poniedziałek, 19 listopada 2012

Koniczynka na wietrze

Zmiana na stołku szefa PSL spowodowała histerię Bustera Keatona polityki polskiej, Waldemara Pawlaka. Były już szef ludowców, kompletnie zaskoczony porażką w starciu z Januszem Piechocińskim, nie może się pozbierać. Jeszcze dziś wykonuje nerwowe ruchy, mamrocząc, by Piechociński wziął się do roboty. Jak to? Przecież, panie Waldku, po takim znamienitym fachowcu, jakim pan jest, wszystko w PSL jest poukładane, piękne i wspaniałe, o jakiej zatem robocie mowa?

Waldemara Pawlaka nie trzeba przedstawiać, każdy interesujący się polityką wie, kto zacz. Wystarczy dodać, że w Sejmie zasiada od 1989 roku. Kawał czasu, który spowodował u Waldemara oderwanie od rzeczywistości. On nadal twierdzi, że fotel prezesa PSL po prostu mu się należał, jak psu micha! Niezdolny do refleksji nad swoją porażką będzie czynił wszystko, by jak najszybciej utrącić Piechocińskiego ze stołka. Może zostać tylko jeden. Waldemar oczywiście. Mimo kiepskiego wyniku wyborczego w ostatnich wyborach parlamentarnych Pawlak mógł być spokojny o swoją przyszłość, premier Donald Tusk nie widział potrzeby zmiany koalicjanta. Jakże okrutny jest świat polityki: Pawlak pozostał szefem partii mimo kiepskiego wyniku, a jaki los spotkał Grzegorza Napieralskiego, którego SLD miało wynik lepszy od PSL?

Panie Waldku, pan się nie boi! To nie przesilenie rządowe! Tymczasem można odnieść wrażenie, że po zdetronizowaniu Pawlaka świat się zawalił! Przecież nic takiego nie nastąpiło, zastąpiono sejmowego dinozaura nieco młodszym, z mniejszym politycznym doświadczeniem. Gdyby staż w polityce i Sejmie decydował o popularności partii i wynikach wyborczych, to co innego. Przykład sukcesu wyborczego RP pokazał, ile zależy od przypadku. Niekoniecznie najlepszym szefem partii jest poseł z najdłuższym sejmowym stażem, wicepremierem może być ktoś z drugiego rzędu. Waldemar Pawlak jaki był, widział każdy. Jego PSL zachowywało się jak trzcina na wietrze, nasłuchująca, z której strony wieje. Koalicja z PO? Żaden problem! Pawlak, by zapewnić swoim dobrze płatne, rządowe posady, gotów byłby na koalicję z każdym. Dla dobra ojczyzny, oczywiście… Może w skrytości ducha cieszy się chłop, że kto inny będzie się martwił partią, mającą kłopoty finansowe?

Waldemarowi Pawlakowi potrzeba nieco czasu, by ochłonąć. 33 dni chyba wystarczy...  Na mniej zmartwionego polityk wyglądał w 1995 roku, kiedy jego rząd został odwołany w wyniku votum nieufności, nie martwił się przy okazji afery Buchacza. Niestety, nie produkuje się już na Żeraniu Poloneza, a szkoda, z miłą chęcią zobaczyłbym Pierwszego Strażaka RP odjeżdżającego polskim autem w stronę zachodzącego słońca. A tak przyjdzie widywać, od czasu do czasu, pana –jeszcze!- wicepremiera podróżującego pociągiem do Warszawy.

 Donald Tusk chyba w najpiękniejszych snach nie marzył o takim koalicjancie, jakim jest PSL. Partia ze słabym wynikiem wyborczym, osłabiona po odwołaniu ministra Sawickiego, z liderami pozbawionymi charyzmy, bezkonfliktowych, zainteresowanych wyłącznie posadami w ministerstwach, agendach, urzędach centralnych i spółkach Skarbu Państwa, najchętniej podległych ministrowi z nadania Ludowców. Klerykałowie do szpiku kości, choć przez lata kierowani przez polityka, żyjącego w wolnym związku, nie wyglądają na specjalnie zmartwionych złożeniem dymisji przez Pawlaka. Nie on, to ktoś inny obejmie funkcję wicepremiera. Nie ma mowy o zerwaniu koalicji, zapomnieć można także o przedterminowych wyborach. Zieloni potrafią liczyć i wiedzą, że lepiej zachować status quo, i trwać, trwać, trwać przy Tusku, póki ten łaskawie się godzi na ich obecność w rządzie. Po kim dziś jest Waldemar Pawlak? Zwykłym posłem, parlamentarzystą, jakich wielu! Oczywiście nie jest rolą ani obowiązkiem Janusz Piechocińskiego nakazywanie czegokolwiek niedawnemu szefowi. Nie Pawlak, to Żelichowski. Nie Żelichowski, to ktoś inny. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś zaproponował, by Pawlaka w rządzie zastąpił Roman Jagieliński…

Mam nadzieję, że nie zobaczę nigdy zasmuconego, płacącego Waldemara Pawlaka. Sugerowałbym, by dla świętego spokoju Zarząd Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych (ZG OSP) nie wybierał po raz szósty z rzędu Pawlaka na szefa strażaków. Czas, by powierzyć ludowej znakomitości tą funkcję dożywotnio.

 Jeśli trafiłeś tu, przeczytałeś i się zgadzasz, kliknij i wypromuj. Dzięki!

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz