środa, 2 marca 2016

Przymkniemy, a potem poszukamy paragrafu

Były szef CBA ogłosił publicznie, że niemal 50 dziennikarzy było inwigilowanych przez służby specjalne za czasów koalicji PO- PSL. Nie padły żadne nazwiska, nie padły nazwy konkretnych służb, nie padły również nazwy tytułów prasowych którymi miałyby się interesować służby. Mariusz Kamiński rzucił hasło, nic poza tym. Rzucił, bo wie, że politycy z PiS mogą dziś mówić wszystko i nie poniosą za to żadnych konsekwencji.

PO złożyła już wniosek o powołanie komisji sejmowej, która zajęłaby się sprawą. Istnieje lista inwigilowanych dziennikarzy, czy nie? Był ktoś na celowniku, czy interesowała się nimi ABW czy ktoś inny? Mariusz Kamiński kierując CBA zasłynął jako spec nie od wykrywania korupcji i tworzących ją mechanizmów, lecz od wymyślania ich. Coś z niczego, takie perpetuum mobile. Czy i tym razem będziemy mieli do czynienia z tym samym? Któż to wie… Może w dokumentach wydobytych z domu pani Jaruzelskiej posłuszny wobec PiS szef IPN- również Kamiński- odszuka „sensacyjne” fakty o inwigilacji katoprawicowych dziennikarzy? Kogo zresztą miałaby inwigilować poprzedni rząd? Dziennikarzy „Frondy”, propisowskich periodyków, „Gościa Niedzielnego”, może „Naszego Dziennika”? Szanowni państwo, nie dajmy się zwariować i nie popadajmy w paranoję!
Jak napisał mi znajomy bloger o pewnym „niepokornym” dziennikarzu: tu nie jest potrzebna inwigilacja służb, tu jest potrzebny lekarz! Cezary Gmyz, propisowski sługa, sługa kleru katolickiego krzyczał, że czasy rządów PO dla dziennikarzy przypominały działania państwa totalitarnego. Najbardziej przerażające dla Gmyziątka było to, że zastosowano całą gamę środków inwigilujących i zaangażowano w to agentów. Czekam na jego głos, kiedy wyjdą na jaw wymierzone w dziennikarzy poczynania obecnej władzy!

Chciałbym wierzyć, że za obecnego rządu nie ma śladu po najmniejszej nawet inwigilacji, że nie są prowadzone działania wymierzone w redakcje nieprzychylne rządowi i w niewygodnych dziennikarzy, ale… nie jestem naiwny. Naczelny tygodnika „Faktów i Mitów” został aresztowany (niby na 3 miesiące…), Joanna Skibniewska z tygodnika „NIE” otrzymała sygnały z kilku stron, by miała oczy dookoła głowy. Czy następni w kolejce są dziennikarze z redakcji w których biskup, prezes PiS, "żołnierze wyklęci" nie są pisani z wielkiej litery i portale internetowe w rodzaju "Studia Opinii"?  czy satyryczny "Asz Dziennik"?

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:) 



0 komentarze:

Prześlij komentarz