czwartek, 4 października 2012

Zielona, warszawska wyspa

Cieszcie się, warszawiacy, szykują się podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej! Jak to dobrze, ze człowiek ma do pracy dwie minuty spacerkiem, przechodzi przez ulicę i jest na miejscu, bez straty czasu i pieniędzy!

Trochę historii, proszę nie zasnąć, bo uderzenie głową w klawiaturę lub monitor podobno nie jest przyjemne:

01.03.1989 - Wprowadzono 100% podwyżkę cen biletów. Za tramwaj, trolejbus i autobus opłata wyniosła 30 zł., bilet ulgowy - 15 zł.

01.01.1996 - Podwyżka cen za przejazdy wszystkimi środkami komunikacji miejskiej. Bilety zdrożały z 0,80 zł do 1,00 zł. Metro zostało wydzielone i przestał przysługiwać darmowy przejazd tranzytowy.

01.02.1997 - Podniesienie opłat za przejazdy tramwajami i autobusami z 1,20 na 1,40. Likwidacja ulg dla studentów zaocznych, zmiana terminu "bilet całodobowy" co w praktyce oznaczało zmianę czasu używania biletu. Do 1 lutego bilet miał ważność od godziny wypisanej przez następne 24 h. W wersji nowej tylko do godziny 24.00 w którym to dniu został wydany. Po paru dniach przywrócono ulgi dla studentów zaocznych.

01.10.2001 – Wprowadzenie nowego systemu pobierania opłat opartego na karcie elektronicznej (Warszawska Karta Miejska) i bilecie z paskiem magnetycznym. We wszystkich pojazdach zainstalowano nowe elektroniczne kasowniki, a na stacjach metra bramki wejściowe. Nowy system pozwolił wprowadzić aż 45 rodzajów biletów nowej generacji. Bilet kartonikowy z paskiem magnetycznym zastąpił po 38 latach miękki samoobsługowy bilet papierowy dostosowany do kasowników. Cena biletu pozostała bez zmian, można je było kasować w wypieranych stopniowo kasownikach dziurkaczach i nowych elektronicznych. Na bilecie nad paskiem pojawiał się nadruk.

11/05/2002 18:07 170 2 4751. Data – godzina – linia – brygada – numer taborowy. W przypadku metra litera M1. Wprowadzoną nową ulgę 48% dla uczniów szkół podstawowych, dla studentów 50% pozostawiono. Zabieg ten miał pozwolić miastu ubiegać się o odzyskanie około 50 mln złotych rocznie od rządu za ulgowe bilety dla studentów, co jednak okazało się w praktyce niewykonalne. Nowością było wprowadzenie biletu międzyszczytowego w dni powszednie w godzinach 9-14. Normalny – 2.00, 48% - 1,05 zł, 50% - 1zł. Pojawiły się też bilety 60, 90 i 120 minutowe. Bilety drukowano w Hiszpanii.

2002 - Pierwsze przymiarki do wspólnego biletu na komunikację miejską i kolej. Wprowadzono honorowanie biletów 30- i 90-dniowych na wszystkich liniach kolejowych w granicach strefy miejskiej i podmiejskiej.

01.05.2003 - W wyniku braku porozumienia finansowego między miastem a PKP zlikwidowano możliwość podróżowania pociągami na podstawie warszawskiej karty miejskiej. 30.06.2003 – Wycofanie ze sprzedaży biletów papierowych z paskiem magnetycznym 30-i 90-cio dniowych. W sprzedaży pozostaną pozostałe bilety tygodniowe, 3-dniowe dobowe, abonamentowe, minutowe oraz jednodniowe normalne i ulgowe. 2006 - Wprowadzenie możliwości kodowania biletów okresowych na Elektronicznych Legitymacjach Studenckich wdrożonych w większości warszawskich uczelni. Stopniowe przywracanie wspólnego biletu ZTM i Kolei Mazowieckich.

06.2008 - Zmiana taryfy. Likwidacja oddzielnej ulgi 48% powodującej szereg problemów, a nie dostarczającej miastu oczekiwanych korzyści, likwidacja dopłat do sprzedaży biletów przez prowadzących pojazd.

01.01.2009 - Rozszerzenie ważności wspólnego biletu ZTM-KM-WKD na wszystkie podwarszawskie gminy obsługiwane przez ZTM 01.01.2010 - Wprowadzenie obowiązku personalizacji warszawskiej karty miejskiej. Każdy pasażer posiadający bilet imienny musi posiadać kartę z wydrukowanym imieniem i nazwiskiem oraz zdjęciem. Wcześniej wystarczyło wpisać na karcie imię, nazwisko i numer dokumentu i okazywać ją przy kontroli razem z dokumentem. Powodowało to jednak szereg niejasności i wiele prób nadużyć. Podwyżki, podwyżki, podwyżki... Ostatnia miała miejsce w sierpniu tego roku. Teraz za bilet jednorazowy warszawiacy płacą 3,60 zł. Dobowy, upoważniający do podróżowania w pierwszej strefie, kosztuje 12 zł. Bilet miesięczny zdrożał z 78 zł do 90 zł. Za naładowanie karty miejskiej na trzy miesiące warszawiak płaci 220 zł.

Ale, jakby tego było mało, ju planowane są podwyżki! Najbliższa od nowego roku. Bilet jednorazowy za 4,40 złotych, bilet miesięczny za 100 złotych - tak będą kształtować się ceny biletów w Warszawie po 1 stycznia 2013 roku. Zarząd Transportu Miejskiego przygotowuje już kampanię informacyjną dotyczącą podwyżki. Obecnie bilet jednorazowy kosztuje w Warszawie 3,60 złotych a miesięczny - 90 złotych. Miasto tłumaczy kolejną w ciągu dwóch ostatnich lat podwyżkę cen biletów tym, że musi znaleźć środki na liczne inwestycje poprawiające jakość komunikacji miejskiej (w tym kontekście wymienia m.in. nowe tramwaje i autobusy, uruchamianie nowych połączeń i budowę II linii metra).

W sumie w ciągu roku Warszawa wyda na komunikację miejską 2,31 mld złotych - obecnie tylko 32 proc. kosztów działania komunikacji jest finansowanych z wpływów z biletów.Miasto dokłada znaczne kwoty do kosztów komunikacji publicznej – do każdego jednorazowego biletu za 2,80 z kasy miasta płynie kolejne 5,20 zł. Warszawa jest jednym z miast o najniższym stopniu pokrycia wydatków komunikacyjnych wpływami z biletów, co bez zmiany taryfy mogłoby hamować dalszy rozwój stołecznego transportu publicznego. Co więcej, proporcja ta stale maleje (w roku 2003 było to 47 proc. a w roku 2010 tylko 34,05 proc.). Dzięki zmianie taryfy wskaźnik ten zwiększy się do niemal 43 proc. Stałe ceny biletów powodują, że z roku na rok wpływami z ich sprzedaży można pokryć coraz mniejszą część kosztów funkcjonowania warszawskiej komunikacji.

Włodarze miasta tłumaczą, że pokrycie wydatków wpływami ze sprzedaży biletów wynoszą: 2008 r. - 38,40 proc. 2009 r. - 36,95 proc. 2010 r. - 34,05 proc. Rozwijająca się sieć komunikacyjna w aglomeracji warszawskiej oraz ambitny program inwestycyjny sprawiają, że koszty funkcjonowania komunikacji z roku na rok są coraz wyższe. Nakłady na funkcjonowanie komunikacji w kolejnych latach wynosiły: 2008 r. - 1,4 mld zł 2009 r. - 1,55 mld zł 2010 r. - 1,7 mld zł Od ostatniej zmiany cen biletów w 2008 r., zwiększyły się ceny podstawowych elementów kosztu usług transportowych: paliw i energii elektrycznej. W 2008 r. za jeden MWh kosztował 155,40 zł, w 2010 – o 40 zł więcej (195,32 zł). Średnia cena litra benzyny w 2008 r. to 4,32 zł. Obecnie litr tej samej benzyny kosztuje między 5,12 a 5,27 zł.


Zatem płać i płacz, mieszkańcu stolicy! P+R, park & ride, parkuj i jedź. Miasto zainwestowało w parkingi przy stacjach metra, na których mieszkańcy stolicy mieliby zostawiać swoje auta, przesiadać się do komunikacji miejskiej i jechać do pracy. Wszystko to, by odciążyć ulice coraz bardziej zakorkowanego miasta. Niestety, przy znacznych podwyżkach cen biletów, niekomfortowych warunkach jazdy i coraz mniejszym bezpieczeństwie w pojazdach komunikacji miejskiej (mimo prywatnej agencji ochrony patrolującej linie autobusowe, oraz Straży Ochrony Metra) mieszkańcy stolicy upierają się przy samochodach. Rowerowa stolica okazała się strzałem w dziesiątkę, ale to rozwiązanie sezonowe, na ciepłe pory miesiące. Radni opozycji krzyczeli przy okazji kolejnych podwyżek, najgłośniej ci z SLD, ale kiedy współrządzili Warszawą, nie zagrozili zerwaniem koalicji. O dziwo, po ostatnich wyborach samorządowych fundująca drożyznę mieszkańcom Platforma Obywatelska zwyciężyła w wyborach, po których nie potrzebowała już koalicjanta w postaci SLD. Skąd dobry wynik PO i reelekcja Hanny Gronkiewicz- Waltza, czy w nadchodzących wyborach może obawiać się ona o porażkę swej partii? Nic bardziej mylnego! Najbogatsi, oraz klasa średnia z komunikacji miejskiej nie korzystają. Wszyscy inni- i owszem. Ci biedniejsi są zmuszeni znosić dyktat cenowy, stąd coraz popularniejsza wśród warszawiaków jazda "na gapę". Im więcej gapowiczów, tym więcej firm parających się kontrolą biletów, a to kosztuje. Siła HGW i warszawskiej PO bierze się stąd, ze mnóstwo mieszkańców stolicy to ludność napływowa,  która nie ma prawa głosować w wyborach samorządowych w Warszawie, lecz w miejscu swego zameldowania. Póki nie ulegnie zmianie ordynacja wyborcza, nie ma co marzyć o zmianach w stołecznym ratuszu. A pani HGW, prezydent miasta stołecznego, trwoniąca wielkie sumy na firmy doradcze, kancelarie prawna, hojnie wynagradzająca burmistrzów dzielnic z PO i szefów spółek miejskich, nie uwzględnia w finansowej wyliczance, ile wydaje pieniędzy z budżetu na iluminację warszawskich kościołów, dlaczego koszt tej imprezy ponoszą warszawiacy, a nie episkopat, bądź radiomaryjna zbieranina, płącząca się w miesięcznicach pisowskich, na spędach rydzykowych i innych kościelnych zadymach? Koszta iluminacji to pilnie skrywana tajemnica przez HHW i jej urzędników. Jeśli więc, warszawiaku, podziwiał będziesz z okien coraz gorszej komunikacji pięknie oświetlone, warszawskie kościoły, to nie żałuj pieniędzy na coraz droższe bilety! W końcu to ty finansujesz energię elektryczną dla biednego Kościoła katolickiego.


 

0 komentarze:

Prześlij komentarz