poniedziałek, 25 lipca 2011

Szatański plan

We wschodnim skrzydle pałacu biskupiego rozdzwonił się budzik. Stanisław który od kilku minut krzątał się już zerknął na swój ręczny zegarek: punktualnie dwadzieścia po piątej. Z przyzwyczajenia tylko ustawiał budzik bo od wielu już lat dawał sobie doskonale bez niego radę. Jego organizm sam się budził. Złożył ręce , mrucząc pod nosem odmawiał jakąś modlitwę. Po jej zakończeniu poczłapał do łazienki by się ogolić. Stara, poczciwa maszynka której mało kto już używa… Szkoda że nie ma służby która odwaliłaby za niego wszystkie te poranne czynności ale co by lud powiedział? Przecież on, skromny niegdyś sekretarz, musi czynić wszystko by owieczki widziały w nim dobrodusznego wujka a nie bezwzględnego i obłudnego kardynała który przejął wielki majątek krakowskiego, świeckiego towarzystwa. Kto by się martwił o życie wieczne skoro przyjemniejsze jest to na ziemi! Pod warunkiem że jest się wysokim hierarchą Kościoła mającym polskich polityków jako chłopców na posyłki.

Czas na kawę. Włoską i z włoskiego ekspresu. Stanisław lubił by wszystko było najwyższej jakości, nie jakiś tam szmelc z Chin, Tajlandii czy nawet i z Polski. Przez tyle lat pijał w Rzymie włoską kawę co sprawiło dziś nie mógłby się bez niej obejść. Jak to dobrze że minęły bezpowrotnie czasy komuny, miałby pewne trudności ze zdobyciem swego ulubionego napoju. Po kilku minutach rozmyślań o tematach lekkich, łatwych i przyjemnych udał się do pałacowej kapliczki by odprawić mszę. Tak, w tej samej w której Karol, ówczesny biskup krakowski, modlił się, medytował i odprawiał msze. Kaplica na żądanie Stanisława została odpicowana, świeckie władze miasta nie szczędziły sił i środków starając się realizować niewypowiedziane życzenia kardynała. Chwała im za to, przecież nie on nie posiadający oficjalnie grosza, nie biedny Kościół katolicki i Kuria ponosić będzie koszty remontów! Niech znają łaskę księcia Kościoła który zezwala na wyremontowanie włości w których urzędował ten który został papieżem.

Po mszy zasiadł przy śniadanku. Zabawne, ale przez te wszystkie lata nie dbał o dietę nie przejmując się przeciwwskazaniami specjalistów od żywienia. Co oni wiedzą! Pan wezwie go wtedy kiedy będzie potrzebował i nikt tego nie zmieni. Ser, dżem, parówka. Rozglądał się po stole i uderzył go brak prasy! A cóż to ma znaczyć? Bez porannej prasówki nie wyobrażał sobie rozpoczęcia dnia. Ksiądz Robert zapomniał… Gdzie on się w ogóle podział?
Jakby czytając w myślach Stanisława pojawił się Robert, spod pachy wystawało mu nieco tytułów. Odłożył wszystkie gazety i rzucił się na kolana przed Stanisławem, do swej twarzy zbliżył kardynalskie dłonie.
-No już dobrze, dobrze- Mruknął zadowolony Stanisław. Nie założyłem pierścienia więc nie musisz całować.
-Wybacz ojcze za spóźnienie ale musiałem przeczytać kilka artykułów. Nieprzychylna nam prasa znowu będzie ujadała! Ta sama prasa która przemilczała książkę „Nadzieje i niepokoje!”
-Spokojnie synu. Co się stało i o co chodzi?
Robert z trudem łapał powietrze, widać było że jest zdenerwowany.
-Ksiądz Natanek znowu zaczyna!
-Co zaczyna skoro już skończył mój synu? Suspensa jaką na niego nałożyłem…
-Nic to nie dało!- Robert przerwał w pół słowa kardynałowi nie bacząc na konsekwencje. Zdenerwowany chwycił gazetę i potrząsając nią zbliżył stronę do oczu kardynała.
-Mimo oficjalnego zakazu on w dalszym ciągu odprawia msze, wbrew woli ekscelencji! Mało tego, on twierdzi że sam Chrystus do nie go przemówił i pochwalił za nieustępliwość i kroczenie jedyną słuszną drogą!
Stanisław spochmurniał; nie znosił nieposłuszeństwa, łamania zasad w obowiązującej hierarchii. Katoliccy politycy padali przed nim na kolana, niczego nie odmawiali, tymczasem pospolity ksiądz chce postawić mu weto??? I skąd do cholery ten Chrystus skoro sam papież Leon X śmiał się mówiąc ile dobrego Kościołowi dała bajeczka o Chrystusie?!
Zerknął do gazety i nie wierzył własnym oczom!
„Ksiądz Piotr Natanek nadal głosi publicznie swoje poglądy. Ma nawet swoja telewizję internetową. Słowem: ks. Natanek nie dostosował się do zakazów Księdza Kardynała Stanisława Dziwisza, zlekceważył go zupełnie. Jest to zatem równoznaczne z nieposłuszeństwem Kościołowi. W tym nieposłuszeństwie najbardziej szkodliwe jest trwanie ks. Natanka przy niektórych opiniach teologicznych, które z punktu widzenia teologii dogmatycznej kwalifikowane są jako opinie błędne, niebezpieczne, a nawet zuchwale. Chodzi zwłaszcza o przesadne opieranie opinii tego Księdza na objawieniach prywatnych i utożsamianie intronizacji Chrystusa na Króla Polski z ocaleniem Narodu Polskiego. A także niebezpieczna jest nauka ks. Natanka dotycząca szatana, którą można by skrócić w następujących słowach: szukanie diabla we wszystkich rzeczach. Np. przypisywanie medalikom z Niepokalanowa, ze maja one znaki masońskie, np. pięcioramienne gwiazdy. A mają być sześcioramienne. Idąc tokiem rozumowania ks. Natanka, trzeba również odrzucić gwiazdy szecioramienne. Skoro gwiazda pięcioramienna związana jest z masonerią, to w tym kluczu myślenia gwiazda sześcioramienna związana jest z Narodem Żydowskim”
Stanisław oniemiał. Gdyby nie obecność Roberta z jakąż ochotą rzuciłby słowem niekoniecznie kościelnym! Natanek drwiący z abp. Życińskiego który jakoby wyje w piekle przelał tym niestosownym żartem czarę goryczy, tak się wydawało. A tu niespodzianka, tej goryczy może być całe wiadro!
Powrócił do czytania:
„Podczas blisko czterogodzinnej liturgii ks. Natanek wygłosił płomienne kazanie, podczas którego wyraził zdumienie, że nie zrozumiano, iż jego słowa "abp Życiński wyje w piekle" były wypowiedziane w języku literackim. Tym razem dosłownie już powiedział że abp Życiński rzeczywiście przykuty jest grubym łańcuchem w piekle bo to masoni napisali za niego doktorat, ubrali go w sutannę i wyświęcili”
Stanisław robił się coraz bardziej blady, trzęsącymi się rękami trzymał gazetę ale nie rezygnował z czytania:
„Wg ks. Natanka Stanisław Dziwisz również jest masonem. Ks. Natanek wypowiedział mu posłuszeństwo kardynałowi dodając że ten czerwcu przyjął nagrodę najwyższej loży masońskiej, kardynała Bea. To niemiecki kardynał, największy rozbójnik na Soborze Watykańskim, i krystaliczny mason najwyższym stopniem. Jakby było mało ks. Natanek zdradził też, że w sobotni wieczór kontaktował się z Jezusem!”
Stanisława mało szlag nie trafił! Parskając i plując cisnął gazetę w Roberta. Odkaszlnął, jago twarz z bladej stała się czerwona. Wszystko się w nim gotowało!
-Czytaj co on tam bredził!- warknął do Roberta kiedy nieco ochłonął.
Robert poskładał gazetę i przeczytał:
„Otrzymałem od Jezusa możliwość telefonu do Nieba, i kiedy nie nabrykam z Panem Bogiem, to mam taki światłowód, że ta linia jest otwarta. „Nie bój się. Żądam twojej ofiary. Podoba się mi twoja ofiara. Nie słuchaj tych, którzy nie mają mojego ducha. Bądź posłuszny Bogu, a nie tym, którym dałem władzę - relacjonował sobotnią rozmowę z Bogiem ksiądz”…

Zapadła cisza. Stanisław ponuro spoglądał przed siebie. Dobrze że nie zapomniał dodać Natanek że władza pochodzi od Boga i że ją dał kościelnym hierarchom. Musiał coś zrobić z tym księdzem i to szybko!
-Ojcze Stanisławie, antyklerykalna prasa znowu dobierze się nam do… siedzeń tak jak to było w przypadku jednego z naszych braci księży posądzanego o pedofilię którego ojciec ukrył w Brazylii. Łódzka gazeta nie zostawi na nas suchej nitki!
Stanisław nie odpowiedział. Przypomniały mu się czasy kiedy za nieboszczki komuny polska hierarchia nie radziła sobie z niepokornym księdzem Jerzym, potem wymknął im się prałat Henryk, wreszcie nastał ojciec Tadeusz… Wszyscy oni mieli posłuch lud, czyżby i Natanek miał iść w ich ślady?.. O nie na to nie można pozwolić!
-Robercie co nagle to po… Nie możemy pozwolić sobie na pochopne działanie ponieważ zostalibyśmy posądzeni o niszczenie kapłana który cieszy się zaufaniem Jezusa a tego nam prosty lud nie wybaczy. Prześwietlimy życiorys ks. Natanka, może to wysłannik tego łódzkiego byłego księdza o którego bezskutecznie modli się ojciec dyrektor? Może i on chce zrzucić sutannę, przedtem kalając własne gniazdo? Nie jest to wykluczone. Wypowiedział posłuszeństwo, spotka go kara ale dam mu jeszcze jedną szansę…
Na twarzy Stanisława pojawił się błogi uśmiech.
Robert przyglądał się mu z szacunkiem, nie śmiał dopytywać się jaki jest plan kardynała.
A ten, rozpostarty wygodnie w fotelu oznajmił:
-Wyślesz do ks. Natanka moją wolę. A jest nią powierzenie funkcji kapelana zbliżającego się Przystanku Woodstock. Mało tego! Jeśli Natanek się nie uspokoi powierzę mu duchową opiekę na tym antyklerykalnym łódzkim tygodnikiem oraz Ruchem Poparcia Palikota. Niech oni się z nim użerają!




0 komentarze:

Prześlij komentarz