piątek, 19 października 2012

W polityce po staremu, pierdolnik made in Poland

Od kilkunastu godzin trwa histeria w katoprawicowych mediach, nie widać końca tych lamentów, jakby koniec świata się zbliżał. Co też takiego się stało, co tak ubodło radiomaryjne towarzystwo, czyżby wdzięki swe na rozkładówce „Playboya” zaprezentowała miss Sejmu, Anna Sobecka? Jarosław K. zaprezentował swego życiowego partnera? A może… Juliusz Paetz związał się z Paris Hilton? Nic takiego, oburzenie klerykałów spowodowały zdjęcia, opublikowane w sieci www przez rosyjskiego blogera, na których można zobaczyć m.in. zabłocone, zmasakrowane ciała ofiar katastrofy smoleńskiej, ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas sekcji oraz już w trumnie i inne, które do przyjemnych nie należą. Śledzę komentarze braci blogerskiej, znajomych na portalach społecznościowych i dziennikarzy i jestem zniesmaczony: fotki można było znaleźć w necie już we wrześniu, a może nawet i wcześniej, dociekliwi znajdą wszystko. Od wczoraj trwa nachalna kampania reklamowa, istny głuchy telefon, czy też podaj dalej. Zajrzyj tu i tu i obejrzyj sobie. Nakarm duszę, syć oczy widokiem makabry! Gdzieście wszyscy byli, kiedy te zdjęcia zaczęły pojawiać się na obcojęzycznych portalach?

Zastanawiają mnie komentarze latającego cyrku Antoniego Macierewicza, jego „komisji”, nadzwyczajnych marionetek Jarosława Kaczyńskiego. Ich oburza jedno; że ujawniono zdjęcia zwłok Lecha Kaczyńskiego, wszystkie inne ich nie martwią. Oczywiście, winnego już znaleziono, to Donald Tusk do spółki z Jerzym Millerem. Zapewne po zamachu zorganizowanym z Tuskiem i Komorowskim panowie obfotografowali miejsce katastrofy, ciała i co tam jeszcze! To rzuca inne światło na głośną jeszcze nie tak dawno sprawę zwolnienia fotografa, zatrudnionego w kancelarii premiera. Za dużo wiedział (widział?), może to on pstrykał wszystkie te zdjęcia w Smoleńsku? Tym tropem winna podążać komisja Macierewicza! Mnie już nawet nie zastanawia, dlaczego Antoś tak szybko zwiewał 10 kwietnia 2010 ze Smoleńska. Mówi się dziś, że zdjęcia, odkryte w sieci dopiero we wrześniu, znane były Macierewiczowi nie tak od niedawna…

Przed laty, kiedy zginął Waldemar Milewicz, prasa, tzw. tabloidowa (czytaj: ogłupiacz plebsu), nie miała oporów, by zmieścić na pierwszej stronie zdjęcie zastrzelonego reportera. Panowie redaktorzy to swoiści cenzorzy, sami ustalają, co pokazać plebsowi, a co nie. Pielęgniarki fotografujące się z noworodkiem wsuwanym do kieszeni szpitalnego fartucha, zdjęcia aportowanych płodów, fotografie zwłok były i są w takiej prasie na porządku dziennym . Dziś krzyczą wszyscy oni nad zdjęciami zrobionymi w Smoleńsku. Jak to, zapomnieliście już co wołał wasz ojciec przewodni, spadkobierca spuścizny JP2, Tadeusz Rydzyk? Obudź się Polsko, dość zakłamania w mediach, żądamy wolnych mediów, bez cenzury! Zatem cenzurować jednak chcecie? Małgorzata Wassermann pokazała, jak wygląda ból po stracie ojca: pognała w te pędy przed komputer, by podziwiać smoleńskie fotki! Rozczarowana jednak, bo nie dostrzegła na nim taty! Mentalność osób, które zachwycone są obwożeniem po kraju „relikwii” świętych, które są niczym innym, jak rozkawałkowanymi częściami ciała zmarłych. Szkoda, że tego tematu nie poruszała Małgorzata Daniszewska w swoim, zamkniętym przed laty, miesięczniku „Zły”.

Na szczęście dożyję czasów, kiedy smoleński pierdolec made In PiS będzie pokazywany już tylko w kabaretach. Yaro, Antoś, Adam. A propos: rzecznik PiS nie powiedział słowa na temat opublikowanych zdjęć. Może zajęty szorowaniem gabinetu szefa na Nowogrodzkiej, warowaniem przed drzwiami willi na Żoliborzu, lub zamiataniem plebanii w Koninie? W sumie to i dobrze, że pucołowaty przydupas pana prezesa oszczędza Polakom swoich idiotycznych uwag, bredni i głupot wypowiadanym władczym tonem, choć piskliwym głosikiem. Będzie miał okazję wykazać się w niedzielę, u Moniki Olejnik. Jeśli prezes łaskawie pozwoli…

 

1 komentarz: