Sławoj śmiał się na głos czytając tytuły prasowe. Z niedowierzaniem kręcił głową że lud na ziemi- tej ziemi- jest taki naiwny by nie rzec głupi! „Oddanie parafii na Oruni terenu wartego prawie 0,5 mln zł za niespełna 5 tys. zł było ostatnią samodzielną decyzją prezydenta w relacjach finansowych miasto-kościół. Po kilku kontrowersyjnych decyzjach prezydenta radni powiedzieli dość i teraz oni będą współdecydować o ewentualnym oddawania kościołowi działek za ułamek ich wartości”. I o co tyle krzyku? O tą działkę przy parafii św. Ignacego Loyoli na Oruni? Przecież to skromne 3300 m kw. powierzchni o szacunkowej wartość 457 tys. zł. Prezydent oddał ją bez przetargu, za jeden procent wartości, czyli 4573 zł. I tak zdarł! Brykają tu owieczki, trzeba się za nie wziąć i ostrzyc, senior Tadeusz rozpuścił miejscowych. Już ja wam pokażę, czepiać się uzasadnienia prezydenta który napisał że działka jest na cele działalności sakralnej, z przeznaczeniem do łącznego zagospodarowania z obecnym terenem parafii! Nie powinno przecież interesować nikogo że działalności sakralnej tam nie będzie! Teren powiększy znajdującą się przy kościele moją rezydencję, to znaczy mój ogród. Przecież co jest dobre dla mnie dobre jest i dla Polski. Co jest dobrem Polski jest i moim dobrem he he he…
Upił łyk wody ( lekko procentowa) i poprawił czuprynę. Kto by przypuszczał że on, mały przed laty Sławojek, z biednej jak mysz kościelna rodziny i wiochy zabitej dechami będzie rozdawał karty w polskim kościele, episkopacie, Ordynariacie Polowym, MON, Warszawie a teraz w Gdańsku! Bawiło go i łechtało jego próżność to uniżone, z wielkim szacunkiem traktowanie przez tych wszystkich majach się za nie wiadomo kogo, za tych szukających swoich sarmackich czy też hrabiowskich przodków . Spróbowaliby go tylko tak nie traktować psie syny! Już on by im pokazał! Trochę psuł mu humor senior Tadeusz, co z nim do cholery począć, gdzie go zesłać? Może Benedykt zabierze go do Watykanu?... Trochę denerwowali go miejscowi rajcy którzy chcą chyba walki ze świętym Kościołem, Chrystusem i Maryją!
Relacje finansowe miasta z kościołem budzą jednak coraz większe kontrowersje i niezadowolenie mieszkańców Gdańska. Protestowano przeciwko przekazaniu kurii za 28 tys. zł hektarowej działki przy ul. Ofiar Grudnia na Łostowicach, wartej 2,8 mln zł. Ktoś musiał chlapnąć ozorem za dużo bo wyszło na jaw, że proboszcz parafii na Ujeścisku sprzedał na wolnym rynku działkę, którą kupił od miasta z 98-procentową bonifikatą, wynoszącą ok. 1,7 mln zł. Gdy miasto chciało ją odzyskać, proboszcz poprosił o umorzenie części należności. Choć prezydent zgodził się zmniejszyć dług o 1,3 mln zł, to parafia i tak nie regulowała długu wynoszącego 400 tys. zł. I nie ureguluje, zaśmiał się Sławoj. Piszcie skargi na Pierdziszew, może ktoś usłyszy! Wara od Kościoła bo ogłoszę to jako zamach, szkalowanie pamięci papieża Polaka i piekłem postraszę!
Niepokoił go powracający na salony komuch Leszek Miller. Jak ten heretyk śmie oczerniać dobre imię biskupa, że też go piekło nie pochłonie! Jak on śmie ujawniać tajemnice jak spędzano czas na pokładzie samolotu lecącego przed laty do Charkowa! Wielkie mecyje, trochę szkła, symboliczne 0’7 na głowę… co to jest? Jak butelka oranżady dla dziecka! A Miller szuka taniej sensacji, odgrzewa stare kotlety! Przecież to jakaś bzdura totalna, niech Miller sam się rozlicza, a nie innych obciąża. Do niczego takiego nie doszło chyba... Przez większość czasu przebywałem chyba w towarzystwie biskupów: protestanckiego i prawosławnego. A to były premier siedział w saloniku z Kwaśniewskim. Reszty nie bardzo pamiętam…
-Niech nikt nie mówi że konstytucja to nie modlitwa! Polska konstytucja - w przeciwieństwie do węgierskiej- nie zawiera bezpośredniego odwołania do Boga! A Polak- Węgier dwa bratanki i do piwa i do szklanki!
Zgromadzeni w bazylice z szacunkiem słuchali słów arcybiskupa. Jak zwykle marudził Wałęsa który Sławoja nie trawił ale jako katolik musiał zaakceptować decyzję papieża o gospodarzu metropolii w osobie arcybiskupa. Dziś jednak nie on, wielki przed laty Lech stał na piedestale. Dziś role się odwróciły, to Sławoj brylował na salonach, to Sławoj przyjmował u siebie polityków. Lech westchnął z bólem serca i słuchał wespół z wiernymi:
-Wspierały się o Konstytucję nią pokolenia niewoli narodowej, kiedy Polska została starta z mapy Europy. W niej żyła dusza narodu, kiedy zabrakło króla, Sejmu, państwa, armii, a sąsiedzi, uczestniczący w zbrodni rozbiorów, powtarzali wszem i wobec, że imię Polski już nigdy wskrzeszone nie będzie! Przez długie lata Trzeciomajowa Konstytucja stanowiła duchowe wsparcie dla tych wszystkich, którzy - wbrew okolicznościom - szli ku Niepodległej: drogami walki zbrojnej, modlitwy, pracy, duchowego wzrostu... Nie zwątpili, że przyjdzie Polska w Imię Pana! Zaufanie obywateli zdobywa się nie efektownymi obietnicami, ale uczciwością, nawet wtedy, kiedy trzeba się przyznać do porażek, przesłonić uśmiech programowego optymizmu i przeprosić za to, co się nie udało. Co więcej, przyznać rację tym, którzy ostrzegali, bo stawianie pytań nie jest oskarżeniem bynajmniej. Do stawania pytań mają prawo wszyscy, konstytucja to gwarantuje!
Na te słowa wierni zareagowali oklaskami.
Sławoj patrzył na wiernych rachując ile będzie ich kosztowało jego płomienne kazanie. Niemało…
-Proszę spocząć panie prezydencie. Gdańsk to piękne miasto. Ale nie dość piękne i nie w pełni wyraża wotum wdzięczności narodu za pontyfikat naszego papieża.
-Ekscelencjo, czy ma pan już jakiś pomysł?- prezydent z szacunkiem wpatrywał się w arcybiskupa gotów spełniać jego prośby.
-Tak. Mam pomysł na kościół ale wzbudza on niemożliwe do wyjaśnienia kontrowersje,, co to ma znaczyć do cholery??? Zapowiedziałem przecież budowę świątyni w sąsiedztwie a która miała być częściowo kopią bazyliki św. Piotra w Rzymie. Zgodzę się by projekt świątyni został wybrany w konkursie a od pana oczekuję propozycji…
Prezydent jakby czytał w myślach duchownego:
-Oddaję miejską działkę położoną dwa kilometry dale jeśli konkurs architektoniczny w ogłosi kuria metropolitalna!
-Interesy z panem prezydencie idą mi lepiej jak z samorządowcami w Warszawie. Zwycięski projekt wyłonią osoby wskazane przez kurię, a gdańscy urzędnicy będą mieli jedynie głos doradczy. Jest pan zadowolony?
-Interesy z ekscelencją to sama radość!- prezydent cieszył się jak dziecko .
-Proszę jeszcze nie wychodzić prezydencie. Zabytkowy budynek przy ul. Brzegi, moja obecna rezydencja , potrzebuje skromnego zastrzyku gotówki, jakieś… 132 tys. złotych dofinansowania na prace renowacyjne. Zamierzam odrestaurować 30 okien wraz ze stolarką, chcę też zlecić dorobienie do okien skrzydeł i pouzupełniać ramy. Moja skromna emerytura ledwo pozwala mi wiązać koniec z końcem. Dla wszystkich pieniędzy nie wystarczy więc nie widzę przeszkód by tylko mi ich sporo przeznaczyć. I tak ile jeszcze wam zostanie! A poza tym gardźcie dobrami doczesnymi, ważne jest życie wieczne a to ja wam zapewnie! Co na to samorządowcy prezydencie?
- To cenny obiekt, a poza tym po to są dotacje na remonty zabytków, by osoby, które złożą prawidłowy wniosek, mogły je otrzymać. O środki finansowe, które przeznaczane są m.in. na renowacje kościołów, stara się wielu duchownych i parafii. Ekscelencji nikt więc nie skrytykuje!
-Nie jesteśmy Najświętszym Sakramentem, nie chcemy, by przed nami klękać !
Sławoj z trudem hamował w sobie gniew.
-To niefortunna wypowiedź premiera. Księża nie mogą być używani jako straszak, nie wiadomo do czego. Część biskupów nadal należy do pokolenia, które pamięta hasła i slogany z przeszłości. A slogany niczemu nie służą! wypowiedź premiera odnosi się do 26 tys. księży, którzy jednocześnie są obywatelami Polski. A na dodatek my nie kandydujemy, ani do Senatu, ani do Sejmu. Jesteśmy i tak już takimi połowicznymi obywatelami, ale nie życzymy sobie, aby ktoś się kłaniał. Rządzimy i bez wyborów, pomyślał. Już on tego Tuska załatwi, w jego Gdańsku he he he… Wykręcił numer do prezydenta miasta.
-Halo, słucham ekscelencjo?
-Szczęść boże, niech będzie pochwalony! Czy wszystko dograne w mojej sprawie?
-Tak, wszystko już załatwione ekscelencjo. To dla nas, dla gdańszczan, wielki zaszczyt! Pozostały drobne formalności.
-No!- rubasznie zakończył rozmowę Sławoj.
Minęło trochę czasu…
Arcybiskup Sławoj Głódź nie zapłaci ani grosza za działkę wartą 450 tys. zł. To Gdańsk dopłaci arcybiskupowi. O tym, że prezydent Gdańska postanowił przekazać parafii św. Ignacego Loyoli na Oruni działkę o powierzchni 3300 m kw. pisaliśmy przed miesiącem. Nieruchomość wartą 457 tys. zł odda bez przetargu za jeden procent wartości - czyli 4573 zł - "na cele działalności sakralnej, z przeznaczeniem do łącznego zagospodarowania z obecnym terenem parafii". Działka powiększy ogród arcybiskupa Głódzia przy jego nowej rezydencji przy ul. Brzegi.Teraz okazuje się, że gmina nie otrzyma nawet tych 4573 złotych, ponieważ kuria naliczyła większą opłatę za umożliwienie publicznego dojścia do cmentarza przy parafii Loyoli. Służebność przejścia została wyceniona na 5175 zł i tu arcybiskup nie był tak wspaniałomyślny, jak władze miasta, i żadnej bonifikaty nie naliczył. W efekcie kuria dostanie jeszcze z miejskiej kasy 602 zł.
Sławoj był kontent. Niech no spróbują przed nim klękać!
0 komentarze:
Prześlij komentarz