niedziela, 21 października 2012

Biskup ateista klawe ma życie

„Kościół broni godności i prawa do życia każdego człowieka, w tym wszystkich osób niepełnosprawnych, a także nienarodzonych dotkniętych wadami genetycznymi. Osoby te są cenne dla dobra każdego społeczeństwa, stąd ważne jest tworzenie dla nich oraz dla ich rodziców jak najbardziej przyjaznego klimatu społecznego. Dzieci ze schorzeniami genetycznymi mają prawo do tego, by - tak jak wszyscy inni ludzie - urodzić się i żyć wśród nas, by kochać i być kochanymi. Kościół nie stanowi prawa w Polsce, ale domaga się pełnego poszanowania wolności sumienia parlamentarzystów w głosowaniach”.

Żarty na stronę, zatem spoważnijmy trochę, aczkolwiek trudno o powagę, kiedy garść propagandowych bredni przedstawiają społeczeństwu panowie chodzący w czarnych sukienkach, których widok wzbudza śmiech. Kościelni hierarchowie narzekają na brak zajęć, mnóstwo wolnego czasu popycha ich do zajmowania się polityką, głoszenia swoich „prawd” urbi et orbi. Coraz mniej ludu katolickiego ich rozumie, jeszcze mniej słucha, na placu boju pozostali biskupi sojusznicy pokroju Terlikowskiego, Pospieszalskiego, posłów SP i PiS. Biskup, czyli nieomylny, genialny w swoim mniemaniu polityk. Mający ten komfort, że nie startuje w wyborach samorządowych, parlamentarnych czy jakichkolwiek innych, a który wypowiada się w każdej sprawie, małpując zawodowych polityków, bądź wpływa na ich decyzje.

Od kiedy Kościół broni godności i prawa do życia każdego człowieka, od czasów zakończenia działalności tzw. świętej inkwizycji? Wystarczy przyjrzeć się, jak Kościół traktuje kobiety w swoich szeregach: aż roi się tam od kobiet biskupów! Nie słyszałem, by Kościół finansował zabiegi „nienarodzonych”. Operacje płodów w łonie matki są niezwykle kosztowne, ale kogo to w episkopacie obchodzi, ich martwi obrona „życia poczętego”, pochodzącego nawet z gwałtu. O przyjaznym klimacie społecznym tworzonym przez Kościół przekonuję się co jakiś czas. Niedawny marsz „Obudź się Polsko!”, za pasem marsze katoprawicy w związku z 11 listopada… tak, to niezwykle sprzyjające klimaty społeczne, pomocne do wychowania w miłości! Organizowane, lub popierane przez kler katolicki.

Przyznam, że coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jajcarze- ateiści, za jakich uznaję gro biskupów katolickich, mają niezły ubaw, wydając na światło dzienne swoje dokumenty, w które politycy prawicy są wpatrzeni, niczym w „prawdy objawione”. Posłuszna katoprawica spełnia biskupie zachcianki, premier, co to przed nimi nie klęka (trudno klęczeć, kiedy leży się krzyżem), wespół ze swoimi ministrantami Gowinem i Bonim dba, by biskupom nie spadł włos z głowy, a Polacy ponosili koszty funkcjonowania Funduszu Kościelnego i całego polskiego Kościoła. Bożek ich, kasa, kasa i jeszcze raz kasa, plus wpływy, to wszystko, o co biskupom chodzi. Oraz u wciskanie Polakom kłamstw, w tworzeniu jakich biskupi są mistrzami.

Kościół nie stanowi prawa w Polsce, ale domaga się pełnego poszanowania wolności sumienia parlamentarzystów w głosowaniach; cóż to oznacza? Ano tylko tyle- i aż tyle!- by parlamentarzyści głosowali zgodnie z wolą i życzeniem biskupów. Klerykalni posłowie prześcigają się w głoszeniu bredni, uznając je niemal za dogmaty. Jak posłanka SP, niejaka Wróbel, która dowodzi, że zabieg In vitro prowadzi do unicestwienia wielu istnień ludzkich… Dziwnym trafem, takim posłom zaczynają wtórować politycy tzw. lewicy, cokolwiek by ona znaczyła. Włodzimierz Cimoszewicz jak lew zamierza bronić Funduszu Kościelnego, naiwnie twierdząc, że ze środków przeznaczanych via Fundusz przez państwo finansowane są m.in. składki na świadczenia emerytalne. Cimoszka za dużo przebywa w puszczy, w której rano kawka, a wieczorem żubr, inaczej wiedziałby, że wiele jest grup społecznych, które mogą pomarzyć o dotowaniu ich przez państwo, a które to nie mają komfortu jak kler, który czerpie zyski wynajmując świeckim nieruchomości, oddając im w dzierżawę ziemie, „kupując” nieruchomości z 99% bonifikatą (nierzadko sprzedając ją natychmiast, ale już po cenie rynkowej), czy też bawi się w deweloperkę. Zyski z tych biznesów nie trafiają do kasy państwowej, o nie! Proponuję Cimoszewiczowi, by poświęcił miesiąc na przyjrzenie się biznesom kościelnym, skoro tak mu na sercu leży dobro kleru!

Sprzeciw wobec przyjęcia przez Radę Miasta Częstochowy uchwały dopuszczającej dofinansowanie zabiegów in vitro z budżetu miasta wyraził abp Wacław Depo. Co oznajmił owieczkom radiomaryjny biskup? Ano garść humoru, pomieszanego na poły z niewiedzą i pobożnymi życzeniami klechy: „Jesteśmy świadkami swoistego „bezbożnego tsunami", które odrzuca Boga i Jego prawa. Trzeba być czujnym i czuwającym, by kłamstwo i zło nie stało się jedną z zasad zbiorowego zakłamania. Miejcie się na baczności, kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Chciałbym to mocno podkreślić, że życie społeczno – polityczne, gospodarcze i religijne ma swoją logikę wewnętrzną, ale przy założeniu mądrości i prawości sumień ludzi oraz systemu. W oparciu o rozum, naukę i wiarę oraz w oparciu o moralność możemy w dużym stopniu niwelować zło. Jeśli bowiem odrzuci się prawo naturalne połączone z prawem Bożym, a przyjmie tylko prawo stanowione przez państwo większością głosów parlamentarnych czy samorządowych, to za legalne trzeba by uznać zarówno holokaust na narodzie żydowskim, Katyń na polskich żołnierzach, czy morzenie głodem Ukraińców. A proces norymberski za nielegalny i anachronizm, bo odniósł się do prawa naturalnego i prawa Dekalogu”.

Mówiąc niedyplomatycznie: goń się, świecka władzo, bo mi się nie podobasz! Byłoby pięknie, gdyby jaśnie hrabia w sukience odmówił przyjmowania zaproszeń na polityczne rauty, odmawiał przyjmowania dotacji na Kościół, oraz finansowania swoich składek emerytalnych przez tak bezbożne państwo, w którym dzieją się takie herezje! I to gdzie, w Częstochowie! Depo biadolił również, że Rada Miasta Częstochowy nie wzięła pod uwagę rocznicy śmieci ks. Jerzego Popiełuszki, usiłuje pouczać samorządowców, że mogli w innym terminie zając się sprawą In vitro. I tu jest pies pogrzebany: gdzież tu miejsce dla poszanowania wolności sumienia w głosowaniu, nie parlamentarzystów co prawda, lecz samorządowców? Gdzie tu dobra wola kleru, który za nic ma inne przekonania, inny niż ich światopogląd, nie akceptuje inności i odmiennego zdania? Dlaczego ateista, antyklerykał, i ktoś, kto nie uważa się za katolika, ma przestrzegać katolickiego kalendarza? Bo tak uważa facet w czarnej sukience? Wystarczy przypomnieć sobie histerię, jaka towarzyszyła akcji bilboardów ateistycznych. Histeria i nienawiść katoparwicy, to dopiero było poszanowanie prawa innych, niewierzących!

Po wyborach parlamentarnych, w wyniku których do Sejmu dostał się Ruch Palikota, pewien pan w sukience oznajmił, że "pseudokatolicy, którzy głosowali na Ruch Palikota to wrzody na zdrowym ciele parafii, a wrzody, żeby uzdrowić ciało, trzeba usunąć!" Gdybym liczył się ze daniem takich idiotów, gdybym należał do tej parafii, powiedziałbym do tępogłowego, by pocałował się w… (wpisać dowolne).

3 komentarze:

  1. Uważam, że to nie z nadmiaru wolnego czasu księża pchają się do polityki, ale z chęci zysku:) - bo to im się opłaca.
    Uważam też, że parytet oraz to, żeby w sejmie zasiadły kobiety poniżej 40 roku życia rzuciłby zupełnie inne światło i na ustawę aborcyjną i na in vitro. Ci, którzy o tym decydują póki co są jak księża - decydują, ale nie ponoszą konsekwencji.
    Po trzecie (ostatni akapit) - ciekawe. Ja właśnie jestem wierząca i do Palikota próbuję się zapisać. Słowa tego księdza interpretuję następująco: TO KOŚCIÓŁ jest tym wrzodem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy taki jeden z drugim durny biskup nie rozumie, że to ich szef Bóg natchnął uczonych którzy opracowali metodę in vitro ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdaniem geniusza filozofii Fryderyka Nietzsche dzielą się oni na dwie grupy.I naszym zadaniem jest czujność, by wiedzieć, czy przynależą do pierwszej (głupcy), czy drugiej (hipokryci), bo jednak jest między tymi grupami spora różnica.

    OdpowiedzUsuń