Kościół ponosi konsekwencje obwołania się przeróżnych Terlikowskich, Hołowni i Cejrowskich obrońcami wiary ojców. Hierarchom było to na rękę, mieć klerykalne podnóżki. Wygodni i leniwi biskupi wolą prawić o polityce, bronić mediów Rydzyka przed „atakami” sił rządzących Polską oraz wciskać posłom katoprawicy zarysy kształtów wolności, które Kościół chciałby narzucić wszystkim Polakom. Jak wygląda wolność w wykonaniu Kościoła można było zaobserwować choćby 1 sierpnia, przy okazji rocznicy obchodów Powstania Warszawskiego: gwizdy, chamskie i wulgarne okrzyki wychowanków Kościoła katolickiego właśnie, zwolenników PiS i Jarosława Kaczyńskiego. To nie ateiści, nie antyklerykałowie tak się zachowywali, lecz ludzie, którzy klękają na widok sutanny. A już koncert Madonny spowodował histerię u dewotów, oraz kościelnych hierarchów. Henryk Hoser zadał retoryczne pytanie, czy budujemy tę Wielką, Niepodległą, Świętą, czy też ulegamy zbydlęceniu, dekadencji i miernocie - to są fundamentalnym pytania o przyszłość. No cóż, hierarchowie kościelni są zdolni do budowania swoich rezydencji, wydawania poleceń klerykalnym samorządowcom do wznoszenia pomników będących „wotum wdzięczności” , oraz wpływów politycznych. Bo ich przyszłość to dalsza klerykalizacja kraju, a na to zgody nie ma. Nie ma oczywiście i zgody klerykałów na świeckie państwo; kto będzie wytrwały i skuteczniejszy?
Odejście Szymona Hołowni z „Newsweeka” spowodowało nieco dyskusji w mediach i na forach internetowych. Nie jestem, nie byłem i nie będę fanem zdewociałego dziennikarza, nie dlatego, że tak mi kazał Tomasz Lis, Janusz Palikot czy Roman Kotliński. Miałem okazję widzieć na żywo udawane święte oburzenie Hołowni, zapoznać się z jego publikacjami, wypowiedziami poprzetykanymi tu i ówdzie słowami o Bogu. Wyczuł chłopak koniunkturę, szybko zorientował się, z której strony wieje sprzyjający dla niego wiatr, więc nabijał sobie kieszeń, żyjąc z naiwnych katolików i inaczej już nie potrafi. Nagle zaczęła mu przeszkadzać linia „Newsweeka”, zaczęły kłuć w oczy okładki antyklerykalne, przedstawiające prawdziwe oblicze polskiego Kościoła. Tata w sutannie; tacy jak Hołownia szybciutko zaczynają dowodzić, że potomstwo kleru, kochanki i kochankowie to nic nie znaczący margines. Podobnie jak pedofilia w szeregach Kościoła. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, to najlepsza ocena takiej nikczemnej, pełnej obłudy postawy! Kiedy media i prasa nie zajmują się sprawami wstydliwymi dla Kościoła, nie wyciągają brudów na zewnątrz, wtedy wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kiedy jednak Tomasz Lis zaczął przyglądać się ciemnym sprawkom Kościoła, nerwy dla Hołowni puściły. Zszargano jego świętość, naruszono tabu! Kościoła przecież się nie krytykuje, pisze o nim w superlatywach, najlepiej w pozycji na kolanach. Tak, jak robią to Terlikowski, Hołownia i inni. Przez lata jedynymi tytułami, które zapoznawały czytelników z drugą twarzą Kościoła, były „Fakty i Mity” Kotlińskiego i urbanowe „NIE”. Nie spodziewam się, by Tomasz Lis narzucił antyklerykalną linię dla pisma, którym kieruje, zresztą co oznacza dziś antyklerykalizm, skoro już piszą o „Newsweeku”, że jest pismem radykalnym? Mnie rozbawił komentarz na Karnowskim portalu, gdzie przygłupi redaktorzyna pyta retorycznie, czy Hołownia nie dostrzegał wcześniej, u jakich to szatanów pracuje? Koń by się uśmiał! Szatan w TVN, szatan w GW, szatan w innych mediach… Tylko patrzeć, jak dla Ojczyzny ratowania do drzwi domów zaczną pukać egzorcyści by sprawdzić, czy i ty oglądasz diabelskie programy i czytasz prasę z piekła rodem!
Kościół katolicki podobno nie prowadzi statystyk księży pedofilów w swoich szeregach, nawet gdyby je posiadał, na pewno nie ujawniłby ich społeczeństwu. Byłby za duży szok, starzejący się kolos na glinianych nogach nie wytrzymałby tego i padłby szybko. Co wtedy robiłby Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro czy Marek Jurek, w jaki sposób zbieraliby punkty poparcia wśród katolickiego społeczeństwa? Kościół woli przedstawiać „naukowe” twierdzenia o płaczących zarodkach, opętanych i szatanie, który fruwa nad Polską. Woli zaglądać innym pod kołdrę, pouczać ich w sferze seksualności, pożycia małżeńskiego i każdej sferze życia. Swoim posłusznym funkcjonariuszom biskupi zostawili wolną rękę. Róbta, co chceta! Pozwalamy wam na to wszystko, czego zabraniamy plebsowi, a narzucamy mu to, czego nam się nie chce robić! Zatem dla was, naiwni wierni, białe małżeństwa, pierścienie czystości i wstrzemięźliwość płciowa!
chciało ci sie tyle tego pisac
OdpowiedzUsuńbo mnie nie chciało sie tego czytać
szkoda. Wtedy może byś coś pojął z tego co się dzieje w Polsce. Skoro nie chciało ci się czytać to co zmusiło cię do napisania o tym?
UsuńMożesz sobie napisać :"Kościół to wielkie dobro, księża żyją w celibacie, bo tak piszą kościelni publicyści" i czytać z zachwytem dniem i nocą:)))
OdpowiedzUsuńTyle, że naiwni ludkowie lubią ubóstwiać facetów w czerni...
OdpowiedzUsuń