Nie ma takiej bzdury, której kibol by nie zrobił, a katol nie powiedział. Pod słowami prof. Joanny Senysyn podpiszę się prawą i lewą ręką. Katol, posłuszny woli swoich panów, autorytetów od siedmiu boleści, udał się na Pl. Defilad, by pod reliktem komunizmu, Pałacem Kultury, odzyskać Polskę. Po co miałby ją odzyskiwać, co z nią zrobić, wie chyba tylko to podpite, ogarnięte wściekłością, żądzą wszczęcia zadymy towarzystwo, które raz sierpem, raz młotem, chce gonić czerwoną hołotę. Zapomnieli biedacy, że od 1989 roku upłynęło sporo wody w pobliskiej Wiśle, a jedyną hołotą są w polityce towarzysze z PiS i skupieni wokół nich "niezależni" dziennikarze.
Awanturnicy, mieniący się patriotami, wyszydzili i wykpili inicjatywę prezydenta Polski, Bronisława Komorowskiego. "Razem dla Niepodległej", marsz zorganizowany przez prezydenta, w spokojnej, pokojowej atmosferze, po mszy, przespacerował ulicami Warszawy. Cieszył się sporym powodzeniem, wielu warszawiaków, rodzin z małymi dziećmi,wzięło w nim udział. Okazało się, że ten spokój bardzo kłuł w oczu narodowców, którzy mają wręcz za złe "lewactwu", że nie wszczynało burd. Zaiste, pokrętnymi torami biegną katonarodowe, zajęte trotylem myśli! Doszli do wniosku, że za spokojnie, za niemrawo jest w stolicy, w takim dniu! Zatem sami ruszyli do boju, odzyskiwać Polskę. Co ciekawe, gapie również byli srodze zawiedzeni; pomni wydarzeń z ub. roku spodziewali się solidnej napierdalanki! Wyglądali na rozczarowanych!
Kiedy w stronę funkcjonariuszy policji poleciały petardy, organizatorzy katonarodowego marszu udawali, że nie wiedzą, o co chodzi. To nie my!- krzyczeli przez megafony. To prowokatorzy!- krzyczeli do policjantów, którzy zwarli szyki, szykując się do sprawienia łomotu napastnikom. Może zdenerwowani byli, ci zasmarkani "wyzwoliciele" kraju, że opóźnił się ich wymarsz spod Pl. Defilad? Może nie mogli znieść, że stacjonują tuż przy Pałacu Kultury i Nauki, który nadal stoi i ma się świetnie? Kto to wie... Rozbawił mnie katooszołom, poseł Stanisław Pięta, łkający, że nie wie, o co chodzi, dlaczego marsz stoi w miejscu, na Rondzie Dmowskiego, ukochanego wodza endecji. Yarosław, ratuj, Polskę zbaw! Pięta szybciutko znalazł odpowiedź: to prowokatorzy z Policji! Wtórują mu wszyscy ci, którzy spędzili popułudnie pod pierzynką, u mamusi, trzęsąc się ze strachu, za to wiedzący wszystko, jak to było, dlaczego ok. 16-ej katonarodowy marsz zmuszony był słuchać ostrzeżeń policji.
Przyznam, że uśmiechnąłem się, kiedy jeden z organizatorów popiskiwał, by...policja korzystała z ich nagłośnienia, bo to policyjne jest słabe, w ogóle niesłyszalne. Ośmielam się nie potwierdzać, komunikaty policyjne słychać było doskonale! Petardy, race, kostki brukowe, przekleństwa miotane w stronę policji, "lewactwo:, czerwonych i cholera wie, w kogo jeszcze! Sfrustrowani, zlekceważeni ( premier Donald Tusk nieobecny w Warszawie), pozostawieni sami sobie ( PiS, poza paroma marginalnymi posłami, niemal w komplecie udało się na Wawel, lobbować w episkopacie i Stanisława Dziwisza) narodowcy doznali wielkiego szoku: zlekceważyła ich Antifa, która spokojnie przemaszerowała sobie ulicami stolicy, nawet nie zerknąwszy w stronę "prawdziwych Polaków"! Toż to skandal! Spisek, który wyjaśnić musi komisja Macierewicza! Chylę czoła przed antyfaszystami, którzy obstawieni szczelnie przez policję, pozostawili po sobie pozytywne wrażenie.
Głupio było wracać narodowcom do domów, szkoda kolejnej, zmarnowanej szansy na odzyskanie Polski, trzeba było rozkręcić zadymę. Winnych się znajdzie, to Palikot, który ośmielił się nazwać Dmowskiego faszystą i antysemitą, a Antifa i lewactwo rzucało petardami i kamieniami w policję! Ponoć to Antifa zaatakował "prawdziwych Polaków", ok. 16:30. Garstka przeciwko kilkusettysięcznemu tłumowi, bo na taką szacują katoprawicowi parlamentarzyści dzisiejszy spęd?
Czekam na kolejny marsz, w którym posłuszni swoim panom pójdą "odzyskać" Polskę. Jutro wielu tych "prawdziwych Polaków" zaciśnie zęby, by pokornie iść do pracy do "lewaka", "komucha" czy innego platformsersa.
Jeśli trafiłeś tutaj, przeczytałeś i się zgadzasz, kliknij proszę i wypromuj moją notkę
Awanturnicy, mieniący się patriotami, wyszydzili i wykpili inicjatywę prezydenta Polski, Bronisława Komorowskiego. "Razem dla Niepodległej", marsz zorganizowany przez prezydenta, w spokojnej, pokojowej atmosferze, po mszy, przespacerował ulicami Warszawy. Cieszył się sporym powodzeniem, wielu warszawiaków, rodzin z małymi dziećmi,wzięło w nim udział. Okazało się, że ten spokój bardzo kłuł w oczu narodowców, którzy mają wręcz za złe "lewactwu", że nie wszczynało burd. Zaiste, pokrętnymi torami biegną katonarodowe, zajęte trotylem myśli! Doszli do wniosku, że za spokojnie, za niemrawo jest w stolicy, w takim dniu! Zatem sami ruszyli do boju, odzyskiwać Polskę. Co ciekawe, gapie również byli srodze zawiedzeni; pomni wydarzeń z ub. roku spodziewali się solidnej napierdalanki! Wyglądali na rozczarowanych!
Kiedy w stronę funkcjonariuszy policji poleciały petardy, organizatorzy katonarodowego marszu udawali, że nie wiedzą, o co chodzi. To nie my!- krzyczeli przez megafony. To prowokatorzy!- krzyczeli do policjantów, którzy zwarli szyki, szykując się do sprawienia łomotu napastnikom. Może zdenerwowani byli, ci zasmarkani "wyzwoliciele" kraju, że opóźnił się ich wymarsz spod Pl. Defilad? Może nie mogli znieść, że stacjonują tuż przy Pałacu Kultury i Nauki, który nadal stoi i ma się świetnie? Kto to wie... Rozbawił mnie katooszołom, poseł Stanisław Pięta, łkający, że nie wie, o co chodzi, dlaczego marsz stoi w miejscu, na Rondzie Dmowskiego, ukochanego wodza endecji. Yarosław, ratuj, Polskę zbaw! Pięta szybciutko znalazł odpowiedź: to prowokatorzy z Policji! Wtórują mu wszyscy ci, którzy spędzili popułudnie pod pierzynką, u mamusi, trzęsąc się ze strachu, za to wiedzący wszystko, jak to było, dlaczego ok. 16-ej katonarodowy marsz zmuszony był słuchać ostrzeżeń policji.
Przyznam, że uśmiechnąłem się, kiedy jeden z organizatorów popiskiwał, by...policja korzystała z ich nagłośnienia, bo to policyjne jest słabe, w ogóle niesłyszalne. Ośmielam się nie potwierdzać, komunikaty policyjne słychać było doskonale! Petardy, race, kostki brukowe, przekleństwa miotane w stronę policji, "lewactwo:, czerwonych i cholera wie, w kogo jeszcze! Sfrustrowani, zlekceważeni ( premier Donald Tusk nieobecny w Warszawie), pozostawieni sami sobie ( PiS, poza paroma marginalnymi posłami, niemal w komplecie udało się na Wawel, lobbować w episkopacie i Stanisława Dziwisza) narodowcy doznali wielkiego szoku: zlekceważyła ich Antifa, która spokojnie przemaszerowała sobie ulicami stolicy, nawet nie zerknąwszy w stronę "prawdziwych Polaków"! Toż to skandal! Spisek, który wyjaśnić musi komisja Macierewicza! Chylę czoła przed antyfaszystami, którzy obstawieni szczelnie przez policję, pozostawili po sobie pozytywne wrażenie.
Głupio było wracać narodowcom do domów, szkoda kolejnej, zmarnowanej szansy na odzyskanie Polski, trzeba było rozkręcić zadymę. Winnych się znajdzie, to Palikot, który ośmielił się nazwać Dmowskiego faszystą i antysemitą, a Antifa i lewactwo rzucało petardami i kamieniami w policję! Ponoć to Antifa zaatakował "prawdziwych Polaków", ok. 16:30. Garstka przeciwko kilkusettysięcznemu tłumowi, bo na taką szacują katoprawicowi parlamentarzyści dzisiejszy spęd?
Czekam na kolejny marsz, w którym posłuszni swoim panom pójdą "odzyskać" Polskę. Jutro wielu tych "prawdziwych Polaków" zaciśnie zęby, by pokornie iść do pracy do "lewaka", "komucha" czy innego platformsersa.
Jeśli trafiłeś tutaj, przeczytałeś i się zgadzasz, kliknij proszę i wypromuj moją notkę
Tak patrząc na te zdjęcie, przydałby się teraz ten trotyl... tak kilkaset kilo na ich stałej trasie.
OdpowiedzUsuń