Dobiega końca sezon ogórkowy, partie szykują się do ofensywy. Polityczna jesień zapowiada się ciekawie, sprawa Amber Gold na długie miesiące zajmie PiS i SP. Oczywiście mowy nie będzie słowa, że jest to temat zastępczy, nic podobnego! To będzie priorytet. Oszust oszukał cwaniaków, czyli wygrał lepszy.
Z antyklerykalnymi postulatami rusza Ruch Palikota, któremu który to już raz przeróżni "eksperci" i "znawcy" wróżą rychły koniec, tylko jakoś tego końca nie widać. Roman Kotliński, jako redaktor naczelny "Faktów i Mitów" doprowadzał do szału hierarchów Kościoła katolickiego, oraz polityków prawicy opisywaniem tematów tabu, ciemnych sprawek Kościoła, przekrętów Komisji Majątkowej, nieprawidłowości w Caritasie, łamaniu celibatu przez księży i innych sprawach, o których cicho było w rzekomo obiektywnej prasie. Klerykalni politycy udawali, ze "FiM" albo nie istnieją, albo nie cieszą się popularnością. Udawanie dobiegło końca, kiedy Kotliński dostał się do Sejmu. Jego pierwsze sejmowe wystąpienie, kiedy poruszył sprawy m,in. Funduszu Kościelnego, doprowadziło do histerii posłów katoprawicy. Niewykluczone, że ostatnia konferencja prasowa posła ziemi łódzkiej spowodowała znaczny skok ciśnienia u rozmodlonych pseudokatolików.
Politycy Ruchu Palikota, przygotowali wniosek o zainicjowanie m.in. przez Prokuratora Generalnego postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie zgodności z konstytucją ustawy o ratyfikacji konkordatu miedzy Watykanem a Polską. - Konkordat został podpisany bezprawnie. Nie został przegłosowany odpowiednią większością głosów. De facto nie powinien działać, a działając bez podstaw prawnych narusza w wielu sprawach konstytucję i prawo międzynarodowe - mówił na konferencji prasowej Roman Kotliński. Otóż uchwalenie przez Sejm tego aktu nastąpiło zbyt małą większością (mniej niż 2/3 głosów). 8 stycznia 1998 Sejm, 273 głosami, przy 161 głosach przeciwnych i 2 – wstrzymujących się, uchwalił ustawę o ratyfikacji Konkordatu między Watykanem a Rzecząpospolitą Polską. Głosowało 436 posłów, wymagana większość wynosiła 290. Zabrakło więc 17 głosów do wymaganej Konstytucją większości. Marszałek Sejmu Maciej Płażyński przekazał dokumenty do Senatu i dalej do Prezydenta.
Posłowie Ruchu Palikota powołali się na artykuł 90. ustawy zasadniczej, który mówi o tym, że Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach. Potrzeba jednak do tego podwyższonej, kwalifikowanej większości 2/3 głosów. RP będzie wnioskować do Prokuratora Generalnego o zainicjowanie postępowania, do Rzecznika Praw Obywatelskich, złożymy także do premiera Donalda Tuska wniosek o rozpoczęcie prac ws. zerwania konkordatu. Oczami wyobraźni widzę miny w/w klerykałów, dla których polecenie biskupa katolickiego jest rozkazem. Nie bardzo wiem, jak zachowają się wymienione organy, jeśli wziąć pod uwagę, że w 1993 roku nie obowiązywała obecna Konstytucja. Ciekaw jestem,jak urzędnicy zajmą się sprawą, ich wykrętom nie będzie z pewnością końca.
Konkordat między został podpisany w lipcu 1993 roku; zgodę na ratyfikację wyraził Sejm III kadencji w styczniu 1998 roku; w lutym Konkordat ratyfikował prezydent Aleksander Kwaśniewski.Krzysztof Skubiszewski, szef MSZ w rządzie Hanny Suchockiej (dziś ambasadorka w... Watykanie), złożył podpis pod kosztownym dla Polski traktatem, czyniącym z kraju wasala wobec Watykanu, oraz sponsorem kościelnych fanaberii.Polsce ten traktat nie jest do niczego potrzebny! Skubiszewskiego pochowano z pompą w św. Opatrzności Bożej, jako zasłużonego dla Kościoła. Bynajmniej nie dla Polski...
Po co nam, Polakom, Polsce, Konkordat? Toż to nic innego, jak usankcjonowanie bezprawnej dominacji katolickiej ideologii, która w dzisiejszym. rozwijającym się świecie jest moralnym bankrutem, nie mającym racji bytu! Ten obcy Polakom ideowy twór zwany katolicyzmem, jest bojaźliwie pielęgnowany przez kolejne rządy, poprzez pompowanie kasy w kieszenie urzędników obcego państwa zwanego Watykan. Żadne dotychczasowe rządy po 1989 r., nie ujawniły wysokości dotacji dla Kościoła, choć wiadomo, że w 2011 wydatkowano 2.95% budżetu na dotowanie Kościoła, a przykładowo na armie poszło ok 2,25% budżetu. Polskę stać na to, a jakże!
SLD, silny po wyborach w 1993 roku, nie śpieszył się z ratyfikacją konkordatu, czym wywołał wściekłość prawej strony sceny politycznej. Jakże Inna to była partia, kto pamięta Izabellę Sierakowską i jej twarde stanowisko wobec pazernych biskupów? Dziś po Sierakowskiej, zmarginalizowanej w klerykalnym SLD, nie ma śladu w mediach. Dziwi fakt, że konkordat został ratyfikowany w styczniu 1998, a podpis pod dokumentem złożył lewicowy prezydent, Aleksander Kwaśniewski. Wszystko to działo się 4 miesiące po wyborach parlamentarnych, w wyniku których koalicja SLD- PSL została zastąpiona duetem Akcja Wyborcza „Solidarność” – Unia Wolności ,w którym aż roiło się od klerykałów. To była priorytet dla prawicy. Gospodarka, bezrobocie, polityka prorodzinna? A co to ich obchodzi? Ważne, by kler był zadowolony! SLD, kiedy wrócił do władzy w 2001 roku, nie zerwał konkordatu. Leszek Miller kluczył, mamrotał coś o braku przyzwolenia społecznego. Lewica trzymała się z daleka od spraw światopoglądowych, lekką ręką rozdawała publiczny grosz na coraz to większe fanaberie Kościoła. Miller dał sobie wmówić, ze antyklerykalne postulaty to nieistotne, zastępcze społecznie tematy, tyle tylko, że kiedy prawica dochodziła do władzy, to zawsze klerykalne sprawy były to dla niej kluczowe! Tak było i w przypadku konkordatu: dla AWS- UW była to najważniejsza sprawa.
Minister Spraw Zagranicznych II RP Józef Beck ostrzegał : "Do najbardziej odpowiedzialnych za tragedie mojego kraju należy Watykan. Zbyt późno uświadomiłem sobie, że prowadzimy politykę zagraniczną, służącą jedynie egoistycznym celom Kościoła katolickiego”. Słowa nic nie straciły na znaczeniu.
Z antyklerykalnymi postulatami rusza Ruch Palikota, któremu który to już raz przeróżni "eksperci" i "znawcy" wróżą rychły koniec, tylko jakoś tego końca nie widać. Roman Kotliński, jako redaktor naczelny "Faktów i Mitów" doprowadzał do szału hierarchów Kościoła katolickiego, oraz polityków prawicy opisywaniem tematów tabu, ciemnych sprawek Kościoła, przekrętów Komisji Majątkowej, nieprawidłowości w Caritasie, łamaniu celibatu przez księży i innych sprawach, o których cicho było w rzekomo obiektywnej prasie. Klerykalni politycy udawali, ze "FiM" albo nie istnieją, albo nie cieszą się popularnością. Udawanie dobiegło końca, kiedy Kotliński dostał się do Sejmu. Jego pierwsze sejmowe wystąpienie, kiedy poruszył sprawy m,in. Funduszu Kościelnego, doprowadziło do histerii posłów katoprawicy. Niewykluczone, że ostatnia konferencja prasowa posła ziemi łódzkiej spowodowała znaczny skok ciśnienia u rozmodlonych pseudokatolików.
Politycy Ruchu Palikota, przygotowali wniosek o zainicjowanie m.in. przez Prokuratora Generalnego postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie zgodności z konstytucją ustawy o ratyfikacji konkordatu miedzy Watykanem a Polską. - Konkordat został podpisany bezprawnie. Nie został przegłosowany odpowiednią większością głosów. De facto nie powinien działać, a działając bez podstaw prawnych narusza w wielu sprawach konstytucję i prawo międzynarodowe - mówił na konferencji prasowej Roman Kotliński. Otóż uchwalenie przez Sejm tego aktu nastąpiło zbyt małą większością (mniej niż 2/3 głosów). 8 stycznia 1998 Sejm, 273 głosami, przy 161 głosach przeciwnych i 2 – wstrzymujących się, uchwalił ustawę o ratyfikacji Konkordatu między Watykanem a Rzecząpospolitą Polską. Głosowało 436 posłów, wymagana większość wynosiła 290. Zabrakło więc 17 głosów do wymaganej Konstytucją większości. Marszałek Sejmu Maciej Płażyński przekazał dokumenty do Senatu i dalej do Prezydenta.
Posłowie Ruchu Palikota powołali się na artykuł 90. ustawy zasadniczej, który mówi o tym, że Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach. Potrzeba jednak do tego podwyższonej, kwalifikowanej większości 2/3 głosów. RP będzie wnioskować do Prokuratora Generalnego o zainicjowanie postępowania, do Rzecznika Praw Obywatelskich, złożymy także do premiera Donalda Tuska wniosek o rozpoczęcie prac ws. zerwania konkordatu. Oczami wyobraźni widzę miny w/w klerykałów, dla których polecenie biskupa katolickiego jest rozkazem. Nie bardzo wiem, jak zachowają się wymienione organy, jeśli wziąć pod uwagę, że w 1993 roku nie obowiązywała obecna Konstytucja. Ciekaw jestem,jak urzędnicy zajmą się sprawą, ich wykrętom nie będzie z pewnością końca.
Konkordat między został podpisany w lipcu 1993 roku; zgodę na ratyfikację wyraził Sejm III kadencji w styczniu 1998 roku; w lutym Konkordat ratyfikował prezydent Aleksander Kwaśniewski.Krzysztof Skubiszewski, szef MSZ w rządzie Hanny Suchockiej (dziś ambasadorka w... Watykanie), złożył podpis pod kosztownym dla Polski traktatem, czyniącym z kraju wasala wobec Watykanu, oraz sponsorem kościelnych fanaberii.Polsce ten traktat nie jest do niczego potrzebny! Skubiszewskiego pochowano z pompą w św. Opatrzności Bożej, jako zasłużonego dla Kościoła. Bynajmniej nie dla Polski...
Po co nam, Polakom, Polsce, Konkordat? Toż to nic innego, jak usankcjonowanie bezprawnej dominacji katolickiej ideologii, która w dzisiejszym. rozwijającym się świecie jest moralnym bankrutem, nie mającym racji bytu! Ten obcy Polakom ideowy twór zwany katolicyzmem, jest bojaźliwie pielęgnowany przez kolejne rządy, poprzez pompowanie kasy w kieszenie urzędników obcego państwa zwanego Watykan. Żadne dotychczasowe rządy po 1989 r., nie ujawniły wysokości dotacji dla Kościoła, choć wiadomo, że w 2011 wydatkowano 2.95% budżetu na dotowanie Kościoła, a przykładowo na armie poszło ok 2,25% budżetu. Polskę stać na to, a jakże!
SLD, silny po wyborach w 1993 roku, nie śpieszył się z ratyfikacją konkordatu, czym wywołał wściekłość prawej strony sceny politycznej. Jakże Inna to była partia, kto pamięta Izabellę Sierakowską i jej twarde stanowisko wobec pazernych biskupów? Dziś po Sierakowskiej, zmarginalizowanej w klerykalnym SLD, nie ma śladu w mediach. Dziwi fakt, że konkordat został ratyfikowany w styczniu 1998, a podpis pod dokumentem złożył lewicowy prezydent, Aleksander Kwaśniewski. Wszystko to działo się 4 miesiące po wyborach parlamentarnych, w wyniku których koalicja SLD- PSL została zastąpiona duetem Akcja Wyborcza „Solidarność” – Unia Wolności ,w którym aż roiło się od klerykałów. To była priorytet dla prawicy. Gospodarka, bezrobocie, polityka prorodzinna? A co to ich obchodzi? Ważne, by kler był zadowolony! SLD, kiedy wrócił do władzy w 2001 roku, nie zerwał konkordatu. Leszek Miller kluczył, mamrotał coś o braku przyzwolenia społecznego. Lewica trzymała się z daleka od spraw światopoglądowych, lekką ręką rozdawała publiczny grosz na coraz to większe fanaberie Kościoła. Miller dał sobie wmówić, ze antyklerykalne postulaty to nieistotne, zastępcze społecznie tematy, tyle tylko, że kiedy prawica dochodziła do władzy, to zawsze klerykalne sprawy były to dla niej kluczowe! Tak było i w przypadku konkordatu: dla AWS- UW była to najważniejsza sprawa.
Minister Spraw Zagranicznych II RP Józef Beck ostrzegał : "Do najbardziej odpowiedzialnych za tragedie mojego kraju należy Watykan. Zbyt późno uświadomiłem sobie, że prowadzimy politykę zagraniczną, służącą jedynie egoistycznym celom Kościoła katolickiego”. Słowa nic nie straciły na znaczeniu.
po ki uj to nagłaśniacie TO wy PRZYŁOŻYLISCIE DO TEGO ŁAPY.....
OdpowiedzUsuńKonkordat należy rozwiązać i nie przejmowałbym się prawem podobnie jak to zrobił ostatnio rząd czeski likwidując komisję majątkową.
OdpowiedzUsuńMłody jestem, nie znam I. Sierakowskiej z dawnych lat, ale w ubiegłym roku brała udział w debacie UMCS'u (Lublin) o parytetach kobiet. Takich kretynizmów dawno nie słyszałem (o dziwo najbardziej logicznie mówiła miss-PiS).