Zamarły serca nawiedzonych katotalibów, zmartwiał św. Tomasz z Terlik, zakrztusiła się kawą Joanna Bątkiewicz- Brożek, „specjalistka” od in vitro z pewnego katolickiego portalu, oniemieli politycy PiS, stan przedzawałowy osiągną poseł Jerzy Rębek, podrapał się po bruździe ks. de Berier: polski Kościół, ustami Józefa Michalika oznajmił, że chce porozumienia w sprawie in vitro! Kompromis w tej kwestii jest konieczny, stwierdził Michalik. Bo złe prawo jest lepsze, niż jego brak.Nie wyjaśnił, między kim ten kompromis zostanie zawarty: między Michalikiem i Pieronkiem, czy Dziwiszem i Gowinem?
Zachodzę w głowę, w jakich czasach przyszło mi żyć? Kościelny hierarcha, co i rusz pouczający katolickie owieczki jak mają się prowadzić, prawiący o moralności, oznajmia publicznie, że złe prawo jest dobrym prawem. Bylejakość jest lepsza od nicości, oto nauczanie polskiego Kościoła! Michalik gromi polskie władze, że wszystko w zakresie in vitro wolno, a tak być nie może. Kościół zamierza ukrócić wolnoamerykankę. Czyżby zamierzał zmusić rząd do narzuconej watykanki? Znając mentalność kościelnych hierarchów, bezdzietnych kawalerów- prawiczków (jak propaganda kościelna głosi), spodziewam się kolejnej ustawy, w której roić się będzie od zakazów, nakazów i religijnych obostrzeń. Bo Kościół jest przeciwny in vitro, ale widzi i czuje, że batalię o sztuczne zapłodnienie przegra. Historia pokazała, jak Kościół zwalczał Galileusza, Kopernika, jak był przeciwny transplantacji, jak nie chciał przyjąć do wiadomości, że antykoncepcja nie jest złem, a aborcja- w określonych przypadkach, kiedy idzie o zdrowie i życie kobiety- jest konieczna. Zwalczał, a dziś akceptuje osiągnięcia medycyny czy astronomii. To samo będzie z in vitro. Chytrość polega na tym, by starającym się o potomstwo z in vitro „umilić” życie: cała procedura zapłodnienia ma odbywać się według przepisów zgodnych z wolą hierarchów Kościoła katolickiego, skonsultowaną z ekspertami pokroju św. Tomasza z Terlik. To nie wróży nic dobrego dla par, starających się o dziecko za pomocą sztucznego zapłodnienia.
Proponuję kościelnym garść rozwiązań, które powinni wprowadzić do stosownej ustawy, a które skutecznie zniechęcą chętnych na zapłodnienie pozaustrojowe:
-o dziecko poczęte metodą In vitro mogą starać się jedynie małżeństwa konkordatowe, o stażu małżeńskim minimum 5 lat
-małżonkowie nie mogą zalegać z finansowymi zobowiązaniami wobec parafii, do której należą -małżonkowie powinni należeć do rady parafialnej, bądź udzielać się w podwórkowym kółku różańcowym -pokój, w którym mężczyzna poddaje się zabiegowi pozyskania nasienia, powinien być monitorowany przez miejscowego proboszcza
-małżonka, jeśli uczestniczy w zabiegu pozyskania nasienia, nie może używać rąk, ust, czy innych części swego ciała, ale może wezwać na pomoc proboszcza, bądź duchownego orientacji homoseksualnej, za zgodą małżonka
-po udanym zabiegu personalia małżonków, którzy zdecydowali się na zapłodnienie pozaustrojowe, zostaną odczytane na niedzielnej mszy w parafii, z której przyszli rodzice się wywodzą
-zabieg in vitro powinien zostać utrwalony na przenośnym nośniku danych, nośnik zaś przekazany miejscowemu biskupowi
-po szczęśliwym porodzie dziecko będzie wychowywane na katolika
-dyrekcja przedszkola i szkoły, do której uczęszcza poczęty z in vitro, oraz uczniowie tychże, zostaną poinformowani o niegodziwcu w swoich szeregach
-przyszły małżonek/ małżonka, który przyszedł na świat za pomocą zapłodnienia in vitro, zostaje powiadomiony przez kościelne władze, kim jest wybranek jego/jej serca.
Z ostatniej chwili: po tym, jak papież Franciszek oznajmił, że ateiści, jeśli są porządni, po śmierci pójdą do nieba, liberalni biskupi polskiego Kościoła są w stanie dopuścić używanie prezerwatyw. Pod warunkiem, że będą miały ucięte oba końce!
Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)
Zachodzę w głowę, w jakich czasach przyszło mi żyć? Kościelny hierarcha, co i rusz pouczający katolickie owieczki jak mają się prowadzić, prawiący o moralności, oznajmia publicznie, że złe prawo jest dobrym prawem. Bylejakość jest lepsza od nicości, oto nauczanie polskiego Kościoła! Michalik gromi polskie władze, że wszystko w zakresie in vitro wolno, a tak być nie może. Kościół zamierza ukrócić wolnoamerykankę. Czyżby zamierzał zmusić rząd do narzuconej watykanki? Znając mentalność kościelnych hierarchów, bezdzietnych kawalerów- prawiczków (jak propaganda kościelna głosi), spodziewam się kolejnej ustawy, w której roić się będzie od zakazów, nakazów i religijnych obostrzeń. Bo Kościół jest przeciwny in vitro, ale widzi i czuje, że batalię o sztuczne zapłodnienie przegra. Historia pokazała, jak Kościół zwalczał Galileusza, Kopernika, jak był przeciwny transplantacji, jak nie chciał przyjąć do wiadomości, że antykoncepcja nie jest złem, a aborcja- w określonych przypadkach, kiedy idzie o zdrowie i życie kobiety- jest konieczna. Zwalczał, a dziś akceptuje osiągnięcia medycyny czy astronomii. To samo będzie z in vitro. Chytrość polega na tym, by starającym się o potomstwo z in vitro „umilić” życie: cała procedura zapłodnienia ma odbywać się według przepisów zgodnych z wolą hierarchów Kościoła katolickiego, skonsultowaną z ekspertami pokroju św. Tomasza z Terlik. To nie wróży nic dobrego dla par, starających się o dziecko za pomocą sztucznego zapłodnienia.
Proponuję kościelnym garść rozwiązań, które powinni wprowadzić do stosownej ustawy, a które skutecznie zniechęcą chętnych na zapłodnienie pozaustrojowe:
-o dziecko poczęte metodą In vitro mogą starać się jedynie małżeństwa konkordatowe, o stażu małżeńskim minimum 5 lat
-małżonkowie nie mogą zalegać z finansowymi zobowiązaniami wobec parafii, do której należą -małżonkowie powinni należeć do rady parafialnej, bądź udzielać się w podwórkowym kółku różańcowym -pokój, w którym mężczyzna poddaje się zabiegowi pozyskania nasienia, powinien być monitorowany przez miejscowego proboszcza
-małżonka, jeśli uczestniczy w zabiegu pozyskania nasienia, nie może używać rąk, ust, czy innych części swego ciała, ale może wezwać na pomoc proboszcza, bądź duchownego orientacji homoseksualnej, za zgodą małżonka
-po udanym zabiegu personalia małżonków, którzy zdecydowali się na zapłodnienie pozaustrojowe, zostaną odczytane na niedzielnej mszy w parafii, z której przyszli rodzice się wywodzą
-zabieg in vitro powinien zostać utrwalony na przenośnym nośniku danych, nośnik zaś przekazany miejscowemu biskupowi
-po szczęśliwym porodzie dziecko będzie wychowywane na katolika
-dyrekcja przedszkola i szkoły, do której uczęszcza poczęty z in vitro, oraz uczniowie tychże, zostaną poinformowani o niegodziwcu w swoich szeregach
-przyszły małżonek/ małżonka, który przyszedł na świat za pomocą zapłodnienia in vitro, zostaje powiadomiony przez kościelne władze, kim jest wybranek jego/jej serca.
Z ostatniej chwili: po tym, jak papież Franciszek oznajmił, że ateiści, jeśli są porządni, po śmierci pójdą do nieba, liberalni biskupi polskiego Kościoła są w stanie dopuścić używanie prezerwatyw. Pod warunkiem, że będą miały ucięte oba końce!
Jeśli masz czas i ochotę, kliknij i wypromuj. Dzięki!:)
Nadziei upatruję w dostępie do informacji i w ciemnocie niedouczonego kleru, który zamiast przyswajać rzetelną naukę traci czas na rozstrząsanie zlepka zapożyczonych mitów i parę innych śmiesznych "nauk" - kler wyraźnie nie nadąża za rozwojem, a że ostatnio rozwój nabrał zawrotnego tempa, nienotowanego do tej pory w historii, pięćdziesięcioletnia inercja Kościoła może okazać się zbyt wielka, i Kościół odpadnie od żywicieli pod wpływem własnego ciężaru. Siła nie poparta rozumiem upada pod własnym ciężarem. Chyba będzie nam dane to zobaczyć.:>))
OdpowiedzUsuńZasłyszane w sieci.
Witaj :-) Zastanawiałam się czy wtrącić swoje pięć groszy, bo nie jestem taką optymistką jak ewa 15750. Ja widzę sytuację wręcz przeciwnie czyli będzie tylko gorzej. Siła jakkolwiek bezduszna i bezrozumna jest jednak potęgą. Taki Kliczko (Witalij - mój ulubieniec) może nie mieć rozumu, a położy każdego (do tej pory). Kościół będzie coraz silniejszy. Już purpurat Dziwisz uznał prawo boskie za ważniejsze od Konstytucji i co mu kto zrobi? Ech...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)