Przedterminowe wybory w Elblągu były preludium tego, co czeka nas w Warszawie. Platforma Obywatelska straciła wczoraj Rybnik, dzisiaj Elbląg, czy jutro straci Warszawę? Niewykluczone. Prezydent stolicy, HGW utrudnia życie mieszkańcom, a tych nie obchodzi, że budowane jest metro i trwają prace nad szeregiem innych inwestycji, Tak, za Lecha Kaczyńskiego miasto było przejezdne, ale co wówczas zbudowano?
Wynik wyborów w Elblągu nie jest zaskoczeniem: zwycięstwo PiS, druga PO, trzecie SLD. To efekt kierowania się przez wyborcę sondażami ośrodków badania opinii społecznej. Większość głosuje na bandę czworga, jak nazywa PO, PiS, SLD i PSL Korwin- Mikke. Tak, mieszkańcy miast postawili na zawodowych polityków, więc Janusz Palikot nie powinien być zdziwiony, że kandydatka jego partii przepadła w wyborach, otrzymując ledwie 5% głosów, zajmując 6 miejsce spośród 10 kandydatów. To kiepski wynik, po którym rzecznik RP, Andrzej Rozenek, zamierza wyciągnąć wnioski, by nie popełnić elbląskich błędów w przyszłości. No cóż, dwa komitety nie są dobrym pomysłem, jeśli RP w wyborach do europarlamentu zamierza startować w ramach Europy+, to ok., ale samodzielnie sukcesów nie odniesie. Elbląski wyborca, sympatyk RP, jest skołowany: dał się wmanewrować w dyskusje, czy RP jest lewicą, czy to raczej liberałowie, czy może centrum? To jeden z czynników, który powoduje, że wyborcy patrzą na Janusza Palikota nieufnie. On sam nie potrafi przekonać, czym jest jego partia, nie ułatwiają mu tego zadania odejścia kilku posłów z klubu. Gdyby w Sejmie, zamiast byłych już posłów RP, zasiadał Piotr Ikonowicz, inaczej lewicowi wyborcy patrzyliby na pomarańczową partię.
Niestety, ogólnopolskie wybory samorządowe mogą okazać się wielką klapą dla Ruchu Palikota. Czas na zmiany, na skupienie reszty środowisk i polityków, którzy coś jeszcze mogą, chcą i potrafią, którzy dosyć już mają wyborów między dżumą, a cholerą. Nie napawa mnie ekstazą czy optymizmem podjęcie przez Palikota współpracy z Pawłem Piskorskim, czy Demokratami Andrzeja Celińskiego, który nie potrafił znaleźć w swej partii kandydata na sekretarza generalnego, zamieścił więc ogłoszenie w prasie. To śmieszne, tak nie wygląda poważna polityka! Nic nie da odwoływanie się do przeszłości p. Andrzeja, bo to było kilka dekad temu, a kto dziś w polityce ogląda się za siebie? Niestety, to efekt słabości kadr, niejakiej mizerności na szczeblu samorządowym, jak i krajowym: kiedy nie ma się swoich własnych ludzi, jest się zmuszonym sięgnąć po innych. Wolałbym młodych, rześkich i energicznych, zamiast Celińskiego, ale tych nie ma, bo albo polityka ich nie interesuje, albo głosują na PiS, przedtem czyniąc burdy na ulicach.
Ruch Palikota w stolicy nie wygra, nawet gdyby na fotel prezydent wystartował sam Janusz. Nie podobają się mi postulaty Andrzeja Rozenka, który rozpoczął prezydencką kampanię wyborczą, by za darmo z komunikacji miejskiej korzystali zameldowani w Warszawie, tak jak i nie pałam entuzjazmem, kiedy Ratusz szumnie reklamuje kartę warszawiaka, która umożliwia zakup tańszych biletów długookresowych dla tych wszystkich, którzy płacą podatki w stolicy. Ja ich tu nie płacę, ale mieszkam tu, żyję, kupuję i widzę od 11 lat, że tacy jak ja lokalnym politykom są niepotrzebni. Szkoda, bo w rodzinne strony nie będę przecież jeździł tylko po to, by oddać głos w wyborach samorządowych! Dlaczego RP, dlaczego Andrzej Rozenek nie postuluje o zmianę samorządowej ordynacji wyborczej? Takich jak ja, jak moja partnerka, w Warszawie jest mnóstwo, to wielki, niezagospodarowany elektorat! Konkurencja, PiS oczywiście, zaciera ręce, bo czarną robotę (zbieranie głosów pod referendum) wykonali za nich pomarańczowi i Piotr Guział. HGW straci stanowisko i… co wtedy? Kolejny pisowski prezydent, który nieudolnością przebije i HGW, i Lecha Kaczyńskiego razem wziętych?
W 1973 roku w F-1 debiutował James Hunt. "Hunt the Shunt", jak mówili o nim w światku wyścigowym. Demolował niezliczone samochody, wyrzucano go z zespołów. Kolejni szefowie mówili, że nic z niego nie będzie. Tego samego roku Hunt zanotował dwa najszybsze okrążenia toru. W 1975 roku w świecie wyścigowym pojawił się lord Aleksander Hesketh, który zaangażował Hunta: od tej poru banda Hesketh Racing szokowała wszystkich, nie tylko przez popijawy z udziałem kibiców przed i po wyścigach, organizowane na lordowskim jachcie. Konkurencja nadawała ton ascezy i powagi, nie zaakceptowała nigdy Aleksandra Hesketha. Mimo to Hunt wygrał w 1975 roku wyścig dla stajni na znakomitym samochodzie Hesketh 308, skonstruowanym przez Harvey’a Postlethwithe’a. Stajnia zbankrutowała, po lordzie słuch zaginął, Hunt został mistrzem świata F-1 w 1976 za kierownicą Mclarena, Postlethwite zrewolucjonizował świat wyścigów F-1, konstruując w 1990 roku Tyrrela 019 z charakterystycznym, zadartym nosem. Kto w Ruchu Palikota jest Huntem, Heskethem a kto Postlethwithe’m?
Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)
Wynik wyborów w Elblągu nie jest zaskoczeniem: zwycięstwo PiS, druga PO, trzecie SLD. To efekt kierowania się przez wyborcę sondażami ośrodków badania opinii społecznej. Większość głosuje na bandę czworga, jak nazywa PO, PiS, SLD i PSL Korwin- Mikke. Tak, mieszkańcy miast postawili na zawodowych polityków, więc Janusz Palikot nie powinien być zdziwiony, że kandydatka jego partii przepadła w wyborach, otrzymując ledwie 5% głosów, zajmując 6 miejsce spośród 10 kandydatów. To kiepski wynik, po którym rzecznik RP, Andrzej Rozenek, zamierza wyciągnąć wnioski, by nie popełnić elbląskich błędów w przyszłości. No cóż, dwa komitety nie są dobrym pomysłem, jeśli RP w wyborach do europarlamentu zamierza startować w ramach Europy+, to ok., ale samodzielnie sukcesów nie odniesie. Elbląski wyborca, sympatyk RP, jest skołowany: dał się wmanewrować w dyskusje, czy RP jest lewicą, czy to raczej liberałowie, czy może centrum? To jeden z czynników, który powoduje, że wyborcy patrzą na Janusza Palikota nieufnie. On sam nie potrafi przekonać, czym jest jego partia, nie ułatwiają mu tego zadania odejścia kilku posłów z klubu. Gdyby w Sejmie, zamiast byłych już posłów RP, zasiadał Piotr Ikonowicz, inaczej lewicowi wyborcy patrzyliby na pomarańczową partię.
Niestety, ogólnopolskie wybory samorządowe mogą okazać się wielką klapą dla Ruchu Palikota. Czas na zmiany, na skupienie reszty środowisk i polityków, którzy coś jeszcze mogą, chcą i potrafią, którzy dosyć już mają wyborów między dżumą, a cholerą. Nie napawa mnie ekstazą czy optymizmem podjęcie przez Palikota współpracy z Pawłem Piskorskim, czy Demokratami Andrzeja Celińskiego, który nie potrafił znaleźć w swej partii kandydata na sekretarza generalnego, zamieścił więc ogłoszenie w prasie. To śmieszne, tak nie wygląda poważna polityka! Nic nie da odwoływanie się do przeszłości p. Andrzeja, bo to było kilka dekad temu, a kto dziś w polityce ogląda się za siebie? Niestety, to efekt słabości kadr, niejakiej mizerności na szczeblu samorządowym, jak i krajowym: kiedy nie ma się swoich własnych ludzi, jest się zmuszonym sięgnąć po innych. Wolałbym młodych, rześkich i energicznych, zamiast Celińskiego, ale tych nie ma, bo albo polityka ich nie interesuje, albo głosują na PiS, przedtem czyniąc burdy na ulicach.
Ruch Palikota w stolicy nie wygra, nawet gdyby na fotel prezydent wystartował sam Janusz. Nie podobają się mi postulaty Andrzeja Rozenka, który rozpoczął prezydencką kampanię wyborczą, by za darmo z komunikacji miejskiej korzystali zameldowani w Warszawie, tak jak i nie pałam entuzjazmem, kiedy Ratusz szumnie reklamuje kartę warszawiaka, która umożliwia zakup tańszych biletów długookresowych dla tych wszystkich, którzy płacą podatki w stolicy. Ja ich tu nie płacę, ale mieszkam tu, żyję, kupuję i widzę od 11 lat, że tacy jak ja lokalnym politykom są niepotrzebni. Szkoda, bo w rodzinne strony nie będę przecież jeździł tylko po to, by oddać głos w wyborach samorządowych! Dlaczego RP, dlaczego Andrzej Rozenek nie postuluje o zmianę samorządowej ordynacji wyborczej? Takich jak ja, jak moja partnerka, w Warszawie jest mnóstwo, to wielki, niezagospodarowany elektorat! Konkurencja, PiS oczywiście, zaciera ręce, bo czarną robotę (zbieranie głosów pod referendum) wykonali za nich pomarańczowi i Piotr Guział. HGW straci stanowisko i… co wtedy? Kolejny pisowski prezydent, który nieudolnością przebije i HGW, i Lecha Kaczyńskiego razem wziętych?
W 1973 roku w F-1 debiutował James Hunt. "Hunt the Shunt", jak mówili o nim w światku wyścigowym. Demolował niezliczone samochody, wyrzucano go z zespołów. Kolejni szefowie mówili, że nic z niego nie będzie. Tego samego roku Hunt zanotował dwa najszybsze okrążenia toru. W 1975 roku w świecie wyścigowym pojawił się lord Aleksander Hesketh, który zaangażował Hunta: od tej poru banda Hesketh Racing szokowała wszystkich, nie tylko przez popijawy z udziałem kibiców przed i po wyścigach, organizowane na lordowskim jachcie. Konkurencja nadawała ton ascezy i powagi, nie zaakceptowała nigdy Aleksandra Hesketha. Mimo to Hunt wygrał w 1975 roku wyścig dla stajni na znakomitym samochodzie Hesketh 308, skonstruowanym przez Harvey’a Postlethwithe’a. Stajnia zbankrutowała, po lordzie słuch zaginął, Hunt został mistrzem świata F-1 w 1976 za kierownicą Mclarena, Postlethwite zrewolucjonizował świat wyścigów F-1, konstruując w 1990 roku Tyrrela 019 z charakterystycznym, zadartym nosem. Kto w Ruchu Palikota jest Huntem, Heskethem a kto Postlethwithe’m?
Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz