środa, 10 października 2012

Katolicka sejmowa komisja etyki

Dożyłem czasów, w których polscy parlamentarzyści postawili się księdzu! Nie, to nie żart, jednak by zmniejszyć zdumienie czytelników dodam, że rzecz dotyczy księdza byłego. Roman Kotliński, bo o nim mowa, poseł Ruchu Palikota, redaktor naczelny tygodnika „Fakty i Mity”, nie znalazł uznania w oczach klerykałów z sejmowej komisji etyki. Komisji, którą od dość dawna nazywam sejmową komisją religii. Nie tylko z tego powodu, że z jej szeregów klerykalna sitwa usunęła posła RP, Armanda Ryfińskiego. Za co? Za słowa prawdy, kiedy to poddał ostrej, słusznej krytyce Kościół katolicki In jego hierarchów. Komisję niemile zaskoczyła też wypowiedź Janusza Palikota, kiedy oznajmił, że Józef Michalik jest takim samym chamem jak Tadeusz Rydzyk.

Roman Kotliński (w ocenie różnych tępogłowych nadal jest księdzem katolickim, buuuhaha!) miał w komisji zastąpić posła Ryfińskiego. Tego nie mogli zdzierżyć klerykałowie! Ubawiłem się setnie, kiedy usłyszałem popiskiwanie, mętne tłumaczenie posłów, odrzucających kandydaturę Kotlińskiego. „Kotliński nie lubi Kościoła, wiele razy naśmiewał się z katolików z sejmowej mównicy. Poza tym jest nietolerancyjny wobec chrześcijan, jest nieobiektywny i często prowokuje” - uważa członek komisji Kazimierz Ziobro. Małgorzata Kidawa-Błońska: „Poseł tak się nie powinien zachowywać. Nie może być tak, że poseł, który sam nie przestrzega regulaminu Sejmu, ma potem oceniać, czy inni tego regulaminu przestrzegają”.

Troje z pięciu członków Komisji Etyki miało zastrzeżenia do kandydatury Kotlińskiego: Kazimierz Ziobro z Solidarnej Polski, Elżbieta Witek z PiS i Małgorzata Kidawa-Błońska z PO. Czterech z sześciu członków Prezydium Sejmu poparło to zastrzeżenie: Ewa Kopacz, wicemarszałek Cezary Grabarczyk (oboje z PO) oraz Marek Kuchciński z PiS i Eugeniusz Grzeszczuk z PSL. Nie wiem, kto z tego grona konsultował się z biskupem, bądź proboszczem, by poznać zdanie sukienkowego o Kotlińskim. Kto wie, może wszyscy?

Polska jest rzekomo demokratycznym państwem prawa, krajem neutralnym światopoglądowo. I tu jest pies pogrzebany! Neutralność światopoglądowa? A cóż to, u licha, w polskich realiach znaczy? Czy neutralność polegać ma na tym, że poseł nie ma prawa powiedzieć i napisać słowa prawdy o Kościele katolickim, pedofilii wśród kleru, draństwach Komisji Majątkowej, obłudzie, zakłamaniu i podwójnym życiu księży? Czy neutralnością jest zwracanie się do byle pajaca w sutannie i filetowym birecie, per ekscelencjo?

Roman Kotliński jest solą w oku klerykałów i biskupów. Jego tygodnik, choć nie zarabia na reklamach, od lat trzyma się na rynku prasowym, ma stałe grono czytelników, pisze o sprawach, o których „niezależni” dziennikarze boją się pomyśleć. Posłowie kolejny już raz dali świadectwo, czyich interesów pilnują i czym jest dla nich wolność sumienia, oraz obcy światopogląd. Kotliński naśmiewał się z katolików z mównicy sejmowej, jest nietolerancyjny wobec chrześcijan i jest nieobiektywny? Pośle Ziobro, proszę udać się od czasu do czasu do specjalisty… od języka polskiego, by nabyć umiejętności ważenia słów osób, które nie są dewotami. Ja niczego złego w zachowaniu Romana Kotlińskiego nie dostrzegłem, nie ujrzałem, nie przeczytałem. W swoich cotygodniowych felietonach Kotliński nawet w jednym zdaniu nie napisał, że katolik to idiota, głupek, czy ktoś gorszego gatunku. Co innego ujawnianie kościelne afery. I to pana posła Ziobrę bardzo boli! Po co o tym pisać, po co to ujawniać, czyż nie było dobrze bez tych cholernych „Faktów i Mitów”, bezsilnie zgrzyta zębami Ziobro! Kidawa- Błońska, strojąca się szatki obyczajowej liberałki, jest gorsza nawet od Jarosława Gowina. Ten, choć konserwatysta, nie udaje, że jest inny, jest przewidywalny. A dewotka Kidawa… Szkoda gadać! Regulamin Sejmu został złamany przez posła Kotlińskiego, bo ten bez obaw wali prawda po oczach? No tak, polski Sejm nie jest przecież od ujawniania prawdy, lecz od opowiadania klerykalnych bajek!

 Konstytucja RP stanowi, iż każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. Tylko skąd mają to wiedzieć zasiadający w sejmowej komisji religii, skoro kierują się prawem kanonicznym? Mnie, antyklerykała, bawi zachowanie klerykalnej gawiedzi. Roman Kotliński, którego przed paroma laty miałem okazję poznać, z pewnością nie będzie rwał włosów z głowy, kiedy klerykałowie upierać się będą, by nie zaszczycił swoją osobą szeregów komisji. Po co zresztą ten zbędny twór, skoro etyka ma być, jak najbardziej, tyle że katolicka!

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz