środa, 24 lutego 2016

Flaszka w teczkach

Dobrych kilka dni zastanawiałem się nad dziwną niemocą, nad niespotykaną jak dotąd absencją w mediach katolickich biskupów. Mający zazwyczaj tyle do powiedzenia panowie w sutannach nabrali wody w usta i nie powiedzieli słowa w sprawie akt Bolka i nie zająknęli się nad domniemaną agenturalną przeszłością Lecha Wałęsy. Zaczynałem już tracić nadzieję, a tu niespodzianka: przemówił sam pogromca Actimelków, dziedzic z Bobrówki, pan z Gdańska, Sławoj Leszek Głódź herbu Flaszka!

Temat Wałęsy parzy jak cholera TW Lucjana, toteż skupił się on na krytykowaniu przede wszystkim KOD-u i "Gazety Wyborczej", nastawionej prokościelnie. Wszystkich wyręczył Głódź o którym można powiedzieć jedno: może i pijaczyna, ale donosicielem SB nie był, dlatego ma prawo zająć stanowisko w sprawie Lecha Wałęsy. Tyle że Głódź żąda od Wałęsy... przeprosin! Nie, nie dla siebie. Wałęsa nie raz i nie dwa kajał się przed baronem kościoła, przepraszał za swe ostre słowa po gdańskim ingresie Głódzia i biegał w odwiedziny do szpitala w którym krojono i leczono Flaszkę. Głódź żąda przeprosin dla tych, których Wielki Elektryk skrzywdził i jednocześnie by wybaczył to wszystko, co dziś na niego spływa. Co ten Głódź sugeruje? Wybaczamy i prosimy o wybaczenie? Hierarcha chytrze twierdzi, że sprawę agentury Wałęsy należy zamknąć publicznie, ale pod pewnymi warunkami: Wałęsa musi przyznać, że nie mówił całej prawdy. Chciałoby się zacytować zacnego ks. Tischnera: święta prawda, tyż prawda i gówno prawda. O którą prawdę Głódziowi chodzi?

Zabawne: Wałęsę mieszają dziś z błotem wszyscy ci, którzy bez niego byliby niczym. Wszyscy ci państwo strojący się dziś w piórka antykomunistów, bojowników o klerykalizację..., pardon, wolność i demokrację żyliby dziś w zapomnieniu i- nie waham się użyć tych słów- w nędzy. Byliby biedni, opuszczeni i zapomniani, tak jak żyje dziś wielu dawnych działaczy opozycji antykomunistycznej. To samo byłoby z Głódziem, którego Watykan narzucił naiwnemu Wałęsie na szefa Ordynariatu Polowego, a ten, głuptasek, awansował Flaszkę do stopnia generała dywizji. Dożywałby dziś Flaszka swoich chwil w domu księży emerytów a tak, dzięki Wałęsie, puszy się i usiłuje pouczać każdego, kto naiwnie mu się pod rękę.

Jeśli panu Głódziowi marzą się czyjeś przeprosiny i chce wymusić żądania przyznania się do niemówienia prawdy- niech skieruje swe słowa w stronę biskupów katolickich i podległego im kleru. Tam znajdzie się wielu dawnych kapusiów, którzy nigdy, przenigdy nie przeprosili za swoją służbę i oddanie SB. Nikomu z nich z głowy włos nie spadł, jedynie Stanisław Wielgus zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego kiedy wyszła na jaw jego ukrywana współpraca z SB. Kościelna komedia "Pamięć i troska" służyła jedynie do przechwycenia świeckich dokumentów z archiwów IPN przez stronę kościelną i próżno szukać jakichkolwiek efektów pracy tej komisji. Żaden konfident w sutannie nie został pozbawiony choćby przywilejów wynikających choćby z Funduszu Kościelnego.

Niech Głódź zacznie robić porządki w kościelnej stajni Augiasza a potem publicznie głosi swe osądy, jeśli nie zabroni mu tego kościelna omerta.

Dlaczego wypłynęła właśnie teraz sprawa akt Kiszczaka, dlaczego zatrzymano w areszcie Romana Kotlińskiego? Trzeba odwrócić uwagę od niewygodnych faktów... Otóż rządzący krajem zadłużyli już kraj na dodatkowe miliardy złotych. Szacuje się, że może to być suma rzędu nawet 30 miliardów! Tym wójt Szydło nie pochwaliła się podczas zachwalania 100 dni swojego(?) rządu. 

 Jeśli masz czas i ochotę to kliknij i wypromuj. Dzięki!:)

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz