci od siedmiu boleści dowodzą, że odwiedziny Palikota to nic innego, jak rozpaczliwy sposób szukania elektoratu dla RP, dramatyczna próba zatrzymania spadku notowań partii. Bo Palikot MUSI, w ich ocenie, szukać nowych pomysłów, by przyciągnąć do siebie elektorat. Otóż, panie i panowie, Janusz Palikot nic nie musi! Musi to człowiek umrzeć, a wszystko inne może! Tabloidy, którym przewodzą asy dziennikarstwa, krzyczące, by „lewicująca” Janina Paradowska i rozwodnik Michał Boni trzymali ręce precz od Kościoła katolickiego, żyją z czytelników, którym sprzedadzą każdą bzdurę, niedomówienie i manipulację. Z pewnością wszyscy pamiętają stanowisko kleru, Kościoła katolickiego i prawicowych publicystów, w tym PiS-maków, kiedy to przypominano historię profanacji obrazu Miriam na Jasnej Górze. Zapomnieli dodać wszyscy ci eksperci, że niedawno minęła setna rocznica kradzieży koron z jasnogórskiej ikony, której dokonał paulin Damazy Macoch i jego kochanka. O tym cicho sza! Podobnie jak o programie RP, akcjach w Sejmie i poza nim. Nie mam pojęcia, czy szefowie tabloidów śledzą prace Sejmu, posiedzenia, czy odwiedzają strony, na których można prześledzić konferencje z udziałem posłów RP. Brak pomysłów u Janusza Palikota? To może napisać radiomaryjnym owieczkom Gancarczyk czy inny Rydzyk!

Janusz Palikot i jego ugrupowanie są solą w oku klerykałów. Palikot udowodnił, że można wystartować w wyborach i zostać trzecią siłą w parlamencie bez wsparcia Kościoła katolickiego i bez mizdrzenia się do biskupów. Pokazał, że można prowadzić wobec kleru politykę nie na kolanach, lecz krytykować, ujawniać szwindle, przekręty, nazywać rzeczy po imieniu. To żadna mowa nienawiści, jak drą mordy różne Terlikowskie i im podobne katonarodowe owieczki, które panikują, bo na ich oczach dokonuje się proces laicyzacji społeczeństwa. Powolny, ale się dokonuje! Tego nie mogą wybaczyć Palikotowi katooszołomy, które widziałyby go poza Sejmem, a najchętniej poza polityką. Bo została zachwiana klerykalna równowaga, rzekomy kompromis między społeczeństwem a Kościołem. Rozumiem bezsilność redaktorów PiS-m, którym wydaje się, że to oni nadają ton polityce, mają prawo dyktować warunki szefom partii, jaki sposób uprawiania polityki jest najlepszy. Tymczasem szef jednej z partii wyłamał się z tego schematu! Krytyka Kościoła, nazywanie biskupów złodziejami, księży nierobami? Toż to obraza uczuć religijnych! To się w głowie nie mieści posłusznej klerowi katoprawicy! W swej bezsile, na polecenie kleru muszą pisać i mówić, że Palikot jest be, antyklerykalizm to choroba, a cały Ruch to dzieło szatana. Ostatnim ich „wyczynem” jest udowadnianie, że RP nie jest lewicą. Proponowałbym im, by przeczytali program partii.

Pomysłów w RP nie brak, wystarczył rok z hakiem, by zniknęła Komisja Majątkowa, premier Tusk został w pewien sposób zmuszony do lawirowania z Funduszem Kościelnym, takie tuzy, jak dyrektor salezjańskiego gimnazjum z zbitą śmietaną na kolanach nie są już traktowani pobłażliwie. Nie powiem, by nie była to zasługa antyklerykalnej partii w Sejmie. Jeśli jednak wydaje się panom redaktorom, że Palikot MUSI uprawiać politykę taką, jaka ma miejsce w wydaniu PO czy SLD, to jest to nieporozumienie. Ba, nawet wprowadzanie w błąd naiwnych czytelników! Jedno gubi panów redaktorów: nie wszyscy czytają ich dzienniki i tygodniki, nie wszyscy czytelnicy podzielają ich zdanie i bezkrytycznie karmią się treścią. Wiarygodność wystawili sobie redaktorzy sami, przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku: ile procent poparcia dawali Ruchowi Palikota? Dziś w „Zachęcie” Janusz Palikot, w 90 rocznicę zabójstwa prezydenta Gabriela Narutowicza przedstawił „7 zasad przeciwko mowie nienawiści". - Po pierwsze: nie życz nikomu śmierci, nie mów o wypatroszeniu, jak ja powiedziałem, nie szukaj gałęzi, na której powiesisz przeciwnika, jak Adam Hofman. Nie mów: Jest pani na mojej krótkiej liście do wykończenia, jak Lech Kaczyński. Nie mów: Dorżniemy watahę, jak Radosław Sikorski. W żadnej formie: satyrycznej, literackiej, metaforycznej, kabaretowej, na serio, w wywiadzie, półżartem, nie życz nikomu śmierci" - apelował lider Ruchu. To oczywiście nie zainteresuje sympatyzujących z katonarodowymi wartościami redaktorów PiS-m, dla których prezydent Narutowicz był lewakiem.

 Jeśli masz ochotę i czas, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz