poniedziałek, 14 listopada 2011

"Rzepa" ujawnia mity, faktów nie obala

Tak zwane opiniotwórcze dzienniki od lat uzurpują sobie prawo do oceniania i interpretowania faktów, tudzież manipulowania nimi. Czytelnik otrzymuje to co prasa uzna za stosowne, zdarza się że informacje rzeczywiście interesujące ukrywa się przed nim i ich nie publikuje, rozpisuje na strony o totalnych bzdurach, głupotach itp. Gołe poślady Dody, kto zaproponował taki a nie inny sposób promocji dla Nataszy Urbańskiej, relikwie ocaliły samolot itp., itd. Coraz częściej tzw. niezależni dziennikarze, dziwnym trafem sympatyzujący zazwyczaj z partią Jarosława Kaczyńskiego, pewne tematy określają zastępczymi. Czytelnik prasy w której „niezależni” piszą mogą być pewni że takie zastępcze kwestie dotyczą Kościoła katolickiego, biskupów, kleru i ich pomagierów wykorzystujących watykańską instytucję do swoich prywatnych, często ekonomicznych celów.

Przez lata tygodnik „Fakty i Mity” pomijany był milczeniem mediach i prasie jako tytuł niewygodny, redagowany jak nie przez służby specjalne to bliżej nieokreślone siły. Prócz antyklerykałów i ateistów pismo zdawało się nie mieć innych czytelników, tymczasem okazało się już nie raz i nie dwa że jest inaczej, że łódzki tygodnik jako lekturę obowiązkową traktuje znaczna część kleru co widać po ich pewnych nerwowych reakcjach na publikacje. Po wyborach parlamentarnych, dzięki sojuszowi z Januszem Palikotem i wejściem do sejmu redaktora Romana Kotlińskiego to się zmieniło .Nie brakuje czytelników również wśród dziennikarzy, oczywiście „niezależnych” którzy przez lata tworzyli skrzywiony obraz panującej w Polsce rzeczywistości , dbając o pogłębiający się klerykalizm, wmawiając że tak być musi, to ciężko wypracowany kompromis i nie ma co zmieniać. Taka na przykład „Rzeczpospolita” po mniej więcej 5-6 miesiącach po publikacji pewnych tematów w „Faktach i Mitach” podawała podobne w treści publikacje jako swoje własne, efekt śledztwa dziennikarskiego. Dziś trzęsący się o posady po kupnie gazety przez Grzegorza Hajdarowicza dziennikarze „niezależni” ogłosili swoim czytelnikom że Roman Kotliński, poseł z ramienia Ruchu Palikota, założyciel, wydawca i redaktor „Faktów i Mitów” zatrudnia i opłaca w swej gazecie Grzegorza Piotrowskiego, domniemanego zabójcę ks. Jerzego Popiełuszki. Domniemanego bo Piotrowski nie przyznał się do winy. Inna sprawa że nie wskazał prawdziwych sprawców mordu. „Rzepa” ujawnia niesłychane w swoim mniemaniu kulisy jakoby Piotrowski, b. SB-ek, publikował pod pseudonimami jako Anna Tarczyńska i Dominika Nagel. Powołują się przy tym „niezależni” dziennikarze na swych tajemniczych, anonimowych informatorów, rzekomo byłych pracowników redakcji. Oczywiście nie ujawniają ich personaliów co nie przeszkadza im jednocześnie żądać ujawnienia personaliów dziennikarzy piszących jako Nagel i Tarczyńska. I dlaczego to Piotrowski? Ciekaw jestem czy jednym z informatorów nie jest człowiek o nazwisku pewnego zwierzęcia… Zapomnieli wszak o jednym panowie z „Rzepy”: zarzucacie nieprawdę Romanowi Kotlińskiemu który zapewniał ze nie zatrudniał u siebie Piotrowskiego to ją udowodnijcie, to proste jak poglądy „patriotów” z 11 listopada. Żądanie udowodnienia swej niewinności to wypisz- wymaluj powrót do jakże pięknych dla „niezależnych” dziennikarzy czasów IV RP Kaczyńskiej! Koronnym dowodem „Rzepy” są wyliczenia ich fachowców nie do końca biegłych w mowie i piśmie, bezbłędnie operujących stoperem a ten pokazuje że nie jest możliwe by jedna osoba pisała tyle artykułów do jednego numeru bo to niemożliwe by tak szybko poruszała się po kraju. O czymś takim jak telefon i poczta elektroniczna „Rzepa” zdaje się nie wiedzieć… Jeśli Oksana Hałatyn- Burda potrzebowała ode mnie pewnych informacji w których posiadaniu byłem a ona chciała je uzyskać to nie musiała tłuc się do mnie przez pół Polski by ze mną porozmawiać, numer mojego telefonu przekazał jej za moją zgodą Adam Cioch z którym znam się od kilku lat. To wszystko. Godzina rozmowy, wszystko zostało powiedziane, wyjaśnione. Antyklerykalni czytelnicy „FiM” utrzymują z redakcją serdeczny kontakt, sami nadsyłają tematy, zdjęcia, materiały i swe opinie.

Ciekawi mnie natomiast jak się „Rzepa” wytłumaczy ze swoich „rewelacji” ujawnionych dopiero dziś? Dlaczego przez tyle lat milczeli tak wybitni fachowcy słowa pisanego i nie raził ich w oczy rzekomo zatrudniony Piotrowski? Bo w Sejmie nie było antyklerykałów i Romana Kotlińskiego? Bo zaczyna walić się ich wygodny do niedawna świat? Bo „Fakty i Mity” zrobiły mnóstwo by zaszczepić w Polakach hasło budowy świeckiej Polski? Dla „niezależnych” koniec klerykalnej Polski to ich koniec, w świeckim państwie nikomu nie będą potrzebni tacy pismacy, najmniej Kościołowi katolickiemu który będzie miał te same prawa i obowiązki co szary Kowalski i prowadzony przez niego biznes. „Nagle” powołują się „niezależni” na Andrzeja Rodana który przez pewien czas na łamach „FiM” publikował. Od kiedy to Andrew jest dla nich takim autorytetem? Ten sam Rodan nazywany zboczeńcem, erotomanem, narkomanem, którego przed laty książkę w programie na żywo, w publicznej TVP podarł i spalił Wojciech Mann? Rodan w swej autobiografii wyjaśniał że „FiM” zatrudniają 3-4 dziennikarzy którzy piszą pod pseudonimami. Bawiłem kilka razy na Zielonej w Łodzi i miałem okazję poznać osobiście m.in. Romana Kotlińskiego, Adasia Ciocha, Marka Kraka, Ariela Kowalczyka ( z Markiem Szenbornem niestety nie dane mi było się spotkać bo albo w terenie, albo na urlopie, albo w sądzie) czy śliczną Justynkę Cieślak. Prócz nich pracuje tam sporo innych dziennikarzy, wstęp do redakcji nie jest zabroniony.

„Rzepa” chełpi się że zdemaskowała Piotrowskiego dowodząc ze zajmuje się on tym co robił w SB czyli zwalczaniem Kościoła. Jako dowód przytaczają „niezależni” tytuły publikacji kolejny raz dowodząc że czytają „FiM” od deski do deski. Świetnie ze czytelnik „Rzepy” przeczytał kilka tytułów wyrwanych z „FiM”, takich jak : „Macharski cappo di tutti capi", „Kuria twoja mać", „Stan wysokiego Rydzyka", „Ksiądz żywemu nie przepuści", „Biskup w zalotach", przydałoby się również wydrukowanie treści tych artykułów. Drobiazg o którym „wybitni” z Rzepy zapomnieli… Przydałoby się też uprzytomnić czytelnikom, panowie „niezależni”, iż żadna z tych publikacji rzekomo zwalczających Kościół katolicki nie zaprowadziła Romana Kotlińskiego i jego gazety przed oblicze Temidy, taka mała ciekawostka. Żadna antyklerykalna, antykościelna publikacja nie popchnęła kleru i Kościoła do podjęcia kroków sądowych! Jak z tym panie Gmyz, zapomniał pan o tym, nie wie pan tego czy po raz kolejny usiłuje pan manipulować, kolejny raz nieudolnie? Jeśli „niezależny” łże jakoby zwalczaniem Kościoła ma być ujawnianie i opisywanie draństw, szwindli i machlojek ( jak Komisja Majątkowa), opisywanie romansideł i, przede wszystkim, ujawniane księży pedofilów i ich draństw popełnianych na dzieciach na którzy tak ponoć prawicy i Kościołowi zależy to ktoś to jest zasmarkanym, prawicowym obłudnikiem!

Nie zastanawia mnie pisanie artykułów w prasie pod pseudonimami. Nie jest tajemnicą że służby specjalne chętnie widziałyby w swoich szeregach dziennikarzy śledczych. Dziwnym trafem niektórzy z nich w tajemniczych okolicznościach rozstali się ze światem jak choćby Jarosław Ziętara… Piszącego pod pseudonimem trudniej namierzyć. Jest jeszcze inny, banalny powód: czytelnik przejadłby się 3-4 artykułami tego samego autora w egzemplarzu gazety. Nie oznacza to że nie ma chętnych do pisania w „FiM”, widać to choćby po listach od czytelników. Nie są tą tępi, ślepi i posłuszni Kotlińskiemu ludzie lecz krytyczni, myślący, dociekliwi i mający własne zdanie. Właśnie na czytelnikach „FiM” wyłoży się „Rzepa” i jej „niezależni” jak nic chcący przypodobać się nowemu właścicielowi; nie wiedzą chyba że znaczna większość kupujących gazetę Romana Kotlińskiego swoich antyklerykalnych postaw nie nabyła pod wpływem tygodnika, uczyniło to życie, ich doświadczenia z klerem i Kościołem więc powiedzieli im : dość! Oni antyklerykałami byli zanim „FiM” pojawiły się na rynku a ich redaktor nie myślał nawet o zrzuceniu sutanny! Są oczywiście i tacy, tych jest najmniej, którzy nabrali swoich poglądów pod wpływem publikacji, jest i nieco wątpiących czy aby na pewno „FiM” publikują prawdę. Jak wspomniałem jeśli padnie klerykalizm w Polsce to i szlag trafi „niezależnych” dziennikarzy pragnących zachować status quo. Będą robili wszystko by oczerniać, za wszelką cenę, nie wahając się posuwać do manipulacji i kłamstw ujawniać „afery” związane z „FiM”, żądać udowodnienia swej niewinności itp. Poszli w ślady „Gazety Wyborczej” która dała do zrozumienia że będzie tolerowała Ruch Palikota pod warunkiem że ten odetnie się od Romana Kotlińskiego i jego tygodnika i zmieni swój front z antyklerykalnego na nijaki. Bo się Adaś Michnik obrazi, kardynał Dziwisz się niepokoi i prymas Kowalczyk pogniewa. Płonne wasze nadzieje!



7 komentarzy:

  1. Sprawa Piotrowskiego to jako żywo dowód na to, że fakty medialne staję się faktami, nad prawdziwością których się nie dyskutuje, ale posługuje nimi jak cepami.
    W tej sytuacji media przestają pełnić swoja funkcje objaśniającą. Wystarczy przeczytać rubrykę "w kraju" i "Na świecie", strony gospodarcze i sportowe i wyrzucić gazetę do kosza.
    Albo w ogóle przestać kupować i poprzestać na lekturze tego, co na paskach w telewizji.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20110629%2FREG03%2F614684375

    OdpowiedzUsuń
  3. Bądźmy solidarni z Jonaszem: http://www.facebook.com/pages/Solidarni-z-Romanem-Kotli%C5%84skim/196563810423367

    OdpowiedzUsuń
  4. SOLIDARNI z Jonaszem w serwisie Blogger: http://uuniv.blogspot.com/2011/11/solidarni-z-romanem-kotlinskim.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Juz kiedys pisalem, ze Piotrowski zostal osądzony, odbył karę co do dnia, więc ileż, do cholery, można karać kogoś za to samo? Może więc pracować uczciwie nawet pisząc artykuły do gazety. Nikomu nic do tego! Prawicowcy mszczą sie na wszystkich, którzy w minionej "epoce" dokonali złych czynów na opozycjonistach. Dlatego tak zawzięcie zwalczają Piotrowskiego, generała Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych... To taka ich chrześcijańska milość bliźniego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kleru nie oceniają, szybciutko powołana komisja "Pamięć i troska" jeszcze szybciej zakończyła swą działalność

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie. Szwindle, przekręty, afery seksualne w kk są tak jakoś pomijane, przemilczane, skrywane...Ich nie można krytykować, bo od razu podnoszą larum, że są szykanowani, że walczy się z wiarą, religią...Teraz z krzyżem...itd., itp.

    OdpowiedzUsuń