Prezes wściekle manewrował pilotem wpatrując się w emitowane treści. To co widział napawało go przygnębieniem: coraz mniej respektuje się wartości chrześcijańskie, roi się od satanistów, coraz więcej golizny! Tylko patrzeć, martwił się, jak wpadnie ktoś na szatański pomysł i dla ratowania oglądalności i wyemituje film z Teresą Orlowski, to byłby skandal! O, dobrze że choć ks. Sowa w rozmodlonym TVN-ie, dla propagandy nazywanym antykościelnym by zmylić wroga, trzyma za mordę i tego ateistę Mellera. Stara się Marcinek, robi co może by zapomniano jego wpadkę „To mielibyśmy k…a!” z pewnego programu emitowanego na żywo.
Prezes nagle zmartwiał, na wizji pojawił się jeden z jego oponentów, jeden z największych rywali który bardzo by chciał objąć funkcję szefa partii. Tadeusz, zadowolony z siebie, już nie tak bezradny jak w programie Lisa Chytruska w którym to gejowskie i feministyczne lobby wdeptało go w ziemię plótł trzy po trzy. Co mu się do cholery stało? Czyżby jakieś gagatki dosypały marychy do kadzidła na mszy? A Tadeusz, nieświadom wiszącego nad nim niebezpieczeństwa, że widzi go czuje oko i słyszy podejrzliwe ucho brnął w kłopoty:
-Wolałbym być wyrzuconym z PiS-u niż odejść samemu, bo różnica między męczennikiem a zdrajcą jest duża. Moja sytuacja w partii jest nieprzyjemna. Znikąd słowa otuchy, wsparcia. To co się dzieje w PiS, to szaleństwo. Zadałem sobie trud, przeanalizowałem dokładnie moje słowa wypowiedziane po wyborach i jestem zdumiony, że ktoś sugeruje, iż atakuję partię czy prezesa, albo szkodzę tej partii! Rozumiem pewną nadwrażliwość i szok po przegranych wyborach, ale nie dajmy się zwariować. Dwanaście lat byłem posłem, zdarzało mi się chlapnąć różne rzeczy, ale tak niezrozumiałej i ostrej krytyki nigdy nie było. Jej skala przekracza wszelkie pojęcie!
Prezes zacisnął szczęki, stłumił cisnące mu się na usta przekleństwo. Miał ochotę cisnąc czymś w ekran TV. Już ja ci dam pojęcie Tadziu! Słuchał oniemiały dalej:
-…Kaczyński paradoksalnie jest spoiwem partii. On będzie miał swój PiS do końca życia. Pytanie brzmi jednak: jaki to będzie PiS? Bardzo szanuję Kaczyńskiego, to nieprzeciętny i wybitny polityk, ale ta autokracja i dyktatura, brak wewnątrzpartyjnej demokracji powoduje, że ta siła nie jest tak duża, jak być powinna. Kaczyński powinien się otworzyć. Dzieląc się władzą, nie straciłby jej, a tylko pomnożyłby to, co już ma. Byłby przywódcą bardziej nowoczesnym. Zgadzam się z Jadwigą Staniszkis, która powiedziała, że prezes powinien odsunąć od siebie dwór, którym się otacza. To jednak nie jedyny problem…
Prezes mało się nie udławił śliną! Kto śmie zarzucać mu autokrację, typ z Malborka? Może i Tadeusz to zakamuflowana opcja niemiecka?.. Na Jadwigę się może otworzyć??? Grymas na twarzy prezesa świadczył że wyobraził chyba sobie oświadczyny…
…- partia nie wysyłała mi sygnałów że nie ma w niej miejsca dla mnie więc jestem dobrej myśli mimo że w PiS panuje wazeliniarstwo a pachołki prezesa…
Prezes wyrwał z kieszeni komórkę. Memory, 5 i wszystko jasne. Sygnał, drugi, trzeci, czwarty… Tadeusz nie odbierał, odezwała się poczta głosowa:
…nie wiedziałem i to wynika nawet z treści, ze słowa których użyłem zostaną upublicznione. W publicznych wypowiedziach ważę słowa a dziennikarz który ujawnił moje wypowiedzi przeprosił mnie za to. Tak wyszło. Ale słów nie cofam, bo byłbym śmieszny. Liczę się z różnymi możliwościami, bo takie jest życie prezesie…”
Telefon prezesa wylądował w kącie. Ryknął:
-Dajesz tu do mnie pachole!!!
Posłusznie, na zmówienie wbiegł Adam. Rzucił się do dłoni swego dobroczyńcy, ten jednak odepchnął go z pogardą:
-Nie widzisz że nie mam pierścienia na palcu!? Uznam to za warcholstwo!
Adam płaszczył się przed prezesem:
-Przepraszam panie prezesie ale jestem podekscytowany, nie doszedłem po siebie po wyborach. Prócz wrogów atakują nas dawni sprzymierzeńcy i obecni członkowie jak Tadeusz!
-Więc już wiesz… Coś ty za dużo i za szybko wiesz Adam…
Prezes przyjrzał się podejrzliwe giermkowi. Na wszelki wypadek da znać komu trzeba by przejrzeli kwity w IPN czy aby na pewno nic tam na Adama nie ma…. Licho nie śpi.
Adam ze strachem zerknął na prezesa, czuł jak żołądek podjechał mu pod same gardło.
-Ja, ależ panie prezesie… Ja tylko… Eeee, no tego, yyy… Twierdzę tylko że w sferze publicznej Tadeusz robi bardzo złą pracę. To, co robi jest bardzo szkodliwe, dlatego, że dziś mamy powołany rząd. Media zajmowały się przez parę dni walką Tusk-Schetyna, a przez takie wypowiedzi znów skupią się na PiS-ie!
-Lejesz miód na me serce giermku- mruknął prezes.
Podbudowany Adam ciągnął:
- Tadeusz ma szansę wypowiadać się na forum partii, jednak czyni to publicznie w mediach. Taka postawa to błąd polityczny, wieli błąd! Tadeusz uległ pokusie : krytykuj szefa PiS, będziesz chwalony w TVN24! To droga prowadząca poza PiS panie prezesie, prawda?
Prezes westchnął, młode i głupie było pacholę które mówiło te słowa. On nawet nie wie że TVN rzekomo antykościelny jest tak przykruchtowy że ho ho! Musi się jeszcze dużo nauczyć młokos.
-Wola moja, czyli partii, jest taka… Tadeusz otrzyma ultimatum. Zetnę go i tak, usunę z partii i niech mówi, pisze i myśli co chce. Blado wypadł w starciu z wrogimi nam siłami Palikota a w mojej partii takich mięczaków nie trzeba. By sprawdzić lojalność Tadeusza wobec mnie wyślij Adam monit że proszę… nie, to złe słowo… że żądam by wykazał się wiernością i był posłuszny mej woli! Wystawiony na próbę ujawni swoje oblicze. Skontaktujesz się z nim i oznajmisz by pod osłoną nocy udał się do Sejmu i zdjął ze ściany krzyż. Odmówi to wyrzucę go z partii….
Adam nie bardzo rozumiał o co w tym wszystkim chodzi, zapytał więc niepewnie:
-A jeśli Tadeusz krzyż zdejmie panie prezesie?..
-To wyrzucę go z partii tym bardziej, w dodatku narazi się Kościołowi- prezes wydawał się z siebie zadowolony.
-Iście Nergalowy plan, panie prezesie!
Witam Gospodarza bloga. Chyba nieraz jest dobrze skorzystać z formy beletrystycznej, opisując dzisiejsze realia. Faktem jest iż yaro-guru metody stosuje rodem z komuny i tak samo zachowują się jego przydupasy. Ta lizusowa "drobnica" liże wodzowi buty ze strachu o swój byt w polityce, czyli o kasę. Ci "więksi" się trochę uniezależnili i chcieliby znaczyć więcej. Kłamczyński ma jednak oparcie w sporej /niestety/ rzeszy umysłowo cofniętych w rozwoju. Kler przez 20 lat zdążył ogłupić.
OdpowiedzUsuńFakt, fikcji nieco jest. Nie za dużo jednak:)
OdpowiedzUsuń