środa, 8 czerwca 2016

Klerykalna szkoła na topie

Historia Grażyny Juszczyk aż nadto pokazała, w jakim kraju żyjemy i co znaczą napisane na papierze prawa człowieka odbiegającego światopoglądowo od sklerykalizowanego tłumu. Nauczycielka matematyki w Krapkowicach w 2013 roku zdjęła krzyż wiszący na ścianie pokoju nauczycielskiego . Symbol religijny zwieszony został przez gorliwców szykujących się na wizytę biskupa. Pani Grażyna krzyż zdjęła i odłożyła na szafę. Po dziś dzień dochodzi swoich praw i sprawiedliwości przed sądem żądając zadośćuczynienia finansowego za krzywdy jakich doznała od radiomaryjnych współpracowników, dyrekcji szkoły i od części otumanionych uczniów.

Historia jakich wiele w Polsce, po dziś dzień nikt nie potrafił jasno odpowiedzieć na banalne w sumie pytania: po cholerę wizyta biskupa w szkole? To jakiś zwierzchnik z ramienia Ministerstwa Edukacji? Bez krzyża ci śmieszni nauczyciele nie potrafią żyć? Czy oni uczą religii, czy innych przedmiotów? Czy aby na pewno u nich wszystko ze zdrowiem psychicznym?

Jako że od kilku miesięcy przyszło nam żyć pod rządami „dobrej zmiany” pośród ciał pedagogicznych zaroiło się od gorliwców zapominających, że nie uczą w seminariach i w szkołach wyznaniowych kształcących fanatyków religijnych. W Niemczynie w wiejskiej szkole nauczycielką od wielu lat jest pani matematyk. Jest dobrym nauczycielem, cieszy się szacunkiem wśród kolejnego już pokolenia uczniów, kiedy zaistniała szansa wzięcia pod opiekę jednej z klas (pani matematyk chciała zostać wychowawcą klasy) zwróciła się z prośbą do dyrekcji szkoły, ale szczęka jej opadła, kiedy usłyszała uzasadnienie odmowy jej prośby. Otóż w opinii dyrekcji p. Ewa nie zasługuje na zostanie wychowawczynią klasy, bo… są zastrzeżenia co do realizowania przez nauczycielkę wartości religijnych! Nauczycielka zaniemówiła z wrażenia nie wiedząc czy śmiać się, czy płakać. Naiwnie sądziła, że jej światopogląd, religijność, wizyty w kościele nie są tematem w szkole i nie przez taki pryzmat ocenia się kwalifikacje pedagogiczne. Radni nabrali wody w usta i nie zdecydowali się stanąć w obronie nauczycielki, wójt gminy, któremu podlega szkoła, postanowił powiadomić prokuraturę by ta zbadała, czy dyrekcja szkoły w Niemczynie nie złamała prawa. Rozwiązanie godne Piłata: wójt umył ręce i przekazał sprawę dalej.

Wysłałem maila z zapytaniem do pani dyrektor, czy w jej placówce nauczycieli ocenia się nie przez pryzmat posiadanej przez nich wiedzy, czy przez umiłowanie do dewocji, ale jak do tej pory nie otrzymałem odpowiedzi.

Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

P.S. Otrzymałem odpowiedź od dyrektor szkoły :

"W odpowiedzi na Pana pytanie informuję, że nie każdy nauczyciel musi mieć wychowawstwo"



0 komentarze:

Prześlij komentarz