Polska to ziemia obiecana dla biurokracji. W kraju aż roi się od koncesji, licencji, zezwoleń, pozwoleń, nakazów czy zakazów. Oczywiście wszystko pro publico bono… Wspólnego, waszego, naszego. Kłóci się to z fałszywym obrazem przedstawianym w mediach że Polska jest liberalnym krajem cieszącym się wolnością gospodarczą, swobodami obywatelskimi itp. Po co są te regulacje skoro rzekomo liberałowie z nas jak się patrzy? Chyba za nieboszczki komuny nie było takiego sterowania i grzebania w przepisach. Dziwnym trafem tzw. „niezależni” dziennikarze nie podejmują tego wątku. Bo i po co? A nuż wydawca, właściciel gazety się obrazi i co wtedy, kto zatrudni asa dziennikarskiego?
Dziennikarze w swojej pracy zawodowej kierują się ustawą której korzenie sięgają nieboszczki komuny. Prawo prasowe, bo o nim mowa, to ustawa z 1984 roku ( znowelizowane nieco, w dniu 14 października br. weszła w życie nowela ustawy ) . Na stronie ISAP zasięgnąć można podstawowej wiedzy o ustawie. Ciekaw jestem że nie przeszkadza to wszystkim tym „niezależnym” dziennikarzom pisać na podstawie aktu prawnego z czasów minionej, niesłusznej epoki? Aż tak wielki sentyment czują do minionych czasów których niby nienawidzą, a może wiedzą doskonale że nic lepszego w dzisiejszej Polsce nie powstanie co ułatwiłoby ich pracę?
Artykuł 1 tejże ustawy:
„Prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej”
Art. 2 : „Organy państwowe zgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej stwarzają prasie warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań, w tym również umożliwiające działalność redakcjom dzienników i czasopism zróżnicowanych pod względem programu, zakresu tematycznego i prezentowanych postaw”
Art. 6:
pkt 1: „ Prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk”.
pkt 4: „Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki”
Art. 10.
pkt 1: „ Zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu. Dziennikarz ma obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa”
Art. 12.
Dziennikarz jest obowiązany:
pkt 1 :”Zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło”
pkt 2: „Chronić dobra osobiste, a ponadto interesy działających w dobrej wierze informatorów i innych osób, które okazują mu zaufanie”.
Istnieje również Kodeks Etyki Dziennikarskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. SPD na stronie internetowej napisało:
"Przyjmując zasady Karty Etycznej Mediów i deklaracji Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy, uznaje, że:
- zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie rzetelnych i bezstronnych informacji oraz różnorodnych opinii, a także umożliwianie udziału w debacie publicznej
- wolności słowa i wypowiedzi musi towarzyszyć odpowiedzialność za publikacje w prasie, radiu, telewizji czy Internecie
- dobro czytelników, słuchaczy i widzów oraz dobro publiczne powinny mieć pierwszeństwo wobec interesów autora, redaktora, wydawcy lub nadawcy
-Informacje należy wyraźnie oddzielać od interpretacji i opinii
- Informacje powinny być zrównoważone i dokładne, tak by odbiorca mógł odróżnić fakty od przypuszczeń i plotek, oraz powinny być przedstawiane we właściwym kontekście i opierać się na wiarygodnych i możliwie wielostronnych źródłach
- opinie mogą być stronnicze, ale nie mogą zniekształcać faktów i być wynikiem zewnętrznych nacisków".
Jakże kłóci się to z rzeczywistością!
Kilka ostatnich dni i tygodni to darmowa reklama zapewniona łódzkiemu tygodnikowi „Fakty i Mity” przez środowiska, ludzi i dziennikarzy brzydzących się tytułem i pracującymi w nich ludźmi. Również czytelnikami co udowodnił Cezary Gmyz z „Rzepy” porównując ich z członkami sekty dowodząc że są wyznawcami redaktora Romana Kotlińskiego. Odnosząc się do wpisu redaktorzyny klęczącego przed klerem, łaszącego się do polityków katoprawicy ( choć jest wyznania luterańskiego) ciekawi mnie czy swe wnioski wyciągnął samodzielnie czy też ktoś zasugerował by umieścił czyjeś zdanie jako swoje własne? Chyba że uznał że „Solidarni 2010” których wielbi i w namiocie których bywał na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie to nie przypadek bez precedensu, że tak samo zachowują się czytelnicy „Faktów i Mitów”. Niech się cieszy redaktorzyna że nie ma do czynienia z rzeczywistymi sekciarzami których zdaje się widzieć na każdym kroku bo gdyby tak było to dawno już dostałby po buzi a „nieznani sprawcy” połamaliby mu gnaty. Tyle ze kierują się oni nie fanatyzmem lecz rozumem, co takim jak Gmyz do łepetyny nie trafia co nie dziwi skoro przebywa on wśród swoich „Solidarnych” i kieruje się ich postawami i zachowaniami. Typowe dla dziennikarzy w swoim mniemaniu genialnych, niezastąpionych, po prostu klękajcie narody! Klękania przed sobą, za klękanie przed klerem katolickim żądają pracujący w mediach którzy podpisali się pod listem w obronie swej kumpelki, Moniki Olejnik, która stała się rzekomo ofiarą ataku „Faktów i Mitów”. Konkretnie nieco jej życia i jej tatusia opisał Marek Szenborn. A pan Marek zna prawo prasowe od podszewki i nim się kieruje. Oburzeni dziennikarze narzekają że Roman Kotliński prowadzi brudną kampanię wymierzoną w dobre imię Moniki Olejnik oceniając ją za przeszłość jej ojca, posługując się przy tym insynuacjami i manipulacją. Z tym dobrym imieniem to bym dyskutował gdyby nie szkoda było mi na to czasu… Panowie dziennikarze dowodzą też że atak ( nikt jej po buzi nie dał, nie napisał nieprawdy o niej!) na Monikę Olejnik jest odwetem za niewygodne pytania, które dziennikarka zadawała w prowadzonych przez siebie audycjach. Bo przypomniała, że Kotliński zaprosił na promocję swojego pisma mordercę ks. Popiełuszki, Grzegorza Piotrowskiego. Wręcz krzyczą że z ostatnich informacji wynika też, że otworzył dla niego łamy tygodnika, zatrudniając go jako dziennikarza piszącego o Kościele.
Przypomniałem nie bez przyczyny prawo prasowe i etykę SDP. Jak wygląda dziennikarstwo w wykonaniu panów i pań podpisanych pod listem w obronie Moniki Olejnik? Większość z nich, a może i wszyscy, w swej pracy zawodowej, karierze, kieruje się autocenzurą! Pomija fakty( związane z Kościołem, wyczynami kleru katolickiego) uzurpując sobie prawo do nierzetelnego informowania widza i czytelnika lub wręcz je ukrywa! Ksiądz pedofil w „Uwadze”, śmiertelny wypadek spowodowany przez pijanego księdza na pierwszej stronie „Rzepy”, Grzegorz Miecugow w „Szkle kontaktowym” kpiący z wystąpień ks. Natanka, krytyka Kościoła za kneblowanie ust ks. Bonieckiemu i Isakiewiczowi- Zalewskiemu? Nic podobnego! Obrazi się ksiądz odwiedzający w grudniu opiniotwórcze towarzystwo na Wiertniczej, z malującym się na twarzy zadowoleniem kiedy opuszcza budynek. Koperta go z pewnością zadowoliła… Miecugow miedzy innymi podpisał się pod listem w którym on i jemu podobni zgadzają się z tym że obecność Romana Kotlińskiego w Sejmie jest kontynuacją smutnej tradycji dopuszczania do najwyższych stanowisk w państwie osób, które nie spełniając podstawowych standardów, nie są tych stanowisk godne. Wezwali też posłów do zainteresowania postawą Kotlińskiego komisji etyki poselskiej. Jakaż to smutna tradycja, jakie są te WASZE standardy którymi prócz klerykałów nikt się nie kieruje i kierować się nie zamierza? Jeśli wy uważacie ze Kotliński nie jest godzien do pełnienia mandatu posła to skierujcie słowa nagany do jego wyborców, sądzę ze po waszym liście czołobitnym wobec kleru, będą zachwyceni. Nienawidzą was wyborcy Jarosława Kaczyskiego, gardzą wami ziobryści, izolujecie się coraz bardziej, tym razem od racjonalistów. Nie będę płakał po was, waszym TVN-ie i waszych karierach. Ubzdurało sobie towarzystwo że jedynie TVN, „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita” mają prawo do wszystkiego. Nic bardziej mylnego klerykałowie, wasz czas dobiega końca, to wy nie jesteście godni do stanowisk w mediach opiniotwórczych! Do klerykalnych zaś jak najbardziej.
Nie doczytałem się słowa krytyki sygnatariuszy pod adresem Kotlińskiego że „Fakty i Mity” piszą nieprawdę o Kościele katolickim, że nieprawdę napisał Marek Szenborn. Oni nie poruszają spraw Kościoła i tego żądają od innych, mając gdzieś prawo prasowe, etykę dziennikarską! Solą w oku jest im Roman Kotliński, jak przed laty Jerzy Urban. Człowiek spoza ich środowiska, układu, który do wszystkiego doszedł sam, pracą swoją i swego zespołu. Bez przymilania się do Kościoła, padania na kolana przed biskupami, bez dostępu do ogólnopolskiej telewizji, bez udawania swoich poglądów. Ależ ich boli wejście do Sejmu Romana Kotlińskiego, a przede wszystkim Ruchu Palikota! Bo chodzi jedynie o RPP. Czepiano się Roberta Biedronia, Anny Grodzkiej, Wojtka Penkalskiego, samego Palikota, dziś czepia się Romana Kotlińskiego, jutro przyjdzie kolej na innych. Redaktor jest nieco za miękki , za bardzo grzeczny i ułożony ale może liczyć na swoich czytelników. Mnie zastanawia jeden mały szczegół: dlaczego nikt nie zadał Monice Olejnik pytania, nie drążył jej kontaktu z Grzegorzem Piotrowskim o których pisał Szenborn? Ot, dziennikarska klerykalna rzetelność! Druga sprawa: Monika Olejnik, taka urażona „atakiem” na nią winna zaprosić do studia radiowego bądź TV Romana Kotlińskiego i Marka Szenborna właśnie. By było sprawiedliwie do pary mogłaby dobrać Kolędę – Zaleską czy Grzegorza Miecugowa, niech widz i słuchacz zobaczy i usłyszy wymianę argumentów. Chyba że się redaktor Olejnik panicznie tego boi skoro nie zaproponowała tego do tej pory?
Oh, jak ja nie cierpię stokrotek!
OdpowiedzUsuńGargamel-antyklerykał