wtorek, 11 października 2011

Prezes i jego giermek

Prezes rozbity fizycznie i psychicznie leżał na kanapie i wgapiał się w sufit usiłując znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego przegrał. Dlaczego kolejny już raz przegra ł? Drugi, drugi, całe życie drugi! Jak jakiś Adaś Miauczyński! Nie mógł znieść że pokonali go platrformersi kierowani przez Donalda. A miało być tak pięknie, przecież program pisiołów jest słuszny lecz ludzie do niego nie dorośli! Dorośli patrioci stadionowi, moherowe berety i ciemny lud który oddał głos na PiS. To za mało jednak… Zmarnowano 20 lat, ojciec dyrektor nie dość intensywnie prowadził propagandę i nie zdołał otumanić polskiego ludu. Jak to wygląda: Donald który za namową Wielkiego Elektryka brał udział w spisku przykładając rękę do powołania nowego rządu który zastąpił patriotów Jana przepadł na jakiś czas w Senacie, później wydawał się niegroźny. Ze sceny zszedł Elektryk, chory na filipinkę Olek… Wydawało się że on, Jarosław, będzie rządził po wsze czasy. Do szału doprowadzał go ten gdański rudzielec! To przez niego nie zmrużyłem oka od niedzieli, myślał wściekły prezes, bo jak nic przyśni mi się jego roześmiana gęba! Koszmar powrócił ze zdwojoną siłą. Dziennikarze bacznie śledzą każdy ruch prezesa, natychmiast zauważyliby wyprawę goryli do apteki po proszki… Bolała go głowa obłożona lodem, podkrążone oczy z trudem się otwierały, przybyło siwych włosów na inteligenckiej głowie. Bał się i chciał do mamy. Nie ruszał się od niedzieli , nie chciał na Nowogrodzką, wolał w zaciszu domowych pieleszy przezywać porażkę. I jeszcze ten cholerny Palikot! To na co trwoniono pieniądze, na zakłamane sondaże które pokazywały że różnica między największymi partiami jest znikoma a palikotowych heretyków zabraknie w Sejmie??? To skandal, komuchy, Putin, Michnik i Urban za tym stali!

Do drzwi rozległo się łomotanie. Prezes poderwał się jakby piorun go strzelił. Z wdziękiem betoniarki kierował się ku drzwiom, otworzył je z rozmachem. Za nimi stał Adam z głową zwróconą w prawo ( za oknem szła młoda kobieta skąpo ubrana), nie zauważył że prezes otworzył drzwi i, oczarowany widokiem za oknem, pukał nadal. Zamiast w drzwi w głowę prezesa. Lód na głowie prezesa zaczął się intensywnie topić, nad jego rozpaloną głową pojawił się obłok pary.
-Kopnąć cię Adam, co z tobą do cholery, czego walisz w te drzwi jakbyś dobijał się do obory?!- prezes darł się jak opętany. Adam zmartwiał, skulił się w sobie. Kobieta za oknem bardzo przypominała mu jedną z aniołków. Tak liczył że miejsce obok niego w sejmowej ławie zajmie polska Angelina… Z przerażeniem patrzył na prezesa który wyglądał strasznie. Adam padł na kolana, z tej perspektywy patrzył wprost w oczy prezesa, zaczął bić się w piersi:
-Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina! Proszę o łaskę prezesie, to ten demon fruwający nad Warszawą mnie próbuje otumaniać!
Z oczu jego pociekły łzy bezsilności, rzucił się do rąk prezesa.
-A kyszen!- Prezes odsunął się z niesmakiem. Kogo uczynił swoją medialną twarzą, ustami i oczami?
-Wstawaj chłopcze, czekam na relacje, nie po to czekam tu od rana by patrzeć na twoje żale. Tusk z Palikotem we wsi stoi!

Adam smarknął w chustkę pożyczoną od superTomka, poderwał się z kolan. Trzeba być twardym jak stal! Podobała mu się postawa prezesa.
-Panie prezesie oddaję się do pańskiej dyspozycji!- Adam w napięciu wpatrywał się w oblicze swego dobrodzieja. Ten prychnął:
-A niby do czyjej miałbyś się oddawać, do czyjej dyspozycji, może Napieralskiego, naszego niedoszłego koalicjanta?- prezes poprawiał worek z wodą na głowie.
- To znaczy, chciałem powiedzieć, odpowiedzialność za wynik, jaki uzyskało Prawo i Sprawiedliwość, ponosi całe ugrupowanie. Przyznaję, że wewnętrzne sondaże PiS okazały się błędne, przyznaję ze zagalopowałem się u redaktor Moniki szydząc z oponentów politycznych że przegrają a my wygramy…
-Chcesz mi wmówić że cała partia ponosi odpowiedzialność za klęskę, ja też?- prezes poraził Adama takim spojrzeniem że ten poczuł je na plecach.
-Nie, inaczej chciałem się wyrazić panie prezesie! Jestem do dyspozycja szefa partii czyli pańskiej i tylko pańskiej. To jest jasne i oczywiste. Moją pracę ma prawo oceniać tylko pan prezes.
Leniwe struktury terenowe, kandydaci, członkowie sztabu, a także kierownictwo ponosi odpowiedzialność za wynik niedzielnych wyborów. Prócz pana prezesa! Czuję się odpowiedzialny za naszą kampanię bo byłem członkiem sztabu, współtworzyłem tę kampanię i zawsze w takich sytuacjach czuję się odpowiedzialny za to, co robiłem. I nie chcę skończyć jak Joaśka, Elka i Paweł! Domagam się łaski! Wiem że kampanię można było prowadzić lepiej, wybrać inne pola sporu, a także pracować jeszcze mocniej. Załatwiły nas media a ojciec dyrektor nie wystarczył… I Zbyszek na ciepłej posadce brukselskiej tylko nam szkodził!

Prezes myślał choć szło mu to opornie. Skończył się lód w dodatku, szlag by to…!
-Co proponujesz Adam? Twoje plany na trudne czasy?- prezes wycierał głowę ręcznikiem.
-Nasze ugrupowanie musi sobie teraz odpowiedzieć na pytanie jak przygotować się do następnych wyborów, jak rozmawiać z Polakami i jaki rodzaj komunikacji przyjąć na następne cztery lata, żeby była ona skuteczna. Media ojca dyrektora to za mało, musimy coś wymyślić…
-Kto wg ciebie będzie wicemarszałkiem Sejmu z naszej partii?- prezes układał w myślach kolejne pytania.
-Jest jeszcze za wcześnie, ale mamy wicemarszałka z dużym doświadczeniem, Marka Kuchcińskiego. Nasza ocena jego pracy z ostatnich miesięcy była oceną dobrą.
-Szef klubu: nowy czy stary?- bombardował prezes Adama.
-Dobrze, nawet bardzo dobrze oceniam Mariusza!- Adam piał z zachwytu.
-Próbowałbyś nie- burknął prezes pod nosem.
-Słucham prezesie, co pan tam mówi?- dopytywał Adam.
-Nic, nic… tak sobie myślę…
-Nasze aniołki?
-Z bólem serca muszę donieść że pomysł nam nie wypalił. Wyborcy nie dali się nabrać na nasze manewry i próbę oszustwa, nie dali się zrobić w konia. Stwierdzili że miejsce naszych pań jest w kuchni, przy garach a nie w Sejmie! Sugeruję by na następne wybory ukazać Polakom prawdę…
-Czyli?...- prezes przyglądał się mu z zainteresowaniem.
-Plakat z naszymi posłankami z pierwszej linii?... –zaryzykował Adam.
Prezes westchnął; czy ten młokos nic nie rozumie?
-Chcesz do cholery byśmy nie weszli do Sejmu? Może ubierzesz je w bikini?- warknął wściekle.
Adam kolejny już raz stulił uszy.
-Co dalej, mów!
Adam przełknął ślinę, za wszelką cenę chciał podreperować swój podupadły prestiż:
- Wejście Palikota do Sejmu to upadek polskich obyczajów, a Palikot jako wicemarszałek Sejmu, to już byłaby totalna degrengolada!
-Obawiam się że on albo ten były ksiądz nim zostanie… -prezes pokiwał smutno głową.
-A ojciec dyrektor, co mówi po wyborach?
-Przerażony że do Sejmu weszli sodomici! Panicznie boi się Nowej Lewicy bo może dobrać się mu do jego interesów, usiłuje straszyć nią ale już za późno, lud ją już polubił i chce jej w polskim Sejmie! Poza tym ojciec dyrektor sugeruje że wybory mogły być sfałszowane. Oczywiście nie złoży doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa. W ogóle audycje w mediach ojca zajmuje Palikot!
-Jak to, a o nas nie mówi?- zdziwił się prezes.
-Nie, ale napisał. Mam tu list od niego w którym wypiera się jakoby poparcie jego gwarantowało zwycięstwo w wyborach. Żąda od nas jako zwrotu za poniesione koszta 25% dotacji budżetowych na działalność partii plus 20 milionów złotych na geotermalne odwierty które obiecał mu pan prezes więc ojciec dyrektor czeka. Podaję numer konta:…







1 komentarz: