środa, 22 marca 2017

Trzej prezydenci jak trzej muszkieterowie

Mój ostatni wpis wywoła mieszane uczucia u Czytelników bloga, niektórzy z nich w prywatnych wiadomościach dali mi do zrozumienia, że się nie mylę. Inni sugerowali, że mam rację, a jeszcze inni stwierdzili, że nie jest potrzebna nowa partia lecz stowarzyszenie wyborców. Przyznam szczerze, że pisałem pod wpływem emocji i trochę mnie nosiło, ale dziś napisałbym tak samo, chociaż… Dziś do opinii publicznej dotarła informacja, że opozycja parlamentarna- PO i Nowoczesna- zapowiadają bliższą współpracę. Wreszcie! Lepiej późno niż wcale!

Przed paroma laty ktoś podesłał mi link do pewnej gry internetowej i poprosił, bym ją zrecenzował na potrzeby przyszłych graczy. Obiecałem, że w kilka tygodni poznam tajniki rozgrywki, wczuję się w rolę i podzielę swoimi spostrzeżeniami. Te kilka tygodni wydłużyły się do kilkunastu, potem do kilku miesięcy aż zaliczyłem kilka er na międzynarodowym świecie z wieloma sukcesami w doborowym towarzystwie złożonym z graczy z Bałkanów- głownie Macedończyków- Anglika, Amerykanina, Hiszpana, Rosjanina i kilku innych cudzoziemców. Co mnie zainteresowało i zaciekawiło? Współpraca, zaufanie, przyjacielskie relacje w tym egzotycznym sojuszu i mistrzowska wręcz dyplomacja: mieliśmy wkoło mnóstwo zaprzyjaźnionych sojuszy, ale… żadnego z Polski! Jeśli trafiały się ekipy z polskimi graczami, to wszędzie one szukały i miały wrogów. Z nikim nie chciały lub nie potrafiły współpracować i zawsze kończyło się to dla nich smutno. Na palcach jednej ręki można było policzyć nas, graczy z Polski, którzy potrafili nawiązać relacje z cudzoziemcami, zaprzyjaźnić się z nimi i zaufać jeden drugiemu. Po dziś dzień utrzymuję kontakty z Nikim, Paulem, Johnem i Apunto. Jeśli gdzieś kiedyś zasiądę do gry, nawet kilka godzin przed końcem ery- bez wahania przyjmą mnie do swego grona. Dyplomacja, sojusze, federacje, przyjaźnie- to był klucz sukcesu.

I tak powinna wyglądać polityka, nie tylko w strategicznych, wirtualnych grach. Dlatego z zadowoleniem przyjąłem informację nie tylko o zacieśnieniu współpracy między partiami sejmowej opozycji ale i o liście sygnowanym przez byłych prezydentów Polski z apelem do rządu o odpowiedzialną politykę europejską. Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski przypomnieli, że wejście naszego kraju do Unii Europejskiej w 2004 r. było urzeczywistnieniem dążeń pokoleń rodaków do zapewnienia Polsce bezpieczeństwa, poczucia wspólnoty i solidarności, że głęboko niepokoi ich konfrontacyjna i eurosceptyczna polityka polskiego rządu, co w konsekwencji może doprowadzić do międzynarodowej marginalizacji Polski oraz samowykluczenia z grona państw decydujących o przyszłości europejskiej . Jakże trafnie podkreślili, że Polska to nie głos jednej czy drugiej partii politycznej. Nie ma chyba potrzeby cytować całego listu- każdy interesujący się polityką z pewnością już go przeczytał.

Interes PiS nie jest interesem Polski- od kiedy ja to powtarzam? Trzej prezydenci wypowiedzieli się w taki sposób, że wypada im tylko przyklasnąć: Polska to nie jest głos jednej czy drugiej partii politycznej. Od siebie mogę dodać, że w Polsce głos mają wszyscy i nie będzie tak, jak się wydaje pewnym jełopom: nie będzie mordy w kubeł w wykonaniu wyborców opozycji bo PiS wygrał wybory. Będą dyskusje, protesty, manifestacje, pikiety, odmienne poglądy od piesków Kaczyńskiego, jego nieudolnych ministrów i marionetkowego rządu. To nie jest zabronione i nie będzie nigdy, choćby nie wiem jak starały się miernoty spod znaku PiS.

Trzej prezydenci są wrogami numer dwa PiS, Jarosława Kaczyńskiego i rządu. Wrogiem numer jeden jest Donald Tusk, a nic nie łączy ludzi jak posiadanie wspólnego wroga lub znajdowanie się na tej samej liście wrogów. Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski zapisali się w historii Polski zakłamywanej dziś przez PiS i nikt tego nie zmieni, choćby nie wiem do jakich kłamstw posuwali się pisowscy "historycy". I choć w przeszłości głosowałem jedynie na Aleksandra Kwaśniewskiego- nie mam zamiaru krytykować go za sojusz z Lechem Wałęsą i Bronisławem Komorowskim. Niech tracą na to czas pisowscy funkcjonariusze: ja zawsze będę chwalił ludzi i środowiska występujące razem przeciwko zgubnej dla Polski polityce PiS.

 Przeczytaj, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

1 komentarz:

  1. W Paryżu za Norwida mawiano: 2 Polaków to 3 partie polityczne - jeden przeciwko drugiemu i razem przeciw wszystkim innym; dodaj do tego "kompleks Latarnika..." a będziesz miał odwiecznie aktualną definicję Papkina, Cześnika i Rejenta, słowem Sami Swoi... I to wcale nie jest śmieszne!

    OdpowiedzUsuń